S.T.A.L.K.E.R. Czyli Tam i Bez powrotu

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

S.T.A.L.K.E.R. Czyli Tam i Bez powrotu

Postprzez Wojorowskipl w 01 Maj 2013, 23:54

Siemka, powróciłem i postanowiłem wstawić fragment moich wypocin które piszę w wolnych chwilach. Ogólnie staram się by oddały światło na wydarzenia między Czystym Niebem a Cieniem Czarnobyla.
Fragment I:
:

O tajemniczych eksplozjach, które nastąpiły na terenie elektrowni jądrowej w Czarnobylu, się nie mówiło. Wojsko i rząd idealnie wszystko tuszowali, wmawiając, że to wyniki anomalii pogodowych nad tym terenem i gwałtownych burz. Lecz niektórzy ludzie wyruszyli w tamte tereny, w celu szabrownictwa, wiedząc, że ludzie pakowali się w pośpiechu byli pewni, że zostało tam dla nich wiele cennych przedmiotów, albo nawet sam złom wart miliony rubli. Mówili na nich Stalkerzy. A jeden z cywili, miał również zamiar tam wyruszyć. Miał tylko dziewiętnaście lat, i zwał się Jurij. Wziął do plecaka niezbędne zaopatrzenie, czyli jedzenie, licznik geigera, kurtkę, latarkę, nóż, dwa tysiące rubli i pistolet bezgłośny PB1s, który dzień wcześniej zabrał z domu, będąc pewnym że wróci z fortuną. Po jakimś czasie dotarł na miejsce. Zona była otoczona drutem kolczastym pod napięciem i minami. Nie miał najmniejszej ochoty wylecieć w powietrze. Przysiadł, więc w krzakach przy drodze prowadzącej do Zony. Nagle pojawiła się ciężarówka. Nie czekając wskoczył do środka. Wylądował na czymś twardym. Był to stos zielonkawych kurtek, podbitych gdzie nie gdzie jakimś tworzywem. Obok na stojaku leżały jakieś karabinki. Juri od razu poznał, że to słynne siedemdziesiątki czwórki. Lepiej trafić nie mógł. Wrzucił do plecaka jedna kurtkę i trochę amunicji. Założył na ramię karabin. Ciężarówka się zatrzymała.
- Dokumenty... – Mruknął żołnierz – Dobra, co macie w ciężarówce?
- Broń dla kogoś z okolicy, podobno rząd zgodził się ich wspomóc. Chcą zamknąć Zonę przed stalkerami. Zaraz im się uda. – Zaśmiał się ochryple kierowca
- Taa, taki jeden, Priboi, nam o tym opowiadał.
Ciężarówka ruszyła ponownie. Gdy zniknęli za zakrętem Jurij wyskoczył. Nie
obchodziło go już, że ukradł. Teraz był Stalkerem. Ruszył powolnym krokiem, jakby się czegoś obawiał. Nagle zobaczył coś niezwykłego. Wir, w środku, którego latały kamienie, liście, i gałęzie. Chciał zobaczyć dokładniej to zjawisko, więc zbliżył się nieco. Moc wiru wciągnęła go do środka, a potem huk i zapanowała ciemność...

Fragment III, IV i V (drugi moim zdaniem jest jeszcze zbyt niedopracowany, póki co mam sam zarys fabuły):
:

Tak skończyło się pierwsze spotkanie Jurija z bandytami z wysypiska. Myślał, że będą tacy jak bandyci Wielebnego. Oni najpierw strzelają, potem pytają. Powinność błyskawicznie ochłonęła po spotkaniu i ruszyli dalej, trzymając się jak najdalej od hangaru. Słuchać było od niego Kijowską muzykę, krzyki i czuć alkohol. Minęli mały posterunek Powinności i znaleźli się na czystej drodze do Instytutu Agroprom. Jurij zobaczył wielkie mury, otaczające bunkier, na którym powiewała wszystkim znana flaga. Sierp i młot. Poczuli nagle jakby ziemia się zatrzęsła, a niebo spochmurniało.
- Uwaga, zbliża się emisja, w celu przetrwania prosimy schować się pod jakikolwiek dach! Powtarzam, prosimy o schowanie się pod jakikolwiek dach! - Odezwał się głos w PDA Czachy i Vasko
- ku*wa, biegiem do laboratorium pod Agropromem!
- Ale tam mutanty siedzum, ja z Olim schowamy się do koparki! - Odrzekł jeden ze stalkerów.
Pozostali (pomijając Oli'ego) pobiegli za Czachą w kierunku pobliskich krzaków. Rozstrzelali watahę dzikich psów i podbiegli do włazu. Czacha z Vasko złapali za pokrywę i zaczęli ciągnąć w górę. Po krótkiej chwili pojękiwania właz był otwarty. Cała grupa wskoczyła do środka i zatrzasnęła właz. Ciemno, pomyślał Jurij i wyciągnął z plecaka latarkę. Włączył i zobaczył korytarz, po którym biegały szczury. Ktoś podszedł do drabiny i pociągnął za wajchę. Efekt był nieco inny niż się spodziewali. Korytarz został dobrze oświetlony, przez czerwoną migającą lampę, zaś wszędzie rozległ się dźwięk alarmu.
- Pacanie ty! - Ryknął Vasko - Teraz wszystkie mutanty z okolicy wiedzą, że tu jesteśmy!
Słysząc to stalker szybko zgasił światło. Czacha zdzielił go pięścią z prawego prostego i odpalił alarm.
- Świetnie, byliśmy przez ciebie w ciemnicy! Nie ważne. Ja - Rzekł Vasko - I kilku innych odważnych idiotów niech pójdzie ze mną. Musimy dostać się do dyspozytorni i uruchomić światło.
- Dobra, ja tu poczekam i będziemy czekali aż emisja minie, odpychając się od mutantów. - Odpowiedział Czacha
- Ja mogę iść... - Rzekł Jurij z zapałem.
Po nim zgłosiło się kilku innych stalkerów, w tym Kieł. Ruszyli wszyscy korytarzem, wchodząc w pierwsze drzwi po prawej. Jurij oświetlał wszystko latarką, zaś Vasko lampką zamontowaną na ramieniu egzoszkieletu. Nagle wstrzymał pochód i rzekł.
- Pijawka. - Wskazał na zgarbione stworzenie. - Śpi, musimy się przekraść...
Wszyscy trzymając palec na spuście ruszyli powoli obok bestii. Nagle pijawka wydała pomruk i przesunęła sie nieco. Jurij podniósł małą rolkę taśmy klejącej, przykleił nią latarkę do lufy shotguna i ruszył. Otworzyli drzwi, ale nagle latarka odkleiła się od lufy, spadła na ziemię i zgasła. Vasko spojrzał w miejsce gdzie spała pijawka, ale jej nie ujrzał.
- Dobry Boże... - Rzekł wyciągając nóż. - Nie strzelajcie, bo zwabicie stado. Nie musieli, albowiem po chwili pijawka przewróciła kogoś i "ugryzła" go, przyklejając macki do jego głowy. Chłopak wydał krótki dźwięk przypominający krzyk i ucichł, gdyż trujące enzymy, które dostały się do jego mózgu spowodowały natychmiastową śmierć. Jurij nie zastanawiając się rzucił się i uderzył monstrum kolbą shotguna w czaszkę pokrytą delikatnie skórą. Bestia kwiknęła. Vasko wykorzystał to i wbił jej nóż pod głową, mając wrażenie że wbija je w szyję. Pijawka ostatnimi siłami przykleiła mackę do jego ręki i wstrzyknęła malutką dawkę enzymu. Jurij rozejrzał się, a następnie nie wiedząc, co robić podszedł do Vasko. Ów stalker stracił czucie w dłoni. Przyłożył ją do buzi i zaczął wysysać jad z rany. Wypluł go na bestię, a następnie ponownie wyssał jad.
- Żyjesz? - Spytał szeptem Jurij.
- Taa, następnym razem trzymaj cholerną latarkę w dłoni i weź pistolet... - Mruknął Vasko.
Jurij wyciągnął wówczas pistolet, a shotguna zarzucił na plecy. Trafili w końcu na drzwi z napisanym cyrylicą: "Dyspozytornia". Obok drzwi stała mała skrzynka, klawiatura i ekran. Kieł odepchnął od niej Jurija zanim dotknął czegokolwiek, a następnie spojrzał na wyświetlacz.
- Ciekawe skąd tu prąd. Chyba elektrownia nie pracuje nadal... - Mruknął
Na wyświetlaczu wyskoczył napis: "Prosimy podać kod". Kieł napisał coś po ukośniku. Pojawił się napis: 010000110110111101101110011100110110111101101100011001010010110000100000011101110111001001101001011101000110010100100000011000010010000001101110011001010111011100100000011100000110000101110011011100110111011101101111011100100110010000101110
Kieł przeczytał tylko pierwszą część i wpisał "Kieł", a następnie ponownie wpisał "Kieł". Drzwi z sykiem otworzyły się drzwi. Nie zadając zbędnych pytań podszedł do panelu. Spodziewał się większych zabezpieczeń technologicznych. Pociągnął za jakąś wajchę i wcisnął przycisk. Uruchomiło się światło. Po krótkiej chwili opadło kilka cegieł z sufitu, zwiastując rozpoczęcie się emisji. Ruszyli powoli w stronę wyjścia. Nagle coś uderzyło Jurija, niemal zwalając go z nóg. Była to puszka. Po chwili rzucił się grad łusek i odezwał się cichy płacz dziecka. Vasko podbiegł trzymając nóż i rzucił się na Burera odcinając mu głowę. Ruszyli dalej, bez większych problemów, gdy w połowie drogi ze słuchawki Vasko odezwał się głos.
- Umieramy tutaj, gdzie jesteście?! Mamy na karku około dwóch karłów w kurtkach, ośmiornicę i psychola!
- Tu Vasko, słyszę was. Nadal nie macie światła?
- Nie sukinsynu! - Odgłos puszczonej serii z pistoletu maszynowego - Aaawh! Psy... Chol! - Ryknął.
- Trzymaj się brachu, już ruszamy! Biegiem!
Pobiegli trzymając w pogotowiu broń. Po chwili Vasko pociągnął wajchę przed korytarzem i zapalił w nim światło. Tutaj był cholerny włącznik... Pomyślał Jurij gasząc latarkę i wyciągając shotguna. Oddał strzał w kierunku dziwnego, humanoidalnego stwora, zwalając go z nóg. Wszyscy zaczęli puszczać seriami w stronę mutantów zgromadzonych za drzwiami. Jurij westchnął głęboko, a następnie strzelając na oślep ruszył przed siebie wskakując za barykadę, w ostatniej chwili unikając skrzynki lecącej w jego stronę. Ujrzał za barykadą jedynie głowę kontrolera i kilka ciał. Zaklął, wystawił głowę i wydał dwa strzały do mutantów. W efekcie usłyszał ludzki krzyk. Głos Vasko, że został postrzelony. Płacz dziecka i wiele innych głosów. Spojrzał za barykadę, ale nikogo tam nie było. Nagle jego uwagę przykuła głowa kontrolera, jakby poruszająca ustami. Chłopak nie myśląc długo oddał strzał w głowę, która eksplodowała obsypując go fragmentami czaszki i mózgu. Chłopak padł na ziemię i zemdlał.

* * *

Zbudził się leżąc na materacu. Rozejrzał się. Leżał w małym pokoju, pełnym plakatów. Stalin, sierp i młot, Gorbaczow, CCCP, Rakieta nuklearna z flagą USA i plakat z informacją: "Czarnobyl, największa elektrownia atomowa świata.". Chłopak rozejrzał się i podszedł do okna. Zobaczył plac z hangarami i kilku żołnierzy w egzoszkieletach. Podszedł do drzwi i otworzył. Wyszedł i poczuł chłodną lufę pistoletu przystawioną do głowy. Stał przed nim niski stalker z wąsami zapuszczonymi w stylu popularnym w zonie stylu "na Stalina".
- Taa? Żyjesz? - Spytał, Jurij od razu zauważył, iż to głos Vasko.
- Taa, łeb mnie napie*dala, zdrętwiałem i huczy mi w uchu, idealnie. A co u ciebie? - Spytał z niekrytym sarkazmem.
- Jakoś się trzymam. Kieł gdzieś zniknął, a Czacha... Nie mam pojęcia.
- Ech...
Vasko odpiął od paska z symbolem NKWD na sprzączce, kolejny relikt komuny, konkretnie piersiówkę. Otworzył ją i upił łyk, który wypluł a następnie wypił drugi spory łyk a następnie wystawił do Jurija. Młodziak pokręcił głową, zaś Vasko przystawił bliżej mówiąc:
- Pij, nie gadaj! To ci pomoże.
Jurij niechętnie sięgnął po piersiówkę, którą złapał oburącz i już chciał zacząć pić, gdy Vasko złapał go za ramie i rzekł:
- Pierwszy łyk trzeba wypluć, pono, dla chwały bohaterów Zony!
- A po co mnie to?
- Bierz łyk, pluj i nie pier*ol, jak taki jeden tak nie zrobił, to tylko puuuf - wtem skierował swój wzrok ku sufitowi - i się napromieniował.
Jurij słysząc to posłusznie wziął łyk, który wypluł obok łóżka wykrzywiając twarz. Po chwili zaczął pić duszkiem wykrzywiając lekko twarz. Po chwili chciał sięgnął dłońmi do pasków, na których miał plecak, gdy nagle zauważył, że nie posiada go na sobie. Rozejrzał się nieco desperacko po pokoju.
- Twój plecak, co? - Spytał Vasko - Niby coś fajnego było, ale głównie gówna. I prowiant. Kanapki? Weź ty, tego w zonie nie można jeść, bo to radem nasiąka i dupa - wtem klasnął w dłonie
- Ta? To, co wyście niby jecie?
- No, co? Wszystko! Mamy batony, mamy takie prowianty, konserwy. Byle to nie siedziało otwarte dzień, czy dwa i będzie w porządku.
- A co z chlebem? U tych bandytów, z tamtej wiochy, Kalinov, widziałem chleb!
- W Kalinovie mają piekarnie? Dobrze wiedzieć - a mówiąc to Vasko zaśmiał się pod nosem spoglądając z uśmiechem w okno - to, co? Idziesz po swoje rzeczy, czy możemy je zatrzymać ku chwale zamknięcia Zony?
- N... Nie, już idę.
- Ta, ładnie strzelałeś, generał mówił, że przydałbyś się nam w pewnej... sprawie. Nie ważne, idź po swoje rzeczy do Sklepikarza, a potem znajdziesz blok generała.
Jurij oddał mu piersiówkę a następnie wzruszył ramionami. Rozciągnął się i zszedł lekko podskakującym chodem po schodach. Wyszedł na mały placyk. Ujrzał małe poruszenie, jakby się do czegoś przygotowywali. Ruszył zgodnie z graffity do sklepu, gdzie ujrzał podstarzałego sklepikarza i młodego, wysokiego chłopaka, na oko w wieku Jurija.
- Mitaj ty psie! Tfu, mówiłem, żebyś się odczepił, nie przekażę ci sklepu, ty podstępny gnojku! - burknął handlarz zwalając z lady puszkę konserwową na ziemię
- Nie? A ja myślę, że mi go dasz... Może, sprzedasz mi go? - rzekł mężczyzna nazwany Mitajem
- A co ty mi możesz dać? Weź ty, spieprzaj!
- Może skusisz się oddać za to? - wtem wyciągnął zza paska jakiś długi przedmiot, który położył na ladę
- Co to jest? - nagle zbladł i splunął na podłogę mówiąc: - A skąd... skąd ty to masz?
- A jak myślisz mam to od Sieni! Widziałem jego grób. I znalazłem ten pistolet.
- Sienia był takim samym psem jak ty!
- Albo przekażesz mi ten "sklep", albo to powędruje do... - i mówiąc to powędrował wzrokiem ku oknu, przez które widać było jakiś wysoki blok
- Dobra, dobra. Chamie. - a mówiąc to splunął soczyście na ladę i wyjął spod niej małą kartkę, którą wepchnął chłopakowi do kieszeni i wyszedł klnąc pod nosem
Jurij, nie wiedząc jak zareagować wszedł do pokoju i skinął na handlarza ze słowami:
- Em... Przyszedłem po mój plecak.
- A który? - burknął nowy handlarz nadal wczytując się w tekst
- Mała torba patrolowa. Taka, pseudo beżowa, firmy Coyote.
- Ah, tak, tak. Jest - mówiąc to sięgnął dłonią po plecak Jurija który rzucił mu na ladę - Co jeszcze? Nie wiem czy widzisz, ale odstraszasz mi klientów swoim krzywym ryjem!
- Weź się odwal Mitaj, co?
- A skąd ty wiesz jak mam na imię, co? Ty szmato... Podsłuchiwałeś!
- Nie koleś!
- Jak sypniesz na mnie, to wiesz chyba, co cię czeka?
Jurija sparaliżował strach, gdy Mitaj wyjął z kabury pistolet z tłumikiem, a po chwili wycelował w głowę Jurija i oddał strzał. Minimalnie, obok jego twarzy. Jurij schylił się i zakrył głowę dłonią, a następnie wyszedł ze sklepu, zakładając torbę na plecy. Po chwili skierował swe kroki ku wysokiemu bloku, który już od początku przykuł jego uwagę, dzięki wielkiemu graffity, przedstawiającemu prawdopodobnie Maryje. Wszedł, czując chłodny wzrok stalkerów w naszywkach z emblematami tarcz. Podszedł do windy i otworzył drzwi, a następnie spojrzał w dół. Winda leżała na dole, obok kawałków szkła, łusek i czegoś przypominającego zdeformowaną czaszkę. Z przerażeniem zamknął drzwi i odwrócił na pięcie wpadając na barczystego mężczyznę w kombinezonie powinności. Złapał on Jurija za ramię i pociągnął do małego pokoiku, a następnie zamknął drzwi i przyparł go do ściany mówiąc:
- Ty... Ty słyszałeś, o czym rozmawiałem z Mitajem? - zapytał bez żadnych ogródek
- N... Nie, nie... To znaczy... No, tak. Ale nic nie powiem!
- Słyszałeś? No i świetnie! Bo zobacz, to nie było tak, jak myślisz. A teraz jesteś moją jedyną, deską ratunku! Fakt, zabiłem Sienie, ale to nie tak... Ten idiota sprzedawał nas Wolności! A teraz ten pies mi grozi, że mnie wyda! Musisz mi pomóc. Trzeba jakoś wsypać tego gnojka, no wiesz...
- Też mnie już zaczął wkurzać...
- Będziesz go mógł łatwo zabić... Kryłow i ten jego przydupas Woronin, chcą przenosić bazę na nowy teren. Do Rostoku, nie ma tam anomalii, a sam fakt, że to miasto jedyna droga do Czerwonego Lasu, na pewno przyniesie zysk.
- A co ja z tym mam wspólnego?
- Kryłow nieźle cie nagrodzi, pod warunkiem, że pomożesz nam się tam dostać. A Mitaj, będzie jak zwykle, pies parszywy, pilnował tyłów. Wystarczy, że zaczaisz się gdzieś ze snajperką na wysypisku i poślesz strzał. Rozumiesz? Zarobisz ode mnie i od Kryłowa! Okazja jakiej nigdy już pewnie nie doświadczysz.
- Dobra... Tylko, że ja nie mam broni snajperskiej! Mam tylko to - a wtem sięgnął dłonią po shotguna, gdy po chwili przypomniał sobie, że zapewne został w podziemiach - Ech, poprawka. Gówno, nic nie mam!
- Nie martw się, akurat, niedawno grupa naszych zwiadowców odnalazła na bagnach, obok ciał naukowców Winatara. Droga wolna, załatwię ci go, a ty zrobisz, co do ciebie należy. - wtem zaśmiał się rubasznie i otworzył drzwi - Idź lepiej do Kryłowa, póki jest czas.
A tak w ogóle, jestem Pietrienko, a jak na ciebie tu wołają?
- Jurij. - odrzekł wychodząc
Jurij zastanawiając się nad tym, co usłyszał wszedł powoli po schodach ku małemu pokojowi. Był on oświetlony jedynie przez gasnące światło lampy stojącej na biurku, obok niego stała dwójka stalkerów w egzoszkieletach, bacznie obserwujących Jurija. Po chwili poczuł nieprzyjemny chłód na potylicy. Nie śmiał się odwrócić, lecz wyraźnie poczuł dwie lufy, najpewniej strzelby myśliwskiej, bądź czegoś w tym rodzaju. Usłyszał cichy syk i brzdęk zębatek, za sobą. "Zamknęli mnie, świetnie..." pomyślał podchodząc do biurka. Siedział przy nim dość wysoki mężczyzna w czarnym kombinezonie, któremu chyba łysina zaczyna dawać się we znaki. Spojrzał on niechętnie na Jurija i rzekł:
- Co jest stalkerze?
- Em... No Vasko mi kazał tu przyjść, podobno chciał się pan ze mną spotkać.
- No bo chciałem. Jak zapewne wiesz, lub nie, mamy zamiar przenieść się na teren Rostoku. Jedyny problem jest taki, że droga wiedzie przez wysypisko, zaś miasto może być w posiadaniu przez najemników. Potrzebujemy jak najwięcej rąk do pracy, co ty na to?
- No... Mogę pomóc, znam się na strzelaniu z karabinu wyborowego... A na bliskie dystanse z shotgunem, mogę być zwiadowcą.
- No i świetnie! Zostaniesz poinformowany, gdy będziemy wyruszać. A póki, co spocznij i idź.
Jurij wyszedł powolnym krokiem mijając się na korytarzu z bladym i podstarzałym mężczyzną, z mocno oszpeconą twarzą. Nagle, ów mężczyzna złapał się za głowę, jęknął i powiedział do Jurija:
- Nadchodzi emisja! Idź... Powiedz im... Uciekaj! - Ostatnie słowo niemal ryknął i szybkim krokiem, niemal truchtem wbiegł do pokoju, w którym urzędował Kryłow
Jurij, niepewny co ma zrobić wyszedł na zewnątrz i spojrzał, niebo nieco się przyciemniło i przesłoniło się ciemnymi chmurami. Po chwili, z głośnika znajdującego się na wysokim słupie dobiegł go głos:
- Uwaga zbliża się emisja! Nakazujemy skryć się pod zadaszeniem, w przeciwnym wypadku możecie umrzeć na skutek ran odniesionych po owym zjawisku.
Po chwili ów komunikat powtórzył się, zaś mężczyzna w egzoszkielecie złapał Jurija za kark i mocnym ruchem wrzucił go do środka zamykając drzwi.
- Idioto, chciałeś popijać czystą z kontrolerem? - spytał na poły żartobliwie
- N... nie. - odrzekł niepewnie chłopak
- To pewnie chciałeś dojść do grzechu? Piekielnych głupców. O tak, wszyscy otrzymali dawkę po emisji, a potem atak kontrolera... Cud, że żyją, chociaż lepiej by było, gdyby nie żyli.
Jurij nie wiedząc, co zrobić ziewnął i usiadł spoglądając na stalkerów. Nagle, niezmiernie się zdziwił, gdy ujrzał, że drugi wojak, jak dotąd cichy, to tak naprawdę kobieta. Poznał to, po nieco szczuplejszym kombinezonie i oczach, przypominających kobiece. Spojrzał na nią zdziwiony a po chwili poczuł jakby go coś zamroczyło. Złapał się za głowę i zaczął mamrotać coś pod nosem. Kobieta podeszła do niego powoli i wyjęła z kieszeni małe pudełko tabletek, które zbliżyła do Jurija. Lecz Jurij był w dziwnym stanie, nie do końca świadomy tego, co się dzieje spojrzał na kobietę ślepym wzrokiem i głucho, niczym przez sen powiedział:
- Co?
- Weź to ty, guło cholerna, idioto! Kiedy ostatnio brałeś leki przeciw promienne?
- A po co? Nic... Nic nie brałem...
- Głupcze, połknij to, bo zdechniesz zidiociały chłopie!
Jurij posłusznie wziął pudełko, z którego wyciągnął jedną tabletkę i połknął. Poczuł euforię, kolory, dźwięki, wszystko uderzyło w jego głowę, niczym kula armatnia. Otworzył szeroko oczy i powiedział:
- Co to było? Jakieś narkotyki, czy jak?
- Powalony jesteś. Nigdy nie brałeś leków przeciwpromiennych? To cud, że nie jesteś jeszcze zombie.
- Z... Zombie? - Zdołał wydukać przerażony Jurij spoglądając z przerażeniem na siebie - Nie mam, chyba, ochoty na mózgi...
- Idiota. To poważna sprawa!
Jurij zignorował Stalkerke i ruszył powolnym krokiem na zewnątrz spoglądając. Na ziemi leżało kilka wron, kruków, czy innego czarnego ptactwa, które ostało się w Zonie.

Macie jakieś uwagi?
Wojorowskipl
Kot

Posty: 42
Dołączenie: 25 Sty 2013, 17:29
Ostatnio był: 27 Mar 2015, 22:29
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 3

Reklamy Google

Re: S.T.A.L.K.E.R. Czyli Tam i Bez powrotu

Postprzez KOSHI w 02 Maj 2013, 09:10

Macie uwagi? Tak mamy. Taką jedną prośbę. Nie pisz więcej. Przy twoim wybryku opowiadanie josa to arcydzieło. O co tu, za przeproszeniem, ku*wa chodzi? Paliłeś merydżiuanę, brałeś coś przed napisaniem tego? Normalnie wyszedł jeden wielki bełkot, którego nie da się czytać.

- Weź się odwal Mitaj, co?
- A skąd ty wiesz jak mam na imię, co? Ty szmato... Podsłuchiwałeś!
- Nie koleś!

Ten fragment mniej więcej ukazuje poziom tego tekstu - kiepska telenowela rodem z Brazylii. Nie chce mi się wypisywać błędów (a jest ich cała masa) oraz nielogiczności. Strata czasu. Czytanie tego było męką, odpuściłem ostatnią część po tekście:

- Bierz łyk, pluj i nie pier*ol, jak taki jeden tak nie zrobił, to tylko puuuf - wtem skierował swój wzrok ku sufitowi - i się napromieniował.

Bałem się, że głowa mi pufff eksploduje, od nadmiaru głupot w tym tekście.

Pozdro.
Image
Awatar użytkownika
KOSHI
Opowiadacz

Posty: 1324
Dołączenie: 16 Paź 2010, 13:13
Ostatnio był: 16 Paź 2023, 14:40
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 649

Re: S.T.A.L.K.E.R. Czyli Tam i Bez powrotu

Postprzez Meesh w 02 Maj 2013, 09:45

Koshi, nie irytuj się.
Nie jest to aż tak tragiczne, jak piszesz, ino na dużo wszystkiego na raz i za bardzo rolplejowo trochę - ot, usiadł w krzakach i czekał na samochód, a tu akurat ciężarówka pełna broni jechała, to on na nią hyc! bo inaczej mogłaby mu się krzywda stać, jakby musiał przez Pogranicze na brzuchu leźć pomiędzy minami i niewybuchami pod okiem snajperów, a w Zonie jakby nie miał broni - uuu, brachu... A tak problem rozwiązany.
Szczerze? Rolpleje zabijają inwencję twórczą, a już najbardziej robi to chęć pokazania wszystkich stworów z bestiariusza i jak największej ilości fajnej broni.
Próbujcie pisać o rzeczach prostych - ot, bohater nie ma nic, zero sprzętu, a w kieszeni stary makarow i osiem nabojów. I wtedy się zaczyna zabawa...
"Patrząc po forum, to głównym objawem meeshophobii jest ból dupy." - T.
"Przybędzie autor wielki na forum wasze i ferment siać będzie wśród userów płochych, prowadząc do upadku domeny Kowuniowej" Whl 6:15 - S.
Awatar użytkownika
Meesh
Tropiciel

Posty: 390
Dołączenie: 02 Sty 2013, 19:38
Ostatnio był: 15 Maj 2018, 23:39
Miejscowość: Sochaczew
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: SPSA14
Kozaki: 91

Re: S.T.A.L.K.E.R. Czyli Tam i Bez powrotu

Postprzez Gizbarus w 02 Maj 2013, 10:00

Dojechałem do połowy tekstu, ale nie dałem rady więcej... No cóż, niestety, jest bardzo słabo. Pominę już wyszukiwanie błędów - jak Koshiemu, zwyczajnie mi się nie chce - i fakt, że drugiego rozdziału po prostu NIE MA (wciągnęło go w ten wir razem z Jurim?). Robisz masę błędów interpunkcyjnych, rzeczowych i gramatycznych. Dla przykładu, "gdzieniegdzie" pisze się razem, a nie jako trzy oddzielne wyrazy :-/ Radzę najpierw poczytać kilka (-naście) książek więcej, dopiero potem zacząć pisać ;)

Meesh - nie pieprz jak poparzony, że rolplejowanie zabija inwencję twórczą. Chyba, że mówisz o siedzeniu i farmieniu w jakieś Skajrimy czy inne Tibie, to rozumiem... Ale prawdziwa sesja rpg - jeśli MG ma mózg i jaja - potrafi okazać się o wiele lepsza niż niejedna książka i dać o wiele więcej inwencji, niż inne czynniki.
A czy TY już przeczytałeś i oceniłeś moją twórczość?
"Samotność w Zonie" - nadal kontynuowana.
"Dawno temu w Zonie" - tylko dla weteranów forum.
"Za późno" - czerwona część cyklu "Kolory Zony"
"Akurat o czasie" - biała część cyklu "Kolory Zony"
"Za wcześnie" - niebieska część cyklu "Kolory Zony"
"Pęknięte Zwierciadło" - mini-cykl o Zonie w wersji noir

Za ten post Gizbarus otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Omnibus.
Awatar użytkownika
Gizbarus
Opowiadacz

Posty: 2895
Dołączenie: 18 Paź 2011, 16:44
Ostatnio był: 20 Sty 2024, 22:24
Miejscowość: Zadupie Mniejsze Wybudowania Kolonia II
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 854

Re: S.T.A.L.K.E.R. Czyli Tam i Bez powrotu

Postprzez Meesh w 02 Maj 2013, 10:05

Gizbarus napisał(a):Meesh - nie pieprz jak poparzony, że rolplejowanie zabija inwencję twórczą. Chyba, że mówisz o siedzeniu i farmieniu w jakieś Skajrimy czy inne Tibie, to rozumiem... Ale prawdziwa sesja rpg - jeśli MG ma mózg i jaja - potrafi okazać się o wiele lepsza niż niejedna książka i dać o wiele więcej inwencji, niż inne czynniki.


Niestety tak jest. Sam gram od '93, więc wiem, o czym mówię... i celowo piszę o "rolplejowaniu" a nie o grach RPG (z dużych liter) - niestety, większość ludków z młodego pokolenia sprowadza to do takich właśnie rozwiązań - "nie wiem, jak przejść, to siądę koło drogi i poczekam na ciężarówkę". Normalnemu (czytaj: realnemu) człowiekowi by coś takiego do łba nie przyszło, a jest to typowe myślenie kategoriami rolpleja właśnie. To samo tyczy się nazywania broni dokładnie tak, jak w grze, i chęci pokazania potworów graczom... niestety.
Prawdziwy RPG to bajka, zgadzam się. Od trzynastu lat prowadzę jedną i tę samą kronikę V:tDA dla jednoosobowej drużyny w postaci mojej Asi, więc wiem, jak to działa. ;)
"Patrząc po forum, to głównym objawem meeshophobii jest ból dupy." - T.
"Przybędzie autor wielki na forum wasze i ferment siać będzie wśród userów płochych, prowadząc do upadku domeny Kowuniowej" Whl 6:15 - S.
Awatar użytkownika
Meesh
Tropiciel

Posty: 390
Dołączenie: 02 Sty 2013, 19:38
Ostatnio był: 15 Maj 2018, 23:39
Miejscowość: Sochaczew
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: SPSA14
Kozaki: 91

Re: S.T.A.L.K.E.R. Czyli Tam i Bez powrotu

Postprzez Gizbarus w 02 Maj 2013, 10:49

Meesh napisał(a):większość ludków z młodego pokolenia sprowadza to do takich właśnie rozwiązań


Dziś większość gimnazjalistów/licealistów/studentów nie potrafiłoby znaleźć własnej dupy bez GPSa, więc po części jest w tym racja... Jednak ja przez ostatnie 4 lata miałem Mistrza Gry, który potrafił z przygody zrobić coś więcej niż tylko "znajdujesz miecz +2" czy "trafiasz go za 12 hita w lewą rękę", tak więc mam inne doświadczenia. Sesje spadają do tak niskiego poziomu nie z faktu bycia sesjami, tylko po prostu z faktu coraz bardziej idiociejącego społeczeństwa.
A czy TY już przeczytałeś i oceniłeś moją twórczość?
"Samotność w Zonie" - nadal kontynuowana.
"Dawno temu w Zonie" - tylko dla weteranów forum.
"Za późno" - czerwona część cyklu "Kolory Zony"
"Akurat o czasie" - biała część cyklu "Kolory Zony"
"Za wcześnie" - niebieska część cyklu "Kolory Zony"
"Pęknięte Zwierciadło" - mini-cykl o Zonie w wersji noir
Awatar użytkownika
Gizbarus
Opowiadacz

Posty: 2895
Dołączenie: 18 Paź 2011, 16:44
Ostatnio był: 20 Sty 2024, 22:24
Miejscowość: Zadupie Mniejsze Wybudowania Kolonia II
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 854

Re: S.T.A.L.K.E.R. Czyli Tam i Bez powrotu

Postprzez LordHagen w 02 Maj 2013, 11:30

Ok, niektórzy stwierdzą, ze nie mam prawa krytykować pisania tego typu po moim wybryku ale coś im gdzieś :E
trochę głupio zrobione, ze od razu znajduje sobie jakieś - jak podejrzewam - opancerzone trochę ubranie i dobra broń - tak jak napisał Meesh - lepiej by było dać mu pistole i parę naboi, według mnie nóż i trochę żarełka.... rubli też coś za dużo :D Przydałoby się trochę więcej opisów, żeby dało się lepiej wszystko wyobrazić - przybył pod Zonę wieczorem, o północy, rano, w środku dnia? Ciężarówka też mogłaby po jakimś czasie przyjechać, a nie tak idealnie zaraz po tym jak przysiadł w krzakach.
I jeszcze jeden, wielki błąd - nie wstawiaj części 3 i dalszych, jak nie wstawiłeś 2 ! Mi się zupełnie nie chciało czytać dalej, niż 1 część, bo po przeczytaniu 3 linijek stwierdziłem, ze to pierdziele, bo i tak nie wiem, o co tu chodzi.
Mi za kiepski tekst pili kozaczki... Ale jak już napomknąłem na początku, ja nie mam prawa robić czegoś takiego :E
Chodź, opowiem Ci bajeczkę,
O dalekiej Ukrainie,
Wy**bało elektrownię,
Czarnobyl nie żyje!
LordHagen
Stalker

Posty: 70
Dołączenie: 17 Mar 2013, 11:05
Ostatnio był: 28 Maj 2014, 21:47
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Gauss Gun
Kozaki: 5


Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 8 gości