Protip.
Nie wywalaj/sprzedawaj zużytych pancerzy/masek/hełmów.
Zachowaj je do napraw, czasem zdarzało mi się zapomnieć zabrać ze sobą ekwipunku dzięki któremu mogłem naprawiać pancerz w warunkach polowych. Po paru postrzałach/ spotkaniach z mutkami, mój pancerz wyglądał jak ser szwajcarski i gdyby nie to, że miałem w zapasie parę słabszych i zniszczonych, które dawały mi bardzo dużo procentów do naprawy, musiałbym zużyć wiele zestawów do napraw, które nie są tanie.
Co do trudności moda: Bzdura.
Przepraszam, ale zaraz po oczyszczeniu bazy najemnych w oczyszczalni jako recon (jak zwykle, samym pistoletem i sprzętem wypadającym ze zwłok) byłem obładowany sprzętem do napraw, apteczkami i bronią.
Dodatkowo wypadł mi karabin wyborowy Sako z 60 sztukami amunicji.
Lub colt 1911 w kamuflażu i amunicją ppanc, który zjada przeciwników.
Lub ump45.
Lub strzelba automatyczna.
Nie wracając do Skadowska udałem się na polowanie do najemnych czekających obok stacji benzynowej (respią się tam dosyc często najemni/bandyci z wysoką rangą. Im wyższa ranga, tym fajniejsze rzeczy można pozbierać)
Sako kładzie ciężko-opancerzonego najemnego na 1 hita, jesli strzelimy w szyję/ głowę.
Ludzie którzy mówią, że broń snajperska ma małe obrażenia chyba mają problemy ze sprawnym celowaniem.
Zaraz potem wykończyłem chimerę, kontrolera, 2 poltery i stadko zombie udając się do stalowego lasu, żeby zabrać mapy i narzędzia.
Po drodze zahaczyłem o parę schowków, dzięki czemu miałem dodatkowe leki, paliwo i profesjonalną kuchenkę, żeby samemu móc robić sobie obiad z mutków, które biegają po okolicy.
Wracając przez bagna nadziałem się na pijawkę, którą ubiłem z colta 1911 (amunicja .45 jest wspaniała przeciwko mutkom. Dodatkowo jest całkiem tania i łatwa do wytłumienia)
Pomyślałem: Co mi tam. Odwiedzę tartak.
Po drodze schowałem się przed 15 psami na kamieniu i wykańczałem je pomału makarovem.
Drzewa, kamienie świetnie nadają się do blokowania mutków takich jak chimka, pijawy i psy. USE THEM.
W tartaku nadziałem się na Powinność, która wybiła za mnie 30 zombie i kontrolera.
Ja tylko patrzałem i okradałem zwłoki.
Przy przechodzeniu obok spalonej wioski wrzuciłem parę zbędnych granatów do jamy kontrolera. Kolejny dobry loot.
Łyknąłem sobie herkulesa, gdyż miałem na plecach niemal 160 kilo złomu w niezłej kondycji (zbyt zniszczony obdzierałem z lunet i tłumików, które można sprzedać, oraz amunicji)
Poszedłem do pogłębiarki, zabrałem artefakt i korzystając ze starego triku wybiłem czających się stalkerów przez okno, wychylając się nieco. Łatwizna i kolejny loot.
Zamiast iść bezpośrednio do Skadowska poszedłem jeszcze do bazy bandytów na wzgórzu, gdzie wybiłem paru dresów, z których wyleciała amunicja przeciwpancerna. Dodatkowo kolejne narzędzia.
Wracając z astmą do Skadowska sprzedałem 3/4 sprzętu, kupiłem ciężki skórzany płaszcz i maskę z Sevy, ulepszyłem u kardana na 3/4 możliwych slotów,
Mam ładny strój, który pozwala mi wejść do każdej anomalii w zonie i ukatrupić każdego mutka.
I to po jednym wypadzie.
Tak, musiałem wczytywać grę z 20 razy.
Ale to ja jestem bogaty.
Jeśli chcesz zbierać często dobry loot, narób sobie wrogów, nawet nie zabijając spotkanych stalkerów, ale pomagając frakcjom robiąc zadania poboczne. Nie jesteś winny, jeśli ktoś otwiera do ciebie ogień ze 100 metrów.
Odpowiadasz ogniem w obronie własnej. Możesz nawet walić po nogach i przesłuchiwać tych, którzy się poddali.
Jeśli moralność jest ważna dla ciebie, nie obdzierasz ich z informacji o schowku, wybierasz opcję z rozbrojeniem. Zwykle wstają i zaczynają uciekać po pewnym czasie w stronę bazy, lub leczą się i dają ci spokój. A ty masz i czyste sumienie i loot w kieszeni.
Ja gram właśnie dobrego stalkera. Zresztą część osób pamięta mój filmik o przyjaźni w zonie i dwóch zombiakach, których broniłem własna piersią. A to, ze potem chcieli mnie zabić, to wina ich natury. Przebaczyłem i zwyczajnie sobie poszedłem.