przez Nefariel w 07 Sie 2015, 22:07
Jeśli chodzi o ulubione postaci, to idzie jakoś tak:
- Wano ma pierwsze miejsce. W zasadzie lubiłam go od początku za bycie Gruzinem wyglądającym jak Gruzin, a jak się połapałam, że on wcale się nie podlizuje, tylko naprawdę jest samozwańczą bropołówką majora Diegtiariowa, w rankingu moich ukochanych bohaterów z gier evah wskoczył na samą górę. Uważam, że powinno być więcej takich męskich postaci: nie twardzieli jedzących pszczoły i nie harcerzykowatych paladynów, tylko normalnych, nieostentacyjnie zaje*istych facetów.
- Głuszec. Strasznie lubię związane z nim kłesty. Cały czas wydaje mi się, że bardziej niż o pijawki i morderstwa chodziło mu o znalezienie Daniły żywego. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz w to grałam, strasznie chciałam, żeby obaj przeżyli. Well, w sumie już wtedy powinnam była wiedzieć, że ruska kultura po prostu tak nie działa.
- Kardan. Żal mi kolesia. Jak już przejdę Nędzę (czyli pewnie gdzieś w okolicach sesji zimowej, w czasie poprawkowej raczej się nie wyrobię), spróbuję nie ulepszać żadnej broni dopóki nie dojdę do Janowa, żeby go nie rozpijać. xD Strasznie się ucieszyłam, jak zobaczyłam szczęśliwe zakończenie jego wątku.
- Striełok. Boże, jakie ten człowiek ma piękne oczy.
- Zulus. Za spicie pana majora do nieprzytomności.
- Last but not least: Sania Diegtiariow. Ciężko nie pałać ciepłymi uczuciami do kogoś, kto na nasze życzenie czołga się na brzuchu przez błoto, mając dziurę w tchawicy.
Nie lubię:
- Kowalskiego. Za wysłanie Diegtiariowa na kolejnego pilnego kłesta tuż po akcji z karabinem Gaussa. W zwykłej strzelance by mi to nie przeszkadzało, ale w dość realistycznym jednak stalkerze strasznie popsuło mi immersję. Come on, mogę zrozumieć, że zawodowy żołnierz nie musi mieć jakiegoś ciężkiego PTSD po takiej akcji (chociaż imho powinien, zwłaszcza że misja raczej na pewno była pomyślana tak, żeby za pierwszymi kilkoma podejściami nie przeżył nikt poza główną postacią), ale niech on się chociaż wyśpi. I niech się upewni, że na pewno nie ma nigdzie jakiegoś zaginionego odłamka, którego nie poczuł przez adrenalinę.
Wiem, że to kwestia indywidualnego odbioru, a nie celowej kreacji Kowalskiego jako postaci, ale jakoś tak ugh, biedny Sania. Zwłaszcza że naprawdę nie było dobrego powodu, żeby nie wysłać tam kogokolwiek innego.
- Tych wszystkich Sów, Srok, Sęków i innego leśnego ptactwa, które zostało stworzone do tego, żeby go nie lubić. No cóż, po prostu się udało.
Powinność w sumie lubi Wolność, tylko nie wie jak zagadać.
-
Za ten post Nefariel otrzymał następujące punkty reputacji:
Red Liquishert.