"Rytuał" by Vampir

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

"Rytuał" by Vampir

Postprzez VAMPIR_PL w 15 Kwi 2014, 20:06

Część pierwsza, możliwe że pojawią się następne.

:

Po lekcjach, jak zwykle wróciłem do domu. Rzuciłem plecak w swoim pokoju, z jadłem szybko obiad i usiadłem do komputera. Przejrzałem parę rzeczy po czym wszedłem na forum o wdzięcznej nazwie „Wampirze podziemie”. Zalogowałem się, przeczytałem nowe posty. Nagle wyskoczyło mi okienko prywatnej konwersacji. Ktoś był zainteresowany opowiadaniami, które pisałem. Przeczytałem wiadomość. Proponował mi wydaniem moich wypocin. Może nie jako samodzielną książkę, bo tyle tego nie było, ale dodatek do czyjejś powieści. Aż odchyliłem się na krześle do tyłu ze zdziwienia. Wszedłem w jego profil żeby się czegoś dowiedzieć. Znalazłem jego imię, nazwisko i zdjęcie. Wyglądał w sumie normalnie. Krótkie brązowe włosy i bystre zielone oczy. Co ciekawe na tym forum był jednym ze starszych użytkowników. Poszperałem chwilę w Internecie, facet naprawdę był pracownikiem agencji wydawniczej, co ciekawe na dość wysokim stanowisku. odpisałem z pytaniem, o które dokładnie opowiadania chodzi.
„Wszystkie”- padła krótka i lakoniczna odpowiedź. Te opowiadania zacząłem pisać dopiero niedawno, ale nie było to moje pierwsze hobby związane z wampiryzmem. Zacząłem interesować się tym około pierwszej klasy liceum, teraz jestem w połowie drugiej. Przez półtora roku przeczytałem dobre kilka książek w tym parę naukowych. Opowiadania zacząłem pisać pół roku temu. Do tego czasu zdążyłem ich napisać około szesnastu. Nie były specjalnie długie. Około dwóch albo trzech stron każde. Ale miały zwięzłą fabułę, a nawet niektóre łączyły się ze sobą. Musiałem dużo szlifować warsztat. A teraz napisał do mnie wysoko postawiony członek jednej z liczących się na rynku agencji wydawniczych i mówi, że chce wydać moje opowiadania. Nie uwierzyłem mu w pierwszym momencie, co wydaje mi się naturalne.
„Jeżeli jesteś tym zainteresowany to odpisz mi jak najszybciej. Mamy akurat w wydawnictwie pomysł na dodanie krótkiego zbioru opowiadań do pełnowymiarowej powieści, a Twoje mi osobiście bardzo się podobają i może zdołam je przepchnąć dalej.”
Taka przyszła do mnie wiadomość następnego dnia. Dalej była propozycja spotkania w celu omówienia szczegółów. Zgodziłem się na spotkanie. Byłem dość nieufny, więc wybrałem takie miejsce i czas, gdzie czułem się najbezpieczniejszy.
Po szkole poszedłem do kawiarenki w której się umówiliśmy i zamówiłem kawę. Miałem jeszcze godzinę do spotkania a do domu wracać się nie opłacało. Jako że nie miałem nic ciekawego do roboty – wyjąłem książkę, włączyłem cicho celtycką muzykę i zagłębiłem się w lekturze. Nie zauważyłem nawet kiedy minął czas do spotkania.
-To z Tobą rozmawiałem o opowiadaniach? Można się przysiąść? – usłyszałem nagle głos dochodzący zza książki. Zerwałem się natychmiast na nogi.
-Tak, to ze mną Pan rozmawiał. Proszę wybaczyć, lekko się zaczytałem. – Uścisnąłem jego wyciągniętą do mnie dłoń. – Bardzo przepraszam, ale czy mógłby mi pan pokazać jakiś dowód? Chciałbym mieć pewność, że to naprawdę Pan. – Powiedziałem niepewnie. Nie obraził się, za to uśmiech wykwitł na jego twarzy. Bez oporów dał mi do obejrzenia swój dowód osobisty. Wszystko się zgadzało.
-Dziękuję. Więc tak jak się umawialiśmy, tutaj są moje tekstu. – położyłem na stoliku teczkę i popchnąłem w jego stronę. Wziął ją do reki i przejrzał zawartość. Zadowolony uśmiechnął się i schował ją.
-Mogę zadać ci jeszcze kilka pytań? – powiedział gdy zbierałem się już do wyjścia. Skinąłem głową i usiadłem powrotem. Pytania w stylu „Od kiedy zajmujesz się pisaniem? Co pchnęło Cię do tego zachęciło?” nie były dziwne i odpowiadałem na nie szczerze i normalnie. Nie wiedziałem, czy każdy ma za sobą taka rozmowę, ale wydało mi się to naturalne. Ostatnie jego pytanie dosłownie odebrało mi mowę.
-Chciałbyś być wampirem?- zapytał. –Prawdziwym wampirem?
Roześmiałem się , uznając to za żart. On też się uśmiechnął. Chyba naprawdę był to tylko żart. Rozeszliśmy się, każdy do swoich spraw.
Po paru tygodniach, kiedy cała sprawa trochę przycichła w mojej głowie, odezwał się znowu. Chciał się pilnie spotkać, żeby omówić sprawy związane z wydaniem. Mało nie rozwaliłem sobie głowy o regał skacząc z radości. Nie mogłem wprost uwierzyć. Jednak się udało. Wyda mnie.
Poinformowałem rodziców gdzie wychodzę, gdzie będę i z kim. Uznałem to za wystarczające zabezpieczenie. Na miejscu czekał zgodnie z umową. Wyłożył mi założenia, powiedział, że w ciągu dwóch tygodni dostanę wersje korektorskie by zaakceptować zmiany.
Ostatnią rzeczą, którą zapamiętałem tego dnia, był pisk opon gdy przechodziłem przez pasy.
W Warszawie, w pobliżu skrzyżowania ulic Łódzkiej i Wrocławskiej doszło do wypadku karetki pogotowia.
Wypadek miał miejsce około godziny 18:30. Jak wstępnie ustaliła policja, karetka wiozła potrąconego młodego mężczyznę. Po wjechaniu we Wrocławską, karetka na sygnale wpadła przednim kołem w otwartą studzienkę kanalizacyjną. Spowodowało to jej gwałtowne zatrzymanie oraz wyrzuciło ją na przeciwległy pas. Jadący z przeciwka kierowca ciężarówki nie zdołał wyhamować i uderzył w tył karetki. Zginęły trzy osoby. Dwie z załogi karetki i potrącony mężczyzna.
Pogrzeb. Młody chłopak i załoga karetki. Spoczywają na tym samym cmentarzu…

Ocknąłem się. Nie był to szpital tylko jakaś piwnica. było tak ciemno, że nie byłem w stanie określić nawet jakiej jest wysokości. Nie byłem otoczony piszczącym sprzętem medycznym, ale ciemnością i leżałem na zimnej ziemi zamiast na łóżku, a nogi i ręce miałem gdzieś przywiązane. Szarpnąłem się potężnie, ale nie puściło.
-Wypuście mnie! Co tu się dzieje do cholery?!- Zawyłem wściekle, ale nikt nie odpowiedział. Znowu się szarpnąłem, ale więzy tylko mocniej zacisnęły się na moich nadgarstkach. Nagle ktoś wszedł do pomieszczenia, w którym się znajdowałem. Serce podeszło mi do gardła. Jak to się stało? Przecież zostałem potrącony. Podszedł do mnie i momentalnie wepchnął mi w usta knebel. Szarpnąłem się znowu, poczułem coś ciepłego na prawym nadgarstku. Weszły następne dwie postacie. Mogłem tylko słyszeć, światła było bardzo niewiele, ledwo widziałem ich sylwetki. Rozcięli mi koszulkę. Ktoś przytrzymał mi głowę, inny noga przytrzymał biodra. Trzecia osoba nacięła mi skórę na klatce piersiowej. Potem znowu, tworzyła jakiś wzór. Mało nie straciłem przytomności z bólu. Po bardzo długim czasie, kiedy mdlałem i nie byłem w stanie już nawet się ruszać, rozcięli więzy i podnieśli mnie. Zmusili, żebym klęknął. Ból był nie do zniesienia. Poczułem jak ciepła krew spływa mi po klatce piersiowej. Nie było jej dużo, ale wyraźnie czułem ciepło. Ktoś złapał mnie za włosy i odchylił głowę do tyłu. Poczułem nóż na gardle. Potem fontannę krwi. Mojej krwi. Z mojej tętnicy. Jak otępiały uniosłem ręce, żeby spróbować zatrzymać krwotok, który wypijał ze mnie życie, ale jedna z osób zatrzymała moje dłonie. Kiedy już wiedziałem, że to koniec pchnęli mnie na podłogę. Upadłem na plecy. Polali czymś ciepłym, trochę dostało mi się do ust. To była krew. Znałem ten smak doskonale, już wielokrotnie zdarzało mi się jej spróbować. Dlatego ludzie w szkole uznawali mnie za innego. Piłem własną krew. Dla mnie było to naturalne. Znienacka poczułem ciepło. Powoli się rozgrzewałem, ale już w parę sekund przestało być przyjemnie. Zacząłem się jakby piec od środka. Wyplułem jakimś cudem knebel i zawyłem. Zwinąłem się w kłębek, potem rozprostowałem. Usłyszałem trzask stawów, napięły się chyba wszystkie mięśnie. Cud, że nic sobie nie złamałem. Zacisnąłem ręce na ramionach dodatkowo się kalecząc własnymi paznokciami. Po wielu sekundach katuszy poczułem ulgę. Byłem całkowicie suchy i nic mnie nie bolało. Zacisnąłem zęby i nagły ból dolnych dziąseł poraził mój umysł. Sięgnąłem ręką i dotknąłem swoich zębów. Moje górne kły były nienaturalnie długie i ostre. Zlizałem krew z warg. Nie smakowała tak samo jak parę tygodni wcześniej. Była nijaka. Nie miała właściwie żadnego smaku. Podniosłem wzrok. O dziwo widziałem całe pomieszczenie, chociaż nie wiem kiedy zdołałem się przyzwyczaić. Popatrzyłem na trzy postacie stojące przede mną. Jedną z nich był mężczyzna, który chciał wydać moje opowiadania.
-Jak? Dlaczego? Gdzie ja jestem? – Rzuciłem się do niego z pytaniami.
-Odpowiedzi dostaniesz później. Czujesz głód? Jeżeli szybko go samodzielnie nie zaspokoisz, umrzesz. Nie chcesz chyba przechodzić przez śmierć po raz drugi, prawda? – Wskazał mi drzwi. Wyszedłem przez nie, nie wiedząc właściwie co i dlaczego robię. Popatrzyłem w niebo. Było lekko zachmurzone, ale zza obłoków wyłonił się właśnie biały sierp słońca…
Niech Moc będzie z Wami
Awatar użytkownika
VAMPIR_PL
Kot

Posty: 20
Dołączenie: 27 Kwi 2013, 18:59
Ostatnio był: 15 Sty 2022, 16:22
Frakcja: Monolit
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 13

Reklamy Google

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 19 gości