Dzięki
Dzięki
W tym co piszesz, jest sporo racji. Sam niedawno zarzucałem Meeshowi, że za dużo bluzgów w "Drodze..." upchnął
To "...., a?" - sam nie wiem... jakoś tak od zawsze lubiłem, zwłaszcza w wykonaniu "Samych swoich" - fajny ten "zaśpiew".
I słusznie wnioskujesz - początkujący jestem wręcz klinicznie, bo te dwa opowiadania do antologii, i kilkanaście rozdziałów, które dotychczas popełniłem (nie licząc paru kilkuzdaniowych wręcz wprawek), to moja pierwsza i jak na razie jedyna proza fabularna. Serio.
Synonimy - skoro tak twierdzisz... Aczkolwiek nie przepadam za siłowo upychanymi w tekście, zamiennikami. Właściwie to unikałem ich świadomie, uciekając od coraz bardziej i bardziej wydumanych równoważników. Bo to tez by było przegięcie, tyle że w drugą stronę. Ale faktycznie, może trzeba było inaczej. Przyznam jednak, że szybciej dany wyraz wyrzucę w cholerę, zostawiając np. samą wypowiedź, niż sięgnę w akcie desperacji po słownik synonimów, bo trzeba po raz enty użyć kolejnego synonim do chociażby wspomnianego słowa stalker. I wtedy nie będzie "stalker to, stalker tamto", a jedynie "to, tamto"
To jednak chyba taka moja cecha osobnicza, ale nie beton rzecz jasna
Na usprawiedliwienie dodam, że piszę "z marszu". Bez mozolnego składania każdego akapitu, przysłowiowego gryzienia długopisu celem dobrania właściwego słowa itp. Inaczej nie potrafię. Chyba nie potrafię, bo jeszcze sam siebie w tej materii nie bardzo poznałem
Nie było kiedy
I piszę jedynie wtedy, gdy już naprawdę mam na to ciśnienie - zgodnie z sugestiami bodajże Meesha, albo Noczkina - nie pamiętam już którego.
Skutkiem powyższego jest później konieczność zrobienia co najmniej kilku korekt, ale to, o dziwo, bardzo lubię robić. Taki relaks niemalże
A ww. rozdział poprawiałem tylko raz
Edit: W ramach ciekawostki zdradzę, że jedno całe i połowę drugiego opowiadania, które wysłałem na konkurs napisałem na tablecie z doczepioną klawiaturką, na tym androidowym edytorze tekstu, w wakacje, na wsi, odcięty od neta.
Nie było lekko