Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Postprzez Kuba w 17 Sty 2009, 20:43

"Było nas dwunastu"

Grupa Zebrzyna


Hej młody. Co się tak gapisz ? No nie udawaj zielonego, przesz widzę że od dobrej chwili drepczesz w tym samym miejscu i rzucasz okiem na mnie. Chcesz pogadać tak ? Oczywiście mogłem się tego spodziewać. Ledwo się człowiek pojawi żeby pchnąć Sidorowiczowi jakiś towar a już młodzi go oblegają jakby miał im uchylić ze swojej czary mądrości ile tylko się da, he he he. No już nie pękaj tak, zielony. Tak Cię będę nazywał. Per Zielony. Chcesz posłuchać o naszej parszywej dwunastce. Skąd wiem ? Pierwszy to Ty nie jesteś, nie schlebiaj sobie. Miast tak wybałuszać gały, rozumisz, to skocz no po jakąś przekąskę i coś wysokoprocentowego to może odkupisz ode mnie trochę czasu.


Było nas dwunastu. Całkiem spora ekipa. Zgrana do granic możliwości, wypróbowana rozumisz ? Dzieląca smutki, gorycz porażki i słodycz zwycięstwa. Większość z nas poznała się odbywając służbę wojskową natomiast Luka i Pietia dołączyli do nas jako jedyni z rozbitej przez wojskowych grupy Zebrzyna. Grupa Zebrzyna ? Coś ty. Nie rób sobie jaj. Nie warto o nich pytać, sami jajogłowi. Takie dzieciaki ledwo co po studiach opętane manią eksplorowania zony i badania jej właściwości. Połowa z tych gówniarzy marzyła o znalezieniu niesamowitych artefaktów i powrocie do kraju w blasku chwały i fleszy aparatu, rozumisz ? Sam Zebrzyn to inna śpiewka. Doświadczony skurczybyk. Spędził w Zonie chyba całe jedenaście lat. On wiedział co i jak. Nie wpier***iłby się w to gówno gdyby na starość nie chciało mu się bawić w Akademię Pana Kleksa. Nie kojarzysz ? Łysy Ci nie mówił ? Byliśmy wtedy nieopodal Kordonu, totalnie na luzie. Wracaliśmy drogą prosto z cmentarzyska. Łysy dźwigał w kufrze chyba ze trzy ślimaki i dwa bączki. Nie wspomnę o masie sprzętu, znasz Łysego, przesz to je**na hiena, he he he. I wykmiń sobie. Idziemy normalnie jak ludzie drogą. W pewnym momencie Łysy przestaje nadawać i spojrzał się na mnie. Od razu skumałem o co mu idzie. Od strony posterunku dało się słyszeć odgłosy strzelaniny. Na początku pomyśleliśmy że to dwie grupy nowych się popieniły o jakieś gówno w stylu jednej żabki. Myślę sobie, podbijemy od lewej, wiesz tam las rośnie w ch*j, gęsto jak u aktoreczki z lat ?60 pod parasolem, ha ha ha, zlustrujem co gówniażeria porabia i może utrzemy im nosa. Łysy się podjarał bo wiesz, już we łbie miał te swoje wizje zdobycia nowego sprzętu. Też mi ku**a coś. Widzisz, słyszałem wyraźnie jak naparzali z makarowów, więc wiesz, chu***izna cienizna. Dostaniesz u Sidorowicza może z 70 rubli za sprawny egzemplarz. Ale że Łysy łasy na kase?. Swoją drogą czemu ku**a on Łysy a nie Łasy ? Włosy skur**el przesz ma ? A pęd na ruble to niczym pies na sukę. Ale nieważne. W każdym bądź razie idziemy dalej zgodnie z planem. Doszliśmy do tych trzech skał co to leżą tuż przy płocie. Wyobraź sobie ku**a ja się wychylam a tam wojskowi dają ostro w żółtodziobów. Niby nie nowość nie ? Wojskowi jak się schleją i zapuszczą aż do posterunku to lepiej im w drogę nie włazić bo ci rozpieprzą łeb za samo pojawienie się na ich drodze. No ale słuchaj. Trepy rozłożone koło tych skał co przy powalonym drzewie były, wiesz jakieś piętnaście może dwadzieścia metrów dalej jest karuzela nie ? A młodziki skulone za szlabanem i wrakiem transportera. Dwóch może zwracało przysługę w kierunku sołdatów ale reszta jak strusie w piachu. I nagle ku**a ja Ci patrzę a tam Luka do cholery kuli się przy kole. Tak, tak. Dobrze jarzysz. Luka to chrześniak Stalowego. Więc sam ku**a rozumiesz że nie mogłem tak na to patrzeć. Ciągnę Łysego za ramię a ten wiesz, on rozpierduchę wprost ubóstwia. Już normalne widzę jak mu się z oczu iskry sypią i odbezpiecza kałasza. Więc mu mówię żeby obszedł od lewej skur***li i pojechał im po nerkach serią, ale konkretnie a ja mu wejdę w słowo z tej pozycji. Wiesz trepy nie należą do bystrzaków. Liczyłem że im nagle wróci zdrowy rozsądek i pokapują że są w krzyżowym nie ? Łysy pełznie na pozycję, ja się szykuję. Nagle ja Ci patrzę a tu zza pojazdu wypada sam Zebrzyn. W łapie miał Abakana z granatnikiem. Widzę wyraźnie że krwawi z ramienia i nogi. Normalnie wmurowało mnie jak pociągnął serią po tamtych i wystrzelił granat. Problem w tym że biedak trafił w skałę dobre siedem, osiem metrów dalej a dwie sekundy później te wojskowe cioty odpowiedziały ogniem ze wszystkich luf. Na własne oczy widziałem śmierć legendy Zony. Zebrzyn został posiekany chyba kilkudziesięcioma kulami. Z jego płuc zostało cholerne sito. Gdyby Łysy był na miejscu szybciej pewnie by do tego nie doszło, chociaż cholera wie. Parę sekund może minęło i usłyszałem jak Łysy ostrzelał trepów. Później zobaczyliśmy że trafił dwóch ze skutkiem śmiertelnym, hehehe, a trzeciemu odstrzeliło nogę. Jakim cudem, nie wiem. Ale chuderlawy był, może dlatego. Jak tylko Łysy zagrał im walczyka to ja ze swojej strony puściłem serią po zielonych łbach które nagle się pojawiły nad skałą. Trepy pokminiły zgodnie z moimi przypuszczeniami że są w krzyżowym i ktoś krzyknął że pułapka i spier***ać należy. No i pognali. Łysy chyba poleciał za nimi jeszcze aż do karuzeli i skosił dwóch a reszcie się oberwało przekleństwami które Łysol wykrzyczał w momencie jak iglica uderzyła w pustą komorę.
Wróciłem szybko na pozycję koło posterunku i niestety tak jak się spodziewałem, Mówię Ci człowieku to była rzeźnia. Chyba sześcioro albo siedmioro z tych dzieciaków leżało z wyprutymi bebechami. Luka siedział pod transporterem i płakał. Chyba płakał, twarz miał zakrytą rękami. No i koniec końców zabraliśmy jego i jego kumpla Pietie razem z nami. Reszcie gówniarzy daliśmy parę rubli, kilka konserw i trochę wody, pokazaliśmy drogę i kazaliśmy spier***ać z Zony. To nie miejsce dla takich. Wiesz podobno jeden z nich później wrócił. Nawet pokumał się z naukowcami. Pietia go pamiętał więc rozpoznał typa w Jantarze. Ale wiesz co najlepsze ? Chwilę potem jak młody go rozpoznał musieliśmy go posiekać na kawałki. Tak, zgadłeś. Zombie. Pieprzone Zombie. Krugłow pewnie go wykorzystał do badania pola psioniczonego i biedak skończył jako bezmózga skorupa. Ehh.

Wiesz co, wróć jutro. Może pogadamy dłużej. Co ? Nie słyszysz świerszczy ? Noc człowieku zapadła, idź lepiej do piwnicy. Ja i tak śpię przy ognisku a dziś Wilk ma wartę więc można spokojnie pokimać. Idź już. Zjedz coś najpierw, napij się, wysraj. Nigdy nie wiadomo kiedy znowu dostąpisz tych przyjemności życia. Mimo wszystko gdybyś usłyszał hałasy lub inne dźwięki to waruj przy ścianie z pukawką w dłoni. I nie pękaj. W Strefie da się żyć. Dobranoc


------------------------------------------
Powyższy szort został napisany w ciągu kilku minut w przerwie między parzeniem herbaty a pieszczeniem się z niedziałającymi save'ami do CS ;) Mam nadzieję że tym "czymś" nie zgwałciłem Wam poczucia dobrego smaku. :wink:

Konstruktywna krytyka mile widziana :)

Pozdrawiam
"Gdzie leśna droga wije się przez uroczysko, nieubłagana czeka mnie i znana przyszłość.
Daremnie wszczynać by z nią spór, mamić pieszczotą, otwarta jest jak mroczny bór - na wskroś, szeroko."
Awatar użytkownika
Kuba
Stalker

Posty: 119
Dołączenie: 20 Wrz 2008, 13:19
Ostatnio był: 26 Sie 2014, 15:24
Miejscowość: Częstochowa
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TOZ34
Kozaki: 11

Reklamy Google

Re: Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Postprzez Zajcew w 18 Sty 2009, 12:34

Tekst miło się czyta, jest ciekawy. Czekam na ciąg dalszy bo mnie się bardzo spodobało jeden z najlepszych tekstów jakie tutaj czytałem.
:

Lubię Placki
Awatar użytkownika
Zajcew
Stalker

Posty: 169
Dołączenie: 23 Gru 2008, 12:34
Ostatnio był: 14 Sty 2012, 15:38
Miejscowość: Jastrzębie Zdrój
Frakcja: Monolit
Ulubiona broń: --
Kozaki: 3

Re: Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Postprzez Czaro w 18 Sty 2009, 14:10

Bardzo fajne opowiadanie. Miło się czyta, ciekawa akcja. Jedyny błąd jaki znalazłem to to, że pytajnik piszesz po spacji. Nie rób tak. Pytajnik odrazu po tekście. Czekam na kontynuację :wink:.

Pozdrawiam Czaro16
Lepiej milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.
Czaro
Weteran

Posty: 558
Dołączenie: 18 Wrz 2008, 18:34
Ostatnio był: 15 Mar 2018, 22:14
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 24

Re: Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Postprzez Ogar w 18 Sty 2009, 15:11

Kuba jak zwykle dał popis swoich umiejętności pisarskich ;) Opowiadanie bardzo fajne, ma klimacik i jest rozpierdówka czyli to co lubię, czekam na więcej :)
They move. They breathe. They suck. www.deadzone.pl
Awatar użytkownika
Ogar
Kot

Posty: 49
Dołączenie: 28 Gru 2008, 17:04
Ostatnio był: 09 Mar 2012, 21:02
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: --
Kozaki: 5

Re: Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Postprzez Kuba w 18 Sty 2009, 16:22

Cieszę się że te krótkie wypociny się spodobały :) Dzięki też za poprawki. Przed chwilą napisałem dalszy ciąg tego swoistego monologu ;) Wrzucam poniżej. Pozdrawiam :)


------------------------------------------------------------------

"Było nas dwunastu"

Opuszczone Gospodarstwo

No witaj Zielony! Jak się spało? Spałeś w ogóle czy też może całą noc spędziłeś pod kocem wytężając słuch, he he he. Nie przejmuj się, każdy świeżak przez pierwsze tygodnie tutaj pęka co noc. Że jak? Zielony nie gadaj głupot, ja tu już jestem całe siedem lat. Wiesz co to jest siedem lat? Wieczność jak dla mnie. Ni cholery nie wiem co się dzieje poza Strefą. A co do Twojego pytania to nie, nie boję się zamykać oczu nocą i spać, he he he. Toś mnie rozbawił młodziku. Tobie było ciężko zasnąć tutaj w Kordonie, kiedy dookoła pełno ludzi i doświadczonych stalkerów na warcie. A co byś powiedział na spanie w środku lasu, ciemnego jak d**a murzyna? Pełno wilgoci, zimno, zewsząd dobiegają różne odgłosy. Nawet nie wiesz co za chwilę może przemknąć obok Ciebie. Ślepy kundel, Snork albo w najgorszym razie zobaczysz te rozżarzone oczy wpatrujące się w Ciebie. Tak tak! Pijawka młodziku. He he he. Boi się usnąć w Kordonie, dobre sobie. Wiesz co? To mi przypomina jedną historię która miała miejsce właśnie tutaj i to też niedługo po mojej pierwszej nocy w Strefie. Skocz no tylko do Sidorowicza i wydęb trochę kiełbasy. Co? Nie, chleb mam. Gardło umoczyć też czym jest. No, skakaj. Jak wrócisz opowiem Ci najprawdziwszą historyjkę o duchach. Ha ha ha!

No. Jesteś wreszcie. Snorki Cię nie zjadły po drodze? Ha ha ha! Ok. siadaj na d**ie, zakąś i słuchaj. To było dokładnie tydzień po moim przybyciu do Strefy. Niedaleko stąd leży opuszczone gospodarstwo. Niecałe dziesięć minut na piechotę drogą w kierunku zawalonego mostu. Przed przystankiem skręcasz w prawo. Kojarzysz? Nie? Jeszcze tam nie byłeś? Ehh. Idziesz dalej albo przez nieduży las ewentualnie prostą, ubitą dróżką ale nie radzę. Ostatnio podobno pojawiła się tam anomalia grawitacyjna. Taaak. Widzisz ja też znam różne ciekawe naukowe słowa. Anomalia grawitacyjna, ha ha ha! Co takie oczy robisz? Stalkerzy to prości ludzie ale nie bierz ich za przygłupów, dobra rada wujka. Co to ja przed chwilą mówiłem? Ah, no i więc idąc dalej trafisz na zrujnowane gospodarstwo. Trzy, cztery budynki obrócone w ruinę, stodoła, pełno walającego się syfu na ziemi i pieprzone wraki. Wiesz, ja to ciekawski byłem. Zaraz na drugi dzień chciałem wściubić nosa na placówkę trepów. Dobrze że Lont mnie przyłapał i opieprzył, pewnie nie siedziałbym dzisiaj tutaj gdyby nie on. Po jego kazaniu szybko sobie rozkminke zrobiłem że skoro trepy siedzą na południu i nie wyłażą bez większej potrzeby no to może coś ciekawego znajdę na północy. I czujesz Ty nie? Wziąłem sprzedałem ostatni bandaż jaki miałem jakiemuś frajerowi co dał mi całe 300 rubli. Biegnę ja Ci do Sidorowicza i od progu krzyczę że chcę jakiegoś gnata do 300 rubli. Dziadunio tylko popatrzał na mnie i powiedział że skoro chce tak młodo zginąć to nie jego sprawa. Rzucił mi makraowa, dwa magazynki i mówi że to na koszt firmy. Pomyślałem sobie że gitara normalnie. Skoro tak zaj*****ie się rozpoczął dzień to pewnie i dalej będę święcił triumfy. Wyszedłem z bunkra, złapałem po drodze mój plecak i zapakowałem do niego kilka przydatnych rzeczy. Wiesz takie tam, butelka wody, ze dwie konserwy, kawałek chleba, kilka szmatek zupełnie nie wiem po co no i kawałek sznura. Nie miałem żadnej kabury ani niczego podobnego. Więc załadowałem magazynek nabojami i rach ciach, do spluwy go. Drugi magazynek wrzuciłem do kieszeni a gnata do prawej. Straszna prowizorka nie? Nóż na szczęście miał mocowanie na pasek a ja na szczęście miałem pasek, he he. Rozumisz, zawiązałem mocniej buty, nogawki weń włożyłem i po cichu podreptałem w stronę drogi. Musiałem się trochę pomotać żeby mnie Lont albo Piotr nie przydybali. Dostałbym wp****ol jak się patrzy. Oni w miarę możliwości ganili młodzików żeby nie szli za daleko w pierwsze swoje dni pobytu w Strefie. Ale ja to w gorącej wodzie kąpany więc myślę sobie albo teraz albo nigdy, czas na bogactwa. Wiesz Zielony, durny ja wtedy byłem że strach. No ale idę ja Ci tą drogą cały czas na północ. Doszedłem po chwili do mostu. Tuż obok barak jakiś, dookoła pełno porozpieprzanych betonowych płyt a pośrodku drogi rozkraczone autko. Całe pordzewiałe. Ja oczywiście jak to nowy. Zlustrowałem wnętrze auta a potem wlazłem do baraku. Nie wiem czy głupi byłem czy co. Wiesz serio liczyłem że coś tam znajdę a tu wielkie gówno. Słucham? Gospodarstwo? Jezu Zielony coś Ty taki niecierpliwy? Jakbym widział siebie sprzed kilku lat. Dobra, dobra. W końcu przeszedłem most i dotarłem do przystanku no i widzę że droga odbija na prawo. Se myślę co mi szkodzi kurcze. Nie mieliśmy wtedy jeszcze detektorów młody. Anomalie trzeba było na czuja brać. Dlatego Lont był taki upierdliwy dla nowicjuszy i nie pozwalał im samym wychodzić w pole. I słuchaj. Idę ja tą dróżką i nagle słyszę takie dziwne buczenie. Wiesz takie delikatne, niskie dźwięki. Zwolniłem i rozglądam się i nagle tuż przede mną dostrzegłem takie dziwne coś. Cholera wiesz, takie jakby załamanie powietrza. No nie wiem młody jak Ci to wytłumaczyć. To jest tak jakby pewna część powietrza falowała intensywniej od reszty, z tym że to nie było pieprzone powietrze tylko pierwsza anomalia z którą się zetknąłem. Powiem Ci że jak byłem ciekaw tak szybko mi przeszła ochota na podziwianie tego. Słyszałeś coś niecoś o tym? To Trampolina. Niezłe g***o się dzieje jak na to wejdziesz. Wyzwala jakąś dziwną energię uderzeniową. Nagle po prostu dostajesz wielką piąchą w ryło albo klatę. Jak wpadniesz w sam środek to możesz być pewien że dupa zbita. I proszę ja Ciebie, obszedłem to coś z prawej strony a następnie powoli i ostrożnie stawiając kroki idę dalej w stronę tych budynków. Wszedłem powoli na dziedziniec no i odpuściłem trochę tej ostrożności. Wiesz myślałem że oho, pewnie znajdę tu nieprzebrane skarby i w ogóle. A teraz słuchaj młody, najlepsze będzie. Ani się spostrzegłem jak zrobiło się ciemno. Mówię Ci jaka mnie kur**ca dopadła wtedy jak rozkminiłem że dookoła ciemno, latarki nie mam, po drodze anomalie a na dodatek jakieś chu***wo zaczęło całkiem niedaleko wyć. I to nie jak jakiś wilczek z lasu czy inne bydle. To wycie pamiętam do dzisiaj. Prawie się zesrałem w gacie. Nogi same mnie poniosły do najbliższego budynku. Wbiegłem na górę po schodach, cud że się pode mną nie załamały, i plecami oparłem się o przeciwległą ścianę. Pamiętam że wyjąłem też pistolet i mocno zaciskałem na nim rękę. A to pieprzone wycie nie ustawało. Jakby jakiegoś psychicznego polewali wrzątkiem, cięli żyletką i jednocześnie solili te rany. Mówię Ci młody, srałem po nogach równo, taki ze mnie stalker był. I wtedy tak ni z d**y przypomniała mi się rozmowa którą podsłuchałem pomiędzy Lontem i jednym stalkerem który rzadko bywał w Kordonie. Nie streszczę Ci jej ale uwierz, jak wtedy ją sobie przypomniałem to gdybyś był w stanie mnie zobaczyć pewnie ku**a byś zwątpił. Tak zbielałem. Lont i ten drugi mówili o chłopakach od Waleriana. Gnoje bali się łazić do tego gospodarstwa bo już kilku twierdziło że coś tam straszy i jakieś białe postacie przemykają między budynkami. Lont pewnie ciężko myślał bo dopiero po chwili coś tam zaczął sugerować czy to nie Poltery czasem ale ten drugi powiedział że nie, że chłopaki świrują, że białe zjawy i że ... wycie. Przyznam Ci się że już nigdy w Strefie nie bałem się tak jak tamtej nocy. Siedziałem w tej pozycji chyba z trzy bite godziny. I w pewnym momencie coś tak kur**sko głośno zawyło że ledwo co powstrzymałem się od tego żeby po prostu wyskoczyć przez okno i spie****ać! Czy to przez anomalie czy nie, serio miałem to w du**e. Chłopie siedzę ja tam przyparty do ściany, rękojeść od makarowa prawie miażdżę a to coś wyje i krzyczy! I nagle coś mi do uszu doleciało. Brzmiało jakby kroki. Wiesz, jakby ktoś po chodniku tupał buciorami. Zebrałem w sobie resztki godności, he he he, i podpełzłem do okna. Wychylam się najbardziej jak mogę i zdębiałem. Młody, ku**a no nie uwierzysz jaka bajka. Wyobraź sobie że na środku stoi koleś, w ręku trzyma butelkę Kozaka i wyje. Najnormalniej w świecie wyje. Zrobił pauzę, golnął sobie z gwinta porządnego łyka i dalej w najlepsze wyje. Patrzę dalej a tam pod ścianą budynku czterech typów się męczy z przesunięciem takiego sporego jak ch*j bloku. Taki betonowy, rozumisz ? No i sapią, stękają i szurają tym gó**em po ziemi. Ale to nie wszystko. Jak już przesunęli tego kloca to jeden z nich odszedł kawałek, wyjął coś z plecaka i zaczął się rozbierać na środku dziedzińca. Myślę sobie, jacyś sekciarze popieprzeni. Wypatrzą mnie, dopadną i podetną gardło. Młody takie mnie zdziwienie dopadło, mówię Ci. Ten gość rozebrał się i schylił się po to coś co wyjął z plecaka. Patrzę, a ten rozsmarowuje sobie na ciele jakiś biały proszek czy cholera wie co to było. Jak już skończył się mazać, rzucił na ziemię to pudełeczko i pobiegł tuż przed wyjście na tę drogę w kierunku przystanku. Rozumisz. Ja nadal skulony musiałem się przetransportować do drugiego okna bo mnie ciekawość nieziemska zżerała odkryć co te świry wyprawiają. W końcu powoli doszedłem do tego okna, wyglądam na zewnątrz i widzę że ten wymalowany biega między krzakami. Tak bez ładu i składu. Ha ha ha! Rozumiesz młody? Zjawy! Wycie? Zjawy? Kminisz już? Odczekałem na tym piętrze do rana. Tamci panowie zwinęli się tuż przed świtem a mnie wręcz skręcało żeby zobaczyć co takiego chowają pod tym betonowym blokiem. No i rozumisz wstaję, kości rozprostowałem, bolały jak cholera. Wychodzę przed budynek, rozglądam się ostrożnie. Pusto dookoła, cicho. Podszedłem do tego klocka. Tak łażę w kółko. Nie dałem rady samemu. Co zrobiłem? No jedyne wyjście z sytuacji to wrócić do Kordonu i zdać relację Lontowi. On skrzyknął Piotra i Wańkę no i całą czwórką ruszyliśmy po południu znowu w stronę gospodarstwa. I wiesz co? Nie oberwało mi się nic a nic od chłopaków. Nie mam pojęcia czemu. Że jak? Ha ha ha! Też Cię mierzi co tam było tak? No więc słuchaj. Doszliśmy na ten dziedziniec i pokazuję chłopakom które to miejsce. Ściągnęli rękawiczki, splunęli w dłonie i zabrali się za przesuwanie tego gó**a. Ja patrzę a tam dziura w ziemi spora a w środku skrzynia. Lont mnie tyrpnął i mówi żebym otworzył, że należy mi się i tylko mam być ostrożny. Otwieram ja Ci powoli to coś i uwierz mi młody, było jasno na dworze, popołudnie, słońce stało wysoko. A z tego kufra taki blask bił że normalnie oślepiał wszystkich. Lont wybałuszył gały a reszta stała i jak zahipnotyzowana. Co tam było? Artefakty Zielony, artefakty. Cała masa artefaktów. Bączki, ślimaki, skrzypce, glisty, świecidełka nawet jeden blask księżyca się znalazł! Oprócz tego w podzielonej przegrodzie skrzyni leżało kilka sztuk broni, trochę amunicji i jakieś łachy. Pokrwawione, dokładnie. Dobrze kombinujesz młody. Ci kolesie byli bandziorami. Napadali na stalkerów i okradali ich. Często taki stalker kończył gdzieś w piachu z kulą w głowie. Te mendy zabierały im nawet ubrania. I po prostu wszystko składowali tam a historyjkę z nawiedzonym miejscem wymyślili na poczekaniu żeby odstraszyć innych. Koniec końców Lont posłał po większą ekipę i w nocy zaczaili się na tamtych. Myślałem że ich jakoś aresztują, wrzucą do piwnicy czy coś. He he. Oj głupi ja byłem, głupi i niedoświadczony. Tamtej nocy pierwszy raz w życiu zobaczyłem najprawdziwszą rzeź. Wystrzelali ich wszystkich jak kaczki. Lont powiedział mi że tak to już jest w Strefie. Przysługa dana, przysługa oddana. Z czasem nauczyłem się że ten świat, rządzi się swoimi prawami. Ty młody też się nauczysz.

Dobra wstawaj. Wystarczająco dużo czasu zmitrężyliśmy na te gadki przy ognisku. Wyrzuć butelki a potem przyjdź pod cmentarzyk. Tak. Pomożesz mi pogrzebać jednego kota. Co zrobił? Ano nic nie zrobił. Stał tylko i pozwolił się podziurawić trepom. Idź już. Czeka nas sporo pracy. Może wieczorem przy Kozaku udzielę Ci jeszcze paru życiowych mądrości, he he. Aha, weź od Wilka łopatę.
"Gdzie leśna droga wije się przez uroczysko, nieubłagana czeka mnie i znana przyszłość.
Daremnie wszczynać by z nią spór, mamić pieszczotą, otwarta jest jak mroczny bór - na wskroś, szeroko."
Awatar użytkownika
Kuba
Stalker

Posty: 119
Dołączenie: 20 Wrz 2008, 13:19
Ostatnio był: 26 Sie 2014, 15:24
Miejscowość: Częstochowa
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TOZ34
Kozaki: 11

Re: Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Postprzez Czaro w 18 Sty 2009, 16:41

Kolejne wspaniałe opowiadanie. Historyjka poprostu świetna :wink:. Aż miło czytać i to zaskoczenie pod koniec tekstu... :P. Oby więcej takich opowiadań.
Lepiej milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.
Czaro
Weteran

Posty: 558
Dołączenie: 18 Wrz 2008, 18:34
Ostatnio był: 15 Mar 2018, 22:14
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 24

Re: Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Postprzez Crisu w 18 Sty 2009, 17:55

Ja natomiast za tak świetną pracę nagrodzę Kubę Opowiadaczem.
Tak na dobry początek. ;P W końcu coś się dzieje.
Pozdrawiam... Oby tak dalej przyjacielu. ^^
"Дай мне мой респект, не больше не меньше."
Awatar użytkownika
Crisu
Legenda

Posty: 1402
Dołączenie: 05 Paź 2007, 20:16
Ostatnio był: 26 Sty 2017, 10:51
Kozaki: 47

Re: Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Postprzez Ogar w 18 Sty 2009, 20:47

Widzę że Kuba ma wenę ostatnio na pisanie opowiadań :)

Gratuluję awansu, teraz możesz mi czytać bajki na dobranoc ;)
They move. They breathe. They suck. www.deadzone.pl
Awatar użytkownika
Ogar
Kot

Posty: 49
Dołączenie: 28 Gru 2008, 17:04
Ostatnio był: 09 Mar 2012, 21:02
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: --
Kozaki: 5

Re: Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Postprzez Kuba w 20 Sty 2009, 01:56

No to mnie zaszczyt kopnął :) Dziękuję bardzo za tak miłe słowa i uznanie w postaci tego "opowiadacza". To zobowiązuje. Mimo wszystko od czytania Ci bajek Ogarze to się powstrzymam :)

Poniżej wklejam następne wspomnienia stalkera. Jak to zacznie się robić nudne albo wtórne to liczę że dacie mi znać ;)

Pozdrawiam

-----------------------------------------------------------

"Było nas dwunastu"

Parszywa dwunastka

Hej Zielony! Ciężki dzień co? Słyszałem że po obiedzie polazłeś z Łysym pomóc przy naprawie podjazdu. Słucham? Ha ha ha! Młody nie jojcz. Co z tego że inni też już wołają na Ciebie per Zielony? Uwierz mi za kilka dni kwestia jak na Ciebie wołają to będzie Twoje najmniejsze zmartwienie. Masz imię? Naprawdę? Ha ha ha! Oj no spoko już, wyluzuj dzieciaku. Nikogo tutaj nie obchodzi Twoje imię. Większość ze stalkerów ma swoje ksywy na które w jakiś sposób zapracowali, albo po prostu sobie zasłużyli. Proszę ja Ciebie taki Wania Wichajster na ten przykład. Złota rączka, zawsze coś tam naprawia, skrobie, ulepsza. Dlaczego Wichajster? Bo nie umie nazwać żadnej rzeczy po imieniu. Dasz mu sprężynę, powie że to wichajster, dasz mu kurek wymontowany z gnata, powie że to wichajster w końcu dasz mu rączkę od cekaemu i co? Tak! Brawo młody. Wichajster, a jakżeby inaczej. Ktoś inny? No niech będzie Profesor. Mądry człek. Oczytany, stonowany, zawsze mówi spokojnie i rzeczowo. A do prawdziwego profesora to mu daleko jak prostytutce do osiągnięcia śladowych ilości moralności. Ha ha ha! No i co z tego że źle się kojarzy. Zielony, co Ty tak narzekasz? Wolałbyś żeby na Ciebie wołali jak na kilku chłopaków którzy byli u Waleriana ale wylecieli z hukiem? Nie słyszałeś. Oczywiście że nie słyszałeś. Skąd miałeś słyszeć. Był sobie taki jeden, Krzywy na niego mówili bo łaził tak jakoś dziwnie. Coś z kręgosłupem miał. No i wysłali raz Krzywego razem z jakimiś chłopaczkami do takiej małej doliny na zachód stąd. Mieli wydostać jakąś skrzynie z bajorka i przytargać ją z powrotem. Po drodze wpadli na Snorka a Krzywy jako jedyny miał karabin. Zdaje się kałaszka. I miast pruć w bestię która z powodzeniem zaczęła masakrować jego kolegów z oddziału, ten biedak najpierw się rozpłakał, potem porzucił broń i uciekł do Waleriana. Żaden z walczących nie przeżył. A Krzywy ? Przez tydzień dostawał wpi***ol od każdego na szlaku kto go rozpoznał. Zaczęli na niego wołać Tchórz, Uciekinier. W końcu nie wytrzymał. Uciekł po raz drugi. Potem Walerian dowiedział się że chłopak powiesił się tuż obok wejścia do Rostoku. Po dziś dzień jego truchło tam dynda, odstrasza innych. Dobra, dość biadolenia. Zielony siadaj, wyjmuj wałówkę i gadaj o czym chcesz dzisiaj posłuchać. Aaa. No proszę, widzę że te legendy o naszej parszywej dwunastce nie dają Ci spokoju. Zgoda. Niech będzie ale wyjątkowo krótko bo zmora senna mnie dopada co raz mocniej.

Tak jak mówiłem Ci wczoraj, większość z naszej grupy znała się już z wojska. Służyliśmy razem w jednostce pod Kijowem. Ot typowe trepy z nas były. Wiesz, nikt z nas nic specjalnego wcześniej nie umiał. Tam skąd pochodzę o dobrym wykształceniu i pracy możesz zapomnieć. Dlatego poszedłem do wojska. Identycznie było z resztą chłopaków. Pokumaliśmy się, trzymaliśmy się razem, dziadkom stawialiśmy jako taki opór jak przeginali. Ileż razy ja dostałem wpieprz to nie zliczę, ale wojo to wojo. Szkołę dostałem i po wyjściu na pewno byłem twardszym sukinkotem, z taką różnicą że nadal nie umiałem nic poza strzelaniem i wojaczką. Wtedy właśnie Łysy wyjechał z całą Strefą. Wiesz, wtedy uważałem że to nieosiągalne miejsce tylko dla wybranych. Ale okazało się że Łysy znał kogoś, kto znał kogoś co to potrzebował przeszkolonych kolesi do tego żeby za niego brudzili łapy. Podzwoniliśmy do reszty chłopaków i każdy z nich, bez wyjątku mówię Ci, był chętny. Umówionego dnia stawiliśmy się pod Wilczą i czekaliśmy jak te kołki do trzeciej w nocy. W końcu pojawiło się dwóch kolesi w towarzystwie trepa. Krótka gadka i okazało się że nasz dobroczyńca opłacił nasze wejście do Strefy, tak więc pierwszą robotę jaką nam nagrali robiliśmy za frajer, czujesz? Żeby spłacić należność. Psia jego mać! Tfu! Do dziś jak wspomnę tego zarobaczonego gnoja, Zdeba to mi się rzygać chce. Świnia była z niego. Dodam że bogata świnia. Wysługiwał się kotami, takimi jak Ty czy ja wtedy. No i, proszę ja Ciebie, przetargali nas przez granicę, pogonili do jakiejś doliny. W końcu dotarliśmy do jakichś zabudowań. Wyglądało mi to na starą ubojnię świń. Sam Zdeb wyszedł ku nam i bez ceregieli zaczął nawijać. Że wisimy mu przysługę, że jak spieprzymy sprawę to każdy z nas skończy w anomalii i takie tam bzdety. Każdy z nas dostał po jakimś gnacie, kilka magazynków do podziału i trochę żarcia. Zaraz potem wywieźli nas dalej drogą, poza most i wysadzili tuż przy jakimś budynku. Gość który nas wiózł dał instrukcję i powiedział co tam na nas może czekać, potem zaczął grozić tak samo jak Zdeb, że nam nogi z dupy powyrywa jak nie wykonamy zlecenia. Wiesz co wtedy zrobił Łysy? On zawsze narwany był ale tego wieczora przeszedł samego siebie. W pewnym momencie po prostu podniósł obrzyna który mu się dostał w ubojni, wycelował w kierowcę i rozpieprzył mu głowę w drobny mak. Chłopie. Żebyś Ty widział konsternację na naszych twarzach! Łysy tylko wzruszył ramionami i powiedział że nie przyjechał do Strefy tylko po to żeby robić na jakiegoś je***ego warchoła. Po fakcie pierwszy ocknął się Borys, szybko przeszukał kierowcę, zabrał mu mapę, jakieś papiery, broń i trochę fantów z kamizelki. Później zatargaliśmy jego ścierwo za mur a Łysy upuścił trochę benzyny z baku. Wiesz jak śmierdzi palące się ciało człowieka? Domyślam się że nie. Co zrobiliśmy potem? Wiesz, przede wszystkim nie spękaliśmy. Mimo że byliśmy w kompletnej du**e to nadal myśleliśmy w miarę trzeźwo. Borys rozłożył mapę i zaczęliśmy rozkminiać gdzie się znajdujemy. Całe szczęście że ten kretyn kierowca miał na niej pozaznaczane wszystkie ważniejsze lokacje w tej zafajdanej dolinie. W jednym miejscu było naskrobane mazakiem ?do kotów?. Nie wiadomo jak byłbyś głupi, na pewno pokapowałbyś o co chodziło. Tak samo i my zrozumieliśmy że jeśli mamy się udać gdziekolwiek to tylko tam. I tak trafiliśmy całą ekipą prosto w ręce Lonta który akurat tej nocy był z chłopakami koło przejścia do doliny. Szkoda że nie widziałeś miny tego gościa jak nagle na drodze stanęło mu dziesięciu chłopa. Jakiś czas później wyznał mi że tej nocy wziął nas za bandziorów i ledwo co nie doszło do czegoś poważniejszego. He. Jak widzisz młody wszystko jednak poszło gładko. Przetransportowali nas do Kordonu, wysłuchali, napoili, nakarmili a później kazali siedzieć w piwnicach a sami rozkminiali co z nami zrobić. A co ze Zdebem tak? No cóż młody, wdepnęliśmy wtedy w niezłe gó**o i niedługo potem przyszedł czas że trzeba było wyczyścić buty, rozumisz?

Leć spać człowieku. To już nie na dzisiaj gadka. Słucham? Przecież mówiłem wcześniej że dzisiaj nie będę Ci bajkować pół nocy. Zielony ja też spać muszę, jestem człowiekiem, nie mutantem. Spadaj. Kiedy indziej Ci opowiem o Zdebie i jego bajzlu. Dobranoc chłopie.
"Gdzie leśna droga wije się przez uroczysko, nieubłagana czeka mnie i znana przyszłość.
Daremnie wszczynać by z nią spór, mamić pieszczotą, otwarta jest jak mroczny bór - na wskroś, szeroko."
Awatar użytkownika
Kuba
Stalker

Posty: 119
Dołączenie: 20 Wrz 2008, 13:19
Ostatnio był: 26 Sie 2014, 15:24
Miejscowość: Częstochowa
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TOZ34
Kozaki: 11

Re: Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Postprzez Czaro w 20 Sty 2009, 12:48

Kolejne świetne opowiadanie. Bardzo milutko się czyta (tak jak poprzednie). Jak dla mnie 10/10. Oby tak dalej :wink:.
Lepiej milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.
Czaro
Weteran

Posty: 558
Dołączenie: 18 Wrz 2008, 18:34
Ostatnio był: 15 Mar 2018, 22:14
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 24

Re: Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Postprzez Ogar w 20 Sty 2009, 22:21

No brawo :) widzę że ostro Cię wzięło na stalkerowskie klimaty :)

Może kiedyś się pokusimy o dorobienie do twoich opowiadań jakiś ilustracji ;)
They move. They breathe. They suck. www.deadzone.pl
Awatar użytkownika
Ogar
Kot

Posty: 49
Dołączenie: 28 Gru 2008, 17:04
Ostatnio był: 09 Mar 2012, 21:02
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: --
Kozaki: 5

Re: Opowiadanie: "Było nas dwunastu"

Postprzez Michu w 20 Sty 2009, 23:06

Pisz dalej, świetnie się czyta, 2 i 3 część jest bardziej "czytelna", ta pierwsza taka trochę chaotyczna... no w każdym razie czekam na następne wypociny ;)
Awatar użytkownika
Michu
Very Important Stalker

Posty: 1557
Dołączenie: 10 Lip 2007, 00:34
Ostatnio był: 10 Paź 2023, 16:11
Miejscowość: Jelenia Góra
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: VLA Special Assault Rifle
Kozaki: 131

Następna

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości