No nie da się nie zauważyć, że ten problem (celności) istnieje. Ta sama broń w moich rękach daje taki rozrzut, że pojedynczo wystrzeliwane kule trafiają po półtora metra od delikwenta (a muszkę ma centralnie na korpusie), a on seriami trafia we mnie po trzy pociski z nawet większego dystansu. Trochę gracz się może poczuć oszukiwany przez NPC. A tragedia jest, jak walczysz z gromadą, bo zamiast gradu pocisków spadających dookoła mnie (trzech, czy czterech gości prowadzących ostrzał z broni maszynowej na naprawdę długim dystansie) każdy co do jednego ląduje na mojej klacie. Czasami nawet wyliczają sobie parabolę lotu pocisku i obrywam nawet za górką (ulubiona taktyka snajperów wolności, prowadzić ostrzał zza pagórków)
Trochę to jest przesada, bo nie mam gościa w zasięgu wzroku, a on mnie trafia. Jakim cudem to ja nie wiem.
Taki stan rzeczy powoduje, że nie ma możliwości zastosowania żadnej taktyki. Mam frakcję ze słabym opancerzeniem, jak np. bandyci (czy najemnicy) i logika nakazuje prowadzić ostrzał przy pomocy broni na większy dystans, cofając się i otrzymując odległość. Tymczasem to niemożliwe, bo stary kałach ma większe skupienie niż np. Nozin (co jest absurdalne, bo karabiny tego typu są bardzo celne - wada jest bardzo długi czas przeładowania). Trochę to irytuje bo strzelając na granicy widoczności, jestem obsypany gradem kul z nieprawdopodobnym skupieniem.
Nie wiem na ile jest możliwe poprawienie tego, ale jeżeli się da, to powinien być priorytet. Jest to o wiele większy problem niż czepialscy samotnicy. Grając czystym niebem nie czułem tego tak mocno, bo miałem świetne pancerze i jakąś to kompensowały. Ale bandytami walka to katorga.