Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeżyć)

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeżyć)

Postprzez djcycu w 17 Lis 2009, 23:48

"Czarnobylski pamiętnik"

Prolog:
:

Zimno i ponuro... Tylko tyle mogę powiedzieć jadąc w tym pociągu. Ale czuję że moje problemy zostały już za mną... Czuję się taki wolny... I tak beztrosko... Tak właśnie pomyślałem spoglądając na opuszczony krajobraz Czarnobyla. Miejsca które urzeka mnie już samą nazwą. To tutaj uciekłem od problemów i reszty świata. Podróż była bardzo męcząca bo nie spałem ani pół godziny odkąd opuściłem dom. Kiedy usiadłem wygodnie opierając się o rozsunięte drzwi wagonu moje powieki zaczęły robić się ciężkie... Mimo chłodu poczułem się bardzo senny lecz zanim zamknąłem oczy usłyszałem głuchy łomot i poczułem potężny wstrząs. Cały wagon się zatrząsł co wzbudziło we mnie niepokój a w głowie zaczęło dziwnie szumieć. Wstałem na nogi i zacząłem wyglądać przez drzwi. Świat na zewnątrz nabrał innych barw. Z wieczora nagle zrobił się pochmurny dzień do momentu kiedy nastąpił drugi wstrząs... Pociąg zaczął strasznie drżeć, na niebie zaczęły kłębić się czerwone chmury które przecinane były przez błyskawice. Wezbrał się silny wiatr, drzewa kładły się prawie do samej ziemi a po trzecim wstrząsie oślepiło mnie niesamowicie jasne światło. Upadłem na podłogę, cała ziemia się trzęsła, świat zniknął za piekielnie czerwoną poświatą, bolały mnie oczy z których wypływała krew. Byłem przerażony. Niebo wyglądało jak otwarte piekło a na zewnątrz słychać było przerażające dźwięki. Wszystko się trzęsło, światło błyskało co parę sekund a po kilku błyśnięciach usłyszałem potężny ryk i poczułem jak pociąg z impetem wypada z torów... Czułem że koziołkowałem w wagonie, wszystko mnie bolało, czułem łamiące się żebra i nogi aż w końcu pociąg zatrzymał się wydając hałaśliwe skrzypienie. Zakrwawiony wyglądałem przez dziurę w ścianie... Kolory świata robiły się normalne, wiatr ustał, błyskawice znikły a zza chmur wyłoniły się gwiazdy. W tym momencie zasnąłem...


Rozdział 1, "Wybawcy"
:

Otworzyłem oczy i zobaczyłem piękne błękitne niebo. Czułem przeszywający ból w klatce piersiowej i w dolnej części kręgosłupa. Chciałem wyjść na zewnątrz ale nie czułem nóg. Z moich obolałych oczu popłynęły łzy goryczy... Przestałem się mazać kiedy usłyszałem wołanie.
- Dimka! Dimka spójrz!
Przestraszyłem się. Obawiałem się że to patrol straży granicznej. Nie miałem przepustki więc moja podróż stanęła by pod znakiem zapytania. Moje przeczucia rozwiały jednak kolejne słowa.
- Nigdy wcześniej nie widziałem tego pociągu. Musiało się to stać się podczas dzisiejszej emisji. Zamelduję o tym Tyczkowowi a ty sprawdź czy są tu jacyś żywi.
Czułem ze zaraz będzie po mnie. Nie mogłem się ruszyć, a kroki słyszałem coraz wyraźniej.
- Nikt nie żyje. Ten pociąg gdzieś jechał tylko ciekawe dokąd.
- Przeszukaj wagony to może się dowiemy. Jak coś znajdziesz zawołaj mnie.
Słyszałem jak mężczyzna wspiął się na wagon, powolnymi krokami posuwał się w moją stronę. Po chwili nasze spojrzenia się wymieniły... Nie wyglądał jak żołnierz. Miał na sobie długi brązowy płaszcz i zwykłe czarne dżinsy a pomimo iż miał przy sobie karabin zeskoczył do mnie i zawołał swojego kolegę.
- Wołodia! Mamy rannego! Podejdź tu biegiem!
Nie wyglądasz mi na człowieka z personelu. Jesteś zbiegiem który też usiłował zaszyć się w zonie? No to niestety marzenia Ci się nie spełniły bo...
Głuchą ciszę zagłuszył ryk śmigłowca.
- ku*wa! Trzymaj się stary zabieramy cię stąd!
- Dimka! To wojskowi. Szybko!
Mężczyźni niosąc mnie uciekali w ogromnym popłochu.
- Tu za wiaduktem jest stara szopa biegiem!
- Uch... O mały włos. Nawet nie wiesz co by się stało gdyby nas zauważyli. Całe szczęście tutaj jesteśmy bezpieczni.
Wszyscy z zaciekawieniem obserwowaliśmy wojskowy śmigłowiec który zawisł niedaleko rozbitego pociągu. Wyskoczyło z niego kilku żołnierzy i błyskawicznie zaczęli przeszukiwać wagony. W nie całej minucie jeden z nich zwołał resztę. Dwóch wskoczyło do wagonu a reszta czujnie obserwowała otoczenie. Wtem usłyszeliśmy jak helikopter wojskowych eksplodował. Na niebie ujrzeliśmy duży szary śmigłowiec który ostrzelał miejsce katastrofy z 30 milimetrowego działka. Zrobił dwa okrążenia wkoło wagonu i wylądował. Wyszło z niego trzech żołnierzy w dziwnych strojach. Dimka zbladł...
- Wołodia... To monolit, spójrz na ich egzoszkielety...
- Co oni tutaj robią? Coś mi tutaj nie pasuje...
Trzech monolitowców podeszło do wagonu. Jeden z nich widząc rannego żołnierza wzywającego pomocy wyjął pistolet i strzelił mu w głowę. To samo zrobił z pozostałymi rannymi. Potem wskoczyli do wagonu i wyjęli ogromną skrzynie którą szybko załadowali do śmigłowca. Kiedy odlecieli odsapnęliśmy z ulgą.
- Rany. Wołodia widziałeś to?
- Tak. Totalna rzeź. Zbierzmy graty od poległych i ruszajmy do bazy. Przynieśmy też coś naszemu młodemu przyjacielowi, przyda mu się.
- Zostań tutaj kolego. My przejdziemy się do pociągu. Jak by co to strzelaj prosto między oczy.
Dimka dał mi Makarova i razem z Wołodią poszli przeszukać rannych. Kiedy siedziałem sam słyszałem szmery i ksztuszącą się osobę niedaleko szopy. Wypełzłem na zewnątrz i czołgając się zauważyłem rannego żołnierza.
- Pomocy... proszę...
Doczołgałem się do wojskowego który schwycił mnie za kurtke. Krztusząc się krwią wybełkotał do mnie parę słów.
- Stalkerze... Pomścij... proszę... moi bracia... Pochowajcie... mo... moich towarzyszy... Kuź... powiedz... Kuźniecowowi... o... Ka…
Uścisk dłoni ustał wraz z jego życiem. Rozciałem jego mundur i dobyłem identyfikatora. Sierżant Kuźniecow, teraz wiedziałem o co mu chodziło. Prosił aby pomścić jego braci i pochować jego kolegów. Po chwili przyszedł Wołodia. Widząc mnie przy zwłokach żołnierza ostrzegł mnie że im nie można ufać. Powiedziałem mu o wszystkim a on wręczając mi AKS`a poszedł z Dimką pochować poległych żołnierzy jak życzył sobie sierżant. Wśród nich znaleźli brata bliźniaka Kuźniecowa. Kiedy zabierali mnie na prowizorycznie zbudowane nosze ze zwykłych drzwi poczułem się słabo.
- Słuchaj młodziutki. Ze względów bezpieczeństwa musimy zasłonić ci oczy. Nikt nie może znać drogi do... Ej stary! Wołodia! On mdleje...


Rozdział 2, "Niebo, Czyste Niebo..."
:

Obudziłem się w starej chacie. Na zewnątrz słychać było przygrywki, spiewy i liczne rozmowy towarzyszy. Kiedy spokojnie leżałem na starej pryczy wsłuchiwałem się w rozmowę dwóch mężczyzn. To nie był Dimka i Wołodia poza tym nic z tej rozmowy nie zrozumiałem. Czułem niemiłe mrowienie a dookoła mnie było pełno jakiegoś sprzętu i dziwnie świecących kamieni. To chyba przez te błyskające cholerstwa mam ochotę się zerzygać… Kiedy jednak odzyskałem czucie w nogach odetchnąłem z ulgą. Westchnąłem pozytywnie.
- O! Czyżby nasz młody bohater się obudził? Świetnie!
Do pomieszczenia wszedł mężczyzna w podeszłym wieku.
- Gdzie ja jestem? Co się stało?
- Jesteś w niebie synu. W Czystym Niebie...
- Przepraszam... Co macie na myśli w stwierdzeniu Czyste Niebo?
- To nie stwierdzenie tylko nazwa naszej frakcji. Ale zacznijmy od początku. Nazywam się Tyczkow, profesor Tyczkow. Jestem opiekunem tejże grupy a raczej tego co z niej zostało.
- Grupy powiadacie. Zatem co się tu właściwie dzieje?
- Ty chyba jesteś nowy w Zonie. Pozwól że pokrótce ci wszystko wyjaśnię. No więc, znajdujesz się na obrzeżach Zony, a Zona to nie tylko opuszczona przed laty skażona strefa. W roku 2006 nastąpiła kolejna katastrofa. W spokojną noc rozbłysło niespotykanie jasne światło. Ziemia drżała, a ludzie obawiali się że to koniec świata. Świat się jednak nie skończył... Powstał zaś nowy. Nowy przynoszący śmierć wielu ludziom. Czarnobylską strefę zamknięto ponownie tuszując sprawę gadką o przebudowie sarkofagu. Wojsko ściśle pilnowało wstępu do Zony a niecały miesiąc później wyruszyły pierwsze ekspedycje badawcze. Niestety żadna z nich nie powróciła bo ani naukowcy ani żołnierze nie spodziewali się aż takich niebezpieczeństw czyhających w Zonie. Niektórzy ginęli w anomaliach, niektórzy podczas emisji a inni zaś zginęli w szponach mutantów. Świat wierzył rządom i nie interesował się Czarnobylem. Znasz motyw niewiernego Tomasza? Tacy właśnie się znaleźli. Byli to dawni przewodnicy którzy oprowadzali tu wycieczki. Kochali Zonę, zarabiali na niej, nieważne. Chcieli za wszelką cenę dowiedzieć się prawdy. Penetrując niebezpieczne obszary dowiadywali się coraz więcej o naturze Zony. Ci którym wystarczało odwagi zostawali tam na dłużej inni obawiając się o swoje życie wracali do domów. Wielu z nich poniosło śmierć. Przy wejściu do Zony straszyło ogromne promieniowanie. Wielu opowiadało o dziwnym dzwonieniu w uszach. Alarmowano też o bardzo agresywnej zwierzynie. Natomiast ci którzy odważyli się iść dalej w głąb dostrzegali dziwne zjawiska - anomalie. Ci którzy odważyli się podejść do anomalnych stref znaleźli ich owoce czyli artefakty. Jeśli nie wierzysz to rozejrzyj się wokół. To co leży obok ciebie i bezpośrednio styka się z twoją skórą to właśnie artefakty. Wracając do historii, za taki artefakt można było dostać naprawdę dużo pieniędzy. Kupowali je nie tylko naukowcy ale też zwykli kolekcjonerzy tak więc popyt na nie był ogromny. Jak tylko wieść się o tym rozniosła do Zony napływało coraz więcej ludzi, nawet przestępcy. Głównie byli to ludzie rządni szybkiego wzbogacenia się. Wielu takich lekkomyślnych głupców zginęła kilka dni po przybyciu jeśli nie w pierwszy dzień. Kiedy jednak nie dawali rady w pojedynkę w Zonie zaczęły tworzyć się frakcje i inne głupawe grupki. Od kilku osób aż po oddziały przeczesywali Zonę zabijając się z innymi. Wszystko jednak do czasu, bo kiedy tutejsze artefakty straciły swą wartość stalkerzy ruszyli głębiej. Resztę tłumaczy pewne stare przysłowie, „Im głębiej w las tym więcej drzew”.
- Co macie na myśli?
- Im głębiej w Zonie tym więcej niebezpieczeństw. Jednym z nich były nowe anomalie, innym promieniowanie ale tą największą nie do przejścia barierą stał się Mózgozwęglacz. Tajemnicze urządzenie będące najmroczniejszą tajemnicą zony będące w stanie zabić każdego kto tylko wejdzie w obszar jego aktywności. Pierwsi którzy widzieli takowe ofiary nie mogli wierzyć własnym oczom. Stalker zatrzymywał się i upadał na ziemię. Po niecałej godzinie ciało wstawało i otwierało ogień to swoich towarzyszy. Początkowo każdy brał to za zwykłe załamanie psychiczne lecz później inni natknęli się na uzombifikowanych stalkerów. Po kilku strzałach w głowę upadali na ziemię a kiedy ich przeszukiwano dostrzegali straszliwy chłód i cuchnące rozkładające się ciało. Oczywiście nikt na początku nie wiedział że za tym wszystkim stoi maszyna. Niejaki Striełok wraz ze swoją grupą przedostali się do centrum ale kiedy planowali drugi wypad w głąb zony w pogoni za nimi ruszył oddział Czystego Nieba z Lebiediewem na czele. Biedny Lebiediew... Zginął razem z naszymi chłopakami podczas emisji. Był z nimi także Szrama, najemnik którego znaleźliśmy na bagnach. Może wydać ci się to śmieszne ale jakieś półtora roku temu on sam leżał na tym łóżku po wielkiej emisji, której powtórkę sam teraz zaliczyłeś...
- Co to są emisje? Czy jest to groźne?
- Emisja... Hmm... Jest czymś w rodzaju wyładowania. Nie jest to takie proste. Emisja zmienia położenie anomalii a w czasie jej trwania poziom promieniowania drastycznie wzrasta. Potęga emisji sprawia że niebo staje się czerwone i wszystko dookoła szaleje. Gdyby nie ty i twój poprzednik śmielibyśmy dalej twierdzić że emisja dla każdego jest śmiertelna. Każda emisja niszczy układ nerwowy więc jego odporność jest głównym warunkiem przetrwania w tak ekstremalnych warunkach.
- No dobrze. Trochę jaśniej mi się zrobiło. Nie ukrywam że jestem w szoku, przecież miała to być dla mnie zwykła wycieczka. Czemu czuję dziwne mrowienie? Jest mi niedobrze.
- Zona nie tylko nas zabija ale również pomaga nam zachować się przy życiu. Artefakty są nie tylko piękne czy dziwne ale też szlachetne, bynajmniej niektóre. Byłeś śmiertelnie napromieniowany. Biło od ciebie z pięć rentgenów, co zresztą normalne po emisji. Dzięki artefaktom udało się nam wyciągnąć cię ze szponów śmierci. Powiedz mi, jak nogi?
- Chyba dobrze.
- Miałeś przetrącony kręgosłup i połamane żebra. Tylko zobacz… Cała Zona. Teraz wypoczywaj. Nie będę ci na razie truł o Zonie bo prędzej zgłupiejesz niż cokolwiek wyniesiesz z tego.

Popatrzyłem w sufit i wspomniałem kilka ostatnich chwil spędzonych w znajomych mi stronach. Czułem lekkie przygnębienie i obawę ale muszę się przystosować. Muszę zacząć na nowo…


Rozdział 3, "Nowe życie"
:

Obudziłem się następnego dnia. Przy łóżku nie leżały już żadne artefakty a sprzęt był już wyłączony. Byłem pewien że moje zdrowie wróciło do normy. Odzyskałem pełne czucie w nogach a to bardzo podniosło mnie na duchu. Po chwili w pokoju zjawił się Wołodia.
- Cześć! Możesz już wstać? Ktoś chce cię zobaczyć. Mamy tu przewodnika a zarazem myśliwego. O właśnie, byłbym zapomniał. Trzymaj, Szary go przeczyścił i nasmarował. Dał ci też pięć paczek nabojów do niego. W sam raz na rozpoczęcie szkolenia.
- Szkolenia?
- Tak. A co ty myślałeś? Sieroga chce cię widzieć za godzinę. Oczywiście nie zapomnij zabrać ze sobą broni. Dobra. Jak się ubierzesz to podejdź do Susłowa. Da ci resztę ekwipunku. Jeśli chcesz coś zjeść albo chlapnąć możesz wstąpić do baru Zimnego. Jest tam cały czas ale weź coś na ból brzucha. No co ty… Nie patrz tak. Nie będzie cię truł jedzeniem. Gotuje wspaniale. Opowiada dosyć nietaktowne dowcipy po których można nabawić się przepukliny. Na razie!
Wołodia z usmiechem na twarzy wyszedł z pomieszczenia. Powoli wstałem z łóżka. Ubrałem się, zarzuciłem kałasznikowa na ramię i wyszedłem na zewnątrz. Baza była zwyczajnym zrujnowanym gospodarstwem. Główny budynek posiadał przybudówkę która stanowiła bar. Na środku podwórka było palenisko a wkoło siedzieli stalkerzy. Po drugiej stronie były inne pomieszczenia i także sklep który rozpoznać było łatwo. Przeszedłem przez podwórko zwracając uwagę każdego z siedzących przy ognisku stalkerów. Nie odezwałem się słowem tylko spokojnie pewny siebie przeszedłem do sklepu Susłowa.
- Cześć.
- Witaj! To ty jesteś ten nowy?
- Nie jeszcze a czemu pytasz?
- Mam tu coś dla ciebie. Trzymaj, to kombinezon i plecak stworzony do warunków w zonie. Co prawda prowizorka ale za friko nic lepszego ci nie poszukam. Kiedyś należał do mnie ale teraz nie jest mi potrzebny. Zabieraj jest twój.
- Wielkie dzięki… Ale to tak za dziękuję?
- Tak. Ja mam i tak porządny kombinezon a dziś w nocy odchodzimy… Wybieramy się z Szarym do Rostoka. Tam ten kombinezon może mi nie zapewnić odpowiedniej ochrony natomiast tutaj jest on w sam raz.
- Dzięki raz jeszcze. Powiedz mi tylko, czemu odchodzicie?
- Bo wiesz co? Bo mamy dość tego gówna, tych pieprzonych bagien, tego wiecznego ukrywania się. Zanim Lebiediew wyruszył za Szramą było tu ciekawie. Bagna były naszym schronieniem a my w ukryciu zdobywaliśmy informacje z zony do badań. Teraz już tak nie ma. Nie mamy ludzi by iść gdziekolwiek a sam Tyczkow nie jest w stanie tego sam ciągnąć. Chcemy już odejść, żyć swoim życiem. Ułożyć się jak to kiedyś było tutaj. Czystego Nieba już nie ma. To zwykła partyzantka żyjąca w lesie. Po emisji miałem nadzieję że coś się zmieni kiedy przeszukamy ten pociąg ale jedynie co odkryliśmy to fakt że wojskowi i monolit ścięli się o jakąś pierdołę zamkniętą w skrzyni i odlecieli w cholerę. Jedynie co zostało tu na bagnach to kolejna sponiewierana przez emisję kupa złomu. Dobra, rozgadałem się nieco. Zaglądnij do Zimnego jak jeszcze nie jadłeś i wpadnij jeszcze.

Odszedłem w stronę baru znów idąc przez podwórko. Czułem się jak małpa w cyrku. Wszystkie twarze wpatrywały się we mnie i obgadywały mnie.
- Co podać przyjacielu? To ciebie wyciągnęli z tego pociągu?
- Chyba wszyscy już o tym wiedzą.
- No pewnie! Kiedy tylko cię zobaczyli na tych drzwiach i usłyszeli od Dimki skąd się wziąłeś wszyscy wybuchli śmiechem, no może nie wszyscy…
- Jak to?
- Bo w tamtym roku przynieśli kolesia w podobnych okolicznościach. Oprowadzał jakichś naukowców czy coś takiego. Jak pieprznęło emisją tak wszyscy zginęli. O dziwo ten typ przeżył.
- Nieźle…
- Jak się wybudził poszedł na placówkę… Tam oberwał drugą emisją i znów przeżył. Potem Lebiediew zrobił z niego pieska na posyłki. Wmówił mu że musi mu pomóc bo w przeciwnym razie umrze. Miał znaleźć jakiegoś stalkera i go powstrzymać przed udaniem się do centrum. Podobno go dopadł ale według raportu walnęło emisją i nikt z naszych już nie wrócił. Ciekawe czy Szrama znów to przeżył.
- Sam jestem ciekaw.
- No to jak? Jemy czy pijemy?
- Jedno i drugie, głowa mi pęka nie mniej jak żołądek.
Zimny wyszedł na zaplecze. Rozejrzałem się po barze. Cóż… Jak za komuny. Kilka puszek konserw, kilka pęt kiełbasy i z sześć bochenków chleba. Do tego parę flaszek wódki. Wybór niewielki ale w końcu bar. Po chwili Zimny wrócił i przyniósł mi pełny talerz upieczonego na ognisku mięsa.
- Dobre, bardzo dobre.
- Cieszę się bardzo dziczyzna w czystej postaci, no to może po 100 gram?
- Nalewaj.
- No to szable w dłoń, twoje zdrowie stalkerze!
- Zdrowie Zimny. Jeeeezu… Co to jest?
- To tylko Kozak. Nie wiem kto go pędzi ale ciężko o inną wódkę.
- Rozumiem. Uch… Niezła. Naprawdę mocny trunek. No ale nic. Czas ucieka a mam spotkać się z Sierogą. Ma mnie zabrać na jakieś szkolenie czy coś takiego.
- Aaa Sieroga. Szukaj go pod bramą za sklepem Susłowa.
- Dzięki, trzymaj się!

Ok, dwóch kolejnych już znam. Ciekawe jak pójdzie ze Sierogą. Na myśl szkolenie mam mieszane uczucia… Doszedłem do bramy a tam zobaczyłem stary traktor. Na kole siedział mężczyzna w kapturze i zasłoniętą twarzą.
- Broń sprawna? Naładowana?
- Ty jesteś Sieroga?
- Tak. Chcę zabrać cię na mały spacer. Nauczę cię parę rzeczy. No to jak? Idziemy?
- Jasne.
- No to w drogę. Trzymaj się blisko mnie. Pójdziemy na placówkę.
Sieroga otworzył bramę i wyszliśmy z gospodarstwa. Spojrzałem na lewo i zobaczyłem niewielki cmentarz w gęstwinie. Szliśmy jakieś 100 metrów pomiędzy drzewami i po jakimś czasie wyszliśmy z zarośli. Moim oczom ukazały się rozległe bagna…

Szliśmy powoli a Sieroga opowiadał mi o zwyczajach i naturze mutantów. Powiedział mi że każde stworzenie tu w zonie poddało się mutacji i wiele rzeczy jest w dalszym ciągu nie zrozumiałe. Powoli ogarniałem sens tego szkolenia…
- Widzisz tą wieżę. To stąd zabrałem Szramę po drugiej emisji. Cudak… Ja nie przeżył bym pierwszego wstrząsu. A ten przeżył dwie emisje… Pamiętaj. Jeśli usłyszysz pierwsze grzmoty błyskawic to wysłuchuj uderzenia. Jeśli ziemia zadrży to uciekaj ile sił w nogach do jakiegoś dobrze osłoniętego miejsca ciiii... Widzisz? Popatrz jaki wielki. Zastrzel tego dzika, będzie uczta na wieczór. Sieroga powiedział że dziki w zonie mają charakterystyczną budowę kośćca. Jeśli mam zabić to muszę strzelać w tułów bo jeśli przyjdzie strzelać w głowę to stracę pół magazynka a przy złej aurze nawet własne życie… Podszedłem bliżej ale niestety zauważył mnie. Zaczął biec w moją stronę. Lekko spanikowany odskoczyłem na bok i zacząłem strzelać. Dzik padł na ziemię. Sieroga podszedł i wbił mu nóż w szyję dobijając zwierzę.
- Doskonale. Odleje się a ty uzupełnij magazynek. Musimy wracać do bazy po chłopaków bo sami go nie zabierzemy.

Sieroga wszedł do czciny a ja wolnym ruchem wkładałem naboje do magazynka. Po chwili usłyszałem gwałtowny szelest traw i byłem świadkiem jak Sieroga przelatuje 15 metrów upadając na ziemi. Obejrzałem się tam gdzie stał wcześniej Sieroga i ujrzałem 2,5 metrowego stwora o sylwetce człowieka, z jego jajowatej głowy wisiały długie macki a oczy świeciły jak żarówki. Cały pokryty łuskami od stóp do głów. Zauważył mnie i zaczął zanikać stając się przezroczysty. Drżałem ze strachu i nie wierzyłem w to co widzę… To coś biegło w moją stronę i coraz bardziej bledło.
- Pijawka! Wal, wal!
Przerażony zacząłem krzyczeć i strzelać pełną serią. Stwór dobiegł i wywrócił mnie padając martwy. Macki opadły na moją głowę. Potworny smród z tych macek doprowadził mnie do wymiotów. Sieroga pomógł mi wstać.
- O ja pier*olę… O mały włos.
- Jak się czujesz? Bałem się że nie przeżyjesz tego lotu.
- Nic mi nie będzie, z tymi sukami nieraz mi przyszło nożem wojować w bezpośrednim kontakcie. Z resztą, sam zobacz.
Sieroga zdjął chustę z twarzy i odkrył głowę… Był całkowicie łysy a twarz jego była pocięta i pokryta straszliwymi bliznami.
- Matko… Kto ci to zrobił?
- Pijawka… Szedłem ze zwiadu. Robiło się ciemno. Nie zdawałem sobie jeszcze sprawy z tego co może spotkać samotnego stalkera przechadzającego się wieczorem po zonie. Szedłem i gwizdałem sobie ulubioną melodię. Nagle coś zaszeleściło. Odwróciłem się i usłyszałem dyszenie biegnącej pijawki. Zanim wyjąłem dwururkę leżałem już na ziemi… Złapała mnie swoimi łapskami i zaczęła wlec. Zgubiłem plecak i broń. Zesrałem się w gacie ze strach. Nie było nawet czasu się pomodlić kiedy przyparła mnie do kamienia. Oplotła mnie swymi mackami i zaczęła ssać… Czułem jak pękała mi skóra na twarzy i głowie… Krzyczałem lecz nikt mnie nie słyszał. Krew zaczęła tryskać mi z twarzy, poraniło mi ręce bo próbowałem ściągnąć to draństwo. Ten ból… W ostatniej chwili dobyłem nóż… Pamiątkę po wojnie w Czeczeni i wpieprzyłem jej pod żebra… Nagle odjęła te przeklęte macki. Wyła tryskając krwią a ja cios za ciosem wbijałem nóż… W końcu odskoczyła i zaczęła uciekać. Krew lała się z niej strumieniami aż w końcu padła. Oderżnąłem macki i zabrałem ze sobą.
Wróciłem do bazy. Lebiediew rozmawiał z oddziałem udającym się do wioski rybackiej. Gdy tylko zobaczył mnie w bramie wybiegł i kazał zawołać Tyczkowa… Ledwie mnie odratowano.
Macki które wtedy oderżnąłem zakonserwowałem aby każdy kto drwi z pijawki widział do czego są zdolne.
- Potworne… Przykro mi.
- Nie ważne. Nie mam żony, nie mam dzieci… Żyję tutaj i muszę stawiać czoła temu co mnie spotyka. Przeżyłem i to się liczy… Masz, oderżnij macki. Handlarz ci za to porządnie zapłaci. To nie byle pijawka, to bagienna pijawka. Rzadko kiedy handlarz może dostać taki okaz pomimo tego że bagienna odmiana nie należy do rzadkości.
- Dlaczego?
- Bo nie ma kto na nie polować. Są bardziej dzikie, atakują w stadach. Wracajmy już, opowiem ci więcej w drodze powrotnej.
Sieroga zawiązał chustę na twarzy i ubrał na głowę kaptur. Po chwili ruszyliśmy w stronę obozu czystoniebowców. Kiedy dodarliśmy na miejsce nie mieliśmy już sił ani ochoty iść po zastrzeloną zdobycz. Sieroga podał koordynaty innym stalkerom a sam poszedł odpocząć. Ja zaś poszedłem do Susłowa, opowiedziałem mu swoją przygodę a ten wyjawił mi że Dimka i Wołodia także odchodzą z bagien. Dał mi stary PDA i poszedłem do Tyczkowa. Byli tam obaj i rozmawiali z nim. Dołączyłem się do rozmowy i wyraziłem chęć odejścia.
- Widzę że czujesz się już wspaniale młody człowieku. Możesz iść. Czyste Niebo nie jest już tak potężne jak kiedyś ale dla świętego spokoju trzymaj naszą lokalizację w tajemnicy. To ostatnie spokojne miejsce w zonie które jest nieznane dla innych. Jestem za stary na rajdy. Zostanę tutaj, będę leczył każdego potrzebującego i nadal będę badał zonę tak jak robiłem to za świetności Czystego Nieba.

Uścisnąłem jego dłoń i wyszedłem na zewnątrz. Rozpaliliśmy palenisko i zaczęliśmy picie i ucztę. Późnym wieczorem położyliśmy się spać aby w miarę wypoczętym wyruszyć na północ...
Ostatnio edytowany przez djcycu 22 Lip 2013, 18:06, edytowano w sumie 4 razy
Szczegółowe mapy do S.T.A.L.K.E.R Zew Prypeci

In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen

Za ten post djcycu otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive blazejro.
Awatar użytkownika
djcycu
Monolit

Posty: 3533
Dołączenie: 17 Wrz 2009, 16:38
Ostatnio był: 12 Sty 2021, 21:51
Miejscowość: "Łosiek"
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Tunder S14
Kozaki: 775

Reklamy Google

Re: Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeżyć)

Postprzez Microtus w 18 Lis 2009, 10:36

Dobre, dobre.
Dawno nie było dobrego opowiadanka. Twoje jest gites jedyne do czego się czepnę to osadzenie w czasie.
Zmień datę na te stalkerowe czyli po drugiej katastrofie, bo to lekko kłuje w oczy zwłaszcza egzoszkielety w 2009 roku.

Pomysł oryginalny i ciekawy. Napięcie jest, klimacik tyż.
Po przemyśleniu jeszcze raz to czepne się tego chowania żołnierzy, bo o ile bohater chciał ich pochować to nie wiem czy bardziej od niego doświadczeni stalkerzy zrobili by to z ochotą (zwłaszcza, że na miejsce zestrzelenia helikoptera wojskowego dośc szybko pojawiło by się wojsko).

Na koniec napiszę, że czekam na kontynuacje bo ciekawie opowiadanko się zapowiada
War. War never changes...
Bury
zapraszam do lektury :)
Awatar użytkownika
Microtus
Legenda

Posty: 1028
Dołączenie: 18 Cze 2007, 14:31
Ostatnio był: 19 Sty 2019, 22:54
Miejscowość: łorsoł
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 106

Re: Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeżyć)

Postprzez Scurko w 18 Lis 2009, 11:27

No i o to chodzi! Po przeczytaniu kilku miernych opowiadań miałem okazje przeczytać to. I nareszcie natrafiłem na coś sensownego. Klimat jest, fabuła też, błędów brak. Oczywiście czekam na dalszą część. Uważam, że jeszcze ich sporo powinno powstać, a więc... bierz się do roboty :wink:

Pozdrawiam.
Image

"TYLKO ŻYCIE POŚWIĘCONE INNYM WARTE JEST PRZEŻYCIA"

http://fairview.deadfrontier.com/refer. ... ontier.com
Awatar użytkownika
Scurko
Tropiciel

Posty: 292
Dołączenie: 03 Lip 2007, 20:16
Ostatnio był: 16 Kwi 2022, 18:56
Miejscowość: Dębowiec k.Cieszyna
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 3

Re: Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeżyć)

Postprzez Adust w 22 Lis 2009, 00:36

Świetne aż łezka mi się w oku zakręciła :wódka: :wódka: :+: :P
Strielok

Zona oferuje nam wiele możliwości ale wzamian za to odbiera nam najlepszych stalkerów podła zaraza gdzie nie pujdziesz tylko STREFA STREFA jak by ci stalkerzy niemieli weszelszych tematów dosłownie....
http://www.speedtest.net/result/3077886496.png
Image
I am Dmitri Rascalov - Play Free Online Games//
Awatar użytkownika
Adust
Kot

Posty: 15
Dołączenie: 27 Paź 2009, 18:52
Ostatnio był: 30 Paź 2017, 12:08
Miejscowość: Limańsk lub Biskupiec
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: Gauss Gun
Kozaki: 0

Re: Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeżyć)

Postprzez Messiah w 22 Lis 2009, 00:42

Ee, jedyne które przeczytałem :P

Dobre! Rób wincy! :D :D
Awatar użytkownika
Messiah
Tropiciel

Posty: 338
Dołączenie: 20 Sie 2008, 20:44
Ostatnio był: 22 Lip 2013, 23:47
Miejscowość: Łódź
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 3

Re: Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeżyć)

Postprzez StalkerCiastek w 22 Lis 2009, 11:07

No wymiatasz! Pisz dalej, naprawdę mi się podobało. Można powiedziec, że masz talent. Trochę dziwne, że monoliciarze mają śmigłowce, ale to w końcu twoje opowiadanie ;). W skali od 1 do 10 masz u mnie 9.
LOL
Awatar użytkownika
StalkerCiastek
Redaktor

Posty: 357
Dołączenie: 27 Cze 2008, 21:17
Ostatnio był: 26 Cze 2014, 17:46
Miejscowość: Gdzieś
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 58

Re: Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeżyć)

Postprzez Skreedi w 22 Lis 2009, 21:09

Cycu, pisz dalej bo to na prawdę jest bardzo dobre opowiadanie. U mnie masz 9+/10. Plusik za ten moment kiedy Dimka zbladł, aż się czuje tą atmosferę w tym opowiadanku. Naprawdę bardzo dobre i czekam na kontynuacje, mam nadzieje, równie dobrą co ten wycinek z pamiętnika.
FOLLOW ME ON Twitter

Czekam na Lost Alpha... ale chyba się nie doczekam... :d
"They'll know, Helghan belongs to the Helghast..."
Skreedi
Stalker

Posty: 65
Dołączenie: 03 Paź 2009, 21:48
Ostatnio był: 18 Cze 2016, 11:42
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: -3

Re: Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeżyć)

Postprzez Ghoster w 22 Lis 2009, 23:12

Eee... Koleś jedzie pociągiem i nagle Monolit.
Sry, ale co wy widzicie w tym opowiadaniu? Bo według mnie to jest do kitu. Co prawda od pisownii jest całkiem nieźle (chociaż 2 błędy na oko wyłapałem), to fabuła jest drętwa, a właściwie jej nie ma.
Nie za bardzo co tu jest komentować, język i pisownia sprawne, ale wszystko inne jakoś kuleje, światu za bardzo nie przedstawiasz, nie czuć tego.
Ghoster
Kot

Posty: 12
Dołączenie: 27 Kwi 2009, 18:17
Ostatnio był: 22 Lut 2015, 12:48
Miejscowość: Kraków
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 0

Re: Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeżyć)

Postprzez G36 w 27 Sty 2010, 18:39

Wielki Szacun. Bardzo dobre, ma klimat, pisz dalej;D
-Nienormalny!
-A co ta znaczy być 'Normalnym'?!

G36
Wygnany z Zony

Posty: 97
Dołączenie: 13 Sty 2010, 22:25
Ostatnio był: 09 Wrz 2011, 18:12
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 0

Re: Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeżyć)

Postprzez STA1KERpl w 29 Sty 2010, 17:14

Ma klimat i sens, ale po Zonie spodziewałbym sie większego gó*na. Ja na miejscu stalkerów nie marnowałbym czasu i nie narażał życia na pochowanie takiego ścierwa, jak żołnierze z Zony. Zbyt kolorowo, nawet jak na coś takiego, jak śmierć pasażerów czy rzeź z wojskowych. Opisy jeszcze- tak se myślę, że ich za mało, bo oprócz pociągu i starej szopy wyobraziłem sobie pustkowie bez końca... a chyba nie tak wyglądało otoczenie w twojej głowie, co?

Oceniając to, zrobie to dwojako- za klimat, i za "prawdziwie Zonowski klimat". Oceny to 7/10 i 4/10. Chyba rozumiecie, co mam na myśli, he?
JESTEM TUTAJ WIPEM
Awatar użytkownika
STA1KERpl
Tropiciel

Posty: 369
Dołączenie: 15 Kwi 2009, 20:51
Ostatnio był: 25 Maj 2022, 16:45
Miejscowość: The port Royal
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: "Tunder" 5.45
Kozaki: 13

Re: Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeżyć)

Postprzez Red Liquishert w 04 Mar 2010, 17:30

Dobre, dobre. Nawet bardzo. Z niecierpliwością czekam na drugą część.
Bydlę z pana, panie Red
Awatar użytkownika
Red Liquishert
Łowca

Posty: 418
Dołączenie: 07 Sty 2010, 16:13
Ostatnio był: 16 Gru 2021, 16:32
Miejscowość: Chuj wie, Polska Ź
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 167

Re: Czarnobylski pamiętnik. (Opowieść moich zmyślonych przeż

Postprzez J0Hny w 06 Kwi 2010, 11:43

Genialne, jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałem, czuć w nim klimat, niepewność. Świetnie opisałeś historię z punktu widzenia głównego bohatera.
The healthy human mind doesn't wake up in the morning thinking this is its last day on Earth. But I think that's a luxury. Not a curse. To know you're close to the end is a kind of freedom.
Awatar użytkownika
J0Hny
Stalker

Posty: 56
Dołączenie: 06 Kwi 2010, 09:35
Ostatnio był: 05 Lis 2014, 23:53
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1

Następna

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 27 gości