Nerwowo przełykając ślinę na konferencji prasowej zdenerwowany Züfle musiał przyznać, że jego firma po raz kolejny zawiodła. Po trwającej dwa lata i kosztującej 300 mln. euro naprawie i modernizacji elektrowni w Krümmel tym razem wszystko miało działać jak należy. Ale po awarii 4 lipca reaktor musiał zostać znów wyłączony. Firma nie poinformowała jednak opinii publicznej o wszystkich szczegółach wypadku. Dokładne śledztwo wykazało liczne błędy popełnione podczas naprawy elektrowni i zaniedbania lokalnych niemieckich władz.
>>>Niemiecki Czarnobyl zagraża Polsce?
Zapytany o to, jak długo Vattenfall ukrywał pełne rozmiary awarii, szef pionu nuklearnego szwedzkiej firmy tłumaczył, że "badanie wypadku wymaga czasu". Ale niemieckie media nie zostawiają na Szwedach suchej nitki. "Po raz kolejny firma ukrywała ważną informację i po raz kolejny niechętnie ujawnia prawdę" - pisze "Der Spiegel, przypominając awarię w Krümmel sprzed dwóch lat.
>>>Niemcy chcą się pozbyć bomb atomowych USA
Nuklearny wypadek postawił rząd Angeli Merkel przed trudnym wyzwaniem. Rządząca chadecja chce kontynuacji niemieckiego programu energii atomowej. Kanclerz chce zamykać stare reaktory zgodnie z ustalonym wcześniej harmonogramem. Ale opozycyjni socjaldemokraci wzywają do przyspieszenia wyłączania przestarzałych reaktorów. SPD uczyniła energetykę nuklearną kluczową kwestią w toczącej się kampanii wyborczej przed wrześniowym starciem o Bundestag. Partia musi jednak uważać, by polityczna bomba atomowa nie uderzyła także w nią - minister ds. socjalnych w landzie Schleswig-Holstein, jest Gitta Trauernicht z SPD. I to jej właśnie podlegają kwestie energetyczne.
http://cia.bzzz.net/niemcy_pasmo_awarii_w_elektrowni_jadrowej_w_kruemmelKolejna awaria?
http://wiadomosci.onet.pl/2014548,12,item.html