Sąsiedzi- straszni, dziwaczni, wspaniali.

...a raczej wszystko o wszystkim. Debaty na dowolne tematy.

Sąsiedzi- straszni, dziwaczni, wspaniali.

Postprzez Arbiter w 15 Cze 2009, 12:30

Opiszcie swoich co "ciekawszych" sąsiadów lub znanych wam z widzenia nietuzinkowych ludzi. Mogą być to obywatele z podwórka, bloku, osiedla.

Sam od siebie dodam, że posiadałem (mieszkam w bloku) zaprzyjaźnionego sąsiada- pana Jurka ( ksywa "maleńki").
Chłop ogromny coś z dwa metry wzrostu, dobrze zbudowany. Co ciekawe jego żona też była wysoka jak cholera i wcale nie chuda.
Rozwaliło mnie kiedyś w zimę, jakieś dziesięć lat temu, gdy zaobserwowałem jak poruszają się autem. A tym autem był Mały Fiat. Oni nie siadali na pierwszych siedzeniach, bo ich nie mieli!!! Kaszlak uginał się pod ich ciężarem i ledwo jeździł. Wyglądało to komicznie. Co ciekawe oni nawet nie brali pod uwagę, że mogą wyglądać co najmniej, hmm... dziwacznie.

Pan Jeży bratał się z "cieciami", menelami i złodziejaszkami. Dzień zaczynał od obchodu całego pionu. Plotkował i popijał w między czasie (ilości takie, że powaliły by niejednego). Znał wielu mieszkańców i o wszystkich coś mógł powiedzieć- nawet nie pytany.
Zdarzało mu się odpalić grilla na balkonie :D . Było to upierdliwe gdyż kopciło się z jego balkonu jak cholera.
A wszelkie uwagi dotyczące jego dziwactw spływały po nim niczym deszcz. Toczył wojny słowne z niektórymi "porządniejszymi" rodzinami gdy oskarżały go o zakłócanie ciszy nocnej ( często robił imprezy dla znajomych, też lokatorów).
Jak ktoś rozrabiał pod blokiem to pan Maleńki zaraz go opie@dalał z okna, jak nie skutkowało, to szybko rozprawiał się z delikwentami na ubitej ziemi.
Razem z żoną wyjechali do Ameryki, mieszkanie zostawili na wynajem. Przestało być "swojsko".
Ale pół roku temu wpadł do nas by w paru słowach opowiedzieć co u niego. Był po drinku, jak to powiedział. Gdy wychodziłem do sklepu zobaczyłem na schodach puste pół litra gorzały i cztery butle po piwsku. Pewne rzeczy się nie zmieniają.

Mam jeszcze kilku ciekawych delikwentów, ale na później.
Arbiter
Kot

Posty: 35
Dołączenie: 03 Cze 2009, 17:40
Ostatnio był: 08 Kwi 2010, 01:13
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Fast-shooting Akm 74/2
Kozaki: 0

Reklamy Google

Re: Sąsiedzi- straszni, dziwaczni, wspaniali.

Postprzez Przemek77 w 15 Cze 2009, 12:51

Moi sąsiedzi....
Tragedia.
Z prawa mieszka facetka z synem i ze swoja matką, niedawno pogoniła męża - mieszkający dookoła mieli niezły spektakl, bo owo "wyganianie" odbyło się w asyście chyba całego plutonu policji, babki wrzeszczącej i wygrażającej "psiakom" zza okna i wyrzucania mebli przez kono domku.
Problem jest taki, że facetka owa posiada dwa wielkie i groźne wilki biegające luzem po posesji, przy furtce nie ma domofonu, więc dostanie się do jej domu jest niemozliwe, poza tym siatka ogrodzenia jest coraz bardziej sfatygowana przez owe bydlaki chcące się wydostać, więc pewnie niedługo dojdzie do jakiegoś nieszczęscia.

Z tyłu - brat teścia z rodzinką. Ludzie skrajnie zakłamani, egoistyczni i wybitnie konfliktogenni. Teść z bratem i jego rodzinką od paru lat nie rozmawia, zresztą nie ma z kim bo sam brat teścias to alkholik, co kilka dni naqrwia się i robi przedstawienie pt "Co to k... nie ja?", jego dwóch synków to odpowiednio drobny diler (kilka razy proponował mi "wejście w interes" za co mało nie dostał po chudym nosie) i nierób (też zresztą alkoholik) a żonka to stara oszustka.

Z lewej - najprzyjemniejszy sąsiad - POLE KUKURYDZY. Nie hałasuje w nocy, nie biegają żadne psy, nikt sie nie upija - a jak rośnie to spokojnie i nie wadząc nikomu :)

Na poprzednim mieszkaniu (blok) miałem dośc ciekawych sąsiadów na piętrze - ludzie nie myli się i nie sprzątali w mieszkaniu - kiedyś sąsiad mnie poprosił o zaprogramowanie TV bo sobie nowy kupili - nie jestem jakoś wrażliwy na zapachy, ale po 10 minutach musiałem wyjść bo mało nie zemdlałem. Wysoce stężony odór starych skarpet, potu, smieci i piorun wie czego jeszcze skutecznie mnie zbił z nóg.
Czasami był irytujący - gdy nadchodziły wybory potrafił przejść się po mieszkaniach i każdego wypytywał na kogo głosuje i gdy mu się nie podobało to robił awanturę :)
Poza tym dziadek był spoko - jak lew gonił z klatki różne podejrzane towarzycho, niejednemu dresikowi co chciał szukac wrażeń w naszym bloku laską po łbie natłukł, że młodzian wiał w podskokach.
Pijany listonosz ze świata modliszek
Przywozi mi listy, i niszczy mi ciszę,
Której nie ma i tak;
Bo jest dziecko moje i sny atomowe,
I myśli myśliwce co są odrzutowe -
Ich huk - to dla mnie - znak.
Awatar użytkownika
Przemek77
Przewodnik

Posty: 904
Dołączenie: 26 Maj 2008, 13:17
Ostatnio był: 29 Gru 2022, 21:38
Miejscowość: LUBLIN
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Akm 74/2U
Kozaki: 118

Re: Sąsiedzi- straszni, dziwaczni, wspaniali.

Postprzez STA1KERpl w 15 Cze 2009, 13:20

Kojarze paru sąsiadów, ale jedni maja dziwny zwyczaj... Piętro niżej mieszka "kibic" z bratem, i ze swoja żoną. Niby nic ciekawego. Ale co się dzieje na meczach... Zawsze, kiedy ciekawsze rzeczy bedom się dizac na boisku, przychodzi do nich zawsze paru kumpli, a żona jego u nas (z mama siedzi) się nudzi. Kiedy wygrywa drużyna nie ta, o której myśleli, w 80% procentach przypadkach dają... bana... telewizorowi... w locie... z 3 piętra. Tak- co tydzień leżą zawsze jakieś szczątki na ziemi. Dobrze, ze gościu wyżywa się na telewizorze a nie na małych dzieciach biegających po podwórku, bo jakby co tydzień wyrzucał dziecko przez okno nasze podwórze w istny prypiat by się zamieniło. A policja? Po jakims 5 razie przestali w ogóle przyjeżdżać, kiedy jest jakies wyzwanie pod numer 17/93...
JESTEM TUTAJ WIPEM
Awatar użytkownika
STA1KERpl
Tropiciel

Posty: 369
Dołączenie: 15 Kwi 2009, 20:51
Ostatnio był: 25 Maj 2022, 16:45
Miejscowość: The port Royal
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: "Tunder" 5.45
Kozaki: 13

Re: Sąsiedzi- straszni, dziwaczni, wspaniali.

Postprzez Terminus w 15 Cze 2009, 13:26

Hrubieszów, dom rodziców: Przez wiele lat było pięknie. Działka przy zakręcie; płotu od drogi z 15m tylko. Jeden cichy sąsiad, dwa pustostany i pusta działka którą ja kupiłem "na przyszłość". Niestety z 4lata temu jeden pustostan został kupiony przez mechanika amatora, który ma zwyczaj testować silniki samochodów poprzez wciskanie gazu do dechy na jałowym biegu. Podobnież testował piłę łańcuchową, kosiarkę itp. Jak się wprowadzili to zaczęli przebudowę dachu. Jak zobaczyłem co robią, to złapałem się za głowę i popędziłem do nich. Przedstawiłem się, powiedziałem, że jestem architektem i zacząłem tłumaczyć co robią źle [izolacje dachu], czym to grozi i jak to należy zrobić dobrze. Nawet na ścianie mu to rozrysowałem. Pokiwał głową, podziękował i dalej robili swoje...
Po 3 latach powiedział moim rodzicom, że jest kicha i głupio zrobił, że mnie nie posłuchał. Cóż ma co chciał i na co zasłużył...
Do pełni obrazu dodam, że ocieplił ze 20m ściany [źle] i na tym poprzestał. Podobnie pomalował ze 5m2 dachu z blachy ocynkowanej i mu się znudziło.

Teraz mieszkam z żoną w Nowej Hucie. W jej starej części, w murowanej kamienicy/bloku z lat 50-60 tych, wpisanej do rejestru zabytków. Z jednej strony park, z drugiej zadrzewiony plac zabaw. Cisza i spokój. I malowniczy sąsiedzi:
Typ I - sąsiad nieokreślonej płci [ostatnio skłaniamy się ku wersji "on"], emeryt o wzroście sięgającym mi mniej więcej do pasa [bez przesady ok. 1,3-1.4m] z nieodłącznym pieskiem, na którego natykam się ZAWSZE gdy wchodzę/wychodzę z budynku, znający wszystko i wszystkich na osiedlu.
Typ II - sąsiadka z sąsiedniego mieszkania. Przestraszona. Przez wiele miesięcy w ogóle jej nie widzieliśmy. Jak wpadłem na nią np. przy windzie to uciekała na inne piętro schodami i dopiero jak wsiadłem do windy to wracała na swoje piętro. Nikomu nie otwiera drzwi, włącznie z księdzem po kolędzie [za to RM ciągle słyszę przez ścianę].
CREDO [łac. Wierzę]
Awatar użytkownika
Terminus
Deliryk

Posty: 3955
Dołączenie: 22 Cze 2007, 06:15
Ostatnio był: 21 Lip 2022, 18:56
Kozaki: 1440

Re: Sąsiedzi- straszni, dziwaczni, wspaniali.

Postprzez Arbiter w 15 Cze 2009, 13:49

Widzicie, mam wrażenie, że Kazimierz Staszewski dobrze ujął ten temat w jednej z piosenek w albumie "Spalaj się". Podejrzewam, że sami jesteśmy obiektem niewybrednych aczkolwiek nie powiedzianych szczerze w twarz "komentarzy".
Jako gówniarz podpadłem pewnemu małżeństwu (właściwie pewnej kobiecie) co pod naszym "apartamentem" mieszka. Do tej pory mi to pewnie pamiętają. Chodzi o imprezki okazjonalne i wszystko co z nimi związane. Nasyłali policje, sami się fatygowali, innych buntowali. Winny byłem ewidentnie i bura mi się należała. W końcu wyrosłem z małpiego rozumu.
Ale co najśmieszniejsze, pani co mnie tak nie lubi, zarzucała mi absurdalne czyny których w jej mniemaniu się dopuściłem. A to windę zaciąłem (akurat był remont szybu), a to drzwi jej pomalowałem (o tym się dowiedziałem od rodziny, która tłumaczyła cierpliwie damie, że jestem od dwóch tygodni na obozie...). Myślałem, że oszaleje. Odpokutowałem zawinione wybryki, dawno przeprosiłem za zachowanie, ale "smród' się ciągnął niemiłosiernie.
Na szczęście po pewnym czasie tej pani przeszło. Znalazła inne hobby. Swojego męża. Tak go gnębi biedaka, że żal czasem słuchać. A po rurach niesie. Awanturka za awanturką a słownictwo okrutne. Dziadek rzeźbi w drewnie na balkonie, całymi dniami tam przesiaduje byle tylko nie narazić się babinie. Kiedyś nawet z nim rozmawiałem. Żalił się, okazało się że to jego małżonka afery rozkręcała. Ma nerwicę w ostrej postaci. Cudownie.
Gdy wychodzą na dwór idą pod rękę i udają, że nic się nie stało.

Najgorsze są noce, gdyż słychać wszystko co się dzieje, nawet kiedy się nie chce.
Arbiter
Kot

Posty: 35
Dołączenie: 03 Cze 2009, 17:40
Ostatnio był: 08 Kwi 2010, 01:13
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Fast-shooting Akm 74/2
Kozaki: 0

Re: Sąsiedzi- straszni, dziwaczni, wspaniali.

Postprzez Microtus w 15 Cze 2009, 14:57

Tak dla klimatu wrzucę pasujący utwór Kazuna:
Spowiedź święta

Ja mam za sobą już 3 lokale. Grochów w Warszawie i mieszkanie na 10 pietrze bloku od urodzenia do wieku lat 20.
Było wszystko, i patologia i normalni ludzie, jak wszędzie. Mieliśmy rodzinnie przerąbane przez mego wybrykowego brata, który naraził się cieciowi i o tamtej pory cieć się na nas delikatnie mówiąc uwziął. Generalnie co by się na klatówie nie działo to wina moja albo brata ;)

Miejscowe meneliki były raczej takim folklorem i nigdy nikomu z osiedla nie wyrządzili krzywdy ale sceny bywały czasem Dantejskie. Np: Wiesiek (menelik były bokser i generalnie niezły zakapior) po powrocie z Izby wytrzeźwień staje rankiem na środku osiedla i krzyczy na cały regulator: "KUR_WY KOMUNIŚCI, WRÓCIŁ PAN NA WŁOŚCI" - myślałem, że padnę :)

Potem tarchoamin i dom z rodzicami. Tam już luzik kompletny osiedle odgrodzone chronione kulturka i ludzie naprawdę fajni itp.

Potem powrót z lubą do bloku też na tarchominie. I tu dramat, mieliśmy sąsiada co jak z filmu z Pazurą "Nic śmiesznego" lubil borować dziury! Kurde Wiertarki, szlifierki i inne sprzęty o różnych godzinach nieraz niedziela 8 rano. I skubany nigdy nie naruszał tym ciszy nocnej. Myślałem, że coś remontuje i że skończy. Potem się okazało, że ma w mieszkaniu warsztacik stolarski. :wink: I generalnie inne buractwo co to np: robi sobie grilla na balkonie, a pranie wisi idealnie nad jego balkonem. Rozmowa nic nie dawała. Ile razy straż miejską wzywałem do cymbała to poezja. W końcu zgłosiłem sprawę do spółdzielnia a jako, że zgłoszenia były dokumentowane podniesiono facetowi czynsz :) I się skończylo. Oczywiście sąsiad nie pozostał dłużny i wystarczyło, ze byli znajomi (nie impra ale 2 osoby)
kolacja pogaduchy. I odwiedziny policji za każdym razem jak było trochę głośniej... A wiadomo, że ze znajomymi to sie człowiek pośmieje.

No i jeszcze nieśmiertelny pan od Disopolo, który od kwietnia do października urządza koncerty otwierając okno i puszczając na cały regulator swoją ukochaną muzykę. Niestety nie mogłem zlokalizować jego mieszkania bo to w końcu inny blok a jedynym sposobem na niego jak się dowiedziałem jest zlecenie w urzędzie pomiaru hałasu. Jednak raz, że kosztuje dwa, jak przyjadą i hałasu nie będzie to wtopa a wiadomo, że gostek nie robił tego z regularnością zegarka.

No i cała masa ludzi co to nie odpowiedzą dzień dobry i patrzą jeszcze jakby się ich miało zaraz zaatakować strzykawką po heroinie. (najśmieszniej było kiedyś jak powiedziałem facetowi dzień dobry w windzie a ten nic, jego dzieciak taki ze 3 letni pociągnął go za rękaw i powiedział "tata ten pan powiedział dzieńdobly" - gostek spalił buraka ale nie odpowiedział co ciekawe)

To tyle mego, ludzie mają naj*bane we łbach i tyle.
Ostatnio edytowany przez Microtus, 15 Cze 2009, 14:58, edytowano w sumie 1 raz
War. War never changes...
Bury
zapraszam do lektury :)
Awatar użytkownika
Microtus
Legenda

Posty: 1028
Dołączenie: 18 Cze 2007, 14:31
Ostatnio był: 19 Sty 2019, 22:54
Miejscowość: łorsoł
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 106

Re: Sąsiedzi- straszni, dziwaczni, wspaniali.

Postprzez dorian w 15 Cze 2009, 15:11

Miałem taki fajny przypadek.
Koło mojego domu po sąsiedzku otworzyli nowy sklep, warzywniak, więc poszedłem sobie dziarskim krokiem i wyluzowany po ziemniaczki i warzywa. Przed sklepem skrzynki wystawione również, a jakże, że całej reszty sklepiku już prawie nie widać, no to podchodzę do miłej, starszej pani i proszę o zakupy. Miła pani ochoczo zaczęła je szykować i rzekła w stronę sklepiku :
-Michałku kotuś, przygotuj dla pana ziemniaczki synku!
z wewnątrz dobiegł głos, nawet dość cienki jakby:
-dobrze mamuś!
,więc czekam spokojnie, luzik zupełny nucąc se w głowie piosenki Kiss'ów, po czym pani do mnie, że warzywka już są, a ziemniaczki to już u synka i że zaraz będą. Nie chcąc dłużej czekać postanowiłem wstąpić do uroczego sklepiku i do kotusia po resztę. I w tym momencie przestałem być wyluzowany. Dech mi zaparło i przytkało mnie z lekka, a Kiss'y od razu mi odeszły. W drzwiach stanął koleś, wiek koło 40-tki, miał spoko ponad dwa metry wzrostu i warzył lekko ponad 150 kg, a pewnie i dużo więcej. Ja sam mam 182 cm, ale w tych drzwiach zderzyłem się "buzią" z jego monstrualnym brzuchem i mnie po prostu zatkało. Spojrzałem ze strachem w górę, a on schylił się, żeby głowę przez drzwi wystawić i do mnie z rozbrajającym uśmiechem - proszę pana i dał mi ziemniaczki.
Teraz już wszyscy z ulicy go znają, jest nawet dość sympatyczny, ale pierwsze moje z nim spotkanie i znienacka było jak "3-go stopnia z UFO" i utkwiło mi do dzisiaj :wink:
P.S.A zakupy dobre były, zwłaszcza ziemniaczki.
Awatar użytkownika
dorian
Legenda

Posty: 1409
Dołączenie: 11 Lut 2008, 16:02
Ostatnio był: 23 Sie 2024, 17:38
Miejscowość: W-wa
Frakcja: Zombie
Kozaki: 246

Re: Sąsiedzi- straszni, dziwaczni, wspaniali.

Postprzez Crisu w 17 Cze 2009, 20:05

A podobno ludzi nie wskazuje się palcem...
Ale czego to się nie robi by nabić sobie posta.
Hah, oczywiście żartuję. Tak więc wracając do wątku...

Sąsiedzi. Każdy z pewnością ich ma, to oczywiste.
Oczywistym jest również to, że osobiście również należę do tych ludzi.
Generalnie mieszkam w dość 'trudnej' okolicy, w której patologia i penerstwo są na porządku dziennym.
Ot, typowa Poznańska rzeczywistość. Jednak nie mam zamiaru rozwodzić się na temat swojej dzielnicy.

Zacznę od samego dołu klatki... No, może i nie klatki, ale piwnicy.
Jeeeju, jakie słodziutkie są te kotki. Malutkie, ale nie bezradne.
Sztuk cztery plus matka, która ostatnimi czasy gdzieś myknęła.
Całkiem dobrze radzą sobie z przeciwnościami tego trybu życia.
Pomagamy im, owszem. Są wspaniałe...!

Teraz pora na parter...
Wchodząc w podwórko, w drugą oficynę, skręcając w lewo dostrzegamy podwójne drzwi.
Drzwi za którymi mieszka na prawdę porządna, ułożona rodzina.
Są mili, zawsze przywitają się z uśmiechem i powiedzą kilka ciepłych słów.
Nie wiadomo o nich praktycznie nic, ale to bardzo dobrze.
Sztuką jest pozostać w ukryciu by nie pojawiły się zbędne ploty. Wiadomo jacy są ludzie...
O tej rodzince wiem tyle, że to świadkowie Jehowy. Matka, ojciec i 23-letnia córka.
I tyle. Wystarczy. Mam do nich ogromny respekt i szacunek. Jedyna 'normalna' rodzina.

Naprzeciwko nich, a dokładnie pode mną mieszka kumpel, którego poznałem jako pierwszego gdy wprowadziłem się tu 7 lat temu. Z czasem dowiedziałem się nieco o jego/ich życiu. Boże, toż to telenowela, istna moda na sukces, sam się w tym wszystkim gubię. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Nazwisko: Jankowscy. Nic wielkiego, ale jeszcze chwilka...
Matka, ojciec, starszy syn (Mateusz) , młodszy syn (Roger).
Tak, tylko z tym, że matka i starszy syn są nie z tego domu.
I tutaj jest cały myk, ponieważ pochodzą oni z domu Muszyńskich.
Nadal nie rozumiecie? Ja też nie.
Wiem tylko, że prawdziwy ojciec Mateusza nazywa się Muszyński, a Mateusz wraz z matką trafił do Jankowskich ze względu na zamianę żon. Dosłownie! Ojcowie zamienili się żonami!
O innych akcjach nie mówię.

Naprzeciw mnie znajduje się rodzinka, która... Która... Nie mam pojęcia kim są.
Po prostu sobie mieszkają. Nikt nie zna ich nazwiska, bywają tu bardzo rzadko.
Całkiem mili, ale jednak coś jest z nimi nie tak. Nie wnikam...

Piętro wyżej, nad nimi - koleżanka (Natalia) wraz z siostrą (Iza), matką i ojcem, moim imiennikiem tak btw.
Natalia sama w sobie jest ciekawą osobą, z wyglądu punk. Znam ją także od 7 lat.
Iza jest nadzwyczaj inteligentnym dzieciakiem - jak to emo (nie przesadzam).
Matka... Uh, tutaj zaczynają się schody. Wiecznie schlana, wiecznie obita twarz.
Jej fetyszem jest chyba codzienne pożyczanie 10zł 'na chleb' od wszystkich mieszkańców klatki.

Teraz... Ci nade mną? Boooże, miejże litość, czym te dzieci zasłużyły sobie na takie traktowanie...
Matka cholernie gruba, chora psychicznie. Dosłownie.
Za byle co dzieci latają po ścianach. Jeśli rozleje przypadkowo choć troszkę napoju to może szykować się na cierpienie ze strony rodziców. To wszystko słychać. Krzyki, uderzenia... Wszystko.
Wspomniałem, że latają po ścianach. Prawda.
Człowiek chory psychicznie zdolny jest do każdego czynu, a rzucanie dziećmi po domu to u nich standard.
'Ku*rrrrrwa! Co zrobiłaś, zaje*ię Cię!' *łup o ścianę*
Dziecko płacze, przeprasza, krzyczy... Ale nie, matka musi je podnieść i lać dalej.
Następnego dnia widać tego efekty. Poobijana twarz, rączki, nóżki, całe ciało.
W tej chwili Patrycja (chyba 9 lat) chodzi z ręką w temblaku. Nieszczęśliwie spadła.
Nie chcę dalej opisywać tego co się tutaj dzieje.

Niestety, tak bywa.

Poznań - Wilda
"Дай мне мой респект, не больше не меньше."
Awatar użytkownika
Crisu
Legenda

Posty: 1402
Dołączenie: 05 Paź 2007, 20:16
Ostatnio był: 26 Sty 2017, 10:51
Kozaki: 47

Re: Sąsiedzi- straszni, dziwaczni, wspaniali.

Postprzez Michu w 17 Cze 2009, 21:04

Swego czasu mieszkałem już w Kamiennej Górze, Marciszowie (taka wieś... ale to tylko chwilowo), w bloku w centrum Jeleniej Góry, oraz w Dzielnicy Jeleniej - Cieplice, tutaj mój dom i tutaj mieszkam najdłużej (15 lat), czyli ta reszta to tylko chwilowe... Jelenia - pół roku, Kamienna - to samo, Marciszów - też max pół roku.

Zacznę od mojego kochanego mieszkanka gdzie mieszkam na stałe.

Naprzeciwko mnie - Para, raczej nie małżeństwo, nie wiem dokładnie... nie mają dzieci, od zawsze pamiętam że tylko co jakiś czas przyjeżdża do nich rodzinka, o ile koleś jest całkiem spoko (wiek może coś koło 50-60) to pani Basia już jest niezła, nie lubi kiedy jej "śmierdzi" otwiera drzwi w budynku nawet w zimę, lubi trzaskać drzwiami oraz jest niezbyt miła. Aż mi się przypomniało, jak kiedyś wyszedłem na dwór i sobie zaraz koło jej ogródka poszedłem lać, po chwili się skapnąłem że patrzy ma mnie z okna, padł wtedy tekst "Boże, co za świnia!". Hyh!

Piętro, tutaj już jazdy są niezłe. Mieszkanie 3, kiedyś mieszkało tutaj stare małżeństwo, dziadek lubił motory i pamiętam jak czasami o 7-8 rano brzęczał tym swoim gruchotem tuż pod oknem, babunia była całkiem ok, pamiętam jej tekst "Takiego wała, polska cała!". Oboje nie żyją.
Potem wprowadziła się jej córka, z chłopakiem. Facet spoko jak na sąsiada, luźny i w ogóle, mieli dwoje dzieci, aż wreszcie się rozeszli, facet został z dziećmi. Przychodzila ostatnio do niego jakaś młodzież, pili... Dzieci musiały mieć nieźle, sąsiad jak wypił zbiegał ze schodów w dół i walił głową w drzwi, rozwalił obydwie szybki. Teraz siedzi w więzieniu, zgwałcił jedną z tej całej ekipy co do niego przychodziła. Mieszka teraz tam Pan Krzysiek, on też jest z tej rodzinki, ale to starszy facet.. nie pamiętam, pijaczysko... Ale nigdy nic nie wydziwiał i jest cicho. Często pożycza kasę od mojego ojca, oddaje zawsze z wieeeelkim opóźnieniem.

Następnie Mieszkanie /4/ - Tutaj mieszka teraz sama babka, pani Ula. Pierwszy jej mąż zmarł na czerniaka, czy coś takiego. Pili dużo, oj bardzo dużo. Nadal pije. Znalazła sobie nowego, Pan Jurek mieszkał z nią tutaj dobre kilka lat, zmarł całkiem niedawno - miał wylew. Codziennie był nabombany. Ogólnie góra została "wyczyszczona" i jak mówię osobno została ulka i krzysiek. Jest tam też durny pies, kiedyś mu nalali bełta ... nie wiem czy to podziałało, ale szczeka jak pier*ol***.

--------
W Kamiennej nic ciekawego, pełno romów i ogólnie nie znałem tam za bardzo sąsiadów, nie było źle.

Marciszów - to była wieś, zero sąsiadów. Jeden duży dom, całkiem fajne wspominam te "wakacje" tam, ale jednak wole swoją kochaną dzielnicę ;P

W Jeleniej również nie znałem nikogo, ciotka miała psa który szczekał jak jeb****, zawsze robił hałas na klatce... najgorzej było jak się z nim wychodziło wcześnie rano...
Awatar użytkownika
Michu
Very Important Stalker

Posty: 1557
Dołączenie: 10 Lip 2007, 00:34
Ostatnio był: 30 Cze 2024, 22:02
Miejscowość: Jelenia Góra
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: VLA Special Assault Rifle
Kozaki: 131

Re: Sąsiedzi- straszni, dziwaczni, wspaniali.

Postprzez PrzemoC w 24 Cze 2009, 01:31

Ah.. Nie ma to jak życie na prowincji! Kiedyś mieszkałem w poniemieckim domu. Babcia
I Dziadek wraz z dwoma synami mieszkali na dole, ja z Mamą i Tatą na górze. Czwarty, najstarszy
syn Dziadka mieszkał ( i nadal mieszka) W Gorzowie, jakieś 10 km od Jenina. Droga brukowa,
ruchliwa, tiry jeżdżą, spać nie można było. Dom stary, ściany pękały, niedawno Dziadek
remontował.

Dom Przedzielony
na pół, w drugiej połówce małżeństwo, Czesiek i Ala. Fajni ludzie, zaniosłem dzisiaj Ali natkę
z brukwi dla królików. Czesiek też niczego sobie, jak byłem młodszy to zimą toczyliśmy bitwę
na śnieżki przez płot. Mieszkała tam Ali mam również, teraz nie żyje. Była stara i chora psychicznie,
nie poznawała córki. Po południu chciała uciekać. Raz powiedziała do córki: "Ta co jest rano
jest dla mnie taka dobra... ubierze mnie, umyje.. a ty to wredna dla mnie jesteś..."
Miała 92 lata...
Obok- Plebania. Nie mogło być lepiej. Rodzinka zawsze była w dobrych stosunkach z księdzem.
Wołali na niego "Muminek". Miał psa, wabił się Dingo. Lubiłem go, ale strasznie nudne kazania
głosił na mszy. Jak się przenosił zostawił nam dwie skrzynki wina mszalnego, za pomoc przy
pakowaniu. Teraz księdzem jest brat mojej byłej... nauczycielki od polskiego, a coście myśleli? :P
Ogólnie też fajny, widać że coś robi w parafii, remont kościoła, dary, takie tam.

Teraz mieszkam jakieś 100 metrów dalej, więc mam nadal blisko do rodziny. Z tyłu las,
z lewej pole dziadka, aktualnie jest to ugór. Za nim osiedle. Po lewej działka. Kiedyś mieszkał
tam kolega dziadka, były wojskowy, kapitan w stanie spoczynku.Bardzo mnie lubił. Mieszkał z żoną,
Anną. I jej matką. Nie wiem, czy jeszcze żyje. Nie miał własnych dzieci, więc bardzo mnie lubił.
Czasem dostawałem coś na Wielkanoc czy Boże narodzenie od niego. A że miał sad, czasem dawał
nam jakieś owoce. Były to takie, których nie udało mu się sprzedać, ale zawsze miły gest.
Wyprowadził się do miasta. Czasem go spotykam i pogadamy. Działkę sprzedał.

Kupił ją dla syna właściciel gorzowskiej sieci aptek 'Strywald". To jest jakiś ZAKODOWANY
SKRÓTOWIEC, taki jak miał naznaczony na ręce :D Imię i nazwisko właściciela.
Waldemar Stryjakiśtam. Ogólnie ta działka to jego syna ostatnia szansa. Wcześniej miał
chyba dwie posesje, wszystko roztrwonił. Ma żonę i trójkę dzieci. Wydaje się być OK,
jak na kogoś kto ma trzy auta i dwa motory... Nie budzi mojej zbytniej sympatii.
koleś ok. trzydziestki.

I na przeciwko Moja była.. Nauczycielka Niemieckiego :P Z Mężem i dwójką dzieci.
Facet też koło trzydziestki, ona też.. Są ok, on ma jakiś sklep w Gorzowie.
i za nimi zakład ślusarski, też znamy właścicieli. Mój kolega z gimnazjum ( z klasy)
to ich rodzina. Wporzo facet, coś tam z głową ma, ale jest w miarę normalny,
wesoły, po trzydziestce. Kiedyś pracował z ojcem, ale ten spadł z drabiny i mocno
złamał nogę, teraz chodzi o kulach.

Najbliższego przyjaciela mam 3,5 km od domu, kupę czasu go nie widziałem.
Musze to nadrobić. Ogólnie sąsiadów mam nieszkodliwych ale znam ( we wsi TYLKO 2000
osób mieszka :wink: ) kilka rodzin nienormalnych. i pijaczków. No cóż... są ludzie i taborety...
Przepraszam jeżeli wypowiedź zagamtfana, ale zobaczcie, o której godzinie ja to pisałem...
"Każde słowo jest jak niepotrzebna plama na ciszy i nicości." -Samuel Beckett
Ale, z drugiej strony, on to powiedział...
Awatar użytkownika
PrzemoC
Beta Tester

Posty: 444
Dołączenie: 31 Sty 2009, 15:27
Ostatnio był: 19 Cze 2022, 12:45
Miejscowość: Everon
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: SIP-t M200
Kozaki: 13


Powróć do Prawie o wszystkim

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: svt07 oraz 25 gości