Największe kozaki w Zonie to BANDYCI.
Wyobraźcie sobie - chyba najbardziej wrogie człowiekowi środowisko, gdzie wszystko, martwe, żywe czy pomiędzy chce cię zabić, pełne promieniowania, anomalii, mutantów i innych ludzi którzy poślą ci kulkę bez wahania za to że nosisz inną naszywkę frakcyjną czy choćby za puszkę konserwy żeby nie zdechnąć z głodu. Pod ziemią czają się śmiercionośne monstra, na niebie szaleją emisje i śmigłowce. Ostra selekcja pozostawiająca tylko najbardziej twardych, przystosowanych zakapiorów, zamkniętych w metalowych puszkach czy wymyślnych kombinezonach prosto z sci-fi, a i to i tak nie na długo.
...a tu nagle wyskakuje ci typek w dresie i adasiach z tekstem: "dawaj fanty" XD
Ze strzelającymi do wszystkiego co się rusza maniakami z Monolitu namęczyłem się wystarczająco by nabrać do nich respektu. Gdy skradało się nocą przez Prypeć, szło poczuć powiew grozy słysząc nagle to beznamiętne za monolita ;D
Do dzisiaj kojarzą mi się z tym niepokojącym, nieznanym "czymś", tajemniczym złem czającym się w centrum Zony zdeterminowanym by nie dopuścić cię do siebie żywego.
Poza tym lubię Powinność, profesjonalnie podchodzą do całej zabawy w "frakcje". Mam do nich sentyment, chociażby za kiedy pierwszy raz w życiu, grając w SoC, dotarłem po ciemku do ich bazy spierniczając przed otaczającym mnie wyciem psów xd Po Kordonie czy Wysypisku, to była pierwsza styczność z frakcją z prawdziwego zdarzenia w Stalkerze. Do dzisiaj Bar kojarzy mi się jako bezpieczne, stosunkowo cywilizowane miejsce pośród napromieniowanego pustkowia, pełne krzątających się ludzi i z nadającymi bez przerwy z głośników ogłoszeniami i propagandą ;d
W gruncie rzeczy każda frakcja ma coś w sobie i stanowi integralną część klimatu Stalkera bez której nie mogłoby być reszty. Nie byłoby Dolga bez Svobody i odwrotnie(w końcu straciliby sens życia nie mogąc się wzajemnie wyrzynać), życie samotnika stałoby się nudne bez czających się na niego bandytów i wrednego wojska zdzierającego ostatnie ruble na łapówki etc...
Może tylko Czyste Niebo wydaje mi się jakieś takie bez duszy, ale w sumie też nie przeszkadzają jakoś bardzo siedząc na tych swoich bagnach