Operacja "Backstab"

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Operacja "Backstab"

Postprzez SaS TrooP w 27 Sie 2008, 18:01

Poprzednie opowiadanie zostało przerwane. Zdecydowałem, że należy zrobić coś o Czarnobylu. Liczę, że i to opowiadanie będzie raczej oryginalne.

PROLOG - SPOTKANIE

Londyn wbrew pozorom nie jest miastem ciągłych opadów atmosferycznych i uciążliwej mgły. A przynajmniej tak mówią mieszkańcy. Tym razem jednak padał rzęsisty deszcz i widoczność była dość słaba. Mimo to w Brytyjskim Ministerstwie Obrony, gdzie wszystkie okna były zamknięte i dźwiękoszczelne (na wypadek podsłuchów) nikt się tym nie przejmował. Właśnie trwała narada specjalna związana z sytuacją na Ukrainie, a dokładniej w „Zone of Alienation”.
- Tak więc – rozpoczął swą wypowiedź sir Basil Jonathan, szef SIS-u, sekcji 6, czyli osławionego MI6 – Sytuacja w ZoA - tak określano teren Czarnobyla - znów ulegała zmianie. STALKERzy, jej mieszkańcy ciągle walczyli między sobą podzieleni na frakcję. Armia Ukraińska nieudolnie próbowała odgrodzić Zonę od reszty świata, a inne kraje widziały tam swój interes. Między innymi Stany Zjednoczone czy Rosja.
- Jakie skutki wywołałaby kolejna eksplozja lub uszkodzenie reaktora jądrowego w Czarnobylu? Mógłbym usłyszeć raport Ministerstwa Zdrowia? - Powiedział David Hump, szef Izby Lordów. minister Zdrowia, James Glasburry, wstał i klnąc w myślach jął czytać niezmieniający się raport od wielu, wielu lat. ZoA się zmieniała, zagrożenie nie. CO najwyżej rosły skutki...
Gdy ukończono czytanie raportu, sir Jonathan powiedział:
- Raporty wywiadu wskazują na wzmożoną aktywność Amerykańskiego CIA na terenie Czarnobyla. Zdaje się, że coś kombinują. Po sytuacji w Gruzji w 2008 roku i odcięciu Rosji od Europy to świetne miejsce do pozyskiwania informacji. Być może Rosjanie zdecydują się je wykorzystać jako kartę przetargową w normalizacji stosunków, ale nie mamy zielonego pojęcia w jaki sposób.
- Ponowna reaktywacja? Z pomocą wojska? - spytał Hump.
- Możliwe. Jednak na razie panuje tam za duży chaos, aby można było coś takiego zrobić. Bardziej martwiłbym się amerykanami. Ponowna eksplozja i ujawnienie brudnych łap Rosjan pozwoliło na zawsze pogrążyć ten dużo kraj w zapaści, jeszcze większej jaką teraz mają.
- Co pan sugeruje jako szef kontrwywiadu? mamy tam kogoś?
- Ostatni agent zginął dwa miesiące temu. Przepraszam, zaginął. Na tą chwilę nikogo.
- Proszę wysłać tam kogoś z najnowszym sprzętem, rząd sfinansuje wszystkie operacje.
- To nie ma sensu. - powiedział sir Jonathan - Nasi świetnie wyszkoleni ludzie nie radzą sobie ze zjawiskami... paranormalnymi? Cóż, niewyjaśnianymi. Tam potrzeba kogoś, kto ma, za przeproszeniem, ku*wa jaja.
- jakieś sugestie? Widzi pan kogoś w tej roli?
- Tak, są tacy ludzie...
Ustalono godzinną przerwę i udano się na lunch.

***********************************************************************

Do zebranych pułkownik sir Charles Blake dołączył po przerwie. Wymieniono uściski dłoni, a potem nowo przybyły położył teczkę na ziemi i usiał w luksusowej kanapie. Znów jakieś nudne posiedzenie, mam siedzieć cicho i kiwać głową, jak zawsze, pomyślał.
Nie tym, razem.
- Pułkowniku, czy zapoznał się pan z raportem Ministerstwa Zdrowia? Czy też dać panu trochę czasu? - Spytał sir Hump. Nigdy nie lubił sir Blake'a. Żywił odrazę do żołnierzy, zwłaszcza takich, którzy mieli trudności z savoir-vivre. Spojrzał na rozlanego na kanapie wojskowego, unosząc wysoko brwi.
- Tak, w samochodzie - odparł lakonicznie oficer.
- Więc - sir Hump zwrócił się do szefa MI6 - Jaki ma pan plan związany z sir Charlesem Blake'iem?
- Mówiłem, że potrzebujemy ludzi z jajami. Miałem na myśli 22. Regiment...
- Chce pan włączyć komandosów?! - przerwał mu Hump. - To szaleństwo!
- 1st SFOD-D, DGSE, SpetzNatz, GROM... nawet Polacy mają tam swoich ludzi.
- Na Boga, ale od tego jest wywiad! I sam pan to powinien wiedzieć! Wszak dowodzi pan nim od 16 lat!
- Wywiad na nic się tu nie zda. Potrzebujemy ludzi, którzy zbiorą informacje i przeżyją i...
- I chce pan wysłać tam mój 22. Regiment? - przerwał Blake.
- Dokładnie. W końcu SAS to nasza najlepsza broń. To Imperium Brytyjskie posiada najlepszych komandosów świata.
- Przykro mi, ale nie wydam pozwolenia na wysłanie naszych ludzi do ZoA. Nigdy! - powiedział przez zęby sir Hump. Jako szef Izby Lordów jego podpis był wymagany do wszelkich operacji wojskowych. To powodowało, że Armia nieraz darła pasy przez niego. Nie ma nic gorszego niż cywil w sprawach armii. Odwrotnie jeszcze ujdzie...
- To nasi ludzie dalej będą ginąć, Jankesi bogaciś się, a Rosjanie rosnąć w siłę... - odparł sir Jonathan.
- Ilu ludzi moglibyśmy wysłać? - spytał nieoczekiwanie Blake ze spojrzeniem tak zabójczym, że nikt nie odważył powiedzieć się "ale".
- Zgadzam się na maksymalnie dziesięciu - rzekł zrezygnowany sir Hump.
- Wystarczy ośmiu.
- Zrobi to pan? - spytał sir szef MI6.
- Ja nie, ale moi ludzie tak. Ośmiu najlepszych.
- Plan?
- Dostanie go pan razem z listą "uczestników" za trzy dni.
- Kiedy operacja weszłaby w życie?
- Jeśli nie będzie żadnych dupiastych ustaw, to maksimum miesiąc od dnia dzisiejszego.
- Zdążymy.
narada skończyła się, a operacja "Backstab" miała wkrótce wyjaśnić co zdarzyło się naprawdę...

Kontynuacja niebawem, liczę, że się spodoba :wink:
SaS TrooP
Ekspert

Posty: 862
Dołączenie: 22 Gru 2007, 21:43
Ostatnio był: 07 Cze 2019, 01:47
Miejscowość: Wodzisław, Silesia
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 14

Reklamy Google

Postprzez SaS TrooP w 27 Sie 2008, 18:42

A co tam, dorzucę dzisiaj jeszcze kolejną część. Komentarze mile widziane :)

RODZIAŁ PIERWSZY - SAS UNIT 157
Zielone światło za 30 sekund! - Zakomunikował pilot samolotu dalekiego zasięgu C-130E Herkules. Lecieli na wysokości 2000 metrów. Ukraińskie lasy daleko w dole były zupełnie niewidoczne ze względu na ciemną noc. 36-letni dowódca SAS Unit 157 wstał i podobnie jak trzej jego podopieczni założył maskę. Potem przez interkom w hełmie powiedział:
- Dwójka, Trójka, Czwórka, wasz status?
-Tu Dwójka, gotowość do skoku HALO, odbiór.
Pozostali żołnierze odpowiedzieli tak samo. Klapa Herkulesa otwarła się.
- Kurs 2-8-0, żadnych jednostek wroga na radarze. Zielone światło za 5,4,3,2,1... Jest!
SAS Unit 157 i SAS Unit 163, czyli dwie drużyny po cztery osoby wyskoczyły z samolotu. Jedynka, czyli dowódca grupy 157 leciał pierwszy. Spadali w egipskich ciemnościach 60 metrów na sekundę. High Altidute Low Opening, czyli skok HALO polegał na wyskoczeniu z ogromnej wysokości i otwarciu spadochronu dopiero ok. 200 metrów nad ziemią.
Wszyscy opadali niemiłosiernie szybko. Specjalne hełmy jednak tak wprowadzały i odprowadzały tlen, że nikt nie miał problemów ze zmiennym ciśnieniem na poszczególnych wysokościach. W końcu wpadli w strefę otwarcia spadochronów. Zrobili to i po chwili powoli opadali na pomalowanych na czarno płatach celulozy L-202, najnowszego spadochronu świata. Dotknęli ziemi i błyskawicznie zwinęli spadochrony. Do granicy Zony zostało im tylko 600 metrów.

***********************************************************************

- Co widzisz? - spytał Powinnościowiec swojego kolegę. Na imię miał Wasilij. Od paru godzin siedzieli na drzewie niespełna 600 metrów od Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej.
- Amerykańce od dwóch godzin wyładowują towar. - odpowiedział jego przeyjaciel, Dmitrij.
- Co tam może być? - Spytał się jego towarzysz.
- A ch*j wie. Ale zbytnio nie chcą się ukrywać, bo cały zasrany sprzęt, poprzez broń i ciężarówki są jankeskie.
Wasilij powoli podniósł się. Cały czas patrzył się w drugim kierunku. Nie mógł się obejrzeć ponieważ leżał w specjalnej SEVie o możliwości mocowania liści i wzmocnionej ochronie przed promieniowaniem. Przez pięć godzin leżał z Wintorezem w rękach gotów zdjąć każdego kto się zbliży. Nie wykonał najmniejszego ruchu przez cały ten czas.
- Spadamy. Woronin będzie zadowolony. - powiedział i założył VSS na ramię.

***********************************************************************

Jedynka obserwowała strażnika z odległości stu metrów. Był aż nazbyt czujny. Czuł się głupio. Jako dowódca wolał walczyć w ramię w ramię. "Wkrótce nadarzy się do tego okazja", pomyślał i uspokoił się.
- Nie patrzy na ciebie, Dwójka. Podchodź ekstremalnie ostrożnie.
Dwójka, spec od cichej mokrej roboty, zaczął bardzo powoli się czołgać. Strażnik miał AKMa i parę granatów. DO tego mógł podnieść alarm. Jedynka i Czwórka, czyli lider i strzelec mieli pistolety PM Makarov. Trójka dodatkowo granat, a Dwójka ten sam pistolet, ale z długim tłumikiem.
Minęło 10 minut. Dwójka podeszła już na dystans 12 metrów. Mimo cywilnego ubrania nie został zauważony.
- Dwójka,tu Jedynka, dasz radę teraz?
- Tak, czekam tylko na sygnał
Dwójka dokładnie przymierzyła. Celował w szyję, gdyż wartownik stał do niego bokiem. Pogoda (deszcz lał jak z cebra) utrudniała widzenie, ale komandos nie spuszczał celu z oka. Makarov nie jest zbyt celnym pistoletem, a miał mało amunicji. Wstrzymał oddech i nacisnął spust. Broń wydała głuchy szczęk, który przy tłuczeniu deszczu był i tak niesłyszalny. Broń podniosła się o około centymetr. Dwójka natychmiast lekką ją opuściła i poprawiła.
Czujniki na szyi strażnika zawyły przeraźliwie. Odezwały się gratulacje przez radio a wartownik opuścił broń. Spojrzał się na dwójkę.
- Dobry jesteś, byle nie za dobry.
Ostatnie ćwiczenia zakończyły się. SAS Unit 157 był gotów do zrzutu na Ukrainę. Była to najbardziej ryzykowna akcja od czasu patrolu Bravo Two Zero.
SaS TrooP
Ekspert

Posty: 862
Dołączenie: 22 Gru 2007, 21:43
Ostatnio był: 07 Cze 2019, 01:47
Miejscowość: Wodzisław, Silesia
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 14

Postprzez Brian w 27 Sie 2008, 23:14

Bardzo wciągające. Ukłuło mnie mocno w oczy to 600m od Elektrowni. Literówki się zdarzają...no to były minusy niezauważalne patrząc na plusy. Wciągające jak cholera. Dobre, opisy i ciekawe dialogi. Czegoś takiego jeszcze nie było (zona z oczu wywiadu). Pisz dalej :!:
Podpis poszedł się je*ać.
Brian
Tropiciel

Posty: 204
Dołączenie: 11 Mar 2008, 21:53
Ostatnio był: 25 Wrz 2009, 21:14
Miejscowość: 30HA
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: "Tunder" 5.45
Kozaki: 0

Postprzez SaS TrooP w 28 Sie 2008, 14:30

Teraz normalnie zaszalałem! Czytajcie na zdrowie. Mogę podzielić na parę części jeśli chcecie...

ROZDZIAŁ DRUGI - FATALNY BŁĄD


Pułkownik Sir Charles Blake wszedł do swojego biura w bazie 22. Regimentu. Jak co dzień na jego biurku stała kawa przygotowana przez jego sekretarkę, Hannah. Przygotowała również plik dokumentów, które musiał przeczytać lub podpisać, albo też wykonać samemu. Blake nienawidził papierkowej roboty. Działał w terenie w Wietnamie, na Falklandach i w Iraku, podczas operacji "Desertstorm". Po zorganizowaniu przejścia dla patrolu Bravo Two Zero w 1992 roku przez Syryjską granicę otrzymał stopień kapitana i brał udział w wielu super tajnych operacjach na całym świecie. Aż do roku 2000, w którym dostał we władanie w stopniu podpułkownika tą oto bazę. Izba Lordów stwierdziła, że przyda się żywa legenda na stanowisku dowódcy najlepszych żołnierzy na świecie. W zasadzie Charles nie mógł narzekać. Działał w polu od 1964 roku, co dało mu przyzwoitą liczbę 36 lat w stanie ciągłego zagrożenia życia. Takowe nastąpiło w 1970 roku podczas rozruchów w Irlandii. Zabił wtedy z karabinu Enfield Mk.III No.4 jednego z ważnych przywódców IRA, co spowodowało zamach na życie jego i jego rodziny. Cudem udało im się przeżyć, gdy ich Mini Cooper (Charles nigdy nie lubił stylowych samochodów, mimo że gdy awansował na podpułkownika sprawił sobie Jaguara) został ostrzelany z RPG-2. Strzelec był słaby, bo ani razu nie trafił, podobnie jak jego paru kolegów którzy nieudolnie próbowali go trafić z AK-47 strzelając z biodra jak na westernach. miał przy sobie zwykłego Webleya, ale zdążył zabić dwóch i zranić jednego nim uciekli. Niestety, potłuczone szkło dostało się do oczu córki i straciła wzrok.
Pułkownik uronił łzę. Jeko córka. Kochana córka nie widzi przez jakiegoś oszołoma. To właśnie dało mu siłę do poprowadzenia tej jednostki. "Dobra, a teraz skup się na pracy", pomyślał. Spojrzał na portret Archibalda Davida Stirlinga, założyciela SASu. Zmarł dopiero w 1990 roku, dlatego mógł go poznać bliżej. W końcu osobiście szkolił Charlesa, a czegoś takiego się nie zapomina. Niestety, nie spytał się go czy też musiał odwalać taką papierową zadupichę...
- "Operation Backstab" - Przeczytał Blake i otworzył teczkę. W zasadzie nic w niej w nie było oprócz wczorajszego raportu Ministerstwa Zdrowia o Czarnobylu i dodatkowych zdjęć satelitarnych. Ćwiczenia ośmiu śmiałków którzy mieli tam pojechać już się zakończyły. Oczywiście będą systematycznie powtarzane, ale wszystkie zagadnienia zostały już wyjaśnione. Teraz tylko wykonać profile tych ośmiu. Dzielili się na dwie czteroosobowe grupy. Każdy z nich posługiwał się numerem. Jedynka - Dowódca drużyny. Dwójka - specjalista od bomb i cichych akcji. Trójka - Grenadier i Czwórka - Strzelec. Wszystko idealnie pasowało oprócz faktu, że w SAS Unit 157 Dwójka, a w SAS unit 163 Trójka... nie mówiły po Rosyjsku. "Z Unitem 163 to nie taki problem, bo oni i tak nie wchodzą w kontakt, ale z Unitem 157 już troszkę gorzej.", pomyślał Charles. Podjęto decyzję, że Dwójka będzie udawała niemowę. Było to dość trudne, bo zdecydowanie lubił mówić, ale na pewno sobie poradzi. Z tą myślą uspokojony Blake dołączył ich zdjęcia i profile. Potem napisał szczegółowy plan. Zajęło mu to 4 godziny. Nigdy nie lubił się powtarzać. Przeczyta ten plan żołnierzom, a dopiero potem pojedzie z teczką. Nareszcie z kimś porozmawia, bo przez całe 6 godzin siedzenia w biurze zamienił tylko parę słów z Hannah i odebrał jeden telefon. Do niego rzadko ktokolwiek dzwonił. Uważał, że sekretarka jest mu nie potrzebna, ale bardzo lubił Hannah. Pozatym miała syna chorego na białaczkę, dla którego leki były bardzo drogie. Jej posada zaś dobrze płatna. Jego dorosła już córka nie potrzebowała leczenia, bo mimo iż niewidoma bardzo dobrze sobie radziła. Dlatego dokładał do pensji Hannah trochę od siebie. liczył, że to pomoże.
Wstał i opuścił gabinet.

***********************************************************************

Tak ja dzień wcześniej, Wasilij i Dmitrij udali się w okolice elektrowni. Pierwszy z nich dzierżył swojego VSSa, a drugi AKMSa z tłumikiem PBS-1. Zwykle upolowani na Wolnościowców jako para snajper-zwiadowca, tym razem pełnili oboje drugą rolę. Dmitrij miał lornetkę przybliżającą 40 razy. Tym razem podeszli tylko pół kilometra od celu. Wczorajsze ciężarówki ze sprzętem dalej stały w tylnej części CNPP. Wokół pięciotonówek kręciło się około 30 Jankesów, kolejnych 10, podzielonych na dwie drużyny patrolowały okolice. Na jedną M939 5t Truck załadowano zwłoki 22 Monoliciarzy. Z samego początku było, że nie współpracują. Amerykanie zachowywali się bardzo ci cho. Ponadto Czarnobylska Elektrownia Atomowa była duża, co ułatwiało Ukrycie działań US Army. Gdy jednak jakiś patrol tych fanatyków zbliżył się był natychmiast unicestwiany przez żołnierzy. Potem ładowano zwłoki właśnie na ciężarówkę i wywożono niedaleko, gdzie palono je. Obserwowali teren już od tygodnia, gdy Woronina doszły słuchy, że coś dziwnego dzieje się przy Stancji. Jankesi utrzymywali ciągłą gotowość bojową.
Przyjechała kolejna ciężarówka. "Skąd oni je ku*wa biorą?!", myślał Wasilij. Ta była inna. Dokładnie zakryta, musiała przenosić coś podatnego na zabrudzenia. Niestety, zatrzymała się tak, że trzeba by wejść nieco wyżej, żeby ją zobaczyć. Siedzieli ukryci na innym drzewie niż wczoraj. Wasilij miał na sobie w dalszym ciągu Ghillie Suit, co powodowało, że był w zasadzie niezauważalny. Wtedy Dmitrij drgnął.
- Co robisz? - spytał się Wasilij, który, tak jak wczoraj, nie wykonywał żadnych ruchów.
- Wejdę wyżej, zobaczę, co to. - Odparł Dmitrij.
- popie*doliło cię? nawet nie pró... - Przerwał i mimowolnie wykonał ruch. Zobaczył swojego kolegę dokładnie w chwili, gdy ten chwycił się wadliwej gałęzi. Coś łupnęło, gałąź zerwała się, a Dmitrij uderzony nią wydał krzyk i spadł. "To musiało boleć", pomyślał w duchu Wasilij. Jednak mimo to patrzył się na CNPP. Zaraz miał przestać.
Reakcja Amerykanów była niesamowita. Czujny strażnik zobaczył ich i dobył swojego FN SCARa. Sekundę od chwili dotknięcia go strzelał w kierunku Powinnościowców. kule dosłownie posiekały drzewo. Snajper wciąż nie ruszał się, dlatego Jankes go nie zauważył. Mimo to Wasilij przestraszył się i zeskoczył do swojego kumpla. Strażnik natychmiast poinformował swoich przez radio. Wtedy z tylnego hangaru wypadli ludzie, na widok których Oboje zbledli. mieli bardzo grube ubranie. Połączenie uniformu naukowców i wojskowego munduru. Musiał chronić nawet przed AK-47. Ale najgorsza była głowa. posiadali hełm, podobny do tego ze SpetzNaztu. Na twarzach mieli dziwne maski przeciwgazowe. Wyglądały na bardzo nowoczesne. Były połączone z maską na twarz, która zawierała dla jakby świecące pola energii w okolicach uszu. Do tego obszar oczu jarzył się na niebiesko.

***********************************************************************

Wypadło ich sześciu, do tego HMMWV M1109, czyli wersja mocniej opancerzona z karabinem M2 na dachu. żołnierze dostrzegli z dystansu pół kilometra uciekających ludzi i dowódca Amerykanów przymierzył dokładnie. Miał zamontowany na swoim SCARze wzmocniony celownik optyczny ACOG. Oddał dwa strzały.

***********************************************************************

Wasilij spojrzał się na Dmitrija dokładnie w chwili, gdy ten został trafiony dwoma nabojami pośrednimi z karabinu FN SCAR w twarz. Jego głowa rozpadła się niczym meksykańska fasola. Snajper wydał przeraźliwy krzyk, a potem co sił w nogach biegł w kierunku baru.

***********************************************************************

Humvee Wyjechał na teren elektrowni z karabinem odbezpieczonym i gotowym do strzału. Spotkał się paręset metrów dalej z grupą Monoliciarzy. Strzelec otworzył ogień, gdy kierowca przejechał dwóch z nich. Kule dosłownie rozerwały patrol. Z sześciu stalkerów dwóch zostało przejechanych, kolejnych dwóch dostało po dwa naboje w brzuch i prawie rozpadli się na dwie części pozostali stracili ręce lub nogi. Jeden dogorywał. "Umrze sam", pomyślał strzelec. Jednak zwłoki jednego z przejechanych ludzi zaplątały się o oś pojazdu. Kierowca musiał wykonać parę długich zakrętów, nim resztki fanatyka odkleiły się od opony. Z łatwością staranowali rozpadający się mur i pojechali za uciekinierem.

***********************************************************************

Wasilij przebiegł sprintem ponad pół kilometra w cztery minuty. W końcu rzucił się w bardzo grube krzaki. Zaczął wymiotować ze strachu. W tym samym momencie zesikał się do swojej SEVy.

***********************************************************************

Oczy strzelca zmieniły kolor z niebieskiego na zielony. Przeczesywał teren najlepszym termowizorem na świecie.

***********************************************************************
Wasilij usłyszał silnik Hummera. Uspokoił się do tego stopnia jak poziom adrenaliny mu na to pozwolił i skulił w krzakach.

***********************************************************************

Żołnierz ciągle trzymając M2 w gotowości bojowej zobaczył emisję ciepła w kształcie ludzkiej, skulonej sylwetki w wysokich krzakach parędziesiąt metrów dalej. Otworzył ogień.

***********************************************************************
Wasilij prawie nic nie widział, ale słyszał lepiej niż nie jeden niewidomy. Chwile przerażenia powodują, że człowiek jest w stanie robić rzeczy, których w normalnych warunkach nigdy by się nie podjął. Powinnościowiec słyszał wszystko wokół tak dokładnie, że odróżniłby każdy gatunek owada po jego odgłosie. Nagle usłyszał terkot.
Cudem kule nie trafiły w niego, a poleciały parę centymetrów w prawo. Wasilij znów zaczął wrzeszczeć i biec przed siebie.

***********************************************************************

- Mam go! - zameldował strzelec.
- Podążać i wyeliminować zagrożenie operacji - odrzekł głos w radiu.
- Zrozumiałem. - odparł. - Jedź w kierunku tych drzew. - Powiedział tym razem do kierowcy. - Jest wyjebiście przerażony, nie myśli.

***********************************************************************

Snajper biegł lasem, gdy obrócił głowę i zobaczył Hummera niecałe sto metrów za sobą. Znów usłyszał ten straszliwy terkot. Strzelec wypuścił długą serię na aż dwadzieścia nabojów.
Dwa chude drzewa przewróciły się od razu gdy wbiły się w nie po 3 naboje, a jedno - grubsze - zaczęło się niebezpiecznie chwiać. jakimś cudem Wasilij znów uniknął śmierci i wybiegł z lasku.

***********************************************************************

Kierowca manewrował między drzewami.
- Uważaj! - krzyknął strzelec.
Samochód zatrzymał się w ostatniej chwil. Pięć metrów przed nim upadło drzewo.
- ku*wa! - wrzasnął żołnierz. Wystrzelał resztę magazynka w drzewo zamieniając je w kupę drzazg. Dzięki temu HMMWV mógł ruszyć przed siebie i nie musiał go objeżdżać.
- Jedź! Szybko bo gnój zwieje! - darł się komandos do kierowcy przeładowując M2.

***********************************************************************

Wasilij biegł przed siebie. Miał łzy w oczach i po raz kolejny zesikał się w spodnie. Nagle ziemia nieco opadła, co spowodowało, że stalker stracił równowagę i sturlał się z górki, wpadając prosto do małego jeziorka pełnego anomalii. Powietrze aż trzeszczało od promieniowania. W zasadzie nie było tu wody, tylko obrzydliwy szlam, połączenie błota i odchodów stada mięsaczy, w które wpadł Wasilij. Czuł się słabo. Omal nie stracił przytomności. Mutanty patrzyły na niego dziwnie, ale coraz bardziej łakomie. Powinnościowiec Zanurzył się do pełna. Nie miał siły się podnieść. Zrezygnowany pogodził się ze śmiercią.

***********************************************************************

- Jedź w kierunku tego zasranego jeziora! - krzyknął mocno zdenerwowany strzelec do kierowcy. Pojechali tam i zobaczyli stado mięsaczy pasących się przy szlamie. kierowca otworzył ogień i w cztery sekundy rozwalił na kawałki wszystkie niby-świnie.
- Tu go chyba nie ma - powiedział kierowca. - Musiał Zawrócić w kierunku magazynów.
- Nie przeoczyłbym tego!
- Nie masz go na wizji do cholery!
- Bo błoto blokuje emisję ciepła z ciała!
- Przecież mięsacze by go zeżarły!
- Poczekamy chwilę, musi nabrać powietrza jeśli tu jest.

***********************************************************************

Wasilij oddychał przez trzcinkę cały umazany z błota. Nie dostarczała mu wymaganej ilości powietrza, ale wystarczyło by się nie udusić.

***********************************************************************

- W ch*j tu traw i oparów. Nie widzę czy oddycha przez trzcinkę bo termowizor znajduje same gorące opary.
- Mówię, że to go być nie może!
- Jełopie, jaki ty masz iloraz inteligencji? Co ty w NBCDF robisz?!
- No to masz jakieś pomysły?
- Tak. To opary. Gdzie masz ten granat zapalający...

***********************************************************************

Nagle Wasilijowi zrobiło się bardzo gorąco. myślał że to chłodzenie w SEVie zepsuło się, ale gdy przestrzeń nad nim zrobiła się czerwona wiedział o co chodzi. Odebrało mu dech w płucach. Gdyby teraz wziął oddech, tlen o temperaturze 400*C dostałby mu się do płuc.

***********************************************************************

- Już 10 sekund się pali to gówno, a tu nic nie ma. Mówię ci. - powiedział kierowca.
- Chyba jednak masz rację. Smith będzie wku*wiony.
- Pewno inni go znaleźli.
Zawrócili i odjechali.

***********************************************************************

Wasilij do oddychania przez trzcinkę otworzył SEVę. tym samym odsłonił twarz. Był za blisko powierzchni jeziora i po piętnastu sekundach zapaliły mu się włosy. Wypadł cały w ogniu i zaczął tarzać się po ziemi. Miał poparzoną twarz, spalone włosy i kombinezon. Ale żył. Wysoka odporność jego uniformu na ogień ocaliła mu życie. Jednak leżał ponad trzy minuty w napromieniowanej wodzie i teraz dało mu się to we znaki. Nawet leki przeciwpromienne nie pomagały. Zgubił gdzieś Wintoreza. Ostatkiem sił wszedł na górkę. Był paręset metrów od bunkra naukowców nad Jantarem. Potykając się, przeszedł czterysta metrów w pół godziny. Otworzył drzwi i zemdlał...
SaS TrooP
Ekspert

Posty: 862
Dołączenie: 22 Gru 2007, 21:43
Ostatnio był: 07 Cze 2019, 01:47
Miejscowość: Wodzisław, Silesia
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 14

Postprzez SaS TrooP w 29 Sie 2008, 15:45

Kolejny rozdział dochodzi. Bardzo proszę o komentarze, bo motywują do dalszej pracy.

ROZDZIAŁ TRZECI - 30 GODZIN


Humvee powoli wturlał się na główną drogę północnej części Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Wewnątrz leżało mnóstwo rozsypanych łusek do amunicji kaliber .50 cala. Samochód zatrzymał się niedaleko ciężarówek. Kierowca i strzelec wyszli z pojazdu i stanęli przed innym wojskowym, z pagonami informującymi o stopniu majora.
- Macie go? - spytał.
- Musiał uciec w innym kierunku. Zapewne zatoczył krąg w lesie. Wykarczowaliśmy parę drzew i nawet podpaliliśmy jezioro. Nie mogło go tam być.
- Gówno prawda! - wydarł się oficer. - Inne drużyny go nie znalazły, musiał biec w kierunku Jantaru. Jego kolega był z Powinności, on pewno też. Jeśli Woronin się dowie, zrobi się tu gorąco!
- Przepraszam panie majorze, ale on nie miał...
- To stalker do ku*wy nędzy! Oni są w stanie robić rzeczy niemożliwe. Sierżancie, przez pana Operacja "Stancja" może wyjść na światło dzienne. Ruskie zorganizują armię stalkerów!
- Muszą przejść przez Monolit.
- Zabiliśmy już 48 fanatyków bez strat własnych. Troszkę ich osłabiliśmy. Nie będą mieli dużo roboty. Sierżancie, wysprzątać pojazd. Nie nasram na pana tylko dlatego, że są tu sami profesjonaliści, a i nam zdarzają się błędy. Mam nadzieję, że temu gnojowi coś się przydarzy. Najlepiej jakby zginał, wyparował. Idę porozmawiać z pułkownikiem.
- Tak jest i przepraszam pana majora za niewykonane zadanie!
- Odmaszerować.
Sierżant oddalił się. Podszedł do kierowcy.
- spie*doliliśmy robotę Jack. Jensen to równy gość, nie wyda nas, ale może być gorąco.
Starszy kapral Jack Crimmaan, bo tak brzmiało jego nazwisko pokiwał z aprobatą głową.

***********************************************************************

- Za sześć godzin wyruszacie. Idziemy na obiad i w międzyczasie opiszę wam plan. Potem pożegnajcie się z rodzinami. - powiedział sir Blake do SAS Unitów 157 i 163.
Pułkownik cenił sobie obiad, ale nie spokojny obiad. Uwielbiał zajmować się pracą podczas spożywania posiłku. SAS, jako sami oficerowie jedzenie mieli dobre i nigdy go nie brakowało. Dzisiaj był schabowy z ziemniakami.
Żołnierze usiedli razem i zaczęli skubać mięso. W zasadzie nikomu nie chciało się jeść. Woleli zwykły chleb i konserwy, bo tak właśnie w ZoA będą się żywić.
- Ciekawe skąd ludzie biorą w Zołnie wodę. Musimy się popytać - powiedział Trójka.
- To jest Zona, nie Zołna. Naucz się tego w końcu. - odparował sir Blake.
- Ale ruskie jakoś tak dziwnie akcentują - Powiedział Dwójka, który był w stopniu kapitana.
- No, tak jakoś wymiawają to "o". jakby zarazem "o" i "u". I tak fajnie przeciągają. - Powiedział jedynka, który mimo swego dowodzenia był człowiekiem cichym. - A ty Dwójka lepiej się nie odzywaj. I tak nie musisz mówić.
- Nie możesz! - wtrącił jeden z Unitu 163.
- Dobra, dobra! Skupiamy się. Pakujecie się do Herkulesa o 19:00 czasu Greenwich. Jedynki biorą Makarovy plus 40 nabojów. Dwójki Makarovy z tłumikami. Trójki jak Jedynki i do tego granat, a Czwórki dwa magazynki więcej. Ponadto Jedynki dostają lornetki zbliżające razy 40 i wszyscy po nożu do walki i drugim, mniejszym, do rzucania. Skaczecie jak na ćwiczeniach. Około 600 metrów od granicy Zony. - Charlesowi ten wyraz jakoś zastąpił "ZoA". - W wypadku wszelkiego kontaktu zdjąć natychmiast. Potem udacie się drogą na zachód. Powinniście wyjść niedaleko tunelu. Przejdźcie nim. po paru minutach drogi powinniście zobaczyć coś a la parking. - Pułkownik wskazał zdjęcie satelitarne. Przedstawiało trzy budynki i jakiś wrak na środku. - Biorąc pod uwagę, że to zabudowania mogą tam przebywać ludzie. Potem idźcie na południe unikając kontaktu. Potem droga skręca znów na zachód. Zwykłe odejście, polna, szutrowa dróżka. I dochodzicie tutaj. - Znów zdjęcie satelitarne.
- Fajna wioska. - Zauważył Dwójka. - I ludziki sobie w dole chodzą.
Wszyscy uśmiechnęli się. Dawka humoru dobrze wpływa na napięcie. Operatorzy SASu zwykle go po sobie nie pokazywali, ale dla wtajemniczonych zostawiali znaki że są cholernie poddenerwowani. Wszyscy byli.
- Dobrze, tak zaczynacie misję. Będziecie w zwykłych kurtkach. Makarov i TT-33 to normalne bronie nowicjuszy. Nie będziecie rzucać się w oczy. Każdy dostanie zaszyty w kurtce spory plik banknotów. Pogadacie z gościem o imieniu, wedle wywiadu, Siedemowicz. Jest handlarzem, może nazywa się inaczej. Popytajcie. Tam dostaniecie dodatkową amunicję. Starajcie trzymać się razem. Wykonajcie parę zadań, bo kasa szybko się skończy.
- No dobrze, ale jaki jest nasz główny cel? - Spytał Jedynka SAS Unitu 163.
- O 163 chciałem powiedzieć później. SAS Unit 163 zostanie przerzucony w okolice instalacji "Oko Moskwy". Kontakt z ludźmi przyjaźnie nastawionymi jest wątpliwy.
- Super. - mruknął pod nosem Czwórka.
- Broń we własnym zakresie. - kontynuował sir Blake - Radzę uzbroić się w coś ruskiego. Jak Kałaszki, no wiecie. Waszym głównym celem jest poznanie ogólnej sytuacji panującej w Zonie i rozpoznanie sił wywiadów innych krajów. I mocne... jakby to powiedzieć... Przerzedzenie ich liczebności. - W języku oficjalnym wojskowym nie istniał wyraz "Wyciąć w pień". - Wybadajcie zwłaszcza co kombinują Ruscy i Amerykanie.
- Czy ich też można.. przerzedzić? - Spytał Jedynka SAS Unitu 157, który był jednym z nielicznych przeżyłych Sprawy Salebo.
- Jasne. Problem w tym, że wywiady US Army i GRU to silne armie. W zasadzie nawet się nie ukrywają. Rosjanie co prawda zasłaniają się armią, to oczywiste, ale Jankesi po prostu zabijają każdego kto ich nakryje. Taka jest prawda. Przygotujcie się an dużo strzelanin. Upewnijcie się, że nikt nie przeżyje bitewnej wersji spotkania z wami. Możecie używać waszych umiejętności w maksymalnym rozmiarze. Ale nikt nie może wiedzieć kim jesteście. Bo wtedy wywiady innych będą próbowały usunąć was z gry. Węszcie zwłaszcza w Powinności. Oni zapewne widzą najwięcej. Kontrolują Bar, najważniejszą strefę poza elektrownią, dlatego nie podpadnijcie za szybko. Naukowcy również zaczną śpiewać w zamian za parę artefaktów. A jeśli naprawdę cienko z informacjami, przyciśnijcie kogoś, przesłuchajcie i... przerzedźcie jego szeregi? No wiecie o co chodzi! - pozostali ze zrozumieniem pokiwali głowami.
- Skąd mamy wiedzieć jak rozróżniać anomalie, artefakty i co lub kto nas zabije a co nie? - spytał się Czwórka.
- Jak to skąd? - powiedział uśmiechając się Charles. - Od innych stalkerów rzecz jasna! nauczcie się slangu z Zony najszybciej jak umiecie, żeby nie odstawać. Aha, i jeszcze coś. Nawiążcie kontakt z niejakim Łukaszem, szefem frakcji Wolność. Ma wobec Królowej i MI6 pewien dług wdzięczności, za te pół tysiąca SIGów i dwieście G36...

***********************************************************************

Major Paul Smith wszedł tylnym wejściem do Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej. "Nieźle się urządziliśmy, a Monolit nie wie skąd się bierzemy", pomyślał. Laboratoria były przygotowane. Wszędzie kłębili się żołnierze z NBCDF. A major był ich dowódcą. Minął go ich jedyny pojazd ciężki, M1A2 SEP, zwany potocznie Abramsem. Smith pamiętał jaka była walka z rozładowaniem go z samolotu, który lądował w nocy na polanie parę kilometrów od elektrowni. W końcu wszedł do biurka. Był to przerobiony stary magazyn, teraz naszpikowany najnowszą aparaturą. Większość elektrowni została pokryta fotokomórkami, a satelita ERS-3 robiła zdjęcia Zony co 15 minut.
Zebrani już na niego czekali. W pokoju oprócz niego znajdowały się trzy osoby. Pułkownik Graham Dell, dowódca całego korpusu ekspedycyjnego, Major Henry Morgan (to tylko zbieżność ze słynnym piratem Morganem. Nienawidził za to rodziców, bo wszyscy wołali na niego "Korsarz"), szef ochrony ekspedycji i Doktor Major Jack Callahan, przewodniczący wszystkich naukowców biorących udział w Operacji "Stancja".
Dell zaczął od razu gdy Smith wszedł.
- Jak ma się sprawa operacji a świadkowie - rzucił nie ukrywając wściekłości.
"Grunt to się uratować", pomyślał major.
- Niech pan to powie majorowi Morganowi. On odpowiada za bezpieczeństwo ośrodka.
Korsarz wyglądał jakby chciał wejść pod stół, ale nie było gdzie, ponieważ był w zasadzie betonowym blokiem (aby nie dało się wsunąć bomby pod stół).
- Ale to pan odpowiadał za pościg za zwierzyną. - Odparował Morgan, mokry od potu.
- Henry ma rację. Wiesz czym to się może ku*wa skończyć?! - krzyknął Pułkownik.
- Podpowiem ci. - rzucił Callahan. - Ruskie się tu rzucą. Najlepsi komandosi od GRU i do tego SOP w przebraniach Monolitu tudzież Powinności.
- Mamy nowszą technologię. - odparował Smith.
- Tak, ale jak sprawa wyjdzie na jaw to mamy otwartą wojnę. Jądrową. Dobrze wiesz, że rząd stąd się nie wycofa. Nieważne jak duże straty będziemy mieli! To coś innego niż Afganistan! - podniósł głos Dell.
- Tak więc, ku*wa, przejmijmy inicjatywę, ot co! Ja tu jestem szefem armii.
- ja całej ekspedycji, więc armii też.
- I armia haruje jak niewolnicy, tachając zasrane laboratorium!
- No to jaki masz do cholery pomysł. Słucham. - powiedział z przekąsem Doktor i wstał. Podszedł do Smitha, chwycił go za ramiona i pochylił się nad nim. Callahan powtórzył pytanie.
- Słucham.
"A to skurwista menda", pomyślał Smith. "Ja ci kiedyś pokaże, laboratoryjny zasrańcu", dodał w myślach.
- Profesorze, nie przerywajcie badań. Dajcie mi pięćdziesięciu ludzi z pełnym wyposażeniem, dwa Hummery i Abramsa, a po trzydziestu godzinach sytuacja wróci do normy...

***********************************************************************

Wasilij ocknął się. Nie umiał ruszać szyją. Leżał przypięty do wózka. Naprzeciw niego stało lustro. Dopiero teraz zobaczył, że ma igłę wbitą w nerw szyjny. Próbował krzyczeć, ale był jakby sparaliżowany. Do pokoju wszedł naukowiec. Widząc przerażoną twarz stalkera rzucił:
- Spokojnie. Nazywam się Iljicz Krugłow, a ta igła w szyli wprowadza ci preparat który podrażnia końcówki nerwowe, "poganiając" mięśnie do szybszego wzrostu. Kroplówka zaś dostarcza ci pożywienia potrzebnego podczas zużywania energii przez mięśnie w trakcie gojenia. Masz na twarzy, głowie i szyi poparzenia pierwszego i drugiego stopnia. SEVA do wyrzucenia. Nic nie mów, bo i tak nie możesz. Odłączymy cię po trzydziestu godzinach. Niektóre blizny zostaną, ale nie będziesz kaleką do końca życia, biorąc pod uwagę co zrobiło z tobą promieniowanie i liczne obrażenia nóg i kręgosłupa. Uspokój się, zaraz dam ci coś do poczytania...

C.D.N.
SaS TrooP
Ekspert

Posty: 862
Dołączenie: 22 Gru 2007, 21:43
Ostatnio był: 07 Cze 2019, 01:47
Miejscowość: Wodzisław, Silesia
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 14

Postprzez SaS TrooP w 30 Sie 2008, 18:10

ROZDZIAŁ CZWARTY - PRZERZEDZANIE

Była godzina 19:00 27 kwietnia 2013 roku. C-130E Hercules kołował na pas startowy na lotnisku polowym Hereford, gdzie stacjonował 22. Regiment. Mimo iż był samolotem przeznaczonym do zrzutów całych plutonów spadochroniarzy, zaopatrzenia dla walczących oraz transportu pojazdów od jeepów poprzez czołgi i działa polowe, tym razem jednak przenosił jedynie osiem osób plus sześciu ludzi z załogi.
Piętnaście minut po dziewiętnastej wystartował.
-Kurs 2-8-0, średnia szybkość, utrzymujemy 180km/h. - powiedział pilot przez radio w kierunku do wieży.
- Zrozumiałem, szerokiej drogi! Masz pozwolenie na start! - Odpowiedziała Kontrola Lotów, która w owej wieży się znajdowała.
Start był trudny. Hercules w ogóle nie jest przystosowany do startów z tak małych lotnisk. Zwykle pasażerów przenosi się helikopterami na większe lotniska wojskowe, a stamtąd dopiero startuje transportowiec.Tym razem było inaczej. Nigdy przedtem nie zachowywano tak rozległych środków bezpieczeństwa. Zwykle, gdy SAS udawał się na misję, która mogła w razie porażki zakończyć się wojną, było to jakieś małe i bezsilne wobec Zjednoczonego Królestwa państwo jak Myanmar czy Uganda. Tym razem mógł zrodzić się z tego konflikt jądrowy na szeroką skalę.
Pilot włączył wszystkie silniki. Sprawdził ustawienia wszystkich przyrządów. Jeszcze raz sprawdził silniki, po czym wyjął spod kombinezonu łańcuszek z krzyżykiem i pocałował go.
"To musi być cholernie trudny start", pomyślał Jedynka SAS Unitu 157. Pilot należał do najlepszych w kraju, mimo to trząsł się ze strachu. Miał podnieść 38 i pół tony na 800 metrowym odcinku grubego asfaltu, nim roztrzaskają się o drzewa.
- Rozpoczynamy start, 3,2,1...
Szarpnęło. Rozległ się huk czterech silników Allison T56-A-15 produkujących 3,210 kilowatów na sekundę. Samolot zaczął się toczyć. Szybciej i szybciej. Po stu metrach nabrał prędkość 100km/h. Pilot pocił się niemiłosiernie. Po połowie kilometra osiągnęli jednak tylko 160km/h. Za wolno. Jeszcze sto metrów i trzeba podnieść maszynę.
- Jezu, nie damy rady! - zawołał drugi pilot.
- Skoro tu wylądowaliśmy to i uniesiemy się bez szwanku! - odparł kierujący samolotem.
- Łatwiej jest stracić prędkość niż jej nabrać.
- Zamknij się! - wrzasnął dowódca Herculesa.
Zostało niecałe sto metrów do końca pasa startowego. Nabrali prędkości 220km/h potrzebną do startu, ale taki dystans do drzew to za mało, by zdążyć się podnieść.
- W górę, w górę! Nie uda się! - wrzeszczał drugi pilot, który stracił panowanie nad sobą.
Hercules wbił się w czubki sosen i świerków rosnących za pasem. Tylko jego ogromna masa spowodowała, że skończyło się na porysowaniu obudowy i złamaniu paru drzew. Samolot bezpiecznie uniósł się w górę. Pilot odetchnął głęboko. Wziął kubek kawy z chwytnika na napoje, ale dopiero teraz odreagował stres. Ręka trzęsła mu się tak bardzo, że wylał napój na siebie. "ku*wa mać, ale parzy!", powiedział w myślach i przystąpił do pozbycia się cieczy ze spodni. Wszystkiego doglądał jego zastępca, który był również cholernie przerażony po starcie, ale powoli się uspokajał. Za cztery i pół godziny będą nad Zoną.

***********************************************************************

Sierżant Mike Teflo sprawdził swojego FN SCARa z celownikiem optycznym ACOG. Jack Crimmaan zrobił to samo. Za pięć minut zaczyna się akcja "Żądło". Mike po nieudanym pościgu pragnął się zrehabilitować, dlatego objął dowództwo nad Pierwszą Grupą Szybkiego Ataku. Składała się z niego, jako lider drużyny, Crimmaana jako strzelca piechoty i kierowcy zarazem, operatora lekkiego karabinu maszynowego M249 SAW i grenadiera. Za plecami Tefli druga grupa w takim samym składzie przygotowywała się do ataku. Ponadto do boju miał ruszyć również czołg M1A2 Abrams, z systemem SEP, chroniącym go przed promieniowaniem. Ponadto w akcji brały udział cztery drużyny piechoty po pięć osób z bronią cięższą, OICW. Ogólnie broń palna składała się na FN SCARy, OICW oraz XM8. Dodatkowo posiadali parę lekkich karabinów maszynowych M249 SAW oraz cztery Javeliny.
Oba Humvee z Grupami Szybkiego Ataku miały uderzyć na flankach. Dwie drużyny piechoty miały nacierać czołem, a pozostałe osłaniać czołg. Cel misji: w jedną noc opanować obszar Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej i wyprzeć Monoliciarzy z tych terenów. Mimo niesamowitego zaawansowania technicznego może być ciężko. Fanatycy prędzej zginą niż się wycofają, do tego kamery zarejestrowały broń przypominającą działko Gaussa. Tego żołnierze obawiali się najbardziej, ale przecież otrzymają osłonę dwóch pojazdów i trzech snajperów. "Cholernie ryzykowna akcja", pomyślał Mike. Tylko z pozoru wszystko wydawało się proste.
po chwili w pełnym rynsztunku przyszedł major Smith. Wszyscy żołnierze mieli najcięższe uniformy, w zasadzie wyglądali jakby byli w zbrojach. Dał rozkaz do rozpoczęcia akcji "Żądło".

***********************************************************************

Woronin otrzymał informację, że naukowcy zajęli się jego człowiekiem. W ciągu dwóch dni powinien być w Barze. Ale dalej nie wiedział, co Amerykanie robią w CNPP. Zaraz musiał złożyć meldunek. Przeszedł więc do swojego biura. Nastawił radiostację na nieużywaną częstotliwość.
- Orzeł do Diaska, Orzeł do Diaska, słyszycie mnie? - nałożył słuchawki i zaczął nadawać.
- Diasko, tu Orzeł. Co masz? Co z jankesami? - odezwał się głos w radiu.
- Niestety nie mogę powiedzieć nic nowego. Zauważyli nas i straciłem zwiadowcę.
- Świetnie. I co my powiemy Małemu? Jakiś pomysł?
- Postaram się jak najszybciej odezwać. Za trzy dni będziecie mieć raport z aktywności US Army w tym rejonie.
- Liczymy. Pozdrów swoich chłopców.
- Zrozumiałem, dziękuję. Obiecuję, że następny raport będzie miał kolosalne znaczenie w stosunkach Polska-USA.
- Liczymy, że na plus. - Głos radiu wyłączył się.
Marek Cieślowski znany jako Woronin zrobił to samo. "pie*dolcie się", pomyślał. Wiedział, że to był jego ostatni meldunek.

***********************************************************************

Oba HMMWV wyjechały z tylnych hangarów Stancji z piskiem opon. Mieli opanować rejon sarkofagu, ale to nie do nich należał pierwszy kontakt. Drużyna piechoty Charlie jako pierwsza napotkała patrol Monolitu. Fanatycy od początku myśleli, że patrole nie wracają, bo Monolit wezwał jego sługi do siebie. Tym razem dowiedzą się, co naprawdę się działo.

***********************************************************************

- Zrozumiałem, wyeliminować. - Powiedział Smith do interkomu. Jak każdy żołnierz miał mini radio przy uchu. Właśnie wydał rozkaz rozbicia patrolu w walnej strzelaninie.

***********************************************************************

Drużyna Charlie, która była przyklejona do ściany 40 metrów od niczego nie spodziewającego się wroga zareagowała taktyką numer 3. Strzelec drużyny odtworzył ogień w kierunku patrolu. Dokładnie w tej chwili zauważył stojący paręnaście metrów dalej kolejny. Nie było już odwrotu. Zabił dwóch fanatyków serią. Pozostali przy życiu rozpoczęli strzelać na oślep, we wszystkie strony. Wtedy dowódca grupy Charlie rzucił granat dymny w ich kierunku. Monoliciarze zwęszyli okazję i zaczęli się wycofywać pod osłoną dymu. Nie wiedzieli, że dym z granatu miał odczyn termiczny neutralny, a grupa Charlie termowizory w maskach. Cała piątka wypadła i zaczęła strzelać przez dym. Idealnie widzieli swoje cele. W cztery sekundy wszyscy fanatycy nie żyli.
- Tu Charlie, wykończyliśmy dwa patrole wroga, odbiór. - usłyszał Major w swoim radiu. Był to sprzęt przystosowany do Zony w każdym calu. Emisje psioniczne, na które uodporniały hełmy żołnierzy, nie blokowały sygnału.

***********************************************************************

- Świetnie. Kontynuować według planu. Połączcie się z Deltą i kierujcie się w stronę sarkofagu, odbiór.
- Zrozumiałem, łączymy się z Deltą w ciągu minuty, odbiór.
Smith zmienił połączenie.
- Golf, odciąć wroga w okolicach kanałów chłodzących celem skierowania części fanatyków na was. Delta i Charlie muszą pokonać 83 metry na otwartej przestrzeni, odbiór.

***********************************************************************

- Zrozumiałem, wyruszamy, odbiór! - powiedział Mike Teflo do swojego interkomu. Golf był sygnałem wywoławczym dla Pierwszej Grupy Szybkiego Ataku. Druga Grupa nazywała się Foxtrot.
Hummvee objechał budynek elektrowni i ruszył w kierunku kanałów chłodzących, które już dawno wyschły.

***********************************************************************

W międzyczasie padła decyzja, aby wysłać czołg na pole walki.
- Powaliło cię zje*ie?! Chcesz wysłać czołg z tylko jednym oddziałem piechoty do ochrony?! - darł się Korsarz.
- Tak, ku*wa. Alpha musi nacierać od północnej strony sarkofagu. Jeśli Golf nie zdąży, a Foxtrot, którego zaraz wyśle zostanie zatrzymany, cała chmara zwali się na Charlie i Deltę. Musimy nacierać na paru frontach na raz! - odparł z niekrytą furią Smith.
- To tylko Bravo zostanie do osłony czołgu! Nie mamy nikogo innego!.
- Mamy! Ja z moim adiutantem wesprę Bravo podczas przeprawy Abramsa.
- Ty jełopie, musisz zostać tutaj i kontrolować bitwę!
- To ty jesteś jełopem. Każdy żołnierz w Bravo ma mapę, ja i mój pomocnik też! To nie zasrana Druga Wojna! Mogę kontrolować bitwę z dowolnego miejsca na Ziemi!
- Jesteś majorem! Podoficerowie niech walczą, ty masz tu zostać! - Wrzasnął Korsarz omal nie rzucając się na rozmówcę.
- Ty także jesteś majorem i zostań sobie jeśli chcesz! Ty masz bronić bazy. Masz więcej ludzi ode mnie! Nie wpie*dalaj się w moją operację!
- Nastąpią nieprzewidziane konsekwencje!
- Mam tu niemal najlepszych żołnierzy świata, który teraz walczą z hordą sekciarzy. Przejrzyj Korsarz! Będę walczył za czterech. Ty nigdy nie byłeś w polu, ja tak. Masz tu siedzieć i to cicho. I nie wpie*dalać się w moją misję. Jasne?!
- Nie wydasz mi żadnego rozkazu ciulu! - Morgan chwycił Smitha za szyję. Te kopnął go w krocze. henry osunął się w bólu na ziemię.
- Nie, ale możesz przypadkiem zginąć. Jeśli wiesz o czym mówię! - rzucił na odchodnym John. - Wyprowadzić czołg! W podskokach!

***********************************************************************

Drużyna Foxtrot była parędziesiąt metrów od kanałów chłodzących, gdy napotkali dużą grupę Monolitu. Było ich więcej niż dwudziestu.
- rozje*ać ich! - wydarł się Teflo i zaczął strzelać z karabinu M2 zamontowanego na pojeździe. Dopiero teraz fanatycy ich zauważyli. Od serii z WKMa zginęło ponad pięciu z nich. Cirmmaan błyskawicznie zatrzymał samochód na ręcznym i pozostali żołnierze z niego wyskoczyli. A dokładniej chcieli wyskoczyć, ale zobaczyli wroga z granatnikiem przeciwpancernym RPG-7V. Ten obrócił się i strzelił. Co było do przewidzenia, ze względu na to, że strzelał w biegu, nie trafił. Mimo to pocisk przeleciał niecały metr od Hummera. Wtedy drużyna Golf, za wyjątkiem Sierżanta, który wciąż pruł z M2 wyskoczyła z samochodu. Rozerwał kulami już ponad dziesięciu wrogów. Jack tuż po otwarciu drzwi skrył się za nimi zastrzelił strzelca z RPG. Żołnierz wsparcia rzucił się na ziemię w międyczsie rozkładając bipoda swojego M249 SAW. Po sekundzie zalał fanatyków deszczem kul. Resztki Monoliciarzy rozbiegły się w popłochu. Komandosi zabili niemal wszystkich, ale jeden uciekł. Cała sytuacja trwała niecałe dziesięć sekund.
- Zniknął, nie ma go! - Denerwował się Cirmmaan. - Co teraz?
- Na pewno poinformuje swojego dowódcę. Te kanały są wyschnięte. - zakomunikował Teflo. - Przejedziemy nimi tak, aby zaatakować wroga od strony Prypeci. Tam się nas nie spodziewają. Stworzymy wrażenie, jakby było nas parę razy więcej.
- Będziemy świecić jak stamtąd wyjedziemy.
- Jak zrobimy to szybko, to nie. Mamy stroje ochronne.
Jack nie kwestionował rozkazów Mike'a. Zawsze się zgadzali (może za wyjątkiem kłótni podczas pościgu). Byli przyjaciółmi, którzy nawet nie mówili do siebie stopniami.
Załadowali się z powrotem do samochodu i ruszyli w stronę kanałami w stronę Prypeci.

***********************************************************************

- Przed nami! Ponad trzydziestu! - Poinformował Smith dowódcę czołgu. - Zauważyli nas! - Dodał widząc wpadających w osłupienie Monoliciarzy.
- Postrzelajcie sobie trochę z nimi,a my załadujemy odłamkowy! - Powiedział czołgista. - ładować mi tu HEATa! - wrzasnął do strzelca. W międzyczasie dobrał się do swojego M2 i otworzył ogień w kierunku panikujących fanatyków.
- Zaporowy! - Wrzeszczał Smith do drużyny Bravo. Ich M249 wszedł w ruch chwilę potem. Wróg odpowiedział ogniem, ale dystans był za duży, a umiejętności obu stron diametralnie się różniły. Mimo to wystrzelony WOG-25 wbił się w czołg. Abramsowi nic się nie stało, ale niefortunny odłamek wbił się w oko jednego z żołnierzy Bravo. jedyne miejsce, którego uniform nie chronił. W kałuży krwi parł na ziemię i umarł w konwulsjach parę sekund potem. W tym momencie M1A2 strzelił pociskiem odłamkowym. Resztki zbitych w kupkę w okolicach worków z piaskiem fanatyków poleciały we wszystkie strony. Jedno ciało niczym szmaciana lalka zrobiło parę obrotów wokół własnej osi dwadzieścia metrów nad ziemią i spadło na głowę. Podmuch wystrzału przewrócił majora i drużynę Bravo na ciemną trawę. W tej chwili adiutanta przeszył 2mm metalowy pocisk zostawiając za sobą ciemnoniebieską łunę. Działko Gaussa. Kuli nie zatrzymał nawet potężny kombinezon.

***********************************************************************

Grupa Golf napotkała tylko paru wrogów na swojej drodze, którzy zostali bardzo szybko zamienieni w miazgę. Po trzech minutach jazdy ponad 80 km/h dotarli do drogi prowadzącej do elektrowni z Prypeci. Główny wjazd. Wtedy zobaczyli przed sobą grupę ponad czterdziestu żołnierzy Monolitu oraz działający lekki pojazd opancerzony BRDM-2.
- O ku*wa, widzisz To?! - wydarł się jeden z żołnierzy.
- Jack, zjedź mu z linii ognia! - zawołał sierżant. BRDM-2 namierzył Hummera swoim działkiem 14,5mm. Otworzył ogień. pocisków takiego kalibru silny pancerz HMMWV już nie zatrzymał. Kule wbiły się w jego tylną cześć. Dwie przeszły przez żołnierza wsparcia. Mózg obryzgał maskę grenadiera i tylną szybę samochodu. Reszta drużyny wyskoczyła z pojazdu uprzednio zabierając go z linii ognia.
- Jezu Chryste! Gdzie jest głowa Bena?! - spytał się grenadier.
- Spójrz w lusterko to będziesz wiedział. - Odparł beznamiętnie Mike Teflo. - Dajcie mi osłonowy. Rzucił granat dymny. pozostali członkowie Golfu, podobnie jak 22 minuty temu Charlie, włączyli termowizory i zaczęli masowo zabijać Monolitowców, który rozsypali się po całej drodze w panice szukając osłony. Sierżant otworzył bagażnik Humvee i wyjął jednorazową wyrzutnie przeciwpancerną M72 LAW. Rzucił kolejny granat dymny i w kuckach zaczął biec w kierunku BRDMa.

*************************************************************************

Marksman drużyny Bravo dzięki części maski wyglądającej jak pola energii, dostarczającej zmodyfikowaną dawkę adrenaliny odnalazł błyskawicznie cel i zastrzelił snajpera. Przerzedzone szeregi drużyny Bravo i Abrams ze wsparciem majora Smitha ruszyły do dalszego ataku.
- Foxtrot, macie natychmiastowy rozkaz przedarcia się do Bravo. Ponieśliśmy straty, odbiór - zameldował dowódca całej akcji.
- Rozumiem. Będziemy tam za dwie minuty. - zabrzmiała odpowiedź.

*************************************************************************

W ułamku sekundy pojawiły się kłęby dymu, kiedy sierżant Mike Teflo trafił BRDMa z rakiety LAW. Porzucił niepotrzebną już rurę i ruszył w kierunku swojej drużyny. Dostał trzy kule w plecy, ale nie odczuł tego ze względu na opancerzenie Crimmaan cały czas strzelał i zabił już ponad dziesięciu fanatyków. Grenadier wystrzelił już dwa granaty zabijając drugie tyle. W chwili gdy sierżant dotarł do swoich ludzi zauważył dwóch Monoliciarzy zachodzących ich od tyłu. Zareagował za późno. Grenadier dostał ponad dziesięć naboi, w tym trzy w głowę z FN F2000. Zginął na miejscu. Drużyna Golf straciła połowę ludzi i została odcięta.

*************************************************************************

Charlie i Bravo opanowały zewnętrzną część sarkofagu tracąc jednego żołnierza, który dostał się pod ogień karabinu DsHK. Zabili po drodze przeszło dwudziestu wrogów i teraz umocnili się osłaniając flankę drużyny Bravo. "Oby nie flaki", pomyślał jeden z żołnierzy klękając za workami z piaskiem.

*************************************************************************

Drużyna Alpha bez strat wyeliminowała trzynastu przeciwników oraz snajpera. Zabezpieczyli północną część elektrowni, gdzie nawet nie chodziły patrole. Amerykanie mieli odpowiedź, dlaczego tak długo pozostali niewykryci.

*************************************************************************

Drużyna Bravo i Abrams przedarły się na sam środek, gdzie mieli wyeliminować ostatnie punkty oporu oraz ewentualne posiłki idące od strony Prypeci. Smith zastanawiał się, co z drużyną Golf, ale nie miał teraz czasu ich wywołać. Wtedy zauważył, że na dachu Elektrowni stoi przygotowany do strzału fanatyk z RPG-7V wymierzonym w czołg.
- Wszyscy z czołgu! - Wykrzyczał major aż zabrakło mu powietrza w płucach. Dowódca Abramsa usłyszał rakietę dzięki polepszonemu zmysłowi słuchu. Ale było już za późno. Rakieta trafiła prosto w bok a czołgista został przeszyty serią odłamków. nogi zostały w czołgu, a odcięty korpus spadł na ziemię bryzgając krwią zwłoki marksmana drużyny Bravo, którego zabiło przeszło dwadzieścia odłamków. Żołnierze zostali pokryci zasłoną dymną automatycznie wystrzeloną z czołgu w przypadku trafienia. Niestety, ten dym nie miał odczynu termicznego neutralnego i drużyna Bravo nie widziała nic przed sobą.
- Idziemy do tych worków z piaskiem, to jest tylko dwadzieścia metrów! - Wrzeszczał Smith. - Ja zostanę i pomogę załodze opuścić czołg! - W tej chwili przybyła drużyna Foxtrot widząc charakterystyczny dym z zasłony dymnej używanej przez Abramsa. Smith dał im sygnał ręką, aby udali się w kierunku worków z piaskiem. Było to miejsce, w które sześć minut wcześniej M1A2 strzelił z pocisku odłamkowego. Na szczęście tylko dowódca załogi był zabity. Mimo to ładowniczy był w kiepskim stanie. Ledwo dał radę wyjść, ponieważ został przygnieciony kawałkami czołgu które zarwały się podczas trafienia.
- Dajcie tu Humvee! Ale już! - Krzyczał major. parę sekund później podjechał i John rzucił
wrzeszczącego z bólu żołnierza do bagażnika, łamiąc mu kolejne żebro. Sam zaś wskoczył na dach i przyjechał do drużyny Bravo.

*************************************************************************

- Ja pie*dolę! - Krzyknął Mike. - Tylko Abrams się tak dymi!
- Jezu! Oberwali! Co teraz? - spytał Cirmmaan.
- Musimy się tam dostać!
- No przecież musimy zablokować posiłki!
- Już to zrobiliśmy. Resztę wytniemy razem. Jak ich zajedziemy od tyłu wpadną w panikę.
- Wsiadaj, przejedziemy parę osób. - Zawyrokował kierowca.
Wyruszyli od strony głównego wjazdu do elektrowni. Na swojej drodze zauważyli ponad trzydziestu Monoliciarzy. Paru niosło RPG-7V. Ze względu na hałas strzelaniny usłyszeli pojazd gry ten był paręnaście metrów za nimi. Cirmmaan zapalił światła jeszcze i zatrąbił, co już do końca przeraziło fanatyków. Nie zdążyli się odsunąć. Trzech pierwszych zostało uderzonych twardą maską i poleciało trzydzieści metrów w górę. Paru zaczęło strzelać, ale słaba amunicja pośrednia z AK-74, AS VAli i innych rosyjskich broni nie przebijała się przez szyby i karoserię. Drużyna Golf odwróciła uwagę uwagę atakujących dokładnie w momencie, gdy dymy z M1A2 opadły i wróg poznał pozycję drużyn Bravo i Foxtrot. Od razu obie grupy zaczęły strzelać. Monolit dostał się w krzyżowy ogień. Część stalkerów próbowała uciekać w kierunku sarkofagu, ale zostali zmasakrowani przez grupy Charlie i Delta, które okopały się w tamtym terenie.
W przeciągu trzydziestu dziewięciu sekund ostatnia grupa Monolitu została rozbita. Straciła trzydziestu siedmiu ludzi. Większość zabitych zginęła pod kołami humvee oraz jego karabinu maszynowego obsługiwanego przez Teflę. Zatrzymali się, gdy krew zbryzgała całą przednią szybę i nawet wycieraczki nie pomagały.
- Co wy tu ku*wa robicie!? - Spytał Smith na widok drużyny Golf. - Mieliście być przy kanałach!
- Byliśmy. Rozwaliliśmy wszystkich, a potem zatrzymaliśmy posiłki płynące z Prypeci. Kiedy zobaczyliśmy dym z Abramsa, przejechaliśmy na waszych oczach ostatnich. I wsparliśmy was.
Majorowi, jak i pozostałym żołnierzom odjęło mowę. Zrobić takie coś w czwórkę i z jednym HMMWV?!
- A gdzie reszta waszej drużyny?
- Mieliśmy bliski kontakt z BRDMem. Koledzy go nie przeżyli. - Odparł beznamiętnie Telfa. Zawsze podczas bitwy pozbywał się wszelkich uczuć.
- To dlatego żaden pojazd nie przyjechał... - wymamrotał John. - Sierżancie, zajmiemy się wami potem. Zabezpieczyć teren. Alpha i Foxtrot, znajdzie niedobitki i je wyeliminujcie. Potem patrolować południową część. Przerzucić snajperów na dachy. Przygotować się na ewentualny kontratak. Paru wrogów zbiegło do Prypeci. Przyśle paru ludzi z bazy. Golf, Bravo, wy idziecie odpocząć. Charlie i Delta, za godzinę szturmujecie sarkofag. Będzie tam ich minimum trzydziestu. Ja idę do Korsarza poinformować go o wyniku starcia. Chce mieć do rana policzone wszystkie ciała. Tradycyjnie już, fanatyków spalić, a naszych najpierw rozebrać do naga. Nie niszczymy naszego sprzętu. - Major odjechał razem z Teflą.
Bitwa została wygrana.
SaS TrooP
Ekspert

Posty: 862
Dołączenie: 22 Gru 2007, 21:43
Ostatnio był: 07 Cze 2019, 01:47
Miejscowość: Wodzisław, Silesia
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 14

Postprzez CLEAR SKYline w 30 Sie 2008, 19:24

Świetne, ale jest trochę błędów.
- Orzeł do Diaska, Orzeł do Diaska, słyszycie mnie? - nałożył słuchawki i zaczął nadawać.
- Diasko, tu Orzeł. Co masz? Co z jankesami? - odezwał się głos w radiu.

Powinno być odwrotnie. Jeszcze Monol lecący 30m w górę po spotkanie z HMMWV mnie zdziwił. H1 musiałby jechać za 200km/h. 5m by wystarczyło.
ImageImage
11% graczy uważa że najważniejsza jest grywalność, jeśli należysz do tych 89% dla których ważniejsza jest grafika to p...l się.
Awatar użytkownika
CLEAR SKYline
Łowca

Posty: 464
Dołączenie: 13 Lis 2007, 21:07
Ostatnio był: 29 Sty 2013, 15:25
Miejscowość: 3OHA -> БAP -> APEHA
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Black Kite
Kozaki: 1

Postprzez SaS TrooP w 30 Sie 2008, 19:50

Hmm. Co jest nie tak z kolejnością? Woronin to Orzeł, a dowództwo to Diasko. Więc w czym tkwi problem?
SaS TrooP
Ekspert

Posty: 862
Dołączenie: 22 Gru 2007, 21:43
Ostatnio był: 07 Cze 2019, 01:47
Miejscowość: Wodzisław, Silesia
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 14

Postprzez CLEAR SKYline w 30 Sie 2008, 21:00

To brzmmi, jakby koleś gadał z samym sobą. Powinno byś:
-Orzeł do Diaska, Orzeł do Diaska, słyszycie mnie?
-Orzeł, tu Diasko. Co masz? Co z jankesami?

W pirwszej kwestii podmiotem jest Orzeł, więc skoro druga jest odzewem, to powinien nim być Diasko. Podmioty podkreśliłem. Woronin (orzeł) wywołuje dowództwo (diasko), a ci mu odpowiadają.
ImageImage
11% graczy uważa że najważniejsza jest grywalność, jeśli należysz do tych 89% dla których ważniejsza jest grafika to p...l się.
Awatar użytkownika
CLEAR SKYline
Łowca

Posty: 464
Dołączenie: 13 Lis 2007, 21:07
Ostatnio był: 29 Sty 2013, 15:25
Miejscowość: 3OHA -> БAP -> APEHA
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Black Kite
Kozaki: 1

Postprzez SaS TrooP w 30 Sie 2008, 21:17

Aha, racja. Teraz to zrozumiałem, mój błąd. Poprawię najszybciej jak się da :).
SaS TrooP
Ekspert

Posty: 862
Dołączenie: 22 Gru 2007, 21:43
Ostatnio był: 07 Cze 2019, 01:47
Miejscowość: Wodzisław, Silesia
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 14

Postprzez CLEAR SKYline w 30 Sie 2008, 21:41

"Nie pierwszy i nie ostatni, grunt, że nie mój" :wink: , cieszę się, że mogłem pomóc po raz kolejny.
ImageImage
11% graczy uważa że najważniejsza jest grywalność, jeśli należysz do tych 89% dla których ważniejsza jest grafika to p...l się.
Awatar użytkownika
CLEAR SKYline
Łowca

Posty: 464
Dołączenie: 13 Lis 2007, 21:07
Ostatnio był: 29 Sty 2013, 15:25
Miejscowość: 3OHA -> БAP -> APEHA
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Black Kite
Kozaki: 1

Postprzez SaS TrooP w 31 Sie 2008, 14:24

ROZDZIAŁ PIĄTY - KAMIENNA PUŁAPKA

Mike Teflo patrzył, jak żołnierze wywożą zwłoki ciężarówkami M939. Inni kopali wielki dół, który nad ranem powinien być gotowy. Następnie wrzuci się tam zwłoki Monoliciarzy i poleje benzyną. Finalnie ktoś wrzuci tam granat zapalający.
Teraz jednak był inny problem. Niedobitki Monoliciarzy wciąż atakowały. Co prawda było to maksymalnie piętnaście osób, jak uważał sierżant, ale próbowali podkraść się pod osłoną nocy. No i w dalszym ciągu fanatycy bronili się w sarkofagu. Za trzy minuty drużyny Charlie i Delta miały szturmować ten właśnie obiekt.

*************************************************************************

Pilot samolotu C-130E Hercules przy pomocy urządzeń nasłuchowych odbierał dźwięki strzałów. Dystans był za duży by rozumieć co wołali żołnierze. Pewno na elektrownię nastąpił atak mutantów, tak więc zbagatelizowano problem. Rozpoczęto procedurę identyczną jak na ćwiczeniach.
- Mówi dowódca maszyny! Dolatujemy do celu za trzydzieści sekund! Przygotować się do skoku HALO!
Wszyscy żołnierze byli gotowi od paru minut. Jako miejsce lądowania wybrano małą polankę. SAS Unit 157 ustawił się przy rampie, która właśnie otwarła się. Przed sobą widzieli tylko niekończący się mrok.
- Wejdziemy w strefę skoku za 6,5,4,3,2,1... Zielone światło!
Wszyscy na raz rzucili się z rampy. Byli ponad dwa tysiące metrów nad poziomem morza. Samolot odleciał, zrzuci w okolicach oka Moskwy SAS Unit 163.
Specjalny nadajnik w spadochronie L-202 informował o wysokości. Jedynka słyszał tylko szum wiatru. Nawet on czuł niepewność skacząc w zupełnej ciemności. Nie mieli noktowizorów ani termowizorów. Do tego musieli otworzyć spadochron dopiero 120 metrów nad ziemią. Nadajnik pikał coraz szybciej. W końcu zaczął niemal wyć. Znaczyło to, że zbliżają się do strefy dwustu metrów. Finalnie usłyszał wycie, czyli znajdował się w strefie otwarcia spadochronu. Odczekał sekundę i wcisnął klawisz. Jedynką mocno szarpnęło. Spadochron otworzył się i zaczął natychmiast wytracać szybkość. Wtedy dopiero dało się zauważyć pierwsze kontury ziemi. Spadał, kierując spadochronem, unikając wszelkich drzew na swoim torze lotu. W końcu dotknął ziemi. Dość boleśnie, ponieważ otwierając spadochron na tak niskim pułapie nie zdążył wytracić prędkości.
Natychmiast położył się i dobył broni. Rozejrzał się czy ktoś jest w okolicy. Paręnaście metrów od niego spadł Trójka. Wygramolił się ze spadochronu i również wyjął Makarova.
- Gdzie Dwójka i Czwórka? - spytał się.
- A skąd ja mam wiedzieć? - odparł Jedynka.
- Wyskoczyli za nami, więc musimy iść na wschód, aby ich znaleźć.
Przeszli niecałe pięćdziesiąt metrów, gdy z krzaków wyszedł Dwójka.
- Gdzie Czwórka? - spytał się dowódca.
- Gdy spadałem widziałem mały, zrujnowany dom. Sprawdźmy tam.
- Po niespełna minucie dotarli na miejsce. Na dachu siedział ostatni członek drużyny i ostrożnie sprawdzał teren. Pozostała trójka komandosów rzuciła się w krzaki. Tak naśladując zwierzynę zdradzili swoją pozycję Czwórce. Pokazał sygnał "Schodzę".
- Dobra, gotowość bojowa! - zarządził lider.
Żołnierz powoli zeskoczył z dachu i powolnym krokiem wszedł do domku. Był jednopiętrowy, nie miał żadnej szyby, drzwi były wyrwane. w środku walał się gruz oraz sterty papierów. Czwórka wszedł do przedpokoju, gdy usłyszał jakiś dźwięk. Ustawił się tak, by reszta drużyny widziała, że coś znalazł. Mogło to być niebezpiecznego. Powoli wkroczył do pokoju, który był chyba kiedyś jadalnią uważając, by nie narobić hałasu. Leżały tam zwłoki jakiegoś mężczyzny. A w zasadzie ich resztki. Stojący obok pies właśnie kończył nogę. Komandos przyjrzał się mu. Nie miał skóry, a oczy były tylko białkami. Nie przestraszył się. Ostrzegano ich przed dziwnymi stworzeniami. Błyskawicznym ruchem kucnął, złapał psa za głowę i skręcił mu kark. Następnie wydał dźwięk oznaczający "Czysto". Po chwili drużyna dołączyła do niego.
- O ku*wa! - powiedział Dwójka. - On sam by go nie zjadł musi być ich więcej!
- Sprawdzić zwłoki i spadamy! - rozkazał Jedynka.
Znaleziono pistolet maszynowy MP5A2 i pudełko naboi. Czwórka wziął go ze sobą. Jako strzelec miał prawo do najlepszej broni. Żołnierze ściągnęli spadochron z dachu. Zakopali go w ziemi i dowódca wyjął gaz łzawiący po czym posikał nim ziemię. To spowoduje, że mutanty nie odkopią L-202 przez najbliższe parę tygodni. Zakopanie i opryskanie pozostałych trzech czarnych płacht zajęło im 17 minut.
- Możemy rozpocząć Operację "Backstab". - rzekł uroczystym tonem Jedynka.
Udali się w stronę Kordonu do niejakiego Siediemowicza.

*************************************************************************

Za workami z piaskiem Monoliciarz trzymał PKMSa w gotowości. Gdy tylko ktoś otworzy drzwi do sarkofagu zostanie posiekany serią. Grigorij, bo tak owy człowiek się nazywał, śmiał się na tą myśl. Mimo iż tęsknił za swą małą córką i żoną, głos Monolitu kazał mu służyć swemu panu. Liczył, że jego władca hojnie go wynagrodzi za wspaniałą służbę. Jego rodzinie już nigdy nie zabraknie jedzenia i wyprowadzą się z dzielnic nędzy Archangielska. Jego dziecko już cztery razy zostało zgwałcone w szkole. A miała dopiero dwanaście lat. Z jednego z gwałtów zaszła w ciążę. Nie mogą sobie pozwolić na kolejne dziecko w rodzinie. Trzeba będzie dokonać aborcji. Liczył, że gdy zabije napastnika Monolit sprawi by ten koszmar się skończył. Do tego miał porachunki z mafią. Musiał zapłacić im spory dług, inaczej sprzedadzą i matkę i dziecko gdzieś do Ameryki Południowej. Ktoś zapłaci za nie marne grosze i do końca życia będą służyły jakiemuś bogaczowi jako niewolnice. Ale zaraz powstrzyma atak i Monolit pozwoli wrócić mu do swoich bliskich. I będą żyć długo i szczęśliwie.
Wtem usłyszał jakiś ruch za drzwiami. Przygotwał broń.

*************************************************************************

Odpalać! - Zawołał Smith. Saper wcisnął klawisz.

*************************************************************************

Grigorij usłyszał huk. Zobaczył, jak dwustu kilogramowe drzwi wyrwane z zawiasów przez trzy kilogramy semtexu lecą wprost na niego. "Święty Monolicie, ocal mnie!", zdążył powiedzieć w myślach gdy drzwi przecięły go na pół.

*************************************************************************

- Wchodzimy! - Zakrzyknął dowódca oddziału Charlie. Wpadł do pomieszczenia. Zobaczył zwłoki jakiegoś fanatyka przecięte i zmiażdżone metalową masą, którą przed chwilą wysadzili. "Jak taki psychol mógłby mieć rodzinę? I tak nie miał.", pomyślał i zobaczył swojego podwładnego dziurawiącego innego stalkera w rogu pokoju. Przypomniał mu się jego syn w wieku ośmiu lat. Zapewne był dumny z ojca-żołnierza. Kątem oka dostrzegł uciekające Monoliciarza, który nie został trafiony przez żadnego z jego towarzyszy.
Obie drużyny przykleiły się do ściany blisko wejścia do następnego pokoju.
- Przygotować się do czyszczenia pomieszczenia! - zarządził dowódca.
Jeden z żołnierzy rzucił granat błyskowo-hukowy. Chwilę potem za drzwiami rozległy się wrzaski. Żołnierze wpadli i zabili wszystkich trzech obrońców. Dwanaście minut później wyczyścili podziemne korytarze. Niestety, jeden z żołnierzy z drużyny Delta został trafiony Działkiem Gaussa w szyje i zabity, a dowódca tej samej drużyny raniony z karabinu DShK w ramię. Na ostatnim odcinku korytarza spotkali się z grupą ponad dziesięciu wrogów. Żołnierze zastosowali trik z granatem dymnym i termowizorem, ale droga była wąska, co Monoliciarze wykorzystali. Zaczęli strzelać w dym, co uniemożliwiło nawet wychylenie się zza rogu.
- No to jesteśmy w kropce. - Rzucił jeden z komandosów.
- Trzeba coś wymyślić... Mam! - powiedział dowódca wskazując szeroki otwór wentylacyjny.
- Może jeszcze mam tam wejść? - rzucił ironicznie jeden z żołnierzy wsparcia.
- Dokładnie. Przecież masz M249.
- Nie sugerowałem siebie, ale spróbuję się przecisnąć.
Ruszył w kierunku kanału. Najciszej jak się dało ściągnął klapę i wczołgał się do środka.
W międzyczasie prowokowany strzały u fanatyków, by zagłuszyć sprytną zasadzkę.
Amerykanin był już blisko wylotu wentylacji, tuż za plecami stalkerów, ale nagle wyskoczył przed nim niby szczur. Żołnierz w ostatniej chwili powstrzymał krzyk i zabił ręką mutanta. Następnie cicho otworzył przejście z drugiej strony. Wyskoczyłz szybu i zaczął strzelać z biodra w plecy Monoliciarzy. W tej samej chwili, słyszą wrzaski i charakterystyczny dźwięk M249 SAW, obie drużyny wyskoczyły i dobiły resztki wroga.
Gdy ruszyli dalej i zbliżyli się do dużego pomieszczenia, ich liczniki Geigera zawyły jak szalone.
- Tutaj jest reaktor. - wymamrotał dowódca.
- I promieniowanie. Jak tu wejdziemy to nie będziemy musieli inwestować w żarówki. - dodał grenadier drużyny Delta.
- Przygotować kamerę! - rozkazał lider.
Grenadier włożył ją do granatnika XM320 pod swoim FN SCARem. i wystrzelił ją na drugi koniec pomieszczenia. Natychmiast dotarł do nich obraz pokazujący kolejny DShK i ponad 10 żołnierzy. Wielu wyglądało źle. Promieniowanie zrobiło swoje.
- Saper! - Zawołał przywódca.
Przybył błyskawicznie.
- Zablokuj wejście i załóż pułapkę. Jest tutaj w cholerę gruzu, tak więc materiałów ci nie brak.
Saper najpierw rzucił minę Claymore z opancerzona obudową przed wejście od strony reaktora. Monoliciarze próbowali ją zniszczyć, ale nic z tego, ponieważ kule nie przebijały skorupy. Wręczył przycisk odpalania jednemu z żołnierzy.
- Jeśli ktoś się tu zbliży, wysadź go. - Wyjaśnił.
Rozpoczął konstruowanie skarpy, zaczynającej się od ściany, a kończącej na drzwiach.
Zajęło to godzinę i trzeb było rzucić nowy ładunek, bo jeden z Monoliciarzy próbował ręką wyrzucić Claymore'a. Jego zwłoki walały się teraz po całym pomieszczeniu. Na końcu saper zamieścił w gruzie minę przeciwpiechotną. Wojskowi opuścili sarkofag.
- Macie ich? - spytał czekający na zewnątrz Smith.
- Nie, ale będziemy mieli... - odparł dowódca.

*************************************************************************

W międzyczasie Wielu fanatyków zaczęło wymiotować ze względu na wysoki poziom promieniowania. Ich dowódca stwierdził, że należy wyjść. Ale przejście były zablokowane stertą kamieni i miną-pułapką...
Zostali odcięci w sarkofagu, dwanaście metrów od reaktora numer 4...
Ostatnio edytowany przez SaS TrooP, 31 Sie 2008, 16:00, edytowano w sumie 1 raz
SaS TrooP
Ekspert

Posty: 862
Dołączenie: 22 Gru 2007, 21:43
Ostatnio był: 07 Cze 2019, 01:47
Miejscowość: Wodzisław, Silesia
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 14

Następna

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość