Opowiadanie "Kwintet"

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Opowiadanie "Kwintet"

Postprzez Gildon w 22 Mar 2008, 10:11

Uwaga, to moje pierwsze opowiadanie. Dotyczy ono stalkera, aczkolwiek dodałem troszkę od siebie do tego świata ale malutko. Rozwiniecie wszystkich wątków w kolejnym rozdziale, jeżeli będziecie chcieli kolejny rozdział.

Rozdział 1:

- Zostało coś jeszcze?- Stalker usadowił się na podłodze. Miał strasznie owłosioną twarz. Ubrany był w standardowy strój
jakich używało wielu stalkerów w zonie. Oddał mu go za darmo kolega, z którym mnóstwo czasu penetrował zonę, a który
dołączył do Powinności. Miał też maskę gazową, teraz opuszczoną na szyję. Na imię miał Tomik.
Nie przepadał za tym imieniem, wolał gdy nazywano go Czołg. W istocie, był wielki i barczysty, pięści miał jak bochny chleba. Kombinezon powiększał dla niego znajomy, o przezwisku "inżynier".
- W tej już nic, ale mamy jeszcze drugą, haha.- Towarzysz wyciągną pełną flaszkę kozaka. Nazywał się Dieleż. Był wiecznie
uśmiechnięty, nic nigdy nie psuło mu humoru. Był młody i bardzo mały w stosunku do swojego kompana. Miał ogoloną głowę,
ale nigdy jej nie pokazywał, wciąż miał na sobie kaptur. Nosił na sobie czarną kurtkę skórzana i dżinsy.
Dieleż Pewniak, tak na niego mówili, gdyż zawsze gdy wychodził z kimś na wyprawę, można było być pewnym, że znajdziesz
albo coś ciekawego, albo kłopoty. Wszędzie wsadzał nos, sprawdzał wszystkie przejścia. Był ciekawski.
Znalazł raz kryjówkę jakiegoś stalkera, a w niej mnóstwo skarbów. Był tam też kombinezon PSZ-9Md, niestety uszkodzony.
Dieleż oddał go więc inżynierowi, do naprawy.
- Dobra idioto, koniec chlańska bo spijemy się i spadniemy.- powiedział Czołg, lecz skrzywił się, gdy tamten schował
flaszkę do plecaka, też nie bardzo przekonany, czy czyni dobrze.
- Nie musisz mnie tak od razu wyzywać- Powiedział Dieleż, z wyrzutem. - Przecież nic ci nie zrobiłem!
Tomik poczerwieniał ze złości.
- Nic mi nie zrobiłeś? Ty cholerny gówniarzu, spójrz tam!- Tomik wskazał na sforę psów kręcącą się dookoła szopy na której
strychu ukryli się. - Widzisz?-wskazał na plecak leżący na trawie, przy którym leżało kilka ślepych psów.
Mój ekwipunek! Artefakty!- Oczy Tomika aż zaszkliły się ze złości.
- Co tam ekwipunek! Apteczka, kilka bandaży i jakaś kiepska giwera. Pistolet masz przy sobie!- Dieleż nic sobie nie robił
ze słów Czołga. -A artefakty? Phi, dwie kropelki, i tyle...
- W plecaku miałem jeszcze oko mięsacza, dla jajogłowych. Zapłaciliby mi mnóstwo kasy! Wiesz ile ja się uganiałem za tym
ścierwem? Nanosiłem im tego, ale każdy okaz zły.. Teraz znalazłem identyczny jak na zdjęciu, ale zeżrą mi go te, te...- Tomikowi
załamał się głos. - Ile kasy mi obiecali... Taka forsa, taka forsa...
-Asz będziesz się przejmować..- Dieleż całkowicie nie zwracał uwagi na jęczenie kompana.- Przynajmniej znaleźliśmy fajne miejsce.
Kto wie czy w tej chatce nie ma czegoś cennego. Poza tym, tam była piwnica. Zawiasy miała świeże, więc ktoś tam zagląda.
-O ile z tego wyjdziemy imbecylu!-Zakrzykną starszy stalker -Nie mamy broni, w pistoletach skończyła nam się amunicja.
Stalker wyjął z torby przy pasie kawałek kiełbasy i bułkę. Ugryzł bułkę, zagryzł kiełbasą i wessał resztę wódki, jaka została
na dnie butelki którą trzymał w ręce.
-Mieliśmy nie pic.- Dieleż był wyraźnie zazdrosny.
-Zamknij się, nadajesz w ogóle?- Tomik oderwał się na chwilę od konsumpcji i spojrzał badawczo na kompana.
-Ach, tak, kurde, zapomniałem całkowicie- Pewniak podniósł radio do ust.- jeśli ktokolwiek mnie słyszy, utknęliśmy, bez broni,
kończy nam się jedzenie a czyha na nas sfora psów. Jest ich około jedenaście. Nas jest dwóch. Znajdujemy się na strychu szopy
niedaleko, na południe od agropromu.- Tomik odebrał mu radio.
- Zamiast pieprzyc w kółko to samo, nastaw na nadawanie ciągłe, niech to idzie cały czas.- Wcisnął coś na radiu.- A w ogóle, to co to
miało być z tym jedzeniem, he? Przecież z tym prowiantem wytrzymamy jeszcze ze dwa dni.
- No wiesz, musiałem dodać trochę dramatyzmu... Inaczej nas oleją.
- Ta, albo będą czekać aż zdechniemy z głodu i przyjdą nas obrabować.
- I tak nie mamy broni, więc mogliby przyjść i wpakować nam po kulce.
Tomik przyznał młodszemu koledze w myślach rację. Nigdy jednak nie powiedziałby tego na głos.
- No to czekamy...- Odpowiedział tylko. Po chwili zmorzył go sen. Minutkę później i Dieleż zasnął.
Spali twardo, nie zwracając uwagi na kręcące się pod nimi psy. Te, chadzały w tą i w drugą, wyjąc w kółko i piszcząc.
W końcu tez pokładły się na ziemi, czuwając jednak, czy przypadkiem ofiara nie spadnie, lub nie zejdzie.
Nad ranem, Dieleża obudziły szumy w radiu, i czyjś głos.
- Tomik, fujaro, wstawaj! ktoś nadaje!- Szarpał swojego towarzysza za ramie, brutalnie i gwałtownie.
- Spieprzaj ofiaro albo ci zęby powybijam..- Mruknął tylko Tomik.
- Tomik do cholery, nadają!... Powinność... Idą do nas!- Dieleż był szczęśliwy. Siedzieli tam już od rana, dnia poprzedniego.
Męczyła go bezczynność. Lubił gdy coś się działo.
- Powinność? Jak ja nie lubię tych cwaniaków... Przynajmniej raz się na coś przydadzą.- Tomik podniósł się ociężale, przetarł
oczy i usiadł.
- Halo? Słyszycie nas? Widzimy szopę, idziemy po was. Ile jest psów?
Młody stalker podniósł radio do ust.
- Ja naliczyłem jedenaście. Może ich byc najwyżej czternaście, ale uważajcie.
Parędziesiąt sekund później, rozległy się strzały. Psy w pierwszej chwili rzuciły się ku stalkerom Powinności, ale po kolejnej
serii z karabinów, podwinęły ogony i zaczęły uciekać.
Oddział podszedł do szopy, ciągle w gotowości, z podniesioną bronią. Na szczęście nic już się tam nie kryło.
Gdy wchodzili na strych, drabina załamała się pod skokiem Tomika, toteż Dieleż musiał mu pomagać wgramolić się na górę.
I tym razem nie obyło się bez pomocy, stalkerzy Powinności pomogli zejść dwóm stalkerom na dół.
Oczywiście nie obyło się bez złośliwości i uszczypliwych uwag.
- Hej ty, mały! Takes szybko spieprzał, żeś podeszwy popalił!- Cały oddział ryknął śmiechem. W istocie, Dielez miał popalone
podeszwy, ale to dla tego, że gasił belkę, gdy chcieli sobie na górze rozpalić ognisko.
- To wcale nie tak! To było..- Tomik przerwał mu.-Daj sobie spokój... Idziemy do baru, a potem na arenę, może mają jakaś walkę
dla nas... Nadrobimy straconą kasę. Poza tym trzeba pogadać z resztą grupy, może oni coś znaleźli.
- Polaczek pewnie coś ma, on zawsze coś znajduje.- Dieleż był bardzo optymistycznie nastawiony.
Pozbierali z ziemi swoje klamoty. Oko mięsacza nie nadawało się już do niczego, a w szczególności do eksperymentów naukowych.
Tomik przygnębiony tym faktem, wyrzucił je gdzieś w pobliskie krzaki. Obydwaj założyli plecaki, oraz przewiesili bron przez ramiona.
- Wybieracie się do baru?- Spytał jeden z oddziału, wyglądał na dowódcę, miał najlepszy kombinezon, i broń lepszą od reszty.
- Taa... Trzeba odpocząć porządnie, i się napić. Czemu pytasz?
- Akurat kończymy patrol, macie w ogóle szczęście, że was usłyszeliśmy. Tolka poszedł w krzaki, i złapał wasz komunikat.
- To interesujące... Chodźmy do baru, postawimy wam po jednym..- Dieleż był rozrzutny jeśli chodzi o wódkę, często stawiał.
Jak wracał z wieloma artefaktami, albo czymś innym, wartościowym, cały bar ustawiał się obok i czekał, aż postawi.
Często też przybiegali stalkerzy z zewnątrz baru, i tak, barman miał wielu klientów. Obok Naznaczonego, Dieleż był jego ulubionym
klientem. Tomik za to, nie znosił wydawać pieniędzy. Ponoć na coś zbierał, nikt jednak nie wiedział na co.
- Haha, rozumie się, że postawicie. Albo wpakujemy was spowrotem tam na górę,- Stalkerzy znów ryknęli śmiechem.
Wszyscy ruszyli do baru.
CD(moze)N
Ostatnio edytowany przez Gildon 22 Mar 2008, 12:28, edytowano w sumie 2 razy
Awatar użytkownika
Gildon
Stalker

Posty: 112
Dołączenie: 13 Lut 2008, 03:36
Ostatnio był: 20 Wrz 2010, 21:09
Kozaki: 2

Reklamy Google

Postprzez Vaniol w 22 Mar 2008, 10:26

Całkiem fajne, jacyś tacy sympatyczni mi sie wydali ci bohaterowie.
Image Image
"And if that is not the best fuckin' example, God HimSelf killed his own motherfuckin' son. So let's sing The Death Song Kids" by Marilyn Manson
Awatar użytkownika
Vaniol
Very Important Stalker

Posty: 536
Dołączenie: 21 Lut 2007, 21:50
Ostatnio był: 14 Lut 2022, 00:12
Frakcja: Monolit
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 11

Postprzez SaS TrooP w 22 Mar 2008, 13:23

Fakt, ale to bardziej komedia niż dramat (jakim powinna być Zona). Mimo to, błedów nie ma, całkiem porządnie napisane, opisy i w ogóle. Pisz dalej, to fajna ocenka pójdzie.
SaS TrooP
Ekspert

Posty: 862
Dołączenie: 22 Gru 2007, 21:43
Ostatnio był: 07 Cze 2019, 01:47
Miejscowość: Wodzisław, Silesia
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 14

Postprzez Gildon w 22 Mar 2008, 13:28

To jest pierwszy rozdział. Na razie komedia, drugi też będzie luźny. Na razie tylko jako tako przedstawienie postaci i opis ich. Potem zacznie się akcja i dramat... O ile będziecie chcieli.
Awatar użytkownika
Gildon
Stalker

Posty: 112
Dołączenie: 13 Lut 2008, 03:36
Ostatnio był: 20 Wrz 2010, 21:09
Kozaki: 2

Postprzez cmlPL w 22 Mar 2008, 13:42

Bardzo fajne i śmieszne opowiadanie, inne niż wszystkie, jakieś oderwanie od rutyny. Nie naliczyłem wielu błędów, w sumie to tylko to mi się rzuciło w oczy
owarzysz wyciągną pełną

wyciagnął ?
Dla mnie bomba, czekam na dalszą część.
cmlPL
Łowca

Posty: 468
Dołączenie: 19 Sie 2007, 21:33
Ostatnio był: 06 Paź 2013, 05:06
Miejscowość: Niedaleko KowKa
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: Sniper Obokan
Kozaki: 2

Postprzez Microtus w 22 Mar 2008, 13:52

Dość ciekawie opisani bohaterowie, choć opisom jeszcze trochę brakuje 7/10.
Akcja, bez fajerwerków ale rozumiem, że dopiero początek.
Natomiast humorystycznie bardzo fajne, taki był główny zamiar więc opowiadanko moim zdaniem bardzo udane. Czekamy na kontynuację.
War. War never changes...
Bury
zapraszam do lektury :)
Awatar użytkownika
Microtus
Legenda

Posty: 1028
Dołączenie: 18 Cze 2007, 14:31
Ostatnio był: 19 Sty 2019, 22:54
Miejscowość: łorsoł
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 106

Postprzez SaS TrooP w 22 Mar 2008, 14:56

NO ja tak chcę, zawsze chcę...
SaS TrooP
Ekspert

Posty: 862
Dołączenie: 22 Gru 2007, 21:43
Ostatnio był: 07 Cze 2019, 01:47
Miejscowość: Wodzisław, Silesia
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 14

Postprzez Gildon w 22 Mar 2008, 21:31

Rozdział drugi (mniej komediowy):

Dieleż obudził sie. Wstał spod stołu i usiadł na krześle. Na ławie obok leżał Tomik, cały zarzygany. Na stolach i pod ławkami
leżeli inni stalkerzy. Jedynie kilku ludzi z Powinności, siedziało przytomnie, w tym dowódca oddziału który uratował Dieleża i Tomika.
Stalkerzy czuli sie bezpiecznie w barze, prawie wcale nie zdarzały sie kradzieże, a nawet jeśli już ktoś został okradziony,
złodziej był szybko wychwytywany. Barman dbał o swoich klientów, ochrona baru miała oczy szeroko otwarte cały czas.
Mimo to, Dieleż sięgnął do kieszeni, aby sprawdzić czy wszystko ma.
Wszystko w porządku. Pieniądze, pda jest. Pendrive, ok. Plecak i bron zostawił u barmana. Dieleż podszedł do Tomika.
Przez chwile przyglądał mu sie, po czym kopnął go lekko w zadek.
- Wstawaj brudasie! Mamy robotę...- Powiedział, śmiejąc sie z Tomika który aż podskoczył.
- O ja pie*dolę, znowu Miszka mnie zarzygał!- powiedział, spoglądając na swój kombinezon.- W życiu tego nie doczyszczę...
- Miszka Sriszka... Sam sie obrzygałeś menelu. Miszka jeszcze nie wrócił.- Dieleż był zaniepokojony. Miszka z Polaczkiem mieli
wrócić wczoraj rano. Dieleż i Tomik spóźnili sie cały dzień, a tych jeszcze nie ma. Coś było nie tak.
- Miszka Brzytwa? Był tu wczoraj rano, zaraz potem wyście sie zjawili- Barman podniósł głowę znad baru.
- To czego nic nie mówisz?- Tomik wycierał sie jakaś szmata.
- Nikt mnie o niego nie pytał...
- Pytaliśmy sie czarnego- Odpowiedział Dieleż- To przecież twój człowiek.
- Czarny go nie widział, siedział akurat w kiblu. Miszka poszedł do Łukasza, miał jakaś sprawę.- Barman wyszedł zza lady.- Powiedział
żebyście spotkali sie z Polaczkiem, siedzi u Woronina.
- To czego cholera nie mówiłeś wczoraj?- Tomik był już mocno zdenerwowany.
- A, no wiesz... Dieleż stawiał.. I..- Barman pomagał podnieść sie jednemu ze stalkerów który leżał przy ladzie,
a który teraz jęczał o pomoc. Dieleż podszedł, wziął go pod ramie, Barman złapał drugie, i razem posadzili go na krześle w kacie.
- Co Miszka miał do Łukasza?- Tomik po chwili ochłonął i zadał to pytanie, już zupełnie spokojny.
- Cholera wie co on tam od niego chciał. On zawsze łazi po ludziach i "coś załatwia".
Rzeczywiście, cala grupa to wiedziała. Miszka, zapalony mechanik i spec od elektryki montował ładę. Nikomu nie mówili, gdyż ktoś
mógł sie na nią połasić. Miszka i reszta, robili dla wolności sporo zadań, w zamian za potrzebny sprzęt. Miszka równie dobrze
mógł zmontować ladę z tym co miał, ale zwykły samochód mu nie wystarczył. Chciał aby nadawał się on zarówno do szybkiego przemieszczania jak i do obrony.
- Ok, dzięki za informacje.- Tomik wytarł resztki wczorajszej kolacji z kombinezonu, po czym rzucił szmatę w kąt.- Idziemy Pewniak.- Zakomenderował.
- Gdzie?- Spytał Dieleż.
- Do sarkofagu, a ty myślisz, że gdzie?- Tomik popatrzył sie na Dieleża jak na małe dziecko.
- Do sarkofagu?- powtórzył za Tomikiem Dieleż
- Do Woronina ty idioto! Mamy sie zobaczyć z Polaczkiem.- Tomikowi nie mieściło sie w głowie, ze chłopak dal sie nabrać.
Pewniak nic nie odpowiedział, za to barman ryknął śmiechem... Nawet czarny uśmiechnął sie pod kominiarka, ale nikt tego nie widział,
z wiadomych względów.
Dieleż i Tomik wyszli z baru, skręcili w prawo, i po chwili dotarli do blokady. Minęli ja, przez nikogo nie zatrzymywani.
Ruszyli w lewo, ku zawalonemu budynkowi. Zatrzymali sie przed wejściem, strażnik obejrzał ich i wpuścił.
Zeszli do piwnicy. unosił sie tu miły zapach. Coś się gotowało.
"Pewnie ci z powinności coś upolowali. Może poczęstują?"- Przeszło przez myśl Dieleżowi.
Od razu odnaleźli wzrokiem Polaczka. Chłopak miał na sobie kombinezon Seva. Teraz jednak kaptur był zdjęty, można było wiec rozpoznać
twarz. Siedział na krześle, obok Woronina który rozmawiał z jakimś łysym facetem, w kombinezonie, jaki nosiło większość
stalkerow. Zgniłozielony strój, podszyty warstwami kevlaru.
- Kucharz wie gdzie to jest, zanieś mu trochę wódki to sie wygada, idź już.- Powiedział Woronin do nieznajomego, widac było,
że zależy mu na czymś. Tamten podniósł sie i skierował do wyjścia.
Polaczek wstał i podszedł do przybyszów. Teraz można było zobaczyć go w całej okazałości. Był raczej szczupły, niezbyt dobrze
zbudowany, raczej wątle ramiona. Włosy jasny blond ładnie ułożone. Wyróżniał sie na tle przyjaciół,
którzy mieli włosy kruczoczarne i rozwichrzone.Na ramieniu nosił karabin Vintar. Twarz miał szczupłą, ze śladami zarostu.
Podszedł do Dieleża i Tomika.
- Co tak późno do cholery. Czekam na was od wczoraj.- Polaczek wcale nie był wcale zły.- Słyszałem, żeście gdzieś utknęli.
- Ta... Dopiero wczoraj rano żeśmy wrócili.- Odpowiedział Dieleż
- Mogliście w takim razie przyjść!- Polaczek gestykulował jak szalony.
- Nie mogliśmy, bo ta świnia nie powiedziała nam, że na nas czekasz.- Tomik znów poczerwieniał.
- Nie ważne... Słuchajcie... Złe wieści, straszne.. Igor nie żyje.- Polaczek zmarkotniał, już nie gestykulował.
Igor był zwiadowcą w grupie. Zawsze szedł przodem informując o zagrożeniach.
- Igor? Jak.. Kiedy on... miał tutaj przecież... Czego poszedł?- Dieleżowi załamał sie głos, bardzo lubił Igora. Znali się od małego.
Razem trafili do zony. Po powrocie, mięli nawet razem zamieszkać.
- Wyjdźmy, porozmawiamy.- Polaczek pociągnął kolegów w stronę wyjścia.
Wyszli po schodach na górę, potem minęli blokadę. Zatrzymali sie przy arenie.
- Lukasz dal mu zlecenie. Miał zabić jakiegoś stalkera, no wiesz..- Polaczek mrużył oczy, Tomik nic nie mówił, cały czas oddychał głęboko.
okazało sie, ze facet ma kolegów. Skurczybyki złapali Igora, związali i zrzucili ze skarpy, prosto pod wieżę ciśnień...
- Co?!- Dieleż był wściekły i zszokowany, jak można było tak potraktować człowieka...
- Ta... Poszliśmy tam razem z Miszka. Pijawki wyrzuciły jego ciało tam gdzie zwykle wyrzucają. Właściwie to tylko suchą skorupę.- Polaczek
wzdrygnął sie. Dieleż dyszał ze złości.
- Zastrzeliliśmy jednego z tych gości. Być może sami byśmy zginęli, ale akurat stalkerzy z wolności przechodzili. Tamci przestraszyli się
i nawiali.- Stalker przymknął oczy, jakby starając sobie przypomnieć szczegóły.- Pochowaliśmy Igora pod gospodarstwem.
- Znajdziemy tamtych, prawda? Znajdziemy...- Dieleż zaciskał dłonie na kolbie karabinu. Gdyby tylko dorwał ich w swoje ręce..
Polaczek spojrzał na niego z żalem, wiedział, ze bardzo lubili sie z Igorem.
- Postaramy sie. Tamci na pewno wrócą w to miejsce, bo pod kamienna płytą, znaleźliśmy schowek.
- Ten którego zabiliście, jak sie nazywał?- Odezwał sie Tomik, znów był cały czerwony, jak zawsze kiedy jest zły lub zdenerwowany.
- Niejaki Wilk... Ten facet z którym rozmawiał Woronin znal go, ale nie znal jego kolegów.- Odpowiedział Polaczek.
- Wilk? Ten gość pomagał kotom. Znałem go, w kordonie ustrzeliłem dla niego jednego żołnierza-
Dieleż chwilkę myślał.- Trzeba zapytać Sidorowicza o niego. On będzie wiedział wszystko.
- Dobra, ja pójdę do Sidorowicza, wy dwaj idźcie sie spotkać z Miszką. Ma coś dla was.. Zobaczycie.
Polaczek ruszył w stronę baru, a Dieleż i Tomik droga prowadząca na Rostok.
Awatar użytkownika
Gildon
Stalker

Posty: 112
Dołączenie: 13 Lut 2008, 03:36
Ostatnio był: 20 Wrz 2010, 21:09
Kozaki: 2

Postprzez SaS TrooP w 22 Mar 2008, 23:21

Zeszli do piwnicy. unosił sie tu miły zapach. Coś się gotowało.


A tu Polaczek z miotaczem ognia HAHAHAHAHHA!

Po powrocie mieli razem zamieszkać


Geje jakieś?

A tak na serio to fajnie, ale dalej brak kropek, przecinków, o i ogonków.
SaS TrooP
Ekspert

Posty: 862
Dołączenie: 22 Gru 2007, 21:43
Ostatnio był: 07 Cze 2019, 01:47
Miejscowość: Wodzisław, Silesia
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 14

Postprzez Vaniol w 22 Mar 2008, 23:42

Uhuh jakby zjedli coś upolowanego to by świecili w nocy i nie potrzebowali latarki.

Ale ogólnie humor miażdży (^^,)
Image Image
"And if that is not the best fuckin' example, God HimSelf killed his own motherfuckin' son. So let's sing The Death Song Kids" by Marilyn Manson
Awatar użytkownika
Vaniol
Very Important Stalker

Posty: 536
Dołączenie: 21 Lut 2007, 21:50
Ostatnio był: 14 Lut 2022, 00:12
Frakcja: Monolit
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 11

Postprzez Gildon w 22 Mar 2008, 23:53

Dzięki, rozdział 3 jutro albo pojutrze (święta...).
Cos mało osób to czyta:/.
Image
Awatar użytkownika
Gildon
Stalker

Posty: 112
Dołączenie: 13 Lut 2008, 03:36
Ostatnio był: 20 Wrz 2010, 21:09
Kozaki: 2

Postprzez SaS TrooP w 23 Mar 2008, 00:16

Niewdzięcznicy. Z moim jest tak samo. I proszę ciebie, przeczytaj je, ok?
SaS TrooP
Ekspert

Posty: 862
Dołączenie: 22 Gru 2007, 21:43
Ostatnio był: 07 Cze 2019, 01:47
Miejscowość: Wodzisław, Silesia
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 14

Następna

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości