przez per-kac w 02 Lut 2011, 21:57
Rozdział 21 John
Dowódca usiadł na podłodze, ściągnął plecak z siebie i zaczął czegoś w nim szukać. Nikolaj wystraszył się. Może sięga po broń? instynktownie odsunął się trochę w bok. Żołnierz zauważył jego ruch kątem oka i zaczął go uspokajać:
-Chłopcze, uspokój się. Nic ci nie zrobię... - powiedział bardzo łagodnym tonem. Nikolaj bacznie obserwował jego ruchy. Na twarzy dowódcy pojawił się lekki uśmieszek. Znalazł to, czego szukał. Wyjął z plecaka wódkę Kozak. Jednym mocnym, zdecydowanym ruchem otworzył ją i niezwłocznie przystawił ją sobie do ust. Zaczął zachłannie pić. Chłopak przyglądał mu się z lekkim obrzydzeniem. Żołnierzowi wódka wylewała się na kombinezon i ściekała na podłogę. Wydawałoby się, że trwało to kilka minut, jednak po chwili pijący przypomniał sobie o swym rozmówcy. Odessał się od gwinta, wytarł go rękawem i postawił wódkę na podłodze obok Nikolaja.
-Napij się, poczujesz się lepiej - podsunął wódkę jeszcze bliżej jego. Chłopak spojrzał na trunek. Kiedy on ostatnio pił? Poczuł głęboko w sobie chęć napicia się, ale i tym razem rozum zgłosił wyraźny sprzeciw. Nie może się upić. Nie wie, na jaki temat ten facet chce z nim rozmawiać. Nie wie nawet, czego może się po nim spodziewać. Gdyby też się upił, mógłby podjąć jakąś złą decyzję. Już sobie wyobrażał, jak dowódca prosi go, upitego, aby przespał się z pijawką, a oo się chętnie zgadza, jednak myśl przerwał mu dowódca.
-Pij, dobrze ci radzę - cały czas nie zmieniał tonu swojego głosu, jednak Nikolaj odebrał to jako przymus. le ciągle nie miał zamiaru pić. Spojrzał na żołnierza - ten cierpliwie czekał. Nic nie wskazywało na to, że jest czymś poirytowany lub zniecierpliwiony, lecz chłopak odczuwał takie wrażenie. Niezdecydowanie wyciągnął rękę w kierunku wódki. Niepewnie chwycił butelkę i zaczął ją podnosić. Wydawał mu się taka ciężka... Przystawił ją sobie pod nos tak, że czół jej zapach. Ostra woń alkoholu wdarła się w jego nozdrza. Sam zapach trunku którego nie pił od pewnego czasu sprawiła, że zakręciło mu się w głowie. Jakby wstydliwym ruchem przystawił gwint do swoich popękanych ust, przechylił butelkę i wziął łyk. Przyjemne ciepełko rozlało mu się po wnętrznościach. Zakręciło mu się w głowie. Chciał więcej. Wziął kolejny łyk. Tym razem zaszumiało mu w głowie. Nie może więcej pić. Musi być trzeźwy. Musi. Z trudnością oderwał wódkę od ust ale jej nie odstawił. Zaczął przyglądać się jej jakby się zakochał. Patrzył na nią tępym wzrokiem z niedomkniętą gębą. Kiedy on, do licha, pił wódkę? Stęsknił się za nią i to bardzo. Przymierzał się do wzięcia kolejnego łyku lecz głos wojskowego oderwał go od tej myśli:
-No, to zaczynajmy... - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy bo rozśmieszyło go zachowanie Nikolaja. Wyciągnął mu z ręki prawie siłą trunek i z powrotem schował ją do plecaka - A więc, jak masz na imię?
-Nikolaj - odpowiedział dosyć niepewnie chłopak - A jak pan ma na imię?
Żołnierz spojrzał się prosto w oczy Nikolaja. Ten wzrok sprawił, że ranny pożałował pytania jakie zadał, ale tuż po chwili wojskowy odpowiedział mu zwyczajnym tonem:
-Nie uwierzysz, ale mam na imię John - sztucznie się uśmiechnął.
-John? - spytał z niedowierzaniem chłopak. Dotarło do niego, że rozmawia z bardzo interesującą postacią.
-Tak.
-To skąd jesteś? - dalej zadawał pytania by zaspokoić swą ciekawość
-Pochodzę z Londynu. To taka wiocha gdzieś tam w tej zasranej Anglii... - zarechotał chrypliwym, cynicznym śmiechem.
-To co tu robisz?
-Opowiem ci wszystko od początku... - John wyjął wódkę z plecaka, wziął głęboki łyk i zaczął opowiadać.
Oni wszyscy są śmieszni, to Grzech jest jedyną słuszną drogą którą będe podążać aż do śmierci...