"Przez Zonę..." by Dziki

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Re: "Przez Zonę..." by Dziki

Postprzez Pyr0 w 31 Paź 2011, 23:57

Świetna robota Dziki, w swoich opowiadanich b.dobrze ukazujesz warunki jakie panują w zonie, wszystko świetnie opisane, no miło sie poprostu czyta :) . A pozatym, to widzę w tym opowiadaniu sporo nawiązań do Zewu Prypeci i jednego z twoich opowiadań, bodajże pierwszego, "Tajemnic Zony". Pozdrowienia i czekam na ciąg dalszy :)
"We believe in power of music to change lives" - Tim Mcllrath
Image
Windows 7 Home Premium 64bit
Intel Core i5 760/ 2.80 Ghz
Gigabyte Radeon HD5770 1024MB
Goodram 2x2GB
Awatar użytkownika
Pyr0
Stalker

Posty: 134
Dołączenie: 29 Kwi 2009, 14:48
Ostatnio był: 25 Gru 2016, 16:07
Miejscowość: Piekary Śląskie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 10

Reklamy Google

Re: "Przez Zonę..." by Dziki

Postprzez Gizbarus w 25 Lis 2011, 20:20

Hm, naprawdę ciekawe opowiadanie, ale z racji że zachęcałeś do krytyki, to mam parę spraw... Po pierwsze, robisz sporo błędów związanych z gramatyką i składnią - jesteś może dyslektykiem? To by tłumaczyło sprawę... Poza tym, czasem zdarza ci się stosować zbyt często powtórzenia i błędy rzeczowe - przykłady podam na życzenie.
Ale abstrahując od tego - opowiadanie naprawdę niezłe i dość dobrze się je czyta, oby tak dalej;)

Z moim zamiłowaniem do gramatyki i ortografii mogę dokonywać korekty, jeśli tylko chcesz.
A czy TY już przeczytałeś i oceniłeś moją twórczość?
"Samotność w Zonie" - nadal kontynuowana.
"Dawno temu w Zonie" - tylko dla weteranów forum.
"Za późno" - czerwona część cyklu "Kolory Zony"
"Akurat o czasie" - biała część cyklu "Kolory Zony"
"Za wcześnie" - niebieska część cyklu "Kolory Zony"
"Pęknięte Zwierciadło" - mini-cykl o Zonie w wersji noir
Awatar użytkownika
Gizbarus
Opowiadacz

Posty: 2895
Dołączenie: 18 Paź 2011, 16:44
Ostatnio był: 20 Sty 2024, 22:24
Miejscowość: Zadupie Mniejsze Wybudowania Kolonia II
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 854

Re: "Przez Zonę..." by Dziki

Postprzez Dziki w 20 Sty 2012, 00:43

Rozdział VII
Kłody pod nogami.

- Młody ty wiesz o co prosisz ? – Rzekł cicho Brodacz siedząc na przymałym krześle i wpatrując się niezwykle nurtującym wzrokiem w Fidię. Tamten spoczywając na podsuniętej mu skrzynce łyknął trzecią kolejkę wódki po czym oblizał wargi chcąc poczuć ten prosty a zarazem tak orzeźwiający smak. Odstawił szklankę na bok i z powrotem przeniósł wzrok na swojego rozmówcę. Siedzieli w ciasnym pomieszczeniu, gdzie praktycznie wszędzie walały się drewniane skrzynki, stare tekturowe kartony czy też lniane worki. Był to magazyn na zapleczu, tuż za barem na Skadovsku gdzie sprawujący nad nim pieczę Brodacz przechowywał odpowiednie dobra, które mogli u niego zakupić stalkerzy tylko po to by przeżyć kolejny dzień ciesząc się suchym smakiem starej konserwy i zatęchłego napoju energetycznego. Dla nich były to rarytasy o, których ci w dalszych zakątkach zony mogli jedynie pomarzyć. Pewnie dlatego też w okolicę centrum strefy zmierzało coraz więcej ludzi. Coraz więcej trupów, coraz więcej nieświadomych niczego biedaków ciągnących za sobą odór śmierci. To właśnie na takich naiwniaków zwykło się wołać „Karma”. Czemu ? Otóż właśnie tacy jak oni pierwsi padali ofiarą tego co czyhało na niedoświadczonych młodzików w tej nieprzystępnej okolicy. Chodzące trupy…

Lecz nie to teraz zaprzątało głowę Fidi. Zdesperowany chłopak patrzył na Brodacza z tak ogromną zawziętością jakiej barman dawno u nikogo nie widział. Oczywiście nie dawał po sobie tego poznać ale już po wymianie kilku pierwszych zdań z „młodym” nabrał do niego coś co można nazwać szacunkiem. W pewnym momencie poczuł się nawet nieswojo przez co by rozluźnić całą sytuację omiótł wzrokiem pomieszczenie w, którym się znajdowali. Ot prosty magazyn o pordzewiałych ścianach i przeżartej starością podłodze. Specyficznego uroku dodawała jeszcze słabo świecąca lampka tuż przy suficie, która z każdym nawet delikatnym poruszeniem wiatru bujała się na boki.
- Wiem. Wiem o tym aż za dobrze dlatego zwracam się z tym do ciebie. – Odrzekł młodzik krzyżując ręce na piersi by tym samym wywrzeć jeszcze większe wrażenie na swoim rozmówcy. Brodacz wypuścił głośno powietrze i podrapał się po łysej głowie co zapewne było oznaką niemałego zakłopotania.

- Problem jest w tym że nikt nie wie jak tam wejść. Po prostu się nie da. Wszędzie są anomalie albo zgraje monolitu. To jest jak jedno wielkie pole minowe. Myślisz że nikt nie próbował ? Codziennie przynoszą tu kolejnych idiotów próbujących przekroczyć granicę. W Janowie zresztą też nie masz czego szukać – Barman machnął bezwładnie ręką w obojętnym kierunku i prychnął. Akurat ostatnie zdanie mocno zmartwiło Fidię i nadszarpnęło jego pewność siebie. – Tam też nie ma przejścia. Wolność i Powinność próbowały i też nie dali rady. To się mija z celem. Dobrze ci radzę odpuść to sobie tam się nie da…
- W zonie nie ma miejsc do, których nie da się wejść lub dostać. – Powiedział twardo Fidia zaciskając pięść. Czuł jak z jego rąk odpływa krew. Powoli dał się ponosić emocjom. Nadal patrzył Brodaczowi prosto w oczy tocząc z nim niewidzialny pojedynek. Niestety oponent był równie zdolny jak on i nie miał zamiaru tak łatwo się poddać. Barman w końcu wykrzywił usta w nie wielkim uśmiechu i polał kolejną kolejkę.

- Uparty jesteś jak nibypies. Suczy syn. – Ciągnął Brodacz kręcąc głową na boki w geście dezaprobaty dla szalonych pomysłów młodzika. – Powiedz mi… po co ci to ?
Pytanie uderzyło Fidię niczym grom z jasnego nieba. Lecz na zewnątrz zachował stu procentową powagę co zadziwiło starego wygę jakim niewątpliwie był barman. Młodzik ponownie odłożył pustą szklanicę na bok z nieco większą siłą akcentując tym samym swą desperację.
- Pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć. Nieważne po co, ważne gdzie i jak mogę się tam dostać. Reszta to moje sprawy i nic nikomu do nich. Jeśli nie chcesz mi pomóc nie musisz sam znajdę wejście. – Fidia splunął na bok i powstał chwytając swój karabin by po chwili przewiesić go przez ramię a na plecy nałożyć oliwkowy plecak. Jak on się zmienił ? Jak to możliwe ? Przecież ledwie kilkanaście dni temu w życiu nie zdobył by się na tak mocne słowa względem weterana, który mógłby go sprzątnąć nim ten nawet zdążyłby mrugnąć. Z drugiej strony zaczął zauważać u siebie pewne zmiany. Dobrze wiedział że ta podróż kształtuje w pewien sposób jego światopogląd i zachowanie. Wszystko z każdą kolejną chwilą było coraz prostsze a decyzje coraz szybsze i brutalniejsze.

Obrazy jakie nie tak dawno przyprawiły by go o zawroty głowy i co najmniej mdłości teraz przelatywały przez jego głowę niczym pokaz slajdów nad, którym nikt głębiej się nie zastanawia. Wiedział co się z nim dzieje i nie podobało mu się to. Zona zaczynała wyciągać z niego kawałki człowieczeństwa swoimi , wydzierając je swoimi hakami minuta za minutą. Niedługo będzie pusty, tak jak inni. Nie dane będzie mu doświadczyć już współczucia czy jakichkolwiek uczuć. Wszystko stanie się obojętne i szare. Nie chciał tego. Chciał zachować w sobie to coś co robiło z niego człowieka, chciał zachować w sobie resztkę sumienia. Jeśli tak będzie musiał jak najszybciej opuścić to miejsce. Jednakże na wszystko przyjdzie jeszcze czas. Teraz priorytetem były inne sprawy również nie mogące czekać ani chwili dłużej. Dlatego też właśnie skierował swoje kroki ku wyjściu z małej kanciapy służącej jako magazyn.

- Czekaj ! Do cholery czekaj ! – Zaczął Brodacz nim ten zdążył wyjść. Fidia przystanął i obrócił się na pięcie w jego stronę mierząc ponownie barmana swoim wzrokiem. Zaczynało robić się ciekawie. Cel został osiągnięty. – Wiem kto może ci pomóc. Znaczy się tak mi się wydaje, nie obiecuje że to dobry trop. Posłuchaj z tego co wiem Garri nasz miejscowy przewodnik-samobójca zna pewne mniej lub jeszcze gorzej znane ścieżki. Lecz nie mam pojęcia gdzie teraz jest ani co robi. Nie obchodzi mnie to. Podobno z tego co zasłyszałem z plotek przebywa gdzieś w okolicy, chyba przy dźwigach portowych ale nie jestem do końca tego pewien. Nic więcej nie powiem.
Twarz Fidi od razu oblała się szczerym uśmiechem a wzrok przybrał o wiele bardziej radosną formę co chyba jednak niekoniecznie zadowoliło Barmana gdyż ten nie zmieniając gburowatości swojej wypowiedzi rzekł na odczepnego.
- Idź już idioto idź i znajdź swoją kostuchę.
- Dziękuje.

- Nie dziękuj. Uwierz mi nie masz za co. Niech zona będzie ci przychylna.
Po ostatnich słowach Brodacza młodzik wyszedł z kanciapy a dalej minął bar by znaleźć się w głównej Sali baru na Skadovsku. Jak zwykle byli tutaj wszyscy. Na noc zawsze robił się nie wielki tłumek. Stalkerzy gadali między sobą i wymieniali się spostrzeżeniami a pro po dzisiejszego dnia. Jedni gadali o zdobytych artefaktach inni w pijackim bełkocie bredzili o poległych towarzyszach, których śmierć postanowili uczcić poprzez obalenie jednego kozaka. Całą tą zbieraninę jednak łączyło coś co mimo gęstych rozmów, rozbudowanych dialogów i monologów ciągle unosiło się w powietrzu niczym zły duch. Był to czysty i najbardziej pospolity strach. Tutaj w centrum strefy nikt nie mógł czuć się bezpiecznie, uczucie zagrożenia nie ustępowało nawet w takim miejscu jak to. Zresztą czy jest się czemu dziwić ? Niby czemu miało by być inaczej ? Przerażenie było integralną częścią tego miejsca ci, którzy się nie bali byli albo skończonymi kretynami albo pustymi już wrakami wypranymi z wszelkich emocji. Właśnie tacy siedzieli osobno w pojedynkę przy ścianach lub przy samotnych stołach. Każdy z nich zerkał bezwiednym wzrokiem po innych chcąc jakby z upragnieniem wziąć od nich kawałek duszy i znowu poczuć się człowiekiem. Niestety jedyne co im pozostawało do dalszy żywot bez głębszego celu i sensu. Częstokroć nad ranem wychodzili gdy wszyscy spali. W rękach dzierżyli pistolet i jeden nabój w komorze zamkowej. Odchodzili daleko od statku i dokonywali życia w zapomnianym przez Boga miejscu. Przykre ale prawdziwe i co gorsza naturalne. Przed zoną nie było ucieczki. Prędzej czy później coś takiego dopadało każdego z nich.

Fidia jedynie westchnął i przestąpił kilka kroków do przodu chcąc się udać na górę tam gdzie znajdowały się prycze. Każda z nich skrzypiała dając upust ciężarowi wieku jaki na nich spoczywał. Nie było to może przyjemnego dla ucha ale przecież nie mógł za bardzo wybrzydzać. Dlatego szybko wbiegł po schodach na wyższą kondygnację mijając przy okazji otwarty właz przez, który można było dostrzec pokój miejscowego medyka w tej chwili składającego jakiegoś stalkera. Facet nie wyglądał tak źle, z tego co zauważył miał jedynie delikatnie rozoraną klatkę piersiową lecz oddychał i był świadomy tego co się dzieje o czym zresztą świadczyły piski, ciężki oddech i krótkie przerywane krzyki spowodowane działaniami sanitariusza. Jeden nawet wywołał u niego delikatne wzdrygnięcie. Czasami pewne niedawne wspomnienia mimowolnie powracały czy tego chciał czy nie.

On już miał na dzisiaj dosyć. Przekroczył nie wielkie wejście do pokoju z łóżkami gdzie spało już kilku innych stalkerów. Wszyscy i tak mieli sińce pod oczami i ciężko oddychali co jedyne świadczyło o wymagającym dniu jaki już mieli za sobą. Nie była to jednak dobra wiadomość podobny dzień czekał ich już za kilka godzin. Fidia starał się o tym nie myśleć, starał się wyciszyć. Przysiadł na jednej z prycz przy ścianie. Z swego plecaka najpierw wyjął postrzępioną pałatkę, bodajże Polską albo Litewską już sam nie pamiętał. Ziewnął jeszcze i plecak włożył na prycz czyniąc z niego nic innego jak poduszkę. Nim jeszcze złożył się do tak długo wyczekiwanego snu przysiadł na skraju łóżka i zamknął na moment oczy. Nie chciał przeżywać kolejnego koszmaru, miał ich już dosyć. Coraz to nowe obrazy i zdarzenia zaczynały w snach prześladować jego myśli, goniły go niczym wygłodniali drapieżcy. Przez to nie mógł w spokoju cieszyć się spoczynkiem, który dla skatowanego i wymęczonego człowieka miast być wytchnieniem bym najgorszą z możliwych opcji.
Dosyć. To krótkie słowo zadecydowało o wszystkim. Fidia w końcu się położył i zaledwie w przeciągu kilku sekund odpłynął zamykając się w świecie swojej własnej wyobraźni.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."

Za ten post Dziki otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive shoter.
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: "Przez Zonę..." by Dziki

Postprzez Snajper666 w 15 Paź 2012, 01:27

Witam. Odgrzewam kotleta ale w sumie jestem ciekaw czy będą następne części. Strasznie mnie zafascynowało opowiadanie i chciałbym wiedzieć jakie ma zakończenie.
С.т.а.л.к.э.р. - S.T.A.L.K.E.R.
Image
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Snajper666
Stalker

Posty: 69
Dołączenie: 04 Mar 2010, 01:14
Ostatnio był: 28 Sie 2015, 05:38
Miejscowość: SZCZECIN
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 16

Poprzednia

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości