przez Ropasiak w 27 Wrz 2008, 22:59
Profek zaraz po odejściu od bramy udał się w stronę Baru. Dochodziła 21 robiło się coraz bardziej ciemno. Drzewa już nie szeleściły, bo wiatr ustał, psy zamilkły, bo poszły spać. Zona jednak nie spała i Bohater musiał to wiedzieć, lecz zapomniał i wpadł na Karuzele (anomalia ta porywa swe ofiary w powietrze i obraca nimi z zawrotną szybkością.).
Pędził ile sił w nogach aby z niej wybiec. Udało mu się, (było to dla niego przestroga na przyszłość, aby nie wybierać się w nocy do Zony). Znalazł bezpieczne schronienie, był to bowiem budynek z kilkoma stalkerami, jeden stał na warcie. Profek podszedł do niego i zapytał:
-Czy mogę tu przenocować?
-Dobra możesz, ale nie rób hałasu jeżeli chcesz żyć!- wzniosłym tonem do niego powiedział
-Okej.- odparł
Bohater zgodził się i rozłożył sobie śpiwór. Sny powróciły, śnił o jakiś pod ziemiach, wszędzie zimno i ciemno głębia czerni była nie wyobrażalna. Dziwne i okropne odgłosy dobiegały z końca korytarza, Profek wierząc że musi dojść do końca zaczął iść, było słychać śmiech lecz nie taki jak ludzki taki bardziej "paranormalny". Nagle za rogu wyskoczył Poltergeist. Bohater już nie obudził się z krzykiem, ponieważ ktoś wiedząc że ma koszmary zasłonił mu gębe i było słychać tylko jakiś niewyraźny szept. Ten ktoś to był Stryłok (a jak) legendarna postać. Stryłok wraz ze swoją "załogą" idom do Baru. Świt był w pełnij wszystko znowu zrobiło się żółtawe. Bohater dowiedział się że musi pozałatwiać interesy z Barmanem, wkrótce jednak, gdy się zaprzyjaźnili po szli razem do następnej lokacji.
Wreszcie dotarli do Baru, Stryłok od razu po szedł do Barmana, Profek tym czasem porozglądał się po okolicy. Nigdy tutaj nie był więc to była dla niego nowość. Legenda opowiedziała mu co nie co o barze, bohater dowiedział się że ma tu placówka frakcja "Powinność" i że jest tu arena, na której może sobie powalczyć. O 7 nad ranem tego samego dnia zwierzyna zaczęła się budzić, było słychać nieskończenie wiele krakania wron, głośnego szczekania i cichego miauczenia. Profek jak się porozglądał poszedł do Barmana. Dowiedział się że, żeby dotrzeć do "Jantaru" musi przedrzeć się przez "Dzicz".
-Dzicz?-Spytał bohater
-Tak. -Jest to opuszczona lokacja na Terenie fabryki Rostock.
-A dlaczego nie nazywa się fabryka Rostock a Dzicz- Zapytał drugi raz
-Ponieważ jest tam dużo mutantów, a raczej ,,Pijawek''. Ale uważaj! Bo pod koniec Dziczy jest kilka Zombiaków!- oznajmił głośno
Profek nie wiedząc nic o Zombijakach zapytał się;
-Zombijaków?
-Chłopie! Ty nic o nich nie wiesz? O to ty długo nie przetwarz w Zonie, a wiesz co to pijawka?
-Nie.- odpowiedział bohater
-Ech, ile jesteś w Zonie?- Spytał słabym głosem
-Już miesiąc - oznajmił
-Jak udało ci się tak długo przetrwać? - Zapytał Handlarz
-Byłem tylko w Kordonie, nie wypuszczałem się dalej aż do wczoraj.- odpowiedział
-To jesteś zupełnym "kotem". -oznajmił
-Może i jestem ale kilka mutantów zabiłem. - odpowiedział
-Jak chcesz nabrać doświadczenia, to polecam Arene, chyba wiesz co to?-Spytał Barman
-Tak wiem, Stryłok mi o niej opowiedział. Jeszcze się zastanowie.- oznajmił
-Jak chcesz, ale ja ci radze narazie nie zapuszczaj się nad Jantar!- powiedział Handlarz groźliwie
Profek posłuchał Barmana i kupił narazie konserwy. Ale musiał nabyć doświadczenia! Więc poszedł na arene.
-Cześć, jesteś Arni, tak?-zapytał bohater
-Tak, urządzam walki, jak masz na imie?-spytał
-Michał, ksywa Profek.-oznajmił
-Okej ,,Profek" mam walke dla takiego kota jak ty.-odpowiedział
-Dobra mogę wziąć udział w tym cyrku jak chcesz.
-Okej, posłuchaj!- Będziesz walczył z innym kotem, obaj dostaniecie po PBS-1 i po 20 nabojów na łeb!- oznajmił
Przez megafon było słychać;
-Uwaga na Arenie nowa walka, Profek kontra Rubel! - Zakłady 2-3!
Na arenie zebrało się ze 20 stalkerów żeby zobaczyć walkę. Profek był ubrany w;
-grubą ciemno zieloną skurzaną kurtkę z latarką i ciemno zielonym plecakiem, spodnie były w khaki, a buty adidasa sportowe.
Był wyposażony w;
-Pistolet PBS-1 i 20 naboi do niego.
Jego przeciwnik był ubrany w;
-Lekką cienką żółtą kurtkę Nike, a spodnie też Nike ale białe, buty miał czarne Nike.
Można by powiedzieć że był Nike'owcem.
Zaczęła się walka, bohater schronił się za pobliskim żółtym kontenerem i rozglądał się za ofiarą. Nagle ją zobaczył, nie namyślając się wystrzelił cały magazynek.
-Ale co to? Tylko jeden trafił?! - wykrzyknął
Jego przeciwnik co prawda tylko jednym dostał, ale to wystarczyło by się wykrwawił, bowiem Profek strzelił mu prosto w serce.
-Wypuście psy!- Jeden leży! -Zabrać z tamtąd Profka!- było słychać przez megafon.
Profek wrócił z Areny jako zwycięzca, podszedł do Arniego i odebrał nagrodę.
-Świetnie! -Może druga walka?-Spytał
-Nie, dawaj pieniądze.-odpowiedział
-Dobra masz je.-dał bohaterowi 1000 rubli
Profek odszedł do barmana i kupił sobie wódkę, którą zaraz wypił za zwycięstwo.
Co więcej ta walka dała mu bezcenne doświadczenie! Gdy bohater wypił, poszedł się przespać.
C.D.N.