Goniąc marzenie

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Goniąc marzenie

Postprzez Doctor Who w 28 Lut 2014, 18:36

cześć. poniżej moje małe opowiadanie. jak ktoś ma jakieś uwagi odnośnie tego stworka, to chętnie się zapoznam ;)
zresztą sam mam kilka uwag. namieszałem chyba z lokalizacją terenów w Zonie. wprawdzie wyobraźnia ma swoje prawa, ale pisząc w jakimś nieswoim uniwersum trzeba przestrzegać jego zasad. ale nie kosztem frady z czytania, wprawdzie pisarz ze mnie żaden, no najwyżej kiepski teoretyk :E dla mnie takie nagminne łamanie zasad to olewanie tematu i brak wyobraźni autora. bo przecież można zrobić jakiś wyjątek, nawet kilka i zamaskować je prawami rządzącymi w świecie książki, albo pójść na łatwiznę i dołożyć kolejną cegłę do drewnianego domku. opowiadanko jest króciutkie, powstało bez specjalnego planu, wykorzystałem świat stalkera żeby wpleść swój monolog. może się komuś spodoba a może nie

:

Walenie do drzwi.
-Ej! Wstawaj!
Chcąc nie chcąc, budzę się całkowicie. Kolejna porcja łomotów w drzwi. Właściwie to w kawał blachy, bo prawdziwe drzwi ktoś ukradł dawno temu.
-Czego?! - Burczę zły na hałasy i konieczność wstania z materaca rozłożonego na gołym betonie.
-Zebranie. Słoma przyniósł żywego stalkera z Turbiny. Będziemy o tym gadać, są jakieś informacje.
-Dobra – marudzę – zaraz będę.
Poprawiam wojskowe spodnie i naciągam kombinezon. Wszyscy tak tutaj chodzą ubrani, ostatni krzyk mody w Zonie to moro gacie i pancerz Seva, haha. Rzucam tęskne spojrzenie na zimny koksownik w kącie, myśląc o schowanej za nim butelce. Wreszcie zabieram butelkę ze sobą, przed wyjściem degustując zawartość i chowając resztę za pazuchą. Hełm, karabin, nóż jest w spodniach jak zawsze. Odsuwając blachę która służy mi za drzwi pokojowe, myślę przelotnie o tym, że przed przybyciem tutaj myłem zawsze zęby rano.


Plotki o wielkim skarbie w Zonie, krążyły od zawsze wśród stalkerów. Ranny stalker którego przytargał Słoma, obwieścił nam elektryzujące informacje po czym zwyczajnie umarł. Wieści były widocznie dosyć wiarygodne dla całego Majdanu, skoro wszyscy zebrali się tutaj w kupę na zebranie. Niezbyt wierzyłem w to wszystko, ale może urodzi się jakaś ciekawa wspólna wyprawa. Wszystko lepsze od gnicia, tutaj, na Rostoku i zalewania pały. Kasa się powoli kończy a oszczędności są nietykalne. Patrząc na brodatych współtowarzyszy otaczających ognisko, wiem że każdy myśli o tym samym. I tak ryzykujemy tutaj, zarabiając grosze, więc czemu nie?


Podróż rozpoczęła się fatalnie. Jeden z naszych dostał po głowie od Kontrolera na zwiadzie, dzień przed wyruszeniem. Wrócił jakoś, ale zaśliniony jak wielbłąd i dostał potem śmiertelnych drgawek. I dalej nie było wcale nudniej. Wyruszyliśmy w grupie siedemnastu osób, w tym ja. Zostawiliśmy Majdan bez opieki, pewnie przejmą go bandyci albo zasiedlą z powrotem potwory. Trudno, zostawianie tam kilkoosobowej załogi mijało się z celem – szybko by padli. Poza tym, wszyscy to wszyscy. Pierwszego dnia udało się szczęśliwie przejść Rostok aż do Dziczy. Obóz na noc i kłopoty gotowe.
Przez nasz piknik przy skraju Dziczy, przebiegło ogromne stado mięsaczy – zwabiło je światło ognisk. Czasami go unikają a czasem lecą w jego jego stronę jak durne. Nikt nie zginął, ale kolację szlag trafił.

Następne trzy dni przedzieraliśmy się przez zarośnięte trzcinami moczary, stanowiące część tego dzikiego obszaru. Mało kto tutaj się zapuszcza, bandyci trzymają się stalkerskich szlaków, gdzie łatwiej kogoś obrobić. Byliśmy więc bezpieczni przynajmniej od ludzi.. Trzciny były o wiele wyższe niż my, widoczność horyzontu była zerowa. Ostrożnie idąc, wymieniając uwagi i dowcipy, dotarliśmy wreszcie na suchy teren, który dalej znosił się coraz wyżej, aż do świecącej metalem Turbiny na szczycie. Po lewej widać tylko lasy w oddali, zaś po prawej ogromne doliny i doły, wśrod których stały gigantyczne, zardzewiałe maszyny służące przed katastrofą do wydobywania piasku.
Podziwialiśmy krajobraz, kiedy stało się. Zardzewiałe żurawie w oddali rozpoczęły pracę bezgłośnie. Patrzeliśmy oszołomieni kolejną sztuczką Zony. Wtedy z tyłu dobiegł zduszony okrzyk. Byłem jednym z kilku, którzy się odwrócili od ciekawego widoku. Zdążyłem zauważyć jednego z naszych stalkerów znikającego w trzcinach, w objęciach dziwacznej istoty. Pokraczna i bezgłośna kreatura zawinięta w czarne łachmany, była Iluzjonistą. Te stwory to najmniej zbadane formy życia w Zonie. Bardzo rzadko ktoś miał szansę opowiedzieć później o spotkaniu z Iluzjonistą, sporo osób uważało że to kolejna plotka. Pościg za porywaczem nie miał sensu – ten stwór potrafił jak widać tworzyć potężne iluzje oddziałujące na grupę ludzi. Pogubilibyśmy się w tych bagnach biegając za zwidami. Nie straciliśmy głowy. Stwór mógł wrócić a dopóki był zajęty naszym kumplem, mieliśmy czas na ucieczkę

Marsz w górę był nudny jak cholera. Nic poza piaskiem, trawą i anomaliami. Urozmaicaliśmy sobie podróż rozglądając się w każdym kierunku przez dwa dni. Usłyszałem po drodze kilka ciekawych historii o Zonie, których jeszcze nie słyszałem. Myślałem po drodze, jak wszyscy tutaj zdziczeliśmy. Mamy tu tylko pieniądze i śmierć. Najczęściej śmierć. Wiele osób po prostu zwęszyło tutaj zrobienie wielkiego majątku, jak ten handlarz Sidorowicz. Część, po prostu tutaj uciekła przed prawem by zginąć. Niektórzy znaleźli tutaj schronienie i nie chcą odejść. Sporo młodych ludzi padło łupem bandytów i z tego co słyszałem, wcale nie z powodu pieniędzy. Kobiet tutaj nie ma. To więzienie ma coś w sobie. Nie ma takiego drugiego miejsca na ziemi. Tak nieprzewidywalnego i zmiennego. Sam nie czułem się dobrze w poprzednim świecie, tutaj też panuje wyzysk i przemoc, ale nie ma tej kukiełki zwanej sądem. Mogę z każdym załatwić sprawę jak chcę i tyle. Pierwsze czego musiałem się nauczyć, to strzelanie bez oporów do ludzi, którzy nie mają mają oporów przed strzelaniem do innych. Na początku byłem samotnikiem, szukałem artefaktów. Fajna praca, jak już nauczysz się być w ciągłej gotowości, dostrzegasz takie zalety jak brak budzika i szefa. Spotykałem czasami ludzi chcących mnie okraść, wcześniej strzelając w tył głowy. Czasami samotników przyjaznych, na ile pozwalają tutejsze warunki. Przez jakiś czas żyłem w ten sposób, późnej ukryłem kapitał na przyszłość i dołączyłem do grupy na Majdanie, sam nie wiem dlaczego. Nie chciało mi się wracać do domu, zresztą musiałbym sobie jakiś kupić. Szedłem czasami na artefakty, żeby mieć za co się lenić i pić w środku Majdanu. Niezdecydowanie kosztuje i mam teraz za swoje – lezę tam gdzie jeszcze nie wsadziłem nosa. Turbina na szczycie Płaskowyżu, nie jest dziełem ludzi. Intryguje, a skarby mienią się w oczach. I teraz ten ranny stalker... Powiedział że tam był i znalazł źródło z artefaktami. Więcej powiedzieć nie zdążył.
Kiedy go znaleziono, kasy żadnej przy sobie nie miał. Mógł ukryć, Słoma mógł biednego frajera skroić zanim go przytargał do nas. Albo po prostu był wabikiem. Ale to ostatnie wątpliwe, za duży zbieg okoliczności, chociaż w Zonie większe durnoty okazywały się prawdą. Tak czy inaczej z ewentualnego skarbu wezmę niewiele, chcę zobaczyć o co chodzi z tą Turbiną.

Turbina. Turbina. Jest coraz bliżej. Rośnie w oczach. Potężna bryła lśniącego w słońcu metalu, poskręcanego i pozawijanego w dziwaczny sposób. Będąc tak blisko, nie sposób patrzeć na cokolwiek innego. Od wczoraj czuję lekkie pulsowanie w uszach. Im bliżej, tym bardziej jestem spokojny. O wszystko. Wszystkie dotychczasowe problemy zniknęły, nawet ten związany z światem poza Zoną. Czuję się jakbym był na psychotropach, ale nie jestem otępiały. Tylko zadowolony jak nigdy w życiu i co dziwne, to nie budzi mojej podejrzliwości. Dzisiaj rano miałem ochotę pogadać z Zołzą, pierwszym typem którego zastrzeliłem tutaj. Nie wiem po co – żeby go przeprosić? Śmieszne. A jednak, buczenie w uszach mimo że jest coraz silniejsze, jest przyjemne.

Ta Turbina, czym ona jest. Jak ten stalker tam dotarł i wrócił. Ja chyba nie będę miał ochoty wracać.
Nie rozmawiam z innymi, oni też tego nie robią. Roztrząsam na luzie pewne sprawy i nie przejmuję się niczym. Jakaś myśl pojawiła mi się na chwilę w głowie, kiedy patrzyłem niedawno na kształt Turbiny. Myśl prosta i oczywista, która powinna pojawić mi się w głowie jeszcze przed wyruszeniem. Błysnęła w mózgu i zanim zdążyłem ją złapać, uciekła. Nieważne.

Kiedy zbliżamy się do Turbiny, nie myślę o niczym innym, tylko o tym, jak długo tu zostanę. Mam oczy zamknięte, wyciągam rękę by dotknąć nagrzanego metalu. Pulsowanie w głowie... Trach! Trach! Trach!

Taki odgłos wydaje blacha, myślę, zapadając się w sobie coraz głębiej. Muszę to zapamiętać, bo... Ciemność. Niepamięć. Łomot pozostaje. Trzeba powiedzieć tym palantom, żeby przestali walić mi w drzwi z rana.


***

Ognisko strzelało wysoko iskrami.
-Trzymajcie się daleko od Turbiny chłopaki – Powiedział znacząco wąsaty stalker, grzebiąc patykiem w węglach.
Nikt z towarzystwa przy ognisku się nie zaśmiał.
-Pamiętacie chyba co stało się stało się z tą grupką siedemnastu biednych frajerów, która tam się wybrała – dodał po chwili wąsaty. - Od siedmu lat nie dali znaku życia.
-Co się z nimi stało?
-Jakiś naukowiec mi mówił – odparł wąsacz – że mogli wpaść w anomalię czasową czy coś.I że możliwe że żyją, ale w innym czasie i nie uwolnią się od odcinka czasu w którym zostali uwięzieni.
-Ktoś mi mówił że na Majdanie czasem słychać jakieś głosy. – rzucił ktoś – Znajomy tam nocował i miał ciarki, nagle wszędzie pełno głosów a nikogo nie widać. Myślał że to Iluzjonista go atakuje.
-Turbina to jeszcze niezbadane cholerstwo. Kto wie jakie niespodzianki trzyma w zanadrzu. - rzucił na zakończenie wąsacz, zadowolony z ciekawości jaką wyrył na twarzach teorią naukowca.
-Co by nie mówić, sporo osób odetchnęło z ulgą kiedy zniknęli.- dodał ktoś cicho – To były poje*y, nihiliści, ćpuny i najgorsze mendy w Zonie.
Zapadła cisza.
Ognisko wesoło płonęło dalej.
Awatar użytkownika
Doctor Who
Kot

Posty: 14
Dołączenie: 28 Lut 2014, 15:10
Ostatnio był: 21 Gru 2014, 15:16
Miejscowość: Jebłem
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 6

Reklamy Google

Re: Goniąc marzenie

Postprzez Gizbarus w 28 Lut 2014, 20:03

Gdybym był Unim, to powiedziałbym, że świetne, a potem złośliwie pokazał, że to co powiedziałem, było ironią :caleb: Z racji, że jednak jestem sobą, to od razu przejdę do rzeczy - jest cholernie nierówno. Z jednej strony ciekawie prowadzisz wewnętrzne monologi i rozważania bohatera, z drugiej z kolei nie radzisz sobie z osią czasową - totalnie z dupy przeskakujesz o kilka dni czy parę godzin do przodu, nie wspominając nic, a nic o tym, co działo się pomiędzy. Błędy nie zakuły mnie w oczy, czyli nie było źle - ot, częste powtórzenia, gdzieniegdzie brak przecinka. Tylko czemu akurat "Majdan"? Nie wiem, to teraz jest modne z racji wydarzeń na Ukrainie?

Tak czy siak, bez zbytniego rozpuszczania się - ogólnie jest in plus. Krótkie, ale w miarę dobre.
A czy TY już przeczytałeś i oceniłeś moją twórczość?
"Samotność w Zonie" - nadal kontynuowana.
"Dawno temu w Zonie" - tylko dla weteranów forum.
"Za późno" - czerwona część cyklu "Kolory Zony"
"Akurat o czasie" - biała część cyklu "Kolory Zony"
"Za wcześnie" - niebieska część cyklu "Kolory Zony"
"Pęknięte Zwierciadło" - mini-cykl o Zonie w wersji noir
Awatar użytkownika
Gizbarus
Opowiadacz

Posty: 2895
Dołączenie: 18 Paź 2011, 16:44
Ostatnio był: 20 Sty 2024, 22:24
Miejscowość: Zadupie Mniejsze Wybudowania Kolonia II
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 854

Re: Goniąc marzenie

Postprzez Doctor Who w 28 Lut 2014, 20:56

z osią czasu racja. ogólnie trochę to przypomina mini pamiętnik z połową wyrwanych kartek. rozumiem o co chodzi.
spoko że zapytałeś o ten ''Majdan''. ostatnio jesteśmy faszerowani informacjami na ten temat. pisałem to wszystko w sumie na gorąco, nazwa sama wskoczyła do głowy i nie przywiązałem wagi do tego. później, robiąc poprawki, już nie chciałem zastępować ''Majdanu'' czymś innym, nawet nazwą ''Radowisko''.
Awatar użytkownika
Doctor Who
Kot

Posty: 14
Dołączenie: 28 Lut 2014, 15:10
Ostatnio był: 21 Gru 2014, 15:16
Miejscowość: Jebłem
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 6


Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 8 gości