Opowiadanie "Bury"

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Postprzez Gildon w 30 Mar 2008, 12:39

Bardzo dobre, jakoś kwestia zaspokajania się została w grze przemilczana:P... A i o gwałtach bandytów na kotach tez nie słyszałem...
Tylko proszę o jedno, zona jest na Ukrainie, opowiadanie po Polsku, więc odpuść angielskie nazwy bo cały klimat weźmie w łeb.
Image
Awatar użytkownika
Gildon
Stalker

Posty: 112
Dołączenie: 13 Lut 2008, 03:36
Ostatnio był: 20 Wrz 2010, 21:09
Kozaki: 2

Reklamy Google

Postprzez Microtus w 30 Mar 2008, 12:57

To kwestia tego że grę mam po angielsku. A dużo jest tych z-angielszczeń?
Jak się pisało jakiś czas temu to się już nie widzi. Starałem się pisać normalnie.
War. War never changes...
Bury
zapraszam do lektury :)
Awatar użytkownika
Microtus
Legenda

Posty: 1028
Dołączenie: 18 Cze 2007, 14:31
Ostatnio był: 19 Sty 2019, 22:54
Miejscowość: łorsoł
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 106

Postprzez Gildon w 30 Mar 2008, 13:04

Chodzi o imiona i nazwy lokacji, nie ma tego wcale dużo, ale lepiej jakby nie było w ogóle.
Image
Awatar użytkownika
Gildon
Stalker

Posty: 112
Dołączenie: 13 Lut 2008, 03:36
Ostatnio był: 20 Wrz 2010, 21:09
Kozaki: 2

Postprzez Scurko w 30 Mar 2008, 13:08

Microtus, podoba mi się... :wink: I aby coraz więcej takich opowiadań, które co jakiś czas można uzupełnić o nową część... Ja bym je wprowadził do kanonu lektur szkolnych... :D Pozdrowienia :wink:
Awatar użytkownika
Scurko
Tropiciel

Posty: 292
Dołączenie: 03 Lip 2007, 20:16
Ostatnio był: 16 Kwi 2022, 18:56
Miejscowość: Dębowiec k.Cieszyna
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 3

Re: Opowiadanie "Bury"

Postprzez hunter w 05 Paź 2008, 16:20

Bardzo fajne opowiadanko. Podoba mi sie szczerze, ale zawsze jest jakies ale jak np. to jest Zona, bandyci to nie to samo jak spotkanie z pijawką w zniszczonej wsi. Mutanty i mutanty. Przeczytałbym jakies opowiadanie z mutantami. 8/10 :D pzdr
"Jednym z najmilszych doświadczeń w życiu jest być celem, nie będąc trafionym. "
Awatar użytkownika
hunter
Kot

Posty: 29
Dołączenie: 04 Paź 2008, 23:00
Ostatnio był: 19 Mar 2009, 21:23
Miejscowość: Al.WalecznychRosjan 12/98 Prypeć
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 0

Re: Opowiadanie "Bury"

Postprzez Microtus w 21 Kwi 2009, 09:58

Wieki mineły ale ostatnio jakoś mi wena wraca więc pojawiła się kolejna część mojej minipowieści.
Pewnie większość będzie musiała sobie odświeżyć całość ale co tam...

Minęły dwie godziny w trakcie, których Bury próbował doprowadzić do porządku dziwnego chłopaka. Uderzenie kolbą w twarz jak się zdawało nie wyrządziło mu poważnych obrażeń, o ile niepoważnym można nazwać strzaskany nos. Chrupał on przy dotknięciu i za pierwszą próbą nastawiania kot nie wytrzymał bólu i zemdlał. Na szczęście nie powstał skrzep w głębi nosa i krew mogła odpływać nie tworząc niebezpiecznej bani pełnej krwi wewnątrz nosa. Gdyby się tak stało nie obyło by się bez chirurga. Bury wiedział to, bo kiedyś został poczęstowany głową przez sierżanta. Skończyło się na tygodniu w sekcji sanitarnej.
- Witamy w strefie – powiedział gdy „pacjent ocknął się wreszcie.
- Kim ty w ogóle jesteś, co? – odpowiedział ranny, widać było, że nadal jest mocno skołowany ostatnimi wydarzeniami.
- A może by tak ku*wa dziękuję, co? – powiedział z uśmiechem Stalker
- Yyyyy sory, dzięki za wszystko ale jakoś nie mogę spokojnie myśleć, twarz mi pulsuje jakby miała zaraz eksplodować. Nazywam się Jewgienij Tatarczuk. – odpowiedział już spokojniej i wyciągnął dłoń w stronę Burego.
- Bury – odpowiedział i uścisnął mu dłoń. – I skoro się już poznaliśmy może powiesz mi co tu do ku*wy nędzy robisz? Wlazłeś do strefy to było iść do Kordonu. A nie się pchać w środek gówna.
- Nie mogłem się tam dostać, wszędzie było wojsko, odcięli mi drogę i musiałem uciekać. Na szczęście mnie nie zauważyli. Nie wiedziałem co mam robić i szedłem dalej i dalej aż w końcu spotkałem tych dwóch.
- Powiem krótko, jesteś wdupiony po uszy. Nie mogę Cię nigdzie odprowadzić bo idę do Kordonu. A sam nie przeleziesz do baru. Ale dam Ci coś. – mówiąc to wyjął detektor z plecaka- To detektor anomalii, tych najprostszych, wirów i grawitacyjnych. Jak będziesz miał fart to dojdziesz do Baru, to w tamtą stronę.- Bury wskazał kierunek starym detektorem - Omijaj budynki i trzymaj się krzaków, o ile będą. Jak dojdziesz do bramy ze strażnikami powiedz im, że jesteś od Burego. Jak nie będą Cię chcieli wpuścić powiedz małemu dowódcy, że Bury nie po to stawiał mu bimber żeby teraz Cię nie wpuszczał. – Bury mówił a Jewgienij słuchał z rozdziawioną gębą
- Ale, ja dam radę tam dojść? – Zapytał przestraszony
- A skąd ja mam ku*wa wiedzieć? Na mój gust masz z 10% szans. Jak zostaniesz tutaj to zginiesz pewnikiem. Acha i jak uda Ci się dojść zapytaj o Starego, idź do niego i oddaj mu mój detektor. – Uważaj na tego starego lisa bo on ma łeb na karku mimo, że wygląda jak gówno. Radzę Ci z nim sporo pogadać bo nie masz tu lepszego stalkera.
- Dzięki za wszystko, nie wiem jak Ci się odwdzięczę. Powiedział chłopak.
- Ja wiem, grubą kasą jak już się dorobisz – Odpowiedział z uśmiechem Bury.
- Przeżyj towar tych dwóch pedałów, mają lepszą broń od tego pistoleciku i radzę Ci ją wziąć. Kasy już nie mają bo ich oskubałem, zresztą gówno mieli, jakieś grosze. Nie mogę już tracić czasu i tak zamarudziłem trzymaj się i powodzenia. – Powiedział to odwrócił się na pięcie i poszedł. Tamten wołał coś jeszcze ale Bury się nie przysłuchiwał. Ruszył szparkim krokiem w stronę Kordonu.

Po przejściu jakiegoś kilometra lasem a raczej jego nędzną namiastką jaką było kilka drzew co parę metrów, usłyszał helikopter. Od razu przylgnął do drzewa postanowił przeczekać. Helikopter jednak nie zamierzał wcale odlatywać, wisiał w powietrzu i co kilkanaście sekund zmieniał pozycję. – ku*wa jeszcze tego mi brakowało, z żołdakami bym się jakoś dogadał a ten jak mnie zobaczy sypnie z działka tylko strzępy pofruną. – Tym czasem słońce zaczynało wschodzić o czym świadczyła sina łuna nad horyzontem. Zaczynała się szarówka ale ta nie potrwa długo jak zrobi się jasno będzie widoczny jak na talerzu.
- Nawet nie drgnij sku*wysynu – szorstki okrzyk wyrwał nagle Burego z zadumy.
- Powoli unieś ręce do góry i zdejmij karabin z pleców – usłyszał głos z tyłu.
- Ruchy bo dorobię ci parę dziur – odezwał się drugi głos, też z tyłu tylko dochodzący bardziej z prawej strony. Ich głosy nie były czyste, dobiegały jakby z wnętrza czegoś. Bury wiedział z czego, ze skafandrów. – Oj wpie*doliłem się elegancko – pomyślał.
Stalker podniósł ręce a następnie zdjął karabin z ramienia.
- Teraz kabura i ta gruba berta – usłyszał kolejny rozkaz, wykonywał wszystko jak kazali bo wiedział, że goście nie są zwykłymi żołnierzami. Zbyt byli pewni siebie a ich głosy sugerowały bezwarunkowe posłuszeństwo. Obrzyn w kaburze głośno uderzył o ziemię.
- Dobra jeszcze plecak i odejdź trzy kroki w przód. – Bury powoli odszedł od ekwipunku.
- Na ziemię i ręce na głowę, Trójka zbierz jego graty, Dwójka skuj go. – A więc jest ich więcej i na pewno są z jakiegoś oddziału specjalnego.
- Sokół, Sokół zgłoś się - zakomunikował przez radiostację jeden z nich .
- Sokół zgłasza się, macie go? – odpowiedział głos z radiostacji
- Tak mamy go, możecie lecieć.
Żołnierz bez ogródek najpierw przeszukał go a następnie, wykręcił mu ręce do tyłu, ból przeszył mu ramiona ale zagryzł zęby i nawet nie jęknął. Poczym poczuł chłód metalu na nadgarstkach i usłyszał charakterystyczny trzask kajdanek.
– Baza, baza tu trójka przyślijcie transport do sektora 74, mamy stalkera. – brzmiały kolejne komendy, Bury leżał na ziemi z rękami w kajdankach. – No pięknie ku*wa lepiej być nie mogło. Myślał. Żołnierze wydawało się, że odeszli ale pewnie nie wszyscy na pewno któryś do niego mierzy – No nic, pozostaje czekać.

Po dłuższej chwili usłyszał warkot silnika, podniósł głowę i zobaczył jadącego „bewupa”.
- No parszywcu wstawaj, taksówka już podstawiona – usłyszał głos i poczuł na żebrach porządnego kopniaka, wypuścił powietrze z płuc i zakasłał – Nie będziesz się tu wylegiwał, na posterunku czeka już tęgi łamignat, pogada on z Tobą oj czuję, że pogada. Ma co prawda dziś pełne ręce roboty ale ty mi wyglądasz na jakiegoś lepszego łapsa niż Ci co ich dziś złowiliśmy. – powiedział żołnierz i zaśmiał się gardłowo a wraz z nim przynajmniej jeszcze dwóch stojących nieopodal.
Bury wstał i zobaczył lufę Vintoreza mierzącą mu prosto w twarz. Po drugiej stronie karabinu zobaczył maskę skafandra wojskowego. Skafander był w maskujących kolorach, widać było wzmacniane płyty kuloodporne z powłokami ochronnymi. (zapewne były ognioodporne, a może nie tylko). Nie było na nich żadnych insygniów, które sugerowałyby który z żołnierzy jest dowódcą. Jedyne oznaczenia to małe niewyraźne, bladozielone numery na naramiennikach.
Pojazd podjechał już blisko, otworzył się tylny właz. W środku siedziało dwóch żołnierzy. - Zapraszam – wesoło powiedział ten który otworzył drzwi. Jeden z komandosów popchnął Burego do środka. Wszedł i usiadł na jedne z dwóch ławek. Naprzeciwko niego siedział barczysty omonowiec na pagonie widniała belka kaprala. Reszta wlazła do BWP. Jeden z załogantów zapukał 2 razy w przegrodę oddzielającą ich od kierowców i wóz ruszył.
Ci w skafandrach coś mówili do siebie ale warkot silnika zagłuszał ich rozmowę.
Siedzący naprzeciwko żołnierz przyglądał się mrużąc oczy. – Znam Twoją mordę wszarzu – Wycedził przez zęby. – Gdzieś Cię już widziałem i módl się żeby się nie okazało, że w walce.
Bury się nie odezwał, wzruszył tylko ramionami. Reakcja siedzącego naprzeciwko była bardzo szybka. Dostał pięścią w brzuch. Zatkało go momentalnie i przez chwilę nie mógł złapać tchu. - Nie myśl, że jedziesz na wycieczkę gnoju. Zobaczysz jak się teraz obchodzimy z takimi jak ty. – Bury wiedział jak się obchodzą, sam kiedyś to robił. Dlatego te słowa nie robiły na nim wrażenia. Miał nadzieję, że nie wywiozą go ze strefy tylko na posterunek.
Podróż trwała kilka minut, po których pojazd zatrzymał się. Było słychać jakieś głosy, i znów BWP ruszył teraz o wiele wolniej, po kilku sekundach stał znowu, silnik został wyłączony.

Wypchnęli go z pojazdu wprost przed jakiegoś żołnierza. Padł boleśnie na kolana i wyrżnął twarzą na asfalt. – Podnieście to ścierwo - powiedział stojący przed nim, dwaj omonowcy wzięli go pod łokcie i poderwali do pionu...
War. War never changes...
Bury
zapraszam do lektury :)
Awatar użytkownika
Microtus
Legenda

Posty: 1028
Dołączenie: 18 Cze 2007, 14:31
Ostatnio był: 19 Sty 2019, 22:54
Miejscowość: łorsoł
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 106

Re: Opowiadanie "Bury"

Postprzez Microtus w 02 Gru 2013, 15:47

Po latach wracam do pisania, bo mi jakoś to opowiadanie na sercu leży i chciałbym je w końcu uzupełnić. Wiele już wody w Wiśle upłynęło a ja od początku miałem je całe gotowe w głowie. Mam ostatnio wenę więc przelałem na cyfrową kartę trochę swoich wypocin. Dlatego, tych co wcześniej nie czytali, zachęcam do lektury a tych co już je kiedyś widzieli proszę o kontynuację czytelniczą ;)

Gdy uderzał o ziemię czuł jak skóra trze o asfalt, opuchnięta po wcześniejszym uderzeniu twarz była napięta a dodatkowe uderzenie i spowodowane nią tarcie wywołało ból porównywalny z przejechaniem papierem ściernym po oparzeniu. Samo uderzenie nie było mocne ale spowodowało dezorientację. Gdy podniósł wzrok przez chwilę nie mógł skojarzyć co widzi, zamazany w tle obraz i jakiś potężny żołdak tuż przed nim. Dodatkowo silne ramiona żołnierzy jak i pozycja nie poprawiały orientacji. Po sekundzie oparł się na własnych nogach. To co usłyszał dotarło do niego po kilku sekundach. Głos słyszał jakby dobiegał ze studni.

- Bury, ku*wa to ty? Puśćcie go jełopy, ku*wa jak on wygląda. Mieliście rysopis duraki, do piczki matjery. – W momencie w którym słowa zaczęły do niego docierać, zobaczył czerwoną jak burak twarz Wańki Durajewa, dawnego przyjaciela a teraz głównodowodzącego wosjkowym posterunkiem. – ku*wa odział specjalny czy nie, ch*j mnie to obchodzi macie karne ćwiczenia, sku_rwysyny. – O ile myślał, że karminowa czerwień kapitana nie może już przejść w intensywniejszą barwę tak Wania zrobił się purpurowy. Powoli zaczynał rozumieć co się stało i stres szybko opuszczał jego ciało, powodował rozluźnienie.

- Spokojnie Wniuszka – odzyskał kontenans stalker- Co ty ich rugasz, w życiu mnie na oczy nie widzieli.
-Kurwa odziały specjalne – Powiedział starszyna powoli jaśniejąc na twarzy - ch*j nie ma na to czasu, potem pomyślę co z nimi. – Uspokoił się i wyszczerzył w uśmiechu Wania, po czym objął Burego w przyjacielskim uścisku. Dowódca miał około metra dziewie dziesięciu wzrostu i potężną budowę toteż Bury zastękał w jego chwycie. - Odprowadźcie go do kantyny i doprowadźcie do porządku – zakomenderował zaraz potem – Nie mamy dużo czasu stary, zaraz tam przyjdę i wszystko wyjaśnię, wybacz ale czas nagli a muszę wykonać jeszcze parę telefonów. Ruchy, ruchy ku*wa - zawołał do żołnierzy a sam odwrócił się na pięcie i ruszył szparkim krokiem w stronę jednego z budynków wyróżniającego się anteną na dachu.

Nie widział twarzy żołnierzy w skafandrach ale musieli mieć, nietęgie miny chwilę stali w bezruchu zdezorientowani ale otrząsnęli się szybko a jeden z nich wskazał na namiot w którym znajdowała się kuchnia polowe szumnie przez Wańkę nazwana kantyną. Bury nie mniej skonfundowany niż po wyrzuceniu z bewupa ruszył za ponaglającymi go specjalniakami. Idąc powoli ponaglany przez żołnierzy, rozejrzał się po okolicy. - Niewiele się tu zmieniło, odkąd wybrałem swobodę, ale jednak jest inaczej – Pomyślał. – Posterunek jak posterunek jak posterunek, jednak teraz więcej było ludzi dostrzegł też kilka beterów i dwa gąsienicowe bewupy 3. Dostali nowy sprzęt. - Co więcej, widział na wozach opancerzonych nieznany mu osprzęt, którego nie mógł zidentyfikować. Jakieś dziwne kopułki wykonane ni to z czarnego szkła ni to z połyskującego w porannym słońcu plastiku, miały opancerzone solidnie podstawy co zdradzało ukryta wewnątrz elektronikę. Dostawili też wieże strażnicze solidnie opancerzone kilkumilimetrowymi płytami stalowymi. Na jednej z czterech wież, położonej od strony strefy pysznił się granatnik automatyczny UAG – 40, zamocowany na specjalnym uchwycie na burcie wieży. Na lądowisku nie było helikopterów, ale widział, że gdzieś muszą być w pobliżu, przynajmniej jeden było słychać w oddali, nagle zza jednego z budynków położonym przy lądowisku wyłoniła się Tunguska M1. – ku*wa co tu się dzieje? Po co im tyle sprzętu, wojnę szykują czy jak? Ale ku*wa zestaw przeciwlotniczy? Tego nijak nie chwytam. – Zachodził w głowę idąc.

Po kilku chwilach wprowadzili go do namiotu. - Ściągaj te łachy – usłyszał od jednego ze specjalniaków. – Po co? - zdziwił się Bury – Przyniesiemy Ci zaraz odpowiedni strój, póki co załóż to – ręką wskazał na woskowy dres i tenisówki leżące na jednym ze stołów - I nie pytaj o co chodzi tylko zdejmuj ,takie dostaliśmy rozkazy a już dziś mamy i tak w plecy u dowódcy więc, proszę wykonuj. Potem będziesz miał czas na zdziwienia. Sprzęt i ubranie dostaniesz z powrotem po wszystkim. – Z ociąganiem Bury ściągnął swój kombinezon i buty i założył wskazane ubranie. Gdy wkładał zielony dres, falą wróciły wspomnienia z unitarki i szkolenia przed wysłaniem do Zony. Nie miłe wspomnienia, wspomnienia fali i ciągnącego się tygodniami treningu przetykanemu biciem. Okres wiecznego głodu i kompletnej niesprawiedliwości. Ale i okres jedynych w tamtym okresie przyjaźni i braterstwa z innymi „szkolonymi” – Śmieszne – pomyślał – że człowiek może się poznać na drugim dopiero wtedy jak obydwaj naprawdę dostaną po dupie i tylko wtedy jak jest ciężko. To samo było w Zonie, dopóki nie pójdziesz z kimś na akcję i nie zapali się wam pod dupą, nie wiesz z kim masz do czynienia. Czy twój towarzysz nie zostawi Cię i nie ucieknie jak tylko zrobi się nieciekawie, ba to i tak pół biedy, bywa, że jeszcze będzie Cię chciał zabić, bo pieniądz ma tam zbyt dużą wartość. Ale byli i tacy, którzy skakali za tobą w ogień… Perun, Szyłka, Pies, ku*wa mać człowieku oni dawno już gryzą ziemię. Otrząśnij się idioto licz na siebie. – zakończył wewnętrzne dywagacje.

– Dobra, jesteś głodny? – zapytał jeden z ludzi w bojowym skafandrze
– Zawsze – odpowiedział z uśmiechem, udając rozbawionego Bury. – Zaraz coś Ci przyniosą, potem przyjdzie medyk opatrzyć CI gębę, siedź tu na dupie i się stąd nie ruszaj. – Powiedział z głębi pancerza żołnierz. Po czym grupą wyszli z namiotu, został tylko jeden z 3 na naramienniku. Ten ustawił się przy wejściu do namiotu i znieruchomiał. Bury wiedział, że nie ma o co go zagadywać. Nie minęło kilka minut i siedział przy stole zjadając aluminiowym widelcem fasolę z przesmażonym rolowanym boczkiem z konserwy, prosto z menażki, przaśne i przypominające wojskowe życie żarcie popijał kompotem mocno wodnistym ale w sumie smacznym i zagryzał czerstwym razowym chlebem. Po chwili zjawił się medyk by opatrzyć jego twarz. Po jego wejściu specjalniak się ulotnił .

- Co tu się u was wyprawia? Co to za urwanie dupy? – zapytał młodego żołdaka z opaską z czerwonym krzyżem na ramieniu, gdy ten zaczynał odpakowywać swoją torbę. – Ech, nie mogę Ci nic mądrego powiedzieć, nie kazali… - Odpowiada pospiesznie chłopak i bez ceregieli i zbędnej delikatności przemywa buremu otarcia na twarzy. Przy pierwszym zetknięciu gazika z twarzą Bury syknął przy kolejnych tylko się krzywi. – Dobra, dobra, nie musisz mi zaraz mówić o co chodzi, chociaż powiedz czy jest się o co martwić – Uspokajająco zagaił stalker. – Daj spokój stary lisie, nie naciągaj młodego – Bury odwrócił się i zobaczył wmaszerowującego Wańkę. – Dobra, skończyłeś? – kapitan pyta, medyk pospiesznie kiwa głową potwierdzając – To wypie*dalaj stad migiem…
War. War never changes...
Bury
zapraszam do lektury :)
Awatar użytkownika
Microtus
Legenda

Posty: 1028
Dołączenie: 18 Cze 2007, 14:31
Ostatnio był: 19 Sty 2019, 22:54
Miejscowość: łorsoł
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 106

Re: Opowiadanie "Bury"

Postprzez Bostar w 19 Sty 2014, 11:03

Z niecierpliwością czekam na kontynuację. :p a w międzyczasie zabiorę się za czytanie innego opowiadania na forum :3
Bostar
Kot

Posty: 6
Dołączenie: 17 Lis 2013, 00:16
Ostatnio był: 17 Maj 2014, 12:16
Miejscowość: Lublin
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Bulldog 6
Kozaki: 1

Re: Opowiadanie "Bury"

Postprzez Dommy w 21 Sty 2014, 17:27

Słyszałem już, że niektórzy powracali do zawieszonych opowiadań... Ale że by czekać prawie cztery i pół roku? Ogólnie, podobały mi się zarówno wcześniejsze części, jak i ta najnowsza. Cieszę się, że ktoś wreszcie postanowił coś więcej napisać o wojskowych, bo nie jest to zbyt popularny temat. Jeszcze rada: weź to wszystko wrzuć pod jeden (lub więcej- ograniczenie znaków) post, żeby był do tego łatwy dostęp. Mam nadzieję, że nie zostawisz tego opowiadania znów na pięć lat, bo chętnie coś przeczytam :D .
Awatar użytkownika
Dommy
Kot

Posty: 25
Dołączenie: 15 Lis 2013, 23:47
Ostatnio był: 20 Lut 2014, 00:46
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 7

Re: Opowiadanie "Bury"

Postprzez Realkriss w 11 Wrz 2015, 08:39

Microtus, natychmiast proszę kontynuować!
Super się czyta, choć wszystko do sczytania i poprawienia, bo większych błędów nie ma, ale trochę pisane na kolanie.
Zamieniam kategorię tekstu na "Opowieści w odcinkach" i obiecuję, że zaczynam Ci wiercić dziurę w brzuchu, bo chcę wiedzieć, co dalej z Burym!
Awatar użytkownika
Realkriss
Moderator

Posty: 1667
Dołączenie: 08 Lut 2011, 14:58
Ostatnio była: 24 Lis 2024, 10:05
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 882

Re: Opowiadanie "Bury"

Postprzez Meesh w 14 Wrz 2015, 07:44

GENIALNE
Daję link do tego Fabryce Słów, niech się zachwycą razem z nami.
"Patrząc po forum, to głównym objawem meeshophobii jest ból dupy." - T.
"Przybędzie autor wielki na forum wasze i ferment siać będzie wśród userów płochych, prowadząc do upadku domeny Kowuniowej" Whl 6:15 - S.
Awatar użytkownika
Meesh
Tropiciel

Posty: 390
Dołączenie: 02 Sty 2013, 19:38
Ostatnio był: 15 Maj 2018, 23:39
Miejscowość: Sochaczew
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: SPSA14
Kozaki: 91

Re: Opowiadanie "Bury"

Postprzez Wave w 14 Wrz 2015, 10:17

Jako że masz/miałeś diesla (nie pamiętam, czy masz dalej :caleb: ), który nie potrafi bez gazu zbytnio ruszyć, to moja ocena powinna od razu powędrować w dół. Skoro aż tyle czekałeś, musiał się pojawić ku temu powód. Opowiadanie wyszło Ci bardzo dobrze, pierwszy raz w życiu wczoraj zajrzałem do literatury i chwyciłem za coś do poczytania. Za "Bury" chwyciłem z powodu tytułu, tak jakoś nuciłem z rana kundel bury, a tutaj idealna okazja, by to ucieleśnić. :caleb:

Do rzeczy, przeczytałem Twój tekst i mam dwa spostrzeżenia... Świetny tekst do poczytania i zwyczajnie ciekawy klimat. Lubię dosyć szczegółowe opisywanie tego, co się dzieje. Opuchnięta twarz, z napięciem, opis dodatkowych uderzeń. To wszystko wprowadza ciężki klimat, idealnie oblepiający czytelnika. Jednak niestety cały urok psuje gdzieś brak interpunkcji. Ja rozumiem, to tylko błędy do szybkiej korekty, jednak w obecnej formie utrudniają odbiór opowiadania, a jest ono zwyczajnie dobre. Popraw to, a pojawi się kozaczek. :caleb:

Podoba mi się też hardość języka, nie ma pie*dolenia w takim miejscu, nikt nie będzie zwracał się poetyckim tonem. Tak ma być!

Ogólnie 8/10, kontynuuj, proszę.
Wave


Ostatnio był: 01 Sty 1970, 02:00

PoprzedniaNastępna

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 8 gości