przez Dziki w 16 Mar 2010, 14:51
Rozdział V Przez ciemności.
Tunele , i tunele. Cała kompania miarowo posuwała się teraz przez , prosty tunel biegnący tak już od włazu dobry kilometr. Tym razem na czele stał Grigorji , który o dziwo poczuł się o wiele gdy “Profesorek” lub też “Doktorek” jak go nazywał Brodacz , opatrzył jego ranę. Fakt zajęło to sporo czasu jednak wyraźnie się to opłaciło. Mimo bolącej ręki trzymał swojego Obokana z sporą pewnością w dłoniach. Światło dawała mu za to teraz latarka tak zwana “czołówka”. Po za tym nie było tu zbyt wiele. Ciągle powtarzał się ten sam już nudny obraz a mianowicie , stłuczone kawałki kiepsko zrobionego chodnika , kurz w zastraszających ilościach oraz przeróżnego rodzaju kamienie. Korytarz był bardzo wąski przez co cały czas musieli iść zgarbieni od czego kręgosłup , Grigorjia dał o sobie bardzo dobrze znać. Czasami również pod ich nogami przebiegł jakiś redent , czyli jak to opisał ich specjalista Szpadel zmutowany szczur z dość rozrośniętymi nogami , zębami oraz szczególnie pazurami. Żołnierz zaczął wzdychać z znudzeni , jednak przerwał gdy jego oczom ukazały się drzwi oświetlone przez jego latarkę nieco kilka metrów dalej. Wyglądały jak typowe ciężkie drzwi od wojskowych bunkrów , lecz o dziwo były otwarte. Obok stała za to iście ponura ozdoba a mianowicie szkielet żołnierza w typowym wojskowym ubraniu , komunistycznej armii z lat osiemdziesiątych.
-Stać ! - Szepnął Grigorji i uczynił jeszcze gest ręką by aby na pewno zrozumieli. - Dimitrji ze mną. - Tamten mruknął pewnie obwiniając go o wszystkie , nieszczęścia tego świata jednak mimo to stanął tuż za nim.
- Idziemy powoli... - Oświadczył Grigorji i zaczął iśc w kierunku drzwi. Obraźnia płatało mu figle przez co miał wrażenie iż szkielet nawet się poruszył , jednak po pobycie tutaj doszedł do wniosku , iż w zonie wszystko jest możliwe. Gdy zbliżył się do truchła po dystynkcjach poznał że był on , kapralem i sądząc po dziwnym odznaczeniu oddziału musiał należeć do jakiejś tajnej jednostki operacyjnej.
- Dobra ... chodźcie. - Oświadczył Grogorji po tym jak Dimitrji przeszukał szkielet i stwierdził iż nic tam nie ma. Żołnierz przestąpił kilka kroków na przód po czym beton pod jego nogami dziwnie zatrzeszczał. Schylił się by sprawdzić lecz w tym momencie grunt spod jego nóg zniknął a on sam razem z Dimitrjiem zleciał kilka metrów w dół. W trakcie lotu widział tylko sufit oraz błysk latarek pozostałych. Chwilę później poczuł ból na całej klatce piersiowej , nogach i co ważniejsze w ranie na barku. Nie chciał krzyczeć co wymagało naprawdę wielkiego wysiłku i skupienia. Gdy się z tym uporał do jego uszu dobiegł bardzo stłumiony dźwięk głosu Brodacza.
- Hej ! Żyjecie tam na dole ?! - Cóż rzeczywiście wyglądali jak dwa trupy. Dimitrji leżał przygnieciony kilkoma deskami mając zamknięte oczy a z kolei , Grigorji wylądował twarzą do ziemi. Żołnierz wstał jako pierwszy. Wypluł kurz i jakiś papierek od batona lub czegoś takiego , przetarł twarz i oczy. Następnie spojrzał w górę i dostrzegł twarze pozostałej na górze czwórki.
- Dimitrji a ty ?
- Nie widzisz odpoczywam do cholery ! Grigorji pomóż mi. - Zwrócił się do żołnierza ściągając z siebie jedną z złamanych desek. Grigorji podszedł nadal się ocierając i plując kurzem a niecałą minutę później Dimitrji stał już na równych nogach.
- Jak was stamtąd wyciągnąć ? - Spytał Szpadel a zaraz po nim dodał jeszcze swoje Wikuł.
- Co tam jest na dole ?
Grigorji rozejrzał się w okół ogarniając wszystko wzrokiem i oczami zaczerwionymi od szczypiącego kurzu i małych kamieni których nie mógł , się ciągle pozbyć. Dostrzegł sporą ilość stalowych szafek takich jakich używa się w szatniach oraz jeden porządny stół w kącie przy którym stały dwie ławki w nieco gorszym stanie. Ściany pomieszczenia wykonane zostały z solidnego Betonu w przeciwieństwie do sufitu , zaś podłogę wyłożono sterylnymi kafelkami które były w wielu miejscach popękane , zupełnie jak w fabryce. Jedna z szafek była otwarta na oścież. Na górnej półce znajdowała się czapka oficera Armii rosyjskiej z lat osiemdziesiątych oraz puszka po piwie , niżej umieszczono wysokie buty oficerskie oraz mały kuferek w kolorze zgniło zielonym. Na drzwiczkach do szafki przylepione były liczne zdjęcia , głównie z wojska lub z koszar lecz znalazło się wśród nich kilka zdjęć rodzinnych. Na ścianach poprzylepiano co prawda wyblakłe już ale dające się odczytać , plakaty armii komunistycznej o takiej przykładowej treści : “Wstąp do Armii już dziś ! “ “ Żołnierzu ! Pamiętaj by dbać o broń swoją !” “Spełnij swój obowiązek wobec rodziny i towarzyszy wstąp do armii !” itp. Na każdym był rzecz jasna jakiś obrazek przedstawiający “dzielnych” żołnierzy Armii komunistycznej. Od tego Grigorji odwrócił wzrok jak najszybciej i spojrzał na stół. Stało na nim dziesięć zabrudzonych talerzy oraz kubków. Sztućce leżały za to dosłownie wszędzie w okół. Po za tym nie było tam nic innego godnego uwagi prócz wszech obecnego kurzu i śmieci. Były tutaj dwie rzeczy które przykuły jego wzrok na dłuższą chwilę a mianowicie drzwi takie jak te na górze po przeciwległych , stronach pokoju. Jedne z nich były ustawione pod tunelem skąd przyszli a drugie prowadziły dalej raczej ku ich celowi. Miał dziwne wrażenie niepokoju gdy wyboraźnia znów zaczęła się z nim bawić. Tym razem przez ułamki sekundy widział puste ludzkie oczy w małym okienku na drzwiach z strony fabryki. Dimitrji w tym czasie szybko opisał im teren a głos dość , niespodziewanie zabrał Korylov.
- Hmm wejście na górę jest niemożliwe , tak ... moim skromnym zdaniem powinniście ruszyć dalej dołem. Koniec jest już niedaleko a dalej na pewno znajdziecie jakieś schody lub drabinę. Wydaje się to być najabrdziej rozsądne wyjście jak przypuszczam. My tymczasem ruszymy górą.
Mimo iż profesorek był za bardzo zarozumiały przydawał się w wielu sytuacjach chociażby takiej jak teraz. Ci na górze pokiwali głowami a Grogrji odparł.
- Ok idziemy dołem. Jak nic nie znajdziemy wracamy się i coś wykombinujemy. Powodzenia. - Do ostatniego słowa dodał nikły uśmiech.
- Powodzenia. - Dodał Brodacz nieco ciszej a czwórka towarzyszy zniknęła im z pola widzenia idąc dalej w głąb tunelu. Dimitrji podszedł do stalowych drzwi i z niemałym wysiłkiem je otworzył wywołując tym okropny pisk , starych zawiasów. Liczniki Geigera wskazały im dość wysokie promieniowanie , dlatego musieli po chwili założyć na głowy maski których żołnierz tak nienawidził. Wchodząc znaleźli się w zdecydowanie większym pomieszczeniu. To w całości wykonano z płytek jakie stosuje się na specjalistycznych salach operacyjnych. Największą rzeczą w pomieszczeniu były spore ołowiane drzwi z wyraźnym znakiem ostrzegającym przed promieniowaniem. Obok po każdej stronie na wieszakach ułożone były po kolei typowe stare gumowe skafandry z maskami przeciw-gazowymi typu “słoń”. Regularnie co dwa metry przy wieszakach były umieszczone obrazkowe ilustracje pokazujące , jak zakładać specjalne skafandry. Gdy Grigorji przestąpił kilka kroków po pękających płytkach dostrzegł mocno zardzewiałą tablicę nad ołowianymi wrotami. Mimo jej stanu nadal sprawny obserwator mógł odczytać to co na niej się znajdowało. “UWAGA ! REAKTOR NR 2 , PRZED WEJŚCIEM OBOWIĄZKOWE JEST ZAŁOŻENIE SPECJALNEGO KOMBINEZONU OCHRONNEGO ORAZ MASKI ! NIE WOLNO SPĘDZIĆ W ŚRODKU WIĘCEJ NIŻ 30 MINUT !” Widocznie reaktor stał się niestabilny skoro promieniowanie przebiło się przez coś tak grubego aż tutaj. Nie chciał nawet wiedzieć co może być po drugiej stronie. Dimitrji podszedł do stalowych drzwi na przeciwko wrót. Były one zamknięte lecz przez małe okienko mógł zobaczyć iż , po drugiej stronie znajduje się toaleta w koszmarnym stanie. Kątek oka dostrzegł między umywalkami kolejny szkielet tyle że tym razem w skafandrze bez specjalnej maski.
- Idziemy dalej... - Oświadczył Grigorji otwierając kolejne identyczne drzwi. Dimitrji nie protestował i wszedł za nim. Promieniowanie nie było tutaj aż tak wielkie jednak dawało o sobie znać. Następny pokój był zdecydowanie bardziej przyjazny. Stało tutaj kilkanaście łóżek piętrowych. Na kilku z nich były porozrzucane mundury oraz już zniszczona nie nadająca się do niczego broń. Pod pryczami żołnierze ustawili sobie kufry za pewne z ubraniami na zmianę. Przy jednej z ścian ktoś ustawił bardzo solidne stalowe biurko. Znajdował się na nim dobrze oprawiony notatnik i nie działający już długopis. Stała tutaj także mała lampka na biurku wraz z małym talerzem i kubkiem. Dla urozmaicenia poprzyklejano na ścianach jeszcze plakaty propagandowe i nawet kalendarze z gołymi panienkami. Dimitrji sprawdził po kolei każdą broń na pryczach a Grigorji w tym czasie , podszedł do biurka i wolnym ruchem ręki otworzył notatnik. Jego oczom ukazały się dwie pierwsze strony jak sądził pamiętnika.
-Data : (zamazana starannie długopisem) Dzień 2, Porucznik, Pietrov Wimlin , Specjalny oddział do ochrony jednego z obiektów X.
No wreszcie zostaliśmy przeniesieni do jednego z podziemnych bunkrów ! Dostałem sporą premię a na dodatek naprawdę nie jest tutaj źle. Wystarczy nie zadawać pytań i po prostu pilnować tych naukowców od reaktorów. Fakt ciekawość aż mnie zżera by dowiedzieć się co tam jeszcze jest , lecz Major Rublev powiedział że lepiej żebym nie wiedział nic o tamtych rzeczach. Chyba chciał mnie przestraszyć czy coś a ja nie chce wylądować w więzieniu , ktoś musi się jeszcze ojcem zaopiekować.
Grigorji z zaciekawieniem przeczytał tą stronę ale zaraz przewrócił ją dalej tak mniej więcej na środek notatnika.
-Data (Zamazana długopisem) Dzień 80 , Porucznik , Pietrov Wimlin , Specjalny oddział do ochrony jednego z obiektów X
Dzisiaj wszystko się popieprzyło. Podobno wybuchła elektrownia w Czarnobylu , a nasze jedyne drzwi wyjściowe zamknęły się na ponad 190 dni ! Przecież my tutaj tyle nie przeżyjemy ! Nie wiem może to jakieś zwarcie w elektronice albo , zabezpieczenie na wypadek jakiejś katastrofy może wykrycia. Nie wiem naprawdę nie wiem. Lecz na pewno musimy znaleźć stąd wyjście i to szybko. I na dodatek naukowcy dosłownie zniknęli, pewnie uciekli wcześniej a nas zostawili w tym syfie.
Powoli do żołnierza docierało co też się tutaj wydarzyło. Szybko skończył czytać i przewrócił stronice na ostatnią stronę owego pamiętnika.
-Data (Znów zamazana) Dzień 130 , Porucznik , Pietrov Wimlin , Specjalny oddział do ochrony jednego z obiektów X
Koszmar. Nie mamy od dłuższego czasu co jeść ... woda prawie się skończyła i jeszcze wysiadły reaktory... Kilku z nas już nie żyje , biedacy nie wytrzymali. Zanieśliśmy ich na koniec bunkra do maszynowni. Ze mną też jest już źle... ledwo piszę nie wiem co się stanie. Mam halucynacje widzę własny dom , cholera... to nie może być prawda.
Grigorji pokiwał z niedowierzaniem głową i delikatnym ruchem dłoni zamknął pamiętnik. Żeby tak zostawić ludzi na pastwę losu , pomyślał w duchu. Obrócił się na pięcie i zobaczył Dimitrjia pakującego magazynek który w jego mniemaniu się jeszcze do czegoś nadawał.
Ruszamy. Grigorji ? Idziemy. - Żołnierz nie odpowiadał ponieważ zobaczył co stoi w drzwiach z których przyszli. Była to na pewno postać ludzka ubrana w stare , wypłowiałe mundury armii komunistycznej. Lecz jego skóra... była cała pełna ran , poparzeń różnych bąbli. Jego twarz wyglądała podobnie jak reszta ciała. Usta były popękane i pełne zaschniętej już krwi a oczy puste i przekrwione. Spoglądały na Dimitrjia przed sobą z takim głodem jak nie jedno dzikie zwierze. Kompan Grigorjia zrozumiał jaki jest problem gdy usłyszał za sobą jakiś bełkot oraz charczenie. Dimitrji głośno westchnął i z rozpędem obrócił się zadając stworowi potężny cios idealnie w skroń. Kilkanaście kropel krwi poplamiło pościel łóżka jak i ścianę. Lecz nie był to koniec. Zaraz za nim z ciemności wyjrzały jeszcze dwa potwory ubrane podobnie. Również bełkotały w języku ukraińskim jednak nie sposób było zrozumieć co też mówią.
- Zombie ! Spi*rdalamy ! - Krzyknął Dimitrji strzelając niemalże na ślepo , jednak strużki krwi na jego kombinezonie podpowiadały mu iż kilka kul trafiło do celu.Grigorji pobiegł pierwszy. Był to iście szaleńczy bieg tak jakby ich sam diabeł gonił. Żołnierz przez zaparowane szkiełka maski widział jedynie kolejne drzwi zrobione z ołowiu prawdopodobnie do kolejnych reaktorów. Po za tym wszystko było zamazane tak więc zrezygnował z dalszej obserwacji i skupił się na tym by dobiec do celu. Za sobą słyszał tylko przytłumione strzały z charakterystycznego SPASA , jednak po chwili ustały pewnie z powodu braku czasu na załadowanie amunicji. Grigorji ledwo wytrzymywał bieg w tej masce i na dodatek słyszał już okropne bicie swojego serca. Mijając kolejne pomieszczenia teraz już mieszkalne mógł usłyszeć wyraźne krzyki , potworów za sobą. Te stwory były kiedyś ludźmi , miały jeszcze coś z człowieka w swoich oczach jak i głosie , to właśnie tak bardzo go przerażało. W pewnym momencie mijając dostrzegł drabinę na końcu tunelu a przy drzwiach wyzerowany licznik. Bez najmniejszego zastanowienia rzucił się do drabiny i ruszył ku górze. Do jego uszu docierały już coraz wyraźniejsze głosy jego towarzyszy. Ciężko oddychając znalazł się w końcu na twardej betonowej i popękanej posadzce.Szybkim ruchem ręki zrzucił z siebie maskę a następnie , ciężko oddychając podszedł do włazu przez który wszedł na górę.
- Gdzie Dimitrji ?! - Krzyknął Wikuł i spoglądał w dół. Na jego oczach malował się okropny strach jak i zmartwienie o przyjaciela. Czekali w względnej ciszy nie licząc dziki odgłosów potworów który z zawrotną prędkością się do nich zbliżały. Nagle ciemności ku drabinie wystrzeliła ręka. Następnie ukazał się Dimitrji który z sporą raną na twarzy wchodził coraz wyżej i wyżej. Zona miała wobec niego inne plany. Oczy Dimitrjia i innych rozszerzyły się gdy jego nogę chwyciła zdeformowana dłoń a zaraz po niej szereg innych rąk z ciemności chwytał go za tors i nogi próbując ściągnąć na dół.
- Łap za rękę ! - Krzyknął Wikuł i wyciągnął do niego dłoń którą Dimitrji chwycił niemal od razu. Opór był zbyt wielki , jednak obydwoje nie odpuszczali. Dimitrji spojrzał jedynie w górę i poluźnił uchwyt. Już po chwili zleciał na dół i w akompaniamencie własnego krzyku został zaciągnięty przez stwory w ciemności. Nieco później jego krzyk został dosłownie ucięty , a w tunelach ponownie zapadła cisza. Brodacz przeżegnał się jeszcze i kopniakiem zamknął właz który wywołał wielki huk. Wikuł siedział pod ścianą i patrzył na swoje ręce. Był naprawdę w wielkim szoku a nikt nie śmiał pisnąć nawet słowa. Grigorji w tym czasie spojrzał w inną stronę i dostrzegł kolejną drabinę w tragicznym stanie. Byli pod Prypecią.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.
"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."