Tajemnice Prypeci

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez M.R.O.K. w 15 Mar 2010, 10:17

No ja 10/10
Akcja najlepsza jak do tond
A Wikuł przecierze może odstrzelić teraz jesiotra nie?
Chyba nie zdąży rozwalić brodacza
no ale wszystko w rękach autora :wink:
Awatar użytkownika
M.R.O.K.
Redaktor

Posty: 166
Dołączenie: 20 Kwi 2009, 14:28
Ostatnio był: 19 Wrz 2016, 19:45
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 4

Reklamy Google

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 15 Mar 2010, 17:38

*


Grigorji starał się oddychać miarowo chociaż , świszczące w okół kule nie za bardzo w tym pomagały. Kilka odłamków nawet przecięło mu skórę na policzku wywołując przy tym kolejne fale bólu. Szpadel strzelał teraz tylko Coltem Grigorjia ponieważ amunicja do MP 5 niestety już się skończyła. Dimitrji w ogóle przestał prowadzić ogień z SPAS-a i czekał aż nadarzy się właściwa okazja. Żołnierz pośród huków i świstu kul zastanawiał się ilu Najemników jeszcze zostało. Z tego co naliczył wychodziło iż siedmiu było rannych. Lecz mimo to nadal pozostała jeszcze , czwórka a nich. Czuł jak krwawienie z barku powoli ustępuje lecz , ból nadal uderzał w jego nerwy przez co mimowolnie , chwycił przypadkową puszkę i zaczął ją zgniatać. Szpadel przerwał na chwilę ogień i spojrzał jak wielka , halogenowa lampa na suficie wyłamuje się i pod naporem kul spada na , zaskoczonego najemnika który nawet nie próbował już uciekać. Na całym dole powstało jedno wielkie kłębowisku kurzu i dymu przez co nikt nic , nie widział. Dimitrji wystawił głowę i dokładnie zaczął się wpatrywać w zakurzone miejsce gdzie ostatni raz widział wrogów. Nagle z pomiędzy wielkiego kontenera i przewalonych drzwi wyszły dwie postacie.

-No bez jaj. - Do uszu nieco sparaliżowanego Grigorjia dobiegł głos Szpadla.
- Co jest ? - Spytał leniwie żołnierz nadal uciskając ranę.
- Mają Brodacza. - Oświadczył definitywnie Dimitrji. Chudy najemnik trzymał na muszce pistoletu wielkiego faceta celując prosto w jego łysą głowę. Był nad wyraz śmiertelnie poważny i co najważniejsze rozgniewany i pewny siebie.
- Lepiej nie strzelajcie bo go rozwalę ! - Krzyknął Jesiotr. Pozostali najemnicy wycelowali w Brodacza by w razie ataku mieć pewność iż go zabiją , i co ważniejsze zlikwidowali problem z snajperem. Dimitrji i Szpadel siedzieli jak wryci oparci o stalową balustradę , właściwie nie wiedząc co zrobić.
- Liczę do trzech i jak nie wyleziecie klnę się na Boga że odstrzelę mu łeb ! - Jesiotr naprawdę nie żartował , świadczył o tym chociaż jego wzrok który ciągle spoczywał na celowniku.Brodacz z kolei nerwowo zerkał na pozycję swoich kompanów i modlił się przy okazji o jakiś cud.
- Raz ! - Ozwał się Najemnik. Szpadel zza rogu spoglądał na przyjaciela zaś Dimitrji siedział jedynie z spuszczoną głową i wpatrywał się w podłogę pustymi oczyma. Grigorji z kolei analizował całą to sytuację.
- Dwa ! - Kazde słowo wypowiedziane teraz przez Jesiotra , brzmiało niczym głos bogów decydujących o życiu lub śmierci zwykłego człowieka.
- Wychodzimy. - Ozwał się szybko Grigorji. Nikt nie miał najmniejszego zamiaru się sprzeciwiać.

- Trz... - Gdy najemnik miał nacisnąć spust zza balustrady i przewróconej stalowej , zardzewiałej maszyny wstał Szpadel z rękami wyniesionymi do góry. Spod kominiarki nie można było dostrzec twarzy lecz młody Szpadel był na pewno przerażony. Nieco później pokazał się Dimitrji razem z opierającym się , na jego ramieniu Grigorjim. Dopiero teraz na ustach najemnika zawitał zwycięski a zarazem szyderczy uśmiech. Pozwolił sobie nawet kopniakiem przewrócić Brodacza.
- Leż i nie wstawaj ! - Warknął Jesiotr i spojrzał na schodzących po drabinie stalkerów. Zajęło im to dość długi czas zważywszy na co prawda lekką ranę Grigorjia która jednak utrudniała normalne funkcjonowanie.Podchodząc minęli dwa ciała najemników w tym tego który zginął od licznych ciosów kolbą Brodacza. Był to widok iście z Rodem wysokobudżetowych przygłupich Produkcji typu Rambo , tyle że to wszystko było realne. Przeszli jeszcze przez taśmę produkcyjną i znaleźli się kilka metrów przed Jesiotrem. Grigorji zasiadł na skrzynce i zaczął dogłębnie obserwować wszystkich przeciwników.
- A teraz niech wyłazi snajper. - Rzekł tryumfalnie Jesiotr z podniesioną głową dzierżąc spokojnie swój pistolet.
- Nie wiemy nawet gdzie jest. - Oświadczył zdecydowanie Szpadel mówiąc jak najbardziej szczerą prawdę.

- Gówno prawda ! Niech wychodzi albo rozwalimy i was. - Ponownie na twarzy najemnika wpełzł okropny zawadiacki uśmiech typowy raczej dla zwykłego bandyty niż szanującej się osoby.
- A to ciekawe. - Stwierdził Grigorji i dobył zza paska z tyłu swój Rewolwer który na pewno był w stanie przebić pancerz Jesiotra i polecieć jeszcze dalej. Najemnik bardzo się zdziwił chociaż zrozumiał jaki popełnił błąd. Dał się nabrać na najstarszą sztuczkę na świecie. Po chwili to samo zrobił Dimitrji i Szpadel. Nie wzięli karabinów , opróżnili kabury jedna broń podręczną schowali po prostu za plecami. Idiota , stwierdził w myślach Grigorji patrząc na rewolwer który w jego granitowych rękach był śmiercionośną bronią.
- A... a... al...
- Nie ma żadnego ale debilu ! - Odparł Dimitrji patrząc na niego z złością w oczach.
- Teraz grzecznie wyjdziecie z Budynku i nie wrócicie. - Dodał Grigorji ciągnąc całą tę grę. Szpadel i Dimitrji byli zaskoczeni jego wypowiedzią ponieważ nie taki był plan lecz nie , dali po sobie tego poznać. Dalej zgrywali twardych i nie ugiętych chociaż każdemu z nich serce przyśpieszyło kilkakrotnie zaraz po zejściu na , dół.
- A takiego ! - Odparł Jesiotr pokazując im zaciśniętą pięść.
- Prawie wszyscy twoi kumple zginęli a nas jest jeszcze pięciu więc powtórzę to jeszcze raz , Wyp*erdalać w podskokach ale już ! - Grigorji przez chwilę dosłownie poczuł się jak bohater w filmie tyle że wystarczy jeden , mały ruch a wszyscy tutaj na dole mogą zginąć od wymiany gwałtownego ognia. Najemnicy spojrzeli po sobie a następnie na Jesiotra.

- Jesiotr , to nie jest warte tej kasy spadamy. - Ozwał się jeden i spojrzał na swojego towarzysza. Zapadła cisza którą przerywał jedynie spadający tynk czy dziwny , przejmujący metaliczny dźwięk. Jesiotr wypuścił głośno powietrze z płuc po czym schował pistolet do kabury przy czarnym pasie i pokiwał głową.
- Dobra ... Gagarin , Wolian spadamy. - Po tych słowach miał już się odwrócić gdy jeszcze spytał stojąc bokiem. - Jaką mam pewność że nas nie rozwalicie ? - Pytanie było dosyć ostentacyjne w jego bardzo kiepskiej sytuacji.
- Nie wyraziłem się jasno ? - Odparł Grigorji i lufą pistoletu wskazał im spore zniszczone i niemal wygięte drzwi dla , wózków widłowych. Najemnicy tym razem bez szemrania ruszyli w tamtą stronę a ich kroki coraz bardziej się oddalały aż wreszcie zanikły. Wtenczas dopiero Grigorji odetchnął i chwycił się za bolące do granic możliwości ramię. Chwilę później podbiegł do niego Dimitrji i chwycił go za kurtkę.
- Jak mogłeś na to pozwolić ?! Wrócą tutaj by nas rozpie*rzyć ! Do reszty się po*ebało cholerny kretynie ?! - Krzycząc tarmosił go za koszulę aż odciągnął go stanowczo spokojniejszy Szpadel. Co prawda Dimitrji nieco ochłonął ale nadal mimo to kipiał z złości i pewnie gdyby nie , Szpadel doszłoby do jakiś rękoczynów.
- Lepiej idź przeszukać ciała , a ja pogadam z tym naukowcem. Szpadel zajmij się Brodaczem. - Grigorji powoli i ostrożnie wstał by się nie nadwyrężać Miał serdecznie dosyć pobytu w strefie. Regularnie przynajmniej co dwa dni mieli wymianę ognia co naprawdę doprowadzało go do furii , nie mówiąc już rzecz jasna o środowisku. Ruszył zgięty w pół w stronę gdzie ostatni raz widział naukowca. Okazało się iż siedział on przy pustych beczkach oraz maszynie transmisyjnej z której wyjeżdżały kiedyś już gotowe kartony. Przez przypadek hacząc o kabel biegnący po podłodze po pulpitu sterowniczego przyklęknął przy wystraszonym człowieku.

- Najemników już nie ma. Jak się nazywasz ? - Spytał grzecznościowo omiatając wzrokiem okolicę gdy dostrzegł kolejnego trupa w kącie którego zabił snajper. Naukowiec z początku się nie odzywał. Jak ocenił Grogrji miał on okołu czterdziestu lat.
- Pro... profesor Natal Korylov. - Odpowiedział z sporym dystansem patrząc na żołnierza w wielką obawą.
- Jak się pan tutaj znalazł ? - Zadał kolejne pytanie gdy dostrzegł iż nikt inny , jak Wikuł schodzi po jednej z wysokich drabin na dół mając na plecach swojego klasycznego i bardzo znanego SWD.
- Ja... byłem naukowcem. Prowadziłem badanie z innymi. Pewnego dnia znalazłem notatki wojskowe w których była mowa o przejściu do Prypeci. Tak więc ... moi koledzy nie chcieli nawet słuchać o takiej wyprawie. Gdy odmówili wybrałem się tutaj sam. Okazało się iż właz do tuneli jest zabezpieczony kodem z dokumentów. Przy fabryce złapali mnie ci bandyci i bili bym wyjawił im kod. Następnie zaprowadzili mnie tutaj i wtedy przyszliście wy... - Skończył swój wywód i delikatnie gumową rękawiczką otrzepał swój bark z ogromnej ilości kurzu oraz kilku mniejszych postrzępionych , papierów.
- Naukowcy , ci to mają jednak małe wyobrażenie o zonie. - Stwierdził Brodacz spalając z zdenerwowania jak najszybciej papierosa z znalezionej przez żołnierza paczki.
- Chce pan powiedzieć że... to jest wejście do tych tuneli ? - Spytał dosyć nie pewnie Grigorji i wskazał ręką sporych rozmiarów właz z czerwonym zaworem przy którym obok umieszczono konsolę do wprowadzania kodu.
- Dokładnie tak , lecz czy się nie pomylę jeśli stwierdzę iż chcecie tam wejść ? - Profesor widocznie zrobił się już bardziej , otwarty ponieważ zaczął bez przeszkód z nimi rozmawiać. Grigorji wstrzymał się z odpowiedzią a Szpadel dał mu znak głową by się nie krępował.
- Tak dokładnie taki mieliśmy zamiar. - Dziwne że nie wspomnieli o kodzie w rozkazach , myśleli że rozwalimy to C4 ? Rzekł w duchu żołnierz i począł , oczekiwać odpowiedzi od naukowca. Profesor chwycił się za pod brudek i widocznie zaczął dogłębnie myśleć. Następnie podniósł wzrok i spojrzał , z mieszaniną zaciekawienia i obawy na Grigorjia.

- Hmm tak , tak ... - Mówił z początku jakby sam do siebie lecz zaraz potem zwrócił się głośno do wszystkich. - Drodzy panowie , czy jeśli udostępnię w wasze posiadanie kod czy będę mógł iść z wami aż do Prypeci ? Byłoby to bardzo korzystne dla obu stron. - Była to rzecz której najmniej się chyba teraz spodziewali. Chyba każdemu z nich na myśl nasunęły się słowa “Że jak ?!”. Grigorji spojrzał na naukowca i nawet otworzył usta z zdziwienia gdy usłyszał jego słowa. Konsternację zaś rozładowały słowa Wikuła siedzącego na pasie transmisyjnym.
- A na co ty się nam przydasz co ? - W głosie Wikuła dało się wyczuć nutkę dumy , cóż swoją drogą miał z czego być dumny w końcu nawiązał całą tą akcję i to w jakim stylu. Naukowiec uśmiechnął się i powoli wstał dokładnie tym razem otrzepując cały swój strój , badawczy którego używali wszyscy profesorowie w zonie. Następnie zaczął wchodzić w kółku i mówić.

- Nieskromnie powiem iż jestem lekarzem i znam się na medycynie więc mogę pomóc rannym do tego nie najgorszy z mnie technik więc i w razie problemów z maszynami mogę wesprzeć waszą kompanie. Wy z kolei zapewnilibyście mi ochronę za co byłbym bardzo wdzięczny a w Prypeci nasze drogi by się rozeszły. - Zakończył to potaknięciem i oparł się o kolumnę idącą wysoko w górę aż do samego sufitu , po której biegły liczne kable. Grigorji rozłożył jedynie ręce i czekał na reakcję innych.
- Ja jestem za. - Ozwał się Brodacz a zaraz po nim Wikuł.
- Ja też.
- Niech stracę zgadzam się – Dodał swoje Szpadel a Dimitrji jedynie kiwnął głową na znak iż w pełni się zgadza z tą propozycją.
- Więc ustalone. - Zakończył Grigorji i zerknął na ogromny właz który miał zamknąć się za nimi , już bezpowrotnie.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Skreedi w 15 Mar 2010, 23:22

No mam nadzieję, że wymyślisz coś ciekawego w Prypeci. Nie mogę doczekać się następnej części! :)
FOLLOW ME ON Twitter

Czekam na Lost Alpha... ale chyba się nie doczekam... :d
"They'll know, Helghan belongs to the Helghast..."
Skreedi
Stalker

Posty: 65
Dołączenie: 03 Paź 2009, 21:48
Ostatnio był: 18 Cze 2016, 11:42
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: -3

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 16 Mar 2010, 14:51

Rozdział V Przez ciemności.

Tunele , i tunele. Cała kompania miarowo posuwała się teraz przez , prosty tunel biegnący tak już od włazu dobry kilometr. Tym razem na czele stał Grigorji , który o dziwo poczuł się o wiele gdy “Profesorek” lub też “Doktorek” jak go nazywał Brodacz , opatrzył jego ranę. Fakt zajęło to sporo czasu jednak wyraźnie się to opłaciło. Mimo bolącej ręki trzymał swojego Obokana z sporą pewnością w dłoniach. Światło dawała mu za to teraz latarka tak zwana “czołówka”. Po za tym nie było tu zbyt wiele. Ciągle powtarzał się ten sam już nudny obraz a mianowicie , stłuczone kawałki kiepsko zrobionego chodnika , kurz w zastraszających ilościach oraz przeróżnego rodzaju kamienie. Korytarz był bardzo wąski przez co cały czas musieli iść zgarbieni od czego kręgosłup , Grigorjia dał o sobie bardzo dobrze znać. Czasami również pod ich nogami przebiegł jakiś redent , czyli jak to opisał ich specjalista Szpadel zmutowany szczur z dość rozrośniętymi nogami , zębami oraz szczególnie pazurami. Żołnierz zaczął wzdychać z znudzeni , jednak przerwał gdy jego oczom ukazały się drzwi oświetlone przez jego latarkę nieco kilka metrów dalej. Wyglądały jak typowe ciężkie drzwi od wojskowych bunkrów , lecz o dziwo były otwarte. Obok stała za to iście ponura ozdoba a mianowicie szkielet żołnierza w typowym wojskowym ubraniu , komunistycznej armii z lat osiemdziesiątych.

-Stać ! - Szepnął Grigorji i uczynił jeszcze gest ręką by aby na pewno zrozumieli. - Dimitrji ze mną. - Tamten mruknął pewnie obwiniając go o wszystkie , nieszczęścia tego świata jednak mimo to stanął tuż za nim.
- Idziemy powoli... - Oświadczył Grigorji i zaczął iśc w kierunku drzwi. Obraźnia płatało mu figle przez co miał wrażenie iż szkielet nawet się poruszył , jednak po pobycie tutaj doszedł do wniosku , iż w zonie wszystko jest możliwe. Gdy zbliżył się do truchła po dystynkcjach poznał że był on , kapralem i sądząc po dziwnym odznaczeniu oddziału musiał należeć do jakiejś tajnej jednostki operacyjnej.
- Dobra ... chodźcie. - Oświadczył Grogorji po tym jak Dimitrji przeszukał szkielet i stwierdził iż nic tam nie ma. Żołnierz przestąpił kilka kroków na przód po czym beton pod jego nogami dziwnie zatrzeszczał. Schylił się by sprawdzić lecz w tym momencie grunt spod jego nóg zniknął a on sam razem z Dimitrjiem zleciał kilka metrów w dół. W trakcie lotu widział tylko sufit oraz błysk latarek pozostałych. Chwilę później poczuł ból na całej klatce piersiowej , nogach i co ważniejsze w ranie na barku. Nie chciał krzyczeć co wymagało naprawdę wielkiego wysiłku i skupienia. Gdy się z tym uporał do jego uszu dobiegł bardzo stłumiony dźwięk głosu Brodacza.
- Hej ! Żyjecie tam na dole ?! - Cóż rzeczywiście wyglądali jak dwa trupy. Dimitrji leżał przygnieciony kilkoma deskami mając zamknięte oczy a z kolei , Grigorji wylądował twarzą do ziemi. Żołnierz wstał jako pierwszy. Wypluł kurz i jakiś papierek od batona lub czegoś takiego , przetarł twarz i oczy. Następnie spojrzał w górę i dostrzegł twarze pozostałej na górze czwórki.

- Dimitrji a ty ?
- Nie widzisz odpoczywam do cholery ! Grigorji pomóż mi. - Zwrócił się do żołnierza ściągając z siebie jedną z złamanych desek. Grigorji podszedł nadal się ocierając i plując kurzem a niecałą minutę później Dimitrji stał już na równych nogach.
- Jak was stamtąd wyciągnąć ? - Spytał Szpadel a zaraz po nim dodał jeszcze swoje Wikuł.
- Co tam jest na dole ?
Grigorji rozejrzał się w okół ogarniając wszystko wzrokiem i oczami zaczerwionymi od szczypiącego kurzu i małych kamieni których nie mógł , się ciągle pozbyć. Dostrzegł sporą ilość stalowych szafek takich jakich używa się w szatniach oraz jeden porządny stół w kącie przy którym stały dwie ławki w nieco gorszym stanie. Ściany pomieszczenia wykonane zostały z solidnego Betonu w przeciwieństwie do sufitu , zaś podłogę wyłożono sterylnymi kafelkami które były w wielu miejscach popękane , zupełnie jak w fabryce. Jedna z szafek była otwarta na oścież. Na górnej półce znajdowała się czapka oficera Armii rosyjskiej z lat osiemdziesiątych oraz puszka po piwie , niżej umieszczono wysokie buty oficerskie oraz mały kuferek w kolorze zgniło zielonym. Na drzwiczkach do szafki przylepione były liczne zdjęcia , głównie z wojska lub z koszar lecz znalazło się wśród nich kilka zdjęć rodzinnych. Na ścianach poprzylepiano co prawda wyblakłe już ale dające się odczytać , plakaty armii komunistycznej o takiej przykładowej treści : “Wstąp do Armii już dziś ! “ “ Żołnierzu ! Pamiętaj by dbać o broń swoją !” “Spełnij swój obowiązek wobec rodziny i towarzyszy wstąp do armii !” itp. Na każdym był rzecz jasna jakiś obrazek przedstawiający “dzielnych” żołnierzy Armii komunistycznej. Od tego Grigorji odwrócił wzrok jak najszybciej i spojrzał na stół. Stało na nim dziesięć zabrudzonych talerzy oraz kubków. Sztućce leżały za to dosłownie wszędzie w okół. Po za tym nie było tam nic innego godnego uwagi prócz wszech obecnego kurzu i śmieci. Były tutaj dwie rzeczy które przykuły jego wzrok na dłuższą chwilę a mianowicie drzwi takie jak te na górze po przeciwległych , stronach pokoju. Jedne z nich były ustawione pod tunelem skąd przyszli a drugie prowadziły dalej raczej ku ich celowi. Miał dziwne wrażenie niepokoju gdy wyboraźnia znów zaczęła się z nim bawić. Tym razem przez ułamki sekundy widział puste ludzkie oczy w małym okienku na drzwiach z strony fabryki. Dimitrji w tym czasie szybko opisał im teren a głos dość , niespodziewanie zabrał Korylov.

- Hmm wejście na górę jest niemożliwe , tak ... moim skromnym zdaniem powinniście ruszyć dalej dołem. Koniec jest już niedaleko a dalej na pewno znajdziecie jakieś schody lub drabinę. Wydaje się to być najabrdziej rozsądne wyjście jak przypuszczam. My tymczasem ruszymy górą.
Mimo iż profesorek był za bardzo zarozumiały przydawał się w wielu sytuacjach chociażby takiej jak teraz. Ci na górze pokiwali głowami a Grogrji odparł.
- Ok idziemy dołem. Jak nic nie znajdziemy wracamy się i coś wykombinujemy. Powodzenia. - Do ostatniego słowa dodał nikły uśmiech.
- Powodzenia. - Dodał Brodacz nieco ciszej a czwórka towarzyszy zniknęła im z pola widzenia idąc dalej w głąb tunelu. Dimitrji podszedł do stalowych drzwi i z niemałym wysiłkiem je otworzył wywołując tym okropny pisk , starych zawiasów. Liczniki Geigera wskazały im dość wysokie promieniowanie , dlatego musieli po chwili założyć na głowy maski których żołnierz tak nienawidził. Wchodząc znaleźli się w zdecydowanie większym pomieszczeniu. To w całości wykonano z płytek jakie stosuje się na specjalistycznych salach operacyjnych. Największą rzeczą w pomieszczeniu były spore ołowiane drzwi z wyraźnym znakiem ostrzegającym przed promieniowaniem. Obok po każdej stronie na wieszakach ułożone były po kolei typowe stare gumowe skafandry z maskami przeciw-gazowymi typu “słoń”. Regularnie co dwa metry przy wieszakach były umieszczone obrazkowe ilustracje pokazujące , jak zakładać specjalne skafandry. Gdy Grigorji przestąpił kilka kroków po pękających płytkach dostrzegł mocno zardzewiałą tablicę nad ołowianymi wrotami. Mimo jej stanu nadal sprawny obserwator mógł odczytać to co na niej się znajdowało. “UWAGA ! REAKTOR NR 2 , PRZED WEJŚCIEM OBOWIĄZKOWE JEST ZAŁOŻENIE SPECJALNEGO KOMBINEZONU OCHRONNEGO ORAZ MASKI ! NIE WOLNO SPĘDZIĆ W ŚRODKU WIĘCEJ NIŻ 30 MINUT !” Widocznie reaktor stał się niestabilny skoro promieniowanie przebiło się przez coś tak grubego aż tutaj. Nie chciał nawet wiedzieć co może być po drugiej stronie. Dimitrji podszedł do stalowych drzwi na przeciwko wrót. Były one zamknięte lecz przez małe okienko mógł zobaczyć iż , po drugiej stronie znajduje się toaleta w koszmarnym stanie. Kątek oka dostrzegł między umywalkami kolejny szkielet tyle że tym razem w skafandrze bez specjalnej maski.

- Idziemy dalej... - Oświadczył Grigorji otwierając kolejne identyczne drzwi. Dimitrji nie protestował i wszedł za nim. Promieniowanie nie było tutaj aż tak wielkie jednak dawało o sobie znać. Następny pokój był zdecydowanie bardziej przyjazny. Stało tutaj kilkanaście łóżek piętrowych. Na kilku z nich były porozrzucane mundury oraz już zniszczona nie nadająca się do niczego broń. Pod pryczami żołnierze ustawili sobie kufry za pewne z ubraniami na zmianę. Przy jednej z ścian ktoś ustawił bardzo solidne stalowe biurko. Znajdował się na nim dobrze oprawiony notatnik i nie działający już długopis. Stała tutaj także mała lampka na biurku wraz z małym talerzem i kubkiem. Dla urozmaicenia poprzyklejano na ścianach jeszcze plakaty propagandowe i nawet kalendarze z gołymi panienkami. Dimitrji sprawdził po kolei każdą broń na pryczach a Grigorji w tym czasie , podszedł do biurka i wolnym ruchem ręki otworzył notatnik. Jego oczom ukazały się dwie pierwsze strony jak sądził pamiętnika.


-Data : (zamazana starannie długopisem) Dzień 2, Porucznik, Pietrov Wimlin , Specjalny oddział do ochrony jednego z obiektów X.


No wreszcie zostaliśmy przeniesieni do jednego z podziemnych bunkrów ! Dostałem sporą premię a na dodatek naprawdę nie jest tutaj źle. Wystarczy nie zadawać pytań i po prostu pilnować tych naukowców od reaktorów. Fakt ciekawość aż mnie zżera by dowiedzieć się co tam jeszcze jest , lecz Major Rublev powiedział że lepiej żebym nie wiedział nic o tamtych rzeczach. Chyba chciał mnie przestraszyć czy coś a ja nie chce wylądować w więzieniu , ktoś musi się jeszcze ojcem zaopiekować.


Grigorji z zaciekawieniem przeczytał tą stronę ale zaraz przewrócił ją dalej tak mniej więcej na środek notatnika.


-Data (Zamazana długopisem) Dzień 80 , Porucznik , Pietrov Wimlin , Specjalny oddział do ochrony jednego z obiektów X



Dzisiaj wszystko się popieprzyło. Podobno wybuchła elektrownia w Czarnobylu , a nasze jedyne drzwi wyjściowe zamknęły się na ponad 190 dni ! Przecież my tutaj tyle nie przeżyjemy ! Nie wiem może to jakieś zwarcie w elektronice albo , zabezpieczenie na wypadek jakiejś katastrofy może wykrycia. Nie wiem naprawdę nie wiem. Lecz na pewno musimy znaleźć stąd wyjście i to szybko. I na dodatek naukowcy dosłownie zniknęli, pewnie uciekli wcześniej a nas zostawili w tym syfie.

Powoli do żołnierza docierało co też się tutaj wydarzyło. Szybko skończył czytać i przewrócił stronice na ostatnią stronę owego pamiętnika.


-Data (Znów zamazana) Dzień 130 , Porucznik , Pietrov Wimlin , Specjalny oddział do ochrony jednego z obiektów X


Koszmar. Nie mamy od dłuższego czasu co jeść ... woda prawie się skończyła i jeszcze wysiadły reaktory... Kilku z nas już nie żyje , biedacy nie wytrzymali. Zanieśliśmy ich na koniec bunkra do maszynowni. Ze mną też jest już źle... ledwo piszę nie wiem co się stanie. Mam halucynacje widzę własny dom , cholera... to nie może być prawda.


Grigorji pokiwał z niedowierzaniem głową i delikatnym ruchem dłoni zamknął pamiętnik. Żeby tak zostawić ludzi na pastwę losu , pomyślał w duchu. Obrócił się na pięcie i zobaczył Dimitrjia pakującego magazynek który w jego mniemaniu się jeszcze do czegoś nadawał.
Ruszamy. Grigorji ? Idziemy. - Żołnierz nie odpowiadał ponieważ zobaczył co stoi w drzwiach z których przyszli. Była to na pewno postać ludzka ubrana w stare , wypłowiałe mundury armii komunistycznej. Lecz jego skóra... była cała pełna ran , poparzeń różnych bąbli. Jego twarz wyglądała podobnie jak reszta ciała. Usta były popękane i pełne zaschniętej już krwi a oczy puste i przekrwione. Spoglądały na Dimitrjia przed sobą z takim głodem jak nie jedno dzikie zwierze. Kompan Grigorjia zrozumiał jaki jest problem gdy usłyszał za sobą jakiś bełkot oraz charczenie. Dimitrji głośno westchnął i z rozpędem obrócił się zadając stworowi potężny cios idealnie w skroń. Kilkanaście kropel krwi poplamiło pościel łóżka jak i ścianę. Lecz nie był to koniec. Zaraz za nim z ciemności wyjrzały jeszcze dwa potwory ubrane podobnie. Również bełkotały w języku ukraińskim jednak nie sposób było zrozumieć co też mówią.

- Zombie ! Spi*rdalamy ! - Krzyknął Dimitrji strzelając niemalże na ślepo , jednak strużki krwi na jego kombinezonie podpowiadały mu iż kilka kul trafiło do celu.Grigorji pobiegł pierwszy. Był to iście szaleńczy bieg tak jakby ich sam diabeł gonił. Żołnierz przez zaparowane szkiełka maski widział jedynie kolejne drzwi zrobione z ołowiu prawdopodobnie do kolejnych reaktorów. Po za tym wszystko było zamazane tak więc zrezygnował z dalszej obserwacji i skupił się na tym by dobiec do celu. Za sobą słyszał tylko przytłumione strzały z charakterystycznego SPASA , jednak po chwili ustały pewnie z powodu braku czasu na załadowanie amunicji. Grigorji ledwo wytrzymywał bieg w tej masce i na dodatek słyszał już okropne bicie swojego serca. Mijając kolejne pomieszczenia teraz już mieszkalne mógł usłyszeć wyraźne krzyki , potworów za sobą. Te stwory były kiedyś ludźmi , miały jeszcze coś z człowieka w swoich oczach jak i głosie , to właśnie tak bardzo go przerażało. W pewnym momencie mijając dostrzegł drabinę na końcu tunelu a przy drzwiach wyzerowany licznik. Bez najmniejszego zastanowienia rzucił się do drabiny i ruszył ku górze. Do jego uszu docierały już coraz wyraźniejsze głosy jego towarzyszy. Ciężko oddychając znalazł się w końcu na twardej betonowej i popękanej posadzce.Szybkim ruchem ręki zrzucił z siebie maskę a następnie , ciężko oddychając podszedł do włazu przez który wszedł na górę.

- Gdzie Dimitrji ?! - Krzyknął Wikuł i spoglądał w dół. Na jego oczach malował się okropny strach jak i zmartwienie o przyjaciela. Czekali w względnej ciszy nie licząc dziki odgłosów potworów który z zawrotną prędkością się do nich zbliżały. Nagle ciemności ku drabinie wystrzeliła ręka. Następnie ukazał się Dimitrji który z sporą raną na twarzy wchodził coraz wyżej i wyżej. Zona miała wobec niego inne plany. Oczy Dimitrjia i innych rozszerzyły się gdy jego nogę chwyciła zdeformowana dłoń a zaraz po niej szereg innych rąk z ciemności chwytał go za tors i nogi próbując ściągnąć na dół.
- Łap za rękę ! - Krzyknął Wikuł i wyciągnął do niego dłoń którą Dimitrji chwycił niemal od razu. Opór był zbyt wielki , jednak obydwoje nie odpuszczali. Dimitrji spojrzał jedynie w górę i poluźnił uchwyt. Już po chwili zleciał na dół i w akompaniamencie własnego krzyku został zaciągnięty przez stwory w ciemności. Nieco później jego krzyk został dosłownie ucięty , a w tunelach ponownie zapadła cisza. Brodacz przeżegnał się jeszcze i kopniakiem zamknął właz który wywołał wielki huk. Wikuł siedział pod ścianą i patrzył na swoje ręce. Był naprawdę w wielkim szoku a nikt nie śmiał pisnąć nawet słowa. Grigorji w tym czasie spojrzał w inną stronę i dostrzegł kolejną drabinę w tragicznym stanie. Byli pod Prypecią.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez M.R.O.K. w 16 Mar 2010, 16:28

Nadal trzymasz fason
10/10
Nieźle uchwycona scena z zombi
Awatar użytkownika
M.R.O.K.
Redaktor

Posty: 166
Dołączenie: 20 Kwi 2009, 14:28
Ostatnio był: 19 Wrz 2016, 19:45
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 4

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 17 Mar 2010, 03:01

Rozdział VI Miasto Wspomnień


Ciepłe powietrze musnęło twarz Grigorjia zaraz po tym gdy ,a jako pierwszy wyszedł z tunelu. Właz od góry był kompletnie roztrzaskany tak więc z wyjściem nie było problemu. Był wczesny ranek a słońce powoli budziło się do życia omiatając swymi promieniami wszystkie budynki w Prypeci. Żołnierz od razu wciągnął świeże powietrze w płuca po czym otworzył oczy. Stał teraz w wysokich krzakach i widział jedynie sypiące się dachy blokowisk w jasnych kolorach. Co prawda już wyblakły lecz nadal nie prezentowały się tragicznie. Grigorji rozejrzał się jeszcze. Gdzie by nie spojrzał widział bloki choć i tak widoczność utrudniały gęste krzaki. . Zaraz po nim wyszedł Brodacz który niemal od razu po wyjściu , po prostu się położył. Następny był Szpadel który jedynie przysiadł na chwilę by wyjąć z plecaka wodę a zaraz po nim ,Profesor który zaraz zaczął wzdychać i podziwiać wszystko w okół. Kolumnę zamykał Wikuł który , od wypadku z Dimitrjiem stał się milczący i na każde pytania odpowiadał bardzo zdawkowo.
- No to jesteśmy ! - Skwitował Brodacz który uśmiechnął się jakby sam do siebie. Szpadel nie mógł odpowiedzieć ponieważ aktualnie pił wodę , a Profesor był zbyt zajęty podziwianiem.

- Nareszcie. - Dodał jeszcze od siebie Grigorji starając się przejść przez krzaki.
- Niebywałe zaiste niebywałe jak roślinność się tutaj wykształciła. - Mówił Natal dotykając krzaków przez swoje rękawice. Rzeczywiście w jego oczach malowało się zaciekawienie godne maniaka. Żołnierz w tym czasie po wyjściu dosłownie wlazł w piaskownicę oraz przez przypadek , zniszczył zabawkę przypominającą koparkę. Stał teraz na placu zabawa gdzie ustawiono kolorową drabinę , zniszczoną już karuzelę oraz dwie cicho poruszające się na wietrze huśtawki. Wydawały one z siebie charakterystyczny odgłos przy zardzewiałych i starych częściach. W sumie nie było tutaj rzeczy nie dotkniętej rdzą. Grigorji przestąpił kilka kroków na przód i zobaczył otwartą furtkę prowadzącą na asfaltową drogę. Zaraz na przeciwko placu stał sporych rozmiarów blok. Miał na sobie wyraźne skazy po wybuchu jak i starości jak , chociażby powybijane okna zniszczony tynk czy nawet gdzie nie gdzie dziury w ścianach. Grigorji czuł się nie pewnie w tym mieście. Powodowało ono w nim nie tyle co strach ale raczej przejmujący smutek. Stojąc tak na tym placu dopadały go liczne refleksje na temat ludzi którzy , uciekli z tego miasta by już więcej tutaj nie wrócić. Z jednej strony było to niesamowite miejsce ale z drugiej było również manifestacji potęgi atomu. Żołnierz postanowił wyjść przez furtkę przy okazji mijając pusty zabrudzony dziecięcy wózek. Stojąc na ulicy dostrzegł iż nieco dalej między kolejnymi dwoma blokami , znajduje się sklep monopolowy a przy nim równie stara , opuszczona ciężarówka dostawcza z logiem owego warzywniaka. Zaraz usłyszał jak ktoś za nim wychodzi z krzaków. Grigorji przezornie obrócił się i zobaczył Wikuła zawiązującego sobie but. Przez ramię miał przewieszone SWD a na jego plecach , widniał typowy wojskowy plecak popularnie nazywany “kostką”. Żołnierz nic nie mówił ponieważ Wikuł pewnie by i tak nie odpowiedział więc jeszcze raz spojrzał na Warzywniaka. Przede wszystkim musieli znaleźć jakieś schronienie na trzy godziny. Wszyscy byli zmęczeni głodni więc chcieli się zdrzemnąć chociaż przez , krótki czas.

- Przekaż im ode mnie pozdrowienia. - Rzekł niespodziewanie Wikuł stojąc tuż obok Grigorjia. Żołnierz odwrócił się i dostrzegł śmiertelnie poważną minę na jego twarzy.
- O czym ty mówisz ? - Spytał nie pewnie patrząc z niego z wyraźnym zaskoczeniem w głosie. Wiatr delikatnie zafalował podnosząc płaszcz Wikuła delikatnie do góry a dziecięcy wózek z piskiem przesunął się kilka centymetrów do przodu.
- Odchodzę. Poszwendam się trochę po Prypeci , może coś znajdę sprzedam... i .. i chyba wrócę do domu. Nic mnie tutaj już nie trzyma. - Mówił mimo wyrazu swej twarzy zdecydowanie nie pewnie i z jakby nutką , powątpiewania. Grigorji jednak nie miał zamiaru odpuścić.
- Nie żartuj ... chodź z nami do...
- Nie pierdziel głupot Grigorji. Przepraszam na mnie czas. Do zobaczenia i pożegnaj ich ode mnie. - Po tych słowach Wikuł z spuszczoną głową ruszył przed siebie w stronę Warzywniaka. Szedł pewnie jednak Żołnierz i tak wiedział swoje , chociaż nie miał zamiaru go zatrzymywać. Misja była zbyt ważna by przejmować się takimi rzeczami. Dopiero gdy snajper zniknął mu z pola widzenia Grigorji zawołał resztę siedząc za końcu dziecięcej zjeżdżalni. Z krzaków wyłoniła się trójka kompanów , omiatając wszystko wzrokiem. Profesor dosłownie był w siódmym niebie gdy to wszystko obserwował. Szpadel ziewał z zmęczenia a Brodacz patrzył na Żołnierza nie typowym dla niego , poważnym wzrokiem.

- Gdzie jest Wikuł ? - Spytał Brodacz wystukując jakiś rytm na G3 którego zabrał jednemu z martwych najemników. Szpadel dopiero teraz skupił się na rozmowie również jak Profesor.
- Odszedł. Po prostu. Chyba się załamał. - Brodacz jedynie pokiwał głową z niedowierzaniem i załamał ręce. Zaraz po nim głos zabrał Szpadel.
- Przecież nie przeżyje tutaj sam ! Mutanty , monoliciarze i reszta tego syfu !
- W istocie. Jego szanse przeżycia w tak groźnym środowisku są niemal równe zeru. - Dodał od siebie jeszcze Profesor gestykulując przy tym żywo. Grigorji jedynie oparł Obokana z granatnikiem o nogę i odparł.
- To mądry chłopak poradzi sobie bez obaw a jak nie , to i tak nas znajdzie.
- Oby. - Odpowiedział Brodacz zawieszając G3 na ramię. Wszyscy rozejrzeli się jeszcze raz i po krótkiej dyskusji doszli do wniosku iż tamten Warzywniak będzie doskonałym miejscem na odpoczynek. O dziwo żaden z nich nie protestował przeciwko temu by Profesor nadal z nimi przebywał.
Teraz powoli dokładnie obserwując każde piętro okolicznych wyniszczonych bloków. Puste budowle sprawiały iż każdy czuł się nie pewnie niż normalnie. Zawsze przedtem byli w miejscu gdzie mogli znaleźć się jeszcze stalkerzy a tutaj natrafili tylko na ptaki , oraz porażającą ich nerwy ciszę. Szli z spokojem zbliżając się do sklepu. Mogli dojrzeć w środku już stąd przez powybijane szyby , liczne poprzewracane półki , walające się stare przeterminowane produkty oraz puste pudła porozrzucane niemal po całym sklepie. Nagle obraz przed oczyma Grigorjia zafalował , a chwilę później widział przed sobą biegające dzieci , dorosłych ubranych na starą modę przechadzających się po okolicy oraz wchodzących do sklepu. Wszystko wyglądało tak wspaniale , tak sielankowo. Nie wierzył w to co widział jednak , wszystko wydawało się być tak prawdziwe i realne. Lecz obraz znów zafalował a on sam wrócił do rzeczywistości po czym od razu przetarł oczy. Wiatr ponownie zafalował strącając stary drut z dachu który momentalnie spadł na drogę tuż koło bloku z wielką wyrwą w ścianie.

- Coś się stało ? - Spytał Szpadel patrząc na Grigorjia.
- Wydawało mi się że.... że widzę dzieci , jakiś ludzi. Tak jakbym się cofnął o trzydzieści lat wstecz. - Mówił głosem kompletnie załamanym mając nadal w pamięci niezwykły obraz.
- Po prostu weszliśmy w pole psioniczne. Widocznie masz słabą siłę woli i wyobraźnia płata ci bardzo realne figle. Spokojnie to minie gdy wejdziemy do sklepu. - Pocieszył go Profesor z uśmiechem na twarzy trzymając w rękach drobny pistolet PM. Grigorji odpowiedział jedynie potaknięciem głowy i ruszył dalej. Już niecałą minutę później wchodzili do sklepu. Dostrzegli jeszcze przestarzałą kasę w której jednak nie było już pieniędzy. Sam budynek był niezwykle zniszczony. Nigdzie nie było szyb , podłoga była niemalże zniszczona a ściany posiadały liczne braki tapety a części które zostały i tak już od niej odchodziły. Mimo to im to nie przeszkadzało. Spokojnie rozłożyli śpiwory i rozpalili nie wielkie ognisko by nie zwracać nie potrzebnej uwagi. Wszyscy w ciszy siedzieli przed ogniem , milcząc spokojnie popijali ostatniego kozaka który im został.

- Do diabła ja idę spać. - Stwierdził Brodacz i zwinął się w śpiwór. Reszta zrobiła podobnie a z względu iż Grigorji był ostatni to on jako pierwszy pełnił wartę. Tak więc chwytając swojego Obokana i zasiadł na progu drzwi. Zaczął obserwować wymarłe miasto. Cały czas przypominało ono o tych wszystkich ludziach a majacząca na horyzoncie elektrownia jeszcze bardziej potęgowała i tak ponury charakter okropnego miejsca. Jak dotąd Żołnierz widział Prypeć jedynie na zdjęciach , lecz nic nie zastąpi widoku tego miasta na żywo. Zupełnie znikąd kilkanaście metrów przed Grigorjim przebiegła sfora ślepych psów. Wyglądały na wystraszone i spłoszone ponieważ nawet nie zareagowały na widok Żołnierza. Z tego co zasłyszał od kompanów z reguły świadczyło to o nadciąganiu emisji jednak , niebo nabierało wtedy charakterystyczny kolor a teraz było normalne. Wzruszył jedynie ramionami sądząc iż wystraszyły się przypadkowego większego mutanta. Teraz dopadły go rozmyślania o jego prawdziwym zadaniu. Zastanawiał się co będzie zmuszony zrobić jeśli i oni będą chcieli wziąć dokumenty , czy będzie musiał ich zabić ? Nie chciał nawet o tym myśleć , ale misja była sprawą najwyższej wagi. Operacja i tak już leżała na włosku a helikoptery zaatakują lada moment. Jeśli on tego nie zrobi , nikt się tym już nie zainteresuje to jego żołnierska powinność , to jego obowiązek wobec państwa i dowódców. Zaraz po tym jak wiatr nadleciały myśli o tym ile przeżył z Szpadlem i Brodaczem. Koniec końców bardzo się zżyli a oni nie świadomie mu pomagali. Czuł się też podle , nie chciał ich wykorzystywać ale jednak musiał. Tak rozmyślając spędził jeszcze najbliższe pół godziny. Gdy siedział i z znudzenia bawił się starą monetą , dostrzegł jak kilku ludzi w kombinezonach z szarawym kamuflażem wychodzi z jednego z bloków. Nie był pewien czy dobrze widzi ponieważ pole psioniczne nadal mogło mu mieszać w głowie jednak po tym jak chwycił lornetkę , nie miał wątpliwości iż byli to jacyś stalkerzy których jednak jeszcze nigdy nie widział. Szybko wstał i podbiegł do Brodacza,

- Ej ! No wstawaj ! Widziałem jakiś stalkerów ! - Oświadczył Grigorji mówiąc do zaspanego i ziewającego faceta.
- Daj mi spokój do cholery. Chociaż nie ... kiedy ostatni raz mnie budziłeś o mało nie zeżarły mnie snorki. To co masz tym razem ? Pijawkę ? Chimerę ? No ? - Zgadywał Brodacz siadając i gapiąc się nie przytomnie na Żołnierza.
- Nie. To jacyś inni stalkerzy tam daleko wyszli z jednego z bloków.
- Co ty pieprzysz tylko my znamy wejście do... zaraz. - Brodacz gwałtownie wstał i dosłownie wyrwał lornetkę Grigorjiemu. Wywracając wózek sklepowy pobiegł do sporego okna , i zaczął obserwować owe postacie. Chwilę im się przyglądał aż w końcu stwierdził z złością w głosie.
- K*rwa mać ! Monoliciarze , żeby ich szlak strzelił. Trzeba ich ściągnąć. Nie chce spotkać patrolu tych popaprańców i wolę ich od razu zabić. - Tutaj na chwilę przerwał i oddając lornetkę właścicielowi rzekł.
- Obudź ich a ja w tym czasie coś wymyślę.
Grigorji nie protestował tylko zaczął budzić każdego po kolei. Profesor bardzo chętnie wstał z uśmiechem na twarzy , za to Szpadel miał ochotę przywalić jemu z powodu zakłócania wspaniałego snu. Żołnierz już się domyślał jaki to był sen co wywołało uśmiech na jego twarzy. Chwilę później Brodacz zaczął im przedstawiać swój plan.
- Więc robimy tak. W sumie plan jest banalny. Dobra , Monoliciarze wyszli chyba na patrol. Było ich tam z dziesięciu , spokojnie ja wiem że duża liczba ale mamy szanse. Pobiegniemy tam i poczekamy w ich posterunku aż wrócą. Wtedy ich rozwalimy. - Brodacz rozszerzył usta w uśmiechu co znaczyło iż jest dumny z swojego , planu.

- A co jeśli zostawili tam kogoś ? - Spytał Profesor dociekliwie z resztą jak zawsze.
- Wtedy i jego zabijemy co za problem ? - Grigorji jak najbardziej się zgadzał. Patrol prędzej czy później by ich odkrył i lepiej zadać im cios , niż żeby oni zrobili to pierwsi bo wtedy mieliby raczej nikłe szanse. A na dodatek mieli spory element zaskoczenia. Przecież nikt nie wchodził do Prypeci tak więc prawdopodobnie , nikogo nie zostawili na warcie. Szpadel również poparł ten pomysł. Profesor był bardziej sceptyczny jednak mimo swego , niezadowolenia zgodził się.



*

Ich bieg był niesamowicie męczący. Tym razem nie pomagał im w tym strach czy wrogie kule tak więc Grogrji już po kilkuset metrach odczuł zmęczenie , lecz dzięki pamiętnemu szkoleniu dla komandosów nie było aż tak źle. Gorzej było już z jego samopoczuciem i pewnością. Biegnąc tak między blokami miał wrażenie iż ktoś obserwuje każdy jego ruch. Krzaki poruszały się na wietrze podobnie jak zabrudzone zasłony w co po niektórych oknach. Ich cel był już niedaleko , więc żołnierz postanowił się skupić tylko na tym i nie myśleć i otaczającym go mrocznym wymarłym mieście. Jeszcze tylko trochę , tylko trochę , mówił sam do siebie po cichu przy okazji oddychając by móc cały czas biec przed siebie i zachować trzeźwość umysłu. Najgorzej było z Profesorem który za nimi nie nadążał i pozostawał daleko w tyle. Po prostu nie był przyzwyczajony do takiego wysiłku i do tego jeszcze w kombinezonie , który trochę ważył. Niecałe dziesięć metrów przed celem Brodacz ich zatrzymał gestem ręki i wszyscy jak na komendę przywarli do ściany. Odczekali chwilę lecz nie było słychać żadnych rozmów , śmiechów czy innych podejrzanych dźwięków nie licząc rzecz jasna krzyków z głębi zony do których Grigorji zdołał już przywyknąć i po prostu je ignorował. Powolnym krokiem w szyku idąc gęsiego pokonali dystans , i stanęli przed dużą wyrwą w parterze wyniszczonego jak po wojnie bloku. Przez wyrwę pierwszy przeszedł Brodacz a za nim Grigorji mierząc wszędzie Obokanem i , będąc gotowym do strzału. Znalazł się szybko w zagraconym pokoju. Stały tutaj komody przyniesione przez Monoliciarzy oraz skrzynki pełne amunicji czy granatów. Na środku stała dziwna góra ułożona z powykręcanych kawałków metalu czy innych temu podobnych śmieci. W okół góry ułożone były poduszki , wyglądało na to iż przy tym siedzieli pytanie tylko po co ? Na komodzie czy krzesłach leżały liczne puszki po piwa a w małych skupiskach gruzu walały się butelki po kozaku. Pokój był pewnie jakimś sporym pokojem gościnnym w latach świetności Prypeci ale teraz , gdyby nie liczyć dziwnej kupy metalu na środku wyglądałby jak typowy posterunek stalkerów. Grigorji nadal dzierżąc pewnie karabin obszedł górę śmieci i w kącie za nią przy zabytkowym kaloryferze zobaczył , kilka ciał. Byli to Samotnicy ubrani w Egzoszkielety. Co prawda Szpadel wspominał o jakiś stalkerach którzy wraz z jakimś tam Strielokiem przedostali się zaraz , po wyłączeniu Mózgozwęglacza do centrum jednak nie wierzył iż zobaczy ich tutaj martwych. W ogóle nie wierzył że ich zobaczy.
- Ok. - Zaczął Brodacz siadając na krześle obok Grigorjia i popatrzył na trupy Samotników. - A teraz poczekamy i zgotujemy skó*wielom prawdziwe piekło.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."

Za ten post Dziki otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive sou.
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez DanieloZ w 17 Mar 2010, 20:30

Piękne, po prostu piękne !
Masz talent... :D
Otwórz oczy i spójrz na świat z innej perspektywy, być może odkryjesz coś, co zmieni twoje życie.
Awatar użytkownika
DanieloZ
Stalker

Posty: 84
Dołączenie: 27 Lut 2010, 20:27
Ostatnio był: 07 Lut 2015, 16:55
Miejscowość: Siemianowice Śl.
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 6

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Skreedi w 17 Mar 2010, 20:31

Hmmm... bardzo ciekawy moment z tymi ciałami, taki tajemniczy... Ogólnie to nadal opowiadanie jest genialne i nawet fajnie, że podpierasz się trochę fabułą CoP'a bo trochę mi się podobała ale jej czegoś brakowało, a to opowiadanie jest takim bardzo dobrym, jakby dopełnieniem, tej historii.

Ogólnie to jak wcześniej, 10-/10 ponieważ trafiło się kilka literówek.
FOLLOW ME ON Twitter

Czekam na Lost Alpha... ale chyba się nie doczekam... :d
"They'll know, Helghan belongs to the Helghast..."
Skreedi
Stalker

Posty: 65
Dołączenie: 03 Paź 2009, 21:48
Ostatnio był: 18 Cze 2016, 11:42
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: -3

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez STALKER98 w 17 Mar 2010, 21:21

E tam , literówki... Prawdziwy pisarz!!! Wciągające to! Miło się czyta :)
Ostatnio edytowany przez STALKER98, 19 Mar 2010, 17:46, edytowano w sumie 1 raz
Polyushko-pole, Polyushko, shiroko pole. Edut po polyu geroi , Ekh, sa Krasnoy Armii geroi! Devushki, glyante, Glyante na dorogu nashu. Vyetsya dalnyaya doroga, Ekh , da razveselaya doroga !
Awatar użytkownika
STALKER98
Stalker

Posty: 79
Dołączenie: 08 Mar 2010, 23:27
Ostatnio był: 03 Lut 2011, 11:31
Miejscowość: Tyż z Kremla a co se bede żałować ;)
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 1

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez M.R.O.K. w 17 Mar 2010, 21:48

No wreszcie mądre słowa
literówki można poprawić
z umiejętnością pisania trzeba się urodzić
tak jak tu :E
Awatar użytkownika
M.R.O.K.
Redaktor

Posty: 166
Dołączenie: 20 Kwi 2009, 14:28
Ostatnio był: 19 Wrz 2016, 19:45
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 4

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Nitro w 17 Mar 2010, 22:41

Wydaj taką książkę to miliony na niej zarobisz :D
Opowiadanie genialne. Pozdro!!
Wiosna w Czarnobylu: trawka się czerwieni, ptaszki wesoło podszczekują.
Awatar użytkownika
Nitro
Stalker

Posty: 83
Dołączenie: 24 Maj 2008, 01:13
Ostatnio był: 05 Lut 2018, 23:53
Miejscowość: z pokoju ;)
Frakcja: Samotnicy
Kozaki: 0

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Miczkos w 17 Mar 2010, 23:06

Świetna robota!
Drukuje i będe w szkole czytał;)
Powinni lekturę Stalkera zrobić.
"Idź i nie zatrzymuj się,aż wpadniesz w anomalie"
Awatar użytkownika
Miczkos
Kot

Posty: 33
Dołączenie: 16 Sty 2009, 16:38
Ostatnio był: 07 Wrz 2011, 23:23
Miejscowość: Zona
Frakcja: Monolit
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 1

PoprzedniaNastępna

Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 23 gości