Rzeźnik z Charkowa by Szpagin

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Rzeźnik z Charkowa by Szpagin

Postprzez Szpagin w 13 Paź 2012, 22:54

Mój debiut literacki. Oczekuję konstruktywnej krytyki.

"Rzeźnik z Charkowa"
Rozdział I
:

„Nie powinienem się na to pisać”, myślałem, biegnąc na ślepo przez las. Nie znałem terenu. Złamałem złotą zasadę stalkerów i teraz muszę walczyć z całych sił o życie. Inaczej się jednak nie dało. To była okazja, której nie można było zmarnować. „Polana skarbów” – nowoodkryte pole artefaktów, które kilkakrotnie miało zwrócić mi koszt informacji o jego istnieniu. Ale trzeba było się spieszyć, bo nie było pewności, ile osób może wiedzieć o tym miejscu. A jak się człowiek spieszy…

Wszystko szlag trafił, gdy zamiast skarbca pełnego najcenniejszych bogactw Zony odnalazłem tylko pełną anomalii dziurę i nic, co dałoby się sprzedać. Kilkanaście tysięcy poszło w błoto. Już chciałem wracać do obozu, gdy nagle zrobiło się zupełnie cicho. Umilkło krakanie wron, dalekie szczekanie sfory psów, szum drzew na wietrze. Gdy przed rokiem po raz pierwszy poczułem tą ciszę, byłem zafascynowany. Mógłbym stać godzinami i wsłuchiwać się w ten brak dźwięków, gdyby nie przytomny członek oddziału, który zawołał „Emisja!”.

Trzeba się było gdzieś schronić, lecz zupełnie nie wiedziałem, gdzie znajduje się bezpieczna kryjówka przed nadciągającym piekłem. Obóz był daleko, a ja miałem najwyżej kilkanaście minut, zanim emisja zabije wszystko, co nie jest chronione betonem lub grubą warstwą ziemi. To nieprzewidywalne zjawisko, więc każdy wypad planowany jest tak, by w razie zagrożenia móc szybko uciec w bezpieczne miejsce i przeczekać najgorsze. I to właśnie zawaliłem. Nie miałem najmniejszego pojęcia, gdzie mógłbym się schronić, więc rzuciłem się do panicznej ucieczki w nieznanym kierunku.

Samego biegu przez las nie pamiętam. Musiałem jednak być już daleko, bo stałem na skraju lasu. Przede mną znajdowały się ruiny jakiejś wioski. Drewniane domy zapadały się już ze starości, lecz moją uwagę przykuł jeden, murowany. Był w nieporównywalnie lepszym stanie niż pozostałe. Przed katastrofą w ’86 mieszkała tam pewnie jakaś lokalna szycha. Istniała spora szansa, że mogła być tam piwnica, która uratowałaby mnie przed emisją. Pobiegłem, ile sił w nogach. Domy był pusty, wszystkie sprzęty dawno już pewnie rozkradziono. W pomieszczeniu, które kiedyś było kuchnią, zauważyłem klapę w podłodze. Ocalenie. Nie namyślając się wiele, podniosłem ją i po drabinie zszedłem do piwnicy. I znowu zapomniałem o złotej zasadzie: na dole mogła być przecież anomalia lub legowisko jakiegoś potwora. Wystarczyło poświecić latarką, by upewnić się, że jest bezpiecznie. Liczyła się jednak każda sekunda, w każdej chwili Zona mogła zmienić się w jeszcze gorsze piekło, niż jest nim na co dzień. Zdążyłem jeszcze zamknąć klapę, bardziej z przyzwyczajenia niż dla zabezpieczenia przed emisją. Odetchnąłem z ulgą. Wydawało mi się, że nareszcie jestem bezpieczny.

Nagle poczułem zimną stal przystawioną do policzka.

- Rób, co ci każę, albo rozwalę ci łeb – powiedziała spokojnym i zdecydowanym głosem. Chyba nigdy w życiu tak mocno nie czułem, że za chwilę umrę. Chwilę wcześniej uciekałem przed emisją, a teraz facet o głosie płatnego mordercy przykłada mi broń do głowy. Całe życie przeleciało mi przed oczami, a w szczególności jedno wydarzenie, które doprowadziło do tego wszystkiego…


Rozdział II
:

To było dzień przed wyruszeniem na tą całą cholerną wyprawę. Siedziałem w obozowym barze i przepijałem forsę zarobioną za ostatnie zlecenie. Jestem zwiadowcą – płacą mi głównie za informacje o ruchach wrogich frakcji, rozmieszczeniu strażników w bazach i tym podobnych sprawach. Kiedyś szukałem artefaktów, ale dałem sobie z tym spokój. Może nie zarabiam teraz tak dużo, ale robota jest nieporównywalnie bezpieczniejsza. Nagle słyszę za sobą znajomy głos:
- Sasza, ze mną się nie napijesz?
Stał tam niski blondyn, na oko 25 lat, ubrany w podniszczony kombinezon przeciwchemiczny. Darij Kurdupel. Znałem go jeszcze ze szkoły, potem nasze drogi jakoś się rozeszły, by na powrót zbiec się w Zonie. Wszyscy uważali go za dziwaka. W przeciwieństwie do większości, nie trafił do Strefy, by zarobić, w ten czy inny sposób. Był badaczem-amatorem, choć nigdy nie wyciągnąłem od niego, jakie badania prowadził. Wiem jedynie, że pracował z dwoma braćmi, Borysem i Jurijem Dubrowskimi. Obaj byli walnięci, szczególnie Jurij: zawsze miał na twarzy maskę gazową, starego „słonia”, spod którego, zamiast głosu, wydobywał się zrozumiałe tylko dla jego brata pomruki. Obaj zginęli, gdy ich urządzone na starej stacji benzynowej laboratorium zostało zaatakowane przez pijawkę. Po śmierci kumpli Darij nie zaprzestał pracy w imię nauki i postanowił znaleźć robotę w polowym laboratorium rządowej ekspedycji naukowej.
- Chodź, postawię ci kolejkę – odpowiedziałem i nalałem mu czystej do kubka.

Od razu moją uwagę zwrócił jeden szczegół: broń Darija. Dotychczas używany Uzi został zastąpiony przez kompaktowy karabinek MTAR-21. Wspaniała broń: celna, lekka, szybkostrzelna. Chętnie zamieniłbym na nią mojego Forta 500 – strzelbę „pompkę”, idealną do obrony przed mutantami podczas szukania artefaktów, lecz zbyt głośną i nieporęczną dla zwiadowcy. Był tylko jeden problem: MTAR był cholernie rzadką i drogą giwerą. Używali go tylko naukowcy: przepisy mówiły, że każdy członek ekspedycji badawczej ma być wyposażony w tą broń. Oczywiście profesor czy doktor nie będzie opuszczał bezpiecznych ścian swojego laboratorium, więc broń nie była im potrzebna. Zamiast tego czasami dawali ją w nagrodę co bardziej zasłużonym „asystentom”, jak nazywali pracujących dla nich stalkerów.

Opowiedziałem Darijowi o tym, że również przydałby mi się taki karabin, na co dał mi chyba najgłupszą możliwą radę:
- Idź pracować u naukowców.
- Dzięki, mam z nimi niemiłe doświadczenia.
Taa, już raz wcześniej robiłem u jajogłowych. Miałem przetestować jakąś osłonę przeciwpsioniczną czy coś podobnego. Chodziło o to, żebym wszedł do jednego tunelu, w którym miało panować dość silne pole, doszedł do zawalonej ściany i wrócił powrotem bez spalonego mózgu. Jakiś stalker, którego imienia nie pamiętam, miał czekać przed wejściem i ubezpieczać mnie, na wypadek, gdyby ktoś lub coś przylazło. W każdym razie wszedłem do tunelu i szedłem przed siebie. Początkowo nic się nie działo, ale potem zacząłem coś słyszeć: najpierw szum, później jakby wyraźny głos. Bełkotał bez sensu, nie mogłem zrozumieć ani słowa, ale był to na pewno głos. Zdążyłem zobaczyć jeszcze kota, który tańczył na ścianie tunelu i tyle pamiętam. Resztę znam z opowieści tego stalkera, który mnie ubezpieczał. Podobno wyszedłem z tunelu, zataczając się i gadając od rzeczy. Facet nie wiedział, czy nie zmieniło mnie w zombi, więc profilaktycznie rąbnął mnie kolbą w tył głowy i zaciągnął do laboratorium. Obudziłem się po tygodniu z potwornym bólem głowy i postanowieniem, że moja noga nigdy więcej nie postanie u tych szarlatanów.

- Twoja strata - odparł Darij, po czym dodał: - Mam do ciebie sprawę. Dalej szukasz artefaktów?
- Stary, spóźniłeś się o trzy miesiące. Już z tym skończyłem.
- Kij z tym, to jest prawdziwa okazja!
- Ale o co ci chodzi?
- Dobra, już mówię. Naukowcy mają od niedawna nową zabawkę. Załatwili sobie samolot bezzałogowy. Nie taki, jak ten, co się rozbił koło Janowa – taki mniejszy, który startuje z płaskiego dachu starej hali. Zamontowali na nim masę różnych czujników i innego gówna, no i latają nim nad Zoną. Pilotuje go z laboratorium taki facet, nazywa się Denis, ee…, jak mu tam było? Nieważne, po prostu Denis. W porządku gość, napić się z nim można i w ogóle. W każdym razie, raz powiedział mi, że podczas jednego lotu miał ciekawy odczyt. Jakby jedno miejsce było po brzegi naładowane artami. Nazwał to „polaną skarbów”. I wiesz co? Sprzedał mi mapę tej całej polany! Niestety, mam ostatnio w kij roboty, więc nie mogę tam iść. Dlatego mam pomysł: sprzedam ci tą całą mapę. Wszyscy na tym skorzystamy.
- Ile?
- Piętnaście kawałków. I ani rubla mniej, nawet nie próbuj się targować. Gwarantuję ci, że zarobisz kilka razy tyle.
- Stoi – odpowiedziałem i wyciągnąłem z kieszeni spodni rulon banknotów. – Pokaż tą mapę.
Darij rozpiął suwak kombinezonu i z kieszeni na piersi wyciągnął złożoną kartkę. Była zadrukowana czarno-białą mapą lasu. Polana miała leżeć na wschodzie, jakieś cztery godziny marszu od obozu.
- Aha, jeszcze jedno – rzucił Darij. – Nie mam pewności, czy Denis komuś jeszcze tego nie sprzedał, więc radzę się spieszyć.
- Dobra, pójdę jutro.
- No, to teraz na drugą nóżkę…


C.D.N.
Ostatnio edytowany przez Szpagin, 15 Paź 2012, 22:45, edytowano w sumie 1 raz
Image

Za ten post Szpagin otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Junx, Paus.
Awatar użytkownika
Szpagin
Legenda

Posty: 1187
Dołączenie: 26 Wrz 2009, 11:39
Ostatnio był: 15 Gru 2021, 23:24
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: VLA Special Assault Rifle
Kozaki: 238

Reklamy Google

Re: Rzeźnik z Charkowa by Szpagin

Postprzez Universal w 14 Paź 2012, 01:41

Przed katastrofą w ’84

'86, fopa.
kombinezon przeciwchemiczny

Lepiej brzmiałoby chyba "kombinezon ochronny", czy coś w tym stylu.
szczególnie Jurij:

Zamiast dwukropka myślnik (?).
Taa, już raz wcześniej robiłem u jajogłowych.

a) "Ta... Już raz wcześniej robiłem u jajogłowych."
b) Tak, już raz wcześniej robiłem u jajogłowych.
^ Tak wydaje mi się lepiej.
do jednego tunelu, w którym miało panować dość silne pole

Bez tego przecinka?

Całkiem przyjemne, o ile nie rzucisz tego w diabły.
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie.
Awatar użytkownika
Universal
Monolit

Posty: 2614
Dołączenie: 21 Lip 2010, 17:54
Ostatnio był: 10 Maj 2024, 08:12
Miejscowość: Poznań
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 1052

Re: Rzeźnik z Charkowa by Szpagin

Postprzez DJ[Zone] w 14 Paź 2012, 02:19

o co ci chodzi z tym przecinkiem? jest poprawnie..
DJ[Zone]
Stalker

Posty: 142
Dołączenie: 15 Mar 2012, 20:06
Ostatnio był: 21 Cze 2015, 16:47
Frakcja: Monolit
Ulubiona broń: VLA Special Assault Rifle
Kozaki: 6

Re: Rzeźnik z Charkowa by Szpagin

Postprzez Universal w 14 Paź 2012, 02:26

O to, że nie jestem pewien co do tego, czy faktycznie powinien tam być. Na końcu jest znak zapytania, niech przyjdą inni i rozsądzą, skoro to takie istotne, no.
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie.
Awatar użytkownika
Universal
Monolit

Posty: 2614
Dołączenie: 21 Lip 2010, 17:54
Ostatnio był: 10 Maj 2024, 08:12
Miejscowość: Poznań
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 1052

Re: Rzeźnik z Charkowa by Szpagin

Postprzez echelon w 14 Paź 2012, 12:08

Przyjemnie się czytało, ale mogłoby być lepiej. Brakowało mi jakiegoś napięcia, poczucia, że jest źle, kiedy nadciągała emisja. Brakuje tutaj uświadamiającego opisu, że bohater znalazł się w czarnej dupie.
Poza tym scena rozmowy w barze jest mało przekonująca. Jeden koleś zna lokalizację pola artefaktów, ale twierdzi, że tam nie pójdzie, bo nie ma czasu. Ciekawe jakie inne zajęcie jest bardziej opłacalne od wyprawy po te artefakty :/ . Przecież absolutnie każdy zadawałby sobie to pytanie i wyczuwałby jakiś przekręt. Brakuje tutaj logicznego uzasadnienia.
No i same rozdziały są za krótkie, jakbyś się spieszył do kolejnych części i jak najszybciej chciałbyś skończyć z tą bieżącą .
Dlatego - mimo druty, wieże i strażnice
Tam chcemy dotrzeć, gdzie nam dotrzeć zabroniono;
Bezużyteczne, śmieszne posiąść tajemnice
Byleby jeszcze raz gorączką tęsknot płonąć
Nim podmuch jakiś strzepnie chwiejne potylice
Awatar użytkownika
echelon
Tropiciel

Posty: 305
Dołączenie: 28 Mar 2010, 21:28
Ostatnio był: 30 Kwi 2021, 12:38
Miejscowość: Stalowa Wola
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 41

Re: Rzeźnik z Charkowa by Szpagin

Postprzez Misterius w 14 Paź 2012, 13:05

Echelon ma racje, ta rozmowa niezbyt dobrze napisana. Bohater tak bez zastanowienia daje 15 tysięcy za mapkę która może być oszukana? Przecież to zona, większość ludzi chce w ten lub inny sposób zarobić, nie zawsze uczciwie. Poza tym znalazłem kilka literówek, np. "domy" zamiast "dom". Ale ogólne opowiadanie jest dobre.
Misterius
Kot

Posty: 39
Dołączenie: 07 Maj 2011, 23:52
Ostatnio był: 19 Lut 2016, 13:48
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 11


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 5 gości