Zielony Stalker

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Zielony Stalker

Postprzez Paus w 21 Lut 2012, 16:31

Jest to moje drugie opowiadanie, pierwsze było całkowitą klapą, więc nie oczekujcie zbyt wiele. Recenzję mile widziane.


Zielony Stalker część I

Kijów
Rok 2012
Sasza, dwudziestoletni zielonooki szatyn dość wątłej postury, spokojnym krokiem szedł po brukowanej uliczce Kijowa. Była noc ciemna jak diabli spowijana od czasu do czasu błyskami grzmotów nadchodzącej burzy. Sasza wracał do domu po pracy. Był wkurzony na doktora, bo musiał zostać dłużej.
-Cholerna biurokracja- Pomyślał sobie.
Spojrzał na zegarek. Zbliżała się północ, więc przyśpieszył kroku. Koniecznie chciał obejrzeć rozgrywki MMA. Założył się z kumplem o 1000 rubli, kto wygra rozgrywki, toteż było mu śpieszno je obejrzeć. Bądź, co bądź 1000 rubli to dużo dla asystenta doktora medycyny mutagennej. Sasza miał nadzieje zostać chirurgiem, jednak los był mu pisany inny. Po śmierci rodziców w wypadku samochodowym pod skrzydła przyjął go wujek mieszkający w Kijowie. Był to profesor biologii Władimir. Nauczył Saszę praworządności i szczerości oraz zaszczepił mu miłość do medycyny. Gdy mijał kolejne ciemne przecznice z cienia wysunęli się trzej bandyci. Stanęli przed Saszą i zażądali pieniędzy. Sasza trochę przerażony zamilkł i już się zbierał do odpowiedzi, gdy ból głowy zwalił go z nóg. Padł na ziemię i całkowicie odjechał.

Ciemność. Tylko ciemność. Opaska założona na oczy skutecznie zasłaniała całe pole widzenia Saszy. Mimo całkowitej ciemności przed oczami czuł chybotanie i odgłosy starej wysłużonej ciężarówki. Ktoś uderzył go mocno w twarz. Sasza poczuł słony smak krwi w ustach. Równocześnie z uderzeniem padły słowa: No, więc gadaj, co wiesz!
Wobec braku odpowiedzi znów zostało wyprowadzone uderzenie. Sasza stęknął głośno, ale nie powiedział słowa. Jakiś inny głos dobiegł do jego uszu: Daj spokój! Jak dowieziemy go do Zatonu to go Tasak przesłucha.
-Niby tak, ale pierw musimy dojechać do Kordonu i dopiero stamtąd tam.- Odparł ten, który przed chwilą bił Saszę. –A tam może być nie wesoło.
-Stary przecież tam mamy wtykę. Luzik. 1000 Rubli wystarczy a nawet mniej.
-Po, jakiego zgreda tam jedziemy, co?!
-Po kilku stalkerów, którzy zaoferowali swe usługi.
-Znowu nasz klient wydaje kasę? Tą samą, którą ma nam zapłacić?!
-Nie oni zostali hm…. Poczęstowani perswazją słowną i fizyczną. Tak jak ten jajogłowy.
-To na pewno ten? Nie chce mi się tłumaczyć szefowi, dlaczego mamy nie właściwego człowieka.
-Tak to ten sprawdzałem kilka razy.
Sasza przysłuchiwał się tej rozmowie uważnie i snuł rozmaite wnioski. Po kilku minutach ciężarówka zaczęła hamować. Z piskiem zatrzymała się i wszystko ucichło. Od strony szoferki Saszę dobiegła rozmowa.
-Dokumenty wozu i wszystkich tu obecnych!
-Panie pułkowniku Kuzniecow. Pójdź my na stronę. Porozmawiamy, dobrze?
-Wysiadaj już. Na ziemię!
Nagle ciężarówka gwałtownie ruszyła. Rozległa się kanonada karabinów maszynowych. Kule brzęczały o metal czasem odbijając się od niego czasem go penetrując. Sasza poczuł gwałtowne szarpnięcie w prawe ramię a sekundę później rozrywający ból, jęknął głośno z bólu.
-Cholera! Ten jajogłowy dostał! Dobra Andriej zobacz z nim, co i jak!
Nagle opaska został zdjęta i oczom Saszy ukazał się twarz pokryta różnymi bliznami. Na czole widniało rozcięcie, z którego powoli sączyła się krew.
-Żyje, dostał tylko w ramię nic mu nie będzie. Sasza powoli przesunął się ku szoferce. Oparł się o nią i poczuł się w miarę bezpiecznie mimo bólu w prawy ramieniu. Ciężarówka podskakiwała na dziurach i pędziła drogą ile się dało. Sasza wyjrzał przez luk w tyle szoferki i obserwował widok z przedniej szyby. Jechali przez ciemny las, koło drogi pojawili się jacyś ludzie, ale szybko znikli w kępie krzaków kryjąc się przed światłem.
- Dobra chyba sobie odpuścili- powiedział Andriej- Nikogo nie widzę, wszyscy tam żyją z przodu?
-Tak, tylko Dimka trochę oberwał- rzekł kierowca- Andriej przygotuj się zaraz się zatrzymujemy i bierzemy tych stalkerów.
Sasza dopiero teraz ujrzał, że Andriej trzyma w rękach AK-47. Przeładował go ostentacyjnie znacząco patrząc na Saszę.
- Dobra stary czas iść w kimę- powiedział i błyskawicznie nałożył mu z powrotem opaskę i Sasza znów widział tylko ciemność. Po pewnym czasie pisk hamulców i stęknięcia kilku ludzi oznajmiły mu, że wsiedli kolejni ludzie. Jechali dalej aż w końcu ciszę przerwał pojedynczy wystrzał.
-Ku**a!! Przecież miało nie by tego posterunku!
-Powiedzieli, że go rozwalili!!
-Kiedy do jasnej cholery?! Na święta?!
Dalsze krzyki przerwała kanonada karabinów. Kilka wybuchów wstrząsnęło ciężarówką. Nagle samochód skręcił w prawo i Sasza poleciał na lewo. Podrzucało nim jak workiem kartofli i Sasza uznał, że jedzie po polnej drodze. Raptem zatrzęsło mocniej i wóz wywróciła się na bok. Szorował po ziemi aż w końcu oparł się o jakiś kamień i pojazd zamarł w ciszy.

I jest to koniec prologu. Kolejna część jest w trakcie pisania.
Ostatnio edytowany przez Paus, 22 Lut 2012, 18:26, edytowano w sumie 1 raz
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte

Za ten post Paus otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Gavdylenko.
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Reklamy Google

Re: Zielony Stalker

Postprzez Misterius w 22 Lut 2012, 10:05

Opowiadanie jest dość fajne , wciągnęło mnie , akcja jak dla mnie dzieje się trochę za szybko(niezbyt rozbudowane opisy mogą mieć wpływ na odbiór tego przeze mnie) , błędów ortograficznych nie dostrzegłem za to używasz za dużo przecinków ;). Ale czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :D.
Misterius
Kot

Posty: 39
Dołączenie: 07 Maj 2011, 23:52
Ostatnio był: 19 Lut 2016, 13:48
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 11

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 22 Lut 2012, 18:26

Dziękuje wszystkim, którzy przeczytali prolog mej opowieści. Mam szczerą nadzieję że kolejna część będzie lepsza i bardziej przypadnie wam do gustu.

Zielony Stalker część II


Sasza czuł, że ktoś go trzyma jak imadło za nogę i ciągnie po ziemi. Otworzył oczy. Wydawało mu się to niemożliwe, ale niebo było czerwone. Zagrzmiało, jednak mimo to nie padał deszcz. Spojrzał w przód i machnął lewą nogą uderzając człowieka w plecy. Ten obrócił się błyskawicznie i pomógł mu wstać. Sasza próbował o coś się wypytać, w tym także o czerwone niebo, ale dziwny człowiek tylko go ponaglał w stronę dawnego tunelu kolejowego. Wpadli do niego i schowali się za starą pordzewiałą spalinową lokomotywą.
-Uff! Udało się! – Powiedział radosny nieznajomy – A teraz do konkretów. Skądże jesteś stalkerze?
- Ja? Ja nie jestem żadnym stalkerem – Odparł Sasza – Jak cię zwą? Ja jestem Sasza.
-Nowy? Dziwne a mówili, że to wyprawa dla weteranów. Ale mniejsza ja jestem Daniła Łysy.
-Tak nowy. Gdzie ja jestem i co jest do cholery z tym niebem?
-Jesteś w Zonie na Wysypisku. Masz PDA? Jak tak to wgram ci kilka kontaktów, mapę i kanały radiowe tutejszych stalkerów, bandytów itp.
-Nie niestety nie. Co się w ogóle stało?
-Nic nie kumasz, o co w tym wszystkim chodzi, co? Dobrze jak widać muszę ci, co nieco opowiedzieć o Zonie. Pomijając fakt, że tkwimy w głębokim gównie to tak…
Daniła opowiedział mu dokładnie o Zonie, podając charakterystykę frakcji, mutantów oraz lokacji. Ostrzegał go również o anomaliach, emisjach i innych niebezpieczeństwach.
Stalker wyjrzał powoli zza lokomotywy. Emisja minęła. Skinął na Saszę i wyszli. Rozejrzeli się powoli szukając wraku. Zona była nieprzyjemnym miejscem. Pełnym radiacji, ludzkich wyrzutków i zabójczych mutantów i anomalii. Jednak całe masy ludzi przyciągały artefakty oraz autonomia. Inni uciekali tu, aby uniknąć wymiaru sprawiedliwości.
Daniła i Sasza ujrzeli wrak leżał w rowie niedaleko jakiejś koparki.
-Uważaj Sasza- powiedział Daniła- nie daleko mają swoją bazę bandyci. Jak by, co uciekaj na południe. Powinność ma tam swój posterunek.
Płócienna pokrywa paki była wypalona, a stalowe rurki podtrzymujące ten prowizoryczny dach były połamane i wgniecione do środka. Podeszli bliżej.
Daniła począł przeszukiwać szoferkę natomiast Sasza wziął się za pakę wozu. Była ona nadpalona jednak dawała solidne podparcie. Chłopak rozejrzał się powoli wypatrując każdego szczegółu i potencjalnego niebezpieczeństwa. Było ich czterech. Jeden najemnik w wojskowym kombinezonie i 3 stalkerów w kombinezonach wykonanych przez tutejszych rzemieślników. Dwóch zginęło od obrażeń wewnętrznych, jednego przebiła rura, a najemnik miał zmiażdżoną głowę. Przez co? To okazało się zagadką. Sasza zajął się teraz szukaniem broni. W skrzyni były 2 pistolety Martha, strzelbę BM-17 i 2 Vipery 5. Przy najemniku znalazł PB1s i AKm 74/2. Wszystkie ciała oraz skrzynię zrzucił na ziemię poczym sam zeskoczył. Na dole czekał na niego Daniła z dwoma Obokanem na ramieniu. Obok niego leżał taki sam karabin, Black Kite oraz kombinezon jednego z najemników.
- To dla ciebie, stary!- Powiedział uśmiechając się – Łup dzielimy 50 na 50 żeby nie było a poza tym nie dam ci latać w tym twoim sweterku He He He.
Po dobraniu odpowiedniego ekwipunku. Łup został podzielony a Daniła i Sasza wrócili do Tunelu. Rozpalili ognisko zjedli trochę zapasów uzyskanych w ciężarówce.
- To co zamierzasz teraz zrobić? –spytał Daniła- Stąd nie ma ucieczki, chyba że odnajdziesz Przewodnika. Problem w tym, iż jego usługi są drogie.
-Jak można tu zarobić?- Odpowiedział pytaniem na pytanie Sasza
-Zbieranie artefaktów, polowanie na mutanty i zawsze możesz się włączyć w tą wojnę frakcji. Umiesz strzelać, bo jakoś nie wyobrażam sobie ciebie asystenta medycyny strzelającego z karabinu.
- No nie potrafię.
- W takim razie idąc do Kordonu przedstawię ci też Wilka i Sidorowicza. Nauczą cię oni jak przeżyć w Zonie. A co zrobisz później?
-Tak przyda się. Hm. Później zabije tego gościa.- tu wyciągnął nowy nabyte PDA. Znalazł go przy ciele jednego z najemników. Na ekranie ukazało się zdjęcie Tasaka. Najemnika, który zlecił porwanie Saszy.
- Stary nie tak prędko! Do Magazynów Wojskowych daleko.
-Może i tak ale utłukę tego sukinsyna!
- Pierw może się naucz strzelać co?
- Dobra to w drogę?
- Nie. Poczekamy do rana. Nie warto podróżować tu nocą. Aktywne są tu mutanty. Dobra młody, ja stanę na warcie a ty śpij wyruszamy o 6.00 koło trzeciej cię zbudzę i przejmiesz wartę. Jak tylko coś podejrzanego zauważysz, zbudź mnie.
Sasza położył się na macie. Mimo dziwnych dźwięków zasnął spokojnym snem.
Jego warta przebiegła spokojnie, żaden mutant na szczęście nie zbliżył się do niego. Słońce powoli zaczęło oświetlać wysypisko. Zona była pięknym miejscem, można było tu zobaczyć widoki, jakich się nie uświadczy nigdzie indziej. Ponure hałdy promieniotwórczych odpadów, samochody, domy, cały sprzęt przemysłowy. Wszystko zamarło tu tego pamiętnego dnia. Kiedy radziecki rząd podjął ewakuację całej ludności z tych terenów. Sasza spojrzał na zegarek wybiła szósta i począł budzić Daniłe. Spakowali się spożyli jedną kiełbasę na spółkę i wyruszyli w stronę Kordonu.

Kolejna część pojawi się najpóźniej 04.03.2011
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 04 Mar 2012, 12:11

Daniła prowadził pewnie lecz ostrożnie stąpając po trawie. Sasza ubezpieczał mu tyły oglądając się czujnie. Nie chcąc narażać się Bandytom obeszli skład i udali się w stronę jednej z hałd. Daniła zatrzymał się gdy jego licznik zaczął trzeszczeć.
- Załóż maskę a później biegniesz za mną dobra?
Założyli sprawnie maski i pobiegli w stronę cmentarzyska pojazdów. Licznik Geigera trzeszczał przez chwilę jak oszalały, ale po chwili począł milknąć z każdym krokiem oddalającym go od przesmyku. Gdy podbiegli do budki przed wjazdem zdjęli maski i chwilę odsapnęli. Nagle Daniła gwałtownie rozejrzał się po cmentarzysku. Wyjął PDA trochę w nim poklikał i zdziwiony wyjął broń i nakazał to samo Saszy. Zaczęli iść w stronę śmigłowca. Daniła sprawdzał każdy zakamarek pomiędzy starymi pojazdami. Nagle ujrzeli go, leżał przy starym autobusie. Bies leżał na ziemi. Jego kombinezon był w niektórych miejscach poszarpany i podziurawiony a na jego głowie była wielka kropka, która przesądzała wyrok. Martwy. Po szybkiej analizie obrażeń Matrioszka uznał, że Bies oberwał pierw w tors a dopiero później ktoś z bliskiej odległości strzelił mu w głowę. Daniła przykucnął i wyszarpał z jego martwej dłoni PDA i spojrzał na wyświetlacz. Była tam na wpół napisana przez konającego Biesa wiadomość na ogólnym eterze brzmiała ona: To zasadzka! Zabili już Rudego i Asa. Ostrzegam wszystkich, którzy.. To wiadomość się urywała. Daniła westchnął głęboko i już miał wstać, gdy zabrzmiała kanonada karabinów. Daniła błyskawicznie wpadł do autobusu. A Sasza chwilę potem zrobił to samo. Stalker wyjrzał przez okno ilu ich jest. Wypatrzył dwóch kryjących się za helikopterem i jednego za wozem strażackim. Miał nadzieje że Sasza sobie poradzi. Zebrał kilka oddechów i dał znak Saszy że ma zacząć strzelać, gdy on wyskoczy. Młody chłopak przygotował sobie stanowisko i odpowiedział że jest gotowy. Daniła wyskoczył zza osłony i pognał w stronę wozu strażackiego. Bandyci strzelali trochę chaotycznie jednak pozostawali odsłonięci na tyle długo, że Sasza spokojnie wycelował w głowę jednego z nich uspokoił oddech i oddał serię, którą po chwili przeniósł na drugiego osobnika. Podczas strzelania poczuł co prawda znów klujący ból prawej ręce, jednak zacisnął zęby i starał się na niego nie zwracać uwagi. Bandyta po lewej dostał skutecznie go unieszkodliwiając, natomiast drugi miał więcej szczęścia i jego obrażenia ograniczały się do poszarpania prawej ręki, gdyż widząc padającego towarzysza błyskawicznie skrył się za osłoną. Matrioszka zrobił to samo i przeładował broń. Krótka seria karabinku i jęknięcia bandyty wołającego o pomoc oznajmiły że drugi bandyta był martwy. Już miał wyjść z autobusu i poszukać trzeciego rabusia, jednak ostatni z bandytów właśnie wychynął zza rogu i zaczął podnosić broń do strzału. Gdy tak mierzył uśmiechał się. Czas zwolnił. Sasza widział jak powoli z jego twarzy schodzi uśmiech i zastępuję to wyraz koncentracji. Bandyta wstrzymał oddech i dosłownie sekundy dzieliły Sasza od nieuchronnej śmierci. Nagle głowa bandyty rozpołowiła się w obfitych bryzgach krwi. To Daniła z pół metra wypalił ze strzelby. Sasza odetchnął głęboko ciesząc się że niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Oboje zebrali przydatne rzeczy i usypali trzy groby. Biesa, Asa i Rudego. Truchła bandytów zostawili psom. Po minucie ciszy odwrócili się i odeszli w stronę Kordonu. Doszli do malutkiego posterunku stalkerów.
-Daniła? Skąd się tu wziąłeś? Mówili mi że jesteś w Magazynach Wojskowych. A ten to kto?- Zaczął rzucać pytania jeden ze stalkerów.
-Witaj Wasilij! Dawno cię nie widziałem już myślałem że cię tu utłukli. A ten tu to Sasza. Długa historia-odpowiedział Daniła po czym wyjął PDA Biesa i podał go Andriejowi- Bandyci zastawili pułapkę. Nikt z naszych nie przeżył. Andriej popatrzył na ekran i zamrugał gwałtownie.
- Osz cholera! Jak to możliwe przecież Bies, stary niemożliwe, on był legendą. Gdzie idziecie?
- Do Kordonu, Sasza jest tu nowy i trzeba go kilku rzeczy nauczyć.
-Idę z wami stalkerzy zrobili sobie tam taką twierdzą główną.
Daniła przytaknął, zebrali sprzęt posili się i poszli drogą do Kordonu.

Kordon, mimo iż Sasza widział go pierwszy raz kojarzył jakby przez mgłę tę okolicę.. Trójka ruszyła przed siebie. Całą tę okolicę opanowali Stalkerzy, jedynie wejścia do Zony strzegł potężny posterunek. Bandyci nie zawitali już tu bardzo dawno, dawało to swoiste poczucie bezpieczeństwa dla kotów i niezbyt doświadczonych stalkerów. Nasi stalkerzy ruszyli truchtem asfaltową drogą w stronę wioski kotów. Przed mostem kolejowym Wasilij odłączył się grupy i podążył do bazy stalkerów oznajmić złe wieści Ojcowi Walerianowi. Sasza i Daniła bez żadnych opresji. Gdy dochodzili do osady słońce chyliło się ku zachodowi. Daniła i Sasza porozmawiali z Wilkiem jak i Sidorowiczem. Przedstawili im całą opowieść wraz z informacją o śmierci Biesa. Sid postawił im po Kozaku i poszli spać. Kolejny dzień miał zmienić wiele rzeczy…

Kolejna część ukaże się prawdopodobnie 18.03.2012
Ostatnio edytowany przez Paus 06 Kwi 2012, 13:52, edytowano w sumie 3 razy
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte

Za ten post Paus otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive marcel.
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Re: Zielony Stalker

Postprzez Misterius w 05 Mar 2012, 21:06

Witam. Za tą część dałbym 4/10. Piszesz chaotycznie, opisów mało, akcja dzieje się za szybko, interpunkcja leży. I jeszcze 1 sprawa, jak Sasza mógł być 1 raz w kordonie skoro tylko przez kordon można się do zony dostać ? Jeśli się mylę i można inaczej to przepraszam :)

Za ten post Misterius otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Paus.
Misterius
Kot

Posty: 39
Dołączenie: 07 Maj 2011, 23:52
Ostatnio był: 19 Lut 2016, 13:48
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 11

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 14 Mar 2012, 21:19

Kolejna część teraz przed terminem. Mam nadzieję że przypadnie wam do gustu.

Wschód słońca w Zonie był przepiękny. Promienie słońca oświetlały lasy, pola, drogi umożliwiając zauważenie anomalii mutantów i innych potencjalnych zagrożeń z nieco większej odległości. Sasza wyszedł z jednego z domów i rozejrzał się spokojnie, tutaj nie obawiał się niczego. Mutanty nie atakowały zbyt często osady kotów a i Bandyci byli zatrzymywani na posterunkach przy bezpiecznych ścieżkach wiodących do Kordonu. Dziś miał zacząć trening pod okiem Wilka i Daniły. Miał się z nimi spotkać w Bunkrze Sida.
Na dole już na niego czekali, grając w karty. Sasza delikatnie zapukał w framugę metalowej grodzi. Daniła nie podnosząc wzorku znad kart powiedział: „Daj nam chwilę młody ok? Wysoka stawka jest do wygrania.”
Sasza usiadł na starym taborecie i przyglądał się grze. Grali w pokera i mimo iż wszyscy stosowali różne metody oszustwa to sterta pieniędzy rosła. Minuty mijały, czas się Saszy dłużył, więc zaczął przeglądać książki z teorią budowy broni. Przeglądał ją aż jego wzrok zatrzymał się na rysunku przedstawiającym dokładny przekrój i opis czyszczenia Obakana.
Chłopak posiłkując się tekstem i schematami z nudów rozłożył broń i zaczął ją czyścić. Po wyczyszczeniu a także konserwacji usiadł i począł przyglądać się efektowi swojej pracy. Sid poklepał go po plecach
-Dobra robota młody, ale pozwolisz, że Wilk złoży Ci twoją pukawkę.-Powiedział Handlarz
- Skończyliście już grać? Kto wygrał?- Odparł Sasza
-Nikt to był test. Test na cierpliwość, początki twego szkolenia.
Trening się rozpoczął. Sasza trenował stalkerstwo pod okiem Wilka i Daniły. Dni mijały a chłopak zdobywał coraz to większe doświadczenie. Po dwóch tygodniach umiał zbierać artefakty, ocenić zagrożenie, rozpoznawać wszystkie znane anomalie. Umiał celnie i szybko strzelać. Gdy znany był już mu dobrze fach stalkerstwa. Sid poprosił go o rozmowę.
-Młody słuchaj – zaczął mówić- jutro o świcie karawana wyrusza z Bazy Stalkerów i zmierza do Baru. Zgłosiłem cię, jako wartownika, jest to bilet w jedną stronę i załatwi cały dług za naukę stalkerskiego rzemiosła.
- Skład oddziału? – Zainteresował się Sasza
-Ty, Daniła, Wasilij i kilku naszych. Pojedziecie sobie ciężarówką, powoli, bo silnik szwankuje, ale pojedziecie.
-Okej to ja będę leciał. Przenocuję tam.
-Poczekaj to dla ciebie. Taki prezent za dobrą naukę. Podziękuj Wilkowi on go zrobił.
Sasza uśmiechnął się szeroko widząc nowiutki kombinezon stalkerów. Oddał Sidorowiczowi reperowany dość często pancerz najemników. Pożegnał się z kilkoma znajomymi poznanymi w czasie szkolenia i wyruszył. Południe było upalne i suche, młody Stalker wykorzystał to, aby zrobić sobie trening wytrzymałości biegnąć cały czas. Podróż minęła mu dość szybko, mimo iż zmęczył się okrutnie. Stanął przed główną kwaterą stalkerów. Potwierdził u Ojca Waleriana, że uczestniczy w jutrzejszej wyprawie. Lider stalkerów był z początku nieufny, jednak, gdy dowiedział się że Sasza zna Wasila i Daniłe zrazu się uśmiechnął. Po rozmowie zasiadł przy ognisku. Przysłuchując się rozmowom stalkerów. Słyszał wiele opowiadań z ust stalkerów. O przerażających mutantach żyjących w Prypeci, o niesamowitych anomaliach w Jantarze i o słabo znanych Nowych Ziemiach. Późnym popołudniem Wasilij i Daniła wraz z dwoma stalkerami wrócili do bazy. Oczyszczali okolice z mutantów i szukali artefaktów. Stalkerzy usiedli przy ognisku aby zdać swym towarzyszom relacje i opowiedzieć kilka nowych historii.
Jedną opowieść zaczął Wasilij.
- Panowie wczoraj sobie spaliśmy w tunelu obok tej napromieniowanej lokomotywy. Stoję sobie na warcie. Normalna noc w zonie. Mutanty są aktywne, więc mam się na baczności. I nagle ryk. I to jak głośny jak cholera, myślę sobie pijawka nie ma, co. Budzę chłopaków. Latarki zapalamy i czekamy w ciszy w gotowości. Patrzę przez lornetkę i widzę dwóch z Wolności lecą ile sił w nogach. Karabinów nie mają tylko po pistolecie. Nagle obok nich zamajaczyły ślepia pijawki. I gostek padł jego towarzysz nie obracając się opróżnił magazynek strzelając za siebie na oślep. Dobiegł do nas zmachany i padł na ziemię w głębi tunelu, aby odpocząć. Pijawki żeśmy nie utłukli a szkoda. W każdym razie, co nam ten wolnościowiec opowiedział. Zacznijmy od tego, że podobno bandyci się zjednoczyli pod wodzą niejakiego hm… Świniaka lub Dzika. Druga rzecz to, że Wolność utraciła Magazyny Wojskowe i zamieszkuje teraz Dolinę Mroku. Podobno samą bazę przejęli najemnicy, natomiast resztę terenu przejęły mutanty, zombie i Monolit. Jednocześnie Wysypisko stało się teraz najniebezpieczniejszym miejscem w okolicy. Dlaczego? Powinność próbuję wykończyć Wolność. Zjednoczeni bandyci atakują samotne patrole obu stron daleko od obozów oraz urządzają zasadzki na karawany. Także trzeba będzie jutro uważać. Według zeznań tego gostka, Leszy, wysypisko jest strefą regularnych walk. Pytaliśmy go też o szczegóły utracenia Magazynów. Powiedział nam, że stało się to jakieś dwa-trzy dni temu. Hordy mutantów i Monolit przedarli się przez Barierę, Czapa podobno poległ w walce do ostatniego naboju, zajęli cały teren i zaczęli umacniać swe pozycje. Potem nadeszły zgraje Zombie. Wolność niema siły, aby odzyskać teren, bo jak już mówiłem, biją się z Powinnością. Ale zastanawiam się, czemu nasi Stalkerzy przy posterunku na wysypisku nic nam nie powiedzieli, musieli przecież widzieć jakieś walki.
-Może nas tam wyrżnęli w pień? – Spytał jeden ze stalkerów
-Słuszna uwaga Aleksy – odpowiedział mu Wasilij- jednak musieliby dać jakiś sygnał.
- Sam powiedziałeś, że robią zasadzki- rzekł Sasza
-Sprawdzimy jutro, czas spać panowie jutro wyruszamy skoro świt.- Zakończył dyskusje Daniła
Sasza udał się do budynku, położył się niedaleko koksownika i zasnął na swej macie.

Duża kropla spadająca Saszy na czoło skutecznie obudziła młodego stalkera. Spakował plecak i ruszył na dwór. Deszcz padał obficie a chmury skutecznie tłumiły pierwsze promienie słońca. Stalkerzy pakowali skrzynie na pakę ciężarówki. Daniła klepnął Saszę po plecach.
-No młody Twoja pierwsza poważna wycieczka-Powiedział Daniła- Tylko mi nie zgrywaj bohatera, tracić ludzi nie lubię. A jeśli rzeczywiście ten Leszy mówił prawdę to będzie ostro.
- No tak trzeba będzie uważać- odpowiedział Sasza
Obaj zjedli po konserwie i stanęli przed ciężarówką czekając aż grupa zbierze się w całej swej okazałości. Było ich 10. 10 Rosłych i silnych stalkerów pewnie stąpających po ziemi. Dla lepszej ochrony ciężarówki na dachu szoferki postawiono PKM. Kierowca zapalając silnik rzekł: Następny przystanek posterunek Kontrolny.
Ciężarówka zaczęła się powoli toczyć nabierając powoli prędkości. Jej maksymalna prędkość to 40 km\ h, gdyby jechać szybciej silnik zacząłby się dusić, przegrzewać a ostatecznie by zgasł. Toczyli się tak czujnie spoglądając dookoła. Po godzinie byli już niedaleko punktu kontrolnego na wysypisku. Zwalisty Stalker o ksywce Niedźwiedź wyciągnął stare, ale nadal skuteczne radio i zaczął nawoływać radiooperatora posterunku. Wobec braku odzewu przygotował PKM do ostrzału. Kilku stalkerów zeskoczyło z ciężarówki. Karawana zwolniła.
Posterunek był bez życia. Dosłownie tudzież martwi stalkerzy leżeli na ziemi. Ciężarówka zatrzymała się. Niedźwiedź został przy karabinie czekając na zagrożenie natomiast reszt zbadał pobojowisko. Po kilku minutach wezwano wzmocniony patrol z Kordonu, aby zabezpieczył ten teren i wznowił wartę. Drobiazgowe śledztwo wykazało, że zaatakowali bandyci i złupili cały posterunek. Gdy przybył patrol obok obozu stały 4 krzyże z maskami przeciwgazowymi. Ostatnie miejsce stalkerów poległych w walce. Karawana ruszyła dalej, nikt nie raczył żartować ani nucić piosenek. Wszyscy siedzieli w ciszy przylepieni do celowników szukając bandytów i mutantów. Zagrzmiało, deszcz i wiatr wzmógł się, burza nadeszła. Ciemności wzmogły się do tego stopnia, że potrzebne zaczęły być latarki. Włączyli je i jechali moknąc w deszczu. Nagle przed składem silnik zgasł.
-No bez jaj! Cholera szlag by to wziął!- Zaczął krzyczeć kierowca
-Japa Aleksy! Odpalaj ten złom i wiejemy- syknął Daniła
Silnik pochrząkiwał, dusił się i nie chciał zapalić. Po chwili drzwi od składu uchyliły się, wyszedł z nich bandyta z AK-74\2 na ramieniu.
-Ooo Witajcie koledzy stalkerzy! Może pomóc?- Krzyknął podnosząc kałacha.
-Zjeżdżaj stąd! – Ryknął w odpowiedzi Niedźwiedź
-Oj nie ładnie! Nie ładnie! Pomożemy, ale nie za darmo!
-Mówiłem! W-Y-* -I-E-R-*-A-L-A-J! Nie chcemy cię tu czarci pomiocie!
-Ehhh! Koledzy! Mamy tu kilku niesfornych gości! Czas ich przywitać!
Zza wrót wychynęli bandyci w sumie było ich trzech.
-No co teraz? Pomóc jednak? – powiedział ten sam z bandytów
Nie usłyszał odpowiedzi tudzież salwa z PKM przeszyła jego ciało na wskroś. Kule raniły także jednego z bandytów. Ze składu zaczęli wychodzić kolejni rabusie. Mimo nawału pocisków i ognia zaporowego z PKM-ki było ich coraz więcej.
-Aleksy! Co jest z tym pieprzonym silnikiem? – Ryknął Daniła
Nie doczekał się odpowiedzi, więc zeskoczył z ciężarówki i wszedł do szoferki. Ciało Aleksego ustawił w oknie, aby osłaniało go przed kulami. Silnik rzęził niemiłosiernie, aż w końcu zapalił. Daniła wcisnął gaz do oporu i pojazd wyskoczył do przodu przez chwilę grzał dobre 60 km\h jednak, gdy silnik znów zaczął charczeć zwolnił do 40 km\h. Dojechali do pchlego targu i tam zatrzymali się na dłużej. Daniła zaparkował i ukrył pojazd. Było dwóch zabitych Aleksy i Pobieda, natomiast ranny był tylko Niedźwiedź. Pchli targ był opustoszały. Wszyscy woleli się usunąć z tego terenu i uciec do Baru 100 Radów.
Jednak Stalkerzy postanowili pozostać tu na noc. Gdy rozpalili ognisko i ustalili warty oraz plan obrony a także przygotowali miejsce, aby schronić się przed emisją, zasiedli do obiadokolacji, zjedli w milczeniu skromny posiłek.
-Panowie mamy dwa problemy- zaczął Daniła – Pierwszy droga do Baru jest zamknięta, ale kiedyś Przewodnik pokazał mi i Wasylowi skrót przez las, więc będzie trochę niebezpiecznie, ale sobie poradzimy. Drugi problem jest poważniejszy, mianowicie mamy mało paliwa a bak jest pokiereszowany i opony po lewej stronie przedziurawione. Opony to nie problem, ale paliwa mamy za mało, aby jechać przez las a utknięcie tam byłoby samobójstwem, więc możemy dojechać do Doliny Mroku do Bazy Wolności i pójść do Kordonu po paliwo.
-A może Powinność nam pomoże? – Spytał Niedźwiedź
-Wątpię czy uda nam się przejść a tym bardziej przejechać obok składu niepostrzeżenie- odpowiedział Daniła – Szczególnie po naszym dzisiejszym wyczynie. Bandyci są bardzo wkurzeni i dziwię się, że nas nie gonili.
- Panowie, kryć swoje piękne ryje! – Krzyknął Wasilij spoglądając przez lornetkę – Bandyci chcą się odpłacić z swych towarzyszy.
Druga walka tego samego dnia, Sasza zastanawiał się jak wygląda życie takiego żołnierza Wolności czy Powinności. Jak długo żyją? Ile bitw przeżywają? Porzucił teraz tę myśl czekał na sygnał Daniły, aby wychylić się zza osłony i zabić jak najszybciej tylu ile się da a później schować się na tyle szybko, aby kule nie dosięgły jego postaci. Daniła już miał wydać rozkaz, gdy zaczęło się. BTR-60 w barwach Powinności wychynął spomiędzy chaszczy i omiótł ogniem drogę wyrzynając zaskoczony oddział bandytów w pień. W tej samej chwili od strony bagien pomknął pocisk z RPG. Z rykiem uderzył w BTR rozrywając go na strzępy. Metalowe odłamki pomknęły we wszystkie strony. To był oddział Wolności, umiejętnie korzystający z zasobów z Magazynów Wojskowych. Atak Powinności się załamał i niedobitki cofnęły się za drzewa. Wolność pomknęła za nimi. Gdy wydawało się że Wolność wygrała te starcie, że Powinność zginęła w agonii, Wolność już wkraczała na drogę, zza drzew gruchnęła seria z ciężkich karabinów maszynowych. Pociski.50 cali rozrywały ciało, rozpruwały lekkie kamizelki kuloodporne i niszczyły stalowe płytki wszyte w kombinezon. Słowem siały zniszczenie. Jednak Wolność miała jednego asa w rękawie. Samotny strzelec dzierżący granatnik wystrzelił wiązkę granatów, która pomknęła ku chaszczom i wybuchła rozrywając żołnierzy Powinności oraz kiereszując pobliskie drzewa. Po kilku minutach wszytko ucichło.
Nadal chcesz iść do Wolności Daniła? – Spytał Wasilij – Na pewno nas nie przepuszczą przez swoje posterunki.
Daniła nie odpowiedział, leżał na betonie martwy z metalowym odłamkiem w szyi. Wasilij zabrał jego PDA i wręczył go wstrząśniętemu Saszy. Chłopak był zmieszany, spojrzał na wyświetlacz, ostatni wpis brzmiał:
„Sasza ten młody skurczybyk, jest strasznie zdolny, będzie z niego porządny Stalker. Wilk mi mówił, że bardzo dobrze strzela a jego zmysł orientacji i myślenia strategicznego jest niezrównany. Gdy dotrzemy do Baru razem z karawaną dam mu mojego Wintara BC. Przyda się chłopakowi szczególnie, że ma zamiar znaleźć tego Tasaka. Spytam Kabla czy wie coś na jego temat. Ale jeśli wysypisko jest strefą walk będziemy musieli jechać przez las. Barman na pewno zamknie wrota. A tam jest niezbyt ciekawie. Snorki i Zombie pałętają się wszędzie a i Pijawka się tam czasem zjawi. Zbieramy się czas nagli w drogę.”
Sasza przeczytał wiadomość powoli i uważnie, po czym schował PDA Daniły do plecaka. Wasilij wręczył chłopakowi plecak i broń zmarłego towarzysza. Jego oczy były zaszklone, jedna samotna łza przetoczyła się przez policzek za nią pomknęły kolejne, tworząc deszcz.
-Skąd wiedziałeś? – Spytał Sasza – Skąd wiedziałeś że chce mi to dać?
-Nie wiedziałeś, co? – Odpowiedział Wasilij łamliwym głosem – Był moim bratem.

Kolejna część zapowiedziana na początek Kwietnia.
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Re: Zielony Stalker

Postprzez Gavdylenko w 15 Mar 2012, 23:57

Powinieneś napisać książkę o swoich złotych myślach.Po pierwszych 4 zdaniach nie mogłem sie powstrzymać i przeczytałem wszystkie części.Jednym słowem: EXTRA
Славься, Отечество наше свободное,
Счастья народов надёжный оплот!
Знамя советское, знамя народное
Пусть от победы к победе ведёт!
Awatar użytkownika
Gavdylenko
Tropiciel

Posty: 231
Dołączenie: 18 Cze 2011, 13:26
Ostatnio był: 28 Lut 2013, 19:03
Miejscowość: In der Dunkelheit
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 53

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 01 Kwi 2012, 10:05

Ciało Daniły spłonęło w anomalii Spalacz. Był to pochówek godny stalkera. Wasilij zmienił się nie do poznania. Był szorstki i cichy, w końcu zmarł jego brat, reszta towarzystwa też była milcząca. Odszedł dowódca oddziału, jego następcą został Wasilij. Został ustalony plan działania. Wasilij i Sasza wyruszyli nocą, natomiast Niedźwiedź i jego kumple zostali na straży wozu. Jeżeli nie wrócą pojutrze o 15.00 to próbują się przedrzeć do Kordonu siłą.
Dwóch stalkerów wyruszyło, więc z misją, obładowani dużymi zapasami magazynków i jedzenia. Promieniotwórcze bagna i anomalie chemiczne ominęli bez trudu. Kłopoty zaczęły się trochę później. Powarkiwania snorków nie zwiastowały zbyt dobrze. Stalkerzy przyczaili się koło powalonego drzewa, przeładowali broń i czekali. Gdy pierwszy snork pojawił się w kręgu światła rzucanego przez latarki, błyskawicznie Sasza wypalił powalając mutanta na ziemię. Po chwili pojawił się drugi a po nim trzeci. Magazynki zostały szybko opróżnione, jednak wystarczyło kilka sekund na ich wymianę. Jednak mutantów przybywało. Sasza i Wasilij rzucili po granacie i biegli, od czasu do czasu strzelając za siebie na oślep, dobiegli do malutkiej murowanej chatki, zabarykadowali drzwi i wspięli się na jej poddasze. Snorki pognały za nimi jednak nie były wstanie przedrzeć się przez mocne drzwi aż w końcu rozbiegły się szukając innej zdobyczy.
Gdy wybiła piąta nad ranem, słońce zaczęło wstawać, rozświetliło polanę dookoła chatki. Z pozoru była to zwykła polanka, jakich wiele wśród lasów, który ją otaczał. Jednak doświadczony Stalker mógł zauważyć niewielkie zawirowania powietrza zwiastujące anomalie grawitacyjne.
-Wasilij? Zauważyłeś jakieś anomalie wczorajszej nocy? - Spytał Sasza
-Nie, detektor nawet nie pisnął - Odpowiedział Wasilij – Skąd to pytanie?
-A emisji jeśli mnie pamięć nie myli nie było?
- Stary! Co ty?! Z konia spadłeś nie wiedziano jej już od ponad roku!
-To jak mi wytłumaczysz, że w jedną noc powstało tu całe pole anomalii.
Wasilij zerwał się i podbiegł do dziury w dachu. Prędko wyjął detektor i sprawdził kilka rzeczy.
-I do tego żadnych artefaktów- Pozwiedzał Wasilij – No dobra, mamy jakieś dwa kilometry do drogi dalej kilometr do Doliny. Później pójdzie łatwo.
-Taaaa zobaczymy – Odpowiedział Sasza
Zebrali rzeczy i zeszli na dół, trzymając broń w gotowości, sprawdzili teren dookoła chaty. Bariera anomalii była nieprzenikniona, nawet mysz by się nie przecisnęła. Zrezygnowani wrócili do chatki i usiedli w salonie.
-Jak to jest możliwe? – Spytał Sasza – Jak w jeden dzień może powstać idealny kordon anomalii?
-Nie wiem, stary po prostu nie wiem- Odpowiedział Wasilij
-A może wyślemy wiadomość do Niedźwiedzia?
-Już sprawdziłem. Brak zasięgu, jesteśmy odcięci.
-Cholera!
-Tak, słuchaj jest jedna rzecz, Daniła mi o tym mówił. Podobno pod całą Zoną są laboratoria badawcze, tunele i tajne bazy wojskowe. Wiesz jak z tym Metrem-2 w Moskwie. Niby cisza a dziwnym trafem powstają tunele zakończone zamkniętymi masywnymi wrotami. Tutaj rząd wybudował jakieś pracownie, które mają za zadanie badać strefę. I teoretycznie może jest to jedno z wejść.
-No w sumie, po co komu taka samotna chatka.
-Dokładnie i to bez zasilania
-Jak to bez zasilania?
-Nie ma tu przecież żadnej skrzynki rozdzielczej!
-To jakim cudem jest tu lampa elektryczna- Spytał Sasza, wskazując sufit.
Pod sufitem była przyczepiona mała lampka, stalkerzy popatrzyli na siebie niepewnie. Po chwili zabrali się do pracy, zaczęli przeszukiwać chatkę. Przeszukali wszelkie zakamarki, szafy, komody, dosłownie wszystko. Po raz kolejny wyszli na zewnątrz. Obeszli domek, na próżno szukali jakiegoś wejścia do piwnicy. Wrócili na poddasze.
-Jest tu jakiś właz? - Spytał Sasza
-Stary! Przecież sam szukałeś. Nie ma nic, rozumiesz po prostu cholera nic!- Odpowiedział mu rozgniewany i sfrustrowany Wasilij
-Zauważyłem…. Osz cholera! Oczywiście! Popatrz na ścianę.
Wasilij zmrużył oczy aż wreszcie zrezygnowany powiedział: No nic nie widzę.
-Spójrz widzisz te czarne smugi, są identyczne jak ta wielka szafa. To jednocześnie nasuwa mi wniosek że została ona przesunięta.
-A jednak Daniła się nie mylił….
-W czym?
-Eeeeee… no tego że jesteś bystry.
Sasza spojrzał czujnie na Wasila, ten uśmiechnął się, więc młody Stalker nie kontynuował tematu. Podeszli do ściany i wspólnie przesunęli szafę. Przed nimi była klatka schodowa. Wasilij wyciągnął detektor i sprawdził otoczenie, natomiast Sasza dobył broni i powoli zszedł za nim. Gdy Wasilij skończył pomiary wyciągnął swojego Obrzyna i ruszył za chłopakiem.
W piwnicy panował spokój, Sasza i Wasilij włączyli latarki i rozejrzeli się. Kurz pokrywał tu wszystkie powierzchnie, nagle dostrzegli go, siedział tyłem do nich. Stalker w standardowym kombinezonie wykonywanym przez tutejszych techników. Sasza przykucnął i wycelował idealnie w tył głowy Stalkera. Wasilij podszedł do niego i klepnął go w ramię. Wstrząs odgonił muchy a ciało spadło na ziemię. Szeroko rozwarte oczy patrzyły w sufit, dziura w korpusie i krew zwiastowały jedno, zabity. Wasilij przykucnął i zamknął mu oczy. Sasza podniósł brudne od osocza PDA. Zaczął czytać ostatnie wpisy:
„Data: Nie pamiętam. Około 7 dni po wejściu do domu.
Moje PDA wariuje nie wskazuje ani godziny ani dnia. Wg moich obliczeń powinno się już rozładować trzy dni temu, ale nadal działa. Jest to doprawdy dziwne zjawisko, siedzę tu już ponad tydzień żywiąc się szczurami, które wychodzą z kanałów wentylacyjnych. Na początku są okropne, ale z czasem człowiek przywyka. Ten domek będzie moim grobem, nagle te anomalie, teraz Zombie cały czas szturmują piwnicę. Dzień i noc, nie wiem jak długo pociągnę amunicji mi nie brak. No dobra czas kończyć znów nadchodzą.”
„Data: Nieznana. Około 11 dni po wejściu do domu.
Dziś skończyła mi się wódka i woda. Zacząłem pić krew szczurów i mutantów. Zaczynam lekko promieniować na szczęście moja Meduza usuwa radiację, jak dobrze że artefakty działają zawsze. Nie to co mój kochany kałach. Mówili niezawodny, świetny itd. Ale jakimś cudem już ósmy raz musiałem go reperować. Zombie przestały mnie nękać teraz Snorki atakują domek. Przechodzą przez anomalie jak gdyby nigdy nic, może to iluzja? Nie wiem. I nie mogę tego sprawdzić, amunicji by mi nie starczyło, aby się przebić i to sprawdzić.”
„Data: Nieznana. Około 14 dni po wejściu do domu.
Schowałem się do piwnicy. Słyszę kroki pijawek na parterze. Naszły mnie nocą i cudem zdołałem tu przemknąć oraz zasłonić właz szafą. Żelazne wrota są zamknięte. I całe szczęście! Cała czas słychać zza nich bełkot Zombie. Jednak z każdą godziną uderzenia narastają, obawiam się że będzie to moja ostatnia noc.”

Wasilij obejrzał się gwałtownie. Drzwi były uchylone, Sasza podszedł do nich. Z piskiem je otworzył. Betonowy tunel kilka lamp i masa trupów Zombie. Najwyraźniej Stalker tanio skóry nie sprzedał. Zebrali amunicję i wyruszyli w głąb tunelu, napis na ścianie głosił
„Tunel do Laboratorium X18” Za nimi z hukiem zamknęły się drzwi.

Kolejna cześć równo za dwa tygodnie.

Z powodu braku postępu prac nad opowieścią data opublikowania dalszej części przesunięta na 06.05
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 02 Maj 2012, 11:31

Z góry przepraszam wszystkich czytelników za opóźnienia ale brak weny i pomysłów oraz natłok innych bardziej priorytetowych spraw zmusił mnie do przesunięcia daty wydania kolejnej części. Dziś pokazuje wam dalszy rozdział przygód Saszy.


Minęło kilkaset kroków, długim słabo oświetlonym tunelem. Mniej więcej co dziesiąta żarówka się świeciła. Sasza i Wasilij doszli wreszcie do żelaznej śluzy z przerdzewiałą tabliczką „X18”. Zatrzymali się przy niej na chwilę. Podzielili się przedostatnią kiełbasą, zapasy były już na wykończeniu, i wypili kilka łyków wody.
- Osz cholera! Która godzina?! – Nagle zakrzyknął Sasza
Wasilij spokojnie spojrzał na zegarek i odpowiedział: 20.49 Nie spaliśmy od chyba dnia a co?
-Umówiliśmy się z niedźwiedziem- Odpowiedział Sasza – Że jutro o godzinie 15.00 mamy być na Wysypisku z pomocą.
- Wyrobimy się. Spoko stary.
-To nie traćmy czasu na rozmowy. Zbieramy się!
Wasilij spojrzał nań niechętnie jednak stanowczy wzrok Saszy zmusił go do ruszenia w drogę. Spakowali manatki i zaczęli mocować się ze śluzą. Powoli z piskiem w końcu ustąpiła.
Wpadli do nawet nieźle oświetlonego korytarza, prewencyjnie odbezpieczyli swą broń i powoli ruszyli w głąb kompleksu. Korytarz miał może ze sto metrów i kończył się zawaliskiem. Stalkerzy skręcili w pierwsze drzwi na prawo. Był to swoisty przedsionek. Po prawej była zamknięta śluza a obok niej stałą szafa z Kombinezonami, z zamkniętym obiegiem powietrza. Wyglądało to w sumie jak biała wersja SSP-99 Ekolog. Natomiast po lewej były drzwi do sterowni. Niestety zamknięte. Stalkerzy podążyli dalej. Kolejne pomieszczenie wyglądało jakby stoczyła się tam istna wojna. Dziury po pociskach była na ścianach, podłogę a nawet i ściany były w plamach brunatnej krwi. Ciał było niewiele, głównie byli to naukowcy. Na podstawie śladów i ułożenia ciał można się domyślić że wszyscy biegli do kolejnej śluzy z napisem „Wyjście Ewakuacyjne”. Jednak i ona była zamknięta na zamek szyfrowy. Nagle z lewej otworzył się z hukiem drzwi. Do pokoju wpadł Snork. Stalkerzy jak na komendę posłali na niego serię z karabinów i mutant padł. Zza drzwi wychynął powoli Zombie z PKM. Wasilij dał się ponieść emocją i wystrzelał praktycznie cały magazynek na oślep. W tym samym czasie krótko gruchnął PKM. I po chwili zwalił się z łomotem na ziemię. Gdy Zombie wpadł z „wizytą” Sasza błyskawicznie dobył z kabury swój pistolet i oddał błyskawiczny „Dubelt” w głowę przeciwnika. Seria z PKM drasnęła lewą nogę Wasila. Pociski nie przebiły jednak kości tylko w niej pozostały. Wasilij, jakby robił to codziennie wyjął nóż i wbił go sobie w ranę. Po chwili kilka naboi upadło z brzdękiem na podłodze. Po chwili bandaż widniał na nodze i Wasilij pokuśtykał za Saszą. Chłopak chciał pomóc Stalkerowi iść, jednak ten zaprzeczył mówiąc: „Każdy Stalker dźwiga swą dupę sam”
Zrezygnowany Sasza poszedł w głąb kompleksu, jednak zwolnił kroku, aby nie zostawiać Wasila za sobą. Zamek szyfrowy zostawili w spokoju i ruszyli do śluzy. Otworzyła się ona – tak jak wszystkie inne – powoli i z niemiłosiernym wpijającym się w mózg piskiem. Drzwi na lewo i prawo były zamknięte. Obok nich stało biurko. Przeszukali je i znaleźli klucz do Sterowni. Czym prędzej wrócili to pierwszego pokoju i otworzyli drzwi. Szczury objadające ludzkie szczątki rozbiegły się i ukryły po kątach. Przy drzwiach leżało kilka ciał. Stalkerzy obeszli je. Sasza zasiadł przed potężnym zestawem dźwigni oraz małym komputerem leżącym obok a Wasilij przeszukał ciała. Sasza zaczął gorączkowo klikać, a Stalker nic nie znalazłszy szukał jakiś danych na regałach. Tak Drogi Czytelniku mówię tu o książkach, jeśli jeszcze je czytasz nie jest z Tobą aż tak źle! Po chwili chłopak pstryknął kilka przełączników i cały kompleks został oświetlony. Po chwili w dole odezwało się buczenie a wentylatory zaczęły pracować. To młody Stalker uruchomił generatory oraz system wymiany powietrza.
Po chwili zaczął on czytać status systemów:
„Generatory – Włączone Zasilanie 75%
Filtracja powietrza – Aktywowana Wydajność 95%
Systemy Bezpieczeństwa - Włączone
Systemy Hydrauliczne Śluz - Ograniczone”
-A co z dostępem do dalszych pokoi? – Spytał Wasilij
-Tunel główny jest zawalony, jednak mam informacje o naruszeniu komory czwartej.
Zaraz mam tu kamery sprawdzę.
Po chwili ekran komputera został podzielony na 4 części i oczom Wasila oraz Saszy ukazały się cztery pomieszczenia. Komory numeru 1 i 3 były puste, natomiast 2 i 4 były zajęte. W drugiej komorze stały dwie pijawki w czwórce wałęsały się Snorki. Widać było także spory tunel, wystarczający aby dwóch stalkerów przeszło dalej.
-Wiesz gdzie ten Tunel prowadzi? –Spytał Starszy Stalker
-Tak do „Magazynu nr 1”. Szukam teraz wyjścia.- Odpowiedział Sasza- Hmm… Wg planów musimy iść do windy i wjechać na drugi poziom. Później mamy dwie.... nie jedną drogę ucieczki. Tunel tam też się zawalił. Będziemy musieli przejść nad „Obszarem testowym nr 7”
Cokolwiek to jest.
Wasilij usiadł na chwilę i już otwierał usta aby coś powiedzieć. W tym samym momencie Sasza z uśmiechem powiedział: „Tak jest tu zbrojownia może coś tam znajdziemy”
-Skąd wiedziałeś że chce o to zapytać? – Odpowiedział zdziwiony Stalker
-Pobierałem nauki od Twojego brata, podobnie się zachowujecie – powiedział cicho Sasza
Znów się zajął pracą jednak widział jak Wasielowi zaszkliły się oczy. Powróciły im wspomnienia.
-Dobra mamy problem! – Rzekł głośno Sasza – Mogę zabić zwierzęta w komorach tylko że gaz pozostanie tam jeszcze przez 30 minut lub będziemy musieli włączyć awaryjne wietrzenie, jednak to będzie wymagało otwarcia tarasu. Albo włożymy te skafandry.
-No to żaden problem tak? Otworzymy taras i tyle. – Odpowiedział Wasilij
-Tu zaczynają się kłopoty, wg skanerów w „Obszarze Testowym nr 1” Przebywa na oko 50 ludzi, żadnej broni nie widzę. A to jest parter, czyli mogliby się wedrzeć. Mimo i chroni nas jeszcze jedna śluza. Taras ma przedsionek.
-Nie ciekawa sprawa. Jest jakieś inne wyjście?
Sasza powoli pokręcił głową
-Tak jest – rzekł – Ale jeden z nas musiałby tu zostać.
-Mówże więc.
-Eh… Jeden z nas musiałby włączyć alarm stąd jednocześnie odcinając resztę kompleksu. Wtedy wszystkie drzwi zostaną otwarte a każdy obiekt w komorach będzie uśmiercony.
Wasilij powoli wyciągnął PDA napisał na nim kilka informacji, po czym powiedział: „Weź go”
Sasza cofnął się jednak po chwili postąpił do przodu. Podszedł do Wasila i położył mu rękę na ramieniu.
-Słuchaj mnie stary!- Krzyknął Sasza- Wyjdziemy z tego! Jasne?! Razem we dwójkę!
-No nie wiem- odrzekł spokojnie Wasilij – Spójrz tylko noga rozwalona tylko bym Cię spowalniał.
-Pójdziemy razem rozumiesz?!
- Nie, zostanę. Nie pozwolę Ci tu zginąć! Jesteś zbyt mocno ważny!
-Jak to ważny?
-Cholera, miałem nie mówić! Barman, on Ci wszystko wyjaśni.
-Facet słuchaj mnie! Zaciągnę do Kordonu twoją cacy-dupę, chociaż miałbyś mi połamać ręce i nogi! Czy to jasne!
-Sprawdź jeszcze raz komputer dobra?
Sasza znów zasiadł do komputera.
-Czekaj czekaj! Chodź tu i popatrz.
Obraz z kamery nie był zbyt dobry jednak zauważyli trójkę ludzi w pancerzach Monolitu.
-Jak oni się tu dostali?! - Wykrzyknął Wasilij
Sasza bez słowa zamknął kilka śluz.
-Odzyskałem pełną kontrolę-rzekł ucieszony Sasza- Mam dostęp do wszystkich śluz
-Jak to możliwe?
-Uruchomili cichy alarm. Awaryjne przekierowanie kontroli tutaj. Najwyraźniej gabinet naczelnika był otwarty. Nie wpadłem na to wcześniej.
-I co teraz?
- Zeszli z poziomu -1. System bezpieczeństwa automatycznie zamknął… Tunel Prypeć 3?! Nie wiedziałem, że jest ich więcej. Czyli są w pułapce.
-My chyba także?
-Mylisz się – rzekł Sasza – Mamy wstęp do biura, czyli dostaniemy klucze do klatki schodowej.
-A co z nimi?- Powiedział Wasilij wskazując na Monolitowców- Jakoś mi się nie widzi walka z trzema fanatykami.
-Mój przyjacielu- rzekł Sasza- chyba się z nimi trochę pobawimy.

Fanatycy weszli do przedsionka tarasu szli jak po nitce. Sasza prowadził ich tu otwierając i zamykając śluzy. Gdy cały oddział wszedł do przedpokoju obszaru testowego numeru 1. Drzwi za nimi zamknęły się z piskiem siłowników hydraulicznych. Z megafonów dobiegły trzaski aż po chwili dobiegł z nich spokojny głos Saszy:
-Witajcie Narwańcy! Tutaj stalkerzy, tak tak te „nędzne szuje”. Jak się trzymacie? Podobno jesteście bezlitośni. My wam pokażemy! Łupniemy wam tak że jeszcze będziecie skomleć jak psy do tego Monolitu. Będzie cie błagać o łaskę. Powodzenia wam życzę, koledzy.
Wtem drzwi do Tarasu zostały otwarte, Monoliciarze rzucili się w ciemność, byli pewni że tam są autorzy pogróżek. Gdy wybiegli śluza zamknęła się. Chwile potem gardłowe i przerażające krzyki słyszane były w całym kompleksie.

Droga na poziom -1 była prosta, weszli po schodach i dotarli do masywnych drzwi. Rozpoczął się ostatni etap podróży, czasu było już nie wiele zostało już tylko 8 godzin. Sasza i Wasilij zjedli ostatnią konserwę w biegu. Wpadli do prostokątnego pomieszczenia z śluzą na lewo i drzwiami na prawo. Za drzwiami ukazała się zbrojownia. Towarzyszom broni zaświeciły się oczy, przeszukali wszystko i wymienili wyposażenie. Sasza miał no sobie SEVĘ a w kaburze zamiast wyciszonego pistoletu miał ciężkiego Black Kite, na ramieniu miał Karabin VLA z lunetą, Wintar został schowany do plecaka. W łapy Wasyla wpadła Kora-919 z tłumikiem, GP 37 oraz SSP-99M.
Ponadto uzupełnili zapasy żywności i amunicji. Gdy wyposażeni stanęli przed drzwiami śluzy do trapu nad obszarem testowym zostało 7 godzin. Tutaj śluzy były już otwierane ręczenie, prawdopodobnie było to zabezpieczanie, aby w razie braku prądu drzwi nie pozostały otwarte. Weszli do przedsionka i zaryglowali poprzednią śluzę. Tutaj tunel się rozdzielał pierwsza odnoga kończyła się metalowymi drzwiami z tabliczką „Kontrola”. Drzwi lekko pisnęły a po chwili runęły – jak można się domyśleć z hukiem - na podłogę.
Wasilij zaklął pod nosem i ubezpieczał tyły, natomiast Sasza pchnął jedną z dźwigni. Po chwili zza pancernego okna rozbłysły mocne lampy rtęciowe. Po chwili stalkerzy wychodzili na trap. W dole było widać setkę oczu wpatrujących się w potencjalną zdobycz. Po fanatykach zostały plamy krwi na ścianach i podłodze. Mutanty w dole przypominały ludzi, mieli dwoje oczu, dwoje nóg jednak nie posiadali źrenic a ich ręce zamieniły się w szpony. U niektórych stadium ewolucji szło dalej, niektórzy posiadali malutkie skrzydła a ich korpusy pokrywały egzoszkielety powstałych z kości. Broń została przeładowana i stalkerzy ruszyli naprzód, pordzewiały pomost drżał pod ich krokami. Wyjścia zostało już tylko 100 metrów, gdy z hukiem zawalił się pomost odchodzący w prawo. Jak na komendę mutanty zaczęły się wspinać na górę. Długą czarną kolumną niczym lawa błota, zbliżały się coraz prędzej. Stalkerzy rzucili się do pierwszej śluzy, szamotali się z zamkiem jednak nic to nie dało. Drzwi otwierały się elektrycznie. Horda mutantów odcięła już im drogę ucieczki. Sasza i Wasilij spojrzeli po sobie. Uklękli wymierzyli i czekali w gotowości. Fala powoli zbliżała się ku nim, na trapie mieściły się po dwa mutanty w szeregu.
-Ja biorę tych z lewej!- Rzekł Wasilij
-Dobra! – Odpowiedział Sasza – Czas zacząć imprezę stary!
Nacisnęli spusty do oporu.

Kolejna część już na pewno za dwa tygodnie!
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Re: Zielony Stalker

Postprzez Naznaczona1 w 03 Maj 2012, 21:22

super opowiadania piszesz całkiem niezłe :D
Naznaczona1
Kot

Posty: 1
Dołączenie: 03 Maj 2012, 14:14
Ostatnio była: 23 Kwi 2014, 18:58
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 0

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 18 Maj 2012, 19:16

Witam! Pierw chciałem podziękować wszystkim czytelnikom, i przypominam że nadal zachęcam do recenzji moich wypocin.
Oto kolejna porcja przygód Saszy:

-Przeładowuję! – Krzyknął kolejny raz Wasilij
-Jasne! – Odpowiedział Sasza
Dwadzieścia minut trwał bój z mutantami. Zapasy amunicji dobiegały końca toteż Sasza korzystając z potężnej siły obalającej pocisków .50 cali celnie i w miarę szybko strzelał ze swojego nowego Black Kite. Po chwili strzały z GP-37 powaliły kolejnego stwora. Sytuacja wyglądała dramatycznie. Amunicji mało, mutanty blisko i żadnej drogi ucieczki. Nagle nad wyjściem zabłysła czerwona lampka, syk powietrza oznajmił, że śluza się otwiera. Sasza obejrzał się i zobaczył człowieka siedzącego okrakiem na jakimś wózku.
-Padnij! – Wykrzyknął nieznajomy
Wasilij i Sasza zareagowali natychmiast. Gdy Sasza uderzał czołem o metalowy trap, usłyszał jęki potworów i niewyobrażalny syk, poczuł również pęd powietrza nad plecami, co świadczyło o ogromnej ilości pocisków przelatujących nad nim. Po mutantach nie było śladu na trapie leżało mnóstwo ciał jednak widać było kilka uciekających kreatur.
-Wstawajcie powoli – Rzekł nieznajomy – już po wszystkim.
-Kim jesteś? – Spytał zaskoczony Sasza
-A kto pyta? – Uśmiechnął się i zapalił światło.
-Ja jestem Sasza, a to jest Wasilij.
-Wasilij? To naprawdę Ty?
-Osz.. Cholera! Artem! Jasna dupa! Myślałem, że nie żyjesz Ty stary skurczybyku.
Uśmiechy zawitały na twarzach Artema i Wasyla.
-Wchodźcie śmiało zapraszam!
Artem miał na oko z 60 lat, siwe włosy były krótko przycięte jednak niedbale, broda związana zwisała w dół do piersi. Liczne blizny na twarzy i rękach znaczyły, że dużo przeszedł. Zamknął śluzę i rzekł
-O to wam uratowało życie – wskazał na potężne działko podobne do M61 Vulcan – Oto GSz-6-30 rosyjska.. przepraszam radziecka broń napędzana gazami prochowymi.
Rozgrzane sześć luf wciąż jarzyło się na pomarańczowo.
-Pociski kalibru 30mm – powiedział z nieskrywaną dumą Artem
Przeszli dalej w głąb kompleksu. Stalkerzy usiedli na kilku matach. Artem podał wszystkim po konserwie i rozlał pół litra Kozaka na popitkę.
-Sasza poznaj mojego bliskiego kumpla – Powiedział Wasilij – Jedyny człowiek, który przybył z północy.
-Przybyłeś z CEJ?! Widziałeś Monolit?
Artem zaśmiał się potężnym głosem po chwili dołączył do niego Wasilij. Gdy już się trochę uspokoili. Mówić zaczął Artem:
-Nie, spokojnie nie zbiegłem jego władzy, przybyłem z Białorusi. Niezbyt wesoło tam było, więc zabrałem mojego kumpla Pietrenkę i zbiegliśmy. Nie mieliśmy pojęcia o Zonie, gdy doszliśmy do jej granic, niedaleko Jantaru, on poszedł na zachód ja zostałem tu.
-A jak znalazłeś się tu? – Spytał Wasilij – Ostatni raz widziałem cię jak szedłeś w stronę bariery.
-Tak to jest bardzo ciekawa historia – zaczął mówić Artem – Jak wiesz Wasilij miałem zamiar uciec z Zony do Kijowa. Miałem zamiar udać się do Prypeci, wtedy Nowe Ziemie były nieprzebyte, i spłynąć rzeką do Kijowa. Musiałem jednak przejść obok Móżgozwęglacza, wolałem nie ryzykować i wróciłem do Agropromu aby poszukać jakiejś drogi po ziemią, w razie niepowiedzenia została mi jeszcze do zbadania Dolina Mroku. Znalazłem jakiś schowek, ale zostawiłem wszystko w cholerę i udało mi się otworzyć śluzę. Cztery dni spędziłem badając tunele oraz kompleksy badawcze. Wreszcie udało mi się dostać tutaj, chyba uruchomiłem jakiś system bezpieczeństwa i zostałem tu uwięziony. Sprawdziłem wszystkie szyby wentylacyjne, drzwi, śluzy. Sprawdziłem każdą drogę ucieczki. Na szczęście pozostał tu magazyn, więc mogłem się spokojnie czekać na ratunek. Przesiedziałem tu cały rok bez słońca, dopiero wy musieliście wyłączyć jakiś proces lub zresetować system. Otworzyliście mi drogę do wyjścia, już miałem stąd czmychać w cholerę. Nagle słyszę jak ktoś mi się do drzwi dobija myślałem, że to Daniła. Ten Wintar nie raz uratował mi życie. Co u niego słychać? Jak się tam chłop trzyma?
-Nie żyję – powoli powiedział Wasilij
Uśmiech z twarzy Artema zniknął jak nożem uciął. Usiadł obok Wasyla i położył mu rękę na ramieniu.
-Przykro mi stary – wyszeptał Artem
Siedzieli tak chwilę w milczeniu, po czym Artem obrócił się do Saszy spojrzał nań czujnie, przeniósł spojrzenie na broń i zmarszczył brwi.
-A więc jednak stało się – rzekł ponuro
Wasilij zerwał się z maty, spojrzał na rozłożonego Saszę karcąco. Chłopak wiedział, co to znaczy dopił jednym haustem resztę wódki i zebrał szybko swoje rzeczy. 10 minut później trzech stalkerów stało, w pełnym rynsztunku i bronią gotową do strzału, w windzie zmierzającej na powierzchnię.

Była godzina 10.30 do umówionego terminu zostało cztery i pół godziny. Gdy wyszli ze starej chlewni Artem założył wcześniej przygotowane gogle z przyciemnianymi szybkami. Uchroniło go to przed uszkodzeniem źrenic. Miał w ręku IL 86 z dokręconym tłumikiem, była to jego stara i wysłużona broń. Mimo już długiego bytu była w świetnym stanie, liczne modyfikacje zwiększyły celność oraz zmniejszyły podatność na zabrudzenia. Ruszyli pędem do nowej bazy Wolności.
-Stać! – Krzyknął jeden ze strażników.
Stalkerzy posłusznie zatrzymali się i podnieśli karabiny lufami skierowanymi w niebo oznajmiając, iż nie mają wrogich zamiarów. Strażnik powoli podszedł do Wasila, Artema i Saszy.
-Leszy! Dobrze cię widzieć przyjacielu! – Rzekł nagle Wasilij
-Osz… w mordę! Panowie puszczamy ich. – Odparł Leszy
-Leszy co jest? Zmysły postradałeś?! Nawet dokumentów nie sprawdziłeś. – Zawołał zza bramy jeden z żołnierzy Wolności.
-Mruk! Dajże spokój, jak mówię przepuszczać to przepuszczać. Jestem mu to winny. Uratował mi życie.

Mimo wypędzenia z Magazynów Wojskowych Wolność nadal nie odwróciła się od jej dawnych zwyczajów palenia trawki i masowego picia wódki. W bazie panowała spokojna atmosfera. Artem i Wasilij wręczyli Saszy 1000 Rubli oraz cały sprzęt, który mogli wziąć ze sobą z Lab X18. Obładowany sprzętem chłopak powoli wdrapał się po schodach i rozłożył cały sprzęt na ladzie Kutwy.
-Co jest cholera?! Konwój wojskowy zrabowałeś czy co?! - Wykrzyknął Kutwa
Na ladzie piętrzył się mała kupka broni. W sumie 3 karabiny Obokan 5 pistoletów PMm oraz ułożony Wojskowy Kombinezon Pancerny. Po dość długich negocjacjach na ladzie zamiast ekwipunku leżało ułożone 57000 Rubli plus 1000 Rubli z własnej kieszeni. Po kupieniu apteczek i racji żywnościowych zostało 35000 Rubli. Kolejne 5000 Rubli Sasza wydał na amunicję. Z 30 tysiącami Rubli w kieszeni poszedł do Biura Łukasza.
Strażnicy zarekwirowali broń i wszedł. Wasilij i Artem spokojnie siedzieli na sofie natomiast Łukasz kręcił się trochę niespokojnie. Sasza usiadł obok swoich kompanów i zaczął przysłuchiwać się rozmowie.
-Powtarzam jeszcze raz. Potrzebujemy paliwa. - Rzekł powoli Wasilij
-Nie możemy Ci dać nawet kropli – odparł nerwowo Łukasz – Mamy teraz wojnę! I potrzebujemy każdej kropli benzyny, każdego naboju i każdej broni.
-Posłuchaj mnie stary! – Rzekł głośno Wasilij – Prowadzimy karawanę, bandyci rozpieprzyli nam bak.
-Co wieziecie?
-Głównie broń i amunicję, kilka artefaktów. Sprzęt do Barmana, kilku z nas dostarczy artefakty do Jantaru.
-Hmm może umówimy się tak. Dostaniemy trochę karabinów i naboi w zamian za paliwo.
-Niech bę…
-Nie! – Wykrzyknął nagle Sasza
Strażnicy wparowali do gabinetu i wycelowali strzelby w Stalkerów.
-Panowie! – Powiedział władczym tonem Łukasz – To tylko interesy! Więcej zaufania do nich, to godni partnerzy do biznesu.
Gdy żołnierze powrócili na wartę przed gabinetem. Stalkerzy naradzili się i po ustaleniu kompromisu pokiwali zgodnie głowami.
-Dobra układ jest taki – powiedział powoli Sasza – Wy nam dacie paliwo i pomoc w obronie naszych obozów przed bandytami a my wam ekwipunek warty około 4 miliony Rubli.
Łukasz kiwający się na krześle, zbyt mocno się odchylił do tyłu i z hukiem upadł na podłogę.
Do gabinetu znowu wpadli Strażnicy i po raz kolejny wymierzyli broń w Stalkerów.
-Kurwa Mać!!! – Ryknął Łukasz – Ja pie*dolę! Siedzieć tępe ch*je na swoich miejscach!
-Czemu pan mówi o nas „tępe ch*je”?- Wydukał jeden z żołnierzy Wolności
-Bo jesteście tępymi chu*ami! Już mi won stąd! - Wykrzyczał Łukasz w odpowiedzi.
Gdy drzwi trzasnęły z hukiem, Łukasz znów usiadł na krześle i kontynuował:
-Z konia spadliście? Tyle sprzętu to tylko u Wojskowych. Robiliście napad na Wojsko?!
-Nie, na Monolitan. – Odrzekł spokojnie Artem
Łukasz wytrzeszczył oczy i powiedział: „No tera to ku*wa dojebaliście!”

Artem wpisał do PDA Łukasza lokalizację wejścia do podziemi.
-Na pewno nie ma tam żadnych pułapek? – Spytał po raz kolejny Łukasz.
-Słowo stalkera! - Odpowiedzieli razem Artem i Wasilij - a teraz po prosimy paliwo.
-Jasne – odparł Łukasz i ostro gwizdnął.
Po chwili do gabinetu wpadł Leszy i stanął na baczność.
-Leszy słuchaj mnie. – Rzekł nieznanym dotąd stalkerom ostrym tonem – Chłopaki nie mają paliwa, ich wózek jest na wysypisku, Masz im dać tyle paliwa, aby dojechali do Baru i z powrotem do Kordonu. Zrozumiano?
-Tak jest! Robi się. –Odpowiedział z zapałem Leszy - Coś jeszcze?
-Tak. Jedna sprawa, żadnych przerw na piwo jasne?
Leszy uśmiechnął się szeroko i z trudem powstrzymując się od śmiechu pobiegł w głąb magazynu. Łukasz wrócił do swych obowiązków a Stalkerzy usiedli przed magazynem i czekali aż Leszy wróci z paliwem.

Zbliżała się godzina 13. Łazik podjechał obok leżących na ziemi Artema, Saszy i Wasyla. Za kierownicą siedział Leszy. Z tyłu w pancernej i ognioodpornej skrzyni leżały karnistry z paliwem. Stalkerzy usiedli na skrzyni a gdy się usadowili, Leszy wcisnął gaz do oporu. Łazik na początku zakaszlał, koła zabuksowały na ziemi wyrzucając gejzery błota na odpoczywających w cieniu, jednego z budynków, żołnierzy Wolności. Potem łazik pomknął w stronę Wysypiska z paliwem trzema zdziwionymi stalkerami i śmiejącym się Leszym.

Niedźwiedź spojrzał na swój PDA za 15 minut mieli wracać do Kordonu z gorzkim smakiem porażki. Pozostało ich 6. Aleksy zginął pod hangarem w czasie walki z Bandytami, dwóch kolejnych zginęło podczas kolejnych szturmów Bandytów. Natomiast o jednym wieść zaginęła, gdy wyszedł za potrzebą w nocy. Cztery ofiary – cztery krzyże, każdy z nich z symboliczną maską przeciwgazową. Znak że leżące tu ciało trudziło się stalkerstwem. Pchli targ z biegiem czasu przekształcił się w potężny bastion oraz azyl dla stalkerów zagubionych pomiędzy młotem Powinności, kowadłem Wolności oraz rozżarzonym żelazem Bandytów. Ustawiono barykady. Mimo iż drużyna Niedźwiedzia poniosła dość duże straty w ludziach świetnie trzymali się ze sprzętem. Zbierali broń oraz amunicję z ciał bandytów oraz zabitych tu żołnierzy tzw. Wielkiej Wojny. Czyli póki, co największego starcia między Wolnością i Powinnością. Dziesiątki karabinów i pistoletów, kilka potężnych skrzynek amunicji oraz z dwa pudła grantów. Wszystko to zostało schowane w małym składzie pod ziemią. Niedźwiedź po raz kolejny spojrzał na okolicę i ujrzał pędzący UAZ w barwach Wolności. Stalker uznał to jako wsparcie techniczne dla jednostek Wolności okupujących wejście do Baru. Już miał odwrócić wzrok, gdy zobaczył trzech ludzi siedzących z tyłu. Przybliżył zoom i ujrzał twarz Saszy i Wasyla. Trzeci wydał mu się nieznajomy. Uważnie obejrzał teren w poszukiwaniu Bandytów. Potem zebrał ludzi i kazał przygotować się do wymarszu.

UAZ zajechał pod Pchli Targ o 15.05 Leszy i stalkerzy wyskoczyli z wozu. Niedźwiedź wyszedł wraz ze swoimi ludźmi zza jednej z gruzowisk. Spojrzał z lekkim uśmiechem na swoich kolegów. Jego ludzie zatankowali ciężarówkę oraz wzmocnili bak paliwa metalowymi blachami. Leszy wsiadł do wozu machnął ręką w znaku pożegnania i zniknął w tumanach kurzu.

Kolejna część 09.06
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Re: Zielony Stalker

Postprzez Paus w 10 Cze 2012, 08:53

Witam, z góry przepraszam o jeden dzień spóźnienia.
Nadal zachęcam do wyrażania swoich obiekcji na temat moich wypocin.
Życzę miłej lektury!

Artem, Wasilij i Sasza postanowili się przespać zanim wyruszą. Spali 12 godzin, gdy wstali Niedźwiedź czekał na pace ciężarówce wraz ze swoimi ludźmi. Mając w pamięci śmierć poprzedniego kierowcy wzmocnili szoferkę starymi blachami. Sprzęt był załadowany a ludzie gotowi do wyprawy. Artem postanowił dołączyć do wyprawy. W końcu w Zonie każdy człowiek jest na wagę złota. Teraz Wasilij prowadził, zanim przybył do Zony był taksówkarzem w Lwowie i wiedział jak umiejętnie kierować ciężarówkę. Jednak zanim wyruszyli, jeden z ludzi Niedźwiedzia zajrzał pod maskę. Kilka razy stuknął w silnik i poprawił kilka przewodów. Gdy wrócił na pakę, Artem odpalił silnik. Procował teraz równiej i lepiej brzmiał. Ruszyli, kilka chwil później skręcili na zachód wzdłuż wzniesień. Jechali tak przez kilka minut aż Artem gwałtownie skręcił w małą depresję ukrytą między krzakami. Chwilę jechali wśród chaszczy aż nagle urwały się jak nożem uciął. Przed nimi zamajaczył spory las, prowadziła do niego malutka droga polna, którą jechali. Las był pogrążony w lekkiej mgle. Zaczęło świtać, gdy wjeżdżali do lasu, słońce zaczęło oświetlać korony drzew. Zona była piękna na swój sposób. Nie licząc mutantów i równie zabójczych anomalii, zdarzały się tu piękne widoki. Jednym z nich był właśnie taki wschód słońca, oświetlający kropelki rosy na trawie. Zona była obiektem swoistej autonomii. Po 1986 wszystko tu praktycznie zamarło.
Sasza przestał rozmyślać i skupił się na otoczeniu. Niedźwiedź nakazał czujność. Z karabinami gotowymi do ostrzału uważnie oglądali każdy metr ziemi wokół ciężarówki. Mgła nie ułatwiała zadania. Wyjechali na polanę, całkiem sporo. Nagle auto szarpnęło i zatrzymało się.
-Artem co jest do cholery? – Spytał nerwowo Wasilij
-Bagno! Pieprzone bagno z kurewskimi anomaliami chemicznymi! – Odparł wkurzony Artem
-Niemożliwe! Tu powinna być polana, bagno jest kilometr dalej na zachód. – Odparł Wasilij
Przeciągły ryk z nad bagien przerwał spierania. Po chwili pięć kolejnych ryków. Nazywano je „Wampirami Zony” wręcz legendarne zwierzęcia. Pijawka, a raczej pijawki wyruszyły na polowanie, skuszone mięsem postanowiły zapolować.
-Artem, wsteczny i powoli jedziemy dookoła tego rozlewiska. – Wysyczał przez zęby Wasilij
Stalker usłuchał i zaczął wykonywać manewr.
Niedźwiedź otworzył mały kufer i podał Saszy porządną strzelbę myśliwską. Chłopak trochę zmieszany podziękował za prezent. Załadował ją i oglądał teren za wozem. Nagle na szoferkę wskoczyła pijawka. Nim zdążyła się rzucić na stalkerów zmiótł ją grad naboi z strzelb. Sasza obrócił się, gdy zagrzmiały wystrzały za jego plecami. Gdy stał tyłem do lasu wskoczyła na niego pijawka. Oberwał kilka cięć po plecach, ale po chwili ogłuszył go wystrzał, to był Niedźwiedź. Truchło mutanta wypadło z ciężarówki i chwile potem zostało wgniecione w ziemie pod ciężarem kół.
-Nigdy nie odwracaj się plecami w takich sytuacjach – Krzyknął Stalker
-D-dobrze j-ja już nie będę. – Zaczął się jąkać Sasza
-Pokaż ranę.
Sasza posłusznie odwrócił się plecami. Szramy były płytkie jednak rozległe. Gdy rosły Stalker owijał tors Saszy w bandaż, auto gwałtownie przyśpieszyło. Mknęli przez las dość szybko jednak silnik już nie charczał jak poprzednio.
-Snorki! – Wykrzyczał Wasilij
Stado biegło na czołowe zderzenie. Kiedy zostało już 50 metrów do zderzenia mutanty wyskoczyły w górę. Jeden się spóźnił. Z trzaskiem wylądował na chłodnicy i z powarkiwaniem wpadł pod koła. Cztery Snorki leciały na tył pojazdu. Dwa z nich zostały zabite gradem kartaczy ze strzelb. Jeden wylądował za daleko i sturlał się z paki natomiast ostatni wpadł na Kiryła. Stalker razem z mutantem spadł.
-Szlag by to! – ryknął nagle Wasilij.
Pojazd zatrzymał się gwałtownie, przed kolejnym bagnem.
-Panowie wracamy na Wysypisko- powiedział Artem
Przed pojazdem stała grupa Zombie, stali nie ruchomo wpatrzeni w ciężarówkę. Wasilij powolutku zaczął cofać, gdy nagle jeden z nieumartych ryknął. Dźwięk poniósł się echem po całym lesie. Przybyły posiłki, zza drzew powoli zaczęły wychodzić kolejne sylwetki.
-O Jezu! – Krzyknął Niedźwiedź – To przecież Lecący Wania
Jak na komendę pojazd ruszył gwałtownie do przodu, staranował kilku stalkerów o wypalonych mózgach, po czym zakręcił i chwilę potem pędził w stronę Wysypiska.
Przejechali kilkanaście metrów gdy silnik zakrztusił się i zgasł.
-Psia dupa! - ryknął Artem
-Dobra, Artem zobacz no tam pod maskę co się dzieje z tym szajsem, Niedźwiedź weź swoich chłopaków i kryj nas. Sasza jesteś naszą czujką jakby co drzyj japę jakby mordowali, ja pomogę w naprawie - rozporządził Wasilij - No ruszać się Stalkerzy!
Oddział zeskoczył na ziemie i zajął pozycje. Sasza spoglądał przez lornetkę wypatrując niebezpieczeństwa.
-Ej! Chłopaki lepiej przeładujcie dobra? - powiedział trochę zdenerwowany młody Stalker
-Co się dzieje Sasza? - spytał Niedźwiedź - Przez tą cholerną mgłę prawie nic nie widać.
-Ten... Lecący Wania wpadł z kumplami. I z tego co wiedzę to jest bardzo popularny!

Kolejna część dopiero 01.08.2012
Ostatnio edytowany przez Paus 20 Lip 2012, 17:45, edytowano w sumie 3 razy
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte
Awatar użytkownika
Paus
Stalker

Posty: 95
Dołączenie: 17 Sty 2010, 13:12
Ostatnio był: 11 Sty 2023, 00:33
Miejscowość: Baza Stalkerów w Agropromie
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 13

Następna

Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości