Postu powyżej nie będę komentował, jak ktoś ma we łbie trociny to na co go więcej stać.
Szkoda strzępić ryja. Kozaczków też nie będę pił, niech się dziecko cieszy. Tu nie chodzi od 2 czy 3 tysiące do ręki, tylko o ch*j wie jaką podwyżkę, którą by chcieli nie mając uprawnień, a same gołe studia i rok pracy w zawodzie. Podobno bycie lekarzem jest z powołania. Podobno... Osób kończących różne studia jest co roku w ch*j i kto powiedział, że zaraz mają mieć robotę, z której kupi sobie nie wiadomo jaką furę i weźmie kredyt na dom. Co mają powiedzieć nasi rodzice, którzy się za komuny dorabiali. Ciekawe ilu myślało o powołaniu idąc na studia, a ile liczyło już hajs jaki będą zarabiać. I będą, ale po zrobieniu specjalizacji. A jak nie pasuje, to trzeba było skończyć jakiś kierunek gdzie nie trzeba robić uprawnień i specjalizacji i od razu jest niezły hajs. Po drugie, są jeszcze dyżury itp. na których można dorobić i wcale nie koniecznie trzeba brać wszystko jak leci. No ale jak się chce dużo hajsu to tak wychodzi, że je*ią bo te 300 godz. W poprzedniej robocie też miałem około 300 miesięcznie i jakoś radę musiałem dać mając rodzinę i dziecko na głowie. Poza tym, nikt ich na medycynę nie zmusił, żeby poszli. Wybrali takie studia to chyba wiedzieli, jak to będzie wyglądać. Przecież ich nikt tam siłą nie wepchnął i nie zamknął na klucz. Tych, co już na studiach musieli robić, żeby się utrzymać, to żałuje, bo sporo czasu będą robić za psie pieniądze, ale tych, którym rodzice dali na studia, to już nie rozumiem. Skoro chcecie, żeby synek / córka był lekarzem, to holujcie ich jeszcze 6 lat skoro to inwestycja w dziecko była, a rezydentury taka cienkie. Potem sobie odbiją. Albo rybki, albo akwarium. Nie każdy musi mieć studia i nie każdy musi mieć ch*j wie jaki kierunek skończony. No chyba, że młodzi nie wiedzieli, na co się piszą to niech podziękują aspiracjom rodziców, którzy na siłę ich tam pchali nie myśląc co będzie po studiach. Dawno wiadomo, że medycyna, prawo, stomatologia itp to są studia, po których można świetnie zarabiać, tylko najlepiej, żeby mieć dzianych starych i najlepiej w zawodzie. Mam trochę znajomych pracujących w tych branżach i niestety jest różnica między tymi, którzy zaczynali od 0 a tymi, co robienia specjalizacji nawet nie odczuli, bo tatuś wysoko postawiony i 2 zakłady prywatne na mieście. We wszystkich zawodach tak co prawda jest, ale w tych najbardziej to widać. Starczy. Dostało się rezydentom, bo o nich teraz głośno, ale sprawa winna dotyczyć też innych zawodów. Jestem za podwyżkami dla ludzi po studiach, zwłaszcza rezydentom, ale nie takiego rzędu, jak sobie życzą i tylko dla tych, którzy faktycznie mają wiedzę. To, że zrobili 13 miesięczny staż i zdali egzamin nie znaczy, że mają wiedzę i doświadczenie specjalisty o 20 letnim stażu.