Na wstępie chciałem przywitać wszystkich stalkerów, ponieważ jest to mój pierwszy post.
U mnie droga do zagrania w "Stalkera" była niesamowicie długa i kręta. Początkowo wpadła mi w ręce jakaś zapowiedź z 2006 roku, pomyślałem ciekawe. Jednak jako, że konserwa growa ze mnie i niespecjalnie chciałem zmieniać wysłużony już wówczas komputer (przecież Planescape: Torment, Fallout 2, Ultima VII i Doom 2 chodzą, to po co
), to temat przestał mnie interesować. Jakoś po premierze kumpel z roku pokazał mi gameplay u siebie na laptopie, niespecjalnie mnie ruszyło. Później, w ramach zgłębiania radzieckiej klasyki filmowej obejrzałem film Tarkowskiego i mnie rozłożył na łopatki. Potem jeszcze oczywiście piosenka Kaczmarskiego, a temat Zony gdzieś podświadomie w głowie siedział.
Dopiero w tym roku, po nabyciu nowego laptopa zacząłem nadrabiać growe zaległości. Po absolutorium postanowiłem nabyć coś na uspokojenie skołatanych nerwów, myślałem o "Cieniu Czernobyla", nie było, więc musiałem zadowolić się jedynie dobrym "Bioshockiem". Dopiero miesiąc temu, przy okazji premiery New Vegas, zamiast sięgnąć na półkę z Falloutem, wziąłem pierwszego "Stalkera". Aktualnie jestem w połowie powieści (opowiadań?) Strugackich, "Cień" skończyłem (trochę offtop - przyznam, że wolę fałszywe zakończenie ze spełniaczem życzeń) i zabrałem się za "Czyste niebo".
Wiem, że pewnie nikomu się nie będzie chciało czytać nudnych wypocin, ale trzeba było skrobnąć coś na przywitanie
Stawiam kolejkę -
When there is no more room in Hell, the Dead will walk the Earth...