Zielony Stalker

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Re: Zielony Stalker

Postprzez KOSHI w 10 Cze 2012, 11:34

"Bądź, co bądź 1000 rubli to dużo dla asystenta doktora medycyny mutagennej" - mam wątpliwości, czy taki rodzaj medycyny istniej. Zwłaszcza, że akcja dzieje się w roku 2012. Gdyby to było później, jakieś parę lat to można by to przyjąć za prawdę.

"Padł na ziemię i całkowicie odjechał." - i stracił świadomość.

Pójdźmy - ;)

"Sasza czuł, że ktoś go trzyma jak imadło za nogę i ciągnie po ziemi" - do poprawki zdanie. Brzmi koszmarnie.

"Daniła i Sasza ujrzeli wrak leżał w rowie niedaleko jakiejś koparki." - do poprawki zdanie.

"Na dole czekał na niego Daniła z dwoma Obokanem na ramieniu." - jw.

"Po dobraniu odpowiedniego ekwipunku. Łup został podzielony a Daniła i Sasza wrócili do Tunelu." - jw.

"Nie. Poczekamy do rana. Nie warto podróżować tu nocą. Aktywne są tu mutanty." - jw.

"Sasza położył się na macie. Mimo dziwnych dźwięków zasnął spokojnym snem. " - jw.

"Wszystko zamarło tu tego pamiętnego dnia. Kiedy radziecki rząd podjął ewakuację całej ludności z tych terenów" - jw.

"Sasza spojrzał na zegarek wybiła szósta i począł budzić Daniłe. Spakowali się spożyli jedną kiełbasę na spółkę i wyruszyli w stronę Kordonu." - jw.

"Daniła prowadził pewnie lecz ostrożnie stąpając po trawie. Sasza ubezpieczał mu tyły oglądając się czujnie." - jw.

Nie chce mi się podawać kolejnych przykładów. Od strony interpunkcji jest MASAKRA. Braki przecinków, kropek itp. Poza tym masa zdań źle zbudowanych, które powinny pójść do poprawki. Stylistycznie też nie za ciekawie. Nie wiem, czy czytałeś to choć raz po napisaniu. Dialogi również TRAGEDIA. Kropki nie tam, gdzie trzeba. Pisanie z dużej litery, gdzie powinno się pisać lub zaczynać z małej. Poczytaj trochę zasady pisania dialogów bo oczy bolą od takich baboli.

Czytam dalej, skupię się na fabule.

"Sasza delikatnie zapukał w framugę metalowej grodzi." - chyba by go nie usłyszeli. To metalowe drzwi ochronne a nie badziewie z dykty, które niesie głos.

"Po dwóch tygodniach umiał zbierać artefakty, ocenić zagrożenie, rozpoznawać wszystkie znane anomalie. Umiał celnie i szybko strzelać." - nie wiem, czy w dwa tygodnie da się opanować strzelanie przy okazji ucząc się jeszcze innych rzeczy. Ale tu nie będę się spierał. Może się da.

Podsumowanie: przeczytałem 2/3 opowiadania i niestety nie dałem rady dalej. Może i pomysł na fabułę jest ok, ale gramatycznie i stylistycznie opowiadanie prezentuje się b. słabo. Jak ktoś nie zwraca na to uwagi to mu może to nie przeszkadza i skupia się na wydarzeniach. Mnie zniechęciło na tyle skutecznie, że nie doczytałem do końca. Poza tym styl pisania trochę chaotyczny. Dialogi też leżą i kwiczą. Liczby w opowiadaniu piszemy słownie, ale to drobiazg.
Image

Za ten post KOSHI otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Paus.
Awatar użytkownika
KOSHI
Opowiadacz

Posty: 1324
Dołączenie: 16 Paź 2010, 13:13
Ostatnio był: 16 Paź 2023, 14:40
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 649

Reklamy Google

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 02 Sie 2012, 18:22

Witam! Zapraszam do przeczytania kolejnej części przygód Saszy.


- Granat! – Krzyknął Niedźwiedź
Wybuch zabił kilku pierwszych Zombie, minęło kilka minut od dostrzeżenia pierwszego wroga. Mimo potężnego ostrzału oddziału Niedźwiedzia oraz Saszy Zombiaki podchodziły coraz bliżej.
- Ustronow! Ustronow! – krzyczał Niedźwiedź – Weź Orła ze sobą i rozwalcie mi tu kilka drzew. Kilka ma spaść na Zombie a kilka tuż przed ciężarówką, aby zapewnić nam jakiś punkt obrony. No dawaj! Pierunem!
Huraganowy ogień trwał. Jednak zapasy amunicji powoli zbliżały się ku końcowi. Kilka drzew runęło przygniatając Zombie. Dwa kolejne runęły kilka metrów przed ciężarówką.
- Dobrze! Orzeł ustaw tam kaem! – Rozkazywał dalej Niedźwiedź
Po chwili do kanonady karabinów dołączył odgłos KPWT ciężkiego wielokalibrowego karabinu maszynowego.
-Wasilij?! – Znów odezwał się Niedźwiedź – Ile jeszcze?
- Daj moment! – Odkrzyknął Wasilij
W tym momencie Orzeł dostał w głowę. Padł trupem i karabin zamilkł. Horda Zombie osłabiwszy Stalkerów rzuciła się jeszcze mocniej do ataku. Sasza zeskoczył z ciężarówki i przejął karabin. Nałożył nową taśmę z amunicją i nacisnął spust. Pociski ścięły z nóg kilku Zombie. Amunicja była już na kompletnym wyczerpaniu. Rozlegały się już tylko pojedyncze strzały karabinów a i WKM zmniejszył tępo wypluwania pocisków.
- ku*wa! – Wydarł się Ustronow – RPG!
Pierwszy pocisk poleciał w las. Na szczęście Zombie nie strzelały zbyt celnie. Nieumarły przeładował i już miał wystrzelić gdy dosięgnęła go kula z Wintara Saszy. Upadając jednak nacisnął spust. Pocisk z hukiem uderzył w zgraję Zombie.
Nagle nieumarli cofnęli się. Kilku ryknęło ostrzegawczo i reszta Zombie pomknęła w las.
Cisza która nastała kłuła w uszy.
-Wasilij powiedz, że silnik jest sprawny – rzekł powoli Sasza
-Dobra chyba można odpalać – oznajmił Artem – Dawaj Wasilij ruszmy tego gruchota.
Silnik zaczął rzęzić ale po chwili z trudem zapalił.
-Dobra, zbierzmy trochę tej amunicji i…
Jego monolog przerwał głośny pomruk a po chwili ryk oznajmił że coś się zbliża.
Sasza przyłożył do oczu lornetkę.
-Yyyy… - zaczął – Lepiej weźmy ten RPG. Mamy wielkie kłopoty. Idzie na nas pieprzony Nibyolbrzym!
Stalkerzy rzucili się po amunicję. Niedźwiedź zabrał RPG i wraz z Saszą wniósł na pakę WKM. Artem i Wasilij wpadli do szoferki a oddział Niedźwiedzia wskakiwał na pakę. I wtem zza mgły wynurzył się obły kształt. Przystanął na chwilę po czym ryknął głośno i ruszył na ciężarówkę.
-Aretm spieprzamy do Baru! – Krzyknął Wasilij
-Musimy go ominąć! – Odparł tamten
-Po prostu jedź!
Pojazd lekko dławiąc się ruszył przed siebie. Szczęk metalu i nowy taśma powędrowała do karabinu. Pierwsza seria trafiła mutanta w czaszkę zaledwie zadrapując skórę.
-Czekaj! – Krzyknął Sasza – Nie strzelaj! Spróbuj tego!
Niedźwiedź popatrzył zdziwiony na Saszę jednak po chwili uśmiech zagościł na jego twarzy.
Nowa taśma ze szczękiem wsunęła się do karabinu. Znów gruchnął WKM. Pociski rozerwały głowę mutanta.
-Co… to było? – Zapytał rosły Stalker – Myślałem że to tylko naboje przeciwpiechotne.
-Pociski ze zubożonym uranem – Z uśmiechem odparł Sasza – Znalazłem je w pewnym bunkrze pod Doliną Mroku. Chciałem je sprzedać, ale tutaj były konieczne.
-W podzięce za pomysł i chyba uratowanie nam tyłków weź to. – odparł Niedźwiedź podając Saszy zawiniątko
-RPG też by sobie poradziło, a to co?
-Naboje SP-5 do twojego Wintara wyposażone w węgliki wolframowe, efekt bardzo wręcz identyczny.
-Dzięki.
Stalkerzy wreszcie mogli odsapnąć usiedli i zaczęli rozmawiać.
Półciężarówka wyjechała z lasu. Wreszcie zza jednego pagórka pojawił się Bar 100 Radów i Dzicz.

Legendarny Bar 100 Radów. Oaza bezpieczeństwa dla wszystkich ludzi przybywających do Zony. Nie ma w strefie takiego drugiego miejsca. Praktycznie tylko Skadowsk lub Stacja Janów jest miejscem podobnym. Jednak mimo rozsławienia się Nowych Ziem, Bar nadal pozostaje miejscem legendarnym i wręcz kultowym. Jednak gdy Striełok dotarł do CEJ wszystko się zmieniło. Codzienne ataki Monolitu i Mutantów zmusiły Powinność do opuszczenia tego miejsca. Wtedy to Barman wraz z grupą stalkerów ogrodził cały teren betonowym murem. Trwało to pół roku. W tym czasie zginęło mnóstwo ludzi. Zarówno u Stalkerów i Monolitan. Ataki trwają po dziś dzień. Aby zorganizować obronę Barman utworzył grupę Stalkerów złożoną z najlepszych łowców i strzelców. Zwą się Wolf. Są to najlepsi z najlepszych, trenowani przez wiele miesięcy pod okiem największych mistrzów Stalkerstwa. Są to dowódcy straży przy murach oraz ludzie do zadań specjalnych. Ich frakcja jest owiana tajemnicą, niektórzy mówią, że to ludzie z CEJ lub pionierzy. Kto wie? Zona nigdy nie wyjawia wszystkich swoich sekretów. Ich przywódca pozostaje w ukryciu. Na początku sądzono, że to Barman pociąga tam za sznurki. Jednak, gdy szczerze przyznał, że nie macza w tym palców zaciekawianie tą frakcją sięgnęło zenitu. Po kilku tygodniach jednak ustało. Nikt nie wie czemu.
Gdy drużyna wyruszała z Kordonu pięć dni temu, liczyła 13 ludzi. Dziś na placu boju pozostało tylko ośmiu. I to w imię 20000 rubli. Ciężarówka wreszcie dobyła swego celu. Sprawdzono im dokumentu przy bramie i mogli wreszcie odpocząć. Wasilij zrazu wręczył Barmanowi kwitek i odebrał nagrodę. W sumie każdy otrzymał 50000 Rubli. Ekipa postanowiła zostać tu jeszcze jedną noc a później każdy rozejdzie się w swoją stronę. Do zmroku większość przepiła połowę nagrody u Barmana, a później wszyscy usiedli wokół koksownika w jednym z hangarów.

Projekt zostanie wznowiony 16.09.2012
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 16 Wrz 2012, 13:23

Akt II
Zimowe Kłopoty

Bar 100 Radów
10.12.2012


Radiostacja odbierała tylko trzaski i szumy. Barman powoli zaczynał się niepokoić. Po założeniu i umocnieniu Skadowska, Bar i Statek miały się komunikować, co dzień tuż przed zmrokiem. Miało to służyć wymianom informacji oraz w najgorszym przypadku prośbę o pomoc. Jednak zerwana łączność szczególnie teraz, gdy wszystkie szlaki okrywała gruba warstwa śniegu było problematyczne. Barman zaczął rozmyślać o kosztach takiej wyprawy, gdy z zamyślenia wyrwał go radiotelegrafista.
Nic nie mam. – Powiedział młody chłopak – Nadałem sygnał do Stalkerów aby sprawdzili co się tam dzieje ale wygląda na to jakby cały Zaton był pozbawiony łączności.
-Dobra, zawiadom o tym Hawajczyka.- Odparł Barman - A potem połącz z posterunkiem przy drodze do Jantaru. Powiedz im, że zwiad ma wracać.
-Jasne już się za to biorę.

Zima w Zonie była okropna, pod śniegiem mogły się kryć anomalie chemiczne lub pułapki na zwierzynę. Poza tym ta niska temperatura.
Sasza szedł na początku oddziału. Swojego oddziału. Czterech ludzi, może i niewiele, ale każdy był gotowy skoczyć choćby w ogień za swoim liderem. Saszą. Wiele się zmieniło odkąd przybył do Baru. Niedźwiedź wyruszył na Wysypisko, aby skopać tyłki Bandytom, Artem udał się do Jantaru, aby pracować dla Naukowców. Natomiast Wasilij wrócił do Kordonu, aby zebrać własny zespół. Miał plan, aby dostać się do Limańska. Jednak słuch o nim zaginął gdzieś na Bagnach. Sasza pracował dla Barmana, dostał drużynę i miał patrolować przedpole Baru po wschodniej stronie. Podczas pierwszego zwiadu wpadli w zasadzkę. Sasza poważnie oberwał jednak przeżył. Głównie dzięki pomocy jednego stalkera. Dość starego jednak bardzo ruchliwego. Sasza leżał w Lazarecie przez półtora miesiąca. Gdy wyszedł zebrał własny zespół, jednak tym razem dostał przydział w Dziczy.
Zatrzeszczała krótkofalówka, drogi, ale bardzo przydatny szczególnie dla drużyny zwiadu.
-Sasza! Jesteś tam chłopie? - Sasza poznał po głosie, że to dowódca północnego posterunku.
- Mówcie o co chodzi. – Powiedział Sasza
-Barman każe wam wracać.
- Pilne?
-Jak macie ochotę skopać komuś dupy to owszem
- Chłopaki zbiórka! – Krzyknął po czym ciszej powiedział – A co za problem?
-Straciliśmy łączność z Zatonem, może coś z tym. Nie wiem co wymyśli. Dobra wyłączam się.
- Bez odbioru.
- Co jest za problem? – Spytał Gerald.
Był to łowczy, spec od Mutantów. Swe przezwisko zyskał dzięki temu, że nosił dwie maczety na plecach. Niektórym się to skojarzyło z Wiedźminem i przezwisko zostało.
-Ni cholery wiadomo. Wiem tylko tyle że łączności z Zatonem nie mamy. Gdzie nasz Doktorek i Trybik?
-Doktorek robi pomiary jak zwykle a Trybik poszedł razem z nim aby go pilnować.
-Dobra, wyślij im wiadomość żeby wracali do Baru. Powiedz że spotkamy się przy tej stacji kolejowej.
Geralt wklepał do PDA wiadomość i ruszyli, śniegu na szczęście zbyt dużo tu nie było. Gdy dotarli pod wiatę reszta oddziały czekała pod wiatą. Zebrali się i ruszyli do Baru.
-Ej! Doktorek jak tam pomiary? – Rzucił Geralt
Doktorek był niewysokim mężczyzną. Pół naukowiec pół medyk. Jako że był cały czas poważny to Gerald, jako żartowniś, czasem dopiekał mu żartami. Natomiast Trybik był wielkim dwu metrowym facetem z wielką pasją do maszyn i broni. Pochodził z Rosji i w przeszłości był bokserem jednak zrezygnował z tego sportu odkąd potężny cios połamał mu żebra i przebił płuco.
- Pole fuzyjne w anomaliach grawitacyjnych uzyskało niezwykle duże stężenie również pole Higgsa jest ogromne. – Odparł poważnie Doktorek
-A może powiesz coś o emisjach? – Spytał Sasza
Doktorek poprawił okulary i chrząknął po czym z ociąganiem stwierdził że musi udać się do Sacharowa aby sprawdzić swe obliczenia. Jeśli jednak okazałoby się że wynik jest poprawny oznacza to że Emisje będą następowały po sobie coraz częściej. Miałoby się to zacząć za 4 dni. Prowadziłoby to do całkowitej destabilizacji chwiejnej równowagi Zony.

Oddział gawędząc dotarł do posterunku. Doktorek i Geralt poszli zobaczyć walki na arenie, natomiast Trybik poszedł do tutejszego mechanika, aby z pomocą narzędzi naprawić co się da. Sasza zszedł do Baru i przystanął przy ladzie, Barman skinął na chłopaka, aby poszedł za nim. Stalker wszedł do pomieszczenia i usiadł na lichym krześle. Przed nim znajdowało się stare dębowe biurko za nim fotel. Na lewo stała mapa z Zoną i okolicami. Były na niej naniesione pozycje obrońców i zwiadowców Baru. Obok mapy siedział młody chłopak. Nazywał się Kola jeśli dobrze pamiętał Sasza. Był tu radiotelegrafistą. Barman wydał majątek, aby wyprawić kilka „pielgrzymek na zewnątrz” po owy sprzęt. Barman przyjrzał się mapie po czym wziął znacznik oddziału Saszy i przesunął go nad Jantar.
-To będzie właśnie Twoje nowe zadanie – Rzekł Barman – Jak wiesz straciliśmy łączność z Zatonem. Hawajczyk nie może nic zrobić bo Pilot zaginął a Garri udał się na Bagna aby szukać jakichkolwiek pogłosów o Czystym Niebie. Powiedz mi Sasza, o jakich tunelach słyszałeś?
-No cóż, jeśli wierzyć wszelkim plotkom oraz Legendą – zaczął Sasza – To naturalnie tunel Prypeć 1 i nigdy nie odkryty Czarnobyl 1.
-Właśnie legendy. Widzisz Sasza, Czarnobyl i całe zamieszanie z 1986 roku były nie tylko świetną przykrywką dla laboratoriów X. Było to również idealne miejsce na schron atomowy. Byłeś kiedyś pod Doliną Mroku. Artem wtedy Cię uratował. Te humanoidalne potwory, które was wtedy zaatakowały nie były wynikiem mutacji. Pewnie teraz w głowie pojawia Ci się pytanie „Skąd Ty to wiesz?” prawda? Widzisz podczas jednej z „pielgrzymek” oddział postanowił zbadać taki jeden budyneczek około kilometra na wschód od Korodonu. Tam drużyna spotkała te same stwory. Gdy zapuścili się głębiej dotarli do wielkiej hali. Stały tam całe pociągi. Wszystko tam jest na elektrykę i co ciekawe działało. Od hali odchodziły dwa tunele jeden na południe drugi na północ. Chłopaki zabrali elektryczną drezynę i pojechali na południe. Po dwóch stacjach tory się kończyły. Gdy wyszli na powierzchnie okazało się, że są zaledwie dwa kilometry od Kijowa! Wysłałem ich wtedy po nowy generator Diesla, gdy wracali dokładnie przeszukali całą końcową stację. Znaleźli tam grubą teczkę. Sasza posłuchaj mnie to jest szansa na biznes oraz na przywrócenie łączności z Zatonem!
-Jak to? – Powiedział Sasza – Chcesz mi powiedzieć że Ci nibyludzie to byli jacyś urzędnicy z lat .80?
-Nie Sasza. Widzisz w 1987 powstał projekt APM. Czyli Autonomiczna Podziemna Metropolia. Miał być to wielki test, że tak powiem próba generalna, przed wybudowaniem ogromnych bunkrów rządowych pod górami Ural. Na końcu teczki jest mapka oraz notatka, która mówi o około 25 000 ludzi przewiezionych do APM. Cały ten kompleks jest ukryty ponad półtora kilometra pod ziemią kilkaset metrów za Limańskiem.
-To w takim razie, czemu Jantar?
-Mapa zawiera plan drogi od Kijowa do APM. Jedna ze stacji mieści się w okolicach kompleksu. Wg naszych informatorów jakieś kilkaset metrów za jeziorem. Wedle notatek jeszcze 3 miasta są podłączone do tej sieci. I z każdego miasta miało nadejść 25 000 ludzi. Niestety jakie to miasta tego nie wiemy. Ale pamiętaj, że to oczywiście sekret, nikomu ani słowa. Tylko Twój oddział może się dowiedzieć.
-Dobrze. Kiedy mamy wyruszyć?
-Dwudziestego grudnia przy Limańsku będzie czekał na Was Garri. Jeśli nie pojawicie się w ciągu 36 godzin. Uznajemy was za zaginionych. A no i Garri będzie wtajemniczony, o co chodzi także spokojnie.
-Jasne to jutro ruszamy.
-Macie u mnie 75% zniżki na cały asortyment, aby się zaopatrzyć na wyprawę. Powodzenia.


Sasza polecił Doktorkowi, aby rano o godzinie piątej zebrał oddział i czekał przy wejściu do Areny. Sam poszedł do jednego z dawnych hangarów, aby usiąść i wsłuchać się w rozmowy weteranów. Czasami przed dłuższym zwiadem lub wyprawą zawsze siadał i słuchał plotek. Przypominają mu się przygody, jakie odbył tuż po przybyciu do Zony. Daniła, jego brat Wasilij, Artem i Niedźwiedź. To były jego wzory do naśladowania. Co się z nimi teraz działo? Daniła zginął od odłamku w szyi. Wasilij udał się do Kordonu i szuka, Stalkerów którzy zamierzają uciec od Zony i wrócić. Artem pozostał w Jantarze. Podczas badania anomalii oraz mierzenia pola psionicznego w kompleksie badawczym zaatakowała go horda Zombie. Naukowcy zgubili sygnał jego PDA przy jednym z hal. Ekspedycje mające na celu odnalezienie jego zwłok, a w szczególności wyników badań, spełzły na niczym. Niedźwiedź wraz ze swoją drużyną umocnili pozycje na Wysypisku poprzez zajęcie Pchlego Targu i założeniu tam stałej bazy wypadowej.

Sasza wsłuchując się w szmer rozmów myślał nad wyprawą, która go czeka. Nie dopuszczał do głowy myśli, że ktoś z jego oddziału zginie. Zawsze, gdy do jego głowy przychodziła taka myśl przypominał sobie o starej zasadzie, którą nauczył go wujek. „Cel jest priorytetem, jednak z każdą stratą zwycięstwo coraz bardzie staje Pyrrusowe”
Stalker rozłożył sobie karimatę i usnął.

O poranku chłopak obudził się z ogromnym przypływem entuzjazmu i optymizmu. Zszedł do Baru i zjadł śniadanie. O godzinie piątej zastał swych ludzi grzejących ręce przy koksowniku. Dookoła nie było w ogóle śniegu, mimo iż jeszcze wczoraj było go sporo. Tylko potężna Emisja jest w stanie tak szybko stopić duże masy białego puchu. Jednak, mimo że śnieg stopniał to temperatura spadła do minus dwudziestu stopni Celsjusza. Takie istnie syberyjskie zimno można było przetrwać tylko dzięki ocieplanym wkładką do kombinezonów. Nie były tanie, ale rozgrzewały ciało. Był to jeden z nowych wynalazków Naukowców. Jeden komplet kosztował 5000 Rubli, jednak był wart swojej ceny. Zestaw składał się z Artefaktu Płomień, który wytwarzał energię cieplną, wiązki rurek, 4 grzejących plastrów, dwa przyklejane do torsu dwa do ud oraz cienkie ocieplane rękawiczki, mimo swej niepozorności są niezwykle wytrzymałe. Sasza wbiegł do baraku gdzie znajdowała się Arena. To tu większość stalkerów znajdowała rozrywkę w oglądaniu jak zieloni stalkerzy wyrzynają się nawzajem żadni nagród za wygraną. Doktorek grzebał w plecaku a Trybik i Gerald sprawdzali swoją broń.
Sasza przywitał się i wypytał ich co zabierają. Gdy byli już gotowi i spakowani nakazał wymarsz. Gdy zabierali ze sobą krótkofalówki słońce już było dość wysoko.
Grupa Stalkerów powoli wkraczała w Dzicz, przed nimi stał budynek zagradzający całą drogę. Aby się przez niego przebić trzeba przejść przez wyłom. Oczywiście na upartego można by się przebijać przez chaszcze, ale osobliwa zmienność anomali może wpędzić nieostrożnych w pułapkę. Sasza prowadził, za jego plecami po lewej szedł Doktorek a po prawej Trybik. Gerald zabezpieczał tyły. Nagle z budynku padł strzał.

Kolejna część 14.10
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 13 Paź 2012, 22:38

Witam! Serdecznie zapraszam na kolejne opowieści o Saszy.

Stalkerzy odruchowo padli na ziemię, jednak nabój nie był przeznaczony dla żadnego z nich. Za nimi padła pijawka. Była nieco inna niż jej normalni osobnicy. Ta była nieco mniejsza, ale posiadał większe pazury. Jej dolne kończyny były bardziej umięśnione i prawdopodobnie mogła wysoko skakać oraz szybko biegać. Przez głowę Saszy przeszła myśl że jest to chyba jakaś mutacja Snorka i Pijawki. Jednak porzucił rozmyślania na ten temat i zajął się sprawą obecną, czyli nieznanym snajperem. I możliwe, że nieprzyjaznym snajperem.
Chłopaki podnieśli się z ziemi i rzucili się zza osłony. Jednak cisza była, jak makiem zasiał. Gdy Trybik podbiegł trochę bliżej i skrył się za stalową ścianką kolejny strzał padł obok jego nogi.
-Stać! – Krzyknął ktoś z budynku – Kim jesteście?!
-A kto pyta? – Odpowiedział krzykiem Sasza – Jesteśmy Stalkerami z Baru!
-Podejdź no! Ale broń opuść.
- Nie!
- Podejdź jak i ja podchodzę! – Z cienia wyłoniła się drobna postać mająca na ramieniu SWD a w rękach pistolet Desert Eagle.
-No podchodzę i co? Kim jesteś?
- Moje imię nie stąd a Twoje? Zresztą zejdę to porozmawiamy.
Po chwili ta sama malutka postać pojawiła się w wyłomie, miała na sobie zielony kombinezon podobny do SEV-y, ale z dziwną powłoką zamiast płytek kuloodpornych. W rękach widniał pistolet gotowy do strzału jednak obecnie celujący w ziemię. Twarz postaci skrywała pełna maska gazowa MP-4 typu Buldog.
-No więc – spytała postać – Imię?
-Sasza – odpowiedział chłopak wyciągając rękę.
-Twarzy nie poznaje a pamięć mam dobrą. No cóż maskę ściągnę, bo trudno się rozmawia przez ten silikon.
Postać sprawdziła na dozymetrze poziom radioaktywności i ściągnęła maskę. Spod niej wysypały się proste brązowe włosy.
-Danieli – Powiedziała ściskając dłoń Saszy.
Geralt otworzył usta ze zdziwienia, Trybik mruknął coś pod nosem a Doktorek zafascynowany zjawiskiem rzekł: O ja!
-No co tak na mnie patrzycie? – Spojrzała na nich z uśmiechem – Kobiety nie widzieliście?
-Tutaj was tak jakby nie ma – Odpowiedział powoli Sasza
-No to jestem jedyna.
-To nie ma więcej!? – Jęknął z nieskrywanym żalem Geralt
-Może są. – Odparła dziewczyna – Ja sama przyszłam. A gdzie idziecie?
-Nad Jantar – Rzekł Sasza
-To może pójdziemy razem? I tak nie mam zbyt wiele do roboty.
-Czemu nie? –Powiedział Gerald – Każda spluwa się przyda.
-Głos do Dowódcy należy! – Wtrącił się Trybik
Wszyscy spojrzeli wyczekująco spojrzeli na Saszę. Chłopak spojrzał w oczy każdemu z Towarzyszy i zadecydował:
-Idzie z nami. Ale tylko do Jantaru, później nasze drogi się rozchodzą. Daniela, idziesz w środku. Reszta tak jak poprzednio. Wymarsz!

Słońce zbliżało się do zachodu, gdy ujrzeli Jantar. Kiedyś było tu jezioro jednak po katastrofie wyschło i pozostawiło po sobie małą oazę usianą anomaliami chemicznymi oraz bagno pokrywające sporą część tej okolicy. Za dawnym jeziorem znajdował się ogromny kompleks. W jego trzewiach znajdowało się Lab X18. Na samym środku tego mokradła stał Bunkier Naukowców. Profesor Sacharow i dwóch naukowców mieszkali tam na stałe. Tworzyli oni małe grupy wypadowe złożone ze Ekostalkerów. Pół Stalkerów, pół naukowców. Przemierzali oni strefę w poszukiwaniu nowych artefaktów oraz anomalii. Rozstawiali oni także rozmaite skanery badając zachowanie mutantów jak i samej Zony.

Drużyna Saszy zeszła z grzbietu, z którego obserwowała okolice, zawsze w tych okolicach roiło się od Zombie. Głównie byli to, Stalkerzy-Amatorzy który nieostrożnie zapuścili się zbyt głęboko do kompleksu. Jednak teraz okolica sprawiała wrażenie wymarłej mgła zaczęła się kłębić w zagłębieniach terenu a szron pokrywał gałęzie i trawę. Drużyna zbliżyła się do terenu Naukowców. Był to teren wokół ich Bunkra otoczony płotem z blachy. Jako że rzadko był reperowany a i tak mnóstwo hord Zombie atakowało ten obszar z płotu zostały tylko strzępy. Zwykle bazy strzegli Najemnicy lub Stalkerzy dziś jednak nie było nikogo.

Sasza zatrzymał oddział i przeładował broń. Cisza kłuła w uszach i gdy Trybik błyskawicznie podniósł broń i wystrzelił w stronę, Zombiaka który wypadł z Bunkra, odgłos zabrzmiał niespotykanie ogłuszająco. Jeszcze dwa strzały padły w tamtą stronę i droga była wolna. Oddział wtargnął do schronu Naukowców. Jeszcze jeden Zombiak padł trupem i znów zapadła cisza, przerywana tylko od czasu do czasu grzmieniem zbliżającej się śnieżycy. Cały personel był martwy. Dwóch naukowców leżało w agonalnych pozach w pierwszym pomieszczeniu. Natomiast profesor Sacharow padł na zapleczu, w dłoni wciąż trzymał zakrwawiony nóż, który był jedyną bronią w jego ostatnim boju. Dwójka naukowców zginęła od ran postrzałowych a profesor z powodu licznych ran kłutych i szarpanych.
Nim zapadł zmrok trójka świeżych grobów piętrzyła się za Bunkrem, a pogoda zmusiła drużynę do schronienia się i pozostania na noc w Bunkrze.

-Cholera jak zimno! – Zaklął Gerald
-Mówiłem że naprawię – Powiedział Trybik – Nie miaucz mi tu tylko podaj mi śrubokręt płaski.
-No dobra ale jest mi zimno – Jęczał Geralt podając narzędzia
-Godzinę mi daj i będzie ciepluteńko jaku boga za piecem.
Noc już zaczynała się dłużyc a gdy mróz zaczął dokuczać to Trybik zabrał się za uruchomienie systemu grzewczego. Gerald miał mu pomóc i jakoś niezbyt mu szło.
Sasza siedział przy stole i oglądał jakie mają zapasy Naukowcy oraz zabezpieczał sprzęt jego ekipy. Nie zapomniał też o Danieli, odpalił jej 20% tego co zabrali. Gdy skończył i zaczął przygotowywać posiłek, po drabince prowadzącej na dach Bunkra, gdzie została urządzona strażnica, zszedł Doktorek mówiąc, że Jemu i Danieli już tak zmarzły tyłki, że trzeba ich zmienić.
-Ludzie! Zbiórka za 10 minut! – Krzyknął Sasza

Kolejna część opowieści 27.10
Ostatnio edytowany przez Paus, 28 Paź 2012, 00:00, edytowano w sumie 1 raz
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 27 Paź 2012, 23:59

Witam! Serdecznie zapraszam na kolejne opowieści o Saszy.

Gdy oddział zebrał się i usiadł przy stole, kolacja była gotowa a piec grzał pełną mocą. Jedzenie nie było zbyt wyszukane, kromka chleba i konserwa. Jednak Sasza z tak przyziemnego posiłku sporządzić smakowite arcydzieło.
-Pychota! – Powiedziała Daniela przełknąwszy ostatni kęs – Gdzie się tego nauczyłeś?
Sasza wzruszył ramionami i uśmiechnął się serdecznie.
-No nie powiem stary – Rzekł Gerald – Te szczurze ogonki były pyszne. – Daniela spiorunowała go wzrokiem, więc dodał: „Spokojnie nie martw się Ty dostałaś mięso z nóg nibypsa”
Trybik zakrztusił się, Dokotrek parsknął a Daniela lekko zzieleniała. Sasza odłożył kanapkę i spojrzał wymownie na Geralda.
-No dobra! – Powiedział po chwili Gerald – Ten żart był taki.. niesmaczny hahahahahaha!
Stalkerzy milcząc przyglądali się śmiejącemu się Stalkerowi. Gdy przestał się śmiać schował twarz w dłonie i zamilkł.
-U was tak zawsze? – Odezwała się Daniela
-Tak – Odparł Sasza – Jeszcze tylko brakuje nam bliźniaków, którzy są nierozłączni i kompletnego idiotę-analfabetę i mamy kabaret. Mogłabyś sprawdzić z tarasu czy nikt nam dziś dupy zawracał nie będzie?
Daniela skinęła głową założyła hełm, wzięła karabin i udała się na górę. Gdy górny właz zamknął się z hukiem, Sasza nachylił się nad stołem.
-Panowie. Co z nią robimy? – Powiedział cicho Sasza
-Jak dla mnie może zostać – Rzekł z uśmiechem Gerald – Jeśli tylko Ty będziesz gotował.
-Gerald kobieta to nie narzędzie – Odparł Doktorek z wyrzutem – To towarzyszka życia.
-A, co Ty o tym wiesz, co? – Skontrował Łowca – Całe życie nie żonaty i znawca się zrobił. Jak tylko….
-Wystarczy !! – Ryknął nagle wzburzony Trybik – Ja jestem, aby została, ale tylko jeśli ktoś ją nauczy naszych zasad.
-Doktorek, co o tym sądzisz? – spytał Sasza
-Koledzy, zauważyłbym, iż wy możecie się o nią pozabijać w sumie jest to jedyna kobieta w Zonie. Teoretycznie. Może to również doprowadzić do rozpadu naszej drużyny. Nie powinniśmy podchodzić emocjonalnie. Jestem przeciw.
-No cóż… - Zaczął Sasza
Drużyna spojrzała na niego z wyczekiwaniem. Mimo tej demokracji i tak ostateczne słowo należało do Saszy. Chłopak odwrócił się do nich plecami i ukrył twarz w dłoniach intensywnie myśląc. Trybik wstał i położył mu rękę na ramieniu.
-Sasza posłuchaj… Wiesz że kiedyś byłem bokserem – zaczął lekko się czerwieniąc
-Może chcesz o tym pogadać w cztery oczy? – spytał troskliwie młody Stalker
-Nie, niech reszta też posłucha – Odetchnął i rosły stalker zaczął mówić – Wiecie dlaczego zostałem bokserem? Jak miałem nie więcej niż 13 lat miałem dziewczynę. Piękną…. Zresztą nie ważne. Jednej nocy wracaliśmy z kina odprowadzałem ją do domu, gdy napadło na nas trzech bandytów. Standardowe typki – łyse glace, dresy, papieros i noże w ręce oraz chamstwo na ustach. Chciałem ją bronić ale wtedy byłem słaby i chudy. Po kilku chwilach leżałem na ziemi kopany przez nich. Wtedy pierwszy raz miałem pęknięty mostek. Po chwili mnie podnieśli. Dziewczyny nie bili ale ciągnęli razem ze mną. Gdy już doszli do ustronnego miejsca zaczęli ją rozbierać a mnie skrępowali. Później ją gwałcili jeden po drugim. Ja na to wszystko bezsilnie patrzyłem. Płacząc i próbując się wyswobodzić. Po 2 godzinach poszli sobie. Zostawili ją nieprzytomną i nagą na bruku. Wreszcie udało mi się rozluźnić więzy i uwolniłem się. Ocuciłem ją i ubrałem. Dwa dni później powiesiła się. Wtedy zacząłem trenować boks. Półtora roku później znalazłem tych samych. Gdy łamałem im łokcie i kolana błagali o litość. Nigdy nie miałem nikogo innego. Ale i tak siedziałem kilka lat za pobicie w pierdlu. I wiesz, co Sasza? Nie żałuję, że to zrobiłem. Nigdy tego nie żałowałem.
Trybik odwrócił się i wytarł łzy. Dziwny był widok dwumetrowego muskularnego faceta płaczącego jak dziecko. Ale uczucia są ważne dla każdego.
-Zostaje – Powiedział Sasza – Jutro wyruszamy wyśpijcie się chłopaki. Ja pójdę jej przekazać wiadomość, iż jest w zespole, jako czeladnik póki jej nie nauczymy wszystkiego.
Chłopaki ułożyli się na swoich karimatach i przykryli się kocami. Sasza sprawdził czy główne drzwi są zamknięte, ubrał się ciepło, wziął karabin i udał się na taras.

Zamieć śnieżna była mroźna i wietrzna. Także, gdy Sasza wyszedł z ciepłego wnętrza bunkra dreszcz przebiegł mu po całym ciele. Daniela siedziała na rurze, która odprowadzała dym z potężnego pieca w bunkrze. Była ona gorąca także siedzenie na niej podczas mrozu była przyjemnością i zapewniała komfortowe ciepło. Sasza przysiadł się obok niej.
- Nikogo nie widać? – zaczął Stalker
-Zaczynając od tego, że nic praktycznie nie widać to kamera termowizyjna niczego nie dostrzega.
-Dobrze. Na dole mówiliśmy o Tobie i ustaliliśmy, co się z Tobą stanie.
-Tak?
-Zostajesz w składzie, jako uczeń, ale jesteśmy drużyną.
-A jako uczeń nie powinnam mieć jakiś treningów ani coś podobnego?
-Masz rację powinnaś, ale nie mamy czasu. Wszystkiego musisz się nauczyć w akcji. A teraz idź na dół i się wyśpij jutro czeka nas wszystkich ciężki dzień.
-Dobrze. Dobranoc i dziękuję.
-Dobranoc.
Po chwili trzasnął właz. Sasza poczuł taką dziwną pustkę. Wiedział, że powinna pójść spać ale chciał ją zawołać i zatrzymać aby siedzieli obok siebie. Chłopak potrząsnął głową i przywołał do porządku. Uradowany wstał i sprawdził czy nikt się nie zbliża. Po nim wartę przejął Gerald. Chwilę potem, Sasza już spał.


Emisja – Cholernie niebezpieczna energia, która przetacza się przez Zonę jak huragan. Każdy ssak poruszający się na dwóch lub czterech nogach drży na myśl o niej. Jednak dla Stalkerów mimo zabójczego działanie miała inny walor. Zmieniała bezpieczne drogi w polach anomalii. Czasem były to zmiany niewielkie a czasem powodowały przesunięcie całych pól anomalii o setki metrów. Jednak mimo długiej listy wad istniały dwa potężne argumenty, które popierały emisję: 1. Stymulowała mutacje i wzrost anomalii 2. Częściowo osłabiała populacje mutantów.
Sasza stał na dachu bunkra. Zamieć trwała całą noc jednak teraz mimo siarczystego mrozu było nawet ładnie. Na niebie nie było choćby obłoku chmur. Sam błękit. Sasza wciągnął głęboko powietrze nosem rozkoszując się porankiem. Nagle wielka łapa uderzyła w lewy bark chłopaka. Nogi się pod nim ugięły i obrócił się gwałtownie.
-Trybik! – Powiedział zdenerwowany Sasza – Nie podchodź tak do mnie nigdy więcej.
-Tak, też myślę, że mogłeś mi tu zejść na zawał – uśmiechnął się rosły Stalker – Ale do rzeczy wszyscy spakowani. Sprawdziłem tobołek dziewczyny i mieści się w normie. Również bron jak i kombinezony są gotowe. Latarki świeżo naładowane, żywność spakowana. Czekamy na rozkaz.
-Dobrze. Zaraz jedziemy z tym, ale…
-Ale? – Spojrzał pytająco Trybik
-Chyba nie jestem gotów.
Śmiech a wręcz ryk rosłego Stalkera przepłoszył wrony chodzące po śniegu.
-Ty?! Nie gotów? Słuchaj wszyscy wiemy jak zaczynałeś. Chłopak przywieziony ciężarówką teoretycznie bezbronny jajogłowy. Dwa tygodnie później jeden z najlepszych strzelców, jakich miał Wilk i najlepszy człowiek Niedźwiedzia.
-Nie służyłem w jego oddziale – Przerwał Sasza
-To prawda, ale gdyby nie Ty nigdy by się nie dostali do Baru.
-I tak dręczą mnie wątpliwości.
-A myślisz, że w Zonie jest łatwo?
-W takim mrozie z pewnością nie – Krzyknął ktoś z dołu
Natychmiast Trybik i Sasza podnieśli karabiny mierząc w człowieka noszącego kombinezon Stalkerów. Sasza napoczątku go nie poznał, ale po chwili słońce oświetliło jego oblicze.
-Wasilij! – Krzyknął Sasza

Kolejna część 10.11
EDIT: Marcel po pierwsze to nie dziewczyna Saszy tylko Trybika. Pewnie masz rację co do tych 13 lat jednakże pisząc to zakładałem że już był z niego w miarę rosły chłop więc mimo rzeczywistych lat 13 mógł wyglądać na trochę starszego np 14-15 lat.
Ostatnio edytowany przez Paus 30 Paź 2012, 11:32, edytowano w sumie 3 razy
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte

Za ten post Paus otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Gro3a.
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Re: Zielony Stalker

Postprzez marcel w 28 Paź 2012, 00:47

Nie zgłaszam większych uwag, poza jednym błędem, no cóż, logicznym: wiek Saszy i jego dziewczyny. Trzynaście lat, to jeszcze dzieciaki. Owszem, znalazłaby się swołocz gotowa skrzywdzić dziewczynę w takim wieku, ale jeśli spojrzeć na to z drugiej strony, czy czternasto-, piętnastoletni Saszka, nawet przepełniony nienawiścią i determinacją, dałby radę z zaprawionymi w bójkach drabami? Nie bardzo potrafię sobie coś takiego wyobrazić. Sugerowałbym po prostu dodać mu kilka lat.

@Paus,
Przyznaję się bez bicia, że ostatnią część opowiadania przejrzałem mocno pobieżnie, stąd ten błąd. A Trybik, niechby - duży chłop - wciąż, moim zdaniem, nie połamałby doświadczonych ulicznych kocurów. Tym niemniej, to ty kreujesz świat swojej opowieści i jeśli bohater ma mieć tyle a tyle lat, to już wyłącznie twoja wola. Cheers! :wódka:
>>> Wenn ist das Nunstück git und Slotermeyer? Ja! ... Beiherhund das Oder die Flipperwaldt gersput. <<< ~ Ernest Scribbler
marcel
Opowiadacz

Posty: 436
Dołączenie: 31 Lip 2007, 17:48
Ostatnio był: 29 Paź 2020, 15:47
Kozaki: 193

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 10 Lis 2012, 14:57

Witam! Zapraszam serdecznie na kolejną część o przygodach Saszy i jego drużny. Jako że miałem więcej czasu napisałem dość sporo. Miłego czytania!

Sasza wypadł z bunkra i wpadł w ramiona Wasyla. Odkąd przybył do Zony był jego mentorem a także kimś na kształt ojca. Gdy tak stali zza ogrodzenia wypadł Snork. Zanim ktokolwiek zdążył podnieść broń rozległo krótkie parskniecie i mutant padł z rozpołowioną czaszką.
-No no no! – rozległ się uradowany głos Danieli – Ale fajny sprzęt!
Wszyscy spojrzeli na dach bunkra gdzie stała dziewczyna dzierżąc monstrualnych rozmiarów broń. Długa gwintowana lufa dalej wielki magazynek w końcu kolba z artefaktem Łza i celownik optyczny. Sasza podszedł do padliny Snorka i wyjął detektor. Gdy otworzył antenę w ziemi pojawił się artefakt Łza. Podniósł go i obejrzał. Był idealnie wyszlifowany i przypominał strzałkę.
-Wracamy do bunkra! – Krzyknął Sasza – Pora się przyjrzeć tej broni.

Broń stała na stole wszyscy patrzyli na nią z wielkim oczekiwaniem. Oczekiwaniem na nic. Prawdę mówiąc karabin wyglądał nieporęcznie i topornie jednak idealnie pasował do ręki oraz był bardzo lekki. Również odrzut był niewielki. Schematycznie broń wyglądała podobnie jak Calico M950 różnice były w tym, iż lufa była o jakieś pół metra dłuższa i gwintowana a do tego z tyły sterczała kolba gdzie został umieszczony magazynek. Wszystkie zmiany dopełniał teleskopowy celownik optyczny na środku broni. Trybik wyjął magazynek i stwierdził że posiada dwie komory. Jedną na artefakty Łza drugą na amunicję .50 cali. Po kilku chwilach znalazł przełącznik trybu ognia.
-Okej – zaczął Trybik – Mimo iż nie wiem jak dokładnie, ale dzieje się tak. Artefakt zasila broń można strzelać albo artefaktami wtedy prędkość jest większa i broń ma większą skuteczność albo zwykłymi pociskami wtedy prędkość pocisku spada ale można strzelać częściej. Zauważyłem że w lufie są mini elektrody które wytwarzają poduszkę powietrzną dla artefaktu oraz przyśpieszają zwykłe naboje. Jednak i tak strzałka artefaktu leci szybciej. Aha no i rzecz najważniejsza, jeśli zużyje się wszystkie artefakty cała magia znika i jest to zwykły karabin.
-Gdzie to znalazłaś? – Spytał Sasza patrząc na Danielę.
-W piwnicy pod bunkrem za piecem stało. Wraz z tą kartką.
Kartka była czymś lekko zamazana jednak dało się odczytać litery. Napis głosił „Dług Bogów”
-Hmm… - Zamyślił się Sasza – Zróbmy tak Wasilij i Gerald na taras pilnujecie okolicy. Trybik z Doktorkiem macie mi wyciągnąć jak najwięcej informacji o tej broni. Daniela pokaż mi gdzie to znalazłaś.

Jasna lampa rtęciowa rozświetliła mrok piwnicy. Kilka szczurów z piskiem schowało się w cieniu. Dziewczyna wskazała małą wnękę za piecem. Sasza sprawdził czy cegły nie są atrapą. Gdy jego pięść uderzyła w ścianę zmarszczył brwi, bowiem rozległ się głuchy odgłos. Cofnął się pod przeciwległą ścianę i stwierdził, iż wyraźnie widać że te cegły zostały ułożone w pośpiechu.
-Wracamy na górę – Rzekł Sasza – Czas ruszać.

-Nie ma mowy idę z wami!- Krzyknął Wasilij
-Posłuchaj – Powiedział spokojnie Sasza – Barman dał na zadanie, musimy je wykonać.
-Ale..
-Wasilij, dużo Tobie zawdzięczam, ale ktoś musi zostać i zamknąć za nami śluzę. Poczekasz tu na nas aż nie wrócimy. Zapasów jest sporo, radio stoi w gabinecie, znaczy dawnym gabinecie Sacharowa.
-Okej niech będzie – Odparł po chwili zamyślenia Wasilij – Ale jeśli mi się tu nie pojawisz za tydzień to będę Cię tak długo szukał aż Ci nie spiorę porządnie dupska, jasne?
Chłopak uśmiechnął się, wziął plecak i karabin, i czmychnął do piwnicy.

Rygle głucho trzasnęły odcinając od Drużyny bezpiecznego wnętrza bunkra. Sasza zapalił czołówkę i nakazał to reszcie oddziału. Po chwili broń została odbezpieczona i powoli korytarzem. Kafle, które pokrywały ściany i podłogę pokrywała gruba warstwa kurzu, niektóre z nich obluzowały się i spadły na ziemie. Świadczyły o tym ślady potłuczonej ceramiki pod ścianami. Tunel był kompletnie pusty i cichy. Nie był on również zbyt długi miał zaledwie jakieś 20-25 metrów. Po otwarciu metalowych drzwi kończących tunel drużyna weszła do pomieszczenia. Było ono zagracone różnymi śmieciami od kartek poprzez sprzęt medyczny do laboratoryjnych kitlów. W grunt zostały wmurowane dwa otwory. Jeden zamknięty grubym deklem drugi otwarty. Wyrwane zawiasy oraz wygięta i postrzępiona pokrywa, która leżała pod ścianą wskazywała, iż coś wydostało się stamtąd bardzo szybko. Za nimi znajdowały się drzwi do kolejnej partii laboratorium.
-Trybik sprawdź drzwi – Rozkazał Sasza – Gerald ubezpieczasz go Doktorek i Daniela sprawdźcie ten otwór. Ja poszukam jakiś informacji lub czegoś przydatnego. Karta dostępu cokolwiek.

Chwilę potem słabe żarówki rozbłysły słabym światłem, Saszy udało się włączyć zasilanie.
-Nie ma tu nic ciekawego prócz tym że te drzwi prowadzą do X4 – Powiedział Sasza – Ale dziwne jest iż ostatni wpis jest z roku 1990.
-Zablokowane – Odparł Trybik – Pewnie zaspawane od środka.
-A co z drogą do APM? – Spytał Doktorek
-Nie wiem – Rzekł Chłopak – Chyba to nie tu, a co z tymi dwoma zbiornikami?
-Ten otwarty jest pusty – Oświadczył Doktorek – Ale było tam kilka stworzeń. Potężnych stworzeń. Wnętrze jest metalowe jednak widać głębokie bruzdy po cięciach szponami.
-Może jest tu jakieś przejście? – Spytała Daniela
-Nie raczej nie – Pokręcił głową Sasza – Trybik a dałbyś otworzyć ten drugi właz?
Rosły Stalker podszedł do pokrywy i popukał w nią trzy razy oceniając jakość metalu.
-Spróbuję – Powiedział zakasując rękawy
-Poczekaj jak coś stamtąd wylezie to po Tobie – Rzekł Sasza – Gerald broń w dłoń i ubezpieczasz go ze mną.
Trybik skinął głową i wyczekująco spojrzał na Saszę. Gdy Gerald stanął i przygotował się do ewentualnego otwarcia ognia Sasza dał znak, aby otwierał. Trybik już miał otworzyć, gdy dwa potężne uderzenia od spodu pokrywy przerwały cisze napięcia. Stalker czmychnął pod ścianę jak oparzony. Rozległ się syk powietrza i przy pisku zawiasów właz otworzył się.

Sasza powoli podszedł do ciemnego otworu. Gerald po drugiej stronie dziury również przybliżał się do niej ostrożnymi krokami. Dwójka Stalkerów zbliżyła się do ziejącego ciemnością wylotu. Gwałtownym ruchem oboje zajrzeli w głąb ciemności. Dwa promienie światła z latarek oświetliły zbiornik. Miał kształt łzy i nie był pusty w środku. Przed nosami stalkerów widniała drabina. Mimo lichego wyglądu była bardzo stabilna. W jednej z ścian były potężne metalowe drzwi. Sasza zszedł prędko po drabinie, gdy Gerald go ubezpieczał. Drzwi otworzyły się płynnie bez najmniejszego chrzęstu czy pisku. Reszta oddziału prędko zszedł na dół i chwilę później wszyscy stali przed drzwiami. Sasza spojrzał po swoich towarzyszach, w ich oczach nie było lęku przed nieznanym. Sama determinacja oraz ciekawość. Chłopak wciągnął głęboko powietrze i pchnął drzwi.

Dozymetr milczał. Zero radiacji, anomalii czy toksyn. Czyste wręcz sterylne powietrze. Buty stukały o beton gdy drużyna schodziła po schodach. Doprowadziły ich do sporej hali o półkolistym stropie. Lekki pomruk sprawił, że towarzysze podnieśli broń i stanęli w koło plecami do siebie. Sasza nakazał kucnąć, odgłos narastał aż przerodził się w grzmiący huk. Nagle z wizgiem przejechał z wielką prędkością kilka metrów dalej przejechał pociąg. Nie był zbyt długi zaledwie trzy lub cztery wagony plus lokomotywa.
-Czy to było…? – Spytał powoli Gerald
-Tak, metro. – odparł Trybik
-Ej chłopaki patrzcie – syknęła Daniela wskazując dwie tabliczki.
Jedna wskazywał kierunek skąd przyjechał pociąg druga kierunek przeciwny. Na tej pierwszej napisane było: Kijów i Węzeł nr 45 natomiast na przeciwnej wypisane były trzy litery. APM.

-Nie no węzeł czterdzieści pięć – Odezwał się pierwszy Gerald – Warszawa się kłania normalnie.
Daniela uśmiechnęła się pod nosem. Reszcie drużyny również udzielił się lepszy humor.
-No dobra – Zaczął Sasza – Musimy złapać jakoś kolejny taki pociąg i znaleźć jakieś informacje na temat tego wszystkiego dookoła.
-Tam pali się jakieś światło - powiedział Doktorek wskazując stróżówkę
-Idziemy – Zdecydował chłopak
Drewniane drzwi nie były zamknięte. Sasza i Doktorek weszli do środka reszta została na zewnątrz zabezpieczając teren. Stróżówka nie była zbyt duża, zmieściło się tam zaledwie małe biurko, szafa i regał dokumentów. Na biurku stało radio a obok sterowanie światłami. Jednak nie działy one gdyż prawdopodobnie dopływ prądu został odcięty dla tej sekcji. Ale prócz owych rzeczy na biurku leżała tam gruba teczka oprawiona w skórę z napisem „Odjazd” na wierzchu. Sasza nakazał Doktorkowi przeszukać regał a sam zajął się czytaniem dość koślawego jednak w miarę czytelnego tekstu. Większość stron była zapełniona rozkładami jazdy różnych pociągów. Daty przejazdów zaczynały się od roku 1989 po 2012, na kolejnej stronie były zasady bezpieczeństwa oraz notatki. Wśród nich można było wyczytać ciekawy zapis, brzmiał ona tak: „Jak zwykle nikt nie pomyślał jak zatrzymać pędzący pociąg, aby każdy w miarę szybko pokonać drogę. Całe szczęście, że zbudowali dwie zapasowe bocznice na każdym peronie. Udało nam się postawić tam takie drezyny. Teraz trzeba ogłosić, że pociągi jadą po torze A natomiast pociągi po trasie B.”
Sasza spakował akta do plecaka i pomógł szukać Doktorkowi przydatnej dokumentacji oraz sprzętu. Poszukiwania wreszcie zaowocowały kluczem serwisowym do Węzła głównego nr 15. Chwilę później Stalkerzy wsiadali do jednej z drezyn. Wiele takich pojazdów stało jeszcze na torze. Każda z nich była żółta i stała na trzech osiach kół. Dwóch napędnych z tyłu i jednej z przodu. Po wewnętrznej stronie środkowej osi zamocowane były zębatki, które pełniły funkcję hamulców awaryjnych oraz pomagały wjeżdżać tunelami pod dużym kątem ciągnąc spory ładunek. W środku każdej z nich był fotel maszynisty a po bokach wzdłuż ścian widniały drewniane ławki dla pasażerów. Drzwi były umieszczone w tylnej ścianie, funkcję okien pełniły trzy otwory z szybami z hartowanego szkła wzmocnionego kratownicą. Jeden większy do patrzenia na wprost i dwa mniejsze po obu stronach drzwi. Trybik usiadł na fotelu i włączył silnik. Motor przez chwilę rzęził, po czym zapalił. Sasza zaryglował drzwi i usiadł na ławce obok swoich towarzyszy.
-Dawaj! – Krzyknął Sasza przekrzykując terkotanie silnika spalinowego – Jedźmy
Trybik kiwnął głową, że zrozumiał i przekręcił przepustnicę do połowy mocy. Terkotanie się wzmogło i pociąg ruszył. O zwrotnice nie trzeba było się martwić. Wszystkie można było kontrolować drogą radiową. Ktoś nie oszczędzał kasy. Chwilę potem drezyna zatrzymała się przed ogromnymi betonowymi drzwiami.
-Dobra – Zdecydował Sasza wskazując odnogę – Spróbujmy pojechać tam.
Rosły Stalker skinął głową i wjechał na wskazaną trasę. Nagle tunel się urwał i zaczęli jechać mostem nad jakąś halą. W dole słychać było odgłosy piłowania, cięcia, i kucia.
-Chłopaki – Powiedział nagle Trybik wskazując w dół – Patrzcie.
Wszyscy stanęli za fotelem maszynisty i spojrzeli w dół. Jechali na ogromną halą produkcyjną. W dole na ogromnych taśmociągach jechały czołgi T-72 Ural natomiast obok ZSU-23-4 Sziłka. Nie było ich, co prawda zbyt sporo, jednak wystarczająco dużo, aby stworzyć małą armię. Dookoła nich krzątało się mnóstwo ludzkich sylwetek. Montowali najprzeróżniejsze sprzęty na pojazdach od amunicji poprzez noktowizory na dalmierzach i żywności kończąc. Przejechali przez hale i znów znaleźli się w tunelu. Mineli dwie stacje gdy tory skończyły się w Głównym Węźle numer 15.

Oddział wyskoczył na beton i rozejrzał się. Węzeł był betonowym walcem w dół prowadziły schody jednak okazywały się niepotrzebne gdyż na prawo od nich stała kolejna drezyna na torach, które prowadziły do śluzy opatrzone napisem „Autonomiczna Podziemna Metropolia”
Jednak nim oddział wszedł do drezyny rozejrzał się oglądając kolejne śluzy. Przed każdą stała drezyna z kilkoma wagonami również żółtymi i prawie identycznymi jak drezyna tyle, że bez siedzenia kierowcy. Na poziomie, na którym znajdował się Sasza i jego drużyna znajdowały się trzy odnogi. Jedna do APM druga do „Bezpiecznego wyjścia” a trzeci tunel podobno miał prowadzić do węzła skąd można było by dojechać do Wilna i Mińska. Schody na dół prowadziły do ogromnej stacji gdzie stały długie składy pociągów osobowych. Stamtąd można było się dostać do Moskwy, Sankt Petersburgu, Wołgogradu wchodząc do prawego tunelu a zmierzając w stronę przeciwną do Warszawy, Pragi oraz Bratysławy.
Trybik po raz kolejny zasiadł za sterami i drezyna ruszyła. Przejechali przez śluzę i pomknęli dalej w głąb tunelu.
-Nie masz jakiejś ksywy? – Spytał nagle Gerald patrząc na Danielę.
-Nie - Odparła dziewczyna kręcąc głową – Raczej na pewno nie.
-Chłopaki, mam! – Powiedział nagle Trybik – Pamiętacie jak się zakradła z tą pukawką albo jak powaliła pijawkę w Dziczy. Może Lisica?
-Skąd żeś to wziął? – Odpalił Gerald –To już lepiej brzmi waran albo kobra.
-E tam też lipa – Wtrąciła się Daniela
-Może gryf? – Podsunął Sasza – Albo pantera?
-Puma brzmi nienajgorzej – Powiedziała Dziewczyna
Pozostali pokiwali głową jednak zwykle Gerald musiał mieć ostatnie zdanie.
-Tylko uważaj na swoje pazurki – Rzekł ze śmiechem na ustach.
Sekundę później rozwarta dłoń uderzyła Geralda w policzek. Paznokcie zostawiły wąskie rany. Twarz uderzonego stalkera poczerwieniała i już miał wstać, gdy ciężka łapa Trybika zmusiła go do oklapnięcia z powrotem na ławę.
-Nie waż się – Wysyczał duży Stalker. Chwilę potem znów zasiadł przy sterach.
Puma wyciągnęła dłoń w stronę Geralda. Ten zmarszczył brwi, burknął coś pod nosem po czym potrząsnął zgodnie dłonią. Puma uśmiechnęła się do niego a Stalker zajął się oglądaniem swojej broni.
-No – Zaczął Sasza – To mamy już ustalone kilka kwestii.
Chwilę później, nasunąwszy wcześniej kaptur chrapał śpiąc w najlepsze. Senny nastrój udzielił się innym i po kilku minutach wszyscy spali za wyjątkiem Trybika siedzącego na fotelu maszynista.
-Jak zwykle radź sobie sam – Westchnął pod nosem.

Dwie godziny później wartę przejął Gerald a po nim Doktorek a dalej Sasza. Pumy nie budzono. Po dwóch zmianach drezyna wtoczyła się do wielkiej podziemnej hali oświetlonej przez potężne lampy. Koniec toru oraz przeogromna śluza na końcu schodów prowadzących w dół świadczyła dobitnie, iż dotarli na miejsce.


-Sasza! –Powiedziała Puma potrząsając go za ramię – Sasza! Wstawaj.
Stalker powoli otworzył powoli oczy i ujrzał przed sobą twarz Danieli. Otworzył szeroko oczy i rozbudził się dokumentnie stwierdzając, iż spał na jej kolanach. Zsunął się na podłogę i zaczął się czerwienić jak burak.
-Strasznie Cię przepraszam – Zaczął czerwieniąc się coraz bardziej – Ja.. no.. wiesz… ja…
Daniela machnęła ręką i uśmiechnęła się, podała mu rękę, aby pomóc mu wstać. Sasza pochwycił ją jednak wstał o własnych siłach, nie wspierając się na Pumie. Młody Stalker wciągnął głęboko powietrze, wyczuł lekką stęchliznę powietrza oraz taki dziwny zapach przynoszący na myśl grzyby. Sasza pochwycił swój ekwipunek i wyszedł z drezyny. Jego oddział już czekał. Kiwnął im głową i ruszyli. Buty zastukały o metal, z którego były wykonane schody. Zeszli po schodach i ruszyli na spotkanie z czerwoną śluzą z białym napisem „APM”. Drużyna podeszła pod wrota i Trybik już miał się zająć oglądaniem drzwi oraz spróbować je otworzyć, gdy całą ekipę owionął zielony gaz. Trybik i Gerald padł na ziemię, Sasza mając ciemność przed oczami zwalił się na ziemie. Nie stracił przytomność usłyszał:
-A któż to nachodzi nasze skromne włości!
Potem nie było już nic.

Kolejna część 24.11.12
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 24 Lis 2012, 14:39

Witam! Zapraszam na kolejny epizod w przygodach Saszy!

Nagłe światło oświetliło twarz Saszy. Stalker poruszył się niespokojnie, chciał się zasłonić przed wręcz palącym światłem. Jednak ręce i nogi odmówiły posłuszeństwa, gdyż były przymocowane żelaznymi klamrami do krzesła na którym siedział. Po chwili światło przygasło i Sasza otworzył oczy w tym samym momencie ktoś chlusnął go kubłem zimnej wody w twarz. Mózg chłopaka został natychmiast pobudzony, przestał być ospały i uważnie rozejrzał się po pomieszczeniu.
-Kogo my tu mamy – Spytała drobna postać, jej oblicze skrywał kaptur a tuszę gruba czarna opończa. – Mów! Kim jesteś?!
-Ja…. Ja.. jestem – Zaczął jąkając się Sasza.
Gdy już miał skończyć zdanie postać szarpnęła do przodu i uderzyła z całą siłą wspartą masą ciała w splot słoneczny chłopaka. Powietrze wypłynęło z płuc a ból objął praktycznie każdy zakątek ciała paraliżując większość mięsni.
-Nie radzę oszukiwać! –Rzekła donośnie postać poprawiając kaptur – Nie jesteś od nas, mów od kogo przychodzisz!
-Jestem Stalkerem! – Wychrypiał Sasza
Postać wzdrygnęła się i kolejny cios spadł na mostek chłopaka. Kości na szczęście wytrzymały.
-Nie możesz być z powierzchni! – Wykrzyczało oblicze – Wszyscy na górze nie żyją od dziesięciu lat. Myślisz że nie wiemy?!
-Tam…. Jest….Życie - wystękał Stalker
-Milcz! – Ryknął oprawca przygotowując się do kolejnego uderzenia.
Nagle czarną postać szarpnęło do tyłu. Między chłopakiem a dotychczasowym dręczycielem stanęła ogromna postać.
-Kurwa! – Wrzeszczał wybawiciel – Mówiłem Iwan! Już won mi stąd! Wara mi od tego człowieka!
Czarna postać czmychnęła do drzwi niczym pies z podkulonym ogonem. Chwile później drzwi zamknęły się a jego wybawiciel usiadł naprzeciwko Saszy. Był muskularnym człowiekiem, jego twarz znaczyła ślady nie jednego boju. Miał krótkie czarne włosy oraz brązowe przenikliwe oczy. Uśmiechnął się szczerze i zaczął rozmowę.
-Przepraszam za mojego współpracownika – Rzekł nieznajomy – Jestem naczelnikiem tego węzła a nazywam się Mikołaj, a Ty?
-Sasza – Odparł czujnie Chłopak –Gdzie są moi ludzie?
-Czy dbasz o swój oddział? – Spytał badając wzrokiem oblicze Saszy Mikołaj – Żołnierzu?
-Tak jest!
-To odpowiedz mi na moje pytania jeśli chcesz ich zobaczyć i stad wyjść!
-Czego chcecie?
-Dobrze, pytanie numer jeden kim jesteś?
-Stalkerem
Mikołaj spojrzał czujnie na Saszę, zanim chłopak odzyskał przytomność zbadano go dozymetrem, który nawet nie pisnął.
-Numer bramy wyjście?
-Nie znam niczego takiego. Jestem ze Strefy
-Dawna lokacja?
-Dawniej jako wolny strzelec teraz w Barze.
-Czyli dawniej w Barze?
-Nie w ciągłe służbie.
-Niemożliwe! Baru już nie ma, nie ma Strefy, nie ma już niczego. Miast, wiosek, życia tam na górze. Przyznaj się! Z jakiego jesteś węzła?
-Jak to? Przecież…
-Milczeć! My tu zadajemy pytania!!! Numer węzła?!
-Nie znam.
-Ja wam dam nie znam! Iwan, chodź tu Ty tępy chóju! Zabieraj go do celi C17, w te pędy.
Sasza już miał być wywleczony na zewnątrz gdy naczelnik powiedział:
-Stalkerze?
-Tak?
-Radzę Ci szybko powiedzieć skąd jesteś. Bo jeśli jesteś rzeczywiście Stalkerem to powinieneś zginąć 5 lat temu.
-Co się wtedy stało?
-Nie znasz historii? Ty nieuku! Jeszcze my Cię nauczymy. No Iwan won z nim!

Sasza siedział sam w celi, myśląc nad słowami naczelnika. Jego rozmyślania przerwał pisk. Drzwi otworzyły się i brutalnie do celi została wrzucona postać. Sasza wstał i podszedł do leżącego na ziemi. Ten ktoś płakał, okrutnie płakał. Sasza delikatnie obrócił głowę upadłego i ujrzał twarz Danieli.
-Puma! – Powiedział Sasza uradowany – Wszystko w porządku?
Dziewczyna oparła się rękami o podłogę spojrzała na Saszę po czym kręcą głową objęła go rękami w pasie i przytuliła. Chłopak zdębiał. Gula mu powstała w gardle, jednak po chwili się przemógł i z lekko drżącymi rękami również ją objął.
-Spokojnie już dobrze, nic się nie stało – Uspokajał ją kojącym choć lekko stremowanym głosem.
Po pewnym czasie dziewczyna uspokoiła się. Gdy fale rozpaczy minęły i zauważyła, że wciąż tuli się do Saszy cofnęła się pod ścianę. Położyła się na prowizorycznym łóżku i chwilę później spała. Chłopak odetchnął głęboko i usiadł pod ścianą rozmyślając. Chwilę potem lotem szybowca do celi wpadł Trybik. Podniósł się powoli i już otwierał usta aby krzyknąć przekleństwa gdy Sasza zakrył mu obiema rękami usta, po czym wskazał na śpiącą Daniele. Trybik skinął głową że zrozumiał. Usiedli pod ścianą szepcząc cicho i snując domysły gdzie są. Do celi został wrzucony jeszcze jakiś brodaty więzień który jęknął głośno i położył się na koi i zasnął.

Kolejna część dnia: 8.12.12
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Re: Zielony Stalker

Postprzez megashooter w 24 Lis 2012, 16:16

Jestem w trakcie czytania i powiem tylko jedno, a mianowicie żebyś nie używał tak często nazw broni jak na przykład przy ciężarówce bo to okropnie psuje cały klimat.
Awatar użytkownika
megashooter
Stalker

Posty: 159
Dołączenie: 20 Cze 2012, 08:35
Ostatnio był: 29 Sie 2017, 13:21
Miejscowość: Rostok
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: VLA Special Assault Rifle
Kozaki: 12

Re: Zielony Stalker

Postprzez Kill_Flint w 24 Lis 2012, 16:28

@Paus taka prośba- wszystkie części opowiadania niech będą w jednym pości, każda z nich "zaspojlerowana".
Bimbru bimbru dajcie, a jak nie to spier*******!

Moje opowiadanie: viewtopic.php?f=85&t=18925
Przeczytaj, skomentuj i oceń!

LA nie będzie.

Kill_Flint
Wygnany z Zony

Posty: 129
Dołączenie: 08 Sie 2012, 12:27
Ostatnio był: 17 Sty 2013, 20:05
Miejscowość: Janów
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 15

Re: Zielony Stalker

Postprzez Generał Golonka w 29 Lis 2012, 21:19

Niezłe! Czekam na następną część. :D
Generał Golonka
Tropiciel

Posty: 248
Dołączenie: 02 Maj 2012, 19:24
Ostatnio był: 23 Maj 2020, 13:52
Miejscowość: Dziwna
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Tunder S14
Kozaki: 29

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 09 Gru 2012, 12:06

Witam i zapraszam (mimo spóźnienia) na kolejne przygody Saszy.

Strażnicy wywlekli z celi Saszę i rzucili na krzesło. Chwilę później skrępowali jego dłonie i przewiązali w pasie do krzesła. W pokoju identycznym jak wczoraj siedział naczelnik Mikołaj oraz starszy człowiek z gęstą siwą brodą, twarz była jakby znana Saszy. Nagle doznał olśnienia, ten człowiek nachylał się nad nim, gdy zapukali do wrót.
-Więc mówisz Siergiej że ten człowiek przybył do nas z tunelu C-83? – spytał Naczelnik
-Tak jest! – odparł człowiek – Jak już mówiłem chwile później dostaliśmy wieść od zwiadowców że…
-Pewnie majaczyli od promieniowania. – Uciął Mikołaj – Sasza! Mów co zrobiliście ze zwiadowcami!
-Nikogo nie spotkaliśmy – Odparł Chłopak- Tunel był czysty
-Kłamiesz! Ale nie chcesz mówić poniesiesz konsekwencje. Wania wprowadź ją! – odparł z wściekłością w głosie.
Do pomieszczenia została wrzucona Daniela. Spojrzała z przerażeniem w oczach na Saszę i rozejrzała się po pokoju.
-Podnieś ją Siergieju! – Krzyknął Mikołaj – i przystaw jej pukawkę do łba może ten młody zmądrzeje.
Siergiej zaśmiał się złowrogo i pociągnął za włosy Daniele zmuszając ją do wstania. Przycisnął ją trzymając przedramieniem za szyję, wyciągnął potężny rewolwer i wymierzył w skroń dziewczyny. Mikołaj stanął przed Saszą i kopnął go w tors na tyle mocno że chłopak wraz z krzesłem poleciał do tyłu przewracając się.
-Mów albo mój kolega pociągnie za spust! – Mikołaj był wściekły – Gdzie są zwiadowcy?!
-Nic nie wiem – odparł Sasza zrozpaczony
-Mów! Liczę do trzech! Raz…
-Ale ja naprawdę nic nie wiem! – Ryknął płaczem Chłopak
-Dwa…
-Dobrze już powiem!
-Trzy… Za zwłokę chyba na dziś wieczór wezmę ją do siebie. Trochę późno chłopaczku.
-Nigdy nie jest za późno by naprawić swe błędy – Powiedział za plecami Mikołaja Siergiej.
Strzał przebił na wylot głowę Naczelnika. Dowódca posterunku wprawnie rozwiązał więzy Saszy i zajął się ciałem Dyrektora. Chłopak rzucił się w stronę Danieli, która rzuciła mu się w ramiona.
-Młodzieży! –Rzekł Siergiej – Nie czas na to! Łap.
W stronę stalkera poleciał pistolet, Sasza zręcznie go złapał odbezpieczył i wymierzył w stronę strażnika który właśnie otwierał drzwi.
-NIE!!! – Wrzasnął wybawiciel – Swój!
Mężczyzna, który wszedł miał no sobie czarny płaszcz w jego dłoni widniał identyczny rewolwer jak u Siergieja. Z początku zawahał się, ale widząc swojego kompana raźnie wszedł do celi. Wyciągnął rękę na powitanie, gdy Sasza błyskawicznie podniósł pistolet i wystrzelił. Za plecami nowoprzybyłego padł strażnik, pocisk który trafił strażnika przeleciał tuż obok głowy przybysza, który odsunął się błyskawicznie od Saszy. Chłopak wyciągnął rękę i potrząsając nią powiedział z szerokim uśmiechem: - Sasza jestem!
-Iwan – Wydukał – Dzięki. Siergiej słuchaj myślę, że czas już spadać.
-W rzeczy samej – Odparł – Sasza, jako że jesteśmy w akcji to mów mi Sokół a ten nasz kolega to Pantera, tak trochę idiotyczne, ale co tam trza ruszać. Musimy..
-Nie – zaprotestował Sasza – Nie ruszam się bez moich towarzyszy.
-Chłopie nie mamy na to czasu – zaczął dyskutować Iwan – Za chwilę zjawi się tu wsparcie i nie wyjdziemy z tego.
-Sam zginąć mogę w takim razie! – Ostro rzekł chłopak
-Nie sam – Podjęła Daniela – Idę z Tobą Sasza.
-W takim razie przegłosowane – Podsumował Siergiej – Pantero, weź klucze tego ścierwa i idź do magazynu numer dwadzieścia trzy. Przy czwartym regale od lewej będziesz miał drezynę spalinową gotową do wyjazdu, czekaj na nas na peronie dolnym numer dwa. Rozumiesz?
-Dokumentnie – Odparł Iwan
- My tymczasem złoimy dupę kilku niegrzecznym ludziom. Jedziemy!

Stalowe drzwi wypadły z zawiasów. Ładunek C4 zrobił swoje. Wejścia do więzienia pilnowało dwóch strażników. Jeden został przygnieciony drzwiami natomiast drugi nim zdołał się otrząsnąć otrzymał serię trzech pocisków z Wintara Saszy. Siergiej i Daniela rzucili się do jednej z cel aby wydostać Trybika, Doktorka i Geralda. Chłopak został u wejścia aby je zabezpieczyć. Gdy dziewczyna oraz Sokół weszli do celi, na Saszę naprał oddział strażników. Stalker błyskawicznie rzucił się ku szczątkom drzwi. Uchroniły go przed gradem kul i w sumie ocaliły i życie. Ponieważ gdy Trybik wyjrzał z celi zaalarmowany wystrzałami, bez wahania pochwycił rewolwer Siergieja oraz dwa granaty domowej roboty. Huragan odłamków, okrzyk bojowy oraz ogień rewolwera zmiótł napastników z powierzchni tunelu. Chwilę potem Trybik padł na ziemię. Jego tors znaczyły liczne dziury po kulach. Moment później już nie żył.

Kolejna część 09.01.2013
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

PoprzedniaNastępna

Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 5 gości