paintball_0 napisał(a):Pierwszy raz obejrzałem to na video jak miałem 8 lat. Wtedy zrobił na mnie piorunujące wrażenie krwią, przemocą i psią czaszką na kijku. A potem obejrzałem go już z pełną świadomością. Bieda z kilkoma dobrymi scenami i Rutgerem Hauerem. Sens filmu to "amerykańskie rugby jest remedium na całe zło tego świata, więc lepiej rozwiązywać spory poprzez sport i zdrową rywalizację, jak również powoli idący po bramkę last man standing jest symbolem zasłużonego zwycięstwa oraz Ameryka". Wtykanie idealizmu i wyższych idei tam gdzie ich nie tylko nie ma ale również gdzie są one niemile widziane. .
Nie weim gdzie ty w tym filmie widziałeś nawiazanie do Ameryki... Chyba jednak nie do końca świadomie film był obejrzany ja w tym filmie nie widzę ani krzty idealizmu i wtykania wyzszych idei. Film opowiada o złamanym kolesiu, który chce wrócić na szczyt co wiecej wcale mu się to nie udaje... I to jest w tym filmie piekne. Jest brutalna rozrywka jaka mogłaby powstać w takich czasach. Film wiadomo nie jest jakiś wybitny ale kilmat ma bardzo fajny. Ja ze swojej strony polecam.
paintball_0 napisał(a): Co do szaleństwa Maxa. Nie jest uroczo szalony jak Mel Gibson, fakt. Jest nieco bardziej "realistycznie" szalony. Ma coś w rodzaju post traumatic stress disorder niczym Tony Stark po Avengersach ale o wiele lepiej zagrane i wykorzystane. Z resztą szaleństwo Gibsonowego Maxa jest urocze dopiero w trzeciej części. W jedynce szalony nie jest wcale, a w dwójce jest niemalże egoistyczny. Szaleństwa tam było niewiele a nawiązań do śmierci rodziny wcale. Na dobrą sprawę w nowym Mad Maksie brakowało mi tylko tego gościa z helikopterem.
Dla mnie Hardy poza wymuszonymi scenkami mini retrospektywnymi nie przejawiał szaleństwa... Jeśli nie widziałes w 1 szalenstwa... nai w Dwójce... to nie wiem o czym my mówimy Zresztą bohater ten najlepiej wypadał w dwójce gdzie był własnie takim egoistycznym sukinsynem, i to nie z własnej woli tylko właśnie się taki stał przez swoje traumy i ten zniszczony świat, ciągłą walkę o przetrwanie...
paintball_0 napisał(a): Zgadzam się, że film w dużej mierze był nie o Maksie tylko o Furiosie ale to mi kompletnie nie przeszkadzało. Podobnie filmy o Conanie nie były o Conanie i też uznałem to za urocze nawiązanie do kina akcji lat osiemdziesiątych. Restart Mad Maxa musiał zawierać masę akcji z pojazdami, bo to była kwintesencja serii. Najprawdopodobniej dopiero druga część będzie "przegadana" i będzie zawierać mniej "bitew" a więcej "pojedynków" na drodze.
Conan Barbarzyńca (ten z 1982 roku z Shwarcem w najlepszej formie:) - kompletnie nic ten kolo nie mówi w tym filmie a oddał bohatera doskonale) to jedank był o Conanie - zresztą to jedyny Conan, który jest dobry reszty się nie da ogladać.
paintball_0 napisał(a): Co do "Furiosa rising"- to byłby najgorszy tytuł lub podtytuł dla filmu. Bo od razu wyjawiałby finał. Równie dobrze można by do Aliena dopisać "Ripley's strugle". Spojlery w podtytule to tylko do filmów o super bohaterach proszę.
Przeca to był żart
paintball_0 napisał(a): Lubię filmy- teledyski. To że akcja się ślimaczy nie oznacza od razu że film jest głęboki i refleksyjny. Dobrze się stało że nowy Mad Max zawiera tak mało "lore". Inaczej pół filmu musiałoby być filmowym odpowiednikiem kompendium o świecie Mad Maxa. Jak pisałem wcześniej: film to medium wizualne więc zamiast gadać pokaż to na ekranie. Nawiasem mówiąc tę samą zasadę wyznaję w grach komputerowych. Zamiast opisywać się w samouczkach i w glosariuszach gra powinna pokazywać świat gry po prostu w świecie gry. Jeśli tego nie robi tylko zalewa mnie tysiącami stron tekstu to wcale nie jest rozbudowana i rzetelna tylko leniwa i idzie na łatwiznę
Jest tyle technik filmowych i sposóbw pokazania świata i akcji, że akurat wcale film nie musi byc zaraz przegadany. Pisąłem juz kiedyś o np: "Le Dernier Combat" Luca Bessona - też postapokalipsa, w filmie nie pada nawet jedno słowo, gdzyż ludzie z jakichś przyczyn nie mogą wydawać żadnych dźwięków. Samymi gestami opowiedziana jest historia całkiem ciekawa. (może film nie miażdży ale jest do obejrzenia) Fajna rola Jeana Reno.
Tu wiadomo, nie ma się co spierać, koncepcję przedstawienia obrazu i środki dobiera reżyser, operator i montażysta. Jak im wyjdzie nie musi się wszyskim podobać. Ja np: nie koniecznie lubie filmy teledyski, choć taki biegnij Lola biegnij był fajny.
To czego mi np: w Maxie zabrakło to np: żeby się na chwile ta akcja zwolniła. Np: w momencie jak chodzą Ci goscie na szczudłach. Scena fajna klimat mega tylko ku*wa o co chodzi?
:
Plus jeszcze parę nieścisłości z filmu i rzeczy które mnie zastanawiają. W pierwszych scenach Joe jest ledwo ciepłym wrakiem, skaczą przy nim ubieraja, rany mu zasypują talkiem, ten ledwo łazi. W drugiej części filmu kolo jest żwawy jak dziecko. Do tego ta zbroja z plastiku przy tych odpażeniach to też by mu na pewno nie pomogła... Ręka furiosy - trochę technologia jak dal mnie zbyt zaawansowana jak na dzikusów z pustyni. Ciekawi mnie też układ jaki mial Joe z tą resztą chałstry, ammo farm - co to jest, i oli rig. Taka triada, że jedni mieli wode inni rope a trzeci amunicję - swoją drogą skąd ta amunicja - uprawiali ją? No i Mad Max poza tym że był kozakiem produkował straszne ilości krwi, generalnie akcja z placa wyssana, zwłaszcza końcowa transfuzyjka. Koleś na pewno by nie odszedł o własnych siłach stamtąd ale to już czepialstwo. No i scena z tym gosciem na łańcuchu, szczerze liczyłem, że właśnie tam Max pokaże pazura - utnie mu ręke czy coś... a tu mało Maxa w Maxie...
War. War never changes... Bury zapraszam do lektury :)
To słowo pierwsze mi przychodzi na myśl po obejrzeniu Grand Budapest Hotel. Podchodziłem do tego filmu z raczej pozytywnym nastawieniem, ale wbrew oczekiwaniom wzbudził we mnie mnóstwo emocji. Czy pozytywnych - nie wiem. Raczej "czułem" ten film niż go oglądałem. Historia z obrazem dość śmiesznawa, choć nie na tyle, by ryczeć ze śmiechu. Ale żeby ryczeć z żałości - to prędzej. Dla mnie to film o "utraconym ideale", przeszłości która się zdaje być lepsza niż teraźniejszość, niedościgły wzór dla kogoś takiego jak ja. Nawet najebanego piwskiem z Biedronki. Także ode mnie 10/10 na filmwebie, bo naprawdę nie mogę się do niczego dopieprzyć. Nie za jakość, bo nie jestem w tym specjalistą, ale za przyjemność z oglądania.
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie.
Jako, że mam remont i nie mogę używać telewizora zacząłem sięgać wieczorami po zasoby internetowe (VoD i podobne, żadne calebienie jakby co) i odświeżyłem sobie znajomość z twórczością Piotra Szulkina. Dokładniej serią jego filmów sci-fi/ antyutopijnych: Golem Wojna Światów - następne stulecie, Ga Ga Chwała bohaterom, O-bi O-ba Koniec cywilizacji.
I powiem, że jestem zachwycony, zwłaszcza ostatnią z wymienionych pozycji. Genialne post-apo, fantastycznie zrealizowane i sfilmowane pomimo ubóstwa dostępnych środków (w końcu 1984r - czasy kryzysu po Stanie Wojennym). Niskie nakłady na scenografię zastąpiono pomysłowym wykorzystaniem oświetlenia i ponurej, odbarwionej kolorystyki. Szczególnie finałowa scena z tłumem to majstersztyk.
O czym jest w ogóle ten film?
Po wojnie atomowej wojskowi zebrane niedobitki cywili skłonili do skrycia się w znajdującym w górach kompleksie przykrytym ochronną kopułą. Ponieważ rozkaz i perswazja nie działały dostatecznie skutecznie na zszokowanych ludzi stworzono mit Arki, która ich zabierze z tego tymczasowego schronienia. Mija rok. To co było tymczasową taktyką - Arka dla sporego odsetka ocalonych stało się prawie religią. A kopuła powoli się zaczyna rozpadać... Resztę trzeba obejrzeć samemu. Film niezwykły jak na naszą kinematografię. Do tego świetne aktorstwo.
CREDO [łac. Wierzę]
Za ten post Terminus otrzymał następujące punkty reputacji:
Też oglądałem i moja ocena jest taka jak w kozaku. Film jest genialną alegorią życia - każdy z nas, a przynajmniej większość też oczekuje takiej "arki" która zmieni jego życie - wygrana w totka, przeżycie jakiejś przygody, poznanie kogoś. Często jednak chcemy aby to się stało samo z siebie bez naszego udziału, aby zrobił to ktoś za nas. Wtedy najczęściej nie udaje nam się tego osiągnąć i przegrywamy.
Kilka dni temu byłem w kinie Straight Outta Compton. Bardzo polecam, nawet jeśli nie lubicie rapowo-gangsterskich klimatów To naprawdę jeden z lepszych filmów jakie są ostatnio w kinie.
Natomiast filmu Whiplash nie polecam. Ja ROZKAZUJĘ wam go obejrzeć. to film ze wszech miar genialny - muzyka jest piękna, gra aktorska wspaniała, a fabuła wciągająca. To musicie obejrzeć drodzy stalkerzy
Za ten post jedrek777 otrzymał następujące punkty reputacji:
Marsjanin. Film jest nudny i bez klimatu. Aż mi się nie chce o nim pisać. Zawiódł mnie pod każdym względem. Liczyłem na coś w rodzaju początkowych scen w Alienie gdzie nic się nie dzieje, ludzie łażą i gadają, a i tak wizja jest fascynująca. Chce się na to patrzeć. Wszystko da się nakręcić w taki sposób, że widz siedzi na krawędzi fotela i obgryza paznokcie. Tego czegoś zabrakło filmie o człowieku uwięzionym na Marsie! Aż się wierzyć nie chce.
Właśnie skończyłem oglądać "Siedem" z Bradem Pittem i Morganem Freemanem i muszę powiedzieć, że to film, który każdy powinien zobaczyć. Arcydzieło po prostu. Gra aktorska była genialna, a specyficzny klimat kryminału noir wbijał w ziemię. Polecam też obejrzeć inne filmy Davida Finchera np. "Podziemny Krąg".
Polecam film "Szybcy i Wściekli 7" lub najlepiej całą serie. Film jest zrealizowany na wysokim poziomie. Jak dla mnie to film 9/10, ostatnia scena wyciska łzy. Serdecznie polecam
Dzisiaj rzucili pierwszy pełnoprawny trailer do nowych Gwiezdnych Wojen. Myślę że śmiało możemy wywnioskować kim jest ten Sith z tym idiotycznym mieczem.
Za ten post paintball_0 otrzymał następujące punkty reputacji:
To Grzegorz Braun, który już wcześniej zadeklarował się jako zwolennik Imperium. Miecz świetlny w kształcie krzyża tylko to potwierdza.
Na serio - nie mam pojęcia, i nie wiem na podstawie czego to wywnioskowałeś, więc proszę o wskazówkę. Tak samo jak nie wiem kim jest dziewczyna czy czarny charakter , który w końcu występuje w scenach w których nie dyszy. Zakładam tylko, że on będzie nowym objawieniem, któremu dojrzeć pomoże rezolutne dziewczę, państwo Solo i włochaty Wookie ze spoconym futrem.
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie.
Za ten post Universal otrzymał następujące punkty reputacji:
Ponieważ moje spekulacje podchodzą pod spojlery- idzie w spojler:
:
wskazówka: w tym uniwersum istnieją klony.
A skąd to wywnioskowałem?
:
Aktor grający Anakina z ep 2 i 3 występuje w tym filmie. Można by podejrzewać że albo w formie ducha niczym Ben Kenobi, albo w formie retrospekcji. Ale w jednej scenie trailera widzimy naszego Sitha z krzyżem, bez hełmu, z bujną czarną czupryną i w podejrzanie znajomej szacie. Plus modli się do hełmu Vadera i mówi "zakończę co ty rozpocząłeś" co ja rozumiem jako "zabić wszystkich Jedi".
Moją "genialną" teorię szlag trafił bo nie śledzę na bieżąco wszystkich przecieków i informacji o produkcji nowych star warsów. Otóż tego kolesia gra inny aktor i wygląda o tak:
:
Za ten post paintball_0 otrzymał następujące punkty reputacji: