Zależy jaką zonę zakładamy. Ja to widzę tak, zona real i zona sci-fi rodem ze STALKERA.
Zakładając realną zonę bez mutantów i nie wiadomo ilu wojaków już pojawia się problem:
Przede wszystkim to teren absolutnej dziczy, ingerencje człowieka na tych terytoriach jest naprawdę mała więc zwierzęta jak i roślinność odtwarzają swój dziki ekosystem. Ciekawe co by taki stalker samozwaniec zrobił z hordą dzikich wilków, zakładam, że by się spłoszyły, no ale dajmy na to okres godowy gdzie jak wiadomo zwierzęta chronią młode. Mogło by być ciekawie
Do tego dochodzą noclegi, musza być to miejsca niedostępne, aby jakiś dzik itp. nam nie przerył plecaka po nocy skuszony zapachem żarcia, ciała czy też fekaliów...
No i wojsko które jednak trochę się czasem interesuje tym co się z zonie dzieje.
Obstawiam, że podstawy surwiwalu każdy w zonie zna i wie jak pakować plecak, co brać ze sobą itp.
Wariant 2, zona jak w grze:
Wszystko jak wyżej ale dochodzą: anomalie, mutanty, emisje, no i najgorsze... Ludzie - bo to własnie człowiek jest najgroźniejszym zwierzęciem na tym globie, któremu pijawka nie dorasta do pięt, to człowiek est rakiem który toczy tą planetę. Tutaj nawet przyjaciel strzeli Ci w plecy, czy to zona czy nie, czy to praca, szkoła itp. człowiek człowiekowi zawsze coś zrobi, bo jak mawiał Niemen "Dziwny jest ten świat". To chyba by było na tyle, ogólnikowo i filozoficznie ale na temat.
A co do mnie, to do zony bym się nie wybrał, trzyma mnie w miejscu ukochana i syn.
Grzechu300 napisał(a):W pełni się zgadzam.
Pisałem w którymś poście, że bardziej przejmował bym się, gdzie mogę bezpiecznie spać, niż gdzie mam szukać artefaktów.
Bo okazuje się, że zamiast pędzić do Reaktora zabijając po drodze wojowników Monolitu, większość czasu spędzimy na próbie przeżycia. Dobrym przykładem mogą być głupie witaminy, o które w Zonie raczej ciężko - każdy przejmowałby się, gdzie wsadzić 14724 magazynek do kałacha, niż tym, aby zabrać głupie witaminki, bez których ciężko przeżyć, gdy złapie nas choróbsko, jak się wyziębimy po męczącym marszu.
Wrócił by szkorbut jak za "pirackich" czasów wypraw do Indii i Ameryki ;p