Przeczytałem obie książki i są na prawdę super. Jednak, tak jak pierwsza mnie zachwyciła, tak druga troszkę rozczarowała, chociaż i tak była świetna. Czytając na pewno zauważycie wiele rozmyślań filozoficznych - i wielu z nim warto poświęcić trochę czasu.
W części pierwszej najbardziej zaintrygował mnie motyw przeznaczenia - to było wspaniałe, kiedy bohater zdał sobie sprawę, że jeśli będzie wypełniał to, co gotuje mu los, nic mu się nie stanie.
Najciekawsze fragmenty (według mnie) to te opowiadające o wyjściu na powierzchnię, gwiazdach kremlowskich i cały, czytany przez Artema fragment książki, jego rozmowa z dwoma (jak się okazuje, wymyślonymi) mężczyznami na Poliance (swoją drogą obdarzyłem ich sympatią) i przejście przez Metro-2.
Co do zakończenia - mi wydawało się bardziej, że Czarni (biedni murzyni wezmą nas za rasistów) wyczuli zagrożenie i spróbowali opanować umysł Artema, omamić go udając, że chcą pomóc gatunkowi ludzkiemu, a tak na prawdę zapobiec własnej zagładzie i dokonać naszej. Całe szczęście (według mnie), było już za późno
Kontrasty między grą a książką - w książce nasz bohater zabija ledwie jednego człowieka i tylko kilka mutantów. W grę nie grałem, ale oglądałem kilka gameplay' ów i domyślam się, że strzelania jest tam więcej. Oprócz tego zakończenie jest także inne, bo możemy (jeśli chcemy) ocalić Czarnych (do wyboru jest także zwykłe zakończenie).
Sprawa napisów na okładce - mi się też starły, ale tylko troszkę, w efekcie wygląda to nawet lepiej, od razu wprowadza taki klimat postapokaliptycznego świata oraz zniszczenia oraz strachu - na prawdę ciekawie. Spostrzeżenie - napisy ścierają się tylko w części pierwszej, w drugiej już nie
Z części drugiej mocno zapamiętałem jedną rzecz - autor wprowadza grajka, który zakochuje się w Saszy, jednak dziewczyna nie zwraca na niego uwagi. W końcu zdesperowany chłopak otwiera się przed nią, i mówi, że jest podobno agentem z Uniwersytetu - Szmaragdowego Grodu. Mówi Saszy, jak można się tam dostać. Dziewczyna udaje się w to miejsce. Znajduje tam drzwi ze stali. Podążając za wskazówkami muzyka, naciska trzy razy ukryty przycisk. W tym momencie byłem już bardzo szczęśliwy, że Szmaragdowy Gród to jednak prawda i może dla mieszkańców metra jest ocalenie. Jednak nic się nie dzieje... Dziewczyna słyszy jakieś odgłosy za sobą. Obraca się i widzi chłopaka, który podawał się za agenta. Ten wyjawia jej, że tak na prawdę kłamał, i żaden Szmaragdowy gród nie istnieje. Mówi, że zrobił to, gdyż myślał, że w ten sposób nakłoni do siebie dziewczynę. Pamiętam swoje rozczarowanie w tym momencie.
Uprzedzę, że w książce jest wiele takich momentów, i, wydaje mi się, nie przypadkowo. Uważam, że autor chce w ten sposób pokazać, jak zniszczenie planety wpłynie na życie na niej, że - tak jak mieszkańcy metra - nikt nie dostanie już drugiej szansy, i nie będzie możliwości naprawienia błędów, jak to jest pokazane w większości filmów post-apo. Może trochę przygnębiające, ale służy dobrym celom.
Ogólnie dla młodszych czytelników, którzy wolą wciąż trwającą akcję, a nie przemyślenia głównego bohatera i kilku pobocznych, może okazać się męcząca, ale ogólnie warta przeczytania, mocno polecam