przez SkacikPL w 17 Cze 2008, 19:49
Siema!
tak krótko co i jak jako że pierwszy post ;D stalkera mam od dawna ale to forum znalazłem kilka dni temu i postanowiłem się zarejestrować , ot tak ;P a że pierwszy post tutaj a nie nigdzie indziej to jakoś tak wyszło , no to jadziem...
Obudziły mnie pierwsze promienie słońca , które leniwie wyłaniało się zza horyzontu.
Leżałem na dachu jakiegoś magazynu w barze , jako że zachciało mi się przed snem pooglądać gwiazdy (gdy w zonie nie ma żadnego zwarcia czy burzy to uwierzcie mi widok na gwiazdy jest przedni) ale na tym skończyła się sielanka ponieważ stwierdziłem że boli mnie głowa
-Ale ja jestem Poj@$any! , żeby mi się zachciało spać na dachu jak jakiś menel... --skwitowalem.
Wstając chwiejnym krokiem i trzymając się za rozbolały czerep rozmyślałem o tym co ja tu do cholery robię, nagle zdałem sobie sprawę że jakoś nie słychać tego irytującego ziomka co to zawsze nawija w tę i nazad monotonny tekst.
-Dzięki ci Boże! - rzekłem i w geście radości podniosłem obie ręce do góry. Jednak moja euforia nie mogła trwać długo kilka sekund po moim radosnym uniesieniu usłyszałem jak nad barem rozlega się odgłos strojonego mikrofonu a krótko po tym zaczął lecieć nudny tekst "stalkerzy...."
-czy ten poku@#$sieniec nigdy się nie męczy ?!!? -ryknąłem na całe gardło jednocześnie chwytając się za głowę ,gdyż dostałem nagłego ataku kur*icy połączonego z kacem.
-Dobra , do pracy rodacy , muszę się dziś stawić w siedzibie powinności , to mój wielki dzień
załadowałem materac do plecaka i dopiłem resztkę kozaka , która na chwilę przywróciła mnie do błogiego stanu.Po odnalezieniu drabiny na dół zacząłem się po niej posuwać na dół , niemałym szokiem okazało się że brakowało ostatnich pięciu szczebli , z gracją je*łem o powierzchnię ziemi a sądząc po bólu w dolnej , już nie szlachetnej części pleców stwierdziłem , że pode mną jest asfalt
-Bardzo K*wa śmieszne Panie boże...-odrzekłem ze złością. Po krótkim okresie zwymyślania bogu podjąłem się do dalszej drogi
Minąłem jeden zakręt , drugi zakręt ,trzeci (nawet usłyszałem cichą muzykę która wydobywała się z wnętrza baru)
-Ile ja bym dał żeby móc się zatrzymać na kilka głębszych...kilkanaście -moja twarz przybrała rozmarzony wygląd
-Na terenie powinności pijaństwo jest zabronione! -usłyszałem przytłumiony , lecz wyraźny głos
Obejrzałem się nerwowo , może raczej ze wściekłością poszukując autora tej bezbożnej wypowiedzi
-Co ty k*wa nie po...- uciąłem bo tu mój wzrok padł na stojącego dumnie za mną "powinnościowca" w czerwono-czarnym egzoszkielecie.
-Mówiłeś coś bo niedosłyszałam? -stwierdził Stalker z powinnośći
-że słucham , co powiedziAŁAŚ? -dodałem nacisk na końcówkę zdania masz problemy z określeniem swojej płci? -dodałem z drwiną.Teraz dopiero zdałem sobie sprawę że ta ciota w egzoszkieleciku jest kawałek ode mnie niższa.
-Przesłyszałeś sie pijany kutafonie , a teraz zmiataj mi sprzed oczu bo możesz już tu nigdy nie wrócić jak się zezłoszczę! -pod koniec zdania dostałem pięknego sierpa w okolice czoła i zatoczyłem bajerancki łuczek w powietrzu , nie wiem czy to te odrutowane rękawice z egzoszkieletu czy prawdziwe mięśnie ale stwierdziłem że to jednak chłop i jednak ma parę , i na tym skończyły się moje rozmyślania.Poczułem jak na czole rośnie mi wielki guz , pomacalem sie po moim pustym łbie czy czaszka jest jeszcze jednoczęściowa czy już jest składakiem...z mieszaniną radości i gniewu stwierdziłem że jest cała.Poleżałem moment na ziemi z zamkniętymi oczyma , gdy uznałem ból za znośny podniosłem się i z radością stwierdziłem że pokurcza z powinności już nie ma raźno mimo urazów czaszki ruszyłem w kierunku bazy powinności.
Gdy dotarłem na miejsce zostałem powitany przez błyszczące ak74/2U wycelowane prosto w moją pierś.Do mojego niedoszłego oprawcy podszedł inny i rzekł
-Spokojnie Griszka dzisiaj przyjmujemy nowych pamiętasz?
-A...no... -i opuścił swoją broń puszczając mnie do bazy.
Duża baza to to nie była ,szczególnie w porównaniu z koszarami wojskowymi wolności ale mimo mojego dzisiejszego zachowania wole ład i dyscyplinę ponad pijaństwo i nieróbstwo.
szybko zlokalizowałem prowizoryczną strzelnice która jak mniemam był swoistym testem dla kandydatów , spojrzałem na całokształt : Prowizoryczna linia strzału z plastikowych stojaków na "kozaki" oraz w odległości około 20/30m. Kontroler a raczej jego karykatura...narysowana jakimś starym , wyschniętym mazakiem na powyginanej blaszce.
Uśmiechnąłem się na widok wystraszonych kotów z wybałuszonymi oczami , że też takie pchają się do powinności -pomyślałem z pogardą.Zająłem miejsce obok kotów i czekałem na zjawienie się "egzaminatora".
Zdziwiłem się gdy ujrzałem że naszym egzaminatorem będzie sam generał Priwałłow.
-No ludzie! -rzekł raźnym , donośnym głosem -Tera sprawdzimy które z was marne truchła nadaje się do szeregów powinności!.Połowa kandydatów już trzęsła portkami.
-Waszym zadaniem będzie oczywiście trafić w cel według wskazań , nie obchodzi mnie jak i z czego tego dokonacie macie po prostu trafić gdzie i jak ja chce, ZROZUMIANO?
-TAK JEST SZEFIE! - ryknąłem , po chwili zdałem sobie sprawę że tylko mnie było w tej chwili stać na jakikolwiek odezw...reszta kandydatów już srała...
-podobasz mi się! -rzekł z entuzjazmem generał - jak cię zwą?
-nie zwą mnie! imienia , ni nazwiska nie pamiętam szefie!
-jak ci się uda do nas wstąpić to ci wybierzemy jakieś ładne - powiedział generał
-Dobrze więc koty! , kto pierwszy? , może ty! -wskazał na najbardziej obsranego kota - jak cie zwą?
-Sss-s-Sasza! , Woronin , Woronin Sasza! -wyrzucił z siebie
-Dobrze....Sasza...wiesz co masz robić więc działaj!.Saszeńka ledwo wystąpił z szeregu już się wyje...znaczy wywrócił...tak na jezusa , plackiem , reszta tłumu podpompowała sobie tym faktem swoje ego rycząc z uciechy , jakimś cudem tylko ja się nie śmiałem
-ale z ciebie cipa Woronin! - ktoś ryknął a śmiechy wybuchnęły na nowo.
Woronin podniósł się i szedł chwiejnym krokiem w kierunku linii strzału.
-Dwa Głowa! , Pierś! -ryknął generał.
-o co do cholery chodzi?- pomyślałem.Nagle usłyszałem trzy głuche pyknięcia i stwierdziłem że Woronin strzela z zdezelowanego Obokanu z tłumikiem, gdy spojrzałem na "konrolera" zdałem sobie sprawę o co chodziło z tym "szyfrem" dwie dziury w głowie a jedna idealnie w sercu...jeżeli kontrolery mają serca tam gdzie ludzie.-ŚWIETNIE!-rzekł donośnym głosem generał - podobasz mi się , nie poddajesz się,
Dobra kto tera? , może ty! - wskazał na mnie , podszedłem do linii i nasłuchiwałem
-trzy głowa!
Już miałem naciskać cyngiel gdy usłyszałem cichy szept
-i co Woronin już masz kisiel w portkach?
Nie zdzierżyłem , w momencie strzału zacząłem się rechotać i pierwsza kula trafiła równo w kontur głowy "kontrolera" , ale zebrałem się na siły i dwie kolejne kule trafiły z gracją w środek wielkiego łba karykatury kontrolera.
-Nieźle -skomentował generał - Następny!
Egzamin trwał jeszcze długo ale nikomu prócz mnie i Saszki nie udało się zdać , kilku kotom udało się nawet cudem trafić w blachę mimo to daleko byli poza konturem.
-Woronin! i Ty Bezimienny! ,Zostajecie! , reszta spieprzać sprzed moich oczu zanim was rozniosę na kawałki żałosne łachmyty!
Koty rozpierzchły się jak robactwo i po chwili nie było w bazie nikogo prócz powinnościowców mnie i Saszki
-Dobra robale! - powiedział roześmiany generał - Was weźmiemy , bo jako jedyni pokazaliście jakąś klasę z tej bandy ciot! ale nie myślcie sobie że już jesteście mistrzami!
w każdym razie! dostaliście się i to zasługuje na podziw! od teraz jesteście pełnoprawnymi członkami powinności. Teraz muszę wam przydzielić opiekunów!
tobie saszka hmm...dam Griszke! Griszka chodź no tu , to jest twój wychowanek od dzisiaj! dbaj o niego i naucz go wszystkiego co umiesz
-a...no...siema...witaj...cześć -bełkotał Griszka ściskając dłoń Saszki
-A tobie hmm...jakby cie tu...Dobra będziesz Czacha , jako że tak ładnie podziurawiłeś głowę temu blaszanemu kontrolerowi! Tobie Czacha dam...Podporucznika Wykineńkę!
WYKINIEŃKA! - ryknął na cały głos , teraz zdałem sobie sprawe jakie płuca ma ten człowiek.Po minucie z podziemi bazy wyszedł niski człeczyna w egzoszkielecie , gdy mnie zauważył stanął na sekundę jakby coś sobie przypomniał. podszedł i przemówił do generała
-Co się stało generale? - po głosie poznałem tego stalkera , to był mój "znajomy" , którego poznałem rano...w między czasie gdy dochodziłem do siebie stwierdziłem że mój przyszły opiekun ma sztuczny i jakby dwojaki głos ten sztuczny bardziej twardy , męski a ten drugi taki gładszy o wiele lżejszy , jakby...damski!?
-...To będzie twój opiekun i towarzysz! -powiedział do mnie dziarskim tonem , mieć podporucznika za opiekuna , i to takiego jak Wykineńka za opiekuna to nie lada zaszczyt!
-żesz k@#$%a dziękuję! - rzekłem pod nosem
-Mówiłeś coś szeregowy?! -ryknął generał
-Nie nic szefie ,dziękuję! - odkrzyknąłem
-Tak więc zapoznajcie się a ja wracam do moich zajęć - rzucił te słowa i poszedł-Podporucznik Wykineńka , miło mi
-"Czacha" , nawzajem.
Uścisnęliśmy sobie dłonie , poczułem że uścisk mojego przyszłego towarzysza łamie mi dłoń , wiedziałem że robi to celowo , ale moje skórzane rękawice nie mogły się równać wzmocnionym rękawicom egzoszkieletu.Gdy uścisk się rozluźnił ledwo powstrzymałem się od chwycenia swojej dłoni i próby przywrócenia jej do stanu użyteczności , opuściłem ją i uśmiechnąłem się do mojego oprawcy.
-chodź , oprowadzę cię -rzucił krótko i zaczął iść w kierunku podziemi
-No to k*a się będzie działo...- powiedziałem do siebie i podążyłem za moim towarzyszem.
C.D.N