przez strzelec wyborowy w 20 Kwi 2009, 16:12
Witam.Tutaj zamiesczę wszystkie rozdziały z mojej powieści, aby uniknąć haosu.Proszę administrację o usunięcie starego tematu "opowieści stalkerów"
Opowieści stalkerów.Część 1
To był wieczór.Kilku stalkerów siedziało przy ognisku popijając napojami i jedząc kiełbasy.Wasia nadszedł właśnie z polowania.Pochwalił się nam że udało mu się zastrzelić całe stado dzików i jutro będzie na obiad wieprzowinka.Na to wszyscy od razu się zdumieli.Wasia usiadł z nami przy ognisku i zaczął gadać
-A wiecie drodzy kompani.Opowiadałem wam jak to ostatni raz spotkałem pijawkę?
-Nie no,wez daj już spokój z tą historyjką,mamy jej po dziurki w nosie
-Ta-przytaknął Wienka i wszyscy parsknęli głośnym śmiechem.Historyjka z pijawką była bowiem wszystkim tak żałośnie znana że nikt już ie zcierpiał słuchania tego po raz kolejny
-Ja wam coś opowiem-wystrzelił Wiern
Wszyscy umilkli nasłuchując
-Raz mi mój kumpel opowiadał o tym jak był nad Jantarem u naukowców,słyszeliście to?
-Nie-wszyscy rzucili jak chórem
-On tam polazł szukać artefaktów.Raz mu się udało i myślał że znowu mu się powiedzie.No więc szedł tam i nagle patrzy a tu idzie gromada naukowców-uzbrojeni po zęby.
-I co rzucili się na niego?-spytał Wienka
-Nie gadaj bzdór.Naukowcy są do nas neutalnie nastawieni.No więc wracając do tematu widział ich.Robili w nocy badania naukowe
-W nocy?Posrało ich?
-Jemu też to wydało się nienormalne-zaczął znowu Wiern-ale tak było.On postanowił zobaczyć co oni robią.Śledził ich i w końcu zobaczył że otworzyli jakieś sekretne przejście,niedaleko fabryki i tam wlezli całą gromadą.
-A robiło się tak ciekawie.Panowie dajcie papieroska-westchnął Wasia
-Cicho.To jeszcze nie koniec.On za nimi polazł i dostał się tam
-Co?A niby jak?Naukowcy mają zawsze wszystko dobrze strzeżone.Jak tam wlazł?
-No bo wtedy oni byli jacyś dziwni i nawet nie zatrzasnęli włazu
-Może dostali emisją?To tam naturalne-zapytał Wienka
-Raczej nie.No i jak on tam zlazł to znalazł się w kanałach.To było tajne przejście kanałami.Poszedł tamtędy i zgadnijcie dokąd się dostał?
-No mów
-Dawaj-pow Wasia
-Wyszedł na tyłach mózgozwęglacza
-no i go nie spaliło?
-Tam emisje nie sięgały.Tunel zrobiono aby tamtędy dostawać się do emitera,tylko po co?
-To dziwne fakt
-Może naukowcy nas oszukują i mają coś wspólnego z tym zamieszaniem
-Też tak sądzę-Odparł Wienia
-To ciekawe fakt,ale nurtuje mnie jeszcze jedno-pow Wiern
-Co takiego?-spytał Wasia
-On jak szedł tunelami to natknął się na zwłoki stalkera-samotnika
-W Zonie pełno zwłok
-Tak ale ten mial na PDA informacje podane szyfrem,brzmiały tak:(uwaga,umrę zaraz,idą tu,oszukali nas,wymierzą mi karę,to koniec,oni nas zpapr.....)
-Co zapr?-spytał Wasia
-Nie wiadomo.Tyle napisał
-Dziwne.Ja tam mam złe przeczucia.Coś się dzieje złego w Zonie-pow Wienka
-Ja też tak sądzę-odparł Wasia
-To co może jescze po kozaku co?-zapytał Toszka
-Jasne-odparł Wiern i rozmowa ciągneła się do pózna aż wszyscy pozasypiali jak kłody
Część 2
Wasia poszperał w swoim schowku.Znalazł broń-swój niezawodny gp 37.On sam należał do tych co nie pozostawiają bezczynnie takich wydarzeń.Tam niewątpliwie musiało coś zajść, a jego korciło żeby to za wszelką cenę sprawdzić.Zaczął prezeglądać swoje graty.Nawet nie zauważył kiedy z tyłu zaszedł go Wern.
- A ty co,znowu polowanie?-zapytał
- Tak-skłamał Wasia
- I bierzesz aż gp tak?Stary łgasz,co ty kombinujesz co?Od ostatnich dni jestes jakiś mało rozmowny
- Nie wiem o czym ty mówisz-udawał dalej Wasia
- Doskonale wiesz.
Wasia przełknął ślinę
- Dobra,ale to zostaje między nami ok?
- Jasne,znasz mnie-powiedział Wern
- Idę nad Jantar,sprawdzić te podziemia, o których raz opowiadałeś.
- Stary czyś ty rozum postradał?
- Niby czemu?
- No bo...-Wern myślał co ma powiedzieć,aż w końcu wybaknął- Coś jest nie tak.Ta opowieść jest jakaś dziwna.NI mniej ni więcej nie pasuje do innych.Raczej ufam kumplowi i wiem że nie wysnuwałby takich dziwactw,jakby nie były zgodne z prawdą.
-Dlatego mam zamiar sprawdzić to-powiedział Wasia,lecz włśnie teraz rozległ się głos z głośnika"Uwaga.Tu dowodca powinności.Na terenie baru dostrzeżono wyjątkowo agresywną hordę dzikich psów.Straże przy wejściu od strony placówki zostały prwadopodobnie zagryzione.Szacowana liczebność mutantów to 31"
Wasia zaklął
- 31?
- Nigdy nie widziałem tak wielkiego stada-zarzucił Wern
- Wybijmy je i dostaniemy nagrodę!
- Daj spokój.Taka liczba rozszarpie cię na kawałki
Przez megafon ponownie rozbrzmiał głos"alarm.alarm.Stado mutantów jest na terenie baru.Proszę przygotować się do obrony"
- Daj spokój Wasia.Oni mają pukawy.Wybiją to ścierwo.To w końcu powinność a nie jakieś koty
- Może massz rację.W takim razie po co ten alarm co?
- Nie wiem.Atak mutantów.Psy robią się dzikie.
Dookoła rozległo się szczekanie i strzały.Wasia wybiegł na sam środek placu i dojrzał masę psów atakujących innych stalkerów.Wasia załadował gp i celnie wystrzelił do kilku psów,jednak teraz pojawił się taki chudy pies o kolorze czarnym i runął na Wasię przegryzając mu udo.Wasia krzyknął ale nie poddał się i uderzył bronią w łeb mutanta.
- Wasia uważaj!!-ryknął Wern.Na Wasię leciało z 15 zajadłych kundli.Wern wystrzelił ze swojego akm 74/2u.Wasia ledwo wstał i zaczął strzelać do pozostałych bestii.Czarny pies,którego uwcześniej Wasia uderzył podniósł się i rzucił na Werna gryząc go gdzie popadnie.Wasia w porę zorientował się i wypalił z gp prosto w czaszkę stworzenia.Kilku innych stalkerów wytłukło pozostałe bestie,a dwa uciekły ze strachu.
- Niezła jazda-powiedział Wern
- Fakt.Co to za czarne *%&@# się na nas rzuciło.Nigdy czegoś podobnego nie widziałem-powiedział Wasia
- Ja też nie.Ale nie zabiłeś chyba tego
- Jak to nie wypaliłem mu w cz....., co u licha?
Czrny pies znowu się podnosił,ale teraz wył jakby z bólu.Mimo to w tym wydarzeniu było coś dziwnego i groznego zarazem.Bestia zaczęła charczeć i jęczeć,ale teraz zupełnie nie jak pies,ale jak coś innego.POdniósł się na łapy i poczłapał doprzodu
- Co to za mutant?-spytał Wasia
WErn wycelował w czarnego psa, ale pies zrobił okrążenie i ponownie zaatakował zanim ten zrobił jakikolwiek ruch.
-Ratunku- krzyknął Wern- wryzł mi się w nogę
Wasia wycelował po raz drugi w głowę zwierzęcia i wypalił. Pies nie upadł. Jedynie powiększył się dwukrotnie.Wasia zaczął stzrelać,ale pies ani drgnął.Powoli rozgryzał nogę Wernowi
- Nie!!!Pomóżcie!-wrzeszczał Wasia- niech ktoś to zabije- Stalkerzy strzelali w psa,ale ten nie ginął.Robiło się coraz
gorzej.Czarny mutant zaczął jeść nogę Werna żywcem.Wasia podbiegł i uderzył psa z broni jak wtedy.Pies przestał się poruszać.Opadł ciężkim tuowiem na nogę Werna.
- Zabierz to ze mnie!-wrzasnął Wern do Wasii
Wasia złapał ciało dziwadł i odrzucił gdzieś dalej.
- Ale rana-powiedział Wasia patrząc na nogę Werna
- Ciebie też by pogryzł-odparł Wern- masz ślad na udzie
Wasia spojrzał ukradkiem w stronę bestii.Dwóch stalkerów pomogło wstać Wernowi.Wasia natomiast mimo rany stanął normalnie.Bardziej przejmował się tym co się teraz stanie.Lecz nie działo się nic.Zmutowany organizm leżał na placu jak martwy.
- Uważajcie!!-powiedział do żołnierzy z powinności, którzy akurat szli rozwalić to coś-chyba jescze żyje.
Nagle czarny pies zrobił się biały i zaczął merdać ogonem przyjaznie.Podbiegł do Wasii z wywieszonym językiem i wesołym wyrazem pyska
- Co u diabła?- spytał się sam siebie
Pies był tuż przy nim, patrzył mu w oczy i nagle psie usta wyszeptały"żegnaj Wasia.Żegnaj.Nadszedł twój czas"
Wasia drgnął i obudził się cały spocony mając drescze na ciele. Ciągle leżał obok ogniska przy innych kolegach. Tak dzisiaj miał rzeczywiście wyruszać nad Jantar. Uff to był tylko sen.
Część 3
Wasia wstał i wyszedł na placyk,na którym jescze doniedawna walczył ze zmutowaną bastią we śnie.
Jak to dobrze że to nie zdarzyło się naprawdę- pomyślał.Doszedł do swojego schowka i rozejrzał się.Informacje o jego schowku znał tylko on i Wern i wolał aby tak pozostało.Wyjął ze starej skrzyni gp 37 i przeładował pierwszy magazynek.resztę amunicji wrzucił do wplecaka.Obecna gotówka jaką posiadał nie była osobliwa,ale starczyło na wódę,oraz troche jedzenia.Przez chwilę naszło go aby wystąpic na arenie.Szybko jednak odrzucił tę myśl, uzanając że nie ma sensu ryzykować życia dla paru tysiaków.Było jescze wsześnie,może 7 rano.Postanowił nie zwlekać i wymknąć się zanim się inni pobudzą.Skoczył tylko na chwilę do baru.Wedle jego obliczeń powinien być tam o tej porze tylko barman i nikt więcej.Nie przeliczyl się.
- Wcześnie wstajesz Wasia- powiedział barman
- Idę na małe polowanko- odpowiedział Wasia
- Co podać?
- Jedynie wódę i kiełbasę. Nie mam wiele pieniędzy.
- Masz to, a tu masz ode mnie ekstra jescze jedną gorzałę,żebyś nie zmarzł na kolejnym polowaniu
- Dzięki. Oddam ci to jak uzbieram
- Daj spokój.Na koszt firmy.Powodzenia!-odparł przyjacielsko barman
Wasia wybiegł z baru i szybko doszedł do przejścia do dziczy.Nie minęła sekunda,a już znalazł się na jej terenie.W dziczy panowała pustka.Wasia szedł dalej, aż doszedł przejścia przez podłużny korytarz.Tu stanął nasłuchując.Usłyszał rozmowę dwóch stalkerów.O coś się kłócili
- Daj spokój młotku,jak długo masz zamiar robić takie wpadki debilu- powiedział jakiś stalker niskim głosem
Wasia podkradł się bliżej aby dobrze słyszec całą rozmowę
- Jak teraz wpadniemy to mamy kosę kapujesz?-powiedział gruby głos
- Tak.Nie chciałem
- Nie chciałem, srałem,teraz juz za pózno mój drogi.Już nigdy żadna informacja nie wyjdzie na jaw.Naprawisz to co zacząłeś
- A niby jak?
- znajdziesz tego szczęśliwca co aż tam doszedł i załatwisz go.
- Ale...
- Nie mów że kota nie zabijesz?Jesteś weteranem
- Czy to aby nie spózniony plan
- A czemu?
- Nawet nie wiemy gdzie on jest i czy komu już nie powiedział
- Tak czy siak zabijemy go.
- Na co ci ten dupek.Nawet pewnie nic nie wie
- BO TAK POWIDZIAŁEM!!- wrzasnął pierwszy
- Na Boga nie wydzieraj się.Jak chcesz go wyeliminować to tak zrobimy.Po co te nerwy.Chodzmy już,bo robi się coraz pózniej.Dochodzi za piętnaście ósma
- Ty to masz łeb,żeby nie zamknąć posranej klapy.Jak cos takiego wysnujesz jescze raz to ci sam osobiście łeb przestrzelę.
Wasię zamroziła krew w zyłach.Klapa,morederstwo,tajne informacje.Może oni gadają o kumplu Werna.Wasia zaczął iść za tymi typkami.Przeszli po otwrtym terenie i skręcili w napromieniowany budynek.Nie znając planów dwóch stalkerów Wasia wiedział że kierują się tam gdzie on nad Jantar.Byli ubrani jak najemnicy-jeden wysoki,drugi odrobinę niższy.Szli dość szybko, co chwila oglądając się za siebie, tak że Wasia musiał być bardzo ostrożny.Udało mu się jednak dojść za nimi aż nad Jantar.Przewage nad nimi miał gdyż tamci bronie trzymali w plecakach.Najemnicy skręcili w prawo w stronę laboratorium x16 i szli dalej aż doszli do krzaków.Wasia schował się nieco dalej.Jeden z nich zaczął szperać pomiędzy krzewami usilnie czegoś szukając
- Do jasnej cholery Maks.Pospiesz się.Chcesz żeby jescze nas zobaczył Sacharow,albo naukowcy
- Te ciemnoty śpią.Zresztą będą miały trochę roboty jak ich kumpel będzie leżał we krwi
- Ucisz się i otwieraj- wyszeptał grubym głosem pierwszy
Wasia już nic z tego nie rozumiał.Jeśli nie kumpla Werna chcą zabić to kogo.Teraz jednak otworzyli klapę.To był ten ułamek sekundy.Wasia wybiegł zza krzaków i przystawił broń jednemu do pleców
- Nie ruszać się gnoje, bo wasze mózgi będą tu sobie pływać!!- ryknął
- Szlag Maks.Ja cię zabiję!Mówiłeś że nikt za nami nie szedł- powiedział ten niższy
- Tak myślałem jęknął Maks
- Na kolana, ale już- wrzasnął Wasia
Najemnicy usłuchali, ale Wasii wydawało się że cos knują i czychają aż lekko odwróci wzrok
- Może się jakos dogadamy?- zapytał pierwszy z najemników
- Jasne że się dogadamy.Na początek połóż trs na ziemi,twój kumpel też.Macie trzy sekundy.Raz.Dwa...
Szybko odłożyli broń jak najdalej
- Widzę że się dogadujemy-powiedział Wasia-Co tu robicie?
- Ja?Ja tu idę się odlać-burknął Maks ochrypłym głosem- i zaśmiali się obaj
- To nie żarty.Albo mi powiesz, albo wąchasz kwiaty...od dołu
- Nic nie powiem.Bujaj się-powiedział pierwszy
Wasia rąbnął najemnika w głowę, tak że ten upadł tracąć przytomność
- Nie-krzyknął Maks
- Nie zależy mi na dwóch szmatach w najemnickich szatach.Zabiłem dość stalkerów i was też chętnie wykończę-powiedział zimnym i groznym głosem
- Nie morduj nas.Cholera.Co chcesz wiedzieć?Co?
- Zadałem pytanie.Co tu robiliście?
- Szukaliśmy klapy
- Jakiej klapy?
- Tajnego przejścia-odparł Maks-Należało do naukowców, ale zabilismy dwóch z nich i zdobyliśmy dwa klucze
- Dokąd prowadzi to przejście
- Nie wiem.Nigdy tam nie byliśmy.Wiele razy włazilismy do tunelu, ale nigdy nie doszliśmy do samego końca.
- Po co te kłamstwa?
- Przysięgam!
- Obudz kolegę i ruszamy.Przekonamy się.
- Ale..
- Raz...Dwa....
- Mietek dawaj wstawaj natychmiast.Nie da rady jest nieprzytomny.
- *%&@# mnie to obchodzi.Właz do dziury.Twój kumpel sobie polezy
- Nie zostawię go
- To był rozkaz.Masz wybór:idziesz,albo zostajesz z nim, ale w kawałkach
- Dobra dobra
Maks otworzył klapę i ukazała się drabina w dół
- Schodz!-nakazał Wasia
Bandyta usłuchał i zaczął złazić w dół po drabinie.Wasia zszedł za nim i ruszyli ciemnym tunelem.
- Tylko nie moja wina jak coś tu na nas wyskoczy
- Nie strasz bo się zesrasz.Módl się żebyśmy nic nie napotkali bo inaczej ciebie pierwszego zeżre,a ja się obronię-powiedział zdecydowanie Wasia
- Jescze zobaczymy czy sie obronisz- powiedział cicho Maks, ale Wasia tego nie usłyszał
Szli tak dalej aż Wasia po długiej przechadzce zobaczył drabinę
- Właz do góry- powiedział
Najemnik wspiął się i wyszedł na zewnątrz.Wasia tuż zanim wyłonił się z podziemi i jego oczom ukazały się anteny mózgozwęglacza, oddalone o jakis kilometr od miejsca gdzie stali
- A więc to prawda
- Niby co?-spytał Maks
- Jesteśmy przy zwęglaczu.Ładnie
- Nigdy nie bywałem w tym miejscu-powiedział najemnik
- Kogo chcecie sprzątnąć
- Nie ciebie- odparł Maks-To taki jeden z naukowców co nas zobaczył jak tu łazimy i...- Maks urwał słysząć szczęk zamka bardzo blisko
- Łapki do góry-powiedział inny już głos poważny i oleisty.
- *%&@#! Znowu nie zamknąłem klapy- warknął Maks
- Tylko matołki nie zacierają śladów- powiedział znów stojący za nimi mężczyzna
- A ty coś za jeden?-spytał Wasia
- Nie twoja sprawa kim i czym jestem- odparł stalker- Chcieliście mnie zabić Maks.Tak.Wiem jak masz na imię.Wiemy wszystko o tobie i twoim kompanu.Oczywiście zabierzecie tę tajemnicę do grobu. Nie znam tylko twojego obecnego towarzysza, ale szybko się zapoznamy
- Zapłacisz mi za to świnio jedna- krzyknął najemnik
- Zamknij się laleczko- powiedział spokojnie stalker wypalając pół magazynka w nogę Maksa- ups.Boli prawda?To lepiej osczędz sobie gadania, bo jescze nie poznałeś bólu.
Maks trzymał się za nogę.Wasia kombinował jak uciec i nie mógł nic wymyślić.
- Lubicie widoki na zwęglacz? Ja lubię popatrzeć na gotujące się mózgi stalkerów- powiedział sadystycznie nieznajomy-A na razie popatrzcie ostatni ra....
Rozmowę przerwał wrzask stalkera.Wasia wyciągnął rękę razem z nożem, który był teraz we krwi.Wasia podzszedł i poderżnął mu gradło.
- Szybki jesteś dziwny człowieku
- Nie mam zamiaru zdychać jak pies w jakimś zasranym miejscu
- Wiesz co?
- ??
- Miło było cię poznać.
Najemnik wykorzystał okazję i uderzył Wasię parę razy w potylicę
- Sytuacja się odwróciła. Dzięki za wykonanie brudnej roboty ty głupia szmato- powiedział Maks bijąc Wasię.Ten jednak nie dał się i rzucił ostatkiem sił na najemnika przygniatając go do podłogi.Chwycił nóż i zrobił szybkie machnięcie.Najemnik nie zdążył nic powiedzieć.Spojrzał ze zdziwieniem na Wasię i umarł.
Część 4
Wasia chwycił chusteczkę i otarł sztylet, po czym schował go za pas.Począł przeszukiwać zwłoki obydwu zabitych.Maks miał rzy sobie trochę prowiantu, ale ogólnie niczego ciekawego nie zauważył ani w jego plecaku, ani w kieszeniach. Kucnął przy drugim.Naukowiec,przed którym się obronił Wasia miał przy sobie mnóstwo notatek,PDA i sporo próbek pochodzących zapewnę z badania Zony.Ponieważ nic mu to nie dało postanowił jeszcze przeczytac informacje na tymże PDA
"Jestem na miejscu.Widziałem jak tamci dwaj weszli do tunelu.Po drodzę zobaczyłem nieprzytomnego.To jeden z naszych obiektów do wyeliminowania.Nie zrobiłem jednak mu nic, gdyż tamci dwaj uciekną mi.Idę tunelem za nimi.Niebawem wyjdą blisko zwęglacza.Tam ich zaskoczę i rozstrzelam.Jeśli nie uda mi się wykonać zadania, proszę aby ktoś to dokończył. Jeśli umrę to oznacza, że należy podjąć plan B.Odnajdziemy ich i podejmiemy pracę aby znisczyć obydwu."
Wasia nie miał pojęcia, dlaczego tym naukowcom tak zależało na zabiciu tych najemników.Zaczynał podejrzewać, że chodzi o jakieś tajne informacje.Za to jeden żył i to był jeden jedyny ślad na rozwikłanie tej zagadki.Popędził do drabiny i wyruszył z powrotem tunelem, mając nadzieję że dowie się może czegoś od tego najemnika.
- Prędzej czy pózniej musi coś powiedzieć- pomyślał Wasia idąc coraz szybciej ciemnymi korytarzami.W tunelach znadowało się mnóstwo szczurów.Szedł aż doszedł do końca tunelu.Coś walnęło na końcu korytarza.Wasia pomyślał że to szczury w tunelu robią zamieszania, ale w głębi duszy coś go niepokoiło.Wspiął się po drabinie i wyszedł przez klapę w krzakach.Dookoła nikogo nie było, zaczął więc szukać najemnika.Pod drzewem leżało ciało w niebieskim mundurze.Wasia zdziwił się, bo przed wejściem do tunelu najemnik leżał bliżej. Przypomniało mu się zaraz jednak PDA owego naukowca i pomyślał że on go przełożył.Podszedł do zwłok i drgnął.Za drzewem leżał czarny chudy pies i patrzył prosto na niego
- Nie-powiedział Wasia, a jego plecy oblał zimny pot.Spostrzegł jednak że najemnik rusza się lekko i oddycha.Widocznie po mału budził się.Wasia już zmierzał wystrzelić w mutanta i nagle spostrzegł, że nic nie leży pod drzewem poza przytomniejącym najemnikiem.Czy mógł naprawdę mieć zwidy. Może stres zadziałał na niego i widzi to czego się lęka.
- Co się ....? To ty?
- Tak ja- odpowiedział Wasia- Byłeś nieprzytomny, ponieważ nie chcieliście mi wyjaśnić co robiliście nad Jantarem.Teraz to juz przeszłość.Twój kumpel nie żyje, a razem z nim osoba którą chcieliście wykończyć.
- Maks?Ty...go zabiłeś?
- Nie chciałem go zabic, ale rzucił się na mnie próbując mnie wykończyc- odparł Wasia znużony tą rozmową-W każdym razie jesteś mi potrzebny.Ty coś wiesz o tych naukowcach, o tym szalonym naukowcu, o sytuacji.Ujmę to tak.Po co utrudniać mi dojście do prawdy, skoro i tak do niej dojdę, albo z twoją pomocą, albo bez niej
- Ty nic nie rozumiesz- powiedział
- Niby co mam rozumieć
- Tego co się dzieje.
- Więc mi to zobrazuj
- Naprawdę masz tupet, ale dobrze.Jesteś naprawdę zawzięty.Mówisz, że zabiłeś tego badacza, którego ścigaliśmy?
- Nie zrobiłem tego dla was, tylko w obronie.
- Sprzątnąłes podłego stalkera, ale nie on jeden brał udział w tym świństwie
- Jakim znowu świństwie?
- Cała ekipa naukowców.Można nazwać oddział brali udział w eksperymentach zakazanych.Były to eksperymenty wszelkiego rodzaju tak drastyczne i tak potworne, że ta prawda za wszelką cenę nie mogła wyjść na jaw.Jak się zapewnę sam domyślasz pokrzyżowaliśmy im trochę plany, a zresztą.To dosyć długa opowieść
- Mam czas
- Ja i Maks szukaliśmy sposobu na zarobienie dużych pieniędzy.Po kilku walkach na arenie, gdzie występowaliśmy jako stalkerzy odechciało nam się i postanowiliśmy zarobić w inny sposób.Los nas tu zaprowadził.Na tych jajogłowych natknęliśmy się przypadkiem.Jednego gościa podejrzelismy jak właził tam do dziury.Regularnie ich szpiegowaliśmy, aż w końcu jak raz szedł do klapy uśpilismy go na wieczność i podkradliśmy klucz.Mimo to *%&@# z tego można było zrozumieć, bo tunel prowadzi nad czerwony las i w dodatku wychodzi się na jakis teren, a nie do laborki, ani magazynu.Na *%&@# nam to było. Musieliśmy podejrzeć gupę gdzie dokładnie się udają. Zaczailiśmy się w krzakach i czekaliśmy.Złamasy przyszły i zamkneły drzwi.Gówna coś podejrzewały, bo szukali ciała kolegi i zachowywali się podejrzliwie. My raz wpieprzyliśmy się tam za nimi.Okazało się że wcale nie wychodzą do lasu.W tunelu jest ukryte rzejście do laborki.Tam są ich sekrety.Problem jest taki że aby wejść trzeba znac szyfr i to pewnie jakiś długi.Wszyscy o nim wiedzą, ale nie myśl że napiszą to w PDA.Taka tajemnica idzie do grobu.Tak więc nie weszliśmy do tego miejsca nigdy.Śledziliśmy ich dalej i szukalismy sposobu na odkrycia czegos co ułatwi nam wstęp
- Po cholerę tam tak się pchaliście?
- Bo jak byśmy wydali ich tajemnice to oni mieliby przesrane, a my nie lubimy tych fiutów.Druga rzecz zyskalibyśmy szmal i stalkerzy by mieli szacunek przed nami i dozgonną wdzięczność, za wyjaśnienie oszustw tych badaczy
- Rozumiem, ale jak dowiedzieliście się co oni tam robią i jak oni o was się dowiedzieli?-spytał Wasia
- To wina Maksa.Ten debil raz nie zamknął klapy i jeden się skapnął,bo wszedł po nas.ONi mają taki reżim, że jak ktoś nie zamknie klapy to sprawa oczywista- intruz.Najgorsza była wpadka, zauważył nas i omal nas nie
ozwalił.Zapamiętaliśmy go po zielonym uniformie i po broni.To był gp 37.
Wasia przypomniał sobie scenę na tyłach mózgozwęglacza.Nie mógł jednak sobie przypomnieć broni ani koloru kombinezonu tego naukowca.Pamiętał tylko jego martwy ton głosu i to, że chciał ich zabić.
- Przysięglismy sobie, że zabijemy gościa.Trochę z zemsty, a trochę też myśląc że uzyskamy choć cień informacji.Poza tym ten był wyjątkowo namolny.Próbował nas odnalezc.Szukał nawet w barze.Bezczelnie niczego sie nie bojąc łaził wśród stalkerów udając, że jest zajęty.Zależało mu tylko na wbiciu nam noża w plecy.Postanowiliśmy zapolowac na niego.My nie należeliśmy do mięczaków.Niestety pracuje z nim ze dwudziestu naukowców, w dodatku zna już nas każdy z nich.O ich niecnych działaniach dowiedzieliśmy się od kolejnego z nich.Jego PDA zawierało informacje- powiedział najemnik wyjmując z kieszeni plecaka mały obiekt i czytajac dalej-
"bardzo ważne.Zlikwidować ich i ukryć zwłoki w laboratorium.Tylko oni dwaj znają na razie nasze plany.Poza nimi nikt nie wie.Przepytałem powinność i innych stalkerów.Są nieświadomi.Nie wykryłem u nich kłamstwa.Eksperymenty muszą przebiegać szybciej.Są za wolne i możemy mieć problemy.
Obiekt 177 wymaga podania antygenu A.
Obiekt 228 wymaga uśmiercenia.
Obiekt 334 wymaga natychmiastowej operacji i przesczepu tkanki oznaczonej jako 0.09870.99.
Obiekt 106- niepowodzenie.
Obiekt 107 reakcja psioniczna na otoczenie.Obiekt ma podatność na lęki i posiada obawy przed krwią.
Obiekt 276-Posłuszeństwo nie jest całkowite.Wymaga metod agresji i lęku.W razie oporów wyeliminować.
Obiekt 448-Wyższy poziom agresji niż u obiektu 550, poasiada dobrą reakcję na krew.
Obiekt 96 ma wszczepiony implant kontrolujący zachowanie.Implant wywołuje ból w wypadku użycia większej energii niż 2130 pkm.Ból nie będzie pozostawał w psychice.Nalezy przede wszystkim nauczyć stworzenie posłuszeństwa.Psychika w normie.Możliwe drobne lęki otoczenia.
Obiekt 377 zmiana barwy skóry,agresja i nadpobudliwość.Brak implantu w mózgu.Lęk przed substancią 03.34.56 oznaczoną jako substancja bardzo niebezpieczna.Sprawdzone działanie.Posiada drobne wady
Obiekt 100 przestał funkcjonować
Obiekt 223- krwawienie w wątrobie.Dwukrotne zwiększenie rozmiarów serca.
Oto spis z 68 o czasu zaczęcia badań"- oto masz ich zapiski.Teraz już ci wszystko powiedziałem, co sam wiedziałem.Jakieś dane dotyczące eksperymentów.I tak *%&@# z tego zrozumiesz ty czy ja.
- To wiele wyjasnia- odparł Wasia rozglądając się czy nikt nie obserwuje ich.Okolica była czysta- Daj mi ten PDA
- Nie dość, że my tu karku nadstawialiśmy, to ty teraz chcesz mi to ukraść?- krzyknął najemnik
- Też nie mam zamiaru czekac bezczynnie, az oni zniscza pół Zony.Siedzimy w tym bagnie razem.Mnie tez zabija po tym co zrobiłem.
- Nawet cię nie znam.Nie mam zamiaru dogadywac się z tobą-POwiedział z pogardą najemnik
- We dwóch mamy większe szanse-powiedział Wasia-poza tym nie masz wyjścia.
- Mam wyjście.Tropie dalej i idę swoją drogą.Jescze może zechcesz podzielić się łupem?- spytał najemnik
- Rób jak chcesz.Ja do was nic nie mam-powiedział Wasia-sam dowiem się reszty
- HA HA.Powodzenia frajerz...
Najemnik łupnął głową o drzewo.Po raz drugi dostał z gp 37 w czaszkę.Kiedy upadł na ziemię Wasia zabrał mu PDA i zostawił go w pobliskich krzakach.Przez moment zastanawiał się czy napradę pozwolic mu umrzeć, ale z drugiej strony najemnik mógł byc dobrą przynętą.A jeśli go od razu zabiją to co?- pomyślał Wasia.Po kilku przemyśleniach wolał ukryć zwłoki w jakimś bezpieczniejszym miejscu.Wrócił do krzaków, ale ku jego zaskoczeniu najemnik tam nie lezał.Zniknął.
- Co to ma znaczyc?- zapytał Wasia sam siebie- tutaj go położyłem
- Wasia.-szepnęło gdzieś blisko
- Co?- Wasia zerwał się rozglądając co jest grane
- Wasia- szepnęło cos po raz drugi.Szept dochdził zza wielkiego pnia drzewa.Wasia chwycił broń i po cichu skradał się okrążając drzewo i nagle zobaczył wielkiego,chudego czarnego psa.
- Chyba świruję- powiedział pod nosem przecierając oczy jedną ręką
- Wasia.Pomóż mi- wyszeptał pies- Zginiesz Wasia.Zginiesz.Żegnaj!!
Pysk mutanta pękł i wylała się masa krwi, opryskując Wasii cały kombinezon. Na miejscu głowy potwora widać było teraz ludzką twarz z martwymi,pustymi oczami wyrażającymi nienawiść i smutek.Wasia odczołgał się ze strachem, ale pies pokroczył za nim hipnotyzując go ślepiami.Wasia zaczął bać się jak nigdy.Poczuł taki lęk,że nie był w stanie wystrzelić.Mutant jęknął i opluł Wasię żrącym kwasem.Potem zniknął.Substancja była piekąca i powodowała ból nie do wytrzymania.Wasia ledwo widząc wyciągnął z plecaka wodę i wylał sobie na twarz.Niestety pieczenie nie ustępowało.Postanowił opuścić teren jantaru i udać się do baru.Z kolei Sacharow był u siębie.Tak to dobra myśl.Pognał jak najszybciej ku bunkrowi.Gdy dobiegł do metalowych drzwi, zaczął walic jak najęty
- Otwieraj.Natychmiast!- wrzasnął Wasia
W bunkrze słychać było kroki.
Część 5
Wasia przecierał oczy.Drzwi uchyliły się i kątem oka zobaczył Sacharowa
- Witam!- powiedział Sacharow
- Wody!- krzyknął Wasia- szybko.Muszę to spłukać z twarzy
Sacharow zorientował się, że Wasii coś się dzieje i wpuścił go do środka
- Proszę- powiedział naukowiec pokazując Wasii drzwi do toalety.Wasia wparował do środka.Puścił zimną wodę i zanurzył twarz pod kranem.Długo tak stał, a woda przynosiła mu ulgę.Wytarł twarz w najbliższy ręcznik.
- Co się stało?- zapytał Sacharow
- Zaatakował mnie mutant- odpowiedział Wasia
- Dziwne.Jaki to mutant?
Wasię zkołowało to pytanie.Nie bardzo wiedział co odpowiedzieć.Jedyne, co mu przychodziło na myśl to mutant ze snu
- Nie znam tego gatunku.Jakiś nowy.Opluł mnie kwasem
- Jak mógłbym ci w czymś pomóc jescze to proszę śmiało mówić
- Na razie dziękuję- odpowiedział Wasia- tyle mi wystarczy.Będę musiał już iść.Mam ważne sprawy
- Na pewno nie potrzebuje pan pomocy?
- Będę mieć się na baczności, ale poradzę sobie- odparł Wasia
Wyszedł z bunkra.Twarz nadal go piekła, ale już nie tak jak przed paroma minutami.Pozostawało tylko pytanie: co dalej robić?
Wasia udał się w kierunku dziczy.Po niecałej połowie godziny doszedł do baru( w dziczy rozwalił kilka psów).
W bazie powinności naukowiec nie mógłby go zabić nawet gdyby go zobaczył, totez Wasia miał przewagę.Pozostawało tylko pytanie co zrobi jak mutant pojawi się w bazie.Na to nie umiał odpowiedzieć.Ten pies budził w nim grozę.
- Cześć Wasia.Powrót co? - zapytał znienacka ktoś z tyłu
Kiedy Wasia obrócił się ujrzał Werna
- Cześć Wern
- Znowu kolejne polowanie?
Wasia nie wiedział co odpowiedzieć.W takiej sytuacji skłamał.Opowieść o psie, który opluł go kwasem zdawała się być bajką dla dzieci.Wasia już doszedł do baru, gdy nagle zobaczył naukowca ubranego w pomarańczowy uniform.W ręce trzymał tunder s14 i wykłócał się o coś z innym stalkerem
- Kanalia wisi mi kupę szmalu- zaczął naukowiec- muszę go znalezć i odebrać od niego pieniądze
- Juz ci mówiłem, nie znam gościa i nie widziałem go
Wasia stanął w ukryciu i słuchał.Naukowiec zciszył głos do szeptu.
- Za chwilę będziesz w kłopotach.Czy naprawdę muszę tyle się z tobą uganiać?
- Przysięgam, że go nie znam, a jak chcesz mi grozić to oświadczam że za chwile powinnosć cię uspokoi
- Zabiję cię, rozumiesz?Nie szkoda życia?
- Jesteś naukowcem ? - spytał stalker - Dla mnie świnią i tyle.
- Opowiadałem ci o twoim bratu?
- Skąd wiesz o ...?
- Jego najpierw wykończymy, a ty zawiśniesz jeśli nie powiesz.Powtarzam ostatni raz.Szukam jednego faceta.Ma na imię Wasia.Oto jego zdjęcie
Wasia nie mógł uwierzyć własnym oczom.Naukowcy rozgryzli ich szybciej niż tego się spodziewał.Tylko jak?
- Mam dość- powiedział naukowiec przeładowując broń i mierząc w stalkera
- Dość tego!- krzyknął Wasia, wychodząc z kryjówki naprzeciw bandycie w pomarańczowym uniformie.Swój gp 37 trzymał równiez gotowy do ostrzału.Całe widowisko w dodatku zwróciło uwagę na tę scenę.Stalkerzy podchodzili i patrzyli z daleka na scenę, która miała miejsce na placyku przed wejściem do baru.Nawet Wern przyjrzał się temu zdarzeniu.Naukowiec widząc Wasię stojącego przy nim zdziwił się.Chwila milczenia była pełna napięcia.
- Nie chcę cie zabić!
- Więc czego chcesz?
- MOżemy pogadać na osobności.Nie tak przy wszystkich- zaproponował naukowiec
- Nie możemy.Rozmawiamy tu, albo wcale
- Chyba coś ci się pieprzy w mózgu.HA ha ha.Zabawny jesteś.
- Słucham?- zapytał Wasia- Nie bardzo rozumiem.Dlaczego się cieszysz.Nie osiągniecie swojego celu.
- A gdzie jesteś?
wasia nie zrozumiał dziwnych pytań naukowca.Były wręcz głupkowate.
- To chyba ty postradałeś rozum- powiedział wasia
- Nie boli cię głowa.Czujesz może krew?- zapytał naukowiec- Jesteś i nawet nie wiesz gdzie
Wasia poczuł w ustach smak miedzi.Pękła mu warga.Doznał zawrotów w głowie.
- Nie.Dość tego!- krzyknął naukowiec.- Zbyt inteligentny.Daj mu zastrzyk.Powoli przytomnieje.
Wasia poczuł ukłucie w lewą rękę i zawroty głowy.Chwilę potem ocknął się.Co się dzieje?- pyetał sam siebie w myślach
- Chyba trzeba kasowanie zrobić- powiedział naukowiec stojący przed nim- Resetuj
- Nie.
"Nie".Wasia słyszał teraz tylko to jedno słówko.nie miał pojecia co się dzieje.Poczuł jak dusza odlatuje i teraz całe ciało bolało go bardziej, choć nie powinno.Wasia otworzył oczy.leżał przywiązany do twardego blatu, cały rozebrany. Nad nim stały dwie osoby.
- Obudził się.Mówiłem daj zastrzyk.
- Co to ma znaczyć?- zapytał przerażony
- Szybko daj tę strzykawkę
- Nie.Co jest?- pytał dalej Wasia
- Nie rozumiem.Podałem normalną dawkę- powiedział pierwszy z naukowców
- Jestes w naszej rzeczywistości.Koniec już ułudy.Twój mózg nie będzie sam podejmował decyzji- powiedział naukowiec podchodząc do niego.Jestes w barze.Nieprzytomny.Niedługo nasi naukowcy cię zabiorą.Wtedy poprawimy implant i koniec pogaduszek.Póki co twój mózg widzi to i czujesz to co chcemy żebyś czuł.Zle wszczepiony implant powoduje problemy.Nie mamy nad tobą kontroli całkowitej
- To znaczy że jestem dalej ciałem w barze?
- Zgadza się.Jeden z naszych tam jest.
Wasia poczuł że nie chce żyć.Jeśli to co myśli jest wykrywane i oni mają sterować jego mózgiem
- Dlaczego mam implant w mózgu?
- Wszczepiliśmy go jakiś czas temu.Wszystie rzeczy jakie działy się w rzeczywistości były błędami w twojej głowie.
- A ten mutant?
- Nie istnieje.Pomyśleliśmy że ścigając go zaczniesz mniej węszyć w naszych laboratoriach.Niestety ty jesteś zbyt dociekliwy.A myślałeś że mutanty mówią w twoim języku?Naiwniak- powiedział drugi z naukowców
- Czemu więc wczesniej mnie całkiem nie porwaliście?
- Kwestia zasięgu fal.Nie docierały.Gdy stanąłeś blisko maszyny przesyłającej nam fale, którą posiada nasz kolega byliśmy w stanie już przejąć kontrolę.Przynajmniej tymczasową.Wszysko o czym pomyślisz zapisuje ten komputer- dokończył naukowiec stojący najbliżej wskazując maszynę w rogu pokoju.
- Nie gadaj z ...
- Co?
- Słyszałeś.Ta maszyna zapisuje
- Nie gadaj z...
Wasia teraz usłyszał trzeci głos próbujący usilnie coś powiedzieć.Przypomniał sobie wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce.Zgadzało się.Skąd tylko najemnicy i dziwne PDA z fragmentem informacji
- Zobacz na myśli- powiedział drugi naukowiec do pierwszego- Podejdzmy do ekranu
Teraz wydarzyło się coś czego Wasia nie mógł pojąć.
- O cholera jasna- zaklął naukowiec- Brak sygnału.Szybko wyśli...........
Wasia poczuł zawroty głowy.wszystko wirowało.Tysiące rozmów i krzyków.Odpływał z tego miejsca daleko.
Nagle otworzył oczy.Leżał na łóżku.Po muzyce można było poznać że to bar.
- Gdzie jestem?
- Cicho- odparł stojący nad nim stalker.Był to Wienia
- Jestem..jestem
- Zniszczyłem wysyłacz fal.Zabiłem tego typa.Jesteś chwilowo bezpieczny.
- Skąd wiedziałeś o tym że..Skąd o wszystkim wiesz?- spytał Wasia
- Od pewnego typka.Taki najemnik.Powiedział mi że masz omamy i na pewno cię zaimplantowali.Mówi że zachowywałeś się na poczatku jak zwykły stalker, a potem widziałeś dziwne rzeczy, kiedy on stał obok ciebie.Zupełnie go nie dostrzegałeś.Potem myslałeś, że masz kwas na twarzy i poleciałeś gdzie popadnie.Ciesz się.KImkolwiek jest ten najemnik jemu zawdzięczasz życie.
- Oni mi powiedzieli że mnie naprawią i..
- Trzeba usunąć to *%&@# z twojej głowy.Musimy spotkać się z Sacharowem.On umie zrobic operację.
- Nie!!- krzyknął Wasia- złapią nas
- Będziemy z tobą.Ja, Wern i kilku innych.Poinformowałem o sytuacji kolegę z powinności.Pójdzie z nami kilku żółnierzy.Jak kogoś zobaczymy to rozwalimy.Pamiętaj.Dopóki nie mają ciała nie będą cię mieć.
Wasię uspokoiła ta myśl.Poczuł się scześliwy, że może liczyc na kogoś i tyle dla niego robią.Najbardziej jednak zaskoczyła go myśl o tym że żyje dzięki temu najemnikowi, którego chciał wcześniej zostawić.Był tak wdzięczny, że nawet chciał mu za to podziękować.
- Musimy iść.Dasz radę o własnych siłach?- zapytał Wienia
- Dam radę.Jakbym upadł to znaczy, że są blisko i musicie uważac- oznajmił Wasia
- Bez obaw.W razie czego będziemy z nimi walczyć do upadłego
- Dzięki- powiedział Wasia- z waszych trupów nie będę mieć wiele pożytku.Lepiej żebysmy przemknęli niepostrzeżenie
- Wstawaj już
Wasia podniósł się.Wyszli z baru i udali się w miejsce, gdzie Wasia rozmawiał z naukowcem.Nie było już ani ciała, ani żadnego śladu.Pozostawało jedynie niemiłe wspomnienie.
- Dobra.Eskortujemy go- oznajmił Wienia
wszyscy dali znak gotowości, tak więc cała grupa udała się w stronę dziczy.Po drodze minęli kilku chłopaków z powinności.Oddział pilnujący Wasii wyposażony był w karabiny vla i tundery s14.
- Droga czysta.Idziemy- powiedział jeden z żołnierzy w egzoszkieletach, który obserwował drogę.
Wszyscy przekroczyli granicę dzielącą bar od dziczy.Dochodził zmrok.Słońce zachodziło pozostawiając po sobie kolorową poświatę.Wasia i reszta ruszyli do przodu, zaś pilnujący ich żołnierze z powinności robili zwiad i często osłaniali ich wypatrując ciał ubranych w kombinezony pomarańczowe, lub zielone.Grupa doszła do tunelu i przeszła ostrożnie, wychodząc na dziedziniec dziczy.Po lewej stronie w garażu widniały anomalie, a wśród nich artefakty.Nie było jednak mczasu na tak nieważne rzeczy.Wszyscy ruszyli do przodu
- Nie idzmy przez zbudynek.Udamy się przy szczątkach helikoptera i drogą niedaleko tunelu anomalii- powiedział Wienia
Wszyscy tak zrobili.wasia pomyslał iż to rozsądna myśl.W budynku mogła czekac na nich jakaś pułapka.Dochodzili niebawem do miejsca gdzie rozbił się helikopter rządowy.Okolica wyglądała na czystą.Żadnych śladów naukowców.Udali się wzdłóż tunelu i biegli w stronę wielkiej konstrukcji.W tym niebezpiecznym kawałku drogi mogli wpaść w sidła badaczy, jednak na szczęście nic się nie stało i cała ekipa eskortująca dostała się na wolny kawałek dziczy, z którego było juz niedaleko do Jantaru.Wszyscy pobiegli i skręcili w lewo.Oto teraz przed oczami stanął im tunel pełen ognia i pary.To miejsce mogło przy drobnej nieuwadze spalić żywcem każdego nieostrożnego stalkera
- Dobra.Ze spalaczem poradzimy sobie.Znam drogę.Idziemy za mną i gęsiego.Każdy stalker na końcu tunelu to wróg i należy go zjąć- rozkazał stanowczo Wienia
Oddział powinności dał znak, że rozumie polecenia i Wszyscy poszli za Wienią do tunelu.Po niecałych kilku minutach byli już na końcu i przed nimi pozostawała juz tylko droga nad Jantar.
- Widzę cel- oznajmił jeden w egzoszkielecie.
daleko na godzinie jedenastej ktoś chodził jak paralityk
- Zombie- powiedział inny żołnierz- Zdejmuję go.
Rozległo się ciche pyknięcie i zombie leżał już martwy na ziemi, a cała grupa ponownie ruszyła dalej.Niebawem byli już nad Jantarem, a z daleka ujawnił się obóz naukowców i bunkier.
- Maksimum ostrożności- szepnął Wienia
Wasia był już blisko.W bunkrze będzie bezpieczny.Ogarnął go ból głowy i chęć wymiotowania.Zapadał na siłę w sen.Próbował się powstrzymać, ale to silniejsze od niego.
- Mamy go!- szepnął głos nad jego uchem
Znalazwszy się w sali o suficie malowanym na zielono poczuł wiązadła na brzuchu.Naukowiec podszedł i wbił strzykawkę w ramię Wasii.Wasia tym razem dzielnie znosił zabieg wiedząc, że jest cały czas z towarzyszami, a to tylko iluzja.
- Zabić wszystkich- wydał rozkaz naukowiec stojący przy komputerze- mamy mapę myśli.teraz tylko zdobadzmy ciało
- Już wiem- powiedział naukowiec wchodzący do sali- pokażcie to urządzenie.Tak.Dobrze.
Wasia poczuł ból mózgu i natychmiast znalazł się w swoim ciele nad Jantarem.Obok n iego leżały zwłoki pięciu osób.Pozostałe walczyły z dużym oddziałem naukowców.został ostatni czlonek powinności w egzoszkielecie, który zawzięcie bronił innych.Naukowiec wystrzelił.Wasia spostrzegł błysk i żołnierz padł martwy.Wern podbiegł do Wasii
- Chodzmy stąd.Uch- nagle trafiła go kula i przewrócił się.Wasia chwycił broń i strzelał w naukowców.Udało mu się zabić jednego, ale inny wystrzelił i trafił Werna prosto w głowę.Wernowi krew polała się z czaszki.Złapał się kurczowo Wasii.Bylo juz za pózno by mu pomóc.Padł martwy patrząc na niego.Wienia bronił się najwytrwalej, ale naukowców było około trzynastu, więc szybko się uporali ze wszystkimi.Wasia strzelał w kogo popadnie krzycząc.Nagle spostrzegł po paru minutach, że nikt z naukowców juz nie żyje.W bitwie zginęli wszyscy.Wasia podszedł do bunkra i zapukał.Nie było odpowiedzi.Zapukał ponownie mocniej.Dopiero teraz spostrzegł, że drzi są otwarte.Trzymając broń wszedl do środka i uchylił drugie drzwi.Na podłodze leżał Sacharow.On rónież został zabity.
- Witaj uciekinierze- powiedział naukowiec wychodząc zza ściany i mierząc w Wasię- erze..erze...uciekinierzee...erze...erze,ee,e,e
- Kurde.Tracimy go!- wypowiedział znowu głos- ustaw tę maszynę na maksi..
Wasia tracił obraz i odzyskiwał go jakby był psującym sie monitorem.Padł na ziemię.Dookoła niego toczyła się wojna.Mnóswo strzałów
- Przyjąłem.Zdjęty.Jest.Tak jest.Następny.- krzyczał gruby głos.
- Obudził się.Ej Wasia.Żyjesz?- pytał go usilnie Wienia
- Znowu te wizje.To było jakby na jawie.
- Zaraz to załatwimy i koniec piekła.Mamy przewagę.Zdjęliśmy gościa z działkiem gaussa.Mają też inne działka.Pożyczylismy je od nich.Też na naboje gaussa, ale strzelają plazmą.Wstawaj.Idziemy do Sacharowa.
Wasia wstał, ale znowu zabolała go głowa
- Szybciej.Znowu- dał znak Wasia
Wienka i Wasia ruszyli biegiem ku bunkrowi.Dobiegli do drzwi.Wasia zwymiotował przed wejściem.Wienka zapukał i Sacharow otworzył im.
- Szybko.Musisz operować go.Ma wszczepiony implant kontrolujący zachowanie i mózg.Mogą go zaraz zabić
- Wejdzcie
Wienka wtaszczył na pół przytomnego Wasię do głównej kabiny
- Tędy- powiedział Sacharow otwierając za chwilę stalowe drzwi.Weszli do środka i im oczom ukazała się czysta sala operacyjna z miękkim łożem dla pacjentów.Wasia położony został na środku łóżka operacyjnego.
- Będę musiał podać zastrzyk usypiający na kilka godzin.Taka operacja wymaga troche czasu, ale cóż.Jeśli to sprawa natychmiastowa, to od razu bierzmy się do roboty
- Proszę go przywiązać.Może nie panować nad ruchami
Im dłużej Wasia tego słuchał tym bardziej robiło mu się mdło
- Niestety jego mózg będzie uszkodzony do końca życia- powiedział Sacharow
- Nic pan mi nie powiedział- powiedział Wienia
- To oczywiste- odparł Sacharow
- Juz lepsze kalectwo niz całkowita kontrola- powiedział Wienia
- Nie zgadzam się- powiedział Wasia- nie będzie operacji
- Niech pan go przywiąże.Nie panuje nad sobą.
- Ja, ja.Panuję nad sobą.Nie chcę być kaleką
- Proszę go związać zanim nas pozabija- krzyknął Wern
- Nic z tego- Wasia wybiegł z sali i biegł do wyjscia
- Wracaj!!- krzyczał Sacharow
Drzwi zaklinowały się.Zaraz zwiążą go siłą.Z dwojgfa złego wybierał już kontrolę nad mózgiem.Sacharow szedł z tyłu.Wieńka też.Nie chciał tego robić, ale tu o niego chodzi.jest przytomny.Wasia rzucił się na Sacharowa przewracając go.Kilka razy oszołomił go w głowę.Wienka próbował go zaprowadzić siłą.Uderzył go w głowę i nagle błysnęło mu przed oczami.Sacharow leżał na ziemi, a Wienka próbował wstać i ocucić się.Nie wiedział już co jest prawda, a co nie.A jesli on to naprawdę zrobił i usłyszał co tamci chcieli by usłyszał.
- wasia- wyszeptał Wienka- Nie słuchaj siebie
- Co?- zapytał Wasia nerwowo
- Rób co uważasz i nie słuchaj siebie, nawet gdy.... gdy.No wiesz.Musisz mieć operację.Nie bój się.Po niej tylko będziesz miec opóznienie umysłowe.Cała reszta będzie w porządku.
- Nie słuchac siebie- powiedzaiał do siebie Wasia- przywiążcie mnie i operujcie- krzyknął ostatkiem sił
W laboratorium zrobiło się pusto.Wasia wiedział że naukowcu próbują go na siłę powstrzymać od uratowania się.Postanowił na nic nie zwracać uwagi.Poszedł do sali operacyjnej i położył się na łóżku.Chwilę leżał tak nie ruszając się.Jedyne co mu pozostawało to zasnąć.Zamknął oczy i czekał.Sny jakie przychodziły stawały się męczące i długie.Miał wrażenie, że śpi godzinami.
Wasia obudził się zupełnie nagle.Przed oczami miał wnętrze sali operacyjnej.W bunkrze znajdowało się kilka osób, ale Wasia nie miał ochoty sprawdzać tego.Padał z nóg.Leżało mu się dobrze.Dla pewności zapytał
- Jak tam?
Do sali wszedł Wern, razem z Wieńką.
- Operacja udała się.To już jawa.Nie masz złudzeń.
- Dla pewności zapytam cię jak ma na imię twoja broń?
- Mistrzowski gnat
- Wierzę- odparł Wasia- choć w sumie to naukowcy mogli zdobyc te informacje jakoś
- Tych informacji nie zna nawet moja żona- odparł Wern- to jawa.
- Już nie mam implantu?
- Nie.Pokaże ci coś- powiedział Wienia podchodząc do półki i biorąc coś do ręki.Trzymał w niej malutki sześcian rozmiaru ziarenka piasku- Nie wiem czy tak sobie to wyobrażałeś, ale włśnie takie miniaturowe gówienko znajdowało się w twojej głowie
- Ulżyło mi- powiedział Wasia- Jak bitwa?
- Jeden poległ z naszych.Ich wyrżneliśmy.Wogóle jakos słabo walczyli.Spodziewałem się grozniejszego ataku.Zdobylismy unikatowe bronie.Jeden z chłopaków zbiera PDA z ich ciał i wszystko co znajdowało się w ich plecakach.Już nie są w stanie kontrolować twoich myśli.
- Ile mam tak leżeć jeszcze?- zapytał Waśka
- Teoretycznie spałeś dłużej niz możesz sobie to wyobrazić.Operacja zakończyła się dawno.Najgorszy był moment przed operacją.Rzuciłeś się na nas.Od razu domyśliłem się, że próbują modyfikować to co usłyszysz.na szczęście zle wszczepili ten chip, na twoje szczęście.Pytanie pozostaje tylko co z tym dalej zrobić?
- Potrzebuję PDA.Wszystkich jakie znajdziemy- odparł Wasia- musze to przeanalizować.Jak najprędzej.
- Odpocznij zanim to zrobisz.Proponuje wziąć się za to jutro- powiedział Wern
- Nie możemy.Do jutra mogą cos wymyślić i nas wykończą
- W bunkrze nic nam nie grozi.Śpij.Wszytkie PDA położymy tutaj i jutro je przejrzysz.
Wasia nie miał ochoty się kłócić.Ogarniało go zmęczenie.Oparł głowę na poduszce i zasnął.We śnie chodził w dziczy i zawzięcie szukał kogoś.Sen zmienił się.Znajdował się nad Jantarem.W poblizu nie widać było nikogo.Kiedy doszedł do drzwi od bunkra spostrzegł, że jest tam zamek szyfrowy.Odruchowo wcisnął kod i drzwi uchyliły się.Laboratorium było wielikie.Podszedł do szafki i otworzył ją.W tym momencie coś weszło do sali.Był to stalker ubrany w kaptur.Trzymał w ręce karabin maszynowy.Podszedł do niego i chwycił go za ramię.
- Pamietaj aby odpowiednio zadziałać.Przez naszą nierozwagę Sacharow jest martwy.Sacharow jest martwy.Martwy.Martwy.
Wasia obudził się spocony.Cały czas leżał w sali.Sądząc po ciszy jaka panowała nastała już noc.Zamknął oczy.
Polował na mutanty.Miał pozbyc się stada mutantów z dziczy.Dotarł do miejsca gdzie miała znajdowac się horda.Rozejrzał się.Coś mignęło za jego plecami.Gdy się obrócił za nim stał czarny pies.Wasia zamarł.
Otworzył oczy.W sali stał Wern
- Już rano.Około siódmej.
- Koszmarne sny- powiedział Wasia- Nic się nie działo?
- Zupełnie nic.Jakby o nas zapomnieli
- To dziwne.Nagle się zaryli i nie dają żadnego znaku życia.Może uciekli?- zapyta Wasia
- Możliwe.Przegrali, więc może przestraszyli się.Zwiali
Wasia wstał i obmył twarz.Cokolwiek robią teraz naukowcy on musiał to sprawdzić.Po kilku chwilach przejrzał wszyskie informacje jakie zostawili mu Wern i Wieńka.Na żadnym PDA nie można było nic znalezć.Postanowił sprawdzić plecaki.
- Gdzie są plecaki tych naukowców?
- Leżą tam razem z ciałami.Nic w nich nie ma.Dokładnie przeszukalismy.
Wasia wybiegł z bunkra i podbiegł do pierwszego ciała w pomarańczowym uniformie.Rozsunął plecak i sprwdzał.Pusto.Rozciął powłokę i odnalazł w ten sposób ukryte dno.Znalazł kolejne PDA.Sprawdził kilka ciał.Również znajdowały się tam PDA.Na każdym takie same informacje.
"Tamte PDA mają być puste.Pamietajcie aby odzyskać ciało.Najwazniejszy cel odzyskać stalkera Wasię.Uwaga.Prawdopodobnie jest z grupą kilku osób.Należy ich zlikwidować"
Wasia trzasnął o ziemię.Z tych informacji nie dowiedział się niczego nowego.Wrócił do środka i usiadł obok Werna.Siedzieli tutaj również żołnierze z powinności
- Zgadzamy się wam pomóc, ale musicie zlokalizować bazę tych naukowców, żebyśmyn wiedzieli gdzie uderzyć
- Bazę znamy, ale kodu nie i tu jest problem.Stalowe kuloodporne drzwi.Kody znają naukowcy, ale na pamięć.Nie zapisują ich nigdzie- powiedział Wasia
- Muszą być proste i krótkie- powiedział Wern
- Niekoniecznie- Odpowiedział Wienia- takie kody nie muszą być proste.Mogą być długie i skomplikowane i znane im.Mogli wykuc ich na pamięć
Wasia myślał i z każdą sekundą dochodził do rozwiązania.PDA, ukryte dno, polecenia dla grupy, informacje proste i zrozumiałe wydawane przez kogoś.Nagle go olśniło
- Już wiem- powiedział na głos Wasia- Oni też chyba mają implanty.Musimy odnalezć implant i odczytac na komputerze informacje o kodzie do laboratorium
- To nawet miało by sens.Tylko kto ich zachipował?
- Tego nie wiemy- odparł Wasia
- W takim razie profesor Sacharow wyciągnie implant z głowy naukowca i zbada go dokładnie.Sprawdzimy to i się okaże- powiedział Wieńka
Po niecałych kilku minutach jeden z naukowców leżał już w laboratorium.Sacharow podszedł do niego i zaczął rozcinać głowę.Usilnie próbował odnalezć w środku coś małego i niewidocznego.
- Wymaga czasu- powiedział Sacharow
- Proszę się nie spieszyć- odrzekł Wienia
- AAAAAAa!!- w laboratorium rozległ się krzyk- Nie róbcie mi tego- wrzasnął leżący naukowiec wierzgając się na wszystkie strony i spadając ze stołu operacyjnego.Posadzkę opryskała krew, a ranny chwytał się za głowę
- MOja głowa.Co wy mi zrobiliście?
- Nawet bym nie uwierzył, gdybym nie widział- powiedział Wienia
Żyjący mężczyzna miotał się po sali i nagle stanął w miejscu i obrócił się akórat w stronę Wasii
- A więc nie jesteście tacy głupi- powiedział zmienionym głosem, zupełnie juz spokojnie.Dotknął się przeciętej głowy i pokazał czerwoną od krwi rękę - Zapomnijcie o tym co się działo i wróćcie do normalnego trybu życia, inaczej pożegnacie się z tym życiem tak jak ten cienias- naukowiec zadrgał gwałtownie i jego głowa wybuchła jak granat pozostawiając całą salę w doszczętnym haosie.
- Kurka wodna- wypowiedział Wienia patrząc zawzięcie na ciało naukowca- Chyba właśnie ekslodował chip
- Wezmy następnego- oznajmił Wern wchodząc do sali
Wasia myślał o tym co przed chwilą miało miejsce.Najwidoczniej ktoś nadal próbował ich przestraszyć i groził im, tym razem w inny juz nieco sposób.
Cała ekipa pod koniec dnia uzyskała dane z implantu innego ciała.Uzyskany kod to 6525615261524.Poaz tym znajdowały się tam dane cyfrowe znane jedynie zapewnę naukowcom, którzy to wymyślili.Teraz pozostało im sprawdzić co jest w laboratorium oznaczonym jako x770.
Punkt kulminacyjny
Wieczorem o godzinie 19:00 cały oddział gotowy był do drogi.Udali się w stronę laboratorium x16 by tam odnalezć w krzakach ukryte wejście.Kiedy doszli na miejsce Wasia wyjął klucz i otworzył nim drzwi.Klucz ukradł najemnikowi dużo wcześniej.Wieczór był spokojny.Wokół laboratorium nieco dalej kręciły się zombie.Ekipa nie miała problemów w dostaniu się do tunelu.Wasia zapalił latarkę.W podziemiach roiło się od szczurów.Wszyscy zeszli, a ostatni stalker zamknął klapę i oddał Wasii klucz.Ruszyli do przodu mając się na baczności.Korytarz ciągnął się i ciągnął.Nagle Wasia usłyszał znajomy charchot i wyskoczyło na nich stado gryzoni.Wszyscy poradzili sobie, ale narobili za dużo hałasu.Wasia ruszył wypatrując sekretnej ściany.Po paru długich chwilach natknął się na występek w ścianie.Zwrócił na niego uwagę, gdyż był charakterystyczny.
- Teraz musimy tylko wykombinować jak tam wejść- powiedział Waśka
- Może trzeba coś pociągnąć?- spytał Wieńka
- Spróbujemy- Wasia chwycił za wystającą belkę i poruszył w różne strony.Nic się nie wydarzyło
- Pewnie.Sam sobie ciągnij- powiedział Wern do Wieńki
- Musi byc jakiś sposób na otwarcie drzwi.Chyba że jesteśmy nie w tym miejscu.- powiedział Wieńka
- Współrzędne wejścia pasują- powiedział stalker strojący dotychczas w tyle, obserwując mapę.Pozostali czekali pilnując.
- Na pewno to tu.Zaraz to rozgryzę- powiedział Wasia.Tak naprawdę nic nie przychodziło mu na myśl i zaczęło go to nużyć.
- Ja mam pomysł- odezwał się Wern i podszedł do ściany.Stanał naprzeciw i zastukał kilka razy w tynk.Ściana odsunęła się ukazując kolejny długi tunel
- Brawo.Jak to wykombinowałeś?- zapytał Wienka
- Tak mi przyszło do głowy- odparł Wern zadowolony z siebie- nie sądziłem że zadziała
Grupa ruszyła do przodu aż ich oczom ukazały się potężne drzwi brudne i obdrapane.Obok nich znajdował się zamek szyfrowy.Wasia podszedłi wpisał kod 6525615261524.Drzwi uchyliły się ukazując ściany laboratorium, pomalowane na zielono.Po wejściu doszedł ich szpitalny zapach.Mimo to w tym miejscu na pierwszy rzut oka panował porządek i spokój.Nie słychać było także nawet najdrobniejszego dzwięku.Laboratorium miało zapewnę kilkanaście pomieszczeń.Z pokoju, w którym się znajdowali można było dostać się do dwóch innych krótkimi korytarzykami.
- Ostrożnie- wyszeptał żołnierz z powinności
- Tak jest kapitanie- odparł cicho inny i wszyscy powoli rozglądając się szli do przodu
- Którędy teraz?- zapytał na ucho Wasię Wern
- Nie wiem.Chodzmy w prawo
Skręcili w boczny korytarz i dostali się do sali, z mnóstwem zbiorników.W płynie znajdowały się zarodki lub coś podobnego i było na jeden zbiornik ich mnóstwo.Ruszyli dalej.Taka cisza stawała się coraz grozniejsza.Weszli do sali ze stolikami i biurkami.
- Wygląda mi na jakis pokój gdzie są informacje
Wasia już tu był.W którymś ze snów.To miejsce nie podobało mu się.Laboratorium wyglądało ponuro i groznie.Najgorsza jednak była ta cisza zwiastująca coś co miało się zdarzyć.
- Na co czekamy?- zapytał Wern patrząc na resztę
Nagle słychać było głośne trzaśnięcie gdzieś daleko
- Coś jest nie tak- powiedział Wieńka
Wasia poczuł skurcz w żołądku.Ruszyli do przodu omijając szafki i biurka.Gdy znależli się w kolejnej sali spostrzegli komputer stojący w rogu ściany.Nie był to jednak ten, który widział Wasia podczas wizji.Ten był większy.Podeszli do ekranu.Wieńka dotknął czerwony przycisk na środku podestu.Na ekranie pojawił się obraz pomieszczenia, gdzie znajdowali się ludzie poprzywiązywani do łóżek.Wokół nich chodzili naukowcy.
- To ciekawe.Gdzie jest ten pokój?- zapytał Wienia
- Nie mam pojęcia.Poszukajmy- powiedział Wern
Znowu rozległ się rumot.Tym razem bliżej.
- Chodzmy już- ponaglił Wasia, mając coraz gorsze przeczucia.
Wciąż nie rozumiał ostatniego wydarzenia.Kto może sterować naukowcami?Co się dzieję w tym laboratorium?Czemu naukowcy prowadzą zakazane badania.Otworzył drzwi i ujrzał bardzo długi poświetlony na zielono korytarz.
- Dokąd prowadzi ta droga?- zapytał Wasia patrząc w głąb ciemności
- Sprawdzmy- zaproponował Wern
Weszli do tunelu i zaczęli iść wzdłuż.Korytarz nie kończył się.Zdawał się być nieskończonym.Drzwi za nimi zamknęły się.Odruchowo spojrzeli za siebie
- Ktoś został?- pytał się kapitan
- Nie.Wszyscy weszli tutaj.NIkt nie został- oznajmił inny
Mogło to świadczyć o jednym.Nie byli sami i ktoś ich śledził
- szybko.Do przodu.Nie podoba mi się tu- wyszeptał Wern
Nagle drzwi za nami wypadły z zawiasów i do korytarza coś szybko weszło.Było białe i poza tym niczego nie dojrzeli, bo krew trysnęła i coś przebiło każdemu brzuch.Wszyscy oprócz Wasii poczuli straszny ból i polożyli się na podłodze.Biała masa, którą Wasia teraz dojrzał i którego nie dzgnęła jedynie dlatego że stał przy ścianie, była czymś co wyglądało jak srebrno- biały kształt.To coś posunęło się do przodu i wchłonęło wszystkich znikając.Wasia przelękł się i ruszył biegiem dalej ku końcowi korytarza.Drzwi, które znajdowały się na końcu były zamknięte na kłódkę.Wasia chwycił sztylet i zaczął podcinać.Po tej strasznej długiej chwili Wasii udało się i otworzył drzwi.Wszedł do laboratorium, jakiego nie widział na oczy.Ściany podrapane i spalone, jakby anomalia spalacz znajdowała się tu przez długi czas.W powietrzu unosił się zapach spalenizny- co dawało do myślenia iż rzeczywiście coś tu się spalało.Laboratorium miało schody w dół, po prawej stronie i inne pomieszczenia i korytarze.Coś szczęknęło i Wasia zamknął za sobą drzwi, aby nikt nie wiedział że tu jest.Tak naprawdę jednak pewności nie miał i nawet zaczął podejrzewać, że oni już wiedzą o jego obecności.Wasia szedł ciemnymi salami, aż wszedł do pomieszczenia gdzie były szawki.Mnóstwo szawek.Gdy podszedł do pierwszej z brzegu, po lewej zamajaczył mu jakiś kształt.W rogu leżał egzoszkielet o kolorze czerwonym(takiego nigdy jeszcze dotąd nie widział na oczy).To musiał być nowy rodzaj egzoszkieletu.Wasia miał na sobie stary już, dobrze służący kombinezon stalkera.Postanowił od razu zmienić ubranie.Zdjął uniform i chwycił czerwonął masę.Gdy włożył go na siebie pierwszym wrażeniem było to, że jest strasznie ciężki i dużo waży.Wyprostował ręce.Nawet prawie pasował.Może odrobinę ciasny, ale dało się znieść.
Poczuł się dziwnie.jak gdyby był czymś co jest i żyje, a zarazem jest puste i krąży we własnej przestrzeni.Nagle poczuł wzrost energii i ciepło.Wyprostował prawą rękę.Potworny ból.Coś wbijało mu się w skórę.Próbował zdjąć kombinezon, ale ten przywarł i nie chciał zejść.
- Po co to *%&@# zakładałeś?Po co?- zapytał go ktoś cicho z tyłu
Wasia obrócił się i ujrzał najemnika, tego którego wcześniej uderzył i nie mógł znalezć, tego który uratował mu życie.Mimo to jego widok wydał się Wasii dziwny i wręcz fikcyjny
- Co tu robisz?- spytał Wasia
- Dostałem się tu.Wpadłem na pomysł.Sacharow wyjął implant z ich mózgów.Oni wszyscy są zachipowani.Nie mam pojęcia kto ich chipuje.
- Ale co tu robisz?
- Wszedłem i omal nie straciłem życia- wyszeptał najemnik- na twoim miejscu zdjąłbym ten egzoszkielet.To może być ich prototyp.Posiada wady, więc go wyrzucili do składzika.Jesteśmy w ich rupieciarni.My.Dwaj i nikt żywy poza nami.W tym miejscu kładą wszytko co jest niezdatne do użytku.Wszystkie graty.Byłem dalej.znajdowałem się tam gdzie zapewnę i wy.Problem jest taki że wróciłem tu, bo zobaczyłem co tam się wyrabia i teraz kryję się od kilku godzin tutaj.Z nerwów zapomniałem drogi do wyjścia.Cholernie tam jest
- Co oni robią?- zapytał Wasia
- Jedzą nas.Jedzą.Katują nasze ciała i mózgi.Ucinają nam części ciała, przyszywają je mutantom i na odwrót.Widziałem w probówce człowieka.Pokaleczonego.na szyi miał coś metalowego.W kręgosłupie miał chipa.Nie nie nie.Ja tego nie wytrzymam.nie opisze tego.Ludzie mają konwulsje.Wiją się i krwawią.Oni ich katują.Wogóle są jacyś dziwni.Mruczą grubymi głosami i chodzą tam i z powrotem.Potem zobaczyłem naukowca ubranego w zielony chełm.To był nasz wróg.Nasz cholerny wróg, którego ty ponoć zabiłeś.Żył i gadał.Wtedy już myślałem że to koszmar i nagle włazi to.
-?- stęknął pytajnie Wasia, bo najemnik urwał
- To...to...to...to- najemnik wpadł w trans i cały czas powtarzał jedno słowo
- Kim jest to "to"?
Najemnik znieruchomiał patrząc wystraszonym wzrokiem na Wasię.Wasia nie usłyszał już ani słowa.Próbował pozbyć się tego kombinezonu.Nic nie dawało.Cokolwiek miał na sobie było nie do zdjęcia.
- czuję ciepło- powiedział Wasia do siebie- duże ciepło.Co się dzieje?
najemnik znowu się obudził i poruszył się rozglądając na boki
- Co ci jest?- zapytał Wasia
- Nic.Już ok- odpowiedział najemnik
- Mówiłeś że coś zobaczyłeś
- No widziałem co tam się dzieje
- Mówiłeś że ten człowiek, którego zabiłem ożył- ciągnął dalej Wasia
- Zgadza się
- I że na koniec weszło jakieś "to"
- Kucałem schowany.Do sali wszedł nasz wróg.Nasz cholerny wróg, którego ponoć zabiłeś.Żył i gadał.Wtedy już muślałem że to koszmar
Wasia nie miał pojęcia czemu najemnik powtarza to samo zdanie, które mu niedawno powiedział
- Poczułem grozę i wtedy zobaczyłem, zobaczyłem.Wtedy zobaczyłem.Czuję ból na karku.srasznie boli.Zobaczyłem jak do sali wchodzi.....AAAaAaa!!- wrzasnął najemnik przewracając się na podłogę.Trzymał się za szyję i w końcu zemdlał
- Szlag- zaklął Wasia.Cokolwiek widział najemnik, było to coś strasznego.Coś gorszego niż mutant i naukowcy.Wasia nie wiedział co robić.
Najemnik ponownie wstał jak gdyby nigdy nic.
- Co sie stało?
wasia nie odpowiedział tylko chwycił nóż i rozkazał mu milczeć jak grub
- Co robisz?
- Masz byc cicho i się nie drzeć.Jeśli choć krzykniesz od razu cię skasuję, rozumiesz?
- Ale..
- Nic ci nie zrobię.Tylko zaboli przez jakiś czas, ale nic nie zrobię
- Okej, okej- powiedział najemnik, nie wiedząc co Wasia chce zrobić
Wasia dotknął szyi najemnika i wbił nóż lekko w kark rozcinając mu skórę.Najemnik poruszył się, ale nie krzyczał, zaciskając zęby.Wasia prezytrzymał go i rozcinał dalej.Pomiędzy mięsem i krwią tkwiło coś metalowego.Wasia rozciął dalej skórę i nagle zobaczył metalową rurę, światełka, płytkę komputerową, blaszki...Wziął zakrwawiony nóż i rzucił go na ziemię
- Niech to szlag- zaklął patrząc na podłogę
- Czemu to zrobiłeś?- zapytał najemnik- Teraz czuję potworny ból
- To bez sensu- powiedział nie słuchając go Wasia
- Ej.Myslałem że.....
- Milcz- warknął wasia, próbując zebrać myśli- Najemnik, chipy.Jego przyjaciele, znikają.On sam.miał implanta.teraz go nie ma.I na dodatek ci naukowcy.Co zobaczył najemnik, zanim...
- Mam coś na karku.Czuję przewód.Czuję przewód na moim karku- powiedział najemnik powoli wpadając w panikę
- Widocznie dorwali cię i wymazali ci pamięć, lub część- powiedział Wasia- jesteś zmodernizowany już przez nich, a ja jestem w tym gównie i nawet nie wiem czemu nie mogę się z tego wydostać.
- Nie chcę tego.Błagam zrób coś- wyszeptał najemnik
- Ja niewielę mogę.Nie znam medycyny i nie umiem operować.Sacharow by ci pomógł.On umie takie rzeczy- odparł Wasia dobrze wiedząc, zę sam Sacharow już nic by nie poradził.Najemnik miał w sobie tyle urządzeń, że tylko skróra i zewnętrzna warstwa ciała była prawdziwa i normalna.
- Coś jest nie tak.Czuję to.Widzę to w twoich oczach- szepnął najemnik cały zrozpaczony- Zabij mnie.Zabij.Nie chę by moja dusza siedziała tu dalej i słuchała tych naukowców.Zabij mnie
- Nie mogę- powiedział Wasia- nie mogę tego zrobić
- Dlaczego?- spytał najemnik- Pozwolisz mi tak cierpieć.Tak się męczyć bez końca?
- Nie zabijam dobrych stalkerów
- Ja nie jestem dobry.Jestem wyrzutkiem.Załatw mnie
Wasia nie chciał tego słuchać.Nie mógł tego zrobić.W głębi czuł, że najemnikowi da się pomóc
- Wasia.Wasia- powiedział najemnik
Wasia obrócił sie i spojrzał w czarne martwe oczy tego samego człowieka
- Już nic nie poradzisz Wasia.Nikomu już nie pomożesz.Przestań uciekać.kiedy was ostrzegałem to na siłę tu przyszliście.Teraz nie macie już możliwości wyjścia stąd.Chcesz wiedzieć co się dzieje tutaj?- powiedział spokojnie pusty głos
Wasii zmroziła się krew w żyłach.
- Kim jesteś?- spytał Wasia
- Formą życia.Zmutowaną.Moim zadaniem jest unicestwienie pewnych gatunków ludzi o kodzie własnym #35#1.Wszyscy porwani posiadają taki kod.kto go posiada jest idealną symbiozą z moim organizmem.Niestety trochę boleśnie przebiegają moje operacje przyswajania.Jak się domyślasz Wasia od razu wybrałem cię do badań.Jesteś idealnym wzorcem genetycznym i pod każdym innym względem
- Dlaczego katowaliście mnie wspomnieniami i wizjami?- spytał Wasia
- To mój własny etap "zmiękczania mózgu" aby następnie osłabić i wszczepić gen.Kontrolowanie ciebie miało sprawić, że znajdziesz się tutaj i zacznę etap wchłaniania twojego genu- wypowiedział bezduszny głos
- Mimo to ostrzegłeś nas.Chyba nie do końca chciałeś abyśmy tu przychodzili- powiedział Wasia
- Zbyt wiele osób.Po walce stwierdziłem, że najlepiej dać spokój z tobą.Mogłeś wymyślić gorsze rzeczy i narazić nasze badania na ujawnienie, a to spowodowałoby klęskę.Wszyscy stalkerzy próbowaliby nas zlikwidować i przeszkodzzić mi w pracy.jesteś trudnym człowiekiem Wasia.Masz inteligentny umysł i uparcie dążysz do celu.Twoich przyjaciół już wyeliminowałem, a teraz przebadam twój mózg, poznam wszystkie twoje myśli, jakie masz i miałes, a następnie usunę wszystkich, których poinformowałeś.
- Niby dlaczego?Dlatego, że odkryłem wejście do twojego laboratorium, dlatego że wiem co tu się wyrabia..?
- To nie jest wnętrze mojego laboratorium- odparł głos
- A więc czyjego?
- Niczyjego.Laboratorium to ja- powiedział głos
Wasia teraz usłyszał coś co wydało mu się już czystą abstrakcją
- We mnie nie ma śmierci.Jestem czymś co jest nieśmiertelne, co jest niezniszczalne i co powoduje śmierć i ból
- Nic nie rozumiem- odparł Wasia
- nie dziwi cię to co tutaj się dzieje?Nie dziwi cię to że zawsze kontroluję każdego.Nie dziwi cię to że najemnik nie mógł ci powiedzieć co widział i co weszło do sali.Nie można mnie opisać.Ja nie wyglądam.Ja jestem.Jestem tu i wszędzie.Kontroluję każdego.
- Jak to jest możliwe?- zapytał Wasia
- Taki jest efekt działań cywilizacji ludzkiej i przekraczanie granic.Nie ma tutaj żywych ludzi.Wpadają w przestrzeń.Są martwi i żywi.Ich ciała umiem kontrolować.Moja obecność ma pozostać niewykryta.jeśli zostanę zniszczony umrą wszyscy ci co tu się znajdują i wiele innych znajdujących się poza tym terenem ludzi.Każda kolejna dusza powoduje wzmocnienie mojej siły i rozrost Zony.Jeśli przestałbym istnieć Zona zniknęła by z przestrzeni, a tym samym przestałaby istnieć.Na to jednak nie pozwolę.Człowiek mnie stworzył i teraz pozna konsekwencje własnych działań.Mnie nie da się zlikwidować.Zona nigdy nie zginie i nigdy nie zostanie unicestwiona- powiedział głos takim samym tonem
- Wypuść mnie.Nie ujawnię tego sekretu.Zachowam go do śmierci- powiedział Wasia
- HA ha ha.Rozmawiasz z sercem Zony.Masz świadomość, ze już nigdy nie umrzesz i zawsze będziesz moją częścią duszy?- zaśmiał się gruby głos wychodzący z ust najemnika
Wasia nie wiedział co robić.Jeśli to coś dorwie go to będzie na zawsze niewolikiem.To była sytuacja bez wyjścia.czymkolwiek było to laboratorium stało się za pewnę tym czymś na skutek doświadczeń.Nie wiedział co ma dalej robić.Poszuł ciepło, już trzeci raz i teraz przypomniał sobie o kombinezonie co ma na sobie.
- Przynajmnie grzeje- pomyślał Wasia.
Nagle wyczuł jak jego ręce zamieniają się na atomy i on sam staje się milionem cząsteczek.Zdawało mu się, że jest wszędzie i nigdzie.Nagle upadł na ziemię.Znajdował się w magazynach wojskowych, tuż obok bazy wolności.Jakimś códem nie był już w laboratorium.Natychmiast przypomniał sobie dziwne wizje spowodowane implantami i pierwsza myśl jak przyszła mu do głowy to taka że jest już owładnięty i widzi to co ma widzieć.Wyczuł teraz że kombinezon jest zimny i luzniejszy.Udało mu się go zdjąć.na ziemię z kieszeni egzoszkieletu wypadła kartka.wasia chwycił ją i przeczytał
" Nazywam się profesor Marian Wołkiewicz.Oto mój prototyp egzoszkieletu ochronnego.Jest udoskonalony i posiada czujnik teleportacji.Czujnik uruchamia się w wypadku nadprzestrzennego zagrożenia paranormalnego.Stworzyłem go dla ochrony przed sercem Zony.Jest to efekt uboczny badań naukowców, którzy nigdy nie prowadzili eksperymentów jawnie.Serce Zony uśmierca każdą duszę, a raczej obezwładnia ją.Serca nie można znisczyć, chyba że ktoś wymysli jakiś pomysł.Porzucam egzoszkielet w laboratorium.Jeśli to czytasz to znaczy że mój plan się powiódł i wyswobodziłeś się, lub odnalazłeś moje códeńko.sam jestem głęboko w Zonie i pracuję obecnie nad znisczeniem Zony, zanim ona Zniszczy wszystkich.Przepraszam za niezrozumiałe i szybkie informacje, ale nie mam czasu.
PS- Serce nie wiedziało o egzoszkielecie, dlatego jest to ostatnia i niezrozumiała dla niego rzecz.Jeśli mu uciekłeś to znaczy, że najlepiej zapomniec o tym co się stało i umierać w spokoju.Ja natomiast prowadzić będę eksperymenty, mające na celu znisczenie serca.Swojej lokalizacji nie podam, ze względu na bezpieczeństwo.
Śmierć to ostatnia rzecz jakiej pragnę.Boję się umrzeć i obudzić sie żywy.Mam nadzieję, że dusze nie wracają do ciała."
Wasia skończył czytać.ta niedokładna informacja uświadomiła i wyjaśniła u wszystkie wątpliwości.Jednak przeżył.jego przyjaciele zginęli.Wszyscy poginęli i już ich nie zobaczy.Poszedł do bazy Wolności i wszedł na jej teren.Następnie udał się w kierunku ogniska i usiadł ze stalkerami w zielonych mundurach.reakcja na niego nie była niczym nadzwyczajnym.członkowie Wolności lubili neutralnych stalkerów i chętnie ich werbowali.Wasia kupił od jednego(na kerdyt) wódkę "kozak" w sporych ilościach i zaczął pić i rozweselać się coraz bardziej, a noc upływała coraz bardziej aż nastał kolejny szary dzień życia, którego nikt nie znał tak dobrze jak on.Niewiedza to potęga!!
Stalker zwany Wasią powrócił do normalnego trybu życia.Nigdy nie odnalazł tajemniczego naukowca ukrywającego się gdzieś w Zonie.Nie wiadomo też do końca na ile jego życie pozostanie bezpieczne.Zona nie została zniszczona.Serce przetrwało i pochłaniało kolejnych niewinnych stalkerów, którzy próbowali rozwikłac zagadki.Wszyscy ludzie, którzy znalezli się na terenie laboratorium nie wrócili.Dalszy los ludzi w Zonie pozostaje nieznany!
Oto koniec mojej powieści pod tytułem "opowieści stalkerów".Czekam na globalne oceny całej powieści, oraz jak wszystkim się to podobało.Jeśli są jakieś błędy to proszę o cytowanie, aby łatwiej poprawić.
PS- piszę następne opowiadanie.To nie koniec.Zona nigdy nie utraci pisarzy.
Czekam na oceny powieści na forum cień czarnobyla.Zapraszam wszystkich!!
Co jest największym skarbem dla stalkera? Broń
Co mówi stalker w Zonie kiedy przed jego twarzą przemyka śmierć? Nic.Jest urżnięty
Czy Zona to złote miejsce? Jeśli chodzi o zarobek i przemyt to nawet idealne
Czy życie w Zonie jest bezpieczne? Tak, pod warunkiem, że siedzisz cały czas na tyłku w ukryciu.
-
Za ten post strzelec wyborowy otrzymał następujące punkty reputacji:
- Pan_Kinomaniak, Sieryj82.