Chciałbym poruszyć temat pedofilii na forach internetowych. Posłużę się absolutnie hipotetycznym (zaznaczam, by nie być posądzonym o rzeczy rozliczne) przykładem.
Dajmy na to - mężczyzna (wariant nieobowiązkowy acz w moim przykładzie rozpatrywał będę płeć męską) w wieku niemal, powiedzmy, podeszłym - przyjmijmy, że jest osobą mocno już dojrzałą, której wiek oscyluje w okolicy lat 60, z dokładnością, powiedzmy, plus-minus pięć, prawdopodobnie samotną acz nie jest to warunek, równie dobrze może być mężczyzną żonatym, acz niespełnionym. I mężczyzna ów (wciąż oczywiście czysto hipotetycznie) zakłada forum internetowe. Czasem też może założyć owo forum wespół z drugim mężczyzną, wiek, dajmy na to, nie ustalony, stan cywilny takoż nie. W przykładzie moim wystepował będzie właśnie wariant taki dualny. Pierwszą kwestią, którą owi panowie (dla ułatwienia będę ich w dalszej części Duży Wódz i Mały Wódz) muszą gruntownie rozpatrzyć jest - tematyka forum. Wiadomym jest, że musi być chwytliwa i przyciągnąć rzesze osób nastoletnich. I tu, zależnie od preferencji Dużego i Małego Wodza, wybierają oni, celem przyciągnięcia nastoletnich użytkowników płci żeńskiej, forum o lekkim, że tak się wyrażę, ciężarze gatunkowym - aktorzy/aktorki, moda, ploteczki, może dział poradników zgłębiających tajniki i sekrety sztuki malowania paznokci, może dział o milusińskich - wszelkiej maści kotkach, pieskach czy innych chomiczkach... Takie niezobowiązujące ploteczki i pogaduszki, bla bla bla...
Ja natomiast zajmę się wariantem zakładającym przyciągnięcie nastoletniej części użytkowników internetu, reprezentujących płeć zbieżną z płcią DW i MW, czyli, mówiąc wprost, młodzieńców (czy też chłopców). Jak wiadomo młodzieńcy (czy też chłopcy) posiadają pasję absorbującą ich w znacznej części ich mozliwości absorpcyjnych, a pasją tą są oczywiście gry. Tak, to jest obszar działania w którym nasi (absolutnie hipotetyczni, podkreślam) panowie z pewnością dostrzegą ogromne mozliwości. Zakładają więc forum związane z jakąś, cieszącą się dużą popularnością, grą. Możliwości wyboru tematyki sa na tym polu, jak wiadomo, ogromne. Ja posłużę się hipotetycznym przykładem forum o tzw. "strzelance", z racji ogromnej popularności tego rodzaju gier. Taką tematykę forum panowie zatem wybierają. Czas teraz na drugi, trudniejszy element planu, tj. wabik. Tak, rozwiązanie tego problemu przedstawia znacznie wyższy poziom trudności... Cóż bowiem może być wabikiem na młodzieńców (czy też chłopców). Musi to być coś, co sprawi, że w świecie ich gry pojawi się element, który nada mu zupełnie inny, nowy wymiar, coś co umocni więź młodzieńca (czy też chłopca), z jego ukochaną grą. Czymś takim jest oczywiście element zwany patchem. Patch, zwany też łatką, jest poprawką lub uaktualnieniem do programu (w naszym przykładzie - gry), przeznaczona do usunięcia pewnych problemów, błędów, bla bla bla oraz - uwaga - rozszerzenia funkcjonalności. I to jest strzał w dziesiątkę. Bo cóż, przykładowo, w przypadku, gdy ulubiona gra młodzieńca (czy też chłopca), jest dajmy na to (hipotetycznie, rzecz jasna) w języku zupełnie, w swej konstrukcji, obcym? Jakież zubożenie doznań, jakaż niepełna więź! Bariera językowa zdaje się odbierać naszemu młodzieńcowi (czy też chłopcu) tak wiele z ich świata! Nasi (czysto hipotetyczni) panowie zabierają się zatem do dzieła. Zaopatrują się (sobie tylko znanym sposobem, nie zamierzam rozwijać tego wątku) w elektronicznego przyjaciela, pokonującego bariery językowe, jednym słowem - w Pana Translatora. Z jego pomocą, kosztem wielu wyrzeczeń, nieprzespanych nocy, podkrążonych oczu, et caetera, et caetera, dokonują tego, co młodzieńcowi (czy też chłopcu) wydaje się wyczynem bliskim osiągnięcia absolutu - tworzą P A T C H. Patch usuwający, niepokonaną do tej pory, barierę językową! Od tej chwili przedsięwzięcie panów DW i MW nabiera tempa. Panowie zaś nabierają rumieńców. Wszak wszystko gotowe, pozostaje tylko zarzucić wędkę. W tym celu udają się (czysto hipotetycznie) na inne forum skupiające fanów wybranej przez nich gry. Tam też zarzucają ową wędkę, ogłaszając światu powstanie D Z I E Ł A. Dzieła, które oni, w przypływie altruizmu, chcą przekazać ludziom! I to zupełnie ZA DARMO! Niczym Wielki Prometeusz i Mały Prometeusz! Tu jednak na jaw wychodzą prawdziwe zamiary obu W. - rozpoczynają łów... Wraz z Dziełem oferują bowiem to, o czym marzy każdy nastoletni, bla bla bla... czy też chłopiec - WOLNOŚĆ! Wolność będącą na wyciągnięcie ręki - NA FORUM panów W. Tam każdy do woli będzie mógł wychwalać Dzieło, dyskutować, zgłębiać jego tajniki... Tak, to wielka pokusa... Zaczynają zatem młodzieńcy (czy też chłopcy), chyłkiem, początkowo nieco lękliwie, zaglądać na owo wymarzone forum. A tam... tam czekają obaj panowie W., przyjaźni, serdeczni, wyciągający swe pomocne (pomarszczone nieco,ale co tam!) dłonie do każdego z młodzieńców (czy też chłopców). Co więcej - wcale nie dają młodzieńcom (czy też chłopcom) do zrozumienia, że dzieląca ich różnica kilkudziesięciu lat stanowi barierę nie do pokonania, przeciwnie - obaj gotowi są wejść do piaskownicy i bawić się, bawić... Nawet mówią tym samym językiem, prostym, pozbawoinym głębszych treści, przystępnym... Rozdają też tytuły by jeszcze bardziej uradować swych "podopiecznych" - administrator, moderator... Mamo, jak to dobrze brzmi, jak dobrze... Tak, młodzieńcy (czy też chłopcy) wreszcie czują się potrzebni, kochani i, pomimo czasem ograniczonych rozumków, mądrzy! Jednym słowem - są szczęśliwi! Ale, ale, zapytacie co mają z tego Wielki i Mały Wódz? Gdzie spełnienie ich pragnień? Otóż ich zamiar został osiągnięty... Wciąż wirtualnie głaskani słowami, pieszczeni dowodami oddania, wyrazami podziwu graniczącego z ekstazą - pławią się w nieprzerwanej rzece binarnej atencji... Chłoną każdy z tych prostych, szczerych, chłopięcych dowodów miłości, osiągając wirtualne, cyfrowe orgazmy...
Tak, tyle tytułem wstępu...
Odpowiedzcie mi proszę, czy wymyślony przeze mnie, zupełnie fantastyczny i nie znajdujący odzwierciedlenia w znanej mi, i Wam zapewne, rzeczywistości, przykład zasługuje na miano pewnej formy pedofilii? Pedofilii w wirtualnej formie? A może Wy, bracia stalkerzy, znacie z życia podobne do opisanej sytuacje? Bo, jak już kilkakrotnie wspominałem, moja w całości jest wyłącznym dziełem mojej wyobraźni
Czekam na Wasze opinie.