Wszystko ma swój początek.

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Wszystko ma swój początek.

Postprzez Dziki w 30 Lip 2011, 06:14

Witajcie !

Z góry przepraszam was za tak długą nieobecność ale miałem ogromny kryzys w swojej wenie jak i twórczości. Jednakże teraz, za sprawą głupiego snu chciałem wam przedstawić coś nowego, wszystkiego inne opowiadania na razie zawieszam gdyż to po prostu pochłonęło mnie bez reszty :D Mam nadziej że i wam się spodoba równie bardzo co mnie. Bez obaw części będą dodawane regularnie ponieważ większość jest już gotowa ale za to mogę zapewnić iż na pewno nie będziecie się nudzić.

Pozdrawiam i życzę miłej lektury a także odpowiedniego wczucia się w ten specyficzny mroźny nastrój :wink:












Przyjecielu czy nigdy nie myślałeś o tym gdzie tak naprawdę powstał prototyp reaktora w zonie i tego innego szajsu ? Co naprawdę myślałeś że to jest jego pierwsza wersja ? To jest wersja finalna, podobno sprawdzona, jednakże ja znam prawdę. Mroczną i okrutną prawdę... pamiętaj najpierw musiał powstać prototyp, daleko od cywilizacji, tam gdzie nikt go nie znajdzie, tam gdzie można zrobić wszystko z każdym i wszystkim....



*






Prolog.


1 kwietnia 1970r. Gdzieś w wschodniej Syberii blisko wybrzeża Oceanu Spokojnego.



Od początku przybycia tutaj Daniel odczuwał praktycznie tylko jedno uczucie. Okropny chłód zaczął towarzyszyć mu już od samego początku, odczuwał go nawet w specjalnie ogrzewanym helikopterze. Tutaj jednakże nie pomagało nic, nawet najgrubsze płaszcze z futrem nie były w stanie poradzić sobie z tym przeraźliwym zimnem, które przenikało ciało do samego szpiku kości. Nawet tutaj w podziemnych bunkrach jakimś cudem lodowate powietrze muskało jego twardą Rosyjską skórę. Do tego każdego z obecnych nawiedzał od krótkiego czasu dziwny nastrój. Był niczym zły duch przemykający korytarze i śledzący każdy twój krok. Wśród szeregowych i pod oficerów krążyła nawet legenda o zakatowanych więźniach z okolicznego gułagu ale przecież to tylko mrzonki. Daniel zdawał sobie sprawę że jest tu dla czegoś większego i znacznie potężniejszego niż ci prości ludzie mogą sobie wyobrazić. Musiał jednak sam przed sobą przyznać iż coraz częściej w długich ciemnych, stalowych korytarzach czuł jakąś upiorną obecność. Łapał się nawet na tym iż coraz częściej trzymał rękę na kaburze swego Makarova i obracał się by sprawdzić czy nikt go nie śledzi.

Dopiero teraz przypomniał sobie iż na jego biurko podrzucono kilka ciekawych dokumentów. Aktualnie właśnie przebywał w swoim biurze, 100 metrów po ziemią. Pokój był niezwykle mały i praktycznie w każdym kącie stał dosyć sporych gabarytów kaloryfer. Na środku rzecz jasna znajdowało się drewniane biurko z aktami i innymi stertami zbędnych papierów, oraz co ważniejsze butelka jego ulubionej kapitalistycznej whisky. Co jak co ale to wyszło tym imperialistycznym świniom, pomyślał w głębi i nalał sobie jeszcze nieco do szklanki. Chwytając naczynie uśmiechnął się w kierunku dwóch portretów Wielkiego towarzysza Stalina oraz wujka Lenina, po czym miedziany alkohol uraczył jego podniebienie oraz gardło. Tak teraz będzie mógł zająć się bieżącymi sprawami, znów rzekł w myślach i poprawił pas oficerski na swym brązowym mundurze KGB.
- Co my tu mamy... - Zaczął powoli mówiąc na głos, odstawiając szklankę a drugą ręką chwytając pierwszy dokument. „Do obiektu „Jaźn” dostarczono kolejną partię prętów sterujących dzisiaj nad ranem w porcie „Yviernov”. Westchnął i odrzucił papier na największą stertę, nic ciekawego to sprawy jajogłowych nie jego. O i proszę kolejny, pociąg z główną dostawą paliwa zjawi się prawdopodobnie jutro, być może nastąpią opóźnienia wywołane śnieżycami ale liczba beczek nie zmieniła się”. Kolejny dokument poleciał do reszty. Aż tu nagle po otwarciu kolejnego pliku oczy pułkownika rozszerzyły się.
Z dniem dzisiejszym informują o czterech samobójstwach żołnierzy na posterunkach „Danił”, „Yuri”, „Petersburg” i „Grad”. Motywy samobójców nie są jasne. Dwóch zginęło na skutek uduszenia się a kolejna dwójka na skutek postrzału w głowę. Melduje się również o zaginięciu trój osobowego patrolu w okolicach Masarianowa. Żołnierze w stopniach szeregowców wyruszyli na rutynowe rozpoznanie dwa dni temu i zerwali łączność tuż po wkroczeniu do miasta. Poszukiwania nie dały oczekiwanego rezultatu, podobnie jak przesłuchania okolicznych wiosek. Trzecią sprawą. jest też groźny wzrost promieniowania w okolicach zepsutego obiektu „Jaźn 1”. Lecz jak meldują technicy są w trakcie naprawiania systemu i przywrócenia go do stanu używalności.

Cóż tego Daniel zdecydowanie by się teraz nie spodziewał. Jest tu ledwie od dwóch dni i już ma robotę na głowie. Jednak te samobójstwa, słyszał już te różne bzdury o tym miejscu ale... cholera nie ma ale. Oficer jak najszybciej sięgnął do szuflady w, której trzymał papierosy i natychmiast zapalił jednego z nich, głęboko zaciągając się kojącym dymem. Musi myśleć racjonalnie, brak tu jednak logiki, sensu, łączeń. To nie może być jednak zbieg okoliczności. Najpierw patrol potem to, co będzie następne ? Musi jednak zachować czas i coś z tym zrobić, był pewien niemalże w stu procentach iż miejscowi coś o tym wiedzą, albo jajogłowi, tylko po prostu nie dzielą się tym z nimi. Nie tak nie może być to on tu reprezentuje prawo i ma trzymać nad wszystkim kontrole.
Tak właśnie przemawiał do siebie w myślach gdy nagle usłyszał pukanie do swoich drzwi.
- Wejść ! - Krzyknął tubalnym głosem i zgasił pośpiesznie papierosa i zaraz po tym przyjął postawę godną oficera KGB. Do środka jak się okazało wszedł jeden z poruczników z wyraźną powagą na twarzy. O dziwo nawet się nie przestraszył wymownej miny Daniela. Patrzył prosto na niego pewnie, zbyt pewnie to go strasznie denerwowało. Chyba będzie musiał utemperować tego gnojka.
- Pułkowniku ! Generał Ławrow prosi pana jak najszybciej do siebie ! - Rzekł donośnie porucznik dalej stojąc twardo niczym granitowy posąg w postawie zasadniczej. Daniel mruknął jakieś przekleństwo pod nosem i odparł.
- Przekaż Generałowi że już idę, i co się tak patrzysz ?! Zbieraj dupę w troki i jazda na górę, jeszcze jedna taka zwłoka i wylądujesz w kompanii karnej idioto. - Zagrzmiał groźnie oficer, dumny z siebie widząc jak młody porucznik nagle mięknie przełykając głośno swoją ślinę.
-Tak jest towarzyszu Pułkowniku !

- Odejść, bo patrzeć mi się na was nie chce. - Dodał jeszcze jakby od niechcenia i wskazał mu palcem drzwi, zupełnie jakby chciał powiedzieć „WON !” i porucznik chyba zrozumiał ową aluzję gdyż szybko zniknął salutując jeszcze na pożegnanie i tym bardziej jeszcze wprawiając starego wygę w zły nastrój. Chyba wszystko tutaj go denerwowało, poczynając od ludzi a kończąc na tych cholernych bunkrach. Nie tak wyobrażał sobie złote lata swej kariery. Westchnął jedynie i wstał odsuwając swoje, kiepsko zrobione drewniane krzesło, które tak strasznie piszczało na tej płytkowej podłodze. I do tego ta świecąca prosto w oczy lampa jarzeniowa. Cudnie. Zaraz po tym z powrotem włożył swój pistolet do kabury a z wieszaka na lekko zabrudzonej ścianie pełnej kabli, wziął ciężki oficerski płaszcz wojskowy przeznaczony do pogody jaka panowała na zewnątrz. Kichnął jeszcze jakby na do widzenia i wyszedł z pokoju by znaleźć się zaraz na korytarzu. Był on długo i rozchodził się w dwie strony, które praktycznie nie miały końca. Z tego co pamiętał jedna droga prowadziła ku głębszym i ściśle tajnym rejonom bunkrów a druga do wind i wyjścia, gdzie też miał się udać. Toteż tam właśnie skierował swoje kroki wyciągając z kieszeni płaszcza skórzane rękawiczki. Idąc tak po lekko spękanej podłodze mijał inne biura i pomieszczenia administracyjne mniej lub bardziej ważnych ludzi.

Oczywiście mimo wszechobecnych rur, kabli, skrzynek rozdzielczych i innego elektronicznego badziewia spece od propagandy zawsze znaleźli miejsce na naklejenie swojego plakatu. „Ku lepszej przyszłości”, „By wygrać z imperializmem !”, „Walcz o swój kraj i dumę !”, „Buduj z nami lepszy Komunizm !” i tym podobne głodne kawałki. Gdy był jeszcze młody gorąco wierzył w rewolucję i partię, teraz była to po prostu praca i wyłapywanie coraz to nowych wrogów ZSRR. Lecz jego tok myślowy mimo wszystko został nagle przerwany przez coś dziwnego i zupełnie nieoczekiwanego. Nagle wszystkie lampy zgasły a ziemia delikatnie się zatrzęsła. Serce o mało mu nie stanęło, z początku miał jedynie pustkę w głowie. Jego oddech robił się coraz mniej stabilny i niespokojny. Musiał nawet przylgnąć do ściany by się opanować. Przecież systemy są niezawodne, to nie ma prawa się dziać bo mamy przecież najnowsze technologie. Wtenczas zupełnie niespodziewanie usłyszał czyjeś wyraźne kroki dochodzące z strony korytarza z, której właśnie szedł. Kroki stawały się coraz głośniejsze i głośniejsze a jego ręka coraz bardziej chyliła się ku pistoletowi i kaburze. W pewnym momencie kroki jak mu się zdawało ustały tuż przed nim. Dałby sobie rękę uciąć iż odczuł nawet na twarzy czyjś oddech, zimny, wrogi i nieprzyjemny oddech, odczuwał nawet tą ogromną nienawiść i złość jaką to coś żywiło do niego.

Wtedy właśnie zasilanie wróciło a jak się okazało przed nim nikogo nie było. Czterdziestoletni oficer nie wytrzymał i po prostu opadł na ziemię. Mimo to uśmiechnął się kiwając głową. Ba ! Zaczął nawet cicho się śmiać a nawet zdjął swoją czapkę.
- Ahh lata nie te, głowa nie ta. Chyba muszę na jakiś czas odstawić to whi.... - Zamilkł. Nastała zupełna cisza gdyż właśnie w tym momencie ujrzał na podłodze wyraźne odciski błota w kształcie wojskowych butów. Zaczynały się daleko na końcu korytarza a kończyły tuż przed jego osobą. Daniel odczuł jak jego gardło zaciska się w panice a mózg blokuje jakiekolwiek działania. Był jednak wojskowym i determinacja wzięła górę ponieważ natychmiast zerwał się na równe nogi i zaczął biec w kierunku posterunku strażników przy bramie prowadzącej do wind. Nie chciał tu być, musi wyjść na zewnątrz, na powietrze, odetchnąć byle nie tu, byle nie tu....
Wkrótce też ujrzał przed sobą skromny posterunek. Ot zwykła kratowana brama i stolik przy, którym siedziała trójka żołnierzy aktualnie rozmawiających o tym co zdarzyło się ledwie minutę temu. Mieli przy sobie już nowoczesne AK-74 i niewątpliwie byli dobrymi wojakami jeśli skierowano ich tutaj. Jeden z nich też próbował właśnie naprawić swoje radio, podczas gdy drugi już wstawał by wylegitymować zbliżającego się Pułkownika.
- Proszę się zatrzymać i okazać dokumenty ! - Rzekł pokazując ręką wyraźne stop szybko idącemu w ich kierunkowi Danielowi. Ten odparł tylko wściekły niczym najbardziej wredny pies, któremu dodatkowo perliły się krople potu na czole.
- Zejdź mi z drogi kretynie ! Jestem Pułkownik Daniel Siemionow i jeśli mnie zatrzymasz resztę swojego życia spędzisz w zasranym gułagu wraz zresztą hołoty ! - Wrzasnął rozeźlony co zresztą widać było po pozostałych strażnikach, którzy z zdziwienia otworzyli swoje oczy.
- Nie mogę, proszę okaza...

- Jeszcze raz usłyszę coś o dokumentach w jutro będziecie nową linię kolejową do Moskwy budować, czy to jasne ?!
- Spytał retorycznie na moment stając przed wystraszonym żołnierzem. Wojak był jedynie w stanie pokiwać głową na tyle mocno iż jego hełm zaczął zasłaniać mu oczy. Zaraz po tym by nie podpaść mu bardziej odsunął się na bok i nacisnął przycisk odblokowujący, kratowaną bramę. Daniel nadal mocno rozdygotano i z złości i z strachu przeszedł przez punkt i znalazł się tuż przed jedną z trzech wind. Dwie były normalne a ostatnia towarowa i to nie byle jaka bo całkiem pokaźna. Przy niej już czekały wózki do przewożenia różnych kartonów czy innych ciężkich przedmiotów. Nie to jednak teraz go interesowało. Jak najszybciej wsiadł do zwykłej windy i nacisnął przycisk kierujący go na trzecie piętro. Gdy maszyneria wprawiła ją w ruch z zgrzytem, Pułkownik ponownie przysiadł chwytając się za głowę. Czy on zwariował ? Co to niby miało być ? Jakiś kiepski dowcip, wygłup czy coś jeszcze innego ? Nie mógł w to po prostu uwierzyć. On twardy niczym stal czekista skazujący ludzi na śmierć na pomocą długopisu, nie raz sam dokonujący wyroku teraz siedział tutaj, roztrzęsiony i bojący się.... no właśnie czego ? Zjawy ? Ducha ? To było po prostu nierealne. Spędził w tej pozycji następne trzy minuty, gdyż winda poruszała się naprawdę wolno i nim dojechała do celu miał on jeszcze czas by doprowadzić się do jako takiego porządku. Zawsze może przecież wymyślić jakieś ciekawe kłamstwo czy cokolwiek innego. Wreszcie gdy już był gotów, drzwi rozstąpiły się z chrzęstem a jemu ukazał się zupełnie inny świat. Otóż teraz znalazł się na trzecim piętrze głównego budynku administracyjnego całego kompleksu w jakim pracował. Tutaj już panował tylko i wyłącznie Generał Fiedorow Ławrow. Człowiek o stalowych nerwach ale o dziwo nigdy wchodzący do podziemi. Dlatego właśnie podobno kazał wybudować specjalnie dla siebie kolejne piętro. Zresztą licho wie to nie jego sprawa. Wkroczył od razu na korytarz gdzie pełno było idealnie ubranych żołnierzy a także gdzie powietrze było o wiele cieplejsze niż tam na dole. Tak w końcu czego się nie robi by wleźć przełożonemu głęboko w dupę, prawda ?

Daniel od razu nawet z nikim się nie witając ruszył w kierunku głównego biura Generała. Nawet tam dostał się bez kontroli, widocznie tutaj strażnicy wreszcie dostrzegli wyraźne oznaczenia KGB a każdy przecież wiedział iż z nimi lepiej nie zadzierać o ile nie chce się marnie skończyć. Nim jeszcze wszedł do miejsca gdzie go wezwano dostrzegł wyraźne poruszenie wśród tłumu, każdy się czymś ekscytował, każdy coś niósł lub przeglądał, wszyscy o czymś rozmawiali lecz trudno było stwierdzić o czym. Tutaj chodziło już o coś więcej a to skandal iż on nie wie o co.
- Melduje się Pułkownik Daniel Siemionow ! Towarzysz General wzywał mnie do siebie. - Rzekł oficjalnie od razu gdy znalazł się w naprawdę bogato urządzonym biurze dowódcy. Po jednej stronie ściany znajdowały się obrazy najbardziej wybitnych i zasłużonych działaczy partyjnych a z kolei po drugiej szafka z aktami, medalami, wyróżnieniami i całkiem konkretną kolekcją alkoholi ale rzecz jasna tylko tymi Rosyjskimi. Przy oknie zajmującym niemalże całą ścianę ustawiono dębowe biurko na, którym to teraz nie znajdowało się absolutnie nic. Aktualnie Pułkownik nie mógł dostrzec co jest za oknem gdyż widok zasłaniała roleta ale to nie ważne, nie o to mu chodzi. Sam Generał stał wpatrując się w jakąś krótką depeszę a jego twarz zdradzała fascynację i wyraźne zadowolenie. Dopiero po upływie kilku długich sekund postanowił przywitać się z swoim podwładnym.

- A tak witajcie Towarzyszu. - Zaczął miłym i przyjacielskim głosem odkładając depeszę na stół i uśmiechając się do Daniela. - Jesteś tutaj z nami zaledwie od dwóch dni i jeszcze nie wtajemniczyliśmy ciebie w wszystkie szczegóły ale ogólnie rzecz biorąc wiesz co tu robimy. Wiesz jak bardzo ważne to jest dla przyszłości naszego państwa i całego wielkiego narodu Sowieckiego. Dziś jednak stało się coś, co być może odmieni nasz los, dziś nastał dzień w, którym to my udowodnimy swoją wyższość nad zgniłymi zachodnimi psami. - Mówił poważnie, niemalże zupełnie tak jakby układał nową epopeję o dzielnych bohaterach. Przy okazji też wyjął z szafki jedną z najdroższych wódek jakie posiadał w swej bogatej kolekcji. - Dziś nie ma co szczędzić. Nasze trudy wreszcie się opłaciły Daniel, czekaliśmy cały czas na ten jeden najważniejszy i ostatni element wielkiej układanki. - Przerwał na moment by podać kieliszek z wódką Pułkownikowi i włączyć Radio z, którego aktualnie dobywał się poważny i niezwykle zdecydowany hymn Związku Radzieckiego. - I to jest. - Po tych słowach wreszcie uniósł roletę a oczom Daniela ukazało się coś niezwykłego. Otóż budynek administracyjny znajdował się na wzniesieniu niezwykle blisko przystani, w której dokowały przeróżne statki. Lecz to co ujrzał było naprawdę fascynujące. Otóż na jednym z ogromnym okrętów znajdującym się w doku, znajdowało się coś na kształt sporej anteny, bardziej przypominającej słup wysokiego napięcia. Nie zmieniało to jednak faktu iż widok był doprawdy imponujący.

- Ale Towarzyszu Generale... co to właściwie jest ? - Spytał niepewnie Pułkownik patrząc raz to na oficera a raz to na ogromną rzecz na statku.
- To jest przyszłość, broń i krok ku nowej erze. Daniel... od dzisiaj będziesz uczestniczył w czymś większym niż tylko jesteś w stanie sobie jakkolwiek to wyobrazić. Zdrowie !
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."

Za ten post Dziki otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Junx, Misterius, Wienia, Bizmucik.
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Reklamy Google

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 8 gości