Odpowiedź nie była do Ciebie (z tego, co zazwyczaj piszesz, nie jesteś tumanem jak połowa internetu, pomimo posiadania kucyka w avatarze, w dodatku w formacie .gif, skaczącego po ekranie jakby jechał po polskich drogach), tylko dla tych, co uparcie twierdzą, że jest to 1 (bo na pewno są tacy na forum). Jeden gość na Mistrzowie.org strasznie się wykłócał, że to musi być 1, bo go tak uczyli w szkole, bo mu matka tak mówiła, bo on jest studentem matematyki itp. itd., to w końcu mu powiedziałem, że prędzej Jarka dałoby się przekonać, że to nie był zamach niż tego kolesia, że 6:2(2+1)
≠1.
Alchemik napisał(a):Oczywiście w szkole tego nie uczą i co więcej nie zamierzają uczyć, bo na tym zadaniu poległo dwóch nauczycieli z mojej szkoły. Dopiero znajomy matki wytłumaczył mi tę zasadę kilka lat temu, czego oczywiście nie uczyłem się nigdy w budzie. Widać wybieram sobie ch***e szkoły.
Powiem Ci tak: jest to logiczna zasada, ale z zasady ludzie nie kierują się logiką
No bo trudno byłoby znaleźć nawet w internecie kogokolwiek, który by jako wynik działania 2:2*2 podałby 1/2, "bo mnożenie jest pierwsze", "bo uczył mnie tego prof. dr hab. insp. inż. dypl. I. Tumanow" , "bo jesteś idiotą", "bo ja tak mówię i ch♥*", "bo twoja stara nie ma dzieci" itd. Ale już na takim 6:2(2+1) ludzie się wywalają, bo albo nie myślą (wrodzona cecha każdego człowieka, którą muszą w procesie wychowywania wyeliminować rodzice, bo na szkołę nie ma co liczyć), albo kombinują, szukając drugiego dna we wszystkim i we wszystkich (np. fani teorii spiskowych - w ich wypadku rodzice przesadzili/postawili kompa na biurku i jemu pozostawili zadanie wychowania dziecka na praworządnego i światłego obywatela).
Poczułem się trochę tak, jakbym pisał artykuł na Nonsensopedii
Proszę państwa, sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę w ciągu kilku sekund, wspaniały wynik. Gdyby w ten sposób można było wypie*dolić z polskiej polityki tych wszystkich śmieci z Okrągłego Stołu, Leszka Millera, byłoby… cudownie i każdemu bym ku*wa kupił po takim Ferrari, byleby w piz*u pojechali tym PROSTO do swojego ukochanego… Izraela. SYJONIŚCI Europy, jedźcie do siebie! Pozdrawiam, Zbigniew Stonoga. Nie jestem antysemitą!