Przysięga by Hrabia

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Przysięga by Hrabia

Postprzez Hrabia w 06 Wrz 2010, 19:40

Przysięga - PROLOG

W jednym ze zwykłych domów, w zwyczajnej kamienicy, w domu gdzie na drewnianych półkach wszystko miało swoje miejsce, zdjęcia w ramkach przedstawiające domowników oraz ich kuzynów i przodków. Dom, w którym porządek i ład był widoczny na pierwszy rzut oka.
Jednak jak w każdym domu, co każdy zna nie tylko z teorii ,ale i z własnego życia, wszystko a szczególnie osobiste problemy i cierpienia mieszkańców są zamaskowane ,schowane głęboko w szafie.
Mój rodzinny dom - wszystko było by w nim normalne gdyby nie jeden bardzo ważny szczegół, a mianowicie jest on położony przy pierwszym kordonie otaczającym Zonę.
Zonę, którą niektórzy znają tylko z opowieści i zdjęć, inni stąd, że w niej byli i zostawiła ona w ich psychice głęboką wyrwę nasączoną ciemnością i strachem, a jeszcze inni mogliby o niej wiele opowiedzieć gdyby z niej wrócili.
Ja miałem szczęście, po sześciu latach pobytu w Zonie stanąłem w drzwiach rodzinnego domu, cały i zdrowy. Mijały miesiące, znalazłem normalną pracę i choć coś ciągnęło mnie z powrotem, próbowałem ustatkować swoje życie, ale Zona miała wobec mnie zupełnie inne plany.

Od momentu powstania Zony spokój kamienic w całym mieście jak i tej ,w której mieszkałem zakłócały naloty milicji i tajnych służb szukających "rzeczy" wyniesionych z „Obszaru Zamkniętego”, ale spokój mojego ducha i rodziny mąciło zupełnie coś innego.

Mój brat, który przed "odjazdem" był pryszczatym podrostkiem teraz stał u progu dorosłości. Od chwili mojego powrotu nie odstępował mnie na krok. Byłem dla niego bohaterem, przecież wróciłem z Zony. Wciąż czułem na sobie jego wzrok i słyszałem pytania: "Jak tam było?! Jak tam jest!? Boże skąd masz tyle pieniędzy?! A skąd ta blizna?" Odpowiadałem zdawkowo na setki jego pytań i próbowałem go zniechęcić. Ale czy mógł do niego trafić tekst o zmarnowanej szansie. O tym ile straciłem ja czy inni, którzy zwariowali na punkcie Zony. Mówiłem mu o tym jak żałuję nie skończonych studiów, że jest jeszcze młody może je zrobić, poznawać ludzi i świat ,lecz ci ,którzy zginęli tam w Zonie już tego nie zaznają ,a na pewno by chcieli. Czułem się trochę jak „wapniak”, „zgred”, a przecież nie tak wiele byłem od niego starszy. Zresztą po jego zawiedzionej minie widziałem, że i tak mi nie wierzy.
Ale zadowolona była matka , która miała nadzieję, że zniechęcę brata do wypraw do Zony. Jednak jak w wielu historiach mój brat znalazł inne dno, on znalazł w nich niebezpieczne przygody i bohaterskie czyny okryte chwałą i złotem.

Zauważyłem, że młody zaczyna się zmieniać, milczał, myślał, przyuważyłem nawet jak wertuje mapy i zbiera pieniądze.
Pewnego dnia przyniósł do domu spory pakunek, który moje wprawne oko od razu skojarzyło ze złożonym karabinem. Nic nie mówiłem matce, ale ona zauważyła pewnego dnia jak starannie czyści swoje AK-47. Wywiązała się z tego spora kłótnia, matka zaczęła płakać i pobiegła po ojca. Ojciec jak to on, powiedział, krótko - Maria kobieto, co zrobisz? On chce tam iść, Wania był, on też chce. Nic nie poradzisz! Co zamkniesz go w domu?!
Następnej nocy obudził mnie dźwięk otwieranego zamka ,zerwałem się z łóżka i wpadłem do przed pokoju ,Sasza nakładał właśnie plecak gdy złapałem go za ramię.
- Uważaj tam na siebie Szasza. Uważaj… – Przytuliliśmy się do siebie , a w chwilę potem już go nie było, od tej pory nie ma z nim kontaktu,
Stalkerzy wracający z Zony też nic o Nim nie wiedzą.
I dlatego właśnie milicja przeszukująca mieszkanie najmniej zakłóca spokój naszego domu i duszy, robi to myśl o Saszy i coraz bardziej zapłakana matka Maria.

- Jak mogłeś Wania...Jak mogłeś, czy wy...ty i ojciec w ogóle o nim myślicie?! - Jej czerwone oczy świadczyły o tym, że nie śpi już od paru nocy. Od czasu jak zniknął Sasza minęło już ponad cztery miesiące, a ona powoli zaczynała tracić zmysły.
- Ale mamo, on sam chciał iść, przecież poprosiłem chłopaków, którzy ruszyli po nim żeby się o niego zatroszczyli, to dobrzy stalkerzy. - Próbowałem Jej tłumaczyć.
- Tacy ci Twoi Przyjaciele stalkerzy! Sasza od tak długiego czasu znaku życia nie dał, ty jak byłeś to przez kogoś pieniądze wysłałeś ,czasem i zdjęcie, a on...Moje dziecko najmłodsze...on tam zginął przez Was! Ty i ojciec jesteście temu winni! - Wyszła z kuchni zostawiając nastawioną patelnie, a na niej schabowego z grzybami – ulubioną potrawę Saszy.
- Mamo, ale... - w tym momencie ojciec złapał mnie za ramię.
- Wania…cicho daj spokój nic nie zmienisz ,a pogorszyć jeszcze możesz, ona sama musi sobie z tym poradzić…

Ale matce nie przechodziło, nie wychodziła z domu ,była coraz bardziej osowiała, a po paru dniach rozchorowała się i przestała wstawać z łóżka. Nagle posiwiała i postarzała się o dobre kilka lat.
Byliśmy z ojcem przerażeni , wezwaliśmy lekarza.
Wyszedł z pokoju matki przytykając palec do ust byśmy byli cicho i powoli przymknął drzwi.
- Mam dla panów złe wieści, stan pana małżonki, a pana matki jest ciężki. Bez dokładnych badań nie jestem w stanie stwierdzić co to jest, ale przy jej wieku tak niski puls i czterdzieści stopni gorączki nie wróży nic dobrego. Jutro zabierzemy Ją na dokładniejsze badania. Podałem leki na gorączkę i sen lecz proszę robić zimne okłady przez całą noc i czuwać przy niej ,musi dużo pić. Życzę spokojnej nocy, w razie czego tu jest mój numer. - Wypowiadając te słowa pożegnał się z nami i wyszedł.

Przez całą noc na zmianę z ojcem czuwaliśmy przy jej łóżku. Gdy przez przypadek przysnąłem obudziło mnie szarpanie za rękaw.
- Waaniaa...Waaaniaaa... – zduszony krzyk matki i jej spojrzenie jakiego nigdy nie widziałem przeraziło mnie.
- Tak mamo?! Co się stało? Coś mamie potrzeba?
- Nic synku. - jej głos był bardzo cichy i słaby. - Przepraszam za to co powiedziałam ,wcale nie miałam tego na myśli. - Powiedziała patrząc nieruchomo w moje oczy.
- Wiem mamo...
- Nie przerywaj mi gdy mówię. - jej głos stał się bardziej szorstki ,więc zamilkłem. - Sasz..a tu o Sa...szkę naszego chodzi. – Mówiła ,a w oczach staneły Jej łzy. - On jest w niebezpieczeństwie Wania ,w ogromnym .Czuję to Wania ,ja to czuję w sercu jak mnie kłuje ,jak każda matka gdy syn jest zagrożony...rozumiesz? - zamilkła.
- Mamo ,on jest sil...
- Zamknij się głupcze! - krzyknęła - Musisz po niego iść .Obiecaj mi to Wania! Musisz mi to obiecać jestem twoją matką ,a on jest twoim bratem ,musisz go stamtąd zabrać on cierpi...Wania obiecaj... - Łzy płynęły po jej bladych policzkach. - Obiecaj...synu ,przysięgnij – nie odrywała ode mnie swoich zmęczonych oczu.
- Obiecuje mamo ,na wszystko obiecuję .Przysięgam, znajdę go ,wróci do ciebie cały i zdrowy. – Ściskała kurczowo moje dłonie ,teraz i mi płynęły łzy widząc jak cierpi.
- Dziękuję ci synku, teraz wyjdź i zawołaj ojca muszę z nim porozmawiać. – Powiedziała przyciągając mnie do siebie i całując w czoło.
Rozmawiali bardzo długo i bardzo cicho. Z pokoju docierały ledwie dosłyszalne słowa. Po około czterdziestu minutach usłyszałem głośny szloch ojca i jego kroki zmierzające ku drzwiom. Wyszedł i wpadł mi w ramiona – Wania ona odeszła, Wania... - Staliśmy tak zawieszeni w przestrzeni nie wierząc w to co się stało. Płakaliśmy tak ponad godzine ,może i dłużej czas ,ani nic poza nim nie miało dla nas znaczenia. Potem ojciec spojrzał mi prosto w oczy po czym wyciągnął z kieszeni duży plik pieniędzy. - Ona kazała Ci to dać Wania, powiedziała , że to bardzo ważne ,że tu o Saszkę chodzi ,że o życie jego. Synu co się dzieje? – Po jego zalanej łzami twarzy widać było ,że rozsypał mu się właśnie cały świat.
- Tato usiądź ja zadzwonię po lekarza i karetkę dobrze...? – Wszystko kręciło się w około mnie i było nie realne. Mama ,która odeszła i leżała w pokoju obok wyglądając jakby spała ,ojciec siedzący ,skulony na krześle w przedpokoju ze łzami wielkości grochu spływającymi mu po twarzy ,plik pieniędzy w Mojej kieszeni ,Sasza ,Sasza...i złożona przysięga.
Ostatnio edytowany przez Hrabia, 15 Lis 2010, 19:31, edytowano w sumie 1 raz
To ja rozpalę ognisko a wy wyciągnijcie flaszeczki!
Awatar użytkownika
Hrabia
Kot

Posty: 46
Dołączenie: 06 Sty 2010, 20:48
Ostatnio był: 26 Gru 2013, 15:32
Miejscowość: Olsztyn
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 0

Reklamy Google

Przysięga - Prolog

Postprzez Hrabia w 06 Wrz 2010, 19:42

* * *

Pogrzeb matki był dla nas strasznym przeżyciem ,była ona bowiem spoiwem ,które zawsze łączyło naszą rodzinę. To dzięki niej zawsze miałem ciepły dom i miejsce do ,którego mogłem wracać.Zawsze się o nas troszczyła, a szczególnie o Saszę.
W ten pochmurny i deszczowy dzień, stojąc nad jej grobem i rzucając garść ziemi ,na trumnę ,która stała się ostatnim miejscem jej spoczynku ,patrzyłem po twarzach zebranych i nie widziałem nic innego jak tylko puste miejsca oraz nie obecne twarze.
Twarze, imiona, a czasem tylko ksywy tych, których chowaliśmy, bądź też chowałem sam. Oni choć może nie chcieli umierać to wiedzieli, że po śmierci połączą się z „Matką” Zoną ,która częściej karciła niż dawała coś dobrego ale godzili się z tym.
Czy Moja matka chciała leżeć tu w tej ziemi ?Czy kochała to miasteczko tak by zostać tu na zawszę? Czy ona też się na to godziła? Tego nie wiedziałem ,nie było mi już dane poznać jej najskrytszych marzeń ,ale za to znałem największy lęk .Wiedziałem ,że lękała się o Sasze i nie mogłem pozwolić by zakłócało to jej spokój.

Po śmierci matki ojciec był w opłakanym stanie ,przez jakiś czas musiałem z nim zostać ,jednak wiedziałem ,że nie mogę złamać danej matce przysięgi ,a czas nagli .Poprosiłem go by na jakiś czas wziął wolne i pojechał do rodziny ,trochę odpoczął .Nie chciał na to przystać ,jednak nalegałem i w końcu się zgodził. Nie mogłem pozwolić na to by został sam w domu ,którego ściany odbijały echem tyle wspomnień .Nie mógł zostać sam i czekać na nasz powrót…kto wie może i w nieskończoność.
Gdy ojciec wyjechał mój cel stał się wyraźny, zebrać się w kupę i zacząć działać wedle złożonej przysięgi.
Pierwszym miejscem do jakiego musiałem się udać była księgarnia Nataszy. Była ona córką mojego dobrego druha Białego, oraz przyjaciółką, a nawet kimś więcej.
Biały zawsze miał głowę na karku i swój plan na życie. Po powrocie z Zony wykupił lokal użytkowy znajdujący się na parterze i założył w nim księgarnie. Nie bez przyczyny lokal znajdował się na parterze, w zamyśle chciał mieć dostęp do piwnicy. Była to świetna przykrywka, sprzedawał książki, które bardzo cenił i kochał, a na boku nocami w dobrze ukrytej piwnicy był paserem jak to mówił „cudeniek” z Zony. Zaprosił mnie również do udziału w tym interesie, a interes ten przynosił nam spore dochody…oczywiście mam na myśli paserstwo.
Nie widziałem Nataszy od pogrzebu jej ojca, a było to zaraz po „wyjeździe” Saszy. Moje wejście obwieścił tradycyjny wieszany nad drzwiami dzwonek, a w nozdrza uderzył piękny zapach starych książek .Natasza pokazywała właśnie klientowi jakiś wolumin ,których było tu naprawdę dużo. Gdy tylko zobaczyła mnie w drzwiach widziałem, że bardzo stara się go szybko pozbyć. W tym czasie przyglądałem się książką. Wziąłem nawet, którąś do dłoni wertując strony ,ale mój umysł i wzrok nie potrafił skupić się na tej czynności, więc szybko ją odłożyłem. Natasza odprowadziła klienta do drzwi żegnając się z nim , obróciła tabliczkę na „Nieczynne” i podeszła ze zmartwionym wzrokiem przytulając się do mnie.
- Wania tak Mi przykro, słyszałam o Twojej matce, przepraszam nie mogłam przyjść, ale myślami cały czas byłam z wami. - W jej oczach zalśniły łzy.
- Dziękuję, jest nam naprawdę ciężko, wiele dla nas znaczyła, ale w tej chwili najważniejsze jest dla mnie odnalezienie Szaszy i w tym celu przyszedłem. Usiądźmy na chwilę, muszę powiedzieć ci coś bardzo istotnego. Na pewno domyślałaś się, że interesy, które prowadziłem z twoim ojcem były nie do końca legalne. Hmmm…W piwnicach tej księgarni znajdowała się nasza, jakby to powiedzieć…baza.
- W jakich piwnicach, tu nie ma piwnicy. – Powiedziała zdziwiona.
- Jest, to właśnie dzięki niej nigdy nie brakowało wam pieniędzy, bo jak sama widzisz nie zbijasz kroci na sprzedaży książek. Więcej nie powinienem mówić, twój ojciec na pewno by tego nie chciał. – Mówiąc to wstałem i pogłaskałem ją po delikatnym policzku. Była taka niewinna i nie chciałbym by to się zmieniło ,patrząc w jej zielone oczy zaczynałem żałować złożonej przysięgi.
Przeszedłem przez zaplecze i skierowałem się do komórki, która znajdowała się w prawym korytarzu. Będąc już w środku, pociągnąłem za sznureczek zapalający wiszącą pod sufitem żarówkę. Było tu trochę rupieci, wszystko tylko na pokaz. Przesunąłem półki i zdjąłem nie przybite do podłogi deski pod, którymi znajdowała się klapa do piwnicy. Schodząc w dół po wąskiej drabinie przypominałem sobie lśniące z podniecenia oczy mojego przyjaciela, gdy otrzymywał nową dostawę „cudeniek”.
Pomieszczenie nie było duże, ale jak na naszą działalność wystarczające. Wszystko było zakurzone, a w kącie stało pełno opróżnionych flaszek, mimowolnie się uśmiechnąłem.
Biały zawsze miał głowę do picia, nigdy nie potrafiłem mu dorównać.
Skierowałem się do rogu pomieszczenia, zwinąłem dywan i zacząłem zdejmować kolejne deski. Dla mnie było paranoją by chować coś w czymś, co już jest schowane, ale Biały powtarzał „Strzeżonego Pan Bóg strzeże!”, wtedy zawsze sprawdzał po raz kolejny swój magazynek.
Pod deskami znajdowała się skrzynia, otworzyłem wieko i rozgarniając trociny wyciągałem kolejno przydatne mi rzeczy.
Gdy rozwinąłem otłuszczony papier moim oczom ukazała się kamizelka kuloodporna CS-3A, była zmodyfikowana i mogłem umieścić w niej dwa artefakty, następnie wojskowe buty ,plecak oraz nóż. Na samym dnie znalazłem torbę podróżną, trochę konserw i apteczkę.
Spakowałem wszystko starannie do torby i skierowałem się na górę.
Natasza siedziała na krześle przy ladzie, była piękna nie mogłem oderwać od niej wzroku.
- Mam wszystko co było mi potrzebne, dziękuje ci Natasza, bardzo mi pomogłaś. – Jej oczy obserwowały mnie uważnie gdy wychodziłem zza lady. Wstała by odprowadzić mnie do drzwi.
- Muszę już iść mam nie wiele czasu. – Powiedziałem zatrzymując się.
- Tak rozumiem…wracasz tam? – Spytała, a jej oczy zalśniły w nieznany mi dotąd sposób.
- Wracam. Sasza tam jest, przysięgłem matce, że sprowadzę go całego z powrotem do domu.
- Rozumiem… - Spuściła głowę patrząc w podłogę. – Wiem, że na pewno go znajdziesz i wrócisz.
-Wrócę z Sasza i wszystko będzie tak jak dawniej Natasza , zobaczysz – mówiąc to pocałowałem ją w policzek podniosłem torbę i zacząłem otwierać drzwi ,gdy ona złapała Mnie za rękę.
- Przysięgasz? – Patrzyła na Mnie zielonymi oczami i wiem, że nie puściła by gdybym nie powiedział – Tak Natasza przysięgam. – Pocałowałem ją jeszcze raz i wyszedłem w zapadający zmierzch czując na ustach smak jej delikatnej skóry.
To ja rozpalę ognisko a wy wyciągnijcie flaszeczki!
Awatar użytkownika
Hrabia
Kot

Posty: 46
Dołączenie: 06 Sty 2010, 20:48
Ostatnio był: 26 Gru 2013, 15:32
Miejscowość: Olsztyn
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 0

Re: Przysięga - Prolog

Postprzez Nazarinho w 07 Lis 2010, 14:03

Bardzo ciekawy początek, dlaczego dalej nie piszesz?
Live Free Or Die Trying
Awatar użytkownika
Nazarinho
Kot

Posty: 13
Dołączenie: 04 Lis 2010, 16:02
Ostatnio był: 25 Wrz 2011, 15:19
Ulubiona broń: Fast-shooting Akm 74/2
Kozaki: 0

Re: Przysięga - Prolog

Postprzez Śliski w 08 Lis 2010, 16:55

Opowiadanie ciekawie się zaczyna. Pisz pisz zobaczymy co z tego wyjdzie! :E :E :E :E
Awatar użytkownika
Śliski
Stalker

Posty: 121
Dołączenie: 20 Maj 2010, 13:55
Ostatnio był: 21 Kwi 2016, 20:03
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2U
Kozaki: 14

Re: Przysięga - Prolog

Postprzez Hrabia w 14 Lis 2010, 16:51

Przepraszam drodzy stalkerzy, nie miałem ostatnio za wiele czasu.Akt 1 jest już prawie gotowy. :wink:
To ja rozpalę ognisko a wy wyciągnijcie flaszeczki!
Awatar użytkownika
Hrabia
Kot

Posty: 46
Dołączenie: 06 Sty 2010, 20:48
Ostatnio był: 26 Gru 2013, 15:32
Miejscowość: Olsztyn
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 0

Re: Przysięga by Hrabia

Postprzez Bajarz z Zony w 16 Lis 2010, 17:57

Nooo... Czekam na kontynuację bo fajnie się zaczyna :D
Masz taki fajny, naturalny styl pisania ;)
"Mutant najlepiej wygląda z bliska, lecz tylko wtedy gdy jest już martwy"- Numidyjczyk
Awatar użytkownika
Bajarz z Zony
Kot

Posty: 10
Dołączenie: 13 Lis 2010, 17:08
Ostatnio był: 30 Sie 2011, 01:36
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 1

Re: Przysięga by Hrabia

Postprzez Hrabia w 11 Sty 2011, 03:07

Sorry,że tak długo to trwa,ale próbuje go dopieścić na max, żeby wam się podobał, za tydzień będzie gotowy.
To ja rozpalę ognisko a wy wyciągnijcie flaszeczki!
Awatar użytkownika
Hrabia
Kot

Posty: 46
Dołączenie: 06 Sty 2010, 20:48
Ostatnio był: 26 Gru 2013, 15:32
Miejscowość: Olsztyn
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 0


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 4 gości