"Wyprawa w nieznane"

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Re: "Wyprawa w nieznane"

Postprzez Realkriss w 17 Sie 2012, 14:48

Bynajmniej. Natomiast Twoja postawa sprawia, że to ja mam kolosalne wyrzuty sumienia.
Na pocieszenia powiem Ci, że nic na tym forum, odkąd tu jestem nie wprawiło mnie w konsternację, do dziś. Miej ten przywilej :E Kozaczek na zgodę.

Za ten post Realkriss otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Gro3a.
Awatar użytkownika
Realkriss
Moderator

Posty: 1664
Dołączenie: 08 Lut 2011, 14:58
Ostatnio była: 21 Gru 2023, 22:34
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 881

Reklamy Google

Re: "Wyprawa w nieznane"

Postprzez Gro3a w 30 Sie 2012, 00:31

Kolejna część mojego, niesławnego opowiadania :D Zmieniłem trochę koncepcję (na oryginalną, gdyż nudziły mnie ciągłe wymyślanie dialogów) więc piszcie co o tym sądzicie.
:

Jechaliśmy kilkanaście kilometrów do kolejnej wsi, w której miała się znajdować stacja kolejowa. Dojechaliśmy tam w kilka minut, ze względu na dość dużą prędkość. Gdy byliśmy na miejscu, słońce potwornie grzało w plecy. Było ze trzydzieści stopni Celsjusza.

Wjechaliśmy na teren stacji i rozglądaliśmy się dookoła, by dokładnie zapoznać się z terenem. Schowałem motocykl do starego, rozpadającego się pomieszczenia gospodarczego i podszedłem do towarzyszy.
- i jak? Wiemy coś na temat trasy pociągu?
- jak na razie praktycznie nic. Zakradnę się do stróżówki i podsłucham czy będą coś o tym mówić.
- no dobra. Aneta, ty się schowaj za nasypem. O, tam obok tego słupa, a ja rozeznam się po terenie.
- Ok. Idę posłuchać o czym gadają. Spotykamy się obok tamtej cysterny za dziesięć minut.

Pobiegłem do najbliższego wagonu i szedłem powoli między nim a dość wysoką rampą. Co jakiś czas wyglądałem by zobaczyć, czy w okolicy niema strażników. Jeden z SOKu szedł w moją stronę lecz nie byłem pewien, czy mnie nie widział. Dla pewności wczołgałem się pod wagon i czekałem na dalszy rozwój sytuacji. Ochroniarz raczej mnie nie widział - stanął nade mną, obok wagonu i otworzył go. Chwilę się pokręcił w środku, wyszedł na zewnątrz i poszedł w kierunku stróżówki. Spojrzałem na zegarek i stwierdziłem, że czas wracać do ekipy.

Idąc tą samą drogą spoglądałem, czy w okolicy nikogo niema. Wyjrzałem zza ostatniego wagonu i biegłem w stronę nasypu kolejowego. Zobaczyłem, że Aneta siedziała sama. Podbiegłem do niej i zapytałem, czemu niema z nią Wieśka. Odpowiedziała, że jeszcze nie wrócił z rozeznania. Wychyliłem się nad nasyp i spoglądałem przez lornetkę w stronę stróżówki. Nigdzie nie było widać Wieśka. Pomyślałem, że zgarnęła go Służba Ochrony Kolei, ale chwilkę później zobaczyłem go wychodzącego z pomieszczenia w którym siedzieli kolejarze z ochroną.

Spojrzał w naszą stronę i machał ręką, byśmy do niego podeszli. Powiedziałem o tym Anecie i niepewnie wyszliśmy z kryjówki. Gdy zaczęliśmy dialog z towarzyszem, dowiedziałem się, że pojedziemy pociągiem w którymś wagonie, ale mamy wsiąść do niego tak, by nie widzieli nas ochroniarze. Pociąg ma jechać przez Białystok do Lublina a następnie w Rejowcu jedzie na południe. Pociąg rusza o dwunastej piętnaście. Więc mieliśmy kwadrans, żeby wejść niezauważonym do wagonu.

Mieliśmy zamiar przesiąść się do innego pociągu i jechać jak najbliżej granicy, by mieć jak najmniej drogi do przebycia. Ciągle myślałem o tym, co będę robił, gdy dotrę na miejsce. Zaciekawiony sekretami zony, chciałem zobaczyć co tam jest. Pogłoski o mutantach zdawały mi się nieprawdziwe i niezrozumiałe, ale to wkrótce miało się zmienić.

Nadeszła godzina odjazdu. Wsiedliśmy do wagonu z jakimiś metalowymi odlewami. Niektóre były przykryte jakimiś szmatami, a inne leżały nasmarowane czymś w rodzaju smaru, obok nich. Usiadłem na jakiejś metalowej ramie i napiłem się wody z manierki. Wiesiek z Anetą usiedli naprzeciwko i zapytałem, jakim cudem bez problemu możemy jechać w wagonie. Odpowiedział, że jednym z maszynistów jest jego stryj i porozmawiał z nim, czy nas „podrzucą” jak najbliżej granicy. Pomyślałem, że kręci i nie wierzyłem jego słowom. Pociąg ruszył i powoli nabieraliśmy prędkości. Rozłożyłem materac, na wolnym skrawku podłogi i postanowiłem się przespać w trakcie podróży.

Obudziłem się kilka kilometrów przed ostatnią stacją kolejową. Wiesiek siedział oparty o ścianę wagonu, a Aneta leżała obok, z głową na jego kolanach. Spakowałem materac i zapytałem, o której mniej więcej pociąg ma być na miejscu. Była godzina szesnasta trzydzieści. Wstałem, by rozprostować kości, gdy pociąg nagle zwolnił. Przewróciłem się i uderzyłem głową w podłogę. Wstając kląłem jak szewc i złapałem się za bolące miejsce. Wiesiek wyjrzał z wagonu i oznajmił, że jesteśmy na miejscu.

Zarzuciłem plecak na ramię i ruszyłem ku wyjściu. Wychodząc natrafiliśmy na Służbę Ochrony Kolei. Biegli za nami do najbliższych zabudowań. Szybko skręciliśmy w prawo i schowaliśmy się między kontenerami. Myśleliśmy do dalej. Wyglądając zza krawędzi kontenerów szliśmy przed siebie na południowy wschód. Minęliśmy kilka domów i biegliśmy dalej. Wbiegliśmy na jakieś podwórze, wokół którego stały budynki. Poradziłem, by opuścić to miejsce jak najszybciej – miałem złe przeczucia.

Biegliśmy przez całą miejscowość i trafiliśmy do opuszczonej kamienicy. Weszliśmy na trzecie piętro i usiedliśmy przy oknie. Policja jeździła co jakiś czas główną ulica. Podejrzewałem, że nas szukają. Postanowiliśmy zostać tu i odpocząć, dopóki sytuacja się nie uspokoi. Niestety na pociąg nie zdążymy, gdyż i tak mieliśmy już piętnastominutowe spóźnienie.
Nie ma miłości, jest tylko żądza. Nie do człowieka, a do pieniądza.

Dziękuję Ci Boże, za te wspaniałe dni, bez których nie mógłbym teraz żyć. Dziękuje Ci za te wspaniałe chwile, bo w swym życiu nie miałem ich aż tyle. Za wszystkie spędzone w samotności i za te szczęśliwe, pełne miłości...
Awatar użytkownika
Gro3a
Technik

Posty: 718
Dołączenie: 05 Maj 2012, 22:26
Ostatnio był: 02 Wrz 2023, 01:37
Miejscowość: Lubawa - warmińsko-mazurski Sosnowiec
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sawn-off Double-barrel
Kozaki: 294

Re: "Wyprawa w nieznane"

Postprzez Kudkudak w 31 Sie 2012, 13:17

Realkriss napisał(a):Ale, że co?
W pierwszej części dzieci rozbiły obóz w lesie, więc jakim cudem drugą część zaczynasz od stukania deszczu po dachu, podwórza, a potem TA-DAM!!! pojawia się stodoła!
Panie, gdzie takie lasy są, co składają się z podwórz i stodół?


To nic innego jak teleportacja.

A co do opowiadania mi się całkiem spodobało. Lubie klimat w opowiadaniach a według mnie coś w tym jest.

Postanowiłem że się wypowiem w tej sprawie :x
Image
Image Image Image Image Image
Awatar użytkownika
Kudkudak
Legenda

Posty: 1462
Dołączenie: 02 Lis 2011, 18:55
Ostatnio był: 02 Maj 2020, 00:25
Miejscowość: atomizer
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: RPG-7u
Kozaki: 656

Poprzednia

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 6 gości