Bo nie ma zainteresowania książkami? Obcięli się ludzie jaki jest ich poziom i nie ma nawet komu komentować tych wyrobów czekoladopodobnych. Zona Meesha mi leży, choć Noczkin też dał radę. Nie samymi opisami książka jednak stoi. Co z tego, że książki Gołkowskiego mają fajne opisy i autor czuje Stalkera, jak reszta leży i kwiczy plus pomysły godne Monthy Pythona. Po kilku innych książkach jakie napisał, myślałem, że wreszcie wszedł na wyższy poziom, ale po Powrocie widzę, że nie bardzo. Początek to kalka wcześniejszej jakiejś tam książki. Znowu prysznice, wanny, migdalenie, żele o zapachu marakui z papają i inne grafomańskie opisy. Nie wiem, co o z tym mam, jakiś problemiki w domu, czy jak... Samo wzywanie Miśka przez zonę ok. Potem powrót, przedzieranie się z tak wkurwiającymi kotami, że dramat, przez Instytut z Miśkiem w roli guru. Odpuściłem. Nic nowego, nic świeżego.Wystrzelał się w OŚ, a dalej mamy już stopniowe odcinanie kuponów jak dla mnie. Mam wrażenie, że te jego książki to coś w rodzaju katharsis. To by się zgadzało z tekstem: Stalker - człowiek, który poszukuje. On też coś poszukuje, tylko nie wiem co. Ja sensownej fabuły w książkach z tego uniwersum nie mogę znaleźć i to nie tylko u niego
. Wiem, że to ma być lekka literatura, ale nie koniecznie drogi. Idą, wracają, stoją, siedzą, idą i tak w kółko. Tam anomalia, tu mutant i bandyci... Ile można, nuda panieee. Żeby to jakoś sprytnie było napisane to ok, a tu w większości opisy pasjonujące jak czytanie składu chałwy. Widać, że nie ma kto u nich ciągnąć tego uniwersum. Kolejni autorzy i coraz niższy poziom.