Życie w kosmosie na pewno gdzieś istnieje (może nawet w naszym Układzie Słonecznym - patrz: Europa), ba, może nawet inteligentne formy życia. Sęk w tym, że praw fizyki się nie przeskoczy. Nawet podróżując z największą możliwą prędkością (prędkością światła), lot do najbliższej gwiazdy trwałby kilka lat, o podróżach na większe odległości nie wspominając. Są co prawda teorie, w których lot z prędkością nadświetlną jest możliwy, ale wymaga on kolosalnych ilości energii. Mało prawdopodobne, by ktokolwiek mógł zdobyć się na taką podróż.
Z fajną teorią spotkałem się w powieści "Accelerando" Charlesa Strossa. Zaawansowana technologicznie cywilizacja miałaby rozmontować cały swój układ planetarny i zamienić go w sieć zasilanych energią słoneczną komputerów, orbitujących wokół swojej gwiazdy (
mózg-matrioszka), w międzyczasie przenosząc swoje umysły do owego hiperkomputera. Jako że prędkości światła nie da się w żaden sposób przekroczyć, owa cywilizacja nie opuszcza środka układu ze względu na najzwyklejsze w świecie lagi.
Co do zdjęć rzekomych pojazdów kosmicznych: nie wierzę. Meteoryty, przeloty satelitów lub zwykłe fałszywki, czasem eksperymentalne samoloty wojskowe (istnienie takich maszyn, jak F-117 Nighthawk, B-2 Spirit czy SR-71 Blackbird było przez długi czas ukrywane w tajemnicy, same samoloty wyglądają dość nietypowo). Podobnie kręgi w zbożu: gdy po raz pierwszy pojawiły się w Anglii, "eksperci" twierdzili, że nie mogły być one dziełem człowieka. Potem przyszło dwóch gości i udowodnili, że to oni za tym stoją: pokazali narzędzia, zaprezentowali techniki itd.