Wojenne śmieszne prawdzwie zdarzenia

...a raczej wszystko o wszystkim. Debaty na dowolne tematy.

Wojenne śmieszne prawdzwie zdarzenia

Postprzez JONYK w 14 Sty 2013, 11:02

Witam zawsze wszędzie dużo jest mowy o walce o śmierci itd w czasie wojny, zaś dla naszego narodu wojna to było prawie 6 lat + jeszcze okres " po " gdy była obowiązkowa przyjaźń polsko - radziecka - i w tym czasie musiało się dziać coś fajnego, śmiesznego .
Chodzi mi o pewnego rodzaju pokazanie wojny z drugiej strony tak jak zrobił to Roberto Benigni w "Życie jest piękne" z 1997 .
Warunki są takie że historie muszą być przez was zasłyszane i autentyczne, a źródło ogólnie podane- wujek , ciocia itd.
Mogą być na temat dowolnego okupanta - chociaż mam wrażenie że więcej będzie tego na temat kрасная aрмия.

Moja sąsiadka pochodząca z Kętrzyna kiedyś w rozmowie opowiedziała mi iż
- ogólnie jej dziadek przyjechał na tereny ( niestety nie wiem z jakiego regionu Polski ) zaraz po wojnie , i przejął dużą opuszczoną po Niemcu rzeźnie wraz z dużym domem - z racji wielkości domu dokwaterowano do niego wysokiej rangi oficera radzieckiego który umiał pięknie grać na fortepianie , oraz miał ordynansa - co pokazuje iż nie był to byle kto . Oficer ten zajął pomieszczenia na dole domu - gdzie było już jakby oddzielne mieszkanie. Gospodarz domu pewnego dnia przechodząc kolo zajętych przez niego pomieszczeń usłyszał częste spłukiwanie wody w toalecie - myśląc iż może coś się zepsuło wszedł do środka - nikogo nie zastał w pokoju więc udał się do łazienki a tam patrzy : oficer pochyla się nad muszla toaletowa i myje się w niej, zaś ordynans ciągle usiłuje dopuścić wody co mu się nie udaje :E
- ta sama osoba - aby mieć jakąś walutę przetargowa nasz bohater zaczął pędzić bimber - tyle że jak to Rosjanom - wiecznie było im go za mało i wiecznie był za słaby, dlatego tez zaczął on dolewać do bimbru kwasu z akumulatora aby w ten sposób go dla nich " wzmocnić " - pewnego dnia przyszedł do niego sołdat i pochwalił iż u niego to jest dobry bimber bo gdy "oszczał " swoje buty to aż dziurkę wypaliło - znaczy taki mocny bimber :P
- jeżeli już jesteśmy przy pędzeniu bimbru i wymianie handlowej z opowieści sąsiadki wynika iż jej dziadek miał i swoich stałych partnerów handlowych :) - otóż regularnie przychodziła do niego grupka czerwonoarmistów która proponowała mu kupno лошадь ( łoszać ?) znaczy konia - przy czym jednego wieczoru było " kup łoszać " za ileś tam bimbru, zaś następnej nocy przychodzili z karabinami i się pytali " u was łoszać da ?" i rekwirowali, po to aby następnego dnia zacząć śpiewkę od nowa :P - koń w ten sposób wędrował kilkanaście razy , ale niestety nie wiem u kogo został ostatecznie
- niedługo po zainstalowaniu się nowej władzy w Kętrzynie odbył się bal - uroczystość z udziałem rosyjskich oficerów ich żon ( znaczy że już się u nas rozgaszczali na całego ) , na którym był również nasz bohater. Radzieccy oficerowie przyszli w mundurach wraz z małżonkami ubranymi w ... pozostawione przez Niemki koszule nocne , których Rosjanki nigdy w życiu nie widziały , i nie umiały odróżnić od eleganckich sukni balowych :facepalm: .
-ogólnie Kętrzyn na niby przeszedł z rak Niemieckich do Rosyjskich bezboleśnie i bez żadnych strat - do czasu jak to nazwała moja sąsiadka " ruskiego święta " kiedy to pijane sołdaty puściły z dymem pól miasta.

Jest jeszcze historia mojej babci która mieszkała jeszcze przed wojną i krótko po niej, w wiosce 3 km od Garwolina.
Otóż opowiadała mi ona jak pewnego ranka obudzili się, i spostrzegli iż ktoś jest na podwórku - stały tam jakieś małe rozklekotane wozy, pasły się na trawie małe koniki ( w znaczeniu jakiejś małej azjatyckiej rasy )
był ustawiony na trójnogu kocioł pod którym palił się ogień itd.
Nie wiedząc kto jest na podwórku przez jakiś czas cała rodzina obserwowała całą sytuację przez okno, aż w końcu moja babcia odważyła się wyjść na podwórko.
Patrzy a tam na ławce opartej o dom leży ruska babowinka w jakiś brudny starym ubraniu, widząc moja babcie kobieta ta usiadła na ławce i zaczęły rozmawiać , w pewnym momencie moja babcia która zawsze lubii się pośmiać spytała się ruskiej " Ale babciu i tobie w twoim wieku trzeba było iść na wojnę ? "
na co ta kręcąc się o ścianę ( pchły ?! ) powiedziała ( mniej więcej )
" Da należy wojować , germańca ubijać " :)

Też znacie takie historie ?
Ostatnio edytowany przez JONYK, 14 Sty 2013, 15:18, edytowano w sumie 1 raz
Image

Za ten post JONYK otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive StalkerCiastek.
Awatar użytkownika
JONYK
Stalker

Posty: 134
Dołączenie: 01 Sty 2010, 18:28
Ostatnio był: 21 Cze 2016, 10:13
Miejscowość: OKOLICE OLSZTYNA
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 17

Reklamy Google

Re: Wojenne śmieszne prawdzwie zdarzenia

Postprzez Tajemniczy w 14 Sty 2013, 15:45

W okolicach miejscowości mojej babci podczas II wś toczyła się 3-dniowa bitwa. Po bitwie do wsi weszli Rosjanie. Weszli do domu mojej prababci i poprosili żeby zrobiła im smażonej kapusty. Najpierw babcia zrobiła kapusty z pieprzem i solą. Rosjanie spróbowali, niedobre nie chcą jeść. Zrobiła z samym pieprzem. Też nie, nie będą tego jeść. Zrobiła kapustę z samą solą. Nie też nie. W końcu jeden z Rosjan wziął od prababci patelnie i usmażył sobie samą kapustę bez niczego. Jacy w tym Związku Radzieckim ludzie byli wybredni :) ....
Awatar użytkownika
Tajemniczy
Monolit

Posty: 2188
Dołączenie: 13 Sie 2010, 20:48
Ostatnio był: 14 Cze 2021, 19:41
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TOZ34
Kozaki: 517

Re: Wojenne śmieszne prawdzwie zdarzenia

Postprzez Adam w 14 Sty 2013, 17:59

Niezbyt śmieszne, ale prawdziwe.

Gdy do mojego miasta wkroczyli Sowieci w 1945, kilku żołdaków odwiedziło mojego pradziadka, który mieszkał w pobliskiej wsi. Zabrali mu konia, nakrzyczeli i poszli. Pradziadek się wku*wił i poszedł do miasta do tego sławetnego faceta w niebieskiej czapce i skórzanym płaszczu i powiedział mu, że "Ruskie mu kunia zabrali". Wtedy enkawudzista "wyśledził" sprawców (jednym z nich był jakiś oficer) i tak ich stłukł na oczach całego oddziału.... Pradziadek odzyskał konia, lecz, gdy przyszła Polska Ludowa, Mieczysław Moczar wsadził pradziadka do ubeckiego więzienia w Łodzi za nieoddawanie kontyngentu.

Z kolei dziadek od strony ojca był jeszcze mały, gdy wojna się skończyła. Jeden ruski żołnierz brał go na rower i jeździł z nim po mieście, gdy wojak musiał już iść dalej, zostawił mu rower :D

Jeszcze dziadek od strony matki opowiadał mi, jak będąc na robotach w Wuppertalu, przechodził obok jakiegoś lotniska Luftwaffe. Nagle, z drugiej strony ulicy przechodziła grupa gnoi z Hitlerjugend. Mój dziadek był wtedy o dwa lata młodszy ode mnie i niestety nieźle go skopali. Gdy przyszło wyzwolenie od strony Aliantów Zachodnich, Anglicy zaoferowali mojemu dziadkowi i jego koledze wyjazd do Australii i rozpoczęcie nowego życia, gdyż zdawali sobie sprawę, co się będzie działo po wojnie z Polską. Kolega tam pojechał, a mój dziadek wrócił do matki, której całą wojnę nie widział. Cóż, dziadek dzięki Szkopom zyskał swój robotniczy fach, skończył szkoły czeladnicze itd. ale i tak żył w nędzy jak każdy wtedy. Natomiast ten kolega nieźle się dorobił. Kiedyś przysłał dziadkowi w latach 60 list ze zdjęciem, na którym stoi przy swoich dwóch samochodach :D

Poza tym, pamiętam tylko tragiczne opowieści, np. powieszenie trzech Polaków w Kutnie, czego świadkiem była moja babcia, oraz jednego gestapowca, który strzelał do dzieci, wyjadających strączek z jego ogródka, który celowo posadził.
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2524
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 20 Wrz 2023, 17:49
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 393

Re: Odp: Wojenne śmieszne prawdzwie zdarzenia

Postprzez jalkavaki w 15 Sty 2013, 08:33

Kiedy wybuchła wojna dziadek był nastolatkiem. Jego wieś znalazła się po sowieckiej stronie.
Któregoś dnia pilnował konia, który się pasł. A ponoć ładny, zdrowy i silny był to koń. Duma ojca. Wtem dziadek dostrzegł na drodze konny patrol żołnierzy. Czmychnął więc w krzaki i obserwuje. A sołdaty wzięły zamieniły konie. Wzięli piękną pradziadkową klacz a zostawili jakąś wybiedzoną szkapę. Oczywiście dziadek po powrocie do domu dostał od ojca tęgie lanie.
Wojna jest zła. Ale gorsze są sukinsyny które nie mają nic za co byliby gotowi walczyć i umierać.
"Może nas wiedzie szalbierz chciwy paru groszy
Lecz lepsze to niż śmierć na wapniejących szańcach" - J. Kaczmarski, Stalker.
Awatar użytkownika
jalkavaki
Legenda

Posty: 1379
Dołączenie: 02 Kwi 2010, 11:20
Ostatnio był: 20 Lip 2022, 06:45
Miejscowość: Stetinum
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TOZ34
Kozaki: 193

Re: Wojenne śmieszne prawdzwie zdarzenia

Postprzez Clegane w 16 Cze 2013, 21:50

Moja prababcia pracowała w szpitalu, w którym leżeli Ruscy przywiezieni z frontu. Raz jak sołdaty z dwóch różnych oddziałów o coś się pokłócili, trzeba było wymieniać szyby, bo nawet ranni, leżąc na łóżkach byli niebezpieczni. Rzucali się czym popadło, pustymi magazynkami, które zachowali, spluwaczkami, flaszkami :D
Awatar użytkownika
Clegane
Kot

Posty: 23
Dołączenie: 09 Cze 2013, 12:18
Ostatnio był: 13 Lip 2013, 23:42
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: "Tunder" 5.45
Kozaki: 3

Re: Wojenne śmieszne prawdzwie zdarzenia

Postprzez Szpagin w 16 Cze 2013, 22:35

Obie historie opowiedział mi kolega.

1) Kiedyś kumpel pojechał na wczasy do wujka, który miał daczę niedaleko poligonu. Przyjechali praktycznie w nocy, więc wujek porozdzielał pokoje i goście poszli spać. Kolega dostał łóżko w jakiejś małej, zagraconej kanciapie. Wstaje rano, przychodzi do niego wujek i mówi "Zobacz, na czym spałeś". Zdejmują materac z łóżka i pod drucianą siatką, na której był rozłożony, widzi miny, granaty, pociski do moździerza i RPG oraz masę łusek i innego szajsu, który wujek-kolekcjoner znosił z poligonu, gdy akurat nikt tam się nie kręcił. Kolega od razu zażądał zmiany pokoju.

2) Rzecz działa się zaraz po wojnie, dziadek kumpla (mający wówczas 10 lat) znalazł razem w kolegą (w podobnym wieku) minę przeciwczołgową. Usłyszeli of kogoś, że taka mina wybucha, gdy nacisk na nią wynosi ponad 100 kilogramów, więc dla rozrywki zaczęli skakać po niej. Te beztroskie zabawy trwały dopóty, dopóki kolega dziadka nie zaginął w tajemniczych okolicznościach. Mina zresztą też.
Image
Awatar użytkownika
Szpagin
Legenda

Posty: 1187
Dołączenie: 26 Wrz 2009, 11:39
Ostatnio był: 15 Gru 2021, 23:24
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: VLA Special Assault Rifle
Kozaki: 238

Re: Wojenne śmieszne prawdzwie zdarzenia

Postprzez Gro3a w 17 Cze 2013, 23:18

Po wojnie moja prababcia mieszkała przy granicy z Polską, po stronie niemieckiej (przy wsi Wygoda była wówczas granica polsko-niemiecka). Gdy wojska radzieckie wkroczyły do wsi, zaczęły się dziać śmieszne rzeczy: Gdy taki "obdarty" Rosjanin "oderwany siłą od pługa" wszedł do czyjegoś domu i usłyszał tykanie zegara ściennego, myślał, że w domu jest bomba i spanikował :E Prababcia mówiła też, że kilku szeregowców wraz z dowódcą weszli do domu jej sąsiadki i jeden z nich wszedł do kuchni, zdjął gacie i "narobił" na podłogę :facepalm: dowódca nawet nie zareagował. Połowa Rosjan była zarośnięta, brudna i śmierdząca, co jedynie dowódca był ogolony chociaż, jak to babcia wspominała - waliło od niego mocną gorzałą.

Z drugiej strony mojego miasteczka miała miejsce kolejne dość śmieszne wydarzenie:
We wsi Byszwałd, w jednej z szop, niemieccy wojskowi produkowali samogon. Pewnego dnia kilku żołnierzy wermachtu tak się upiło, że nawet nie zauważyli nadchodzących rosjan. W efekcie zginęli, a rosjanie sami dalej tam produkowali ten mocny trunek. Często upijali się do upadłego, więc w ten czas miejscowi chłopi podkradali im kanki z napojem. Co lepsze sowieci idący na zachód, odkupywali kradzioną gorzałę od chłopów, bo się im bardziej opłacało niż od rodaków :E

Opowiadała też o jednym incydencie z pradziadkiem:
Pewnego dnia, po przejęciu Lubawy przez sowietów, jeden z "wyzwolicieli" dowiedział się, że mój dziadek miał zegarek na łańcuszku (grawerowany z "klapką"). Odłączył się od oddziału, przyszedł do pradziadka i chciał siłą zabrać zegarek. Pradziadek znał dobrze rosyjski i opowiedział o tym incydencie lejlantowi (dowódcy oddziału). Rusek, który chciał "czasomierz", tak się wściekł, że szukał dziadka, żeby go zabić. Niestety z opowiadań babci, tamten rosjanin został zastrzelony po jakiejś kłótni, przez rodaka w okolicach Iławy.

Niemców zaś wspominała dobrze. W wojnę była na przymusowych robotach we wsi Omule, gdzie niemieccy "władcy" wielkich majątków jedli przy jednym stole z robotnikami, traktując ich jak rodzinę. Niemieccy żołnierze wchodzący do Wygody w upalny dzień, za kubek wody od mieszkańców płacili kilka marek. Po tej opowieści, nie jestem pewien, czy to Rosjanie wymyślali krwawe historie o Niemcach i czy sami tak czynili zrzucając na nich całą winę.
Nie ma miłości, jest tylko żądza. Nie do człowieka, a do pieniądza.

Dziękuję Ci Boże, za te wspaniałe dni, bez których nie mógłbym teraz żyć. Dziękuje Ci za te wspaniałe chwile, bo w swym życiu nie miałem ich aż tyle. Za wszystkie spędzone w samotności i za te szczęśliwe, pełne miłości...

Za ten post Gro3a otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive GhostRider44.
Awatar użytkownika
Gro3a
Technik

Posty: 718
Dołączenie: 05 Maj 2012, 22:26
Ostatnio był: 02 Wrz 2023, 01:37
Miejscowość: Lubawa - warmińsko-mazurski Sosnowiec
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sawn-off Double-barrel
Kozaki: 294

Re: Wojenne śmieszne prawdzwie zdarzenia

Postprzez Tajemniczy w 18 Cze 2013, 09:19

Zależy JACY to byli Niemcy. W miejscowości mojej babci znajdował się i znajduje most kolejowy. Strzegli bo bahnnshutze (służba ochrony kolei) i o tych ludzie mieli jak najlepszą opinię(w większości byli to już starszawi mężczyźni nie starzy ale na front się nie nadawali- zapewne większość brała udział w I wojnie światowej i wiedziała czym jest wojna)- też płacili ludziom za wszystko, nigdy nie było żeby coś ukradli czy wzięli siłą. Z drugiej strony do wsi często przyjeżdżali SS- ci natomiast budzili strach, babcia wspominała że często częstowali małe dzieci cukierkami ale dzieci nie brały bały się że mogły być zatrute. O ich zachowaniu może świadczyć też ta opowieść- maż jednej z mieszkanki wsi należał do partyzantki. SS miało już go "namierzonego" nie wiedzieli tylko gdzie się ukrywa więc wpadli na "świetny" pomysł- postanowili zachodzić tą kobietę i ta miała im szykować jedzenie. Jedzenie musiało być gotowe w każdej chwili mogli przyjść zarówno o 5 rano jak i o 2 w nocy a ona musiała być zawsze gotowa na "gości". Jeśli nie zauważyli na stole jedzenia bili ją często do nieprzytomności po prostu liczyli na to że w końcu załamie się i powie gdzie jest mąż. Nic nie wskórali bo po kilku miesiącach idąc znów "w odwiedziny" wpadli w zasadzkę partyzantów w obejściu tego domu i wszyscy zginęli.
Awatar użytkownika
Tajemniczy
Monolit

Posty: 2188
Dołączenie: 13 Sie 2010, 20:48
Ostatnio był: 14 Cze 2021, 19:41
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TOZ34
Kozaki: 517

Re: Wojenne śmieszne prawdzwie zdarzenia

Postprzez Gro3a w 18 Cze 2013, 12:14

Z tymi SS to się zgadzam. Byli brutalni, ale właśnie chodziło im o to, by ludzie się ich bali. No i wykonywali najczęściej krwawe zadania.
Kiedyś mój śp. sąsiad Bronisław opowiadał mi jak Niemcy wjeżdżali w konwoju do Lubawy na motocyklach, a za nimi szła piechota. Siedział w tedy w sławnej "Lubawiance" i pił z kolegą sok jabłkowy (mieli w wojnę po 7 lat), gdy do knajpki weszło dwóch wysokich Niemców w długich skórzanych płaszczach i czapkach z trupią czaszką (SS-Totenkopf). Jeden z nich zdjął czapkę i usiadł przy barze, spoglądając na sąsiada i jego kolegę. Tak się Pan Bronisław wystraszył, że uciekł do domu zostawiając prawie całą szklankę soku na stoliku :D Z tego co słyszałem to prawdopodobnie szukali partyzantów, którzy wycofali się w tym czasie w okolice Brodnicy i Działdowa.
Nie ma miłości, jest tylko żądza. Nie do człowieka, a do pieniądza.

Dziękuję Ci Boże, za te wspaniałe dni, bez których nie mógłbym teraz żyć. Dziękuje Ci za te wspaniałe chwile, bo w swym życiu nie miałem ich aż tyle. Za wszystkie spędzone w samotności i za te szczęśliwe, pełne miłości...
Awatar użytkownika
Gro3a
Technik

Posty: 718
Dołączenie: 05 Maj 2012, 22:26
Ostatnio był: 02 Wrz 2023, 01:37
Miejscowość: Lubawa - warmińsko-mazurski Sosnowiec
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sawn-off Double-barrel
Kozaki: 294

Re: Wojenne śmieszne prawdzwie zdarzenia

Postprzez LSkiper w 08 Lip 2013, 22:19

Akurat zdarzali się wtedy dobrzy Niemcy babcia mi opowiadała o oddziale Niemców. Mieli oni za zadanie poprostu kontrolować we wsi, czy nic się wtedy nie działo (w okolicznych lasach aż się roiło od partyzantów). Często do mojej babci przychodzili, częstowali cukierkami, raz na miesiąc zdarzało się, że przychodzili do niej na herbatę, pogaduszki z praprababcią... Jednak, gdy przyszli ruskie wszystko się poprzewracało się na stronę dupy. Przychodzili, napili się gorzały, porozwalali coś i poszli i tak do końca 1954r. Gdy tam już ruskie nie stacjonowali tylko milicja...
MSI B450A Pro MAX/Ryzen 7 5800X3D/MSI Radeon RX 6700XT/32GB DDR4 3600MHz/2TB WD Blue + 2TB SSD/Logitech MX Master/W10/Cooler Master MWE Gold V2 750W
Samsung Galaxy S22 Ultra
Awatar użytkownika
LSkiper
Tropiciel

Posty: 318
Dołączenie: 19 Gru 2011, 23:27
Ostatnio był: 29 Wrz 2023, 16:36
Miejscowość: Zadupie za Poznaniem
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 38

Re: Wojenne śmieszne prawdzwie zdarzenia

Postprzez DobryStalker w 10 Lip 2013, 18:08

W domu w którym mieszkała moja babcia, wtedy jeszcze mała, kiedyś przyszło trzech Niemców i... zostali. Zbili sobie prycze i sobie mieszkali razem z całym ich złomem (granaty, karabiny itp. ). Babcie często częstowali jabłkiem, ogólnie byli rozmowni i bardzo mili. Gdy Armia Czerwona się zbliżała, babcia była w szkole, gdy wróciła Niemców już nie było, musieli się wycofać. Rosjanie przechodzili obok domu i z tym wiąże się pewna historia. Gdy szła kolumna, jeden z sołdatów po prostu wlazł na podwórko i wparował do szopy. Historia z jednej strony trochę przykra, bo był to jedyny rower na całą pięcioosobową rodzinę ale z drugiej śmieszna, bo ten Rosjanin wytargał rower na drogę i ciągnął przy sobie-nie umiał na nim jechać. :D
I tak ciągnął go parę metrów, po czym wrzucił do rowu i szedł dalej, to zaś następny go pozbierał i targał dalej. :)
Dziadek zaś opowiadał że za cmentarzem stacjonowały działa, no więc w chwilach wolnych ich obsługa rozłaziła się po wsi. Wtedy do domu wparował jeden Rosjanin, no to matka dziadka wzięła zabiła świnię i dała mu na drogę. Sołdat nie wiedział jak podziękować, tak się cieszył z tego. :D
DobryStalker
Kot

Posty: 20
Dołączenie: 02 Cze 2013, 13:36
Ostatnio był: 11 Sie 2014, 18:05
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 4


Powróć do Prawie o wszystkim

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 10 gości