Stalkerowe opowiastki

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Stalkerowe opowiastki

Postprzez Szrapnel w 08 Gru 2012, 16:07

Od pewnego czasu chciałem wstawić gdzieś swoje wypociny i ostatecznie się zdecydowałem. Czekam na wszelkie komentarze, opinie, wytykanie błędów i wdeptywanie w ziemię...no może bez tego ostatniego ;-) Tak więc na początek stosunkowo krótki fragmencik, tak dla sprawdzenia jak mnie przyjmiecie.

Nieproszeni goście
:

Ściemniało się. Dął mroźny, przenikający do szpiku kości wiatr, momentami spadały nieliczne kropelki wieczornego deszczu miotane wściekle we wszystkie możliwe strony. Gdzieś na niebie przeleciało ze skrzekiem stado wron, jedynych ptaków, które przeżyły w Zonie. Ogólnie pogoda na najbliższe godziny nie zapowiadała się jakoś szczególnie dobrze, lecz Włada to nie obchodziło. Siedział wygodnie usadowiony w barze na stacji Sloweczno. Z dala od chłodu, w dość miłym towarzystwie, ale co najważniejsze w końcu mógł spokojnie zjeść nie martwiąc się czy coś nie przegryzie mu gardła w trakcie posiłku. Ostatnie tygodnie spędził w dziczy, z dala od cywilizacji, w ciągłym niebezpieczeństwie, więc chwile takie jak ta były dla niego wręcz błogosławieństwem. Otworzył kolejną z rzędu konserwę " Rozkosz Turysty", połączenie nazwy ze smakiem, którego nie można było w żadnym razie określić mianem wspaniałego sprawiło, że uśmiechnął się nieznacznie. Nie ma co wybrzydzać, trzeba się cieszyć, że jest cokolwiek do jedzenia. Urwał kawałek chleba i zgarnął nim odrobinę wątpliwej jakości mięsiwa. Już miał go włożyć do ust, gdy usłyszał od strony wejścia pomruki pozostałych bywalców. Dał rade wyłapać z tej całej paplaniny tyle, że do lokalu zbliża się grupa posiadająca w tym rejonie niezbyt dobrą reputację. Co jednak mieli zrobić? Jeśli nie będą wszczynać awantur i zapłacą za zamówione rzeczy będą traktowani niemal jak pozostali z "uczciwych" stalkerów. Momentalnie otworzyły się blaszane drzwi wpuszczając do środka podmuch lodowatego powietrza. Wszystkie oczy zwróciły się w tamtą stronę, tym również Włada chcącego obejrzeć sobie owych gości. Jak się pokrótce okazało była to sześcioosobowa grupka wyposażona dość dobrze jak na kanalie ich pokroju. Ot, płaszcze, gumowate kombinezony, niektórzy posiadali kamizelki kuloodporne czy ochraniacze z kompozytów, do tego forty, kałasznikowy, mossbergi...wyróżniał się jedynie kroczący pewnym krokiem oprych noszący na sobie poblakły mundur białoruskiego wojska i również kamizelkę, z tym że doczepiono do niej niewielkie, zapewne stalowe płytki. Przy pasie miał wytartą kaburę, w której znajdował się sporej wielkości pistolet, działający zapewne na adekwatne do rozmiarów broni naboje. Włądymir mimowolnie spojrzał na swój karabin oparty o ladę i po namyśle przesunął go odrobinę, na tyle blisko, by w razie jakichkolwiek problemów zdążył po niego sięgnąć bez zbędnej zwłoki. Bandyci pokręcili się chwilę omiatając całe pomieszczenie wzrokiem i zatrzymując go na sekundę lub dwie przy każdym bywalcu, wydawało się, że oceniają sytuację. Pytanie brzmiało natomiast co takiego kombinują? Przecież nie zaatakują, bo zostaliby wzięci w ogień krzyżowy. Czuł, że przyjdzie mu się przekonać o tym na własnej skórze. Skierowali swe kroki do jednego ze stolików mieszczących się w najciemniejszym rogu pomieszczenia, jedynie przywódca hanzy ruszył w stronę barmana bacznie obserwującego jego każdy ruch swymi niebieskimi oczyma. Ostatnimi czasy interes przejął syn starego i jak widać już wpakował się w jakieś problemy. Stanęli po dwóch stronach lady, jakieś trzy, cztery metry od Włada. Właściciel wypalił stosunkowo głośno i nie okazując najmniejszego skrępowania.
- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz? Mam Ci cholera jasna przeliterować czy wolisz kopa w dupę na do widzenia?
- Dobrze Ci radzę, zamknij się i zapłać to nie będziemy mieli więcej żadnych problemów. - odpowiedział w pełni spokojnie opryszek opierając się na dłoniach.
- To Wy jesteście moim problemem! wypie*dalaj, bo nie ręczę za siebie! - kontynuował barman gestykulując przy tym żywo. Niektóre z gestów jakie pokazywał były...ciekawe.
- To jest Twoja odpowiedź? - zapytał jeszcze jakby chcąc się upewnić, choć to co usłyszał i zobaczył wydawało się w pełni jednoznaczne.
- Wynoś się już! - skwitował rozmówca sięgając pod ladę po jak się wkrótce okazało skróconą strzelbę powtarzalną. Herszt pokręcił głową na boki i machnął na swoich towarzyszy kierując się w stronę wyjścia. Ci pokrótce zgrupowali się tuż obok niego. Nie można było dojrzeć co takiego robił, ponieważ został szczelnie osłonięty ciałami podwładnych. Wład miał jednak niejasne wrażenie, że mignęła mu w szczelinie krótkofalówka, ale było to raczej przewidzenie spowodowane zmęczeniem. Nie mógł przewidzieć tego, co stało się dosłownie chwilę później. Ktoś wybił okno znajdujące się na lewo od wejścia kamieniem, a w ślad za nim poleciały Mołotowy. Momentalnie rozpętało się piekło. Zarówno meble jak i podłoga były wykonane z lakierowanego drewna co nie dawało żadnych nadziei na ugaszenie ognia. Płomienie ogarniały co raz to większe połacie, stalkerzy poczęli uciekać w miejsca, które były jeszcze bezpieczne. W międzyczasie bandyci wyciągnęli karabiny i rozpoczęli ostrzał. Rozdzielili się kierując się w stronę lady barmana, ale nie zaprzestając eksterminacji zdezorientowanych barowiczów. Wład w tym czasie już dawno trzymał swój karabin i widząc zbliżających się oponentów oraz słysząc, a może czując świszczące przy uszach kule i nie mając lepszego pomysłu jedną ręką chwycił się lady i przeskoczył na drugą stronę chroniąc się przed żarem i gradem ołowiu sypiącym się w jego kierunku. Serce kołatało mu w piersi, adrenalina buzowała w żyłach przygotowując organizm do przyszłego wysiłku. A miało być tak spokojnie...jednak to Zona. Tu niczego nie można być pewnym. Wysunął abakana nad osłonę i zaczął pruć do nich na ślepo. Oczywiście szansa na trafienie była nikła, mogło to jednak choćby minimalnie opóźnić bandytów dając czas na reakcję. Na moment przestały latać kule, dosłyszał donośny jęk, możliwe, że któryś z nich dostał tym samym odpadając z walki. Rozejrzał się rozpaczliwie poszukując jakiegoś innego wyjścia. Zauważył drzwi prowadzące na zaplecze. To była jego szansa, jedyna szansa jaką miał. Nagle butelka znajdująca się nad jego głową pękła od temperatury oblewając go obficie bliżej nieokreślonym płynem. Wmawiał sobie, że nie był to alkohol, bo inaczej zamieni się niebawem w ludzką pochodnię. Zaklął pod nosem i zaczął czołgać się w kierunku wyjścia, ostatniej nadziei na przetrwanie. Starał się to robić szybko, dźwięk wystrzałów rozniósł się znów sprawiając, że co chwila musiał się zatrzymać, by oddać parę strzałów co spowolniło zarówno jego jak i ich. W końcu dotarł do upragnionych drzwi i jakie było jego przerażenie, gdy odkrył, że są zamknięte. Dźwignął się z lekka, by mocniej pociągnąć za klamkę i usiadł natychmiast po tym, gdy pocisk przebił mu lewe przedramię sprawiając dotkliwy ból. Na całe szczęście nie uszkodził żył ani kości. Chociaż tyle. Z krzykiem kopnął w drzwi starając się je wyważyć - bezskutecznie. Rozumował jak w gorączce, czas mu się kończył, jeszcze chwila i go dorwą. Starał się unieść karabin, uszkodzona ręka jednak to uniemożliwiła. Z sykiem opuścił go z powrotem na ziemię. Wyszarpnął pistolet z kabury i mierząc jednorącz wypalił w zamek kilka razy, dla pewności i z pomocą jednego ramienia dotarł na drugą stronę ciągnąc za sobą swój sprzęt. Ledwie zdążył ukryć się za ścianą pomieszczenia, gdy przez płytę z której były wykonane były drzwi przebiło się kilka kolejnych porcji metalu. Krew ciekła mu swobodnie po dłoni kapiąc na ziemię. Powoli tworzyła się pod nim kałuża, nie to jednak go w tej chwili martwiło. Dźwignął się z trudem nadal trzymając w dłoni swojego makarowa i rozejrzał się pośpiesznie słysząc już kroki oponentów. W pokoju leżało mnóstwo skrzyń, worków, skrzynek i innych paczek zapewne po brzegi wypełnionych sprzętem. Gdyby tylko miał trochę więcej czasu...Najważniejsze było tylne wyjście otwarte aktualnie na oścież. Czyli już wiedział, gdzie podział się barman...poczłapał w tamtą stronę i oparł się o framugę dostrzegając coś, co było teraz niemal cudem. Obok, w jednej z otwartych pojemników znajdowały się granaty RGD-5. Schował swoją broń i chwycił najpierw dwa, które natychmiast schował do kieszeni oraz ostatni mający zatrzymać tamtych. Wyciągnął zawleczkę i rzucił samemu biegnąc pokracznie jak najdalej od lokalu. Rozniósł się potężny huk, lecz Włada to już nie obchodziło, właśnie znikał pośród ciemności otulających go swym całunem...
Ostatnio edytowany przez Szrapnel, 08 Gru 2012, 23:23, edytowano w sumie 1 raz

Za ten post Szrapnel otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Gizbarus, Salciarz, Generał Golonka, Kalib.
Awatar użytkownika
Szrapnel
Kot

Posty: 23
Dołączenie: 11 Lip 2012, 10:57
Ostatnio był: 30 Lip 2015, 02:16
Miejscowość: Polskie Termopile!
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: Martha
Kozaki: 11

Reklamy Google

Re: Stalkerowe opowiastki

Postprzez Generał Golonka w 08 Gru 2012, 17:02

Dobrze! Bardzo mi się podobało. Masz za to opowiadanie kozaczka. :D Większych potknięć ortograficznych, interpunkcyjnych i stylistycznych nie zauważyłem. No może poza tym "drzwi się otwarły". Pisze się "drzwi się otworzyły". Ale to tylko malusi błąd. Ogółem jest bardzo dobrze i czekam na następne części, ziomuś. :D
Generał Golonka
Tropiciel

Posty: 248
Dołączenie: 02 Maj 2012, 19:24
Ostatnio był: 23 Maj 2020, 13:52
Miejscowość: Dziwna
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Tunder S14
Kozaki: 29

Re: Stalkerowe opowiastki

Postprzez Shaker279 w 08 Gru 2012, 21:32

Opowiadanie super trzeba by było ci podziękować ale ja powiem że jesteś zaje*isty.Chociaż mógł byś napisać coś więcej o tych bandytach.Czekam na dalsze opowiadania.
:

I po co to czytasz i tak nie znajdziesz tu nic mądrego
Awatar użytkownika
Shaker279
Stalker

Posty: 56
Dołączenie: 25 Cze 2012, 19:17
Ostatnio był: 27 Wrz 2013, 17:14
Miejscowość: I tak nie zansz tego zadupia
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 6

Re: Stalkerowe opowiastki

Postprzez Salciarz w 08 Gru 2012, 22:18

Co ja tu mogę opowiadać, w końcu to kumpel ;)
W każdym bądź rasie świetne, opisy szczegółowe etc. Smutam tylko z tego powodu, że napie*dalanki są bardziej popularne od romantycznego opisywania uczuć ;) Kozak na zachętę leci :wódka:
Awatar użytkownika
Salciarz
Stalker

Posty: 77
Dołączenie: 17 Sty 2012, 20:55
Ostatnio był: 05 Lut 2017, 14:09
Miejscowość: Dlaeko.. daleko...
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Viper 5
Kozaki: 13

Re: Stalkerowe opowiastki

Postprzez Gizbarus w 08 Gru 2012, 22:21

Szrapnel napisał(a): Przy pasie miał wytartą kaburę, w której znajdował się sporej wielkości pistolet, działający zapewne na adekwatne do rozmiarów broni naboje. Spojrzał na swój karabin oparty o ladę i przesunął go odrobinę, na tyle blisko, by w razie jakichkolwiek problemów zdążył po niego sięgnąć bez zbędnej zwłoki.


Ten kawałek niestety wygląda, jakby to przywódca bandytów przysuwał do siebie karabin :wink:

Szrapnel napisał(a):Krew ciekła mu swobodnie po dłoniach kapiąc na ziemię.


Skoro dostał w jedno przedramię, to jak krew ciekła mu swobodnie po obu ramionach? :wink:

Ogólnie wybacz, że tak z szarży od razu zacząłem wymieniać błędy, ale nie chciałem ich pogubić wśród tekstu :) Opowiadanie, mimo że krótkie, prezentuje się zaskakująco dobrze - nie jest to wprawdzie mój typ klimatu Zony, ale mimo wszystko jednak ma w sobie to "coś". Tylko jedna uwaga - może poświęć więcej czasu na opisanie wyglądu tegoż baru, bo tak szczerze, większości staje pewnie przed oczyma bar "100 Radów", który raczej nijak ma się do wyglądu Slowecznego :wink:

Ps - jeśli ci się chce, możesz rzucić okiem na moje opowiadanie. A nuż złapiesz z niego trochę weny.

viewtopic.php?f=85&t=17399
A czy TY już przeczytałeś i oceniłeś moją twórczość?
"Samotność w Zonie" - nadal kontynuowana.
"Dawno temu w Zonie" - tylko dla weteranów forum.
"Za późno" - czerwona część cyklu "Kolory Zony"
"Akurat o czasie" - biała część cyklu "Kolory Zony"
"Za wcześnie" - niebieska część cyklu "Kolory Zony"
"Pęknięte Zwierciadło" - mini-cykl o Zonie w wersji noir
Awatar użytkownika
Gizbarus
Opowiadacz

Posty: 2895
Dołączenie: 18 Paź 2011, 16:44
Ostatnio był: 20 Sty 2024, 22:24
Miejscowość: Zadupie Mniejsze Wybudowania Kolonia II
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 854

Re: Stalkerowe opowiastki

Postprzez Szrapnel w 08 Gru 2012, 23:32

Błędy dotychczas przez was znalezione poprawiłem. Już nie będę opisywał dodatkowo tego baru, bo nijak nie mam pomysłu na wkomponowanie tego. Zwyczajnie wezmę to pod uwagę w następnych rozdziałach. I nie mam żadnych pretensji o wypominanie, wręcz przeciwnie. Takim sposobem nauczę się, że to wolno, tego nie, tutaj z kolei dobrze by było opisać ciut dłużej, a tamto można wywalić.

Co do komentarza Salciarza - w przyszłych częściach wprowadzę trochę inny klimat, bardziej nostalgiczny. Pojawią się przemyślenia bohatera i tak dalej. napie*dalanki dobre są od czasu do czasu i jedynie w zdrowych ilościach.

Gizbarius, nie omieszkam przeczytać. A nuż coś ciekawego przyjdzie mi do głowy.
Awatar użytkownika
Szrapnel
Kot

Posty: 23
Dołączenie: 11 Lip 2012, 10:57
Ostatnio był: 30 Lip 2015, 02:16
Miejscowość: Polskie Termopile!
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: Martha
Kozaki: 11

Re: Stalkerowe opowiastki

Postprzez KOSHI w 18 Gru 2012, 20:38

Czytałem to kiedyś, ale nie było czasu odpisać. Co do tekstu to daję radę, ale momentami jakoś tak zdania są napisane ... topornie. Albo składnia zawodzi, albo sposób ujęcia problemu i opisania go poprawnie. Fabularnie przeciętnie. Błędów też jest trochę, głównie przecinki. Ogólnie przyzwoicie, ale bez szału.

Pozdrawiam.
Image
Awatar użytkownika
KOSHI
Opowiadacz

Posty: 1324
Dołączenie: 16 Paź 2010, 13:13
Ostatnio był: 16 Paź 2023, 14:40
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 649


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 7 gości