Trzej bracia - opowiadania

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Trzej bracia - opowiadania

Postprzez Panzerwafel w 12 Cze 2014, 00:37

Witam. Postanowiłem się nieco spełnić w kwestii literackiej i naskrobać co nieco w uniwersum stalkera. Poniższy tekst jest dopiero początkiem większego projektu. Miłej (choć krótkiej) lektury :)
:

„Uwaga! Jeśli pójdziesz dalej, będziesz trupem. Albo martwym, albo żywym, twój wybór!” głosił napis na tabliczce postawionej przy zarastającej pomału ścieżce.

-Cholerni żartownisie – mruknął do siebie Kanar, patrząc przez lornetkę – takie kawały mogą bawić tylko Saszę. Ciekawe co on tam na dole robi.

Sasza znany bardziej jako Żartowniś siedział pod strażnicą, a wokół niego zebrane było spore grono ludzi w uniformach z charakterystycznymi, zielonymi opaskami Wolności. Całe grono co chwilę wybuchało śmiechem, który bardzo rzadko można było usłyszeć w tym rejonie Zony. Bariera. Granica między światem normalnym, jeśli w Zonie można mówić o normalności, a obszarem opanowanym przez Monolit. Mało kto się tam wybierał, a jeszcze mniej ludzi stamtąd wracało. O tym miejscu krążyła masa legend, lecz jedno było pewne – nikt nie wracał stamtąd do końca normalny. Kanar spojrzał w stronę górującego nad Zona komina elektrowni.
-Wasyl, po cholerę żeś tam polazł? Źle ci tu było? Źle ci było w Dolnie Mroku? - stalker coraz głośniej mówił sam do siebie – ku*wa, znowu sam do siebie gadam, jest źle, byle do zmiany.

Kanar sięgnął po stojącą nieopodal butelkę wódki i pociągnął z niej solidny łyk. Alkohol i czarny humor. Te dwie rzeczy pozwalały ludziom będącym tutaj żyć w miarę normalnie. Byli jeszcze i tacy, którzy jarali trawkę, ale nie każdemu widziało się szprycowanie własnego organizmu dodatkową porcją radioaktywnych izotopów.

- A wiecie co to jest za mutant? Niegroźny, głupi i chodzi na dwóch łapach. - zapytał Żartowniś.
- Burer z porażeniem mózgowym? - z koła słuchaczy wybijał się tubalny głos Szamana, medyka..
- Nie, członek Powinności!

Głośny rechot zebranych oznaczał, że puenta przypadła do gustu publice. Między obiema frakcjami od zawsze trwał konflikt z racji sprzecznych interesów. A żarty z wroga, którego nie sposób było tutaj spotkać były tutaj jedyną opcją na dokuczenie mu.

- Kanar, dalej braciszka wypatrujesz? Daj spokój, on już nie wróci, chodź tu do nas – zawołał Żartowniś.
- Stul pysk, nie twój interes, poza tym teraz mam wartę Pokaż lepiej nowym swój zbiór zasad dla zielonych.
- Dobry pomysł! Chodźcie młodziaki, zobaczcie jakich zasad musicie tu przestrzegać.

Kawał blachy przybity do wieży strażniczej pomazany permanentnym markerem nazywany Regulaminem. Pokazywał stalkerom przybyłym tutaj jako wsparcie, czego mogą się tu spodziewać. Spisany przez Żartownisia, obfitował w czarny humor.

1. Odzwyczaj się od poszukiwania czerwonych kombinezonów, tutaj to my jesteśmy Indianami, którzy strzelają do białych kowbojów.
2. Tutejszych zwierzątek nie dokarmiamy, co najwyżej możesz je nakarmić ołowiem z dużej odległości.
3. Jeśli postanowisz zostać bohaterem, który dotrze do centrum, zostaw nam cały swój sprzęt i pieniądze. Wierz nam, nie będzie ci tam to wszystko potrzebne.
4. Jeśli odczujesz przemożną chęć bicia pokłonów przed anteną lub stertą śmieci, strzel sobie w łeb. Oszczędzisz nam zachodu.

- Dmitrij!
- Co jest, Kanar?
- Ktoś się tu zbliża, chyba jakiś zombie, ale nie jestem do końca pewien, sam zobacz – powiedział Kanar do Dmitrija, dowódcy Bariery
- Tak, to zombie. Za życia musiał być całkiem niezłym stalkerem. Spójrz, ma na sobie egzoszkielet. Ale faktycznie, idzie dziwnie, nawet jak na szwędacza. Tak jakby ten egzor był na niego za duży. I to o wiele za duży.
- To co z nim robimy? - zapytał Kanar
- Jak to co? Sprzątamy pacjenta – odpowiedział Dmitrij – Ej, Wołodia! Stawiam 300 rubli i flaszkę, że go nie położysz jednym strzałem
- Patrz, braciaszku, ładuję jeden nabój – odrzekł Wołodia, sięgając po swój M24 – I pokazuję ci, że przegrałeś.

Suchy trzask i zombiak pada plecami na ziemię. Piękny strzał i jeszcze piękniejszy widok opadającej szczęki Dmitrija.

- Niech cię szlag! Chyba przegrałem! - wykrzyknął – Tolik, obszukaj go, jak stać go było na egzora, to może mieć przy sobie coś ciekawego. Griszko, Jurij, Kola, Sasza, idźcie z nim i go osłaniajcie. Na wszelki wypadek. Kola, odłóż te granaty psycholu! Jeszcze raz wysadzisz jakiegoś trupa, to odstrzelę ci ręce przy samej dupie! Ruchy, panowie.

W ustalonym naprędce szyku ruszyli w stronę sztywnych już zwłok. Gdy zajęli pozycje, Tolik zabrał się do oględzin trupa. W tym samym czasie, Kanar zerkał przez lunetę na trzęsącego się wręcz z podniecenia Kolę. Wciąż się dziwił, jakim cudem ten świr i piroman nadal żyje. Podobno uciekł do Zony prosto z psychiatryka. Mimo tego, że udało mu się zdobyć nowiutkiego SCARa, to i tak rzadko go używał. Dużo chętniej strzelał z podwieszonego do niego granatnika, co sprawiało mu aż zboczoną satysfakcję. Zawsze był pierwszy do obszukiwania ciał w poszukiwaniu jakichkolwiek materiałów wybuchowych, jednak od ostatniego wybryku, kiedy celowo rozerwał zneutralizowanego już zombiaka granatami, zostało mu to surowo zabronione.

Z przodu znalazłem tylko dwa magazynki do kałacha i jakiś dokument – w radiu było słychać wyraźnie głos Tolika – Zaraz zobaczymy co ma w plecaku. O ku*wa, to pułap...

Końcówkę zdania zagłuszyła głośna eksplozja, wyrzucająca ciało nieszczęsnego stalkera kilkanaście metrów dalej. Jednocześnie dało się usłyszeć dwie krótkie serie z kaemu, które natychmiast powaliły pierwszą dwójkę z eskorty.

- Bracia, pokażcie tym niewiernym psom swoją moc, jaką dał wam Monolit! Pokażcie im potęgę, jakiej nigdy nie będą w stanie posiąść jeśli nie wstąpią na ścieżkę zbawienia! Dajcie im odczuć gniew Monolitu! Bracia, razem! Nie lękajcie się śmierci, wielki Monolit da wam zbawienie! - na obszarze całej Bariery niósł się monumentalny i mistyczny głos sekciarskiego kaznodziei

- Sasza, Kola, spieprzajcie stamtąd, spróbujemy wam osłonić dupska. Wolność, wszyscy na stanowiska, nasi stali goście znowu do nas zawitali. Powitajmy ich! - Dmitrijowi udało się zachować zimną krew.

Kanar chwycił natychmiast podniósł swojego FALa do ramienia i zaczął mierzyć do nacierających monolitowców. Stracił z oczu Kolę i Saszę, ale nie to było teraz istotne. Teraz trzeba było zapobiec wtargnięciu tych fanatycznych morderców na zewnętrzne rubieże Strefy. Dwa pociągnięcia za spust. Człowiek w biało-szarym kombinezonie upuszcza broń i chwyta się za ramię. Ta podświadoma reakcja na ból, pozwola na ścięcie go serią z karabinu maszynowego. Strzał ze strażnicy obok. W radiu słychać spokojny głos Wołodii:

- Uważajcie, sukinsyny mają swoich strzelców wyborowych, prawie mnie trafił sobaka...

Wtem, z krzaków na prawej flance dało się usłyszeć głośny łomot wkmu, a ułamek sekundy później ciało jednego z fanatyków wręcz zostało wyrzucone przez moc obalającą półcalowego pocisku. Trafiony stalker wpadł w „galaretę”, a kwas zaczął wyżerać mu dziury w kombinezonie i ciele. Zaraz potem obok strażnicy śmignął pocisk z RPG, który wybuchł na pobliskich skałach. Kolejny strzał. Monolitowiec osuwa się na ziemię. Jeszcze kilka pociągnięć za spust. Nerwy, pudło za pudłem. Słychać głośny syk, a z ziemi bucha płomień. Któryś z napastników musiał nieopatrznie wleźć w "spalacza". Nawała jednak nie ustawała.

- Nie patyczkują się z nami, nawalają ze wszystkiego co mają. - Dmitrij wciąż zachowywał stoicki spokój – Kola, jeśli żyjesz, jeśli mnie słyszysz i masz pod ręką jakąś zwyrodniałą zabawkę, nie krępuj się!

W odpowiedzi dało się usłyszeć tylko wariacki śmiech. Świetnie, przynajmniej jeden z nich przeżył. Chwilę potem z prawej strony zaczął głucho stękać rewolwerowy granatnik, przy akompaniamencie strzałów z karabinu maszynowego i całej symfonii innej broni. Świst. Huk. Strażnica się wali. Broń wypada z ręki. Jak przez mgłę widać tylko drugą rakietę trafiającą prosto w podest drugiej wieży.

- Suuuuuuka – w słuchawkach słychać niewyraźnie czyjś głos.

Zapada ciemność.


- Kanar, żyjesz? Słyszysz mnie? - pyta, jednocześnie tarmosząc za ramię wielką łapą, Szaman
- Co się dokładnie stało? Pamiętam tylko świst, huk, błysk i krzyk w radiu...
- Nu, miałeś fuksa. Trafili w podstawę wieży, która się zawaliła, a w wyniku upadku straciłeś świadomość i trochę się poobijałeś, bo innych ran nie widzę. Nu, Wołodia nie miał tyle szczęścia, dostał bezpośrednio.
- A co z Monolitem? Co z naszymi?
- Nu, ledwośmy ich odparli. Gdyby nie ta grupa najmoli, która usłyszała strzelaninę, to by przejechali po naszych trupach – opowiada medyk – Ale już ich nie ma. Tych popaprańców położyliśmy kilkudziesięciu, ale u nas też będzie sporo pegazek na krzyżach. Padła spora część nowych. A z weteranów Wołodia zabity, Tolik zabity, Dmitrij paskudnie dostał w szyję, ale nic mu nie będzie. Nasz kochany psychol też konkretnie dostał. Kretyn chciał strzelić z granatnika we wroga, ale nie zauważył „grawikoncentratu”, który ściągnął granat i go zdetonował. W efekcie całe ramię rozharatane. Nie uwierzysz, ale ten wariat do tej pory rechocze w izolatce. Chodź, zobaczymy co przy nich znaleźli, może udało im się znaleźć coś interesującego.

Na zewnątrz było czuć ponurą atmosferę śmierci. Ciała obrońców leżały w rządku, zakryte brezentową płachtą. Trupy zabitych monolitowców trafiały na stos. Wszyscy mieli być pochowani w jednym grobie. W powietrzu unosiła się woń spalenizny, potu, krwi i ludzkich wyziewów. Do bazy zbliżała się kilkuosobowa grupka stalkerów.

- Tego tu jeszcze nie grali – stwierdził, mrużąc oczy, Szaman – chyba prowadzą jeńca z Monolitu.
- Nie rzucaj się gnojku – gniewnie warknął Sasza – O, Kanar, miło cię widzieć żywego! – wyszczerzył zęby w koślawym uśmiechu – Znaleźliśmy sukinkota ogłuszonego, więc go zwinęliśmy!
- Nic mu nie jest?
- Nawet jakby mu coś było, to po co go łatać? Szkoda leków na tego pomyleńca! Niech zdycha! - wyraz twarzy Żartownisia przybrał mocno sadystyczny wyraz – Pobawimy się z nim, wyciągniemy co się da, a potem kulka w łeb i do piachu, za Wołodię, za Tolika i za wszystkich innych! Chcesz zobaczyć jego twarz? Pewnie długo nie będzie ci dane zobaczyć takiego widoku.

Sasza chwycił pojmanego stalkera za brudne, posklejane włosy i szarpnął do góry. Twarz fanatyka była blada, lecz oczy płonęły szaleńczym blaskiem. Jednocześnie Kanar pobladł i przysiadł na pobliskiej skrzyni.

- No, pobawimy się z tobą sku*wysynu – Sasza spojrzał mu w oczy i cedził słowa przez zęby – powiesz nam wszystko co wiesz, potem humanitarnie rozsadzimy ci czaszkę, a twoje ścierwo przybijemy za jaja na nowiutkiej wieży. Co ty na to?

Stalker nie odpowiedział.

- Nie będziemy go zabijać, ani wieszać za jajca – Kanar zdobył się na wypowiedzenie tych kilku słów – nie pozwolę na to.
- Niby czemu?
- Saszka – głos uwiązł mu w gardle – Saszka, to jest Wasyl. Mój brat.


C.D.N.
Ostatnio edytowany przez Panzerwafel 18 Cze 2014, 21:12, edytowano w sumie 2 razy
Panzerwafel
Kot

Posty: 10
Dołączenie: 16 Kwi 2014, 12:36
Ostatnio był: 20 Lip 2014, 16:33
Frakcja: Monolit
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 0

Reklamy Google

Re: Trzej bracia - opowiadania

Postprzez Universal w 12 Cze 2014, 00:40

Ubogo, bez polotu. Piszesz w gruncie rzeczy poprawnie i niby jakiś pomysł się przewija, tyle że go nie realizujesz. Ale nie jest tragicznie ;)

Te napisy na rzekomych tabliczkach są wciśnięte nieco na siłę. Niczego nie dają, a jedynie rozbijają tekst. Spróbuj użyć bardziej rozbudowanych opisów - kto, z kim, dlaczego i jak. Jak to mówią - zasada pięciu palców, czy jakoś tak: pokaż słowem wszystkie zmysły. Wzbogać tekst akcją (mi to średnio wychodzi, więc tu Ci nic nie jestem w stanie powiedzieć). I przede wszystkim - czy wiesz o czym chcesz pisać? Akurat problem braku pomysłu to ja znam od podszewki, niestety. Nie pisz kolejnego opowiadania o niczym.
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie.
Awatar użytkownika
Universal
Monolit

Posty: 2614
Dołączenie: 21 Lip 2010, 17:54
Ostatnio był: 09 Cze 2024, 23:33
Miejscowość: Poznań
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 1052

Re: Trzej bracia - opowiadania

Postprzez Panzerwafel w 12 Cze 2014, 00:51

Początek początków. Znam swój styl i wiem, że piszę rozwlekle i jak widać w tytule i tekście nie widać powiązań. Myślę że część zawierającą ułamek akcji i powiązania tytułu z samym opowiadaniem uda mi się spisać jutro i tu wrzucić. Pozdrawiam :)
Panzerwafel
Kot

Posty: 10
Dołączenie: 16 Kwi 2014, 12:36
Ostatnio był: 20 Lip 2014, 16:33
Frakcja: Monolit
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 0

Re: Trzej bracia - opowiadania

Postprzez slawek73 w 12 Cze 2014, 14:28

Moim skromnym zdaniem piszesz... jakby to powiedzieć... zgrabnie ;) Ja generalnie czytam STRASZLIWIE szybko :) i taką "zgrabność" poznaję po tym, że czytając dany tekst nie mam syndromu "rozbieganych oczu" czyli nie wracam po parę razy do danego wersu, słowa czy akapitu. Jeśli uda mi się w ciągu tych 10-15 sekund, które z reguły zajmuje mi przeczytanie strony, potknąć się w tym galopie więcej niż raz czy dwa, tekst w mojej ocenie napisany jest b. dobrze.
Pod tym względem - rokujesz :)

Tak na marginesie - niemal w ogóle nie "potykałem" się się na Gołkowskim, natomiast u Noczkina zaliczałem glebę, co parę linijek ;) a fonetycznie pisane kwestie Terminatora rozpirzyły mi całą przyjemność z lektury :mad:

W kwestii fabuły - mnie się nie podoba, bo nigdy nie trawiłem frakcji, ani w Metrze, ani w Stalkerze. O ile w grach taki zabieg jest do przełknięcia, bo na kims przecież trzeba expić, to w powieści czy opowiadaniu opieranie fabuły na konfliktach między frakcjami jest pójściem na łatwiznę.
Ale to moje zdanie, i me gusta :D
Awatar użytkownika
slawek73
Stalker

Posty: 189
Dołączenie: 19 Maj 2014, 18:55
Ostatnio był: 07 Lut 2019, 17:26
Miejscowość: Lublin
Frakcja: Samotnicy
Kozaki: 32

Re: Trzej bracia - opowiadania

Postprzez Voldi w 12 Cze 2014, 18:06

Krótkie, niezbyt obfite w treść, niezbyt zaawansowane, opowiada o kilku właściwie chwilach z życia stalkera na Bramie... Średnio mi się podoba, ale przynajmniej poprawne technicznie :) Jakby to powiedział... ktoś... znany* ( :E ): "nie widzę przeciwwskazań" - do dalszego pisania oczywiście.

slawek73 napisał(a):Tak na marginesie - niemal w ogóle nie "potykałem" się się na Gołkowskim, natomiast u Noczkina zaliczałem glebę, co parę linijek ;) a fonetycznie pisane kwestie Terminatora rozpirzyły mi całą przyjemność z lektury :mad:

Właściwie to Noczkina również poniekąd można uważać za tekst Gołkowskiego - dopóki nie zobaczę oryginału (a pewnie nie zobaczę, bo mój rosyjski względnie biegły w czytaniu, ale w rozumieniu już nie :E ), nie wiem na ile Michałowi udało się "pióro" Wiktora odwzorować. No ale to już dyskusja o gustach ;)

* - nie ma żadnej aluzji. Po prostu chciałem sypnąć nazwiskiem, a nie udało się nikogo znaleźć. O.
Image
Awatar użytkownika
Voldi
Ekspert

Posty: 843
Dołączenie: 29 Gru 2011, 11:11
Ostatnio był: 30 Maj 2024, 11:26
Miejscowość: Kraków/Hajnówka
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 426

Re: Trzej bracia - opowiadania

Postprzez Panzerwafel w 13 Cze 2014, 04:06

Kolejna część moich wypocin. Myślę że częściowo wyjaśnia tytuł :)


:

- Tak, to zombie. Za życia musiał być całkiem niezłym stalkerem. Spójrz, ma na sobie egzoszkielet. Ale faktycznie, idzie dziwnie, nawet jak na szwędacza. Tak jakby ten egzor był na niego za duży. I to o wiele za duży.
- To co z nim robimy? - zapytał Kanar
- Jak to co? Sprzątamy pacjenta – odpowiedział Dmitrij – Ej, Wołodia! Stawiam 300 rubli i flaszkę, że go nie położysz jednym strzałem
- Patrz, braciaszku, ładuję jeden nabój – odrzekł Wołodia, sięgając po swój M24 – I pokazuję ci, że przegrałeś.

Suchy trzask i zombiak pada plecami na ziemię. Piękny strzał i jeszcze piękniejszy widok opadającej szczęki Dmitrija.

- Niech cię szlag! Chyba przegrałem! - wykrzyknął – Tolik, obszukaj go, jak stać go było na egzora, to może mieć przy sobie coś ciekawego. Griszko, Jurij, Kola, Sasza, idźcie z nim i go osłaniajcie. Na wszelki wypadek. Kola, odłóż te granaty psycholu! Jeszcze raz wysadzisz jakiegoś trupa, to odstrzelę ci ręce przy samej dupie! Ruchy, panowie.

W ustalonym naprędce szyku ruszyli w stronę sztywnych już zwłok. Gdy zajęli pozycje, Tolik zabrał się do oględzin trupa. W tym samym czasie, Kanar zerkał przez lunetę na trzęsącego się wręcz z podniecenia Kolę. Wciąż się dziwił, jakim cudem ten świr i piroman nadal żyje. Podobno uciekł do Zony prosto z psychiatryka. Mimo tego, że udało mu się zdobyć nowiutkiego SCARa, to i tak rzadko go używał. Dużo chętniej strzelał z podwieszonego do niego granatnika, co sprawiało mu aż zboczoną satysfakcję. Zawsze był pierwszy do obszukiwania ciał w poszukiwaniu jakichkolwiek materiałów wybuchowych, jednak od ostatniego wybryku, kiedy celowo rozerwał zneutralizowanego już zombiaka granatami, zostało mu to surowo zabronione.

Z przodu znalazłem tylko dwa magazynki do kałacha i jakiś dokument – w radiu było słychać wyraźnie głos Tolika – Zaraz zobaczymy co ma w plecaku. O ku*wa, to pułap...

Końcówkę zdania zagłuszyła głośna eksplozja, wyrzucająca ciało nieszczęsnego stalkera kilkanaście metrów dalej. Jednocześnie dało się usłyszeć dwie krótkie serie z kaemu, które natychmiast powaliły pierwszą dwójkę z eskorty.

- Bracia, pokażcie tym niewiernym psom swoją moc, jaką dał wam Monolit! Pokażcie im potęgę, jakiej nigdy nie będą w stanie posiąść jeśli nie wstąpią na ścieżkę zbawienia! Dajcie im odczuć gniew Monolitu! Bracia, razem! Nie lękajcie się śmierci, wielki Monolit da wam zbawienie! - na obszarze całej Bariery niósł się monumentalny i mistyczny głos sekciarskiego kaznodziei

- Sasza, Kola, spieprzajcie stamtąd, spróbujemy wam osłonić dupska. Wolność, wszyscy na stanowiska, nasi stali goście znowu do nas zawitali. Powitajmy ich! - Dmitrijowi udało się zachować zimną krew.

Kanar chwycił natychmiast podniósł swojego FALa do ramienia i zaczął mierzyć do nacierających monolitowców. Stracił z oczu Kolę i Saszę, ale nie to było teraz istotne. Teraz trzeba było zapobiec wtargnięciu tych fanatycznych morderców na zewnętrzne rubieże Strefy. Dwa pociągnięcia za spust. Człowiek w biało-szarym kombinezonie upuszcza broń i chwyta się za ramię. Ta podświadoma reakcja na ból, pozwola na ścięcie go serią z karabinu maszynowego. Strzał ze strażnicy obok. W radiu słychać spokojny głos Wołodii:

- Uważajcie, sukinsyny mają swoich strzelców wyborowych, prawie mnie trafił sobaka...

Wtem, z krzaków na prawej flance dało się usłyszeć głośny łomot wkmu, a ułamek sekundy później ciało jednego z fanatyków wręcz zostało wyrzucone przez moc obalającą półcalowego pocisku. Trafiony stalker wpadł w „galaretę”, a kwas zaczął wyżerać mu dziury w kombinezonie i ciele. Zaraz potem obok strażnicy śmignął pocisk z RPG, który wybuchł na pobliskich skałach. Kolejny strzał. Monolitowiec osuwa się na ziemię. Jeszcze kilka pociągnięć za spust. Nerwy, pudło za pudłem. Słychać głośny syk, a z ziemi bucha płomień. Któryś z napastników musiał nieopatrznie wleźć w "spalacza". Nawała jednak nie ustawała.

- Nie patyczkują się z nami, nawalają ze wszystkiego co mają. - Dmitrij wciąż zachowywał stoicki spokój – Kola, jeśli żyjesz, jeśli mnie słyszysz i masz pod ręką jakąś zwyrodniałą zabawkę, nie krępuj się!

W odpowiedzi dało się usłyszeć tylko wariacki śmiech. Świetnie, przynajmniej jeden z nich przeżył. Chwilę potem z prawej strony zaczął głucho stękać rewolwerowy granatnik, przy akompaniamencie strzałów z karabinu maszynowego i całej symfonii innej broni. Świst. Huk. Strażnica się wali. Broń wypada z ręki. Jak przez mgłę widać tylko drugą rakietę trafiającą prosto w podest drugiej wieży.

- Suuuuuuka – w słuchawkach słychać niewyraźnie czyjś głos.

Zapada ciemność.


- Kanar, żyjesz? Słyszysz mnie? - pyta, jednocześnie tarmosząc za ramię wielką łapą, Szaman
- Co się dokładnie stało? Pamiętam tylko świst, huk, błysk i krzyk w radiu...
- Nu, miałeś fuksa. Trafili w podstawę wieży, która się zawaliła, a w wyniku upadku straciłeś świadomość i trochę się poobijałeś, bo innych ran nie widzę. Nu, Wołodia nie miał tyle szczęścia, dostał bezpośrednio.
- A co z Monolitem? Co z naszymi?
- Nu, ledwośmy ich odparli. Gdyby nie ta grupa najmoli, która usłyszała strzelaninę, to by przejechali po naszych trupach – opowiada medyk – Ale już ich nie ma. Tych popaprańców położyliśmy kilkudziesięciu, ale u nas też będzie sporo pegazek na krzyżach. Padła spora część nowych. A z weteranów Wołodia zabity, Tolik zabity, Dmitrij paskudnie dostał w szyję, ale nic mu nie będzie. Nasz kochany psychol też konkretnie dostał. Kretyn chciał strzelić z granatnika we wroga, ale nie zauważył „grawikoncentratu”, który ściągnął granat i go zdetonował. W efekcie całe ramię rozharatane. Nie uwierzysz, ale ten wariat do tej pory rechocze w izolatce. Chodź, zobaczymy co przy nich znaleźli, może udało im się znaleźć coś interesującego.

Na zewnątrz było czuć ponurą atmosferę śmierci. Ciała obrońców leżały w rządku, zakryte brezentową płachtą. Trupy zabitych monolitowców trafiały na stos. Wszyscy mieli być pochowani w jednym grobie. W powietrzu unosiła się woń spalenizny, potu, krwi i ludzkich wyziewów. Do bazy zbliżała się kilkuosobowa grupka stalkerów.

- Tego tu jeszcze nie grali – stwierdził, mrużąc oczy, Szaman – chyba prowadzą jeńca z Monolitu.
- Nie rzucaj się gnojku – gniewnie warknął Sasza – O, Kanar, miło cię widzieć żywego! – wyszczerzył zęby w koślawym uśmiechu – Znaleźliśmy sukinkota ogłuszonego, więc go zwinęliśmy!
- Nic mu nie jest?
- Nawet jakby mu coś było, to po co go łatać? Szkoda leków na tego pomyleńca! Niech zdycha! - wyraz twarzy Żartownisia przybrał mocno sadystyczny wyraz – Pobawimy się z nim, wyciągniemy co się da, a potem kulka w łeb i do piachu, za Wołodię, za Tolika i za wszystkich innych! Chcesz zobaczyć jego twarz? Pewnie długo nie będzie ci dane zobaczyć takiego widoku.

Sasza chwycił pojmanego stalkera za brudne, posklejane włosy i szarpnął do góry. Twarz fanatyka była blada, lecz oczy płonęły szaleńczym blaskiem. Jednocześnie Kanar pobladł i przysiadł na pobliskiej skrzyni.

- No, pobawimy się z tobą sku*wysynu – Sasza spojrzał mu w oczy i cedził słowa przez zęby – powiesz nam wszystko co wiesz, potem humanitarnie rozsadzimy ci czaszkę, a twoje ścierwo przybijemy za jaja na nowiutkiej wieży. Co ty na to?

Stalker nie odpowiedział.

- Nie będziemy go zabijać, ani wieszać za jajca – Kanar zdobył się na wypowiedzenie tych kilku słów – nie pozwolę na to.
- Niby czemu?
- Saszka – głos uwiązł mu w gardle – Saszka, to jest Wasyl. Mój brat.


C.D.N.
Panzerwafel
Kot

Posty: 10
Dołączenie: 16 Kwi 2014, 12:36
Ostatnio był: 20 Lip 2014, 16:33
Frakcja: Monolit
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 0


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 5 gości