Co do powstania wszechświata: uważam że, Bóg go stworzył, bo sam by się nie wziął. Jeśli jakieś tam materie, wybuchy, sraty taty itp, (fizykiem nie jestem
) miały zapoczątkować wszechświat to po co to zrobiły, co to zapoczątkowało? Są i nagle a co nam tam, zrobimy bum? Ktoś porównał materię do zawartości butelki, a wielki wybuch do jej wylania, to Ktoś musiał pizdnąć w tą butelkę, aby się rozlało.
Zbyt często do kościoła nie chodzę, ale wierzę w jednego Boga, staram się pomagać słabszym i być dobrym człowiekiem, często przed snem czytam Biblię. Uważam to za lepszą modlitwę, bo w kościele po prostu czuje się nieswojo i nie mogę się skupić.
Ateistów nie rozumiem, człowiek powinien w coś wierzyć, niech to będzie cokolwiek, ale taka nasza natura. Wielu jest jeszcze zbyt młodych, i wizja śmierci jest jeszcze zbyt odległa by o niej myśleć. Gdzieś słyszałem tekst "W okopach nie ma ateistów." (o ile się nie mylę to w filmie "Na zachodzie bez zmian").