Owszem, MISERY to DS: Stalker. Tak samo wymaga spostrzegawczosci, uwagi, cierpliwości, wytrwałości, zaglądania pod każdy kamień i za każdy róg, i OMG, odrobiny pomyślunku i planowania.
Nie jest też ani pierwszą, a na pewno nie ostatnią grą, do której szukam informacji.w sieci. Więcej - tutaj nie trzeba jakiś cudów na kiju by grę przejść. Poza tym, to "info w necie" samo się nie napisało przecież, ergo da się przejść.
Ludzie i recenzenci takie Dark Souls 2 przechodzili przed włączeniem multi, czyli. samemu. A jak się ostatnio przekonuję, wcale nie są bardziej PRO niż reszta graczy.
A, nauczyć się. W DS śmierć jest elementem rozgrywki, a tu ginąc nauczysz się, że do Kotła już nie wejdziesz w kąpielówkach. Zasadniczo(zazwyczaj) nie zginiesz dlatego, że złośliwy projektant ustawi wroga tak by respił ci się na tyłku w dopiero co oczyszczonym pomieszczeniu, więc może gra nie jest gópia, tylko po prostu wymagająca, a nie jest Kal of Śruty, gdzie przyjmujesx na klatkę wiaderko nabojów, przecierasz krew z gogli i cisniesz dalej. (Ale tu już się wyzłośliwiam.)
Mnie też różne rzeczy w Mizerji się nie podobają, np: był masakryczny spawn mutantów, (gdzie w szczytowym momencie w kamieniołomach radośnie się goniły dwa nibyolbrzymy, kilka dzików i ze 30 sztuk pomniejszego tałatajstwa - psy, koty, nibypsy, oddział Powinności... Albo chimery twardsze od nibyolbrzyma - jak pogram dłużej i znajdę czas, to posprawdzam), albo cena wódki (
) ale poza zgłoszeniem tego, swój ból dupy zachowuję dla siebie i lekarza prowadzącego.
Popieram też kolegę Szewczenko - nie ma rzeczy bez wad, to raz, a dwa, ile masz śmiecia wokół siebie, którego nie używasz/ nie potrzebujesz?
A ciebie kolego Paintball widzę pewien dysonans - chcesz wybiórczego realizmu, wyzwania, a jednocześnie chcesz sobie pograć. No ja już nie wiem. A wydaje się że wiesz do czego siadasz. Dostałeś praktycznie nową grę, za friko, a ty temu darowanemu koniowi liczysz żebra i zamawiasz pełen przegląd dentystyczny.
Bicz, plis.