w końcu już kilka metrów za płotem trwa piekło
Jakoś to nie pasuje.
Sidorowicz powiedział Wilkowi jednak
Tej, Yoda!
aby przymknął oko na tą jedną noc
Tę, ale ogólnie wygląda to tak, jakby miał przymknąć oko na noc. Przecież z jednym okiem otwartym źle się śpi. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale to zdanie kuleje jak Dan Taylor*.
boją się wyściubić nosa choćby na most...
Jakby mieli długie nosy. Tu się czepiam, ale po prostu czuję (nomen omen), że coś nie gra.
Nakupią wódy i konserw, pobalują kilka godzin, a może jeszcze będą z nich weterani.
Wygląda to jak związek przyczynowo-skutkowy, który zabija logikę. Wiem, że nie tak to miało brzmieć, ale (dla mnie - coby nie było wątpliwości, choć nie lubię tego podkreślać) tak brzmi.
Balanga zaczęła się
Zbyt potoczne.
jeden cwańszy z całej gromady rozlał na drewnie benzynę z zapalniczki i niedopałkiem zrobił to co nie udało się reszcie
Benzyny w zapalniczce jest tyle, że nic by nie podpalił.
Dostał dźwięczną ksywę ''Piroman''
Uwaga bardzo osobista - mało dźwięczna. Całe zdanie bym poprzestawiał, bo waniaje Yodą.
Spopielone i jeszcze rozżarzone kawałki liści wzbijały się w czarne niebo za sprawą ciepłego powietrza wydobywającego się z ognia
Dawno ognisk nie rozpalałem i nie paliłem liśćmi, ale na pewno to tak działa? Nie jest tak, że po prostu się palą i nic po nich nie zostaje?
niebiosa były tej nocy zachmurzone
Potoczna balanga i patetyczne niebiosa w jednym akapicie, o bogowie! Zakładam, że nie znalazłeś lepszego synonimu, ale jakbyś po prostu wstawił "niebo", to bym poleciał wzrokiem dalej.
kociej braci
Jakoś nie teges to brzmi.
Wilk po chwili kręcenia nosem wyłoił duszkiem swój kieliszek
Bogaci, kieliszki na takim zadupiu mają!
Po chwili [...] Wilk [...] pomyślało że to przez pijacki amok
Po jednym kieliszku się Wilk uwalił? Musiałby być debilem, by tak pomyśleć. W następnym zdaniu to tłumaczysz, ale trochę niemrawo. Od przerostu formy nad treścią to jestem ja
*- Dziś...
W pierwszej chwili pomyślałem: o co chodzi z tą gwiazdką? Potem spojrzałem w dół. Zrobiłbym to od razu, ale gwiazdka stała z przodu, a powinna z tyłu. A wytłumaczenie... Tam toś pojechał. "We wszechświecie gdzie rozgrywa się akcja powieści". Wszechświat, powieść. Sporo na wyrost.
wyłączenie mózgozwęglacza
Mózgozwęglacz wielką literą, bo to w końcu nazwa własna. Swoją drogą, nie przypominam sobie, żeby powstało w tym dziale jakiekolwiek opowiadanie z Mózgozwęglaczem w roli głównej. Wielu nie czytałem, to fakt, najbliżej kojarzy mi się Worek Śrub Sidorowicza, ale tam zaistniał tylko jako obiekt trzecioplanowy, nie mający prawie żadnego wpływu na akcję. A mogłoby coś takiego powstać. Koniec dygresji.
z bezpiecznego łona bunkra jak niemowlę z łona matki
Powtórzenie. Zresztą łono bunkra też nie pasuje, na siłę.
żeby bandziorom dała nieźle po d**ie
Daj spokój i nie gwiazdkuj dupy.
Specjalnie się nie uraczyłem lekturą. I nie wiem co takiego w Sylwestrze jest wspaniałego i niepowtarzalnego, żeby opisywać jego świętowanie w Zonie - i to jeszcze w dwóch opowiadaniach. Macie (Ty i Red) szansę opisać wkrótce prawosławną wigilię, która byłaby bardziej ciekawa, niż paru grzdyli z fajerwerkami i szampanem, wynoranymi nie wiadomo skąd. I ta niespodziewana hojność Sidorowicza, bardzo podejrzana. Fabularnie nic ciekawego. Nie czytałbym, ale za wszelką cenę próbuję uciec od nauki pochodnych
Brakuje wielu przecinków, przez co były momenty, w których musiałem się bardziej skupić - a tego nie lubię
* - z Forresta Gumpa