Przyjaciele Stalkerzy - 5 części

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Przyjaciele Stalkerzy - 5 części

Postprzez danieldino w 20 Maj 2010, 16:52

Witam, jestem nowy i zamieszczam moje pierwsze opowiadanie. Proszę o krytykę ale uzasadnioną. Dzięki.
Proszę to dla lepszego czytania :wódka:



CZĘŚĆ 1

8:30 a jego dalej brak, zapalę papierosa może czas szybciej minie, ta to jest to poranny papieros i ja, nikogo innego, znów ktoś dzwoni ??
- Słucham ?? - odpowiedziałem grzecznie.
- Daniel, przepraszam ale się spóźnię, muszę jeszcze zapasy kupić jakieś żarcie i takie tam.
- ku*wa Janek, wcześniej nie mogłeś zadzwonić zrobił bym sobie jeszcze kawy a, a zresztą to kup jeszcze fajki.
- Dobra, a jest już z tobą Ernest ??
- Nie, pewnie jeszcze śpi, zaraz zajdę po niego a ty się pośpiesz. Jak by co, będę u Erniego.
- Dobra na razie.
No to ładnie, ja z rana bez kawy i jeszcze budź Ernesta, o u niego wypiję kawę ta to dobry pomysł.
- dryn dryn - dzwonek do drzwi.
- Już otwieram - krzyczy Ernest
- Ty pakuj manatki, zrób mi kawy do termosu i jazda. Widzimy się na przystanku.
Oj, mam nadzieję że nie zapomni o kawie. Wybrał sobie mieszkanie na 4 piętrze co on jogging trenuje czy co ?? A dobra dajmy sobie z tym spokój. Znów ten przystanek czyli czas na kolejnego papierosa, zobaczę do torby czy może czegoś nie zapomniałem, ta kurtka jest, maska jest, rękawice są, pieniądze są, skarpety są, apteczka jest, bandaż jest, wiedziałem Daniel debilu a pistolet gdzie ?? Aj o czym ja myślałem, dobra za 10 min gdzieś będzie Janek to trzeba się streszczać. Pobiegłem do domu chwyciłem za pistolet i paczkę naboi, schowałem do torby i pobiegłem na przystanek, Ernest już tam był.
- Siemano co tam ?? - powiedziałem
- A nie mów wczoraj załatwiałem tą pieprzoną broń.
- A co załatwiłeś dla nas ?? Hę ??
- Ta, mam Ak 74, Akm 47/2 i Chestera
- Ta ta, zamawiam Ak 74.
- A ja Akm, załatwiliśmy Janka hehe.
- Co ty, Chester dobra broń, będzie bardzo użyteczny. A tak poza tym która godzina ?
- Już 9:15 a co ??
- Gdy dzwonił do mnie Janek była 8:30, ale dobra jedzie wreszcie.
Podszedłem do wozu otworzyłem bagażnik, wrzuciłem torbę moją i Erniego i wsiadłem do auta.
- Co jest ?? Wolniej nie mogłeś ??
- Ale ...
- To było pytanie retoryczne, masz to twoja broń - wziąłem Chestera i rzuciłem mu na kolana.
- Dzięki, myślałem że dostanę pieprzone Ak.
Zdziwiłem się gdy to powiedział, obejrzałem się na Erniego a on oczy miał jak 5 złoty, był widocznie bardziej zdziwiony ode mnie. Ostatnie chwile szykowania się i taa zapomniał bym.
- Erni ?? - zapytałem.
- Tak ??
- Masz może termos z kawą ??
- No jasne, poranek bez kawy to jak śmierć. Trzymaj.
- Dzięki ah kawa z ranka mm. Janek też chcesz ??
- Nie dzięki. - odpowiedział
- Dobra ruszamy moi drodzy.
Wyruszyliśmy o 9:35, kierowaliśmy się na Czarnobyl. Jedziemy już 8 godzin i zaraz będziemy na miejscu. To tu Straż graniczna pilnująca wejścia do Strefy, wyciągam już dokumenty żeby nie było zbędnego szukania. O dziwo nie widać nikogo przy szlabanie, pustki.
- Halo ?? Jest tam ktoś ?? - krzyknąłem.
Nikogo nie widać może śpią, wcale bym się nie zdziwił, w końcu mają tu zapierdziel niezły.
- Dobra chłopaki czekajcie w wozie, sprawdzę co tam się dzieje - powiedziałem do przyjaciół.
Dobra idziemy, zajrzę przez okno ale i tam nikogo nie widzę, wejdę do środka,
- Halo ?? - krzyknąłem niepewnie.
Cisza, na podłodze leżą tylko łuski, czyli coś musiało się tu dziać, dobra spieprzam stąd. Pobiegłem do auta, usiadłem i dałem chłopakom sygnał żeby ruszali.
- I co ? Był ktoś ?? - dopytywali się.
- Nikogo nie było, na podłodze leżały tylko łuski, była strzelanina.
- A zwłoki, krew ???
- Nic, kompletnie.
Usiadłem wygodnie, i zacząłem myśleć co się tam stało ?? Może mutanty ?? Albo bandyci ?? Dobra przestanę o tym myśleć, teraz trzeba myśleć o strefie. Nagle usłyszałem huk, i zaczęło trząść autem które po chwili się zatrzymało.
- ku*wa co jest ??? - krzyknąłem.
- Jakiś pies, duży czarny - odpowiedział nerwowo Janek.
Wyszedłem z Ernestem sprawdzić co się stało, na drodze leżał rozwalony pies, a wóz był już do niczego. Trzeba było wziąć manatki i iść na piechotę. Szliśmy tak 2 godziny, była już 19 z groszami, trzeba było znaleźć nocleg, na uboczu stała mała 2 piętrowa chatka, postanowiliśmy tu przenocować .......

CZĘŚĆ 2

Zimno się robi, trzeba rozpalić ognisko.
- Dobra chłopaki robimy obóz na 2 piętrze idźcie rozpakować manatki, a ja idę po chrust na ognisko, nie zapomnijcie pozabijać dechami okien.
- Spokojnie - odpowiedzieli.
Dobra teraz chrust, na szczęście jest go pełno wokół domu. Minęło 15 min, a ja tego chrustu nazbierałem jak na miesiąc pobytu w tym domku. Idę łyknąć jeszcze letniej kawy i idę przeglądnąć okolicę. Obszedłem domek w promieniu 50 metrów, i nic nie ma. Czyli noc będzie możliwie spokojna.
- O, widzę że pozabijaliście dechami okna, to dobrze bo na pewno będzie wiało.
Rozłożyłem stary materac w rogu i pościeliłem sobie śpiworem. Ta teraz czymś trzeba zastawić drzwi, może ta szafa na dole ?? Ta ona będzie w sam raz. Wnieśliśmy szafę na górę i nawet starą kanapę na której będzie spał Erni z Jankiem. Zastawiliśmy drzwi i usiedliśmy przy ognisku, wreszcie ciepło i przyjemnie. Na dworze słychać wycia psów, nawet odgłosy dochodzące z 1 piętra.
- Dobra chłopaki, zjemy i idziemy spać co nie ??
- Ta, jestem padnięty strasznie. - ziewając odpowiedział Erni.
- A ty Janek co ?? Nie idziesz spać ??
- Zgłupiałeś ?? Nie można spać w Strefie.
- Bo ?? Czy do końca zdurniałeś ??
- Nie słyszeliście plotek krążących o tym miejscu ???
- Jakich znów plotek ?? he ??
- Powiem wam jedną rzecz. W tej części Zony kompletnie nie wolno spać? Ja mam szczęście, bo ja i tak nie mogę spać, ale ludzie miewają takie koszmary? Czasem nie budzą się rano. Niektórzy na przykład dostają ataku serca. Część wpada w furię, część świruje? Ale podobno jest jedno lekarstwo. Jeśli naprawdę musisz się przespać, znajdź stare wiadro? może być duży garnek? czy coś? Byle tylko nie miało dziur? Wsadzasz głowę do środka i smacznie śpisz?
- Zgłupiałeś ?? Hahaha słyszałeś Erni ??
- Tak, słucham go bardzo uważnie. hahaha - powiedział to wybuchając śmiechem.
- Śmiało, możecie się śmiać, ile wlezie. Pogadamy za kilka dni, jak będziecie padać z wycieńczenia. Idioci? No to powiedzcie mi, po cholerę trepy łażą i szpanują tymi hełmami, co? No właśnie! Przez dwa lata ani widu, ani słychu, a teraz wszędzie ich pełno! A te ochraniacze na mózgi to coś nowego. Ktoś znalazł trupa jednego z wojskowych i obejrzał sobie. Wewnątrz jest siatka zrobiona z cienkich miedzianych przewodów, połączona z podszewką. Po cholerę takie coś? Zapamiętajcie, co wam powiem - za tym wszystkim kryje się coś bardzo dziwnego.
- Może masz rację, może na serio tak jest ?? Ale dzisiaj śpimy bez garnków.
- No właśnie Daniel, idziemy spać.
Zasnąłem bardzo szybko. Śniło mi się niebo a na nim pełno ptaków, ale nie rozumiem tego snu. Jest 7:45 Janek nie śpi, ale trzeba budzić Ernesta. Chciałbym jeszcze poleżeć bo tu w strefie poranki są takie chłodne. Ale trzeba ruszać dalej.
- Ernest budź się - krzyknąłem mu do ucha.
- ku*wa debilu, nie drzyj mi się do ucha !! Nie mogłeś mnie normalnie obudzić ??
- Dobra przepraszam.
- Nic się nie stało ale budź już mnie normalnie.
Miałem ochotę na porannego papierosa, ta to był strzał w 10. Kurczę tylko spaliłem wczoraj ostatniego, cholera mogłem kupić, zaraz przecież Janek kupił.
- Janek rzuć fajkami. - powiedziałem - Dzięki.
Ah ten papieros, brak mi tylko kawy, ale kawa teraz nie jest tu najważniejsza, trzeba iść dalej, nie możemy tu zostać, niby 10 km ale i tak za blisko straży granicznej. Ta spakujemy tylko rzeczy i robimy wypad. Jest już jasno, na szczęście, jesteśmy nowi w zonie więc nie możemy pozwolić sobie na błędy które mogą kosztować nas życie.
- Dobra chłopaki wyruszamy - powiedziałem dopalając papierosa.
Odsunęliśmy szafę i wyszliśmy na drogę, szliśmy dalej wzdłuż drogi która jak na razie prowadziła do donikąd, z daleka w lesie widzieliśmy watahy psów, które jak opowiadali mi koledzy są ślepe.
Nie raz wśród nich był wielki czarny pies, taki sam jakiego przejechaliśmy po drodze. Zacząłem czuć się nieswojo, ta atmosfera grozy, tylko my i mutanty, byliśmy przerażeni tym co tu oglądaliśmy, raz nawet usłyszeliśmy krzyk jakiegoś stalkera wtedy odruchowo zaczęliśmy strzelać gdzie popadnie ze strachu. Doszliśmy w końcu do wielkiej polany gdzie z daleka było widać mieszczący się na niej, obóz stalkerów. Postanowiliśmy ich odwiedzić .....

CZĘŚĆ 3

Postanowiliśmy ich odwiedzić .....

Zaczęliśmy iść w ich kierunku, ale zauważyli nas, zaczęli do nas krzyczeć
- Stójcie, kim jesteście ??
- Jesteśmy stalkerami, wolnymi oczywiście - krzyknąłem z daleka.
- Dobra ruszcie się bo zaraz będzie się ściemniać, i nie chcemy kogoś zastrzelić - odpowiedział i wrócił na stanowisko.
Mogliśmy bezpiecznie ruszyć już w ich kierunku. Gdy doszliśmy do obozu, rozsiedliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać ze stalkerami o zonie i reszcie rzeczy które się tu znajdują.
- Wy, koty, lepiej uważajcie! Każdy szelest, każdy ruch? Nawet jeśli obok przebiega pieprzony zając? Chociaż niech Bóg was chroni przed spotkaniem z tutejszymi zającami? Tak czy inaczej - tutaj musicie uważać cały czas. Magazynki i granaty pod ręką, palec zawsze na spuście. Gdy tylko coś zauważycie, natychmiast wystrzelcie pół magazynka. Widzicie coś za krzakiem? Najpierw strzelajcie, później pytajcie o nazwisko. Tutaj podstawa szkolenia brzmi: za dużo myślisz, skończysz jako karma dla psów ! - od razu powiedział do nas ich dowódca.
- Ale jak spotkamy tzw. Kontrolera ?? Słyszałem że to straszny mutant ?? - odpowiedziałem z zaciekawieniem.
- A co do kontrolerów, to zupełnie inna historia. Jak usłyszycie szelest, strzelajcie i natychmiast padnijcie na ziemię! Nieważne czy na plecy, czy twarzą w dół. Kontroler chwyci was, gdy tylko was zobaczy - musi się koncentrować czy coś. Więc przyczajcie się i wsłuchajcie się w odgłosy, żeby wiedzieć, czy jakiś gnój nie idzie w waszym kierunku. Możecie po cichu przeładować broń, wyciągnąć granaty? A jeśli jest zupełnie cicho, policzcie do trzech i? Zabierajcie dupę w troki! Jak najdalej się da! Zrozumiano? Rekruci? Miejcie się cały czas na baczności, tylko tak da się tu przeżyć?
- Rozumiemy, na pewno przyda się nam to w strefie. - powiedziałem ziewając.
- A tak w ogóle to po co tu przyjechaliście i skąd jesteście ?? - zapytał z zaciekawieniem.
- My jesteśmy tu dla pieniędzy i jesteśmy z Kijowa.
- Myślisz, że forsy się łatwo można dorobić? To się zaje*iście mylisz! Za friko to tutaj można tylko oberwać jakimś gównem albo dostać kulkę od stalkera? Główka musi pracować. Główka musi pracować tam, a tutaj tym bardziej. Tuman za długo tu nie przetrwa. Daleko też nie pociągniesz, jeśli wszystko co masz, to kuku na muniu?
- No nie zupełnie, ale lepiej tu sobie zarobić niż po za strefą.
- Tak tu macie rację. - odpowiedział, i poszedł spać.
Kurczę a myślałem że to sielanka te życie w strefie a tu śmierć czeka na każdym kroku. Dobra trzeba się szykować do spania bo jutro trzeba wyruszyć do wioski.
- Ej ty, widzę że zasnąć nie możesz, podejdź no do mnie opowiem ci pewną historię - powiedział do mnie jeden z wartowników.
- No mów - odpowiedziałem po czym podszedłem do niego.
- To było jakiś miesiąc temu... wkradamy się do tego hangaru, co nie? Wszędzie kurz i pajęczyny. Syfu aż po dach. Detektory milczą jak zaklęte - jakby nikogo wokół nie było, ale wydaje się, że nawet my sami nie istniejemy. No i ustawiamy się na pozycjach wzdłuż granicy: Saniek pierwszy, reszta go osłania? a tu nagle - JEBUDU! Pod sufitem były takie wielkie, przerdzewiałe żelazne belki, no i jedna się oderwała i leci w dół! Saniek jakimś cudem uskoczył, a to gówno rąbnęło dokładnie tam, gdzie stał chwilę wcześniej. Saniek się rzuca, przetacza i nawet nie wstaje - leżąc na ziemi, zaczyna grzać! No to my wariujemy i też strzelamy jak idioci. Wtedy Saniek drze się wniebogłosy, coś o potworze w rogu. Ja się patrzę i nic nie widzę? Dokładnie, cała operacja legła w gruzach, totalna zjebka? Łazimy po ruinach jakieś pięć minut, każdy patrzy, gdzie idzie - pilnujemy się, żeby znów nie wejść pod belkę. I to był niezły schiz, stary - co chwila któryś coś widział i grzał po ścianach ile wlezie. Dwóch naszych całkiem dojechało - jeden wpadł do dziury, a drugiego zmiażdżyły drzwi, które wypadły z zawiasów. To się zaje*iście wpieprzyliśmy, bo widać, że ktoś z nami pogrywa! No to włączamy ochronę psioniczną, w każdy róg rzucamy po granacie gazowym i czekamy z palcem na spuście. - mówił energicznie.
- To mieliście nie złą jazdę .... - powiedziałem.
- Słuchaj dalej .... Czekamy i czekamy? Wychodzi na to, że sukinsyn latał czy coś w tym stylu? My ganialiśmy w kółko, a ten się czaił na suficie i zrywał boki ze śmiechu? Olśniło nas za późno - i kompletnie przypadkiem. Gnój poluzował jeszcze kilka belek i pół dachu leci w dół, prosto nam na głowy - czterech gości rozpłaszczyło na miejscu? Ale dorwaliśmy jebusa! Jak tylko Saniek usłyszał szelest na suficie, odruchowo wypalił - i to był zaje*iście szybki odruch, mówię ci! Szkoda, że nie słyszałeś, jak to coś wyło! Wszyscy się rzuciliśmy i każdy napieprzał z tego, co miał? Jebus runął w dół z takim jazgotem, że prawie mi krew z uszu poszła. Sukinsyn dostał za swoje - pałowaliśmy, kopaliśmy, a Saniek wyciągnął kosę, żeby dziada rozpruć? Cóż, dowódca nas wszystkich odciągnął, bo inaczej byśmy to bydlę rozwalili na kawałki?
- Ta i co dalej z tym ciałem ?? - wykrztusiłem z siebie zdanie.
- Sprzedaliśmy to naukowcom, tyle szmalu że głowa boli ale idź spać i tak będziesz miał ciężką noc ......
Miał rację byłem strasznie przerażony, ze strachu to nawet przytuliłem się plecami do jednego ze stalkerów, jedyne co mnie zdziwiło to, to że Janek śpi, no cóż pewnie był padnięty jak wszyscy, wlazłem w śpiwór i poszedłem spać. Obudziłem się wcześnie rano, warty były już zmienione postanowiłem zapalić papierosa, cóż tylko to mi zostało. Strasznie zimno jest tutaj.
- Ej stalkerze ile kilometrów stąd jest wioska ?? - krzyknąłem
- Z 3 ale zaprowadzę was tam muszę zajść do kolegi odebrać dług. - odpowiedział
- Dzięki.
To jeden problem mamy z głowy. Ale ta historia nadal mnie przeraża, mam nadzieję że tego nie spotkamy po drodze, nie fajnie było gdybyśmy zginęli na samym początku wyprawy. Dobra jesteśmy spakowani, to teraz trzeba sprawdzić broń. Moja jak zawsze była sprawna, Erni i Janek też na swoje nie narzekali.
- Chłopaki wyruszamy, nie ma czasu na głupoty i na pierdzenie w stołek - powiedziałem spokojnie, nie okazując strachu. Wyruszyliśmy z pozostałymi stalkerami, dokładnie było ich trzech, jeden to dowódca posiadał MP5, i dwóch stalkerów uzbrojonych w Chestery. Szliśmy tak około godziny, powolnym spacerkiem, po drodze dowódca stalkerów odłączył się z jednym ze swoich ludzi i poszedł do hangaru, z którego było słychać, granie na gitarze i śmiech. Po około 15 min doszliśmy do "Wioski", zdziwiłem się ta wioska to 3 domki na krzyż. Jeden domek był pusty więc postanowiłem w nim przenocować, w następnym widziałem 2 stalkerów którzy siedzieli sobie przy ognisku głośno gadając i tam właśnie poszedł nasz "przewodnik", w 3 był mały Bar.
- Hehe, chłopaki chata wolna, bar obok no no szykuje się impreza - powiedziałem z pełnym entuzjazmem - chodźmy pierw się rozpakować ......

CZĘŚĆ 4

- Hehe, chłopaki chata wolna, bar obok no no szykuje się impreza - powiedziałem z pełnym entuzjazmem - chodźmy pierw się rozpakować ......


Weszliśmy do domku, w domku były 3 pokoje, drugi pokój był raczej kuchnią, widać po tym że stoją stare kuchenki, w pierwszym natomiast stały łóżka, było ich 6, a w trzecim był piec chociaż to największy z pokoji.
- Erni - krzyknąłem - Weście z Jankiem przenieście te łóżka do największego pokoju z tym piecem i najlepiej go rozpalcie.
- Spoko, już się robi - odpowiedział.
Ja natomiast wyszedłem na dwór i obszedłem dom do o koła minęło z 30 min i zauważyłem ten element; okna, było ich dużo
- Zaraz 1, 2, 3, 4, 5, 6, tak 6 okien, kurczę będziemy łatwym celem dla innych stalkerów oraz mutantów - pomyślałem. Wszedłem znów do największego pokoju w domku.
- Wooow - krzyknąłem - co tu się stało ??
- A małe przemeblowanie - powiedział Erni - wnieśliśmy łóżka do naszego pokoju, rozpaliliśmy w piecyku, znaleźliśmy stare materace to położyliśmy na łóżkach.
- Ej a ta szafa - krzykną Janek - co z nią ??
- Chodź na chwilę tutaj nic nie rób, musimy coś obgadać - powiedziałem z uśmiechem na twarzy - Chłopaki a może zostaniemy tu hę ?? Mamy blisko do baru, nigdy nie będziemy sami bo zawsze są tu jacyś stalkerzy.
Janek i Erni patrzyli na mnie z uśmiechami jakby sami o tym pomyśleli.
- Jasne - krzyknęli razem.
- No to super - ucieszyłem się - ale jest sprawa, trzeba zabić okna i to dokładnie, tak by nie było żadnych luk i najlepiej od środka wzmocnić blachami.
- Już się robi - powiedział Janek - ale przynieście deski.
Janek schylił się do plecaka i wyciągną ... skrzynkę z narzędziami.
- ku*wa skąd ją masz ?? - wydarłem się.
- Z domu, a niby skąd, co myślisz że w domku przy granicy patykami przybiłem deski ?? - powiedział.
Dałem mu spokój, i wyszedłem z Ernim po deski. Poszliśmy najpierw do domku gdzie byli stalkerzy. Tak strzał w 10, było parę desek, więc zapakowaliśmy je i poszliśmy do naszego domku.
Podaliśmy Jankowi deski i poszliśmy szukać blach, niestety nie było żadnych, ale nie zaglądaliśmy do Baru, tak żeśmy się do nie go udali. W barze było 2 stalkerów i oczywiście barman.
- Witam, co podać - powiedział grzecznie.
- Nie, nic na razie - odpowiedziałem - chcieliśmy się zapytać czy nie masz przypadkiem kilku blach na zbyciu ??
- Mam mam, na zapleczu a tak w ogóle to Sasza jestem - przedstawił się.
- Ja jestem Daniel a to jest Ernest.
- Witam - powiedział Ernest.
Czekaliśmy może z 5 min, i po kolei wynosił nam blachy, przy okazji zapaliliśmy sobie papierosa.
- Tyle chłopaki starczy ?? - krzykną z zaplecza.
- Tak, tak dziękujemy, a w ogóle to będziemy sąsiadami - zażartowałem.
Udaliśmy się z tymi blachami do Janka, akurat zabijał ostatnie okno, położyliśmy blachy i zaczęliśmy sprzątać. Szafę przenieśliśmy do kuchni by tam trzymać nasze zapasy. W 1 pokoju została kompletna pustka oprócz 3 łóżek, postanowiliśmy je ustawić i zrobić z tego pokój dla innych stalkerów. Cztery godziny później wszystko było gotowe, nawet drzwi do budynku zrobiliśmy i wzmocniliśmy blachami. Dom wyglądał od środka jak forteca, a my czuliśmy się bezpiecznie. Naszą skrytkę zrobiliśmy w naszym pokoju na poddaszu. Odpoczęliśmy trochę, przy tym atmosfera opadała.
- I co teraz chłopaki robimy ?? - powiedział Ernest.
- Kupujemy wódkę, żarcie i inne pierdoły i pakujemy tutaj a później pijemy - powiedziałem.
Wszystkim ten pomysł się spodobał, policzyliśmy pieniądze i poszliśmy do Baru.
- Cześć i co tam jak wasz domek ?? - powiedział Sasza.
- A no jak forteca - powiedział Janek - przyszliśmy po żarcie, picie i resztę rzeczy.
- To co podać ???
- No to tak, 3 wódki, 20 konserw, 10 napojów energetycznych, 20 kiełbas, 6 apteczek, 6 magazynków do Ak, i 30 nabojów do Chestera - powiedziałem.
- Ok, już daję, poczekajcie chwilę.
Po 15 min mieliśmy wszystko czego nam trzeba, ale mogliśmy już zapomnieć o kasie wszystko straciliśmy ale cóż takie życie. Zanieśliśmy wszystko do domu, poukładaliśmy wszystko jak należy. Nastał wieczór, było około 20 z daleka było słychać szczekanie psów, zaczęło robić się zimno więc wstałem i poszedłem zamknąć drzwi. Drzwi zabarykadowałem 3 dechami, po czym wróciłem do pokoju :
- To co chłopaki pijemy nie ?? - powiedziałem podając każdemu z przyjaciół butelkę wódki - Jak ja się cieszę że jesteśmy tu razem a w ogóle to jak wam się tu podoba ??
- Kozacko jak w domu u mamy - powiedział Erni.
- No wszystko fajnie tylko trzeba jutro wybrać się do roboty, bo raczej z tymi kurtkami nic nie zrobimy, a swoją drogą ciekawe jak wygląda artefakt, mi się zdaje że to kula która błyszczy - powiedział Jurek.
- Spokojnie na wszystko przyjdzie czas, co do artefaktów widziałem kiedyś jeden na ul. Lenina w Kijowie chyba wtedy naukowcy się nim chwalili, mówli że nazywa się " kotlet ", heh rozbawiła mnie wtedy nazwa ale gdy spytałem z czego jest to aż mnie dreszcze przeszły ... - odpowiedziałem.
- Ale z czego on był ?? - zapytali oboje.
- " Kotlet " tworzy się w jakieś grawitacyjnej anomalii która jednym słowem zgniata człowieka, no więc ten artefakt był z ludzkich szczątków i ze szczątków mutantów - odpowiedziałem z grymasem na twarzy.
- Dobra chłopaki zacznijmy pić za nasze zdrowie, życzę nam jak najwięcej artefaktów i tego by każdy z nas wrócił do domu w całości - powiedział Erni.
Po około godzinie zostały puste butelki, a my spaliśmy w najlepsze. Obudziłem się nad ranem o dziwo równo ze wszystkimi. Ubraliśmy się i wyszliśmy na poranną rozgrzewkę. Rozgrzewaliśmy się długo bo sprawność fizyczna w zonie to podstawa. Poranek nas poczęstował chłodnym wiatrem więc zapaliliśmy po papierosie.
- Tak tego trzeba mi było jak to często mawiam, dzień bez papierosa z rana jest do dupy - powiedziałem do reszty.
Poszliśmy do Baru, gdy weszliśmy zauważyliśmy siedmiu stalkerów, 3 z nich widzieliśmy w tamtym domku na początku.
Ernest i Janek poszli z nimi porozmawiać, ja natomiast podszedłem do Saszy i powiedziałem:
- Kim oni są ??
- Sześciu z nich to Koty jak wy a tamten w tym zielonym kombinezonie to " Ćpun " trenuje tu każdego Kota, jest ze mną od początku - powiedział.

CZĘŚĆ 5

- Dzięki - powiedziałem po czym ruszyłem w kierunku " Ćpuna ", był to wysoki, barczysty facet. Na sobie miał kombinezon, był koloru khaki taki jaką miała mój plecak.
- Witam - przywitałem się, po czym dalej ciągłem gatkę - Jestem Daniel i jestem tu nowy. Stalker spojrzał na mnie, wpatrywał się we mnie z minutę po czym odezwał się:
- Cześć jestem Andrij ale wolę ksywkę " Ćpun " zresztą wszyscy na mnie tak mówią - złapał oddech i ciągną dalej - Jak pewnie dowiedziałeś się od barmana jestem tu swego rodzaju nauczycielem, uczę koty jak przetrwać w Strefie, powiem ci że nie łato jest komuś wpajać nowe zasady jakie tu panują, chodźmy do stolika wszytko ci wyjaśnię.
Mówiąc to chwycił mnie wielką ręką za ramie i poszliśmy do najbliższego stolika, po czym usiadaliśmy przy nim. Ćpun zamówił u barmana 2 kieliszki, a ja poczęstowałem go papierosem.
Paliliśmy w ciszy, po czym zapytałem :
- Co to za kombinezon ?? Za ile można go tu dostać ??
- To kombinezon stalkera ..... tak go tu nazywają, chodzi w nim każdy doświadczony stalker któremu udało się przeżyć, można go zamówić u barmana za 5 tysięcy rubli - odpowiedział.
- Oooo to dużo forsy jak na taki kombinezon nieprawdaż ?? - odpowiedziałem.
- Tak, ale lepiej to niż gówno powiem ci szczerze, ten kombinezon nie raz uratował mnie od kuli, ale i tak mi się nie przyda bo jutro go wymieniam na kombinezon " Turysty " - wyjaśnił mi.
- To jak wyrzucisz go czy jak ?? Chętnie bym go od ciebie kupił ale nie mam kasy, wszystko wydaliśmy na jedzenie, amunicję i dom, znajdziesz go po drugiej stronie, znajduje się tam pokój dla stalkerów szukających miejsca do przenocowania - powiedziałem.
- Ok .... Wiesz co ci powiem, oddam ci go w zamian za przysługę - powiedział tajemniczo.
- Jaka to przysługa, wyjaśnij o co ci chodzi .... - odpowiedziałem.
- Dobra powiem wprost ..... udaj się z 2 stalkerami na pewne wzgórze tam odbędzie się transakcja z bandytami - powiedział ciągnąc dalej - Kupujemy od nich broń, ty masz osłaniać naszych i ewakuować ich wprost do tego baru.
- Ok, kiedy mam wyruszyć ?? - zapytałem.
- Za 30 min, jeśli możesz .... - powiedział.
- No, dobra ... - odpowiedziałem.
Wstałem od stolika, po czym wypiłem kieliszek wódki który przyniósł nam barman, ruszyłem do Ernesta i powiedziałem:
- Idę zarobić trochę kasy, czekajcie na mnie tutaj w barze.
Po czym szybko wyszedłem z baru. Gdy byłem na zewnątrz udałem się do pokoju, tam nałożyłem plecak i wziąłem karabin i tylko jeden magazynek który był już podłączony. Udałem się przed bar gdzie czekało na mnie dwóch stalkerów, ubranych w żółte kurtki podobne do mojej... jeden z nich obrócił się:
- Idź za nami - powiedział i ruszył przed siebie.
Ruszyliśmy w kierunku lasu. Szliśmy tak około 30 minut po czym wszedliśmy na polanę znajdującą się w środku lasu. Stalkerzy siedli przy drzewie i czekali na towar, ja natomiast miałem oczy dookoła głowy, ponieważ nie wiedziałem co można tu spotkać. Po chwili z lasu wyszło dwóch bandytów ubranych w czarne peleryny, a na twarzach mieli kominiarki. Za pasów było widać wystające Pm'm. Bandyci nieśli skrzynię, pewnie była ciężka ponieważ wyginali się przy jej niesieniu.
Stalkerzy którzy byli ze mną wyruszyli im na przeciw, po czym zatrzymali się i zaczęli dyskutować. Bandyci chyba mnie nie zauważyli ponieważ stałem obok krzaków. Kontem oka spoglądałem na wyniki dyskusji. Chwilę potem wszyscy zaczęli się kłócić, ale ja wciąż byłem skupiony, na wszelki wypadek odbezpieczyłem broń, po czym ukląkłem. Stalkerzy kłócili się dość długo, gdy zauważyłem że jeden z nich sięga po broń, gdy już ją wyciągał ja przymierzyłem i nacisnąłem spust. Głuchy huk rozleciał się po okolicy, a bandyta który wyciągał broń padł na plecy. Drugi zaś bandyta próbował uciec lecz i tego dosięgła kula jednego ze stalkerów. Po chwili gdy dotarło do mnie co się stało, podszedłem do stalkerów, jeden z nich spojrzał na mnie i poklepał mnie po ramieniu, po czym wziął skrzynię z drugim stalkerem. Ja natomiast podbiegłem do bandytów i przeszukałem ich, znalazłem przy nich 2 PDA i po za tym nic ciekawego co zwróciło by moją uwagę. Ruszyliśmy w drogę powrotną. Po kilkunastu minutach byliśmy już w barze. JA natomiast podszedłem do Ćpuna i powiedziałem:
- Zadanie wykonane .... jak chciałeś mamy skrzynię.
- O widzę że szybko się z tym uporaliście, dobrze więc jutro przyjdź po swój kombinezon - odpowiedział po czym stał i udał się do skrzyni. Kucną przy niej i zaczął bawić się zamkiem, gdy wreszcie złamał kod otworzył skrzynię. W skrzyni znajdowało się pełno broni od zwykłego AK do TRs, aż mi ślinka poleciała jak popatrzałem na to co się w niej znajduje.
- Dobra robota ... Dobra robota - powiedział do stalkerów, po czym wzięli skrzynię i udali się do kantorka barmana.
Ja natomiast podszedłem do barmana i pokazałem mu znalezione PDA, po czym zapytałem:
- Umiesz je odblokować i wyczyścić ??
- Tak, ale zajmie mi to trochę czasu, przyjdź po nie jutro - odpowiedział po czym schował je pod ladę.
Ruszyłem do przyjaciół, Janek i Erni rozmawiali ze sobą gdy przyszedłem. Popatrzałem na nich i powiedziałem:
- To jak idziemy do domu ....
Obydwaj mieli to samo na myśli, więc bez chwili wahania poszliśmy do domu. Rozpakowałem się, zamknąłem drzwi po czym siadłem i zacząłem opowiadać o tym co mnie dziś spotkało.
Gdy skończyłem swoją historie, Erni zaczął opowiadać co się działo pod moją nieobecność. Tak przy rozmowach minęło nam parę dobrych godzin gdy w końcu położyliśmy się spać.

Rano wstałem około godziny 10 po czym szybko się ubrałem, i poszedłem do baru. W barze zastałem tylko barmana, od razu podszedłem do niego. Po czym zapytałem:
- Witaj, i jak tam moje PDA ??
- A dobrze mam dla ciebie dobrą wiadomość .... PDA zostały wyczyszczone ale także znajdowało się w nich ponad 6 tysięcy rubli - odpowiedział.
Gdy to usłyszałem aż łzy poleciały mi z oczu, byłem szczęśliwy z tego że mam tyle pieniędzy, ale szybko się opanowałem.
- Super, dzięki ci brachu ..... - powiedziałem zabierając PDA i pieniądze do plecaka.
- A i jeszcze jedno Ćpun zostawił tu dla ciebie kombinezon, powiedział że masz u niego dozgonną wdzięczność - odpowiedział.
- Mam takie pytanie czy za te 6 tysięcy nie sprzedał byś mi dwóch takich samych kombinezonów ??? - zapytałem nieśmiało, w końcu to 4 tysiące mniej.
Barman spojrzał na mnie i wlepił we mnie swój wzrok, po czym powiedział:
- A wiesz co , niech stracę w końcu wykonałeś wczoraj dobrą robotę - odpowiedział.
Szybko wyciągnąłem z plecaka pieniądze i podałem barmanowi, w zamian za to dostałem dwa nie zbyt nowe kombinezony. Które od razu wziąłem na ręce i poszedłem do domu. Po drodze spotkałem kilku stalkerów z którymi rozmawiałem o strefie. Gdy wszedłem do domu, Janek i Ernest jeszcze spali, więc rzuciłem im na łóżka kombinezony, po czym usiadłem na łóżku i zacząłem oglądać swój kombinezon. Po kilku minutach moi przyjaciele pobudzili się i zauważyli prezenty, od razu usłyszałem głosy zachwytu i szoku. Gdy obejrzeliśmy swoje kombinezony, zajrzałem do plecaka i wyciągnąłem dwa PDA po czym rzuciłem im po jednym.
- Wpiszcie swoje dane i wklejcie zdjęcie, będę miał kontakt z wami łosie - powiedziałem żartobliwie.
Reni i Janek od razu wzięli się do roboty. Gdy skończyli się bawić, założyliśmy kombinezony i poszliśmy do baru. Od progu znajomy głos zawołał mnie:
- Daniel podejdź no do mnie na chwilę
To był Ćpun, widocznie to było coś pilnego ponieważ ruszył w moim kierunku.
- Witaj, mam dla ciebie dobrze płatne zadanie ..... chcesz się jego podjąć ??? - zapytał.
- Najpierw powiedz mi co to jest za zadanie, dopiero w tedy się zastanowię - odpowiedziałem stanowczo.
- Dobra usiądźmy to razem - po czym machnął ręką do moich przyjaciół - Dobra więc tak, zadanie polega na zaniesieniu artefaktu naukowcom ..... to wszystko - powiedział.
- Dobra bierzemy to zadanie ..... - powiedziałem bez chwili namysłu, po czym otrzymałem od Ćpuna walizkę.
Ćpun zaznaczył mi na PDA gdzie jest bunkier naukowców, podałem Erniemu walizkę i ruszyliśmy w drogę.
Awatar użytkownika
danieldino
Kot

Posty: 8
Dołączenie: 20 Maj 2010, 16:35
Ostatnio był: 01 Lut 2012, 15:16
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 0

Reklamy Google

Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 21 gości