Primo: co mnie obchodzą wasze uprzejmości względem siebie? Wobec mnie już tak.
Secundo: jakbyś nie zauważył nie nabijałem się z Twego nicka czy Twych dzieci, ale z Ciebie przy ich pomocy. Niestosowne, ale one mi to chyba wybaczą.
Tertio: co do "dawania powodów" - postąpiłeś w myśl zasady "jak by pani mini nie nosiła to by pani nie zgwałcono". Rzeczywiście, jak i ona tak i ja wystawiłem się poprzez swe gadulstwo a także chęć poznania kogoś, kto może na tym forum przebywa i ma podobne doświadczenia, zarówno mistyczne jak i te związane z nałogiem ( i po części się to udało ), na pośmiewisko i błazenadę takich wielmożów jak co poniektórzy. Ale jednak... patrz zasada. Ot, postawa prawdziwego mężczyzny.
Prawdziwy mężczyzna - oj, żebyś Ty wiedział, ile przeszedłem, żeby samemu wyjść z nałogu, to byś teraz mi kazań nie prawił. A tacy jak Ty uważali, że albo z tego sam wyjdę, skoro sam wszedłem, albo zdechnę i nikt po mnie nie zapłacze, a na pewno nie oni. Mili i uśmiechnięci - do czasu, kiedy trzeba było rękę wyciągnąć.
A najgorsze wcale nie było widzieć jak nisko upadłem i przyznać się, że większą część winy ( choć to akurat sprawa dyskusyjna ) za ten bajzel ponoszę ja, ale właśnie widzieć dookoła ludzi, którzy są, ale mają mnie gdzieś. Tak jak Ty miałeś zaczynając swe prześmiewisko. Więc zachowaj se te pogadanki dla swych dzieci.
Uf! Znowu żem się rozpisał... "
"
Co do obrażania: obrażaliśmy się nawzajem, więc o co chodzi? Źle Ci z tym? Jakoś od innych możesz słuchać, jednocześnie sugerując mi delikutaśnie, że też powinienem na ten standard przystać, ale samemu to już raban robisz. Daj przykład, albo się nie czepiaj.
Nienawiść:
A tak... Przepraszam za mój chwilowy zastój. Już więcej nie będę pisał pierdół jak powyżej.
I ostatnie: ano, tak to ze mną jest, że jak już raz wejdziesz mi tam gdzie nie trzeba ( uch!
) to raczej muszę mieć satysfakcję. A taką mieć będę jeśli któregoś dnia ktuś Ci popsuje humorek i to wystarczająco mocno, żeby mnie to ucieszyło. I niczym mag, przykładając dłonie do głowy, nucąc mantry i zaklęcia starożytne, przywołam siły, które mi umożliwią poczucie Twej słabości. SIEG!
Nie ubyło by Ci przez to ani zdrówka, ani honoru, ani pieniędzy, więc nie uważam pewnych słów za groźby - wierz mi, gdybym chciał Ci grozić to zrobiłbym to zupełnie inaczej, bardziej wulgarnie i dosadnie, co jak se pewnie zauważyłeś mogę zrobić, nie korzystając przy tym z półsłówek i niedomówień, mimo tego, że takie dobrze wyglądają ( choć trza przyznać, że żartobliwy tekścik o "przyjechaniu do mnie" rzeczywiście rozpostarł przede mną piękne wizje, ale raczej nie chciałbyś wiedzieć jakie ). Ot, po prostu małe, chore życzenie, które wcale nie musi się spełnić.
Razem z tymi dziećmi i nickiem to już trzecia Twoja wtopa, koleżko. Ale człowiek znerwiony różne głupoty pisze, nieprawdaż?
I jeszcze raz: może i jestem mitomanem, kit z tym. Może i mam problemy - kit z tym. Ale wykorzystanie tego w myśl zasady, którą przytoczyłem gdzieś tam powyżej jest co najmniej niestosowne ( dużo bardziej niż nawtykanie komuś od ch.ji ), zwłaszcza, że: primo - dotyczyło to mnie, secundo - przyszedłeś tu aby dolać dziegciu, a tak naprawdę skoncentrowałeś się na mej osobie ( od niedoleczenia poprzez uwypuklanie błędów logiki i wiedzy ), nie próbując w konsekwentny i naukowy sposób udowodnić, że się mylę i ściemniam. No chyba, że za takowe uważasz enigmatyczne "były badania i nie stwierdzono". Git! Dałem się w to wciągnąć i baaardzo żałuję. Lubię się otaczać konkretnymi faktami a nie się bawić w głupoty, ale czasem ponosi mnie ślepa złość i tak wychodzi jak wychodzi. Za to Ciebie przepraszać nie będę, ale resztę forum ( no, prawie ), którzy przez naszą kłótnię nie mogli normalnie dyskutować - serio, żałuję tego i postaram się już więcej tego nie robić.
Choć w sumie teraz sam sobie zaprzeczam.
WAR ... DESTRUCTION i takie tam...
Tak więc żyj sobie z przeświadczeniem, że masz absolutną rację, a ja Ci zaręczam, że w najbliższych 20, może 30 latach zobaczysz na własne oczy jak Twoi znawcy przyznają się do błędu.
A teraz: ponieważ chcesz być szefem i pokazać wszystkim, że się mylę dam Ci pole do popisu. Do dzieła.