Opowiadanie "Niezapomniane dni"

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Opowiadanie "Niezapomniane dni"

Postprzez Tomcium w 06 Lut 2008, 18:24

Niezapomniane dni

Sasza powolnym krokiem wszedł do baru. Wszystko takie znajome… muzyka, stoły, krzesła a nawet stali bywalcy tego jedynego miejsca w zonie gdzie można było odpocząć, napić się piwa i pogadać ze znajomymi w spokoju. Masywny mężczyzna usiadł na krześle po czym wyciągną z plecaka paczkę papierosów.
-Sasza ! Sasza !! – Odwrócił się. To był jeden z jego kumpli – Alosza. Dzieciak jakich mało. Nie powinno go tutaj być.
-Sasza… uf dobrze że cię znalazłem. Maksim a kłopoty- Stalker popatrzył cynicznie.
-Słuchaj młody. Maksim ma zawsze kłopoty a tak poza tym to dobry człowiek, poradzi sobie.-
Chłopak zarumienił się trochę lecz zdobył się na odwagę i odpowiedział.
-Ale jest naprawdę źle, powinieneś nam pomóc.-
-Co tym razem ? Goni go sfora psów czy właśnie pijawka przysysa mu się do twarzy. Bo jeżeli nie to odpuść sobie, ten chłopak sobie poradzi.-
Sasza wyjął peta po czym go zapalił. Już miał zaciągnąć się dymem lecz niespodziewanie Alosza wyrwał mu skręta po czym rzucił na ziemię i przydeptał.
-Nie Sasza, jest znacznie gorzej.-
Oczy kota nabrały innej barwy, napięcie momentalnie wzrosło. Nawet jego nieustraszony kumpel się zaniepokoił. Jeżeli to było coś gorszego niż wysysanie życia przez pijawkę to co to mogło być ?
Nagle barman wychylił się zza lady.
- Panowie coś biorą ? bo jak nie to won mi stąd. Nie potrzebuję takich klientów.-
-Nie, nie my już wychodzimy- Po czym oboje ruszyli w stronę wyjścia.
Wszystkie stopnie były obłupane na kantach. Jakiemuś nowicjuszowi nawet by przez myśl nie przeszło że to mogły by kiedyś schody.
To miejsce już wiele widziało. W drzwiach wyjściowych widniało kilka małych dziurek po pociskach. Cała klapa była osmalona. Podobno kiedyś odbywały się tutaj bitwy pierwszych Stalkerów którzy zaciekle walczyli o te miejsce. Gdzieniegdzie można było zauważyć zakrzepłą krew bądź łuski od pocisków leżące w trawie. Lekki wietrzyk muskał twarze Stalkerów. W zonie panowała wieczna jesień. Suche liście fruwały w różnych kierunkach. Wiatr się wzmagał. Niezbyt przyjemna pogoda na wyprawę w stronę Kordonu.
Kumple przyspieszyli kroku. Minęli już arenę, przeszli przez hangary. Została tylko brama. Nie wiadomo dlaczego ale zawsze trzeba było podąć jakiś powód aby wejść bądź wyjść z głównej bazy powinności.
-Gdzie leziecie ?- Strażnik założył ręce do tyłu przyjmując postawę nieugiętego obrońcy. Siłacza który za żadne skarby nie da im przejść na drugą stronę.
-My, eeee… - Sasza szybko zakrył usta dzieciaka.
-Idziemy do Kordonu, mamy sprawę do Handlarza.-
Strażnik popatrzył niepewnie, rozluźnił mięśnie po czym parsknął śmiechem.
-A więc mówicie że idziecie do Kordonu. No niech wam będzie, droga wolna.-
Dwoje innych strażników otworzyło bramę. Sasza chwycił małego za rękę po czym razem wyszli poza obręb bazy. Gdy byli już w znacznej odległości od bramy, Alosza popatrzył na Saszę wzrokiem pełnym wyrzutów po czym mruknął.
-Okłamałeś ich… -
-Wiesz młody… Tutaj aby przetrwać trzeba kłamać. Kiedyś to zrozumiesz.-
Staler wyjął paczkę papierosów, wyłuskał skręta po czym wyciągną go w stronę Aloszy. Ten tylko pokiwał głową w przeczeniu. Sasza zapalił papierosa po czym zaciągnął się dymem. Wszystko stało się przyjemne, już niczym się nie przejmował. Miał wszystko w dupie…


Gdy doszli do wysypiska usłyszeli wystrzały. Sasza zrzucił swoje Akm 74/2 z ramienia i odbezpieczył. Pognał w stronę dobiegających wystrzałów. Alosza nie miał nic do gadania. Zdjął tylko swojego obrzyna i pobiegł za kumplem.
Gdy zaczęli się zbliżać do starych, zardzewiałych silosów odgłosy walki umilkły. Kot podbiegł do swojego doświadczonego kolegi i zdyszany zdołał tylko wydusić.
-S… Sasza. Patrz.- po czym wyciągną swój kościsty palec w stronę dwóch ogromnych silosów.
-No widzę dwa wielkie rozje*ane silosy. I co z tego ?-
-Nie, nie to… Patrz…-
-Kurwa weź ty mi powiedz o co ci chodzi bo nic nie rozumiem z tego twojego bredzenia. Gadasz ja naćpany –Sasza nadal trzymał swój karabin w pogotowiu gdy kot upuścił swą broń.
Po chwili zza jednego z silosów wybiegł sprintem jakiś Stalker. Sasza odruchowo wycelował.
-Ja pier… to chyba Maksim.-
Po chwili za nim wybiegło powoli kilku… kilkunastu… kilkudziesięciu Stalkerów !!! Część z nich strzelała, część goniła a jeszcze kilku padało z wyczerpania. Kule śmigały dokoła Maksima który co chwilę się przewracał, wstawał, biegł… Nie poddawał się. Nagle około pięciu metrów przed Saszą można było usłyszeć pojedynczy strzał. Maksim padł a ziemię, już nie wstał.
Akm plunął ogniem. Kule śmignęły w stronę nieprzyjaciela. Jeden z wrogów podziurawiony jak sito padł zalany krwią na ziemię. Alosza pobiegł w stronę Maksima rzucając swój plecak i broń.
-Maksim, Maksim ! słyszysz mnie ?- Kot wołał już z daleka.
-Kurwa co on robi ?- Sasza powiedział sam do siebie po czym wywalił cały magazynek w stronę wroga. Po chwili można było usłyszeć tylko głuche pukanie. Karabin sprzeciwił się dalszemu strzelaniu, zero pocisków. Stalker szybko wyrzucił magazynek i zmienił na nowy powiązany taśmą z jeszcze jednym. Przeładował broń po czym oddał 3 strzały w kierunku wroga.
-Ej Alosza ! spiedalamy ! jemu już nie można pomóc. – Sasza oddał kilka kolejnych celnych strzałów
-Ale on jeszcze żyje ! dostał w płuco, dusi się !!! – Jedna z kul śmignęła tuż koło głowy kota raniąc mu ucho. Maksim leżał na ziemi. Krew sączyła się z małej dziurki w klacie. Kula przeszła na wylot. Stalker krztusił się własną krwią.
Sasza podbiegł do kumpli po czym wręczył swego Akm dla Aloszy.
-Zrobiło się gorąco, musimy spierdalac. Ja wezmę Maksima a ty osłaniaj nas. -
Po tych słowach Stalker chwycił kumpla za rękę i pociągną na plecy.
-Wal w nich ! za*eb sku*wysynów ! –
Kot strzelał w stronę wroga podczas gdy jego kumpel starał się przenieś Maksima w bezpieczne miejsce. Nagle zza silosa wyjechała ciężarówka i pędziła w ich stronę ! Alosza podniósł się z ziemi i pobiegł slalomem za pobliskie skały. Tam spotkał Saszę który już zakładał opatrunek dla przyjaciela.
-Ej Sasza… mamy prze*ebane.-
-A co jest ? jeszcze więcej wrogów ? – po tych słowach Stalker otworzył kieszonkę na piersi i wyjął z niej granat. Wyciągną zawleczkę po czym rzucił go w stronę wroga. Automatycznie schował się za skały kuląc się. Huk. Krzyki trafionych odłamkami. Wszystko nabrało zawrotnego tępa.
-Alosza, gdzie jest mój karabin ? –
Alosza popatrzył się na kolegę. Zarumienił się.
-Zgubiłem… a tak właściwie to zostawiłem. –
Sasza nie odpowiedział już nic. Turkot zbliżającej się ciężarówki przeraził wszystkich śmiertelnie. To jest już koniec, zabiją nas – pomyślał Sasza po czy wyciągną swego colta…

cdn.
Awatar użytkownika
Tomcium
Kot

Posty: 26
Dołączenie: 14 Sty 2008, 17:12
Ostatnio był: 26 Sie 2008, 15:10
Miejscowość: Suwaliszki xD
Kozaki: 0

Reklamy Google

Postprzez MCaleb w 07 Lut 2008, 00:32

Wszystko takie znajome… muzyka, stoły, krzesła, a nawet stali bywalcy tego jedynego miejsca w zonie, gdzie można było odpocząć, napić się piwa i pogadać ze znajomymi w spokoju. Masywny mężczyzna usiadł na krześle po czym wyciągnął z plecaka paczkę papierosów.

dobrze, że cię znalazłem. Maksim ma kłopoty

Goni go sfora psów czy właśnie pijawka przysysa mu się do twarzy? Bo jeżeli nie, to odpuść sobie

Literówki i przecinki to główny ból tego opowiadania.

Podobno kiedyś odbywały się tutaj bitwy pierwszych stalkerów, którzy zaciekle walczyli o te miejsce.

Cóż, ja powiedziałbym, że pierwsi stalkerzy nie zajmowali się walką, a zbieraniem artefaktów. Później pojawili się bandyci i mutanty, więc posiadanie broni stało się musem. Radziłbym więc zmienić to zdanie.

No widzę dwa wielkie rozje*ane silosy. I co z tego ?-

Jak widać bez przecinków nie wiadomo gdzie tu nawet przerwać, dlatego tego nie poprawiam, nie wiem co miałeś na myśli.

ku*wa, weź ty mi powiedz o co ci chodzi, bo nic nie rozumiem z tego twojego bredzenia. Gadasz jak naćpany –Sasza nadal trzymał swój karabin w pogotowiu, gdy kot upuścił swą broń.

Ewentualnie mogło być "Gadasz, ja naćpany", ale chyba nie o to Ci chodziło.

Nie chce mi się cytować, ale za dużo razy powtarzasz "wroga/ów". Jeżeli już, to nieprzyjaciół, przeciwników, napastników, itp. Poza tym nawet ich nie opisałeś, a jedynie wspomniałeś, że są stalkerami.



Ogólnie dużo wpadek językowych (przyznaję 10% J). Opis akcji jest dobrze napisany, lecz są pewne istotne braki, na przykład co się dzieje po stronie "wrogów" (60% A). Ortografia jest w porządku, choć literówki w niektórych miejscach przeszkadzają (75% B). Wygląd większości osób skwitowałeś per "stalker" i nic więcej, słabo, słabo. Jedynie krótki opis lokacji Cię tu ratuje (25% O). Dialogi to najmocniejszy element tej powieści, choć nie powalają (80% L).
Skup się na opisach, nie bój się przerwać akcję i dodać opis tu i ówdzie. Nikt Cię nie goni do tego, a bardziej dopracowane opowiadanka bardziej cieszą. No i czytaj to co napisałeś, inaczej pisanie nie ma sensu.

Opowiadanie dobre, ale zbyt słabe. Może inaczej - sam koncept jest dobry, ale wykonanie nie za bardzo. Musisz nad tym dużo popracować.
Ogólna moc: 50%
There is nothing in this world worth believing in...
Image

MCaleb
Wygnany z Zony

Posty: 551
Dołączenie: 09 Cze 2007, 23:23
Ostatnio był: 03 Wrz 2015, 19:57
Miejscowość: Mars
Kozaki: 8

Postprzez Tomcium w 07 Lut 2008, 15:24

ok dzięki za rady, przy dalszym ciągu opowiadania (jestem w trakcie pisania) postaram się trochę opisać bohaterów, "wrogów" :P oraz jeszcze bardziej lokacje ;)
Mimo że dostałem słabą ocenę to i tak zachęciłeś mnie do pracy ;) a tak właściwie do poprawienia moich wcześniej wspomnianych błędów :)

tym samym obiecują że dokończenie tego opowiadania będzie znacznie lepsze :P
Awatar użytkownika
Tomcium
Kot

Posty: 26
Dołączenie: 14 Sty 2008, 17:12
Ostatnio był: 26 Sie 2008, 15:10
Miejscowość: Suwaliszki xD
Kozaki: 0


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 17 gości