Ale przyznasz, że im więcej niepotrzebnych wybuchów tym lepiej
Wczoraj zacząłem grać zwiadowcą od nowa kolejny raz, udało mi się wykończyć 70% najemników w oczyszczalni za pomocą noża...
Bawiłem się lepiej niż przy wybijaniu ich pistoletem, a nie było jakoś wybitnie trudno, jeśli atakowałem pojedyncze sztuki zaraz po tym, jak sprowokowałem je do opróżnienia magazynka ostrzeliwując moją pozycję.
Zacząłem rozważać, czy nie przechodzić całej gry w taki sposób.
Następnym razem przechodzę Mizery za pomocą puszek z fasolą
A, trza 'glicza' przesłać do Mizertimu, zauważyłem że niektórzy przeciwnicy nie mają animacji wicia się z bólu, kiedy wbijamy im w plecy 20cm stali, przez co całość wygląda tak, że by biegamy na około niego, dźgając go stalkerską dzidą, lecą fontanny krwi i wnętrzności, a on jakby nigdy nic mówi tylko: Ał, ała, boli, ała. A zaraz potem rozstrzeliwuje nas serią z pepeszy, co go bardzo cieszy.
Ps: na filmiku widoczna jest strzelba automatyczna, dodatkowo ulepszana (custom znaleziony na przeciwniku)
Powiem tyle, że znalazłem go na samym początku gry, wyleciał sobie z jednego z najemnych, i to w perfekcyjnej kondycji i 50 slugami... Nie wiem czy się cieszyć czy nie, gdyż czuję się jak automatyczna wyrzutnia płynnej śmierci i konfetti, która na dodatek może się skradać