Dzień w ZONIE by Rafaił Bartkov

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Dzień w ZONIE by Rafaił Bartkov

Postprzez Rafaił Bartkov w 27 Maj 2012, 12:46

Witam wszystkich :). Jest to mój debiut na tym zacnym forum, i na samym początku walę z grubej rury. Stworzyłem opowiadania, a raczej pierwszy rozdział owego opowiadania pod tytułem: ,,Dzień w ZONIE". Powieść ta inspirowana jest jakże piękną serią S.T.A.L.K.E.R. a dokładniej jej drugą częścią, a mianowicie Czyste Niebo. Jest to moje pierwsze opowiadanie, więc proszę ostro nie krytykować. Liczę na miłe komentarze i życzę wszystkim Forumowiczom przyjemnej lektury. Pozdrawiam, Rafaił Bartkov :).
:

Godzina piąta, minut trzydzieści. Wania otwiera oczy, wie że ten dzień w końcu nadszedł. Dzisiaj bowiem frakcja ,,Wolność", której Wania jest członkiem szykuję się do zdobycia Magazynów Wojskowych, w których chcą utworzyć swą drugą bazę. Wiedzieli też że łatwo nie będzie gdyż obecnie Magazyny Wojskowe kontroluje Wojsko które to wytępiło panoszące się tam i ówdzie Zombie, chodzące wraki Stalkera, które padły ofiarą Mózgozwęglacza. W końcu miało by to również wpływ na bezpieczeństwo własne i innych, bo przy okazji strzegli by również Bariery zza której napływały coraz to nowe mutanty z głębi ZONY, a z którą ani trochę nie radziło sobie Wojsko. Woleli siedzieć w czterech ścianach i czekać na racje żywnościowe oraz nowe rozkazy dowództwa SBU ( Służba Bezpieczeństwa Ukrainy ), niż ruszyć trepy i pomóc nie tylko sobie ale i wszystkim innym Stalkerom, do których nie mieli za grosz szacunku. Wania usiadł na swoim łóżku polowym, przeciągnął się, z pod koja wysunął swoje wypastowane zeszłego wieczora wojskowe glany, ściągnął z krzesła swój ulepszony u wujka Jara kombinezon ,,Strażnik Wolności", ubrał te rzeczy na siebie, wstał i zaczął podążać w kierunku swojej prywatnej skrzynki z bronią. Podszedł i wyjął swój snajperski karabin pół automatyczny SVUmk2, przewiesił go przez plecy, spojrzał na zegarek który wskazywał godzinę piątą czterdzieści, i wyszedł z baraku. Na środku placu w swojej bazie zauważył jeszcze dopalające się wczorajsze ognisko, czyszczącego ladę miejscowego baru, Gandzię, spacerujących bojowników ,,Wolności’’, snajperów siedzących na swych wieżach i światło w oknie sąsiedniego, co oznaczało że Aszot już otworzył swój miejscowy sklepik z militariami. Nad ZONĄ panował jeszcze półmrok, o godzinie szóstej trzydzieści Wania planuje wyruszyć z bezpiecznej bazy w głąb ZONY, do samej bariery. Nie tracąc czasu ruszył się najpierw w kierunku hangaru Wujka Jara, u którego sprawdzi stan techniczny i sprawność bojową swego sprzętu. W środku owego hangaru stał wrak rozebranej na części ciężarówki marki Ził, oraz stary pordzewiały złom Rosyjskiej czarnej Wołgi. Wujek Jak siedział w kącie z zapaloną lampką popalając skręta od Gandzi, i oglądając rozebranego na części Kałacha należącego do jednego z bojowników Wolności.
- Wania! krzyknął Jar. Miło Cię widzieć! Co zepsułeś Synu? - rzekł.
- Nic nie zepsułem, przychodzę tylko na kontrolę sprzętu. Wiesz, ZONA dla techniki nie zna litości. - odparł Wania.
- Nie ma sprawy, co my tu mamy... - spojrzał.
W czasie gdy Wujek sprawdzał kombinezon i karabin, Wania po raz kolejny studiował trasę wyprawy na swym PDA.
Do najbliższej emisji, nic nie powinno się zmienić - pomyślał.
- Wszystko w najlepszym porządku!, Przepustnica naoliwiona, sprężyny zwrotne sprawne, szczerbinka w porządku, celownik wyczyszczony, bateria w latarce wymieniona, no i kombinezon, bez najmniejszego zadrapania. - zapodał Jar.
- Cieszę sie, w końcu Twoje wprawne oko technika nie jednemu uratowało giwerę, a co za tym idzie, życie. - odparł Wania.
- Ile dziś płacę, Ruble, czy Kozaki? - dodał.
- Ze względu że po Twym ostatnim zadaniu jestem Twym dłużnikiem, dzisiejsza kontrola wyposażenia jest darmowa. Nie zapomnę jak wytłukłeś tych bandziorów ze stacji benzynowej za rogiem, gdyby nie Ty, mogli by nas w nocy zaatakować, a jak wiesz, z tym zapitym bandyckim gównem nigdy nic niewiadomo - skwitował Jar.
- Naprawdę Jar, nie ma za co, wielkie dzięki Brachu - odpowiedział Wania.
Teraz po udanej inspekcji wyposażenia, pozostaje jeszcze tylko zakup pestek i medykamentów u Aszota - pomyślał, udając się w kierunku niewielkiego budynku, w którym mieścił się miejscowy sklepik z militariami. Zbliżał się czas wymarszu, więc przyśpieszył trochę kroku. Minął porzucone betonowe płyty i żarzące się jeszcze, wczorajsze ognisko. Wnętrze budynku było dość paskudne, brudne nie otynkowane ściany, pajęczyny w kątach i dziury w podłodze. Ceglana piwnica, służyła zaś za podziemny schron na wypadek emisji, której o dziwo od dawna już nie było, ale i nic jej też nie zapowiadało. Czyste niebo i pierwsze promienie wschodzącego słońca oświetlały właśnie nie odkurzane od lat schody, prowadzące na piętro budynku, do sklepiku Aszota. Wania wszedł pośpiesznie na górę i zapukał ochoczo w ledwo trzymające się zawiasów drzwi.
- Hej, pif paf Bracie! Wpadłeś na zakupy? Świetnie się składa, właśnie miałem dostawę!
- Siemka Aszot!, taa, trzeba uzupełnić ekwipunek, ruszam dziś pomóc chłopakom przy Barierze, przydałoby mi się kilka drobiazgów.
- Się wie, poczekaj no chwilunie, Aszot wie co Ci się przyda, jesteś moim stałym klientem Stary, więc czeka Cię niezła zniżka, tym bardziej że pomogłeś nam ostatnio uporać się z tymi bandziorami, a to dla Wolności nie mała zasługa.
- Dzięki Aszot, to naprawdę nic wielkiego, słowo.
- No no! Mam tu dla Ciebie całą skrzyneczkę dobra! sto pięćdziesiąt naboi przeciw pancernych do Twojego SVUmk2, cztery apteczki które podesłali mi naukowcy z nad Jantaru, dobrzy z nich ludzie, dziesięć bandaży z opatrunkiem, dwadzieścia pigułek przeciw promiennych, dwa blokery psioniczne, jedno antidotum na wypadek zwarcia, zestaw witamin, oraz dwa granaty F1 o powiększonym polu rażenia odłamkami. Powinno wystarczyć.
- Wielkie dzięki Aszot, jestem Twoim dłużnikiem.
- Drobiazg Stary, u mnie zawsze najlepsze graty w ZONIE! Udanych łowów!
- Dzięki, do usłyszenia kiedyś Bracie!
Wania spakował wszystko do swojego wojskowego plecaka-kostki, sprawdził zegarek, wskazywał już szóstą piętnaście. Jeszcze tylko ostatnie zakupy u Gandzi w miejscowym Barze - pomyślał.
Słońce już w pełni oświecało Dolinę Mroku, zbliżając się do miejscowego baru, Wania usłyszał charakterystyczną muzykę Wolnościowców, rytmy reggae i kult Boba Marleya, i unoszący się zapach skrętów własnej roboty i oparów wódki Kozak. W tym miejscu zawsze mógł się zawsze rozluźnić i poczuć jak w domu, prowizoryczne stoły zrobione z palet i desek, oraz blat baru wykonany z ustawionej na kilku beczkach, kawałka płaskiej blachy. Całość zaś przykrywała wojskowa siatka maskująca W.Z.33P.
- Witaj Bracie! Skręta? Kozaka? Jeśli chcesz odpocząć, pogadać i przepalić kichy, to dobrze trafiłeś! - Przywitał tradycyjną barmańską wiązanką, Ganja.
- Siemka Ganja, taa, ale później, wyruszam za dziesięć minut w głąb ZONY, do Magazynów Wojskowych pomóc naszym w ataku na wojskowych, przydały by mi się małe zakupy, wiesz, prowiant, coś do picia, te sprawy.
- Jasna sprawa, przede wszystkim przydadzą Ci się na pewno dwa bochenki chleba Ukraińskie Zboża, dwie kiełbasy z dziczyzny, jeszcze świeże, trzy napoje energetyzujące Chimera, trzy butelki wody Serce Oazy, no i oczywiście smaczna i zdrowa jak Burer, wódka Kozak, na wszelki wypadek gdyby leków przeciw promiennych Ci zabrakło. No i jak się domyślasz, dziś za wszystko darmówka! Za ostatnią misję Ci się należy!
- Stary, jak Ci dziękować?
- Nie dziękuj, masz duże zasługi wśród Wolności. Polać mu!
- Zbijmy razem Kozaka na dobry dzień, Bracie!
- Oczywiście, ha ha !
Lekko wstawiony Wania pożegnał się z Ganją, pakując wszystkie rzeczy do swej wojskowej kostki. Jeszcze raz dla pewności sprawdził swe PDA, trasę znał już na pamięć, z Doliny Mroku przez Agroprom do Jantaru, przez kompleks badawczy i do Czerwonego Lasu, następnie tunelem w lesie przez kopalnię do Magazynów Wojskowych. Łatwo się mówi, pomyślał, lekko podśmiewując się pod nosem. Zegarek wskazywał już szóstą dwadzieścia pięć, zbliżał się powoli do bramy, ostatnie spojrzenie na bezpieczną bazę chłopaków z Wolności, jednocześnie dom Wani. Tutaj wszyscy są jak jedna wielka rodzina, ale drogi nadszedł już czas - pomyślał. No nic, przeładował swój SVUmk2, przewiesił przez plecy, kiwnął głową na znak pozdrowienia, do stojącego na wieży strażnika, broniącego wejścia do bazy, i przekroczył próg. Brama za nim się zatrzasnęła, nie ma już odwrotu. Witaj ZONO, idę do Ciebie, rzekł, ruszając na wprost drogą do Agropromu, mijając odbitą nie dawno stację benzynową, napromieniowane bagno i przydrożne posterunki Wolnościowców. Za tym wałem z okopami jest przejście do Instytutu Badawczego Agroprom, sprawdził PDA. Ruszam do Agropromu, nade mną czyste niebo. Oby jak najdłużej, droga będzie długa. - zapisał swą pierwszą w tym dniu notatkę na swym PDA.
Prypeć wzywa, kto Stalker, niech przybywa. Burzy się Stalkerska krew, czy Prypeci, słyszysz Zew?|||Radeon HD6970 1GBAMD Phenom X8 3.2GHzKingston 6GB RAMDDR3 RAID 3.0Seasonic 400WWindows 7 64bit Home Premium

Za ten post Rafaił Bartkov otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Jo_Mason, Szweminek999, Dżejkob Snajper.
Awatar użytkownika
Rafaił Bartkov
Kot

Posty: 7
Dołączenie: 03 Kwi 2012, 21:30
Ostatnio był: 25 Sty 2013, 14:46
Miejscowość: Leszno
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 7

Reklamy Google

Re: Dzień w ZONIE by Rafaił Bartkov

Postprzez Jo_Mason w 27 Maj 2012, 13:57

Okej - przeczytałem i mam kilka uwag.

Nie zamierzam czepiać się literówek, bo każdy je robi. Zauważyłem, że masz tendencję do robienia zdań - tasiemców. Troszeczkę ciężko się to czyta.

Na środku placu w swojej bazie zauważył jeszcze dopalające się wczorajsze ognisko, czyszczącego ladę miejscowego baru, Gandzię, spacerujących bojowników ,,Wolności’’, snajperów siedzących na swych wieżach i światło w oknie sąsiedniego, co oznaczało że Aszot już otworzył swój miejscowy sklepik z militariami.


Przez te zdania czasami sam się gubisz i piszesz coś takiego:

Słońce już w pełni oświecało Dolinę Mroku, zbliżając się do miejscowego baru, Wania usłyszał charakterystyczną muzykę Wolnościowców, rytmy reggae i kult Boba Marleya, i unoszący się zapach skrętów własnej roboty i oparów wódki Kozak


Z tego zdania wynika że słońce oświetlało dolinę mroku i to samo słońce zbliżało się do baru (a chyba nie o to Ci chodziło).

Kolejna sprawa to cudzysłowie, a raczej ich brak: (na zielono zaznaczyłem miejsca, które powinieneś nimi objąć, dodając gdzieniegdzie pauzy po cudzysłowach, zamiast przecinków)

"Łatwo się mówi" - pomyślał, lekko podśmiewując się pod nosem. Zegarek wskazywał już szóstą dwadzieścia pięć, zbliżał się powoli do bramy, ostatnie spojrzenie na bezpieczną bazę chłopaków z Wolności, jednocześnie dom Wani. "Tutaj wszyscy są jak jedna wielka rodzina, ale drogi nadszedł już czas" - pomyślał. "No nic" - przeładował swój SVUmk2, przewiesił przez plecy, kiwnął głową na znak pozdrowienia, do stojącego na wieży strażnika, broniącego wejścia do bazy, i przekroczył próg. Brama za nim się zatrzasnęła, nie ma już odwrotu. "Witaj ZONO, idę do Ciebie" - rzekł, ruszając na wprost drogą do Agropromu, mijając odbitą nie dawno stację benzynową, napromieniowane bagno i przydrożne posterunki Wolnościowców. "Za tym wałem z okopami jest przejście do Instytutu Badawczego Agroprom" - sprawdził PDA. "Ruszam do Agropromu, nade mną czyste niebo. Oby jak najdłużej, droga będzie długa" - zapisał swą pierwszą w tym dniu notatkę na swym PDA.


O samej fabule na razie niewiele wiadomo, ale tu chyba właśnie o to chodzi. Zwyczajny dzień w Zonie to zwyczajny dzień. Postaraj się poprawić błędy i pisz dalej. Czekam na rozdział drugi. Kozak na zachętę :wódka:
Ulubiony Mod: CoP - AtmosFear 3, CS - The Faction War

Człowiek - gotowe 4 rozdziały
Terapia - kryminał - NOWOŚĆ
Pingwiny z Madagaskaru - Operacja "MONOLIT" - Opowiadanie ukończone
Awatar użytkownika
Jo_Mason
Stalker

Posty: 51
Dołączenie: 27 Lut 2012, 09:47
Ostatnio był: 11 Kwi 2022, 22:50
Miejscowość: Brzesko
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 39

Re: Dzień w ZONIE by Rafaił Bartkov

Postprzez Rafaił Bartkov w 28 Maj 2012, 19:19

O jezu, jezu... wiesz, to moje pierwsze tego typu opowiadanie, a jak to mówią, początki są najgorsze ;) . Postaram się nie popełniać więcej błędów stylistycznych. Bardzo Ci dziękuję za radę kolego. Drugi rozdział być może pojawi się w następny weekend :) . Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za Kozaka. Fabułę mam już napisaną, ale zostawię ja dla siebie. W kolejnych rozdziałach fabuła będzie się stopniowo objaśniać :).
Prypeć wzywa, kto Stalker, niech przybywa. Burzy się Stalkerska krew, czy Prypeci, słyszysz Zew?|||Radeon HD6970 1GBAMD Phenom X8 3.2GHzKingston 6GB RAMDDR3 RAID 3.0Seasonic 400WWindows 7 64bit Home Premium
Awatar użytkownika
Rafaił Bartkov
Kot

Posty: 7
Dołączenie: 03 Kwi 2012, 21:30
Ostatnio był: 25 Sty 2013, 14:46
Miejscowość: Leszno
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 7

Re: Dzień w ZONIE by Rafaił Bartkov

Postprzez Szweminek999 w 30 Cze 2012, 14:04

Jest ciekawie, może coś z tego wyjść. Fajnie opisujesz Wolność i ich..eee...zorganizowanie? Tylko nie pisz wszystkiego zgodnie z tym, co było w CS! No i oczywiście leci zdrowy jak burer :wódka: :D
S.T.A.L.K.E.R.
Awatar użytkownika
Szweminek999
Stalker

Posty: 87
Dołączenie: 09 Kwi 2012, 21:57
Ostatnio był: 01 Sie 2014, 13:12
Miejscowość: Baza Powinności
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 8


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 4 gości